"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (59), Maj '94
RENESANS RODZIMYCH GATUNKÓW
Są w Polsce miejscowości,
których nazwy nawiązują wprost do gatunków roślin, zwierząt oraz innych tzw.
elementów przyrody. Wymienię kilka takich wsi i miast ze Śląska Cieszyńskiego:
Cisownica (cis), Bażanowice (bażanty), Jawornik, Jaworze, Jaworzynka (jawor),
Dębowiec (dąb), Bukowiec (buk), Wisła (królowa polskich rzek). A w innych
częściach Polski jest np. Jelenia Góra, Zielona Góra, Jastrzębia Góra i tak
dalej, i tak dalej. O co więc chodzi? O to, ażeby w miarę możliwości doprowadzić
w różnych miejscach do takiego stanu, ażeby nazwa miejscowości ponownie
odzwierciedlała stan faktyczny w naturze. Rozpoczęła już Cisownica niedaleko
Cieszyna, której mieszkańcy postanowili odnowić populację cisa. Drzewo to
występuje dzisiaj tylko w 3 miejscach naszego kraju - pod górą Tuł, w Borach
Tucholskich oraz w Cisownicy właśnie. A może nie oni są pierwszymi? Niezależnie
od pierwszeństwa, rzucamy pytanie - kto następny? Propozycja została już
podjęta. Może zrodzi się z niej permanentna akcja pod nazwą Renesans Rodzimych
Gatunków? O wszelkich inicjatywach w tej mierze prosimy informować nas pod
adresem: Cieszyński Interklub Społeczny c/o Jerzy Oszelda, ul. Tysiąclecia
8/6, 43-400 Cieszyn. Wspaniale będzie dowiedzieć się również o takich
działaniach, czytając doniesienia na łamach ZB. Wiele serdeczności dla
wszystkich!
(szel)
PRZY KAŻDYM DOMU WYROŚNIE DRZEWO
Jerzy Oszelda rozmowa z pani Ireną Kiszą,
pedagogiem, orędownikiem ochrony cisa w Cisownicy
JO -- Skąd wzięła się myśl o ochronie i rekultywacji populacji
cisa?
IK -- Żeby odpowiedzieć, muszę przytoczyć pewną historię. Otóż
gdy na Uniwersytecie Jagiellońskim zdawałam egzamin z geografii społeczno-
ekonomicznej u docenta, dzisiaj profesora Karola Bromka, otrzymałam m.in.
pytanie: "co wytwarza się z drewna cisowego?" Wiedziałam tylko, że maszty
i nic więcej nie przychodziło mi do głowy. Wiedziałam, co się robi z drzewa
balsa, drzewa kapokowego. palisandra, drzewa kiebraczo, a nie za bardzo, co z
naszego rodzimego cisa. Byłam prawdziwie zażenowana i postanowiłam się zreha
bilitować.
JO -- Robi to teraz Pani z nawiązką. I teraz potrafi już Pani
zapewne wyjaśnić, co wytwarza się z tego drzewa szpilkowego?
IK -- Kiedyś robiono kusze i bełty do strzał, cybuchy do
fajek, słynne meble gdańskie, a nawet części do maszyn. Drewno to jest bardzo
trwałe i elastyczne. A zaczęło się od tego, że przed dwoma laty, z okazji
Międzynarodowego Dnia Ziemi mówiłam w szkole, w której uczę, o cisach. Wie Pan,
kiedyś była taka tradycja w naszej wsi, że przy każdym domu sadzono cisa. Z
tamtych czasów zostało ich już bardzo niewiele. Najstarszy jest w gospodarstwie
Heleny Cieślar-Zwias i ma już 150 lat oraz obwód pnia 126 cm. Dwa 120-letnie
drzewa rosną u Karola Kłody, a dwa inne, 100-letnie u Andrzeja Puczka.
Posiadaczem innego stulatka jest Józef Malec. Chcę, żeby było znowu tak, jak
dawniej. Zaproponowałam wówczas, żeby sadzić, tak jak kiedyś, te piękne
drzewa.
JO -- I jaki był odzew?
IK -- Nikły. Na 170 uczniów zareagowało zaledwie 3. Dobre i to
- pomyślałam, nie poddając się. Od czegoś przecież trzeba zacząć. Drugi apel na
temat tych drzew zorganizowałam w ubiegłym roku. I tu efekt był wyraźny.
Wykorzystałam podczas "mowy propagandowej" m.in. tekst Pańskiego ojca o tym, że
cisem bardziej interesują się i piszą o nim niecisowniczanie. Postanowiłam
przynieść sadzonki do szkoły. Posadziliśmy dzięki temu 65 cisów. Sprowadziłam je
przy pomocy znajomego ogrodnika na raty, aż zza Bielska-Białej.
JO -- Można więc już mówić o rzetelnej i metodycznej pracy na
rzecz odnowienia tego rzadkiego i chronionego drzewa.
IK -- Tak. A dla ścisłości podam, że chodzi o cis pospolity
(taxus baccata L.). Teraz chcemy wykonać tabliczki przed każdym drzewem.
Mam wykaz (wydruk komputerowy) wszystkich domostw we wsi. Wykonam estetyczną
tablicę z planem tych wszystkich gospodarstw i zaznaczę, gdzie już posadzono
drzewa. Oczywiście, każdy może zasadzić więcej niż jednego cisa. Helena
Gross, specjalistka od architektury zielonej, która przysłuchuje się rozmowie,
podpowiada, że można zakupić tzw. ratrasety z zieloną sylwetką drzewa i nalepić
na plan. Zobowiązuje się również tym zająć. W dniu dzisiejszym będzie miała
spotkanie w cisownickim Klubie Propozycji na temat ogródków i wszelakiej zieleni
przydomowej. Jak się dowiedziałem później, wywołało ono wielkie zainteresowanie
mieszkańców. Można więc śmiało nazwać Cisownicę wsią proekologiczną. Ale
wracajmy do rozmowy.
JO -- Cieszę się bardzo, że udało się Pani rozkręcić tę akcję.
Czyż to nie piękny widok - wielkie, ciemnozielone drzewo szpilkowe koło każdego
domu? Niczym strażnik.
IK -- Ja również mam wielką satysfakcję, że mogę naturze
przywracać życie. Jednak na rezultaty przyjdzie nam jeszcze poczekać. Ten
gatunek drzewa rośnie bardzo wolno. Przyrost toczny to 1 mm w obwodzie i
kilkanaście milimetrów wysokości. Krzewy rosną znacznie szybciej, gdyż
przyrastają rocznie kilkanaście centymetrów.
JO -- No tak, ale ważne, że zielona istota już żyje i rośnie
razem z nami.
Serce rośnie, gdy widzę, jak mój sąsiad sadzi przy bloku drzewko, by tym
upamiętnić pierwszą komunię św. swego syna. Gdyby to się szerzej przyjęło...
(Nasze Czuby, nr 4/22, Lublin 1993)
ARYTMETYKA
ZABŁĄKANEJ LUDZKOŚCI
W jaki sposób talerz łączy się z sytuacją świata? To proste. Weźmy na
przykład pod uwagę następujące fakty. Oblicza się, że 1/4 ludzi na ziemi choruje
z przejedzenia i jedzenia pokarmów niewłaściwych, natomiast 3/4 choruje i umiera
z głodu. Wymowna to i smutna arytmetyka zabłąkanej ludzkości. Produkcja każdej
żywności pochłania wiele energii, wiążąc się z niszczeniem planety: użycie przez
człowieka maszyn, transport, zanieczyszczenie środowiska itd. Jest wiele takich
produktów żywnościowych, dla których nie wystarcza energia słoneczna, lecz żeby
je uzyskać, musimy dodać energii pochodzącej z węgla, gazu i ropy. Rolnik w USA
zużywa 30 razy więcej energii, ażeby wyprodukować tę samą ilość żywności, niż
jego kolega w Indiach.
Polska nie jest krajem bogatym, a uprawia rolnictwo... na całym świecie.
Czymże jest bowiem importowanie żywności z całego niemal świata? Ryżu, ryb,
owoców południowych, kawy, przypraw i wielu innych. Transport jest drogi, a
kraje, z których pochodzą te egzotyczne dobra, są bardzo biedne i często panuje
w nich głód. My, dumni Europejczycy, korzystamy też z ich najlepszych ziem.
Odnośnie dumy, to mam na zakończenie jeszcze jedną, gorzką informację. Otóż
dobre samopoczucie, o które mogą nas przyprawić osiągnięcia materialne i
organizacyjne współczesnej cywilizacji, pochodzi głównie stąd, że zamieszkujące
kraje Trzeciego Świata 3/4 ludzkości zużywa tylko 15% energii, "udostępniając"
nam całą resztę. Robimy z tego najczęściej wybitnie egoistyczny użytek. Miejmy
na uwadze powyższe przemyślenia, gdy wiele i wiele wokół zaprasza nas tak
skwapliwie do włączenia się w strategię europejskiej pomyślności.
(szel)
EKONOMISTA O EKOLOGII
(...)"Niektóre ważne zasoby mają - z natury rzeczy - cenę zerową, czyli są
bezpłatne. Tak jest z niektórymi ważnymi elementami środowiska, np. czystym
powietrzem. Nie ma bowiem nikogo, kto miałby do niego prawo własności i
sprzedawałby po odpowiedniej cenie. Tymczasem pamiętajmy, że prywatne firmy
starają się - pod wpływem dążenia do zysku - oszczędnie zużywać tylko takie
zasoby, za które płacą. Brak ceny wywołuje więc u nich dążenie do nieoszczędnego
zużywania nieodpłatnych czynników; w podanym przykładzie - do zanieczyszczania
środowiska. Nie wynika jednak z tego wniosek o ekologicznej wyższości socjalizmu
nad kapitalizmem. Wiemy bowiem z doświadczenia, że socjalizm - pozbawiony z
samej swej natury tendencji do oszczędzania jakichkolwiek zasobów - o wiele
bardziej niszczył środowisko. Właściwy wniosek jest zatem taki, że dla poprawy
stanu środowiska potrzebny jest system gospodarczy, w którym przedsiębiorstwa
wykazują silną tendencję do oszczędzania kupowanych zasobów oraz system cen, w
którym wszystkie ważne dla ludzi zasoby mają właściwą cenę. Bezpłatność
\rodowiska trzeba więc zastąpić odpowiednimi cenami: tam, gdzie można - przez
wprowadzenie właścicieli, którzy będą egzekwować we własnym interesie
odpowiednie opłaty, a jeśli to nie jest możliwe, to m.in. przez wprowadzenie
przez państwo rozmaitych ekologicznych opłat (czyli sztucznych cen). Tu akurat
jest miejsce dla interwencjonizmu państwa. Wtedy kapitalistyczne dążenie do
zysku będzie na służbie ekologii. Istotnie, wprowadzenie rozmaitych
ekologicznych regulacji wywołało w krajach kapitalistycznych w ostatnich
kilkudziesięciu latach szybką poprawę stanu środowiska."
Leszek Balcerowicz
tygodnik "Wprost" (9/94)
CYTATY MIESIĄCA
Jest wieczór, pora, kiedy zapewne najsilniej się odzywa instynkt i ptaki
łączą się w pary. Kilka samców rozpoczyna zaloty: wydyma się, podrzucają
łebkami, ciągną lotki po ziemi, gruchają, drepczą w kółko zataczając ciasne
kręgi.
Czy one tańczą swój taniec godowy?
Owszem. Gołębie chyba spędzają na zalotach więcej czasu, niż wszystkie inne
stworzenia.
Ale parzą się na całe życie, wiesz. Gołąb będzie tańczył dookoła każdej
samiczki, ale towarzyszkę życia ma tylko jedną. (...) Słowo ci daję. Widziałeś
kiedy, żeby gołębie się parzyły na ulicy, na widoku, tak jak koty, psy, nawet
inne ptaki?
Nie. Rzeczywiście, nie. Może i masz rację. Mirabelle, może ludzie powinni się
uczyć życia od gołębi. (...)
Wiesz, Jacques, na tym świecie jest nie dość miłości. Czasem mi się wydaje, że
gołębie to ostatni kochankowie w Paryżu. Mamy dziś mnóstwo seksu, ale niewiele
prawdziwej miłości, która zbliża wszystkie stworzenia, pozwala jednej istocie
wyrazić uczucie dla drugiej, tak że obie wiedzą, jakie są ważne i drogie dla
siebie nawzajem.
William Wharton
"Spóźnieni kochankowie" Akapit, K-ce'93
"Przeraża mnie eksplozja demograficzna, o której mało się mówi. Nawet w
Rio de Janeiro nie poruszano tego tematu, który - moim zdaniem - stanowi
największe zagrożenie dla naszej planety. 220 tys. ludzi rodzi się każdego dnia
- prawda, że to przerażające? Jeśli wskaźnik wzrostu populacji będzie stale taki
sam, to za 15 stuleci ciężar ziemi będzie równy ciężarowi jej mieszkańców.
Oczywiście przedtem będzie musiało coś nastąpić, bo nie jest to fizycznie
możliwe."
Roman Polański
z wywiadu dla "Pani", luty'93
"Ciągle straszymy się jakimiś wilkami, próbujemy sobie wymyślić kolejne
potwory - dinozaury, godzille, wampiry - i ciągle boimy się jakichś
nadprzyrodzonych kataklizmów, a w gruncie rzeczy to my jesteśmy
najpotworniejszymi monstrami na tej planecie i jej największą zgubą."
Stanisław Lem
"Gazeta Wyborcza" nr 42, 19-20.2.94
ANTYCYTAT MIESIĄCA
"Pani Maria Grodecka chwali wegetarianizm (>>TS<< czerwiec'93). Redakcja
chcąc zachować obiektywizm, powinna opublikować artykuł przeciwstawny. Mody
mijają. Ameryka już odchodzi od wegetarianizmu. Zginął w wywiadzie ważny wątek,
a może świadomie został pominięty. Wegetarianizm to ruch, umiejący nienawidzić (
sic!). Ci ludzie nie tolerują żyjących inaczej, odżywiających się inaczej -
myślących inaczej. Za talerzem zielonej sałaty kryje się zło."
Ów list można znaleźć we wrześniowym n-rze "Twój Styl". Pozostawiam bez
komentarza.
Anna Tomaszewska
EFEKT MOTYLA
"Jak to się dzieje -- pyta Prigogine -- że można przewidzieć pojawienie się
komety z wielowiekowym wyprzedzeniem, a nie da się przewidzieć pogody, jaka
będzie w przyszłym tygodniu? W najlepszych nawet przewidywaniach meteorologowie
mylą się już przy prognozie dłuższej niż kilkudniowa... Opinia publiczna jest
przekonana, że gdyby dysponowali lepszymi instrumentami pomiarowymi, mogliby
przewidywać pogodę na dowolny dzień. Błąd! Pogoda jest nieprzewidywalna z samej
definicji. Jest wynikiem sumy niepewności: jest dynamicznym systemem niestałym.
Oznacza to, że najmniejsza nawet zmiana w jakimkolwiek miejscu na planecie
pociąga za sobą znaczne skutki. To właśnie nazywa się >>efektem motyla<<: trzepot
skrzydeł motyla w Pekinie może wywołać leciutki wietrzyk, który będzie się
wzmagał i skończy się huraganem w Kaliforni."
Ilya Prigogine
[w:] Guy Sorman, "Prawdziwi myśliciele naszych czasów", Czytelnik,
Warszawa'93
Ilya Prigogine -- twórca teorii o "strukturach rozproszonych" w
związku z II prawem termodynamiki. Owoce jego badań są niejednokrotnie styczne
ze zjawiskami mistycznymi. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii.
To ciężkie nadużycie i zbrodnia przeciwko solidarności ludzkiej, gdy
przemysł krajów bogatych czerpie zyski z krajów biedniejszych, wykorzystując ich
słabą ekonomię i prawodawstwo, eksportując tam brudne technologie i odpady,
które powodują degradację środowiska i zdrowia ludności.
Jan Paweł II,
Rzym, 22.10.93
(za "Wasting the World", Greenpeace
Wzajemne szkodzenie sobie jest przeciwne naturze, wzajemnym zaś
szkodzeniem jest uczucie gniewu i nienawiści.
To jest dobre dla każdej cząstki natury, co przynosi z sobą natura
wszechświata i co służy do jej zachowania.
Nie żyj tak, jakbyś miał żyć lat dziesięć tysięcy. Los wisi nad tobą.
Dopóki żyjesz, dopóki można, bądź dobry.
Idź zawsze drogą najkrótszą. Najkrótsza zaś to ta, co prowadzi zgodnie z
naturą.
Zawsze masz możność żyć szczęśliwie, jeśli pójdziesz dobrą drogą i
zechcesz dobrze myśleć i czynić.
Najlepszym sposobem obrony jest nie odpłacać pięknym za nadobne.
Marek Aureliusz
"Rozmyślania"
Tak postępuj ze słabszym, jak chciałbyś aby postępował z tobą
mocniejszy.
Jedyną zasadą jest zgodność z naturą.
Mądrość to zwrot ku naturze i powrót do stanu, od którego odwiodły nas
powszechne błędy ludzkie.
Musimy trzymać się drogi, jaką wyznaczyła natura i nie zbaczać z niej; dla
tych, którzy idą za naturą, wszystko jest łatwe i wygodne, a życie tych, co na
przekór niej postępują, nie jest niczym innym niż wiosłowaniem pod prąd.
Należy żyć w takim przeświadczeniu: nie jestem stworzony dla jednego
zakątka ziemi, lecz cały ten świat jest moją ojczyzną.
Seneka
"Myśli"
wybrała Jolka Dominiak
"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (59), Maj '94