"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 3 (57), Marzec '94



W artykule "Raj - Eden" (ZB 11/93) R. J. Paliga przedstawia Boga-Jahwe jako miłośnika jaroszy, traktującego z dezaprobatą "mięso- żerców", posiłkując się cytatami z Biblii.
Otóż ja, po lekturze tej samej Biblii doszedłem do wniosków całkowicie odmiennych. Weźmy tedy historię Kaina i Abla, kiedy to Bóg wybrał mięso: "Po niejakim czasie Kain złożył ofiarę z płodów rolnych; Abel także złożył ofiarę z pierworodnych trzody swojej i z tłuszczu ich. A Pan wejrzał na Abla i ofiarę jego. Ale na Kaina i na jego ofiarę nie wejrzał." (Rdz 4, 4-5).
Ograniczenia uboju i spożywania mięsa, wspomniane w artykule, nie wynikają wg mnie z miłości do zwierząt, a z całkiem zwyczajnych powodów, mówiąc współcześnie, sanitarno-epidemiologicznych. Weźmy kilka przykładów:
świnia - mięso szybko się psuje, włośnica;
orzeł, bocian, sowa - są biologicznymi "środkami" zwalczającymi gryzonie;
sęp - niesmaczne mięso;
nietoperz - biologiczny "środek" na szkodliwe dla ludzi owady, może przenosić wściekliznę.
Poza tymi ograniczeniami: "Możesz natomiast zarzynać i jeść mięso, ile dusza zapragnie, według błogosławieństwa Pana, twego Boga (...)" (Pwt 12,15) (podkreślenie moje - RS).
Krwawe ofiary są zaś miłe Panu. Opisuje to szczegółowo Księga Kapłańska. Zacytuję jedynie niewielki fragment, dotyczący ofiary z gołębicy: "Kapłan przyniesie ją do ołtarza, przekręci jej głowę i spali na ołtarzu, a krew wyciśnie na ścianę ołtarza. Wole jej wraz z pierzem usunie i rzuci obok ołtarza od strony wschodniej na popielisko. Skrzydła jej zaś naderwie, nie oddzielając ich od ciała i spali ją kapłan na ołtarzu na drwach, które są na ogniu. Jest to całopalenie, ofiara ogniowa, woń przyjemna Panu." (Kpł 1, 15-17) (podkreślenie moje - RS).
Zresztą Bóg, wysyłając Jezusa, aby ten zginął za grzechy ludzkości, sam dał - moim zdaniem - wyraz temu, jakie ofiary są mu milsze.
Jezusa także nie nazwałbym wegetarianinem, jako że jadł i dawał do jedzenia ludziom ryby (Mt 14, 19 i 15, 36; Mk 6, 38 i 8, 7; Łk 9, 13 oraz J 6, 9). Ponadto Jezus stał się sprawcą śmierci całego stada świń - jeden z Ewangelistów mówi o 2000 sztuk - kiedy to uzdrawiając opętanego zaklął w nie demony, skutkiem czego oszalałe świnie rzuciły się do jeziora i utonęły, mimo, że jako Bóg mógł owe diabły wysłać bezpośrednio do piekła (Mk 5, 11-13, Mt 8, 30-32 i Łk 8, 32- 33).
Chciałbym nadmienić, że moim celem nie była propaganda antywegetariańska, a jedynie wykazanie, że "w tym temacie" Biblia jest autorytetem dość niepewnym, podającym sprzeczne zalecenia.
Rafał Sikorski
PS. Do Sz. P. Adama Markowskiego. Nie było również moim celem prowadzenie propagandy antyreligijnej, choć i taką rozprawkę opierając się wyłącznie na cytatach z Biblii, jestem w stanie napisać.
R. S.
Zaniepokojeni tym, co publikują na swoich łamach ZB, postanowiłyśmy ustosunko- wać się do tego. Podczas czytania Waszego pisma nasuwa się myśl, że artykuły nie są przed opublikowaniem recenzowane, a redakcja (o ironio) nie ma "zielonego" pojęcia o tym, czego one dotykają. Wiele wskazuje na to, że teksty umieszczane są jak leci, bez żadnej weryfikacji, jakby chodziło przede wszystkim o ilość, a nie o jakość. Niektóre z nich są wręcz żenujące, w innych ekologia czy wegetarianizm przybierają postać faszyzującej ideologii czy fundamentalnej religii. By moje słowa nie były przysłowiowym "laniem wody", przejdę do konkretów. Pierwszy temat brzmi: "Chrześcijaństwo a wegetarianizm":
W ZB 5/92, w artykule pt. "Obyś wegetował" p. Jarosza vel. Matuszewskiego, na s. 24 możemy przeczytać, że "apostołowie porzucili rybołóstwo, bo uważali je za rodzaj zbrodni, która była nie do przyjęcia przez Chrystusa". Wynika więc z tego, że rybołóstwo to ciężki, wręcz śmiertelny grzech. Jak to się ma do prawdy?
Otóż pragnę przypomnieć, że sam Jezus namnożył tysiące ryb, by nakarmić głodnych wiernych, choć z powodzeniem mógłby to uczynić tylko przy pomocy chleba (lub, jak sam przypuszczam, użyczyć im np. przepiórek czy manny z nieba). Sprawił też, że sieci rybaków rwały się z powodu obfitego połowu, mimo że wcześniej (bez Jego pomocy) przez całą noc nic nie mogli złowić. Najwidoczniej więc Jezus nie uważał za grzech ani rybołówstwa, ani też żywienia się rybami. Co jeszcze Biblia czyli Święta Księga chrześcijan mówi na temat spożywania mięsa? Przede wszystkim nie pozwala sądzić nikogo z powodu pokarmu (Kol 2,16-17), pozostawia nam wolny wybór w tym, co mamy jeść (byleby czynić to dla Pana - Rz 14,6). Esencją i podsumowaniem tego niech będą słowa, które cytuję: "zapewne pokarm nie zbliża nas do Boga, gdyż nic nie tracimy, jeśli nie jemy i nic nie zyskujemy, jeśli jemy - 1 Kor 8,8: "albowiem Królestwo Boże to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym - Rz 14,17. Pozostawiam to bez komentarza.
Drugi temat, który chciałabym poruszyć, to chrześcijaństwo, Biblia a kobieta (konkretnie jej stosunek do kobiety). Pan R. Kisielewski w swym "Tekście feministycznym" zamieszczonym w ZB 4/93 przekonuje, że kobietę stawia Biblia na równi ze zwierzętami, przedmiotami, a przede wszystkim w zależności od mężczyzny. Za poniżające dla kobiety uważa to, że Dekalog skierowany jest tylko i wyłącznie do mężczyzny - to stwierdzenie p. Kisielewskiego.
Za główny argument uważa słowa "nie pożądaj żony bliźniego swego ani żadnej innej rzeczy, która jego jest". Czy wobec tego kobiecie wolno pożądać męża innej kobiety? Bynajmniej. Fakt, że mężczyźnie nie wolno pożądać żony bliźniego, ale także jakiegokolwiek zwierzęcia pozwala mu wnioskować, że kobieta jest postawiona na równi ze zwierzętami. Co za absurd. Nie uważa jednak przy tym, że mężczyźnie nie wolno pożądać także innego mężczyzny (III Moj. 18,22). Czy z tego wynika, że mężczyzna także stoi na równi ze zwierzęciem, czy też nie? Rozumując więc w sposób charakterystyczny dla p. Kisielewskiego możemy dojść do jeszcze bardziej absurdalnych wniosków. Opierając się o tekst biblijny mogę stwierdzić, że kobieta jest czymś bezcennym dla mężczyzny i na odwrót oczywiście, ponieważ tylko z sobą mogą oni obcować, a na dodatek stają się przy tym "jednym ciałem". Kontynuując temat chcę powiedzieć, że Pismo Święte o stosunkach kobieta - mężczyzna wypowiada się jeszcze kilkakrotnie. Zaleca kobietom, by były posłuszne mężom, lecz im nakazuje miłować je i nie być dla nich przykrymi (Kol 3,19-19). Nazywa też kobiety słabszym rodzajem, ale mówi zarazem, by traktować je z wyrozumiałością i okazywać im cześć (IP 3,7). Na uwagę zasługuje także fragment z Gal 5,22-33 z którego to zacytuję 25 werset: "Mężowie miłujcie żony swoje, jak Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie". Czy to nie wspaniały przykład do naśladowania? Oczywiście chodzi mi o miarę okazywania miłości. Choć jest więc mowa w Biblii o uległości kobiety, to z pewnością nie ma tam żadnej wzmianki o jej dyskryminowaniu czy próbie zniewolenia. Kobieta nie jest przedstawiona w Biblii jako istota niższego rodzaju, lecz ktoś, kto stoi na równi z mężczyzną.
To tyle moich rozważań. Teskt ten kieruję w pierwszym rzędzie do Redakcji ZB, ale także, do wszystkich zainteresowanych tym tematem.
W imieniu byłych członków
grupy ekologicznej "DLACZEGO"

Kasia (RZ) i Sylwia P.
PS. Byłych, w odpowiedzi na apel apostoła Pawła: "nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jaka społeczność między światłością a ciemnością". Kor. 6.14.
PPS. Oczywiście, można spotkać na łamach ZB artykuły o pozytywnym wydźwięku, oraz także całkiem dobrze redagowane.
SZANOWNA KASIU I SYLWIO! Dziękuję za krytyczne uwagi polemiczne, tyczące chrześcijaństwa i jarstwa. Nie wiem, czy ZB to najlepsze forum na tę głęboką polemikę teologiczną i religijną, nie mniej jednak ustosunkowuję się do tego listu. Ufam, że jesteście głęboko wierzącymią chrześcijankami i że pragniecie zgłębić z całego serca prawdę objawioną Słowem Biblii. Mam nadzieję, że nie spoczniecie, póki nie dojdziecie całej prawdy.
Stanowczo twierdzę, iż prawdziwy chrześcijanin to wegetarianin. Pomiędzy mięsem rozmaitych gatunków zwierząt tak bardzo nie rozróżniam. Ryby to, niestety, też gatunek mięsny. Osoba zajadająca się rybami lub ślimakami jest osobą jedzącą mięsko. I nic się na to nie da poradzić.
Ponad 15 lat już zgłębiam normę prawną jarstwa ewangelicznego. I nikt mnie nie jest w stanie przekonać, że Jezus był mięsożerny. W uzasadnieniu mógłbym przytoczyć kilkaset stron tekstów źródłowych. Nie wiem, czy byłybyście chętne dokładnie to przeanalizować.
Piszecie, że Biblia nie pozwala sądzić nikogo z powodu pokarmów. Podpowiem więcej! Biblia, a szczególnie Jezus, w ogóle zabrania osądzania. Gdybyście zechciały sobie przeczytać w Ew. Mateusza 7,1-2: "Nie sądźcie (osądzajcie), abyście nie byli sądzeni." Zapytam zatem, czy wolno nam osądzać jakikolwiek grzech bliźniego? A skąd się wzięła szacowna Inkwizycja? Biblia uczy też, że nie wolno zabijać. Jezus powtarza to przykazanie! Dlaczego zatem chrześcijanie wymordowali ok. 200 mln Indian? Nie wspomnę o innych niechlubnych mordach na Innowiercach! A podobno Biblia uczy: "Nie zabijaj". Śmiem twierdzić, że grzech zjadania zwierzątek jest popełniany na podobnej zasadzie. Nie zamierzam osądzać grzeszników, bo przecież to nie moja funkcja. Pytam, dlaczego Jezus powołując Apostołów, postawił im alternatywę: mieli porzucać swoje sieci rybackie i stać się "rybakami ludzi". Apostołowie zostawili sieci rybackie, a nawet łódź z sieciami, zaprzestali wykonywania swojego zawodu i poszli za Jezusem. Przeczytajcie chociażby u Mateusza 4, 18-22.
Apostoł Paweł zachęca, aby nie wprzęgać się w jedno jarzmo z niewierzącymi, a także aby oczyścić się ze wszelkich brudów ciała i ducha. (Patrz 2 Kor. 6, 14 - 7, 1) Czymże są brudy ciała? Czym jest uczta bałwochwalcza? Oto ofiary mięsne ze zwierząt składane bożkom. Ale dlaczego Apostoł Paweł w konkluzji swych rozważań ślubuje, że: "przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata mego"? Czy zastanowiłyście się, dlaczego jedzenie mięsa, o którym Ap. Paweł wyraża się z pozoru tak liberalnie, gorszyło jego braci w wierze? Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego Apostoł Paweł zrezygnował w końcu z jedzenia mięsa (Czyt. 1 Kor. 8, 1 - 13)? Św. Paweł mówi: "Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami" (Ga 3,17). Z przyjemnością informuję was, droga Kasiu i Sylwio, że postanowiłem zostać naśladowcą Ap. Pawła. I sam przed sobą i Jezusem ślubuję, że: "przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata mego". I nie zamierzam wcale potępiać nikogo za mięsożerstwo. Przypomnę tylko, iż brat Ap. Paweł radzi chrześcijanom, co następuje: "Dobrą jest rzeczą (lepiej jest) nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego co twego brata gorszy (osłabia)." (Rz 14,21).
Czy macie mi za złe, że stosuję się do tej rady? Jak wynika z kontekstu, mamy starać się o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu. Czyż nie tak napisał Brat Paweł? A jeśli porzucenie zwyczaju jedzenia mięsa i picia wina służy sprawie pokoju i jest dobre, a nawet Brat Ap. Paweł jest wegetarianinem vel Jaroszem i przykazuje, by jego właśnie naśladować, to skąd Wasze wzburzenie?
Czy zastanawiałyście się kiedyś, Kasiu i Sylwio, czym różni się pokarm ze stołu demonów od pokarmu ze stołu Pana? Czy tylko złożeniem w ofierze pogańskim bożkom? Niewątpliwie to zasadnicza kwestia. Demony przyjmowały w ofierze pokarmy mięsne. Ale dlaczego Ap. Paweł zaprzestał jedzenia mięsa w ogóle (zresztą uczynił to jako ostatni z Apostołów)?
Czy wiecie, że wszyscy Apostołowie byli jaroszami? Braciszek Paweł jako ostatni stał się roślinożercą. Oto kilka historycznych świadectw o sposobie odżywiania Apostołów.
Św. Augustyn opowiada: "Jakub, brat Pana, żywił się nasionami i roślinami i nie dotykał ani mięsa, ani wina."
Hegerippus, historyk Kościoła podaje, że św. Jan nigdy nie spożywał mięsa!
W Homiliach Klemensa z Aleksandrii św. Piotr opisuje własnymi słowami swój tryb życia: "żyję chlebem i oliwkami, którym tylko sporadycznie dodaję jakąś jarzynę."
Delitsch, wielki uczony podaje takie świadectwo: "Galilejska prostota panowała w ich kręgu. Uczniowie zaspokajali swój głód ziarnem, które palcami wydłubywali z kłosów, a w ostatnim czasie ograniczyli się do czystych pokarmów roślinnych, jak to wiarygodnie podają (Ap.) Piotr, Mateusz i Jan."
Zastanawiam się tutaj, dlaczego dla uczniów Jezusa tak ważną była czysto roślinna, jarska dieta. Czyżby Jezus dawał im taki przykład? A może i Wy, Kasiu i Sylwio, zastanowicie się nad tym i to sobie dobrze przemyślicie?
Tenże sam Klemens w swych Homiliach zapewnia, że Apostoł Mateusz żywił się tylko roślinnym pożywieniem i nie dotykał mięsa. Ze swej strony śmiem wątpić, iżby Apostołowie traktowali ryby jako pokarm roślinny.
Inny dokument historyczny, List Pliniusza do Trajana donosi, co następuje: "Pierwsi chrześcijanie nie jedli nic, co było do życia urodzone, lecz tylko niewinne potrawy (cibum innoxium)."
Św. Bazyli (Wielki), ojciec Kościoła (IV w. n.e.) pisze o odżywianiu się chrześcijan: "Ciało, które obciążone zostaje potrawami mięsnymi, nękane jest chorobami, umiarkowany tryb życia czyni je zdrowszym i silniejszym i ucina korzenie zła. Opary potraw mięsnych zaciemniają światło ducha. Obojętnie jakiego rodzaju potrawami mięsnymi napełniony zostaje żołądek, powoduje to nieczyste ruchy, a dusza zostaje zagłuszona pod ciężarem pożywienia, tracąc panowanie i zdolność myślenia.
Tak długo, jak się żyje umiarkowanie, mnoży się szczęście domu, zwierzęta będą znajdować się w bezpieczeństwie, nie będzie przelewana krew, zwierzęta nie będą zabijane. Rzeźnicze noże będą bezużyteczne, stół będzie pokryty owocami, które daje natura i można się tym zadowolić.
Jeśli kochasz mięso i tuczysz swe ciało, duch twój staje się ociężały, tłuszcz, który osadza się z mięsa, osłabia siły ducha. Czy nie gardzisz tymi szkodliwymi potrawami mięsnymi?
Trudno jest kochać cnoty, jeśli się cieszy potrawami mięsnymi i ucztami."
Tyle św. Bazyli, arcybiskup Cezarei i patriarcha wschodnich mnichów! A może, droga Kasiu i Sylwio, uważacie, że Święty Boży pomylił się w swych interpretacjach Ewangelii i Listów Pawła? Osobiście uważam, że tylko pokazuje nam właściwy kierunek ich interpretacji tak, abyśmy jako chrześcijanie nie zrozumieli czegoś opacznie. I nie zauważyłem tutaj, by ryby zaliczane były do roślin czyli do zdrowego pożywienia.
Przypomnę, że Św. Franciszek też był takim radykalnym wegetarianinem. Zabicie ryby uważał za zbrodnię równą zabiciu człowieka. A ówczesny papież ujrzał poruszenie Ręki Bożej jako znak jego Świętości. Nic się nie różniły poglądy na jedzenie Św. Franciszka od reguły Św. Bazylego. Chyba nie spróbujecie mi powiedzieć, że tych Świętych to Diabeł oszukał? Hę?
Inny ze świętych Ojców Kościoła, Grzegorz z Nazjansu, także w IV w. n.e. wyraża taki pogląd: "Siewem dobrego Ojca jest pszenica, z której piecze się chleb, a luksus potraw mięsnych to kąkol, który rośnie w pszenicy.
Ucztowanie z potrawami mięsnymi jest haniebną nieprawością i życzę, abyście przede wszystkim starali się podawać waszej duszy pożywienie, które posiada wieczną trwałość."
Droga Kasiu i Sylwio, czy uważacie dalej, że Święty Grzegorz, Bazyli, Piotr, Mateusz, Jan, także Paweł są niewierzącymi, z którymi nie zechcecie iść w jednym jarzmie? A może jednak zaprzęgniecie się w jarzmo po naszej stronie? Jeśli o mnie chodzi, to Świętych uważam za prawdziwych chrześcijan. A tu widzę, że prawdziwy chrześcijanin to wegetarianin!!! Wolę być po stronie Św. Franciszka, Grzegorza, Bazylego, wolę odżywiać się tak, jak Apostołowie Jan, Piotr, Jakub, Mateusz, Paweł. A nuż okaże się, że jednak to jarstwo jest do zbawienia konieczne? I co wtedy? Chyba Święci i Apostołowie nie na darmo są gorliwymi jaroszami. Oto dalsze świadectwa Świętych Chrześcijańskich.
Święty Hieronim tak wyjaśnia wątpiącemu naukę o wstrzemięźliwości: "Tak samo, jak według słów Pana (Jezusa) rozwody początkowo nie były dozwolone, później jednak, gdy ludzi stali się gorsi, Mojżesz zezwolił na nie, tak samo spożywanie mięsa zwierzęcego było zakazane aż do potopu. Od potopu jednakże otrzymujemy nerwy i śmierdzący sos mięsa do jedzenia, tak jak buntującemu się ludowi na pustyni rzucono przepiórki. Jezus Chrystus, który przyszedł na końcu dni, doprowadził koniec na początek, tak że nie wolno nam dzisiaj ani przepędzić kobiety, ani jeść mięsa." Jak mówi apostoł (Rz 14, 21): "Będzie lepiej, jeśli nie zjesz mięsa i nie napijesz się wina. Gdyż używanie wina zaczęło się ze spożywaniem mięsa, po potopie."
Jak Wam się, droga Kasiu i Sylwio, podoba interpretacja Biblii według Świętego Hieronima? Osobiście preferuję, jak widzisz, punkt widzenia Świętych Bożych. Przyznasz, że jest on dosyć radykalny.
Wiemy, czym jest wstrzemięźliwość i co to są czyste pokarmy. Święty Augustyn także był takim radykalnym wegetarianinem. Podobnie też Święty Antoni.
Święty Jan Chryzostom z Antiochii (także IV w.) opisując życie swoje i życie swoich braci w wierze, powiada:
"Nie płyną tu strumienie krwi, mięso nie jest tu ćwiartowane, wykwintne potrawy i ciężka głowa są tutejszym mnichom nieznane. Nie czuje się tutaj okropnych zapachów potraw mięsnych ani też nieprzyjemnych woni kuchni, i nie słychać hałasów ani wrzawy. Spożywa się tylko chleb, który zdobywany jest własną pracą i wodę, której dostarcza czyste źródło. Jeśli chce się wyjątkowo obfitego posiłku, składa się on z owoców i spożywany jest z większym smakiem niż królewskie dania.
Wy jednakże dążycie drogą wieków i zwyczajem tygrysów, ale ich natura skazała na spożywanie mięsa, podczas gdy nas (ludzi) Bóg wyposażył rozumną mową i zmysłem sprawiedliwości. A mimo to staliśmy się gorsi niż dzikie zwierzęta." - Tyle Święty Jan Chryzostom!
Przypomnę jeszcze to przykazanie Starego Prawa, które było na początku, a które Jezus przyszedł przywrócić, by koniec doprowadzić na początek: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem." (Rdz 1, 29)
Niestety, panowanie nad rybami i zwierzętami lądowymi oraz ptactwem wcale nie oznacza przyzwolenia na ich zabijanie i zjadanie. Panować nie oznacza zabijać! My, chrześcijanie, mamy czysty pokarm do spożywania, pokarm ze stołu Pańskiego. Myślę, Kasiu i Sylwio, że odpowiedziałyście już sobie na pytanie, czym różni się pokarm ze stołu demonów od pokarmu ze stołu Pańskiego? Apostoł Paweł, acz nieśmiało, też w końcu sobie odpowiedział, i ślubował nie jeść więcej mięska! Życzę smacznego!
Nie mam więcej siły pisać tak szybko. Są jeszcze - wspomnę tylko - świadectwa proroctw Starego Testamentu, mówiące o tym, kim są chrześcijanie. One też świadczą o tym, że prawdziwy chrześcijanin to wegetarianin. Nie łowi ryb ani ich nie zjada! I to pomimo tego, że Jezus nakarmił rybami wielotysięczny tłum pseudowielbicieli, którzy się Go potem zaparli, wyrzekli, a nawet Go ukrzyżowali - swoją milczącą zgodą! To był znak Jonasza dla nieuczciwych wielbicieli, podobnie jak przepiórki dane ludowi przez Mojżesza. Myślę, że rozumiecie już wykładnię tego symbolu, którego w żaden sposób nie można użyć dla obrony spożywania mięsa. Jezus wszak jeszcze "spożył kawałek Ryby" po swym zmartwychwstaniu. To też tylko symbol przyjęcia niewierzących (nie-Żydów) do swego Kościoła, a nie przyzwolenie mięsożerstwa. Podobny znak miał Piotr w widzeniu, zanim ochrzcił pierwszych obywateli będących nie-Żydami! Nie jest ten opis z Dziejów Apostolskich przyzwoleniem na pożarcie mięsiwa, tylko przyzwoleniem na ochrzczenie pogan.
Dziękuję za inspirację do tego pobieżnego opracowania tematu. Ufam, że wielu poszukującym jarstwa w chrześcijaństwie doda to odwagi do podążania w ślady Apostołów i Świętych Kościoła, który Jezus ustanowił.
Z poważaniem,
Zwierzchnik Zakonu Sufich
Ryszard Matuszewski


BIBLIA, KOBIETA I TOLERANCJA RELIGIJNA


P. Kasia i Sylwia w swojej polemice zarzucają mi (choć nie bezpośrednio) brak znajomości Biblii oraz wyciąganie absurdalnych wniosków, wynikających z braku owej znajomości, a jednocześnie już na samym wstępie pisze:
"Zaniepokojeni tym, co publikują na swoich łamach ZB, postanowiłyśmy ustosunkować się do tego". To bardzo dobrze, bo dyskusja i wymiana poglądów jest jak najbardziej godna pochwały, ale mnie z kolei niepokoi owo słowo "zaniepokojeni"; czy nie oznacza to, że P. Kasia i Sylwia uważają, że tylko ich poglądy są jedynie słuszne? Jakby na potwierdzenie moich obaw, swoją polemikę kończą dodatkiem P.S. cytując apostoła Pawła: "nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi, bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jaka społeczność między światłością a ciemnością." Jestem więc niewiernym, gdyż nie jestem chrześcijaninem, i wszystko, co głoszę, jest "jarzmem niewiernego"; jako niewierny nie mogę mieć nic wspólnego ze sprawiedliwością ani światłością. Dlatego też moje artykuły nie powinny się ukazywać w ZB, bo nie reprezentują jedynie słusznej, chrześcijańskiej religii. Być może się mylę w mych przypuszczeniach. Oby tak było.
Chcę zaznaczyć, że w Biblii można znaleźć wszystko to, co zechce się znaleźć: pochwałę zbrodni (Jahwe zachęca Izraelitów do zabijania mieszkańców Palestyny) i jej potępienie; poniżenie kobiety i szacunek dla niej, itd. Biblia jest bardzo niespójna, niejednolita, co tworzy straszliwy chaos, przekreśla - w moim pojęciu - jej boskość i świętość. Poza tym, jeżeli coś jest skażone - choćby w najmniejszym stopniu - nienawiścią, przemocą, nietolerancją, to nie mogę tego uznać za słowo Boże, a Biblia - według mnie - jest tym wszystkim skażona i to w bardzo dużym stopniu. To jest moja ocena Biblii, z którą - oczywiście - inni mają prawo się nie zgadzać, ja nikomu nie staram się narzucać swoich poglądów, nie twierdzę, że są jedynymi słusznymi, w najmniejszym stopniu nie przeszkadza mi to, że wielu moich dobrych przyjaciół jest chrześcijanami i mam nadzieję, że inni ludzie, będąc chrześcijanami, przyznają mi również prawo do wygłaszania moich poglądów i wątpliwości bez nazywania mnie "niewiernym" i wyrażania "zaniepokojenia" głoszeniem innych niż ich poglądów.
P. Kasia i Sylwia twierdzą, że w Biblii nie ma żadnej wzmianki o dyskryminowaniu czy próbie zniewalania kobiety, że kobieta nie jest przedstawiona jako istota niższego rodzaju - pozwolę sobie nie zgodzić się z tym poglądem. Oto co pisze św. Paweł: "(...) niechaj niewiasty na zebraniach milczą. Albowiem nie są powołane do tego, by przemawiać. Winny się podporządkować (...). A jeżeli chcą pouczyć się o jakiejś sprawie, niech się w domu zapytają swoich mężów. Bo nie przystoi niewieście przemawiać na zebraniu." (I Kor 14, V) "(...) głową dla niewiasty jest mężczyzna (...) Każda niewiasta, która z nienakrytą głową modli się lub prorokuje, hańbi swą głowę. Jest to zupełnie tak, jak gdyby ostrzyżona była. Jeżeli niewiasta nie nakłada welonu, to niechaj każe sobie także ostrzyc włosy. Mężczyzna nie ma nakrywać głowy, ponieważ jest obrazem Boga i Jego odbiciem, a niewiasta jest odblaskiem mężczyzny, bo mężczyzna nie pochodzi od niewiasty, lecz niewiasta od mężczyzny. I nie dla niewiasty mężczyzna został stworzony, lecz niewiasta dla mężczyzny." (I Kor 11, 3-9) "(...) wkradną się [mowa o innowiercach, ] do rodzin i podbiją serca lekkomyślnych kobiet, obarczonych grzechem i miotanych różnymi żądzami, które bez końca się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą." (II Tm 3, 6). Czyżby powyższe cytaty nie były dyskryminujące dla kobiet i poniżające je? Czyżby nie przedstawiały kobiety jako istoty niższego rodzaju? Czyżby powyższe słowa były wyrazem szacunku wobec kobiety i stawiania jej na równi z mężczyzną? Śmiem wątpić.
Czy kobieta jest równa mężczyźnie, skoro bezwzględnie musi milczeć, nie mając prawa publicznie przemawiać na zebraniach, bo nie jest do tego powołana? Według wypowiedzi św. Pawła kobieta jest po prostu głupia i dlatego o wszystko musi się pytać swojego męża (to nie przypadek, że przez tak długie wieki kobietom odmawiano prawa do nauki). Św. Paweł wyraźnie pisze, że kobiety są lekkomyślne, obarczone grzechami, żądzami i jeżeli nawet uczyłyby się od świtu do nocy, to i tak nigdy nie dojdą do poznania, bo prawo do poznania to wyłączna domena mężczyzn. I jeszcze jedna, nieco marginalna sprawa, trochę nie na temat: św. Paweł twierdzi, że modląca się kobieta musi mieć zakrytą głowę - jestem ciekaw, ile kobiet uważających się za chrześcijanki przestrzega tego nakazu. Biblia, czyli Pismo Święte, czyli Słowo Boże jako takie nie może podlegać dyskusji i albo jej zawartość przyjmuje się w całości i można się wtedy nazywać chrześcijaninem, albo wybiera się co wygodne, a resztę się dyskretnie pomija - lecz tym samym neguje się całość jako Słowo Boże i wtedy ktoś taki raczej nie ma prawa nazywać się chrześcijaninem. Ale Biblia stwierdza również: "Nie oblecze się niewiasta w męskie odzienie, bo obrzydły jest u Pana ten, kto to uczyni", tak więc kobiety-chrześcijanki nie mogą chodzić np. w spodniach, które są męskim odzieniem, bo jeżeli je nakładają, są "obrzydłe u Pana". Ale ile chrześcijanek tego przestrzega, a ile nie przestrzega, gwałcąc tym samym Słowo Boże? Widocznie można (?) tak postępować, skoro jest to powszechne zjawisko. Widocznie można dostosowywać Biblię do siebie, a nie siebie do Biblii, ale mi się wydaje, że coś tu nie jest tak, jak być powinno - o ile jest się chrześcijaninem.
Św. Piotr pisze: "podobnie i wy, żony, będziecie poddane mężom swoim (I P 3, 1), tak jak Sara była posłuszna Abrahamowi i nazywała go panem." (I P 3, 6). Czy tym ma się wyrażać równość kobiety i okazywanie jej miłości przez mężczyznę? Co do mnie to byłbym po prostu oburzony, gdyby jakakolwiek kobieta nazywała mnie swoim panem i nawet do głowy by mi nie przyszło żądać od niej podporządkowania się mojej osobie, bo według mnie (może jestem w błędzie) każda istota, czy to człowiek, czy zwierzę, ma bezdyskusyjne prawo do wolności i samostanowienia.
I jeszcze kilka krótkich cytatów z Biblii: "lepsza jest złość męża niż niewiasta dobrze czyniąca", "Największą złością złość niewieścia", "Nie ma gniewu nad gniew niewieści", "Od niewiasty stał się początek grzechu i przez nią wszyscy umieramy" (wszystko co złe, to robota kobiety?), "Niewieści gniew i nieuczciwość i zawstydzenie są wielkie". Sam Bóg - Jahwe mówi: "I chcą uczynić wrogość między tobą a kobietą".
Biblia wypowiada się również o menstruacji - "Niewiasta, która co miesiąc cierpi płynienie krwi, przez siedem dni będzie odłączona, każdy kto się jej dotknie, będzie nieczysty aż do wieczora. I na czem by spała albo siedziała we dni odłączenia swego, splugawione będzie" (Kpł 15, 12-24). To jest kolejny wyraz szacunku wobec kobiety? Osobiście nie uważam, że kobieta będąca w obojętnie jakim stanie, cokolwiek plugawi, ale może się mylę?
Biblia zajmuje się też gwałtem (Pwt 22 i 23-27). Zgodnie z Prawem Mojżeszowym zgwałcona kobieta nie ponosi winy i nie grzeszy tylko wtedy, gdy się opierała i wołała o pomoc; kobieta, która nie opierała się i nie wołała o pomoc, będąc przez gwałciciela zastraszoną (np. groźbę śmierci) w razie stawiania oporu ponosi pełną winę i popełnia grzech cudzołóstwa i podlega - jako cudzołożnica - karze śmierci przez ukamieniowanie.
Chciałbym też zacytować kilka myśli Ojców Kościoła, świętych i teologów, którzy bez wątpienia byli znawcami Biblii i są uważani za wielkie autorytety - "Pośród wszystkich dzikich bestii nie masz szkodliwszej nad kobietę" (Jan Chryzostom), "Każdą kobietę powinna napawać obrzydzeniem sama myśl, że jest kobietą" (Klemens z Aleksandrii), "Powinnaś zawsze nosić żałobę, być okrytą łachmanami. Jesteś bramą piekieł, nakłoniłaś mężczyznę do grzechu" (Tertulian). Św. Piotr Damian nazywał kobietę bramą piekieł, pomocnicą szatana, naczyniem nieczystym itp. Tomasz z Akwinu, wręcz wynoszony pod niebiosa przez Kościół jako doskonały teolog, uważał, że kobieta nie ma w ogóle duszy, że jest czymś niższym od mężczyzny, czymś pośrednim między zwierzęciem a człowiekiem, które to miano przyznaje oczywiście wyłącznie mężczyźne. Aż dziw bierze, że ci wszyscy święci mężowie mieli kiedyś swoje matki. W swoich kazaniach św. Bernardyn zalecał, aby kobiety w ciągu dnia nie miały ani chwili wytchnienia, aby cały dzień pracowały, aby nie były przywiązane do wygód. Dopiero w V w., podczas jednego z soborów Kościół przyznał kobiecie prawo do duszy - większością jednego głosu.
Henryk Kramer, dominikanin żyjący w XV w. napisał "dzieło" "O naturze kobiety". Przede wszystkim stwierdza, że kobieta nie ma duszy, a człowiekiem jest tylko mężczyzna. Następnie stwierdza, że kobieta na równi ze zwierzętami została poddana władzy mężczyzny. Ma takie same prawa i obowiązki jak zwierzęta i w żadnym wypadku nie może być uważana za istotę równą mężczyźnie. Postuluje, aby zaprzestać chrztu kobiet, ponieważ jest to czyn równie bluźnierczy, jak chrzest zwierząt. To samo tyczy się i innych sakramentów. Małżeństwo proponuje zastąpić formalnym aktem kupna - sprzedaży między ojcem dziewczyny a przyszłym mężem - właścicielem. Postuluje oddzielić mężczyznę od istoty nieczystej - kobiety - i wybudować dla niej specjalne pomieszczenie, np. obok obory, gdzie by przebywała, wypuszczana jedynie do koniecznych prac gospodarskich itd. Kramer był swego czasu bardzo cenionym teologiem i podobno świetnie znał się na Biblii, z której brał natchnienie i potwierdzenie swych wymysłów.
A na koniec chcę zacytować fragment II Listu Piotra (11-12), który dotyczy również mnie (jako człowieka, który odstąpił od wiary katolickiej i obecnie nie jest chrześcijaninem) i który pokazuje, iż inkwizycja i jej zbrodnicza działalność ma mocne poparcie w Biblii: "Knowania heretyków. Są to bezczelni zuchwalcy (...) Oni zaś są niby zwierzęta bezrozumne, które z natury przeznaczone są na to, aby je chwytać i zabijać. Bluźnią przeciwko temu, czego nie rozumieją; dlatego też zginą jak one i poniosą słuszną karę za swą niesprawiedliwość." Nie dziwi mnie więc ciągła agresja skierowana przeciwko tym, którzy inaczej myślą, którzy śmią mieć inne zdanie i religię i, o zgrozo, krytykować Biblię i podważać jej boskość. A ja po prostu boję się tej agresji, boję się powrotu prześladowań religijnych, boję się powrotu stosów, na których się żywcem paliło tych, którzy nie wyznają "jedynie słusznej religii". Coraz częściej ZB są atakowane za to, że śmią zamieszczać publikacje różnych opcji religijno-filozoficznych, a nie wyłącznie teksty reprezentujące chrześcijańską religię i filozofię. Krytykuje się ZB za to, że są otwarte dla wszystkich i tolerancyjne i żąda się zamieszczania publikacji wyłącznie o pozytywnym czyli chrześcijańskim wydźwięku. A dla mnie nietolerancja jest grzechem i zbrodnią.
Radosław Kisielewski
P S. Miała to być tylko replika na tekst P. Kasi i Sylwii, ale po części dotyczy on również szerszego problemu tolerancji, nienarzucania swoich poglądów innym poprzez twierdzenie, że "tylko ja mam rację, tylko moja religia jest jedyną właściwą i prawdziwą i dlatego wszyscy inni powinni wierzyć w to, co ja". Jak każdy człowiek, chcę mieć prawo do głoszenia tego, w co wierzę i tego, w co nie wierzę bez obaw, że będę nazywany "niewiernym", "bezczelnym zuchwalcem" czy "okrutnym wrogiem dobra".

"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 3 (57), Marzec '94