Strona główna |
Nie widzimy innego wyjścia, jak jeszcze raz ustosunkować się do Waszych wypowiedzi w ZB 3/94, s. 11 i stanąć w obronie dobrego imienia Boga i chrześcijaństwa.
Na początek poruszę sprawę pokarmów ze stołu demonów. Otóż w dzisiejszych czasach pokarmem takim wcale nie jest zazwyczaj mięso, ale np. jak najbardziej wegetariańskie jedzenie, przygotowane przez Hare Krsnowców. O ile mi wiadomo, zanim zostanie ono rozdane w ramach pomocy głodnym, jest ono ofiarowywane ich bożkom (takim ubieranym i rozbieranym laleczkom - co za bałwochwalstwo!). Tak więc, jak Pan widzi, dzisiaj demony przyjmują ochoczo w ofierze także pokarmy czysto jarskie.
Sprawa druga dotyczy Jezusa. Nigdzie w Biblii nie jest powiedziane, że Jezus był wegetarianinem. Natomiast są miejsca, które Pan słusznie zauważył, mówiące że Jezus jadł ryby (a to coś innego niż roślinki). Tylko że dla Pana ryby to tylko symbole.
Przedstawię teraz swoje przemyślenia dotyczące tego tematu, postawię też Panu kilka pytań, dających co nieco do myślenia. Po zmartwychwstaniu Jezus oprócz ryby jadł także miód; czy on też jest czegoś symbolem, czy może zwykłym pokarmem? Czy Pana interpretacja nie jest przypadkiem nazbyt subiektywnym odczuciem? Ja nigdy jeszcze nie zetknąłem się z próbą podobnego wyjaśnienia tego zdarzenia. Czy myli się Pan, czy może wszyscy inni? Według mnie, i nie tylko, z kontekstu wynika, że Jezus jadł tylko i wyłącznie po to, by uczniowie mogli się przekonać, by uwierzyli w jego realne zmartwychwstanie. Wskazuje na to poprzedni werset mówiący, że uczniowie mogli dotknąć nawet jego ciała, ale nie chcieli uwierzyć. Więc On po prostu zaczął jeść, by ich przekonać o tym, że rzeczywiście żyje, a nie po to, by ich zachęcić czy zezwolić im na głoszenie Ewangelii poganom (nie-Żydom). Wszystkich zainteresowanych proszę o prześledzenie tekstu 24,36-43. Odnośnie przyzwolenia głoszenia Dobrej Nowiny (Ewangelii) poganom mówi faktycznie fragment z Dz. Ap. 11,1-8 dotyczący widzenia Piotra. Logiczne jest jednak to, że gdyby Jezus zezwolił na głoszenie poganom zaraz po swoim zmartwychwstaniu, to widzenie Piotra byłoby zbędne (Bóg by się powtarzał w tak oczywistej sprawie).
Jeśli chodzi o milczących pseudowielbicieli, to czy zalicza Pan do nich apostoła Jana, Marię Magdalenę i Marię - Matkę Jezusa (pierwszą po Trójcy Św. w Kościele Rzymskokatolickim)? Jednak to Jan, "który ukrzyżował Jezusa swą milczącą zgodą", był Jego umiłowanym uczniem i to on otrzymał od Jezusa objawienie (ostatnia księga Biblii), Marii Magdalenie też podobno współwinnej, ukazał się Jezus po zmartwychwstaniu i nie czynił jej żadnych zarzutów, a Maria - Matka Jezusa podobno z ciałem została wzięta do nieba - nieprawdaż? Jezus umarł, bo musiał umrzeć, po to przyszedł na Ziemię, a to, że byli tam tacy a nie inni ludzie jest efektem tego, że Bóg działa zawsze w rzeczywistości i w historii. Równie dobrze Jezus mógłby zostać ukrzyżowany sam, bez obecności dwóch rzezimieszków, ale wtedy jeden z nich nigdy by się nie nawrócił i nie otrzymał obietnicy życia wiecznego.
Dalej w swoim liście powołuje się Pan na wiele pism, np. jeśli chodzi o Piotra na homilie Klemensa, które mówią że Piotr był typowym jaroszem. Być może. Ale co sam Piotr mówi na łamach Biblii mającej, wg mnie, dużo większy autorytet, bo samego Ducha Św., o zwierzętach? Proszę przeczytać te słowa "lecz one jak nierozumne zwierzęta, które z natury są po to, by je łapano i zabijano..." i wyciągnąć wnioski. Ten cytat jest wyrwany z kontekstu, Piotr używa go jako porównania, ale i tak wynika z tego, że jest on przekonany o takim, a nie innym przeznaczeniu zwierząt (2P 2, 12). Czyż więc przykazanie "Nie zabijaj" dotyczy także zwierząt? Piotr najwyraźniej uważa inaczej. Zanim powołam się na kolejne fragmenty, pragnę zacytować jeszcze jedną wypowiedź Piotra, dotyczącą mianowicie pism Pawłowych - "są w nich pewne rzeczy niezrozumiałe, które podobnie, jak i inne pisma, ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcają ku własnej zgubie" (2P 3, 16) - znów wyrwane z kontekstu, jednak myśl jest zachowana; warto przeczytać też wersety 17 i 18.
Mogę się zgodzić, że z 1 Kor 8, 13 wynika, jakoby Paweł zrezygnował z jedzenia mięsa, by nie gorszyć braci i dlatego, że było to pomocne przy głoszeniu Ewangelii (dla którego to dzieła czynił także wiele innych wyrzeczeń itp. - 1 Kor 9, 19-23.) Polecał to także innym, co jest napisane w Rz 14, 21, ale twierdzę stanowczo, że nie był to nakaz. Pan wziął przykład z Pawła, wybór należał do Pana i chwała za taką decyzję Bogu, zgodnie z Rz 14, 3.6 (na ten drugi werset powoływaliśmy się w naszym poprzednim liście, podobnie jak na Kol 2,16-17). Pragnę zauważyć, że nie byliśmy oburzeni dlatego, że niektórzy chrześcijanie są, mogą być czy też byli wegetarianami, ale z powodu, że ktoś, tzn. Pan, próbuje wmówić, że chrześcijanie - apostołowie "uważali samo łowienie ryb za zbrodnię nie do przyjęcia przez Chrystusa". To jest przekręcanie Ewangelii, to nas właśnie oburzyło i na to przystać nie możemy. Ciekawie mogą zabrzmieć w tym miejscu inne słowa apostoła Pawła: "a Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku, którzy zabraniają zawierania związków małżeńskich, przyjmowania pokarmów, które stworzył Bóg, aby wierzący oraz ci, co poznali prawdę pożywali je z dziękczynieniem" - to wersy 1-3, ale warto przeczytać cały fragment z 1 Tym 4,1-11. Jaroszami, oprócz, Pawła zostali Bazyli Wielki, Jan Chryzostom, Antoni, Augustyn i Franciszek z Asyżu (jednak na papieża niech się Pan nie powołuje, bo mogę przypomnieć aferę z papieżem-kobietą Joanną czy kryzys papiestwa za sprawą Formozusa i cały autorytet papiestwa legnie w gruzach, a chyba na tym Panu nie zależy?) Oni zostali wegetarianami, wolno im było, szkoda tylko, że z ich wypowiedzi wynika, że lepszymi chrześcijanami są jarosze, a mięsożerstwo jest czymś niegodnym chrześcijaństwa. Przez to niejako osądzali tych, którzy nie są jaroszami, a to jest niezgodne z Biblią.
Św. Augustyn, Hegerippus, Klemens, Delitsch donoszą (podobno), że apostołowie Mateusz, Piotr, Jan, Jakub także byli wegetarianami. Możliwe, ale wątpliwe. Dlatego jeszcze raz zapytam - czy większy autorytet mają dla Pana ich pisma, czy same Ewangelie autorstwa Mateusza, Marka, Łukasza i Jana napisane pod natchnieniem Ducha Św. (2 Tym 3,16)? Czy na pewno to tylko symbol, czy - jak donoszą Ewangelie - apostołowie mieli ryby rzeczywiście? (Mt 14,17)? Do czego mogły więc im one służyć (nie powie mi Pan chyba, że trzymali je w akwarium?) Podobnie rzecz się ma podczas epizodu po zmartwychwstaniu Jezusa (tylko, że tu nie może być mowy o akwarium, bo były to ryby upieczone, więc - niestety - już zabite -ł 24,36-43). Co zrobił z podaną rybą Jezus - po prostu "wziął i jadł przy nich". Symbolicznie czy rzeczywiście?
Hieronim, wyjaśniający wątpiącemu naukę o wstrzemięźliwości, przeszedł samego siebie. Warto tu zauważyć, że będziemy sądzeni ze wszystkich wypowiedzianych słów (Mt 12,36-37), więc pragnę mieć bardziej opanowany język od Hieronima (jeśli to rzeczywiście jego słowa). Z pewnością jednak z Rz 14,21 nie wynika, że nie wolno jeść mięsa i z pewnością nigdzie Biblia nie mówi, że twierdzi tak Jezus. Z tego wiersza wynika jasno, że wstrzymywanie się od mięsa jest dobre, gdy wymaga tego określona sytuacja, ale nie nakazuje i nic nie zabrania. Ciekawy jestem, jak zinterpretuje Pan słowa Pawła z Rz 14,2 "jeden wierzy, że może jeść wszystko, słaby zaś jarzynę jada", jakich symboli Pan się tu doszuka? Według mnie, jeśli słabszym w wierze nie jest się ze względu na samą dietę jarską, to z pewnością staje się nim twierdząc, że prawdziwi chrześcijanie to tylko wegetarianie i być może będzie to warunkiem zbawienia (co o zbawieniu pisał sam Paweł, może Pan przeczytać w Ef 2,8-9 czy Rz 5,1, nie zapominając też o Jk 2,14, 17, ale to sprawa drugorzędna).
Co się zaś tyczy listu Pliniusza do Trajana, to z tego co się orientuję, chodziło o to, że chrześcijanie nie chcieli kupować mięsa sprzedawanego w jatkach, które było wcześniej ofiarowywane pogańskim bożkom w świątyniach. Odpowiedź na ten problem znajdujemy w 1 Kor 10,25-26, "wszystko, co się sprzedaje w jatkach, jedzcie, o nic nie pytając dla spokoju sumienia". Oczywiście, nie jest to odpowiedź bezpośrednia, ale dotyczy takiego samego problemu. Więc czy w jatkach sprzedawano ziarno albo miód? W następnych wersach, tj. 1 Kor 10,27-29 Paweł jednoznacznie daje do zrozumienia, że chrześcijanie jedli mięso! A może według Pana to kolejny symbol?
Pragnę zauważyć, że chrześcijan wegetarian nigdy nie uważaliśmy za niewierzących, na myśli mieliśmy bardziej Hare Krsnowców, przedstawicieli New Age itd. którzy publikują się na łamach ZB i są większością całego ekologicznego towarzystwa wzajemnej adoracji. Co się tyczy Pańskich poglądów i naszego stanowiska wobec ich nauki, to przytoczę jeszcze jedną myśl Pawła z Gal 1,8: "ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty". Ostre to słowa, prawda? Jeszcze odnośnie Pawła - powiedział on coś w rodzaju: "bądźcie bracia wszyscy razem moimi naśladowcami", jednak z pewnością nie tak, jak Pan podaje w Gal 3,17 i wątpię, czy z kontekstu można wywnioskować, że chodzi o wegetarianizm.
Wreszcie pragnę Pana poinformować, że jestem, a Sylwia jeszcze niedawno była wegetarianką; ale nie osądzamy tych, którzy jedzą mięso, nie patrzymy na nikogo z góry i nie naciągamy do swojego przekonania nauki Biblii. Czasem, by nie zgorszyć braci, muszę jeść mięso, a nie jak to bywało za czasów Pawła, wstrzymywać się od niego. Naszym credo są słowa, wersety, które cytowaliśmy w poprzednim tekście - 1 Kor 8,8, Rz 14,17, a także Rzym 14,3.6.12-13. Myślę, że nasz list będzie inspiracją dla Pana do głębszego zainteresowania się tym tematem w świetle Biblii, a nie jakichś niepewnych źródeł. Uważam, że podejmując się takiej polemiki, warto zadać sobie trud, by poznać uwarunkowania kulturowo- historyczne danej epoki, np. dlaczego chrześcijan-jaroszy uważano w I w. za słabszych w wierze itp. Chętnie poznalibyśmy Pańskie teksty źródłowe, dotyczące wegetarianizmu Jezusa, jeśli posiadają one jako taki autorytet (nie pisma np. Hare Krsna itp., którzy uważają Jezusa za doskonałego yogę, który żywcem zszedł z krzyża). Na pewno też zawsze będziemy konfrontować wszelkie teksty z tym, co mówi na dany temat Słowo Boże. Chcielibyśmy i Pana do tego zachęcić, bo inaczej Pańskie 15-letnie zgłębianie tematu może okazać się zgubne.
Na koniec jeszcze jedna sprawa. Przypomina Pan przykazanie Starego Prawa z początku, które Jezus podobno przyszedł przywrócić z 1 Moj. 1,29. Ale dlaczego on sam nigdzie o tym nie wspomina, nawet tego nie sugeruje na kartach Biblii, która jest przecież Słowem Bożym? Odpowiedź jest prosta - dlatego, ponieważ nic takiego nie zamierzał zrobić. Więc jeśli tego nie zrobił, to przypomnę, co Bóg powiedział, zawierając przymierze z Noem i całą ludzkością: "a bojaźń i lęk przed wami niech padnie na wszystkie zwierzęta ziemi i na wszelkie ptactwo niebios i na wszystko, co się rusza na ziemi i na wszystkie ryby morskie, wszystko to oddane jest w wasze ręce. Wszystko co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm; tak jak zielone jarzyny, daję wam wszystko" - 1 Moj. 9,2-3. Jestem przekonany, że Jezus nie zniósł tego prawa, przymierza. Tak więc chrześcijanie - jeśli jecie mięso, to nie martwcie się, tylko róbcie to dla Pana. Jeśli nie jecie mięsa, to też róbcie to dla Pana. Jak mówi Biblia, tzn. apostoł Paweł w niej: "albowiem Królestwo Boże to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Św." oraz "dla pokarmu nie niszcz dzieła Bożego. Wszystko wprawdzie jest czyste, ale staje się złem dla człowieka, który przez jedzenie daje zgorszenie".
Teraz odpowiedź na zarzuty postawione przez pana R. Kisielewskiego. Zacznę od wyjaśnienia "nieporozumień" związanych z cytatami biblijnymi.
Po pierwsze 1 Kor 14, 34-35 mówi, że kobieta ma w zborze milczeć, tzn. nie zabierać głosu, bo jej po prostu nie przystoi. Warto zauważyć, że faktycznie jest to wola Boża, "albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju, jak we wszystkich zborach świętych" - mówi werset 13. W tym momencie przyznaję Panu po części rację, że kobieta jest w tym przypadku w świetle Biblii postawiona niżej od mężczyzny. Jednak chciałbym przy tym zauważyć, że nawet w dzisiejszym świecie, społeczeństwie, pewne czynności, stanowiska wydają się być zarezerwowane dla mężczyzn i nikt się z tego powodu nie oburza, np. praca górnika, hutnika czy też stołek w rządzie. W tamtych czasach była to przede wszystkim sprawa kulturowa, ze sprawą kulturową mamy też do czynienia w drugim fragmencie, na który się Pan powołuje - 1 Kor 11,3-9. Pozornie wynika z niego, że kobieta jest dyskryminowana, ale na obronę pragnę przytoczyć 3 kolejne wersety, które rzucają nowe światło na sprawę: "dlatego kobieta powinna mieć na głowie oznakę uległości (tj. chustkę), ze względu na aniołów, zresztą w Panu kobieta jest równie ważna dla mężczyzny, jak mężczyzna dla kobiety, albowiem jak kobieta jest z mężczyzny, tak też mężczyzna przez kobietę, a wszystko z Boga". Warto przeczytać też wersety 13-16: jeżeli chodzi o długość włosów, to podczas gdy długie są chlubą dla kobiety, dla mężczyzny są hańbą i na odwrót, gdy krótkie są chlubą dla mężczyzny, to dla kobiety są hańbą. Związane to było ściśle z kulturą Koryntu - krótkie włosy nosiły kobiety lekkich obyczajów, a długie mężczyźni niepewni seksualnie (wypaczeni). Nic więc dziwnego, że w czasach, gdy chrześcijanie oskarżani byli o takie rzeczy, jak orgie seksualne, Paweł zalecał by członkowie zboru odróżniali się od tych kobiet i mężczyzn. Myślę, że ten komentarz wiele wyjaśnia. Dalej w swoim tekście powołuje się Pan na 2 Tym 3,6 i zamieszcza do tego swój komentarz. Sprytnie wyrwał Pan ten werset z kontekstu i w ciekawy sposób przedstawił. U mnie, razem z poprzednim, brzmi on tak: "którzy (ludzie) przybierają pozór pobożności, podczas gdy ich życie jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj. Albowiem wywodzą się z nich ci, którzy wdzierają się do domów i usidlają kobiety opanowane przez różne pożądliwości, które zawsze się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą". Zauważmy, że Paweł oprócz kobiet obwinia także mężczyzn, którzy to usidlają, tzn. zdobywają je wdzierając się do ich domów. Wina leży więc po obu stronach - przynajmniej ja tak to rozumiem. Biorąc rzecz ogólniej, cały akapit, a więc i przytoczone zdania, odnoszą się do czasów ostatecznych i bezbożnych, ludzi te czasy charakteryzujących, a nie do całego rodzaju niewiast i mężczyzn na przestrzeni wieków. Myślę, że po raz kolejny udało mi się wyprowadzić Pana z błędu.
Ostatni fragment z Nowego Testamentu użyty przez Pana to 1 P 3,1.6. Cóż, z dwóch wersetów sklecił Pan sobie jeden, po raz kolejny użył Pan metody nie fair. Ja zalecam zainteresowanym przeczytanie całego fragmentu, tj. 1 P 3,1-7. Przypomnę, że na siódmy wiersz powoływaliśmy się poprzednio i brzmi on tak: "podobnie i wy, mężowie postępujcie z nimi z wyrozumiałością, jako ze słabszym rodzajem niewieścim i okazujcie im cześć, skoro i one są dziedziczkami łaski żywota, aby modlitwy wasze nie doznały przeszkody". Czy posłuszeństwo wyklucza miłość? Czy gdy ktoś jest "uległy", a okazuje mu się cześć, to możemy mówić o dyskryminacji? Tak w ogóle to dziwne było posłuszeństwo Sary, skoro Bóg powiedział do Abrahama: "niech ci nie będzie przykre, co się tyczy chłopca i niewolnicy twojej. Cokolwiek ci powie Sara, posłuchaj jej, gdyż tylko od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje" Czy zwrócił Pan uwagę na słowa "co ci powie Sara, posłuchaj jej..."? Dwa poprzednie wersety mówią o tym, że słowa Sary nie spodobały się Abrahamowi, ale wtedy do akcji wkroczył sam Bóg i stanął po stronie kobiety. Co Pan na to?
Przejdźmy do wersetów starotestamentowych u pana R.K. Na początek 5 Moj. 22,5. Czy celowo nie podał Pan gdzie się ten werset znajduje, by nikt nie mógł dociec prawdy? Bardzo możliwe, ponieważ po raz kolejny serwuje Pan kompilację - początek + koniec - tym razem przeoczając świadomie środkową część wiersza. Przeczytajmy więc, jak on brzmi w całości: "kobieta nie będzie nosiła ubioru męskiego a mężczyzna nie ubierze szaty kobiecej, gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy kto tak czyni". Zakaz nie dotyczy, jak widać, tylko kobiety, ale i mężczyzny. Wynika z tego, że tu też nie ma mowy o dyskryminacji rodzaju żeńskiego. To tylko Pana wymysł. Zauważyłem przy okazji, że jest Pan całkowitym laikiem w dziedzinie wiedzy biblijnej, ale usprawiedliwia Pana niejako fakt, że nie deklaruje się Pan jako chrześcijanin. Proszę jednak przyjąć do wiadomości, że jest to jeden z nakazów Prawa Mojżeszowego, którego chrześcijanie przestrzegać nie muszą, zgodnie z Rz 10,4. Na dodatek, proszę Pana, w tamtych czasach spodni jeszcze nie było. Następne Pańskie nadużycie związane jest z 3 Moj. (Kpł.) 15,12-24. Ja, w odróżnieniu od Pana, zalecam przeczytanie całego rozdziału, któremu nadano tytuł "Wycieki zanieczyszczające". Podczas gdy Pan cytuje wersety 19 i 20 dotyczące kobiety i dopisuje do tego swoją (błędną) filozofię, ja posłużę się prawie identycznie brzmiącymi słowami, a na pewno o identycznym wydźwięku, dotyczącymi mężczyzny: "...Jeżeli mężczyzna ma wyciek ze swojego członka, to jego wyciek jest nieczysty. Oto na czym polega nieczystość, co się tyczy jego wycieku: czy jego członek wydziela wyciek, czy jego członek zatrzymuje i nie wydziela wycieku, to zachodzi stan nieczystości. Każde łoże, na którym będzie leżał mający wyciek, będzie nieczyste i każdy sprzęt, na którym usiądzie, będzie nieczysty..." Dla lepszego porównania przytoczę teraz Pański cytat: "jeżeli kobieta ma krwawy upław, a jest to zwykłe krwawienie z jej ciała, to będzie siedem dni w swojej nieczystości i każdy, kto się jej dotknie, będzie nieczysty do wieczora. Wszystko zaś, na czym się położy w swej nieczystości, będzie nieczyste, wszystko na czym usiądzie, będzie nieczyste". Czy zachodzi tu jakaś różnica między mężczyzną a kobietą, tym bardziej, że i on pozostaje nieczysty przez siedem dni (werset 13)? Prawo jest sprawiedliwe, ale Pan znów sugeruje coś innego.
Teraz sprawa gwałtu. Co na jego temat mówi Prawo Mojżeszowe wg podanego przez Pana fragmentu z 5 Moj. 22, 23-24 (dlaczego nie do 27)? Co się tyczy ukamienowania, to ma ono spotkać także mężczyznę. Kobieta (ściślej - dziewwczyna, dziewica i w dodatku zaręczona) ma ponieść śmierć za to, że nie wzywała pomocy, nie broniła się, ale nie ma tu mowy o jakimkolwiek zastraszeniu - wersety 23 i 24. Kobieta taka niejako przyzwala na gwałt swoim zachowaniem (brak reakcji obronnej). Często spotykamy i dziś podobne przypadki na salach sądowych, gdy do końca nie wiadomo, czy gwałt należy uznać za gwałt, czy nie. Dopiero wersety 25-27 poruszają problem gwałtu z przemocą, zastraszeniem, kiedy to kobieta wzywa bezskutecznie pomocy (na odludziu). W tym przypadku karę ponosi tylko i wyłącznie mężczyzna, a kobieta pozostaje niewinna. Taka jest prawda biblijna, ale Pan próbuje ją przekręcić.
Na tapetę warto jeszcze wziąć kilka cytatów podanych bez jakichkolwiek namiarów, np. "największą złością jest złość niewieścia" czy "nie ma gniewu nad gniew niewieści" itd. Chcę zaznaczyć, że osobiście nie jestem przekonany co do ich biblijnego pochodzenia (jeśli już, to też mogą być zgrabnie wyrwane z kontekstu), ale mogę się mylić. Co ciekawe, nie uderzają one bezpośrednio w kobietę jako taką, ale wskazują na kobietę znajdującą się w pewnych stanach emocjonalnych (myślę, że wielu z nas przyzna, że gniewającej się lub rozzłoszczonej kobiecie lepiej w drogę nie wchodzić). Natomiast nie ulega wątpliwości, że grzech pochodzi od kobiety (z pośrednim udziałem mężczyzny). Czego natomiast dotyczy ostatni z tych kilku cytatów, jakie jest jego przesłanie, nie potrafię zrozumieć.
A teraz chciałbym przedstawić, jak rzeczywiście wypowiada się i ripostuje Biblia odnośnie kobiet przy pomocy Księgi Przypowieści Salomona, np. 14,1 - "mądrość kobiet buduje ich dom, lecz głupie własnoręcznie go niszczą"; "lepiej jest mieszkać kątem na poddaszu, niż z kobietą swarliwą we wspólnym domu" - 25,24; "stale cieknąca rynna w dzień słotny i kobieta kłótliwa są jednakowe"; wreszcie kilka wersetów z fragmentu kończącego tę księgę 31,10- 31, np. "dzielna kobieta - trudno o taką; jej wartość przewyższa perły"; "gdy otwiera usta, mówi mądrze, a jej język wypowiada dobre rady" oraz "zmienny jest wdzięk, zmienna uroda, lecz bogobojna żona godna jest chwały. Oddajcie jej, co się jej należy. Niech ją w bramach wysławiają za jej czyny". Myślę, że to wystarczy za komentarz.
Zajmijmy się teraz odniesieniami pozabiblijnymi. Ojcowie Kościoła, święci, teolodzy przestają być dla mnie autorytetami, podobnie jak Pan w chwili, gdy bezczelnie przeciwstawiają się autorytetowi Biblii. Istnieje też możliwość, że z ich wypowiedziami postąpił Pan podobnie jak z wersetami biblijnymi i wtedy winnym całego zamieszania byłby Pan. Ale to tylko moje domysły, przyznam się, że nie sięgnąłem źródeł, zresztą nie uważałem tego za konieczne, ponieważ my i tak opieramy się wyłącznie na Biblii i jej nauk bronimy. Nie powołujemy się na wypowiedzi osób, które do rangi autorytetu wynieśli inni. Może być tak wtedy, gdy ich nauka zgadza się w zupełności z Biblią. Ale staramy się tego unikać. Gdy Jezus był na ziemi, odpierał ataki faryzeuszy powołując się na Pismo Św. My po prostu idziemy za jego przykładem. To, że chrześcijaństwo uległo wypaczeniu, nie ulega wątpliwości, ostrzegali przed tym apostołowie na łamach Pisma Św. Dlatego wszystkim kochającym Boga proponujemy powrót do źródeł, czyli Biblii. Ale wracając do sedna sprawy - jeżeli H. Kramer interpretował Pismo Św. w podobny Panu sposób, to wcale się nie dziwię, że spłodził tak znakomite dzieło, jak "O naturze kobiety". Co do sakramentu chrztu czy związku małżeństwa, to uwidacznia się jego nieznajomość Biblii. Według niej kobiety były chrzczone, zawierały małżeństwa i nie mieszkały też w pobliżu obory. Nigdzie w Biblii nie wyczytamy także, że kobiety są istotami bezdusznymi, natomiast możemy przeczytać, że kobiety są ludźmi, tak jak mężczyźni. Tak więc wypowiedzi tych kilku Panów są raczej ich wymysłami, niż wynikają z egzegezy Biblii.
Jeszcze kilka słów do Pana R.K. My nie zaprzeczaliśmy, że w Biblii istnieje pojęcie uległości kobiety, ale staraliśmy się je dobrze zinterpretować, przedstawić w bardziej zrozumiały sposób. By się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do naszego poprzedniego listu. Podtrzymujemy nasze zaniepokojenie publikacjami ZB takimi, jak listy Pana czy też Pana R.M. Tak, słuszne poglądy zawiera Biblia, a my mówimy o tym innym. W ZB mogą się ukazywać wszelkie artykuły, nie tylko o wydźwięku chrześcijańskim, ale dobrze byłoby, gdyby okazywały się one bardziej wiarygodne. Nie podejmuję polemiki na temat, czy w Biblii można znaleźć wszystko, co się chce, czy też nie, lub czy popiera ona Inkwizycję czy nie. Nie jest to ani czas, ani miejsce na to. Powiem jednak, że każdy, kto zna Biblię, nie wyciągnie tak absurdalnych wniosków jak Pan (tym bardziej, że jest Pan bardzo stronniczy).
Szanowna Redakcjo ZB - skompromitowaliście się zupełnie! Proszę przeczytać listy Panów R.M. i R.K., a potem porównać cytaty dotyczące Jana Chryzostoma. Pan R.M. wręcz gloryfikuje Jana Chryzostoma za jego wegetariańską postawę, natomiast pan R.K. wylewa na jego głowę wiadro pomyj za dyskryminację kobiet.! A wszystko to w tym celu, by ośmieszyć nas - autorów tego listu. Tylko, że kto pod kim dołki kopie, sam... Szanowna Redakcjo! Proszę nam odpowiedzieć - czy Jan Chryzostom jest chrześcijaninem pro- czy antyekologicznym?
Naprawdę nie macie "zielonego pojęcia" odnośnie tematyki artykułów zamieszczanych na łamach ZB, popadacie ze skrajności w skrajność. Zamieszczacie je nieomal jak leci, byle więcej, byle zamknąć i wydać następny numer. Recenzja, korekta też nie jest Waszą mocną stroną. Nie myliliśmy się - to pismo jest momentami żenujące!
Już wiemy, dlaczego nasz artykuł nie ukazał się w nr 2 ZB i dlaczego tak bardzo chcieliście umieścić pod nim nasze dane personalne. Waszym celem było po prostu skompromitowanie nas! To proste. Skąd Panowie Matuszewski i Kisielewski wiedzieli o naszym liście, skoro nie ukazał się on w ZB? Wy im go przesłaliście, by oni mogli nam udowodnić naszą ciemnotę, niewiedzę itp. To bzdura, że tekst na jedną stronę nie zmieścił się w nr 2, za to zmieścił się w nr 3 wraz z ripostą (niezwykle ostrą, ale tylko z pozoru) panów R.M. i R.K, którzy mieli sporo czasu, by się odpowiednio przygotować. Tak - graliście na zwłokę i to z premedytacją. Ale wierzymy, że PRAWDZIWA CNOTA KRYTYK SIĘ NIE BOI, więc i ten nasz list zamieścicie w kolejnym z numerów ZB.
Już na sam koniec chcemy ustosunkować się do artykułu "Przyznanie się do zdrady wobec zwierząt i następstwa" opublikowanego w ZB 12/93.
Otóż jest to kolejny dowód na to, że na łamach ZB boleśnie godzi się w chrześcijaństwo. Nikt nie ma prawa decydować o tym, kto może nazywać się chrześcijaninem, a na pewno nie ten, kto nim nie jest. Krytyka nieomylności papieża wydaje się być słuszna, ale na jakiej podstawie oskarża się ewangelików, którzy nie mają nic wspólnego z papieżem ani katolickim podręcznikiem? Autor ma podstawy do wysunięcia zarzutów papieżom, tylko skąd on może wiedzieć, że decyzja Jana Pawła II jest właściwa? A może to on się myli, podczas gdy poprzedni mają rację? Kto jest więc tym naprawdę nieomylnym? Cóż - to po prostu kwadratura koła. Dla ewangelików nieomylnym jest tylko Bóg i Jego Słowo. Zawiera ono naukę Jezusa z Nazaretu oraz jego apostołów i to nie ewangelicy przekręcają słowa Syna Boga Żywego, lecz sam autor artykułu. Na jakiej podstawie lży on ewangelików? Pragnę sprostować wypowiedzi, zawarte w tym artykule. Będę się momentami powtarzał, ale jest to niezbędne. By się nie rozpisywać, postaram się sformułować swą odpowiedź w punktach:
Muszę jednak przyznać autorowi choć trochę racji. Wiwisekcja, bezmyślne polowania dla przyjemności, doświadczenia, brutalny tucz gęsi, hodowla i transport zwierząt w anormalnych warunkach obciążają sumienia wielu chrześcijan. Ale już zabijanie bawołów w odróżnieniu od zabijania Indian nie wydaje się być grzechem. Sprawiedliwości jednak na pewno nikt nie ucieknie. Sąd czeka wszystkich i każdy odbierze należną mu zapłatę. A póki co, kończąc z pełną odpowiedzialnością stwierdzam - chrześcijanom wolno jeść mięso! I wbrew opinii autora razem z Sylwią nadal będziemy nazywać się chrześcijanami.
Kasia(Rz) i Sylwia P.
PS. Wbrew pozorom, KASIA(RZ) to osobnik płci męskiej.Niestety, znowu muszę się ustosunkować do zarzutów P. Kasi i Sylwii. Przede wszystkim pragnę podziękować za to, że dzięki Wam dowiedziałem się, iż jestem czcicielem demonów. Nie, nie jestem Hare Kriszna, ale jestem innym poganinem, a więc również czczę demony. Już to Wasze oświadczenie powinno wystarczyć za cały komentarz. Niestety, najwyraźniej nie myliłem się, wyrażając swoje zaniepokojenie tym, iż P. Kasia i Sylwia są pełni pogardy dla wyznawców innych religii, co potwierdzają dalej, określając ich jako osoby niewierzące! Tak więc w krótkim czasie spadłem z pozycji wyznawcy demonicznej religii do pozycji ateisty, czczącego nie wiadomo co. Jeżeli w ten sposób wygląda Wasze rozumienie Boga, miłości, braterstwa wobec ludzi, to kogo Wy czcicie?
Zarzucacie mi nieznajomość wiedzy biblijnej, gdyż... nie jestem chrześcijaninem. Stwierdzenie co najmniej dziwne. Tak więc, według Was wiedzę biblijną mogą posiadać tylko i wyłącznie chrześcijanie? Wynikałoby z tego, iż ten, kto posiada ową wiedzę, musi być chrześcijaninem, a ten, kto nim nie jest, wiedzy nie posiada, bo gdyby ją posiadł, musiałby się nawrócić na jedynie słuszną i prawdziwą religię. Ale to też nie jest do końca pewne, gdyż dalej stwierdzacie, że najwyraźniej Ojcowie Kościoła, święci, teolodzy też nie posiadają wiedzy biblijnej, o ile ich wnioski wynikające ze studiowania Biblii są odmienne od Waszych. Tu już nie chodzi o chrześcijaństwo jako takie - z tego wynika, że jedyną właściwą interpretacją Biblii jest Wasza interpretacja, a wszyscy, łącznie z najwyższymi autorytetami Kościoła (Kościoła pierwszych wieków - nie mylić z Kościołem katolickim) nie posiadają wiedzy biblijnej, o ile ich wnioski są odmienne od Waszych. Są więc oni - według Waszej oceny - heretykami zasługującymi na potępienie? W tym miejscu pozwolę sobie jeszcze zaznaczyć, iż to właśnie Ci Ojcowie Kościoła ustalili kanon ksiąg biblijnych, którym Wy się dziś posługujecie, a przecież wszyscy (chyba wszyscy - nie jestem pewien czy wszyscy, ale w olbrzymiej większości) oni uważali kobietę za istotę niższą od mężczyzny i jemu podporządkowaną. Być może jestem rzeczywiście zupełnym laikiem w wiedzy biblijnej, ale nie rozpaczam zbytnio nad tym, skoro niewiedzą biblijną wykazują się również tacy ludzie jak Jan Chryzostom, Klemens z Aleksandrii, Tertulian, Piotr Damian, Tomasz z Akwinu i inni im podobni - znalazłem się w wybornym towarzystwie.
Chrześcijaninem byłem do momentu, w którym przeczytałem Biblię. Po lekturze tej księgi przestałem nim być, gdyż w Biblii nie znalazłem Boga Prawdziwego; znalazłem opis Boga - Jahwe, który sam siebie określa jako istotę mściwą i zazdrosną, karzącą za grzechy ojców do trzeciego lub nawet dziesiątego pokolenia (znów tylko mężczyźni; czy za grzechy matek nie karze?). Bóg biblijny wzywa swych wyznawców do nienawiści wobec tych, którzy w Niego nie wierzą i nie chcą oddawać Mu czci - szukałem w Biblii chociaż jednego zdania, mówiącego o szacunku wobec innych religii, ale nie znalazłem; znalazłem za to dziesiątki zdań nienawiści i pogardy wobec nich i ich wyznawców. Jahwe każe prześladować i zabijać wyznawców innych religii, nakazuje Mojżeszowi zabijać wszystkich Izraelitów, którzy nie chcą w Niego uwierzyć i oddawać Mu czci; sam zresztą też ich zabija (np. przy pomocy węży czy otwierając ziemię, by ich pochłonęła). Jahwe był zdolny nawet do wymordowania całych narodów, które Mu nie oddawały czci (Powt. 8,19). W Egipcie, aby zmusić faraona do uwolnienia Izraelitów, zabija i prześladuje cały naród egipski, choć ludzie ci nie mają żadnego wpływu na faraona, a wszystko zależy wyłącznie od jego woli. Jahwe domaga się krwawych ofiar ze zwierząt, każe Izraelitom zabijać mieszkańców Palestyny, wymyśla takie kary, jak kamieniowanie, a kara śmierci w ogóle wydaje się być ulubioną przez Niego karą, itd. itp. Nie, takiego Boga nie potrafią przyjąć; wolę pozostać wyznawcą demonów i demonicznego Boga, który jest czystą miłością, który jest pełen współczucia i zrozumienia. Wierzę w Boga, który jest nieskalany nienawiścią, zazdrością, mściwością, który otacza swą miłością i opieką wszystkich bez względu na wyznawaną religię i dla którego jedyną miarą oceny ludzi jest to, ile dobra i miłości okazują oni wszystkim innym istotom. Bóg Biblii sam siebie uśmiercił jako Boga.
Biblii nie potrafię przyjąć jako Słowa Bożego również dlatego, że jest w niej pełno zaprzeczeń i niespójności. Oto np. Jahwe raz twierdzi, że nikt nie może widzieć Jego oblicza, bo zginie, to znowu w innym miejscu stwierdza, że Mojżesz rozmawiał z Nim twarzą w twarz i przeżył to spotkanie, a Jakub nawet z Nim walczył (Jahwe był pod postacią anioła), a Bóg nie potrafił go pokonać. Faraon ścigający Izraelitów miał zginąć pochłonięty przez morze, ale fakty historyczne stwierdzają, że umarł spokojnie w swoim pałacu. O pobycie Świętej Rodziny w Egipcie mówi Mateusz, natomiast Łukasz zapewnia, że Józef i Maria po narodzeniu Jezusa powrócili do miejsca swego zamieszkania w Nazarecie. Judasz według Mateusza miał się powiesić, a według Łukasza upadł i pękł na dwoje. Jeżeli Maria wiedziała, że Jezus jest Synem Bożym, bo oznajmił jej to anioł, a poczęcie i poród nastąpiły w cudowny sposób, czemu towarzyszyły chóry anielskie i hołd trzech króli, to jak mogła ona, gdy Jezus już nauczał, przypuszczać, że jest on niespełna rozumu i wraz z krewnymi chciała go uwięzić i odosobnić od otoczenia? Jahwe wymaga obrzezania pod karą śmierci, Jezus je potępia. Z Biblii wynika również, że Słońce obraca się wokół Ziemi, a nie Ziemia wokół Słońca. Na początku było tylko dwoje ludzi - Adam i Ewa, skąd więc ich synowie wzięli żony? itd. itp. Dziesiątki, dziesiątki, setki zaprzeczeń, niezgodności, nielogiczności. Tak, w Biblię można tylko i wyłącznie wierzyć, gdyż logiczne myślenie może doprowadzić wyłącznie do jej negacji.
I jeszcze problem, od którego zaczęła się ta dyskusja, czyli kobieta i Biblia. Nie będę polemizował z twierdzeniem, iż tendencyjnie dobrałem fragmenty Biblii, bo fakt pozostaje faktem - kobieta według Biblii jest istotą niższą od mężczyzny i ma być mu podporządkowana. Owszem, na podstawie Biblii mógłbym również napisać, że kobiecie mężczyzna powinien okazywać szacunek i opiekować się nią, lecz problem w tym, że szacunek i opieka nie idą w parze z równością. Przepraszam za może niezbyt dobre porównanie, ale np. psa też można szanować za wierność i oddanie i można się nim troskliwie opiekować, ale to nie oznacza, że jest on równy wobec swego pana-opiekuna.
Tak, macie rację; krwawienie kobiety wywołuje nieczystość i również wyciek z członka męskiego powoduje nieczystość, ale czy to jest dowód na równość kobiety wobec mężczyzny? Bynajmniej nie! Oto, co znajdujemy w Księdze Kapłańskiej (12,1- 5) "(...) Jeżeli kobieta zaszła w ciążę i urodziła chłopca, pozostanie przez siedem dni nieczysta, (...) ósmego dnia [chłopiec] zostanie obrzezany. Potem ona pozostanie przez trzydzieści trzy dni dla oczyszczenia krwi; nie będzie dotykać niczego świętego i nie będzie wchodzić do świątyni, dopóki nie skończą się dni jej oczyszczenia. Jeżeli zaś urodzi dziewczynkę, będzie nieczysta przez dwa tygodnie (...) potem pozostanie przez sześćdziesiąt sześć dni dla oczyszczenia krwi". Jasno więc z tego wynika, że kobieta jest gorsza od mężczyzny, bardziej od niego nieczysta. A swoją drogą - jak to możliwe, aby Bóg stworzył ciało ludzkie tak, że później się nim brzydzi (wycieki kobiece i męskie). I wreszcie sam poród: z tego tekstu wynika, że poród jest czymś tak ohydnym i niemiłym Bogu, że kobieta po porodzie przez wiele tygodni nie może dotykać niczego świętego ani wchodzić do świątyni, bo skala ją swoją nieczystością, a wtedy Jahwe zapała gniewem.
Na koniec jeszcze chciałbym się odnieść do problemu wegetarianizmu w Biblii. Często spotykam się z twierdzeniem, że Bóg - Jahwe dał ludziom na początku roślinność, a dopiero potem zezwolił jeść mięso. Niestety, i tu - tak jak w całej Biblii - występują wzajemne zaprzeczenia. Już Abel, syn Ewy i Adama, był pasterzem trzody i składał dla Jahwe zwierzęta w ofierze, a zapewne również je zjadał. Należałoby więc raczej przyjąć, że wegetarianami byli tylko Adam i Ewa i to tylko w raju. Jeżeli chodzi o wegetarianizm, to zgadzam się z P. Kasią i Sylwią, że z Biblii nie wynika, aby wegetarianizm był w jakikolwiek sposób przez nią zalecany (inaczej rzecz się ma w niektórych Ewangeliach apokryficznych, ale teraz rozpatruję tylko księgi kanoniczne) i jest to dla mnie jeszcze jeden dowód na to, że Biblia nie jest Słowem Bożym.
Radosław Kisielewski
"Przyznanie się do zdrady wobec zwierząt i następstwa" (ZB 12/93) wzbudziły w czytelnikach podpisanych Kasia(Rz) i Sylwia P. duży oddźwięk. Nie jestem znawcą Biblii. Moja wiedza duchowa opiera się na objawieniach z Ducha Bożego w Życiu Uniwersalnym, darowanych porzez prorokinię i orędowniczkę Boga dla dzisiejszych czasów, Gabrielę. Jestem prachrześcijanką, tzn. staram się dzień po dniu żyć według X Przykazań i Kazania na Górze. W ww. artykule autorzy mieli na celu rozbudzić tych wszystkich, którzy mają jeszcze otwarte serca dla stworzeń Bożych, konkretnie dla zwierząt. Poddali oni krytyce tych, którzy żywe słowo Boże zniekształcali i zniekształcają, i usypiają czujność szczerych serc, dążących w ślady Jezusa z Nazaretu, który m.in. dał nam przykład, jak należy postępować ze zwierzętami i całym Bożym stworzeniem.
Biblia w minionych stuleciach była wiele razy przepisywana i interpretowana przez tłumaczy. Dlatego też nie wszystka odpowiada prawdzie. Np. w wydaniu Biblii z 1985r., Herder Verlag ("Neue Jerusalem Bibel. Einheitsübersetzung Herausgegeben von Alfons Deissler und Anton Vögtle in Verbindung mit Johannes M. Nützel) zmieniono V Przykazanie z "Nie zabijaj" na "Nie morduj" (Ex. 20,13).
Czy kanibalizm lub wpędzanie demonów w ciała zwierząt może być wolą Boga?
Również o symbolice chrztu i o tym, że Jezus z Nazaretu nie musiał umrzeć na
krzyżu, i o wielu innych rzeczach można dowiedzieć się w książce przetłumaczonej
już na język polski "To jest Moje Słowo i . Ewangelia Jezusa. Objawienie
Chrystusowe jakiego ten świat nie zna" ISBN 3-89371-274-7. Dla
zainteresowanych: str. 1087, cena 160 tys. zł, do nabycia: Życie Uniwersalne,
skr. 550, 58-506 Jelenia Góra 8.
Chrystus wyjaśnia, prostuje i pogłębia słowo spisane z mało znanej Ewangelii,
gdyż jest ona jeszcze najbliższa Prawdy.
Pragnę przytoczyć kilka cytatów z ww. dzieła.
Serdecznie pozdrawiam
Bożena Wolińska
Ja przyniosłem zbawienie wszystkim ludziom i duszom. W zbawieniu jest też uwolnienie zwierząt, gdyż przez zbawienie wszystko w procesie ewolucji będzie wzniesione do jedności, w światło Boże, które jest jednością, życiem, substancją i siłą. (s. 100)
Dziecko Boże jest podobieństwem Boga Ojca i dlatego jest - samo w sobie - wiecznie czerpiącą siłą, gdyż nosi w sobie wszystkie substancje odwiecznej siły. Dlatego zwierzęta, rośliny i kamienie podnoszą wzrok ku podobieństwu Boga, Boga - ku któremu ciągle kształtujące się życie duchowo wzrasta i doskonali się.
Odczuwajcie więc łączność z wszelkim stworzeniem i ze wszystkimi kamieniami i roślinami, i chrońcie życie, które wam jest powierzone. (s. 182)
Człowiek dzisiejszych czasów [1989r.] wciąż atakował i atakuje wielkiego człowieka - ziemię. Zanieczyszcza ją, bezcześci życie na niej i przez posługiwanie się energią atomową, środkami chemicznymi i innymi - wdziera się w atmosferę. Zadaje więc gwałt ziemi i wszystkiemu, co na niej żyje. Narusza też jej atmosferyczną powłokę, która jest ochroną dla ziemi i wszelkiego ziemskiego życia.
Szczególnie teraz, na przełomie czasów, w ciągu przemiany starego grzesznego czasu w czas świetlisty, zwierzęta i rośliny różnych gatunków wołają o pomoc swojego Stworzyciela siłami swoich odczuć i mową swojej świadomości.
Zwierzęta i rośliny cierpią w niewyobrażalny sposób z powodu nieobliczalnego działania ludzkiego "ja", ludzkiego samolubstwa. Ciemiężone życie woła o zmiłowanie i ratunek.
Bóg, Mój Ojciec, Stworzyciel wszystkich form bytu, wysłuchał wołania nękanych stworzeń. Wiele gatunków zwierząt wymiera na skutek sprzecznego z Prawem postępowania człowieka. Ich duchowe energie wnikają z powrotem w duszę ziemi lub też w czyste obszary odwiecznego bytu. Jest to wybawieniem dla wielu. Wiele z nich jednak powróci, kiedy światło zamieszka na ziemi, gdyż ludzie będą wtedy żyli w jedności z Bogiem.
Wiedzcie: każde nie naprawione przestępstwo i każde znęcanie się - czy wobec ludzi, zwierząt, roślin, czy nawet kamieni, a zatem wobec całej ziemi i atmosfery - spada znowu na winowajcę. Rozpoznajcie: wiele zwierząt było danych człowiekowi, aby mu służyły. Wiele było danych, aby zachować równowagę ekologiczną. Ale prawidłowe, a więc obopólne służenie może zaistnieć tylko wtedy, kiedy człowiek rozwinie dziecięcą Miłość z Boga Ojca-Matki i stworzycielską miłość, która działa w zwierzęciu, w roślinach i kamieniach. Jedynie wtedy człowiek będzie mógł komunikować się z wszelkim bytem. (s. 206, 207)
Wyjaśniłem ludziom, że życie jest we wszystkich formach bytu i że człowiek nie powinien umyślnie zabijać. Ludzie, a szczególnie dzieci, spojrzeli na Mnie ze smutkiem. Nie mogli Mnie zrozumieć, gdyż odżywiali się głównie rybami i chlebem, bo prawie nic innego nie mieli...(s. 376).
Z energii ziemi stworzyłem dla nich ryby, które miały mało duchowej substancji. Dałem im te martwe ryby i przykazałem jeść jednocześnie chleb i owoce, aby poznali różnicę pomiędzy żywym i martwym pokarmem, pomiędzy pożywieniem o wysokiej i o niskiej wibracji.
W ten i inny sposób pouczałem ludzi. Pokazywałem - i pokazuję też Wam, którzy czytacie Moje Słowa - że każde nagłe przełamanie starych nawyków jest fanatyzmem. W tym, kto z minuty na minutę odrzuca to, do czego od dawna był przyzwyczajony, dokonuje się przełamanie, a nie przeistoczenie. W przełamaniu jest już zalążek ponownego wybuchu starych, stłumionych nawyków, które będą wówczas jeszcze bardziej uporczywe i trudniej będzie się ich wyzbyć, aniżeli przed okresem umartwiania się. (s. 377)
Mojżesz ani nie nakazywał, ani nie uznawał ofiar ze zwierząt. Nie wkraczał jednak w szatańską wolę tych, którzy chcieli jeść mięso. Nauczał i pouczał ich o tym, że zarówno spożywanie, jak i ofiarowywanie zwierząt jest grzechem. Ponieważ krnąbrni Izraelici przy tym obstawali, Mojżesz musiał milczeć, bo Izraelici także byli dziećmi Boga i mieli wolną wolę. Widzieli oni wszystko z perspektywy swojego grzechu i dlatego uważali milczenie Mojżesza za zgodę.
Ja prostuję:
Słowa są symbolami i zmieniają swoje znaczenie z jednego pokolenia na drugie. To, co ludzie danego pokolenia wkładają w słowo, ma dla nich znaczenie.
Tak więc wiele słów w książce, którą Ja wyjaśniam, prostuję i pogłębiam, mają dzisiaj dla Was, którzy żyjecie [1989r.] na przełomie starego i Nowego Czasu inne znaczenie, niż w minionych epokach. Tak np. wypowiedź: "Rzekł Bóg do Noego: Bojaźń i strach przed wami niechaj ogarnie każde zwierzę polne i każdego ptaka w powietrzu, i każdą rybę w wodzie, kiedy wpadną w wasze ręce" ma następujący sens: Bojaźń i strach ogarnia każde zwierzę polne, każdego ptaka w powietrzu i każdą rybę w wodzie, które wpada w wasze ręce. Mowa tutaj jest o rękach tych ludzi, którzy zniewalają i zabijają życie.
Rozpoznajcie: każde zwierzę odczuwa i dlatego wie, co człowiek zamierza z nim uczynić. (s. 587).
Nie widzę nic dziwnego w tym, że raz nie mieści się tekst na jedną stronę, a następnym razem jest miejsce na np. osiem stron. Ilość napływających do redakcji tekstów podlega takim właśnie wahaniom! Poza tym, jeżeli temat nie zmieścił się w danym numerze, to automatycznie ma pierwszeństwo w numerze następnym!!!
Zgodnie z sugestiami Kasi i Sylwi, jak i innych czytelników, próbujemy podnosić poziom naszej pracy. Dlatego staramy się przedstawiać naszym autorom wydruki ich tekstów do autoryzacji, a w przypadku polemik dawać "atakowanym" szansę zapoznania się z zarzutami i napisania odpowiedzi (o ile nie opóźni do druku pierwszego tekstu). W tym konkretnym przypadku tekst Sylwi i Kasi posłałem Ryśkowi i Radkowi, którzy w terminie ustosunkowali się do zarzutów. Oto tajemnica "Skąd Panowie Matuszewski i Kisielewski wiedzieli o naszym liście, skoro nie ukazał się on w ZB?". A że cała polemika zajęła tyle miejsca, ile zajęła, nie zmieściła się i została przesunięta do następnego numeru!!! "Dlaczego tak bardzo chcieliście umieścić pod nim nasze dane personalne"? Proste: co sądzić o tekście podpisanym "w imieniu byłych członków grupy ekologicznej 'Dlaczego'"??? Czy miałem czekać na protesty innych byłych członków waszej grupy, którzy wcale z waszymi biblijnymi poglądami się nie utożsamiają??? Zwyczaje wymagają podpisywać teksty imieniem i nazwiskiem, a w ZB przyjęło się też podawać adres, aby umożliwić bezpośrednie kontakty. Nie sądziłem, że dla słynących z odwagi chrześcijan, ujawnienie personaliów może być problemem, a dobre obyczaje powodem podejrzeń o chęć ośmieszenia!!! Nie podaliście swego adresu do druku (a jedynie podanie imion i pseudonimów - Kasia z inicjałami nazwisk). Musiałem więc pośredniczyć w nawiązaniu z wami kontaktu przez osobę, która - jak wy - posłuchała apelu Pawła i odeszła od ekologii na rzecz Jezusa. Prosząc was o podanie adresu, chciałem was właśnie z takimi ludźmi skontaktować! Miałem nadzieję, że będziecie razem, w czysto chrześcijańskim towarzystwie, robić coś dla Ziemi!
Zamiast zrozumienia spotykam się z podejrzliwością i bezpodstawnymi zarzutami. Ubolewam nad ideologią, która dzieli ludzi, wzbudza podejrzliwość i manie prześladowcze!!!
Czy Jan Chryzostom jest ekologiczny czy nie? Nie mnie to sądzić. W cytatów Ryśka i Radka wynika, że jest jaroszem i antyfeministą (nic dziwnego, skoro rzekomo nawet Hitler czy Stalin byli jaroszami). Czy można postawę Jana Chryzostoma interpolować na ekologię??? A jak tą ekologię zdefiniować??? Wydaje się wam, że skompromitujecie ZB, przyłapawszy na niekonsekwencji. Ale jeszcze większą "niekonsekwencją" niż sprawa Jana Chryzostoma mogłaby być, wg was, publikacja tekstu Rafała Sikorskiego piszącego o jedzeniu i dawaniu do jedzenia ryb przez Jezusa (a nawet przyczynienia się do śmierci stada świń, co wy przytaczacie powyżej) obok tekstu Ryszarda Matuszewskiego, który sprawę interpretuje symbolicznie i twierdzi, że Jezus był i zalecał być wegetarianinem!!! Myślę, że dla nieuprzedzonego i życzliwego czytelnika fakt takiego doboru tekstów jest dowodem na bezstronność, którą chce zachować redakcja.
Nie twierdzę, że znam się na wszystkim, co się w ZB publikuje. Wiedzę swą chcę, wzbogacać i dlatego zadaję wam pytanie: dlaczego chrześcijanom nie wolno jeść wegetariańskiego pokarmu demonów, rozdawanego przez Hare Krsna, a wolno jeść mięso, które wcześniej zostało poświęcone np. babilońskim bożkom???
Mam nadzieję na rychłe zakończenie tej polemiki, której temat wykracza poza ramy naszego pisma, a zapewne nudzi wielu czytelników.
Andrzej Żwawa