"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (59), Maj '94
SMUTNO -- P.S.
Informuję, że mój tekst "Smutno" (ZB 1/94) był skierowany głównie do
Pawła Głuszyńskiego i Stanisława Górki (myślałem, że nie muszę po nazwiskach -
niestety, muszę).
To oni kiedyś wzięli pieniądze i podjęli się załatwienia sprawy kolegów (a
byli inni chętni), to oni tego do tej pory nie zrobili, a komornicy z kolejnych
"tamersów" ściągają (łącznie ze swoimi kosztami) milionowe kwoty. To oni udają
dalej, że nie ma sprawy.
To im oraz im podobnym życzę dalszych sukcesów...
Ludzie - jeśli nie potraficie czegoś zrobić, to się tego nie podejmujcie! -
Nie zajmujcie się aktywnością społeczną, nie bierzcie odpowiedzialności za
innych ludzi.
Hodujcie może pieczarki...
Przemek Nowak
Przemek Nowak po raz kolejny zgłasza prenensje wobec sposobu
rozdysponowania pieniędzy przekazanych przez organizacje zachodnie na legalną
obsługę prawną dla uczestników akcji Tama-Tamie. Zdając sobie sprawę z
drażliwości i zagmatwania całej sprawy, próbowałem mu ją wyjaśnić w liście
wysłanym kilka miesięcy temu - list publikuję poniżej w całości. Niestety,
odpowiedzi nie otrzymałem, ale za to próbuje się mnie publicznie oskarżać na
łamach ZB za wszelkie popełnione i niepopełnione winy. Zdaje się, że Przemek nie
rozumie dwóch spraw: (1) uczestnicy blokad doskonale zdawali sobie sprawę, co im
może grozić w razie zatrzymania przez policję i byli, lepiej lub gorzej,
informowani o możliwościach skorzystania z pomocy prawnej w ramach pieniędzy
otrzymanych z Zachodu; (2) nigdy nie była możliwa refundacja kosztów kar, a
jedynie pomoc finansowa na legalną obsługę prawną. Resztę, mam nadzieję,
wyjaśnia list.
Paweł Głuszyński
Drogi Przemku,
Andrzej Żwawa przekazał mi Twój list w sprawie kar za akcję czorsztyńską. Jak
może wiesz, po całej tej bezsensownej awanturze między WiP-em i FA, pieniądze,
które otrzymaliśmy od WWF (500$), Milieukontakt (1000$) i Greenpeace (1500$),
zostały ostatecznie zdeponowane u mnie (w mieszkaniu!). Początkowo trzymał je
Marcin Rey, ale ze względu na "przechodni" charakter jego chaty, on sam w końcu
poprosił mnie o zabranie tej kasy. Pieniądze te miałem trzymać do momentu
podjęcia decyzji przez sponsorów co do sposobu ich dalszego wydatkowania lub
zwrócenia.
Rozstająca się koalicja WiP-u i FA zadecydowała wspólnie, że o dalszym losie
forsy będą także decydowały propozycje złożone do sponsorów, wysłane odrębnie
przez każdą z organizacji. Oczywiście była wtedy awantura kto ma tą forsę
przetrzymywać. Nie było pełnej zgody co do osoby Marcina. Z tego co wiem, to ze
strony WiP-u nie poszedł żaden list do któregokolwiek sponsora z propozycją
przejęcia i dalszego trybu wydatkowania pieniędzy. Natomiast ja, Staszek Górka i
jeszcze wtedy Marcin Rey, wysłaliśmy pisma informujące o sytuacji - podziale
koalicji/ciała, które otrzymało formalnie forsę. Poprosiliśmy Greenpeace i WWF o
decyzję o dalszym losie pieniędzy, proponując pozostawienie ich na wydatki
związane z legalną obsługą osób prześladowanych; czyli nie zmienialiśmy celu
wydatkowania przekazanych sum. WWF nie odpowiedział na żaden z trzech wysłanych
do nich listów! Greenpeace zawiesił wówczas wydawanie pieniędzy na czas
nieokreślony, z możliwością awaryjnego zatrudnienia adwokata w przypadkach
szczególnych (zastosowanie aresztu, możliwość długiej odsiadki itp.).
Natomiast do Milieukontakt zwróciliśmy się z prośbą o przeznaczenie ich
pieniędzy na opracowanie i wydanie raportu. Milieukontakt zgodziło się na tę
propozycję i pozwoliło nam wydać całą sumę 1000$. Za te pieniądze organizowano
spotkania zespołu opracowującego raport, wydrukowaliśmy 800 egz. raportu po
polsku, tłumaczenie na angielski i wysyłkę. Nie wydaliśmy jednak wszystkiego,
pozostało z raportu 331$. Ta reszta z Milieukontakt leżała u mnie jeszcze do
końca października tego roku! Wówczas Darek Szwed z FZ-Kraków zwrócił się do
Ton'a van Eck'a o przekazanie tych pieniędzy na pokrycie części wydatków
związanych z organizowaniem Europejskiego Dnia Działań na rzecz Opakowań
Ekologicznych. Milieukontakt zdecydowało przekazać FZ-Kraków te 331$ i zostały
on wydane dokładnie 12.11.93 na akcję w Warszawie.
Jeśli chodzi o pieniądze z Greenpeace'u, to pod koniec zeszłego roku szef
kampanii wschodnio-europejskiej zadecydował przeznaczyć je w całości na
zorganizowanie kampanii anty-spalarniowej w Polsce. Forsa ta pozostała więc u
mnie, gdyż ja odpowiadam za kampanię.
Cała ta historia, szczególnie awantura między nami, to jedna wielka paranoja!
Nie będę się rozpisywał o tym, że gdyby nie było bojów między nami, to
moglibyśmy być może wygrać całą sprawę - decyzja o przyznaniu lub nie budżetu na
Czorsztyn przez Sejm. Możnaby wiele dyskutować o metodach i sposobach
prowadzenia całej akcji. Ja też popełniałem błędy! Może zabrzmi to głupio i
pompatyczne, ale zależało mi wyłącznie na Czorsztynie i płakać mi się chce, że
tak to się wszystko skończyło. Tyle zapału, energii i wiary ludzi.
Pieniny...
Jeszcze wtedy, gdy z S. Górką zajmowaliśmy się całą sprawą, pisaliśmy o tym w
biuletynie i bezpośrednio do ludzi, aby zgłaszali się z informacjami o swoich
karach i ewentualnych prześladowaniach. Nie mogliśmy dotrzeć do wszystkich, bo
jak wiesz, Staszek Zubek przejął i nie chciał udostępnić list adresowych i
wykazów osób, które miały sprawy przed kolegium i w sądzie. Proponowaliśmy
ludziom, o których wiedzieliśmy, że właśnie stają przed sądem, aby korzystali z
tych pieniędzy. Nikt się nie zgłosił!!!!!! Ludzie nawet nie raczyli
informować, że właśnie byli w Nowym Targu, że przyszedł do nich komornik albo
już zapłacili karę dla świętego spokoju. Ja sam dowiedziałem się przypadkiem o 8-
miu takich sprawach - wiadomość przekazali mi znajomi znajomych. Był na to cały
rok, a w przypadku forsy z WWF całe dwa lata!!!
Także u mnie pojawiał się komornik, był trzy razy. Mam karę z zamianą na
odsiadkę (13 dni). Po mozolnym tłumaczeniu udało mi się wyperswadować gościowi,
że "w myśl ideałów" nie zapłacę ani grosza i chcę odsiedzieć swoją karę - nie
miałem już możliwości składania odwołań od wyroku, bo wyczerpałem już tę drogę i
mam wyrok ostateczny z sądu. Komornik kazał mi podpisać oświadczenie, że nie
płacę i decyduję się na więzienie. Co też uczyniłem. Było to na początku czerwca
tego roku. Do tej pory nie wiem, co będzie dalej, ale jeśli przyjdą po mnie, to
nie pójdę dobrowolnie. Postarałbym się także nagłośnić wszędzie, także
zagranicą, że oto mamy "więźnia ekologicznego". Jeśli nie da się temu zapobiec
to odsiedzę te parenaście dni dla zasady i dla sprawy - w końcu to nie my
jesteśmy winni, więc niech się w d... pocałują z tym płaceniem kar!
Przemku! Ponieważ do tej pory nie było i nadal nie ma decyzji z WWF o dalszym
losie ich forsy, przypuszczam, że nie ma żadnego problemu, aby użyć jej na Twoją
i innych ludzi sprawę. Tak jak to było zapisane w kontrakcie, pieniądze mogą być
wydatkowane wyłącznie na legalną pomoc prawną, a więc wynajem adwokata i koszty
postępowania sądowego, a nie na zwrot pieniędzy za zapłacenie kary. Nie mogę, bo
nie mam takiego prawa, decydować, czy Ci dać te pieniądze, czy nie, po prostu
one są i decyzja należy do Ciebie. Przykro mi, że nie ma ich więcej, ale nie
czuję się tutaj winny.
Nie sądzę, by coś miał, ale możesz spróbować spytać S. Zubka. Za normalnych
czasów przekazałem mu 10 mln od Fundacji Praw Człowieka (Romaszewska) na ochronę
prawną ludzi z akcji. Wiem, bo za tyle dostałem od niego rachunków, że wydał
ponad 5 mln. Co się stało z resztą, nie wiem, nie chciał się rozliczyć.
Proponowałbym Ci także, abyś napisał do Towarzystwa Naukowego Prawa Ochrony
Środowiska (ul. Kuźnicza 46/47, 58-138 Wrocław; 44 47 47 - prof.
Jerzy Sommer, prof. Wojciech Radecki), które obecnie uruchomiło bezpłatny
punkt informacji i porad dla ludzi z ruchu ekologicznego. Wiem także, iż mogą
podejmować się spraw sądowych, jako obrońcy. Można spróbować.
Czekam na wiadomość od Ciebie. Napisz proszę także, jak się czujesz. Mam
nadzieję, że już w pełni powróciłeś do zdrowia. Życzę Ci tego serdecznie!
Pozdrawiam
Paweł Głuszyński
Kraków, 24.11.93
"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (59), Maj '94