"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 2 (56), Luty '94
OSOBLIWA PRZYJAŹŃ
Począwszy od głębokiej starożytności istniały niezliczone przypadki
przyjaźni człowieka ze zwierzętami. Mitologia mówi, jak wilczyca i dzięcioł
wykarmili założycieli Rzymu, Romulusa i Remusa. Twórcy Zend-Avesty - Zaratustrze
- towarzyszyły zawsze wierne wąż i orzeł. Plutarch opisuje piękne przykłady
przyjaźni człowieka z wężem, psem i delfinem. Każdy chyba potrafi dorzucić jakiś
przykład przyjaznego pożycia człowieka ze zwierzęciem. Któż nie pamięta z
lektury szkolnej Imć Pana Paska i jego przemyślnej wydry? To jednak, co zdarzyło
się na jednej z tysięcy wysp koralowych Pacyfiku, wydaje się śmiałą
fantazją.
Na wyspie Gibuti, należącej do malowniczego archipelagu Tuamotu, można
spotkać chłopca, nazywanego przez ludność tubylczą Koto Tuogo ('mały
narzeczony'), który był przyjacielem rekina. Wielu z krajowców z przejęciem
opowiada, jak mały Koto Tuogo jeździł okrakiem na olbrzymim rekinie, ważącym
około czterystu kilogramów.
Przyjaźń między Koto Tuogo a rekinem zwanym Muha zaczęła się, kiedy ten
"tygrys morski" był jeszcze "oseskiem". Koto Tuogo bawił się łapiąc go za płetwy
na lagunie razem ze swymi rówieśnikami. Jest to ulubiona zabawa dzieci z
archipelagu Tuamotu - maleńkimi rekinami, które nie poznały jeszcze smaku mięsa,
jakkolwiek posiadają już po trzy rzędy ostrych, haczykowatych zębów. Ale rekiny
szybko wyrastają i stają się niebezpieczne, toteż rybacy - w obawie o swe dzieci
- co roku urządzają na nie wielkie łowy na lagunie, w której żyją. W dniu
rozpoczynającym łowy mały Koto Tuogo stał na brzegu, drżąc z obawy o swego
towarzysza zabawy. Postanowił ratować życie przyjaciela. Nocą, razem z innymi
kolegami przeniósł go z laguny poza wielki, skalisty łańcuch raf koralowych, do
otwartego oceanu.
Minęło sporo czasu. Pewnego dnia Muha wrócił jakimś przesmykiem do atolu.
Koto akurat ćwiczył się w nurkowaniu, aby móc w przyszłości zostać wzorowym
rybakiem, kiedy spostrzegł ciemne cielsko rekina, płynące w jego stronę. Nie
przeląkł się, gdyż natychmiast rozpoznał Muha. Po wymianie im tylko znanych
komplementów, dwaj przyjaciele zaczęli nurkować i bawić się jak za dawnych
czasów, choć sytuacja się przecież zmieniła. Koto często oczekiwał na przybycie
swojego rekina. Skoro tylko zobaczył, jak ciemne płetwy olbrzyma prują wodę,
natychmiast rzucał się z brzegu na spotkanie przyjaciela i rozpoczynała się
zabawa. Wystarczyłoby jedno uderzenie potężnego ogona, aby chłopiec został
zmiażdżony. Tymczasem widać było coś wręcz przeciwnego. Koto gładził rękami
grzbiet i nurkował pod białym brzuchem potężnego żarłacza.
Ale ludzie zaczęli obawiać się tego kuszącego niebezpieczeństwa. Kiedy
widzieli zbliżającą się do wioski olbrzymią płetwę, z niepokojem i wściekłością
patrzyli na życzliwe przebywanie razem człowieka z rekinem. No cóż, pewnego dnia
Muha musiał zapłacić życiem za to, że był rekinem. Wiosną ubiegłego roku,
właśnie gdy przypadała rocznica uratowania go przez przyjaciela Koto, podążając
na zwykłą zabawę, został śmiertelnie ugodzony harpunem przez rybaków. Zęby,
które nigdy nie tknęły człowieka, zostały nawleczone na cienkie nitki nylonowe i
sprzedane kupcom japońskim. Na wiadomość o zabiciu Muha, Koto ciężko się
rozchorował, płakał i rozpaczał tak bardzo, że uznano go za opętanego przez złe
demony. W odrętwieniu przypatrywał się ludziom, którzy transportowali do
przetwórni martwy kadłub Muha. Piękna legenda grecka mówi, że delfin opłakiwał
ukochanego poetę Ariona, niosąc jego zwłoki przez głębiny morskie w towarzystwie
innych delfinów. Teraz mit stał się rzeczywistością, tylko role były odwrócone.
Arion opłakiwał ukochanego przyjaciela.
Dlaczego zdecydowano się zerwać tę zdumiewającą przyjaźń między człowiekiem
a naturą? Odpowiedź jest prosta. Wszystko, co nie jest zgodne z "prawami logiki"
i "zdrowego rozsądku", musi być bezlitośnie odrzucone i zniszczone.
Zdarzenie powyższe stanowi temat francuskiej powieści "Ticojo et san
requin" ("Ticojo i jego rekin"). Jej autor zrozumiał poezję i humanitaryzm
tego zdarzenia. Obecnie znakomity uczony i sinolog, Włoch Folco Quilici
proponuje nakręcić film na wyspach Polinezji, by opowiedzieć o człowieku i
rekinie. Sprawdzają się, niestety, słowa wielkiego poety Schillera: "Co ma
ożyć w pieśni, musi zginąć w rzeczywistości".
Kazimierz Spisak
1930-1968
"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 2 (56), Luty '94