"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 3 (57), Marzec '94
W artykule "Raj - Eden" (ZB 11/93) R. J. Paliga przedstawia Boga-Jahwe jako
miłośnika jaroszy, traktującego z dezaprobatą "mięso- żerców", posiłkując się
cytatami z Biblii.
Otóż ja, po lekturze tej samej Biblii doszedłem do wniosków całkowicie
odmiennych. Weźmy tedy historię Kaina i Abla, kiedy to Bóg wybrał mięso: "Po
niejakim czasie Kain złożył ofiarę z płodów rolnych; Abel także złożył ofiarę z
pierworodnych trzody swojej i z tłuszczu ich. A Pan wejrzał na Abla i ofiarę
jego. Ale na Kaina i na jego ofiarę nie wejrzał." (Rdz 4, 4-5).
Ograniczenia uboju i spożywania mięsa, wspomniane w artykule, nie wynikają
wg mnie z miłości do zwierząt, a z całkiem zwyczajnych powodów, mówiąc
współcześnie, sanitarno-epidemiologicznych. Weźmy kilka przykładów:
świnia - mięso szybko się psuje, włośnica;
orzeł, bocian, sowa - są biologicznymi "środkami" zwalczającymi gryzonie;
sęp - niesmaczne mięso;
nietoperz - biologiczny "środek" na szkodliwe dla ludzi owady, może przenosić
wściekliznę.
Poza tymi ograniczeniami: "Możesz natomiast zarzynać i jeść mięso, ile
dusza zapragnie, według błogosławieństwa Pana, twego Boga (...)" (Pwt 12,15)
(podkreślenie moje - RS).
Krwawe ofiary są zaś miłe Panu. Opisuje to szczegółowo Księga Kapłańska.
Zacytuję jedynie niewielki fragment, dotyczący ofiary z gołębicy: "Kapłan
przyniesie ją do ołtarza, przekręci jej głowę i spali na ołtarzu, a krew
wyciśnie na ścianę ołtarza. Wole jej wraz z pierzem usunie i rzuci obok ołtarza
od strony wschodniej na popielisko. Skrzydła jej zaś naderwie, nie oddzielając
ich od ciała i spali ją kapłan na ołtarzu na drwach, które są na ogniu. Jest to
całopalenie, ofiara ogniowa, woń przyjemna Panu." (Kpł 1, 15-17)
(podkreślenie moje - RS).
Zresztą Bóg, wysyłając Jezusa, aby ten zginął za grzechy ludzkości, sam dał
- moim zdaniem - wyraz temu, jakie ofiary są mu milsze.
Jezusa także nie nazwałbym wegetarianinem, jako że jadł i dawał do jedzenia
ludziom ryby (Mt 14, 19 i 15, 36; Mk 6, 38 i 8, 7; Łk 9, 13 oraz J 6, 9).
Ponadto Jezus stał się sprawcą śmierci całego stada świń - jeden z Ewangelistów
mówi o 2000 sztuk - kiedy to uzdrawiając opętanego zaklął w nie demony, skutkiem
czego oszalałe świnie rzuciły się do jeziora i utonęły, mimo, że jako Bóg mógł
owe diabły wysłać bezpośrednio do piekła (Mk 5, 11-13, Mt 8, 30-32 i Łk 8, 32-
33).
Chciałbym nadmienić, że moim celem nie była propaganda antywegetariańska, a
jedynie wykazanie, że "w tym temacie" Biblia jest autorytetem dość niepewnym,
podającym sprzeczne zalecenia.
Rafał Sikorski
PS. Do Sz. P. Adama Markowskiego. Nie było również moim celem prowadzenie
propagandy antyreligijnej, choć i taką rozprawkę opierając się wyłącznie na
cytatach z Biblii, jestem w stanie napisać.
R. S.
Zaniepokojeni tym, co publikują na swoich łamach ZB, postanowiłyśmy
ustosunko- wać się do tego. Podczas czytania Waszego pisma nasuwa się myśl, że
artykuły nie są przed opublikowaniem recenzowane, a redakcja (o ironio) nie ma
"zielonego" pojęcia o tym, czego one dotykają. Wiele wskazuje na to, że teksty
umieszczane są jak leci, bez żadnej weryfikacji, jakby chodziło przede wszystkim
o ilość, a nie o jakość. Niektóre z nich są wręcz żenujące, w innych ekologia
czy wegetarianizm przybierają postać faszyzującej ideologii czy fundamentalnej
religii. By moje słowa nie były przysłowiowym "laniem wody", przejdę do
konkretów. Pierwszy temat brzmi: "Chrześcijaństwo a wegetarianizm":
W ZB 5/92, w artykule pt. "Obyś wegetował" p. Jarosza vel. Matuszewskiego,
na s. 24 możemy przeczytać, że "apostołowie porzucili rybołóstwo, bo uważali je
za rodzaj zbrodni, która była nie do przyjęcia przez Chrystusa". Wynika więc z
tego, że rybołóstwo to ciężki, wręcz śmiertelny grzech. Jak to się ma do
prawdy?
Otóż pragnę przypomnieć, że sam Jezus namnożył tysiące ryb, by nakarmić
głodnych wiernych, choć z powodzeniem mógłby to uczynić tylko przy pomocy chleba
(lub, jak sam przypuszczam, użyczyć im np. przepiórek czy manny z nieba).
Sprawił też, że sieci rybaków rwały się z powodu obfitego połowu, mimo że
wcześniej (bez Jego pomocy) przez całą noc nic nie mogli złowić. Najwidoczniej
więc Jezus nie uważał za grzech ani rybołówstwa, ani też żywienia się rybami. Co
jeszcze Biblia czyli Święta Księga chrześcijan mówi na temat spożywania mięsa?
Przede wszystkim nie pozwala sądzić nikogo z powodu pokarmu (Kol 2,16-17),
pozostawia nam wolny wybór w tym, co mamy jeść (byleby czynić to dla Pana - Rz
14,6). Esencją i podsumowaniem tego niech będą słowa, które cytuję: "zapewne
pokarm nie zbliża nas do Boga, gdyż nic nie tracimy, jeśli nie jemy i nic nie
zyskujemy, jeśli jemy - 1 Kor 8,8: "albowiem Królestwo Boże to nie pokarm i
napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym - Rz 14,17.
Pozostawiam to bez komentarza.
Drugi temat, który chciałabym poruszyć, to chrześcijaństwo, Biblia a
kobieta (konkretnie jej stosunek do kobiety). Pan R. Kisielewski w swym "Tekście
feministycznym" zamieszczonym w ZB 4/93 przekonuje, że kobietę stawia Biblia na
równi ze zwierzętami, przedmiotami, a przede wszystkim w zależności od
mężczyzny. Za poniżające dla kobiety uważa to, że Dekalog skierowany jest tylko
i wyłącznie do mężczyzny - to stwierdzenie p. Kisielewskiego.
Za główny argument uważa słowa "nie pożądaj żony bliźniego swego ani żadnej
innej rzeczy, która jego jest". Czy wobec tego kobiecie wolno pożądać męża innej
kobiety? Bynajmniej. Fakt, że mężczyźnie nie wolno pożądać żony bliźniego, ale
także jakiegokolwiek zwierzęcia pozwala mu wnioskować, że kobieta jest
postawiona na równi ze zwierzętami. Co za absurd. Nie uważa jednak przy tym, że
mężczyźnie nie wolno pożądać także innego mężczyzny (III Moj. 18,22). Czy z tego
wynika, że mężczyzna także stoi na równi ze zwierzęciem, czy też nie? Rozumując
więc w sposób charakterystyczny dla p. Kisielewskiego możemy dojść do jeszcze
bardziej absurdalnych wniosków. Opierając się o tekst biblijny mogę stwierdzić,
że kobieta jest czymś bezcennym dla mężczyzny i na odwrót oczywiście, ponieważ
tylko z sobą mogą oni obcować, a na dodatek stają się przy tym "jednym ciałem".
Kontynuując temat chcę powiedzieć, że Pismo Święte o stosunkach kobieta -
mężczyzna wypowiada się jeszcze kilkakrotnie. Zaleca kobietom, by były posłuszne
mężom, lecz im nakazuje miłować je i nie być dla nich przykrymi (Kol 3,19-19).
Nazywa też kobiety słabszym rodzajem, ale mówi zarazem, by traktować je z
wyrozumiałością i okazywać im cześć (IP 3,7). Na uwagę zasługuje także fragment
z Gal 5,22-33 z którego to zacytuję 25 werset: "Mężowie miłujcie żony swoje, jak
Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie". Czy to nie wspaniały
przykład do naśladowania? Oczywiście chodzi mi o miarę okazywania miłości. Choć
jest więc mowa w Biblii o uległości kobiety, to z pewnością nie ma tam żadnej
wzmianki o jej dyskryminowaniu czy próbie zniewolenia. Kobieta nie jest
przedstawiona w Biblii jako istota niższego rodzaju, lecz ktoś, kto stoi na
równi z mężczyzną.
To tyle moich rozważań. Teskt ten kieruję w pierwszym rzędzie do Redakcji
ZB, ale także, do wszystkich zainteresowanych tym tematem.
W imieniu byłych członków
grupy ekologicznej "DLACZEGO"
Kasia (RZ) i Sylwia P.
PS. Byłych, w odpowiedzi na apel apostoła Pawła: "nie chodźcie w obcym jarzmie
z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jaka
społeczność między światłością a ciemnością". Kor. 6.14.
PPS. Oczywiście, można spotkać na łamach ZB artykuły o pozytywnym wydźwięku,
oraz także całkiem dobrze redagowane.
SZANOWNA KASIU I SYLWIO! Dziękuję za krytyczne uwagi polemiczne, tyczące
chrześcijaństwa i jarstwa. Nie wiem, czy ZB to najlepsze forum na tę głęboką
polemikę teologiczną i religijną, nie mniej jednak ustosunkowuję się do tego
listu. Ufam, że jesteście głęboko wierzącymią chrześcijankami i że pragniecie
zgłębić z całego serca prawdę objawioną Słowem Biblii. Mam nadzieję, że nie
spoczniecie, póki nie dojdziecie całej prawdy.
Stanowczo twierdzę, iż prawdziwy chrześcijanin to wegetarianin. Pomiędzy
mięsem rozmaitych gatunków zwierząt tak bardzo nie rozróżniam. Ryby to,
niestety, też gatunek mięsny. Osoba zajadająca się rybami lub ślimakami jest
osobą jedzącą mięsko. I nic się na to nie da poradzić.
Ponad 15 lat już zgłębiam normę prawną jarstwa ewangelicznego. I nikt mnie
nie jest w stanie przekonać, że Jezus był mięsożerny. W uzasadnieniu mógłbym
przytoczyć kilkaset stron tekstów źródłowych. Nie wiem, czy byłybyście chętne
dokładnie to przeanalizować.
Piszecie, że Biblia nie pozwala sądzić nikogo z powodu pokarmów. Podpowiem
więcej! Biblia, a szczególnie Jezus, w ogóle zabrania osądzania. Gdybyście
zechciały sobie przeczytać w Ew. Mateusza 7,1-2: "Nie sądźcie (osądzajcie),
abyście nie byli sądzeni." Zapytam zatem, czy wolno nam osądzać jakikolwiek
grzech bliźniego? A skąd się wzięła szacowna Inkwizycja? Biblia uczy też, że nie
wolno zabijać. Jezus powtarza to przykazanie! Dlaczego zatem chrześcijanie
wymordowali ok. 200 mln Indian? Nie wspomnę o innych niechlubnych mordach na
Innowiercach! A podobno Biblia uczy: "Nie zabijaj". Śmiem twierdzić, że grzech
zjadania zwierzątek jest popełniany na podobnej zasadzie. Nie zamierzam osądzać
grzeszników, bo przecież to nie moja funkcja. Pytam, dlaczego Jezus powołując
Apostołów, postawił im alternatywę: mieli porzucać swoje sieci rybackie i stać
się "rybakami ludzi". Apostołowie zostawili sieci rybackie, a nawet łódź z
sieciami, zaprzestali wykonywania swojego zawodu i poszli za Jezusem.
Przeczytajcie chociażby u Mateusza 4, 18-22.
Apostoł Paweł zachęca, aby nie wprzęgać się w jedno jarzmo z niewierzącymi,
a także aby oczyścić się ze wszelkich brudów ciała i ducha. (Patrz 2 Kor. 6, 14
- 7, 1) Czymże są brudy ciała? Czym jest uczta bałwochwalcza? Oto ofiary mięsne
ze zwierząt składane bożkom. Ale dlaczego Apostoł Paweł w konkluzji swych
rozważań ślubuje, że: "przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata
mego"? Czy zastanowiłyście się, dlaczego jedzenie mięsa, o którym Ap. Paweł
wyraża się z pozoru tak liberalnie, gorszyło jego braci w wierze? Wielokrotnie
zastanawiałem się, dlaczego Apostoł Paweł zrezygnował w końcu z jedzenia mięsa
(Czyt. 1 Kor. 8, 1 - 13)? Św. Paweł mówi: "Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi
naśladowcami" (Ga 3,17). Z przyjemnością informuję was, droga Kasiu i Sylwio, że
postanowiłem zostać naśladowcą Ap. Pawła. I sam przed sobą i Jezusem ślubuję,
że: "przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata mego". I nie zamierzam
wcale potępiać nikogo za mięsożerstwo. Przypomnę tylko, iż brat Ap. Paweł radzi
chrześcijanom, co następuje: "Dobrą jest rzeczą (lepiej jest) nie jeść mięsa i
nie pić wina, i nie czynić niczego co twego brata gorszy (osłabia)." (Rz
14,21).
Czy macie mi za złe, że stosuję się do tej rady? Jak wynika z kontekstu,
mamy starać się o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu. Czyż nie
tak napisał Brat Paweł? A jeśli porzucenie zwyczaju jedzenia mięsa i picia wina
służy sprawie pokoju i jest dobre, a nawet Brat Ap. Paweł jest wegetarianinem
vel Jaroszem i przykazuje, by jego właśnie naśladować, to skąd Wasze
wzburzenie?
Czy zastanawiałyście się kiedyś, Kasiu i Sylwio, czym różni się pokarm ze
stołu demonów od pokarmu ze stołu Pana? Czy tylko złożeniem w ofierze pogańskim
bożkom? Niewątpliwie to zasadnicza kwestia. Demony przyjmowały w ofierze pokarmy
mięsne. Ale dlaczego Ap. Paweł zaprzestał jedzenia mięsa w ogóle (zresztą
uczynił to jako ostatni z Apostołów)?
Czy wiecie, że wszyscy Apostołowie byli jaroszami? Braciszek Paweł jako
ostatni stał się roślinożercą. Oto kilka historycznych świadectw o sposobie
odżywiania Apostołów.
Św. Augustyn opowiada: "Jakub, brat Pana, żywił się nasionami i roślinami i
nie dotykał ani mięsa, ani wina."
Hegerippus, historyk Kościoła podaje, że św. Jan nigdy nie spożywał mięsa!
W Homiliach Klemensa z Aleksandrii św. Piotr opisuje własnymi słowami swój
tryb życia: "żyję chlebem i oliwkami, którym tylko sporadycznie dodaję jakąś
jarzynę."
Delitsch, wielki uczony podaje takie świadectwo: "Galilejska prostota
panowała w ich kręgu. Uczniowie zaspokajali swój głód ziarnem, które palcami
wydłubywali z kłosów, a w ostatnim czasie ograniczyli się do czystych pokarmów
roślinnych, jak to wiarygodnie podają (Ap.) Piotr, Mateusz i Jan."
Zastanawiam się tutaj, dlaczego dla uczniów Jezusa tak ważną była czysto
roślinna, jarska dieta. Czyżby Jezus dawał im taki przykład? A może i Wy, Kasiu
i Sylwio, zastanowicie się nad tym i to sobie dobrze przemyślicie?
Tenże sam Klemens w swych Homiliach zapewnia, że Apostoł Mateusz żywił się
tylko roślinnym pożywieniem i nie dotykał mięsa. Ze swej strony śmiem wątpić,
iżby Apostołowie traktowali ryby jako pokarm roślinny.
Inny dokument historyczny, List Pliniusza do Trajana donosi, co następuje:
"Pierwsi chrześcijanie nie jedli nic, co było do życia urodzone, lecz tylko
niewinne potrawy (cibum innoxium)."
Św. Bazyli (Wielki), ojciec Kościoła (IV w. n.e.) pisze o odżywianiu się
chrześcijan: "Ciało, które obciążone zostaje potrawami mięsnymi, nękane jest
chorobami, umiarkowany tryb życia czyni je zdrowszym i silniejszym i ucina
korzenie zła. Opary potraw mięsnych zaciemniają światło ducha. Obojętnie jakiego
rodzaju potrawami mięsnymi napełniony zostaje żołądek, powoduje to nieczyste
ruchy, a dusza zostaje zagłuszona pod ciężarem pożywienia, tracąc panowanie i
zdolność myślenia.
Tak długo, jak się żyje umiarkowanie, mnoży się szczęście domu, zwierzęta
będą znajdować się w bezpieczeństwie, nie będzie przelewana krew, zwierzęta nie
będą zabijane. Rzeźnicze noże będą bezużyteczne, stół będzie pokryty owocami,
które daje natura i można się tym zadowolić.
Jeśli kochasz mięso i tuczysz swe ciało, duch twój staje się ociężały,
tłuszcz, który osadza się z mięsa, osłabia siły ducha. Czy nie gardzisz tymi
szkodliwymi potrawami mięsnymi?
Trudno jest kochać cnoty, jeśli się cieszy potrawami mięsnymi i
ucztami."
Tyle św. Bazyli, arcybiskup Cezarei i patriarcha wschodnich mnichów! A
może, droga Kasiu i Sylwio, uważacie, że Święty Boży pomylił się w swych
interpretacjach Ewangelii i Listów Pawła? Osobiście uważam, że tylko pokazuje
nam właściwy kierunek ich interpretacji tak, abyśmy jako chrześcijanie nie
zrozumieli czegoś opacznie. I nie zauważyłem tutaj, by ryby zaliczane były do
roślin czyli do zdrowego pożywienia.
Przypomnę, że Św. Franciszek też był takim radykalnym wegetarianinem.
Zabicie ryby uważał za zbrodnię równą zabiciu człowieka. A ówczesny papież
ujrzał poruszenie Ręki Bożej jako znak jego Świętości. Nic się nie różniły
poglądy na jedzenie Św. Franciszka od reguły Św. Bazylego. Chyba nie spróbujecie
mi powiedzieć, że tych Świętych to Diabeł oszukał? Hę?
Inny ze świętych Ojców Kościoła, Grzegorz z Nazjansu, także w IV w. n.e.
wyraża taki pogląd: "Siewem dobrego Ojca jest pszenica, z której piecze się
chleb, a luksus potraw mięsnych to kąkol, który rośnie w pszenicy.
Ucztowanie z potrawami mięsnymi jest haniebną nieprawością i życzę, abyście
przede wszystkim starali się podawać waszej duszy pożywienie, które posiada
wieczną trwałość."
Droga Kasiu i Sylwio, czy uważacie dalej, że Święty Grzegorz, Bazyli,
Piotr, Mateusz, Jan, także Paweł są niewierzącymi, z którymi nie zechcecie iść w
jednym jarzmie? A może jednak zaprzęgniecie się w jarzmo po naszej stronie?
Jeśli o mnie chodzi, to Świętych uważam za prawdziwych chrześcijan. A tu widzę,
że prawdziwy chrześcijanin to wegetarianin!!! Wolę być po stronie Św.
Franciszka, Grzegorza, Bazylego, wolę odżywiać się tak, jak Apostołowie Jan,
Piotr, Jakub, Mateusz, Paweł. A nuż okaże się, że jednak to jarstwo jest do
zbawienia konieczne? I co wtedy? Chyba Święci i Apostołowie nie na darmo są
gorliwymi jaroszami. Oto dalsze świadectwa Świętych Chrześcijańskich.
Święty Hieronim tak wyjaśnia wątpiącemu naukę o wstrzemięźliwości: "Tak
samo, jak według słów Pana (Jezusa) rozwody początkowo nie były dozwolone,
później jednak, gdy ludzi stali się gorsi, Mojżesz zezwolił na nie, tak samo
spożywanie mięsa zwierzęcego było zakazane aż do potopu. Od potopu jednakże
otrzymujemy nerwy i śmierdzący sos mięsa do jedzenia, tak jak buntującemu się
ludowi na pustyni rzucono przepiórki. Jezus Chrystus, który przyszedł na końcu
dni, doprowadził koniec na początek, tak że nie wolno nam dzisiaj ani przepędzić
kobiety, ani jeść mięsa." Jak mówi apostoł (Rz 14, 21): "Będzie lepiej, jeśli
nie zjesz mięsa i nie napijesz się wina. Gdyż używanie wina zaczęło się ze
spożywaniem mięsa, po potopie."
Jak Wam się, droga Kasiu i Sylwio, podoba interpretacja Biblii według
Świętego Hieronima? Osobiście preferuję, jak widzisz, punkt widzenia Świętych
Bożych. Przyznasz, że jest on dosyć radykalny.
Wiemy, czym jest wstrzemięźliwość i co to są czyste pokarmy. Święty
Augustyn także był takim radykalnym wegetarianinem. Podobnie też Święty
Antoni.
Święty Jan Chryzostom z Antiochii (także IV w.) opisując życie swoje i
życie swoich braci w wierze, powiada:
"Nie płyną tu strumienie krwi, mięso nie jest tu ćwiartowane, wykwintne
potrawy i ciężka głowa są tutejszym mnichom nieznane. Nie czuje się tutaj
okropnych zapachów potraw mięsnych ani też nieprzyjemnych woni kuchni, i nie
słychać hałasów ani wrzawy. Spożywa się tylko chleb, który zdobywany jest własną
pracą i wodę, której dostarcza czyste źródło. Jeśli chce się wyjątkowo obfitego
posiłku, składa się on z owoców i spożywany jest z większym smakiem niż
królewskie dania.
Wy jednakże dążycie drogą wieków i zwyczajem tygrysów, ale ich natura
skazała na spożywanie mięsa, podczas gdy nas (ludzi) Bóg wyposażył rozumną mową
i zmysłem sprawiedliwości. A mimo to staliśmy się gorsi niż dzikie zwierzęta." -
Tyle Święty Jan Chryzostom!
Przypomnę jeszcze to przykazanie Starego Prawa, które było na początku, a
które Jezus przyszedł przywrócić, by koniec doprowadzić na początek: "Oto wam
daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo,
którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem." (Rdz 1, 29)
Niestety, panowanie nad rybami i zwierzętami lądowymi oraz ptactwem wcale
nie oznacza przyzwolenia na ich zabijanie i zjadanie. Panować nie oznacza
zabijać! My, chrześcijanie, mamy czysty pokarm do spożywania, pokarm ze stołu
Pańskiego. Myślę, Kasiu i Sylwio, że odpowiedziałyście już sobie na pytanie,
czym różni się pokarm ze stołu demonów od pokarmu ze stołu Pańskiego? Apostoł
Paweł, acz nieśmiało, też w końcu sobie odpowiedział, i ślubował nie jeść więcej
mięska! Życzę smacznego!
Nie mam więcej siły pisać tak szybko. Są jeszcze - wspomnę tylko -
świadectwa proroctw Starego Testamentu, mówiące o tym, kim są chrześcijanie. One
też świadczą o tym, że prawdziwy chrześcijanin to wegetarianin. Nie łowi ryb ani
ich nie zjada! I to pomimo tego, że Jezus nakarmił rybami wielotysięczny tłum
pseudowielbicieli, którzy się Go potem zaparli, wyrzekli, a nawet Go ukrzyżowali
- swoją milczącą zgodą! To był znak Jonasza dla nieuczciwych wielbicieli,
podobnie jak przepiórki dane ludowi przez Mojżesza. Myślę, że rozumiecie już
wykładnię tego symbolu, którego w żaden sposób nie można użyć dla obrony
spożywania mięsa. Jezus wszak jeszcze "spożył kawałek Ryby" po swym
zmartwychwstaniu. To też tylko symbol przyjęcia niewierzących (nie-Żydów) do
swego Kościoła, a nie przyzwolenie mięsożerstwa. Podobny znak miał Piotr w
widzeniu, zanim ochrzcił pierwszych obywateli będących nie-Żydami! Nie jest ten
opis z Dziejów Apostolskich przyzwoleniem na pożarcie mięsiwa, tylko
przyzwoleniem na ochrzczenie pogan.
Dziękuję za inspirację do tego pobieżnego opracowania tematu. Ufam, że
wielu poszukującym jarstwa w chrześcijaństwie doda to odwagi do podążania w
ślady Apostołów i Świętych Kościoła, który Jezus ustanowił.
Z poważaniem,
Zwierzchnik Zakonu Sufich
Ryszard Matuszewski
BIBLIA, KOBIETA I TOLERANCJA RELIGIJNA
P. Kasia i Sylwia w swojej polemice zarzucają mi (choć nie bezpośrednio)
brak znajomości Biblii oraz wyciąganie absurdalnych wniosków, wynikających z
braku owej znajomości, a jednocześnie już na samym wstępie pisze:
"Zaniepokojeni tym, co publikują na swoich łamach ZB, postanowiłyśmy
ustosunkować się do tego". To bardzo dobrze, bo dyskusja i wymiana poglądów jest
jak najbardziej godna pochwały, ale mnie z kolei niepokoi owo słowo
"zaniepokojeni"; czy nie oznacza to, że P. Kasia i Sylwia uważają, że tylko ich
poglądy są jedynie słuszne? Jakby na potwierdzenie moich obaw, swoją polemikę
kończą dodatkiem P.S. cytując apostoła Pawła: "nie chodźcie w obcym jarzmie z
niewiernymi, bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jaka
społeczność między światłością a ciemnością." Jestem więc niewiernym, gdyż nie
jestem chrześcijaninem, i wszystko, co głoszę, jest "jarzmem niewiernego"; jako
niewierny nie mogę mieć nic wspólnego ze sprawiedliwością ani światłością.
Dlatego też moje artykuły nie powinny się ukazywać w ZB, bo nie reprezentują
jedynie słusznej, chrześcijańskiej religii. Być może się mylę w mych
przypuszczeniach. Oby tak było.
Chcę zaznaczyć, że w Biblii można znaleźć wszystko to, co zechce się
znaleźć: pochwałę zbrodni (Jahwe zachęca Izraelitów do zabijania mieszkańców
Palestyny) i jej potępienie; poniżenie kobiety i szacunek dla niej, itd. Biblia
jest bardzo niespójna, niejednolita, co tworzy straszliwy chaos, przekreśla - w
moim pojęciu - jej boskość i świętość. Poza tym, jeżeli coś jest skażone -
choćby w najmniejszym stopniu - nienawiścią, przemocą, nietolerancją, to nie
mogę tego uznać za słowo Boże, a Biblia - według mnie - jest tym wszystkim
skażona i to w bardzo dużym stopniu. To jest moja ocena Biblii, z którą -
oczywiście - inni mają prawo się nie zgadzać, ja nikomu nie staram się narzucać
swoich poglądów, nie twierdzę, że są jedynymi słusznymi, w najmniejszym stopniu
nie przeszkadza mi to, że wielu moich dobrych przyjaciół jest chrześcijanami i
mam nadzieję, że inni ludzie, będąc chrześcijanami, przyznają mi również prawo
do wygłaszania moich poglądów i wątpliwości bez nazywania mnie "niewiernym" i
wyrażania "zaniepokojenia" głoszeniem innych niż ich poglądów.
P. Kasia i Sylwia twierdzą, że w Biblii nie ma żadnej wzmianki o
dyskryminowaniu czy próbie zniewalania kobiety, że kobieta nie jest
przedstawiona jako istota niższego rodzaju - pozwolę sobie nie zgodzić się z tym
poglądem. Oto co pisze św. Paweł: "(...) niechaj niewiasty na zebraniach milczą.
Albowiem nie są powołane do tego, by przemawiać. Winny się podporządkować (...).
A jeżeli chcą pouczyć się o jakiejś sprawie, niech się w domu zapytają swoich
mężów. Bo nie przystoi niewieście przemawiać na zebraniu." (I Kor 14, V) "(...)
głową dla niewiasty jest mężczyzna (...) Każda niewiasta, która z nienakrytą
głową modli się lub prorokuje, hańbi swą głowę. Jest to zupełnie tak, jak gdyby
ostrzyżona była. Jeżeli niewiasta nie nakłada welonu, to niechaj każe sobie
także ostrzyc włosy. Mężczyzna nie ma nakrywać głowy, ponieważ jest obrazem Boga
i Jego odbiciem, a niewiasta jest odblaskiem mężczyzny, bo mężczyzna nie
pochodzi od niewiasty, lecz niewiasta od mężczyzny. I nie dla niewiasty
mężczyzna został stworzony, lecz niewiasta dla mężczyzny." (I Kor 11, 3-9)
"(...) wkradną się [mowa o innowiercach, ] do rodzin i
podbiją serca lekkomyślnych kobiet, obarczonych grzechem i miotanych różnymi
żądzami, które bez końca się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą."
(II Tm 3, 6). Czyżby powyższe cytaty nie były dyskryminujące dla kobiet i
poniżające je? Czyżby nie przedstawiały kobiety jako istoty niższego rodzaju?
Czyżby powyższe słowa były wyrazem szacunku wobec kobiety i stawiania jej na
równi z mężczyzną? Śmiem wątpić.
Czy kobieta jest równa mężczyźnie, skoro bezwzględnie musi milczeć, nie
mając prawa publicznie przemawiać na zebraniach, bo nie jest do tego powołana?
Według wypowiedzi św. Pawła kobieta jest po prostu głupia i dlatego o wszystko
musi się pytać swojego męża (to nie przypadek, że przez tak długie wieki
kobietom odmawiano prawa do nauki). Św. Paweł wyraźnie pisze, że kobiety są
lekkomyślne, obarczone grzechami, żądzami i jeżeli nawet uczyłyby się od świtu
do nocy, to i tak nigdy nie dojdą do poznania, bo prawo do poznania to wyłączna
domena mężczyzn. I jeszcze jedna, nieco marginalna sprawa, trochę nie na temat:
św. Paweł twierdzi, że modląca się kobieta musi mieć zakrytą głowę - jestem
ciekaw, ile kobiet uważających się za chrześcijanki przestrzega tego nakazu.
Biblia, czyli Pismo Święte, czyli Słowo Boże jako takie nie może podlegać
dyskusji i albo jej zawartość przyjmuje się w całości i można się wtedy nazywać
chrześcijaninem, albo wybiera się co wygodne, a resztę się dyskretnie pomija -
lecz tym samym neguje się całość jako Słowo Boże i wtedy ktoś taki raczej nie ma
prawa nazywać się chrześcijaninem. Ale Biblia stwierdza również: "Nie oblecze
się niewiasta w męskie odzienie, bo obrzydły jest u Pana ten, kto to uczyni",
tak więc kobiety-chrześcijanki nie mogą chodzić np. w spodniach, które są męskim
odzieniem, bo jeżeli je nakładają, są "obrzydłe u Pana". Ale ile chrześcijanek
tego przestrzega, a ile nie przestrzega, gwałcąc tym samym Słowo Boże? Widocznie
można (?) tak postępować, skoro jest to powszechne zjawisko. Widocznie można
dostosowywać Biblię do siebie, a nie siebie do Biblii, ale mi się wydaje, że coś
tu nie jest tak, jak być powinno - o ile jest się chrześcijaninem.
Św. Piotr pisze: "podobnie i wy, żony, będziecie poddane mężom swoim (I P
3, 1), tak jak Sara była posłuszna Abrahamowi i nazywała go panem." (I P 3, 6).
Czy tym ma się wyrażać równość kobiety i okazywanie jej miłości przez mężczyznę?
Co do mnie to byłbym po prostu oburzony, gdyby jakakolwiek kobieta nazywała mnie
swoim panem i nawet do głowy by mi nie przyszło żądać od niej podporządkowania
się mojej osobie, bo według mnie (może jestem w błędzie) każda istota, czy to
człowiek, czy zwierzę, ma bezdyskusyjne prawo do wolności i samostanowienia.
I jeszcze kilka krótkich cytatów z Biblii: "lepsza jest złość męża niż
niewiasta dobrze czyniąca", "Największą złością złość niewieścia", "Nie ma
gniewu nad gniew niewieści", "Od niewiasty stał się początek grzechu i przez nią
wszyscy umieramy" (wszystko co złe, to robota kobiety?), "Niewieści gniew i
nieuczciwość i zawstydzenie są wielkie". Sam Bóg - Jahwe mówi: "I chcą uczynić
wrogość między tobą a kobietą".
Biblia wypowiada się również o menstruacji - "Niewiasta, która co miesiąc
cierpi płynienie krwi, przez siedem dni będzie odłączona, każdy kto się jej
dotknie, będzie nieczysty aż do wieczora. I na czem by spała albo siedziała we
dni odłączenia swego, splugawione będzie" (Kpł 15, 12-24). To jest kolejny wyraz
szacunku wobec kobiety? Osobiście nie uważam, że kobieta będąca w obojętnie
jakim stanie, cokolwiek plugawi, ale może się mylę?
Biblia zajmuje się też gwałtem (Pwt 22 i 23-27). Zgodnie z Prawem
Mojżeszowym zgwałcona kobieta nie ponosi winy i nie grzeszy tylko wtedy, gdy się
opierała i wołała o pomoc; kobieta, która nie opierała się i nie wołała o pomoc,
będąc przez gwałciciela zastraszoną (np. groźbę śmierci) w razie stawiania oporu
ponosi pełną winę i popełnia grzech cudzołóstwa i podlega - jako cudzołożnica -
karze śmierci przez ukamieniowanie.
Chciałbym też zacytować kilka myśli Ojców Kościoła, świętych i teologów,
którzy bez wątpienia byli znawcami Biblii i są uważani za wielkie autorytety -
"Pośród wszystkich dzikich bestii nie masz szkodliwszej nad kobietę" (Jan
Chryzostom), "Każdą kobietę powinna napawać obrzydzeniem sama myśl, że jest
kobietą" (Klemens z Aleksandrii), "Powinnaś zawsze nosić żałobę, być okrytą
łachmanami. Jesteś bramą piekieł, nakłoniłaś mężczyznę do grzechu" (Tertulian).
Św. Piotr Damian nazywał kobietę bramą piekieł, pomocnicą szatana, naczyniem
nieczystym itp. Tomasz z Akwinu, wręcz wynoszony pod niebiosa przez Kościół jako
doskonały teolog, uważał, że kobieta nie ma w ogóle duszy, że jest czymś niższym
od mężczyzny, czymś pośrednim między zwierzęciem a człowiekiem, które to miano
przyznaje oczywiście wyłącznie mężczyźne. Aż dziw bierze, że ci wszyscy święci
mężowie mieli kiedyś swoje matki. W swoich kazaniach św. Bernardyn zalecał, aby
kobiety w ciągu dnia nie miały ani chwili wytchnienia, aby cały dzień pracowały,
aby nie były przywiązane do wygód. Dopiero w V w., podczas jednego z soborów
Kościół przyznał kobiecie prawo do duszy - większością jednego głosu.
Henryk Kramer, dominikanin żyjący w XV w. napisał "dzieło" "O naturze
kobiety". Przede wszystkim stwierdza, że kobieta nie ma duszy, a człowiekiem
jest tylko mężczyzna. Następnie stwierdza, że kobieta na równi ze zwierzętami
została poddana władzy mężczyzny. Ma takie same prawa i obowiązki jak zwierzęta
i w żadnym wypadku nie może być uważana za istotę równą mężczyźnie. Postuluje,
aby zaprzestać chrztu kobiet, ponieważ jest to czyn równie bluźnierczy, jak
chrzest zwierząt. To samo tyczy się i innych sakramentów. Małżeństwo proponuje
zastąpić formalnym aktem kupna - sprzedaży między ojcem dziewczyny a przyszłym
mężem - właścicielem. Postuluje oddzielić mężczyznę od istoty nieczystej -
kobiety - i wybudować dla niej specjalne pomieszczenie, np. obok obory, gdzie by
przebywała, wypuszczana jedynie do koniecznych prac gospodarskich itd. Kramer
był swego czasu bardzo cenionym teologiem i podobno świetnie znał się na Biblii,
z której brał natchnienie i potwierdzenie swych wymysłów.
A na koniec chcę zacytować fragment II Listu Piotra (11-12), który dotyczy
również mnie (jako człowieka, który odstąpił od wiary katolickiej i obecnie nie
jest chrześcijaninem) i który pokazuje, iż inkwizycja i jej zbrodnicza
działalność ma mocne poparcie w Biblii: "Knowania heretyków. Są to bezczelni
zuchwalcy (...) Oni zaś są niby zwierzęta bezrozumne, które z natury
przeznaczone są na to, aby je chwytać i zabijać. Bluźnią przeciwko temu, czego
nie rozumieją; dlatego też zginą jak one i poniosą słuszną karę za swą
niesprawiedliwość." Nie dziwi mnie więc ciągła agresja skierowana przeciwko tym,
którzy inaczej myślą, którzy śmią mieć inne zdanie i religię i, o zgrozo,
krytykować Biblię i podważać jej boskość. A ja po prostu boję się tej agresji,
boję się powrotu prześladowań religijnych, boję się powrotu stosów, na których
się żywcem paliło tych, którzy nie wyznają "jedynie słusznej religii". Coraz
częściej ZB są atakowane za to, że śmią zamieszczać publikacje różnych opcji
religijno-filozoficznych, a nie wyłącznie teksty reprezentujące chrześcijańską
religię i filozofię. Krytykuje się ZB za to, że są otwarte dla wszystkich i
tolerancyjne i żąda się zamieszczania publikacji wyłącznie o pozytywnym czyli
chrześcijańskim wydźwięku. A dla mnie nietolerancja jest grzechem i
zbrodnią.
Radosław Kisielewski
P S. Miała to być tylko replika na tekst P. Kasi i Sylwii, ale po części
dotyczy on również szerszego problemu tolerancji, nienarzucania swoich poglądów
innym poprzez twierdzenie, że "tylko ja mam rację, tylko moja religia jest
jedyną właściwą i prawdziwą i dlatego wszyscy inni powinni wierzyć w to, co ja".
Jak każdy człowiek, chcę mieć prawo do głoszenia tego, w co wierzę i tego, w co
nie wierzę bez obaw, że będę nazywany "niewiernym", "bezczelnym zuchwalcem" czy
"okrutnym wrogiem dobra".
"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 3 (57), Marzec '94