Strona główna 

ZB nr 7(61)/94, lipiec '94

EKOTURYSTYKA PO HOLENDERSKU
czyli
DOCENIĆ SIEBIE

Wszystko zaczęło się od przyjazdu mojego przyjaciela Petera Bisschopa do Polski. Powiedział on do nas: "wylałbym mnóstwo łez, gdybym był Polakiem i widział, jak ten piękny kraj będzie teraz ginął, bo chce iść drogą chemizacji. Przyszłość Polski leży w tym, by miała lepszą żywność, nie by było jej więcej. Naprawdę małe jest piękne. Jesteście krajem BOGATYM, BO ZŁOTO NIE W BANKACH LEŻY, LECZ W ZIEMI I LUDZIACH..."

Nie bardzo rozumiałam co ma na myśli, co chce nam przekazać. Dla mnie, wychowanej na wsi, to wszystko było takie normalne, naturalne, zwykłe... ale to tak często bywa, że jeśli mamy coś na co dzień, to nie dostrzegamy tego, nie doceniamy, nie widzimy prawdziwych wartości. Szukamy szczęścia i piękna daleko, a ono jest tuż przy nas, w naszych rękach. Po kilkumiesięcznym pobycie w Holandii zrozumiałam dokładnie, co Peter miał na myśli; przed jaką szans stoimy i co możemy stracić. Holandia to piękny kraj, ale nie chciałabym tam pozostać na całe życie. Mają wspaniałe autostrady, samochody, piękne domy... wszystko jest zorganizowane, zaplanowane i wydaje się, że jest bardzo czyste...

Cena za materialny dobrobyt jest bardzo duża. Holenderskie gleby są przechemizowane, i nie chcą już więcej rodzić. Wody gruntowe i ziemia są zatrute amoniakiem, pochodzącym z odchodów zwierząt, z których nadmiarem Holendrzy nie umieją sobie poradzić. 35% zachorowań na nowotwory spowodowane jest chemikaliami, jakimi nafaszerowane są produkty rolne i zwierzęta hodowlane. To zdumiewające, że w kraju tak sytym i zamożnym, nabycie kawałka zdrowej ziemi jest praktycznie nieosiągalne. Młodzi rolnicy holenderscy, mający dostęp do najnowocześniejszych technologii, próbują szukać szans poza granicami kraju. Wyjeżdżają do Francji, Niemiec (byłe NRD), fascynuje ich Polska. Wyginęło wiele gatunków zwierząt, owadów, roślin, które u nas ciągle są codziennością. To wcale nie jest śmieszne, gdy na widok (wciąż najzwyklejszy dla nas) bociana, żaby, zawilca czy innych polnych kwiatów, Holendrzy biegną po aparat fotograficzny i przeżywają głębokie emocje. U nich po prostu tego już nie ma!!! (Są okazy w specjalnie przygotowanych i kultywowanych miejscach).

Również ludzie jakby inni; zagubieni w codziennej bieganinie (rytm życia jest wyznaczany przez zdobywanie pieniędzy..., pieniędzy i jeszcze więcej!!!), wielu z nich zapomniało co to jest serce, mądrość, szczerość, bezinteresowna pomoc... Wartość człowieka ocenia się wg najnowszego modelu samochodu, którym jeździ. To całkiem normalne, że prawie wszyscy starsi ludzie dożywają w Holandii swej starości w domach starców (...a jakże są one bardzo luksusowe...), bo dzieci nie mają czasu.

TO WSZYSTKO POBUDZA DO REFLEKSJI!!!

To właśnie dlatego w Holandii jest tak dużo alternatywnych propozycji na inny sposób życia. Ludzie przejedli się materializmem i wiedzą, że to im nie daje szczęścia. Dlatego ostrzegają nas i doradzają: DOCEŃCIE SIEBIE!

Po 2 latach pobytu w Holandii moje oczy otworzyły się szeroko, doceniłam naszą polską normalność: serce Polaków (szczególnie tych mieszkających na wsi...), olbrzymie przestrzenie dzikiej przyrody, piękny krajobraz, polską kulturę i tradycje, bardzo dobrą jakość żywności (tej EKOLANDowej) i wielu innych produktów.

Spędziliśmy wiele godzin zastanawiając się, w jaki sposób możemy pomóc (chociaż trochę) polskiej wsi. Dla Petera było to oczywiste: "Po prostu doceńcie to co macie i pokażcie innym tę waszą codzienność na wsi... Gdy następnym razem przyjadę do Polski, chciałbym kupić nie hot-doga, hamburgera, ale coś swojskiego... czarny wiejski chleb, biały ser, oscypki... Dla nas to z jednej strony jak powrót do głębokiego dzieciństwa, z drugiej życie na wsi w ten sposób jest najtrudniej osiągalne, najdroższe, tylko dla elity".

Zaczęła się ogromna praca poszukiwawczo-przygotowawcza. Praca nad rozwojem idei, przelaniem jej na papier, poszukiwaniem sponsorów i sposobów realizacji naszych marzeń. Zaczęliśmy skromnie, od gospodarstwa naszego przyjaciela, potem kontakt z Czechami i Węgrami i skok w wielką wodę. Postanowiliśmy opracować projekt na 3 kraje i sięgnąć po największego sponsora: Europejską Komisję. Projekt nazwaliśmy EAT (Ekologiczne Rolnictwo i Turystyka - skrót w tłumaczeniu na polski JEŚĆ). Po wielu spotkaniach, podróżach pomiędzy Polską a Holandią... udało się. Nasz ekspres z ekoturystyką (i nie tylko, bo znacznie więcej) ruszył.

Pilotażowy program EAT (lato'93), czyli organizowanie wypoczynku u rolników produkujących żywność metodami ekologicznymi, wzbudził zainteresowanie większe niż oczekiwano. W 16 gospodarstwach rozsianych po całym kraju wypoczywało ponad 400 osób, głównie gości z Holandii. Wyjeżdżali z Polski zachwyceni i urzeczeni - czystym jeszcze środowiskiem, pięknym krajobrazem, kuchnią i życzliwością gospodarzy; wielu z nich zapowiedziało, że przyjadą w przyszłym roku w poszerzonym o znajomych gronie.

W tym roku (lato'94) współpracujemy z 90 gospodarstwami, z których 53 posiada już atest EKOLANDu (stowarzyszenie Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi, członek IFOAM - International Federation of Organic Agriculture czyli Międzynarodowej Federacji Rolnictwa Ekologicznego). Program zaczyna przynosić dodatkowe efekty. Na Suwalszczyźnie w jednej tylko gminie przystąpiło do niego 15 rolników. Zaczęli wspólnie działać. Przypomnieli sobie miejscowe legendy i podania, odkurzyli rodzinne pamiątki oraz narzędzia do pracy w domu i na roli, ktoś podjął się wypiekania chleba, zaczęto uczyć się języka angielskiego. Ludzie poczuli się dowartościowani. Przekonanie, że można coś samemu stworzyć - dla siebie, swoich dzieci, wreszcie dla gości, którzy przyjadą - to wszystko pozostanie.

Kampanię reklamową, która wciąż jeszcze trwa, robimy głównie w Holandii, Belgii, Niemczech i w Polsce. Ogromnie cieszy nas fakt, że taka forma spędzania wakacji interesuje coraz szersze grono Polaków, bowiem jest to wspaniała promocja na rynku żywności produkowanej metodami ekologicznymi oraz forma uwrażliwienia społeczeństwa na to, jak żyje, czym się otacza i co je!

Dodatkowym argumentem przemawiającym za turystyką ekologiczną tego typu jest fakt, że nakłady, jakie trzeba ponieść, przygotowując się do przyjęcia gości, są naprawdę niewielkie. Wystarczy pobielić ściany, sienniki wypchać słomą, w oknie zawiesić lniane zasłonki. Łazienka? Wystarczy zwykła wygódka. Dla Holendrów, którzy dali się zauroczyć nowoczesnością, zapominając o tradycji i naturalnych wartościach - stare małżeńskie łoże, drewniana podłoga, obrazki świętych na ścianach - to luksus w ojczyźnie nie osiągalny. Na gospodarstwie współpracującym z ECEAT-Poland musi by czysto, naturalnie, a gospodarze przyjmować gości z otwartym sercem i życzliwością.

Projekt EAT realizowany jest przez fundację ECEAT (European Centre for Ecological Agriculture and Tourism), z główną siedzibą w Amsterdamie. Od kwietnia'94 działa w Polsce oddział (raczej oczko sieci, bowiem jesteśmy siecią wielu organizacji) tej fundacji, Stowarzyszenie ECEAT-Poland.

ECEAT-Poland zabiega o stworzenie korzystniejszych warunków ekonomicznych dla rolników, współpracujących ze Stowarzyszeniem. Głównie chodzi o zwolnienie z podatków pobieranych z tytułu świadczonych usług turystycznych. Kwoty w skali kraju są śmieszne, natomiast prowadzenie całej dokumentacji podatkowej - skutecznie zniechęca rolników. Poza tym, najwyższy czas, aby władze polskie doceniły wartość tego projektu, bowiem do tej pory projekt tak twórczo rozwijający się w Polsce, finansowany był z zagranicy. Wygląda na to, że właśnie HOLENDRZY UMIEJĄ WŁAŚCIWIE DOCENIĆ wartość polskich ekorolników.

Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych do współpracy z ECEAT-Poland i do spędzenia wakacji u ekorolników. Jest naszym wspólnym interesem, aby popierać rolników produkujących żywność metodami ekologicznymi, abyśmy mogli odżywiać się zdrowo, oddychać czystym powietrzem, pić nieskażoną wodę, aby nie umierały lasy, nasza tradycja i kultura.

prezes ECEAT-Poland
mgr Jadwiga Łopata
koresp., Skalna 1
58-573 Piechowice
/fax 533-09 (Jelenia Góra)

* * * * *

Mam pewien, naiwny może, pomysł. Otóż:

Wakacje za kilkanaście dni. Turyści (pseudoturyści) się cieszą, przyroda mniej. Znów na górskich szlakach, na plażach, nad jeziorami i w lasach pojawią się tony śmieci. Plastikowe butelki, puszki, jednorazowe kubki, opakowania po chipsach i tym podobnych paskudztwach we wzmożonych ilościach upiększą nasze polskie krajobrazy. Kiedy widzę osobnika beztrosko pozbywającego się plastikowego atrybutu i wyobrażam sobie 100 innych bezmózgowców robiących to samo, włos jeży mi się na głowie. Lecz jednocześnie wyobraźnia podsuwa nieśmiało bardziej optymistyczny obraz. Otóż lasem idzie sobie człowieczek z wielkim worem, do którego ładuje te wszystkie bardzo kolorowe i bardzo nieekologiczne produkty uboczne naszej cywilizacji. Jedna osoba niewiele zdziała, wiem, ale jeśli 100 podobnych zapaleńców zrobi to samo? To naprawdę nic trudnego, a co najważniejsze, leży w możliwościach każdego z nas. Proponuję więc hasło: "Ja nie śmiecę, ja tu tylko sprzątam!"

Pomyślałam sobie także, że może warto byłoby przypomnieć tekst "Desiderata". Stary, ale jakże świeży. To najkrótsza i najprostsza z możliwych dróg, prowadząca do szczęścia i samorealizacji, droga, która uczy życia w zgodzie z samym sobą, z innymi ludźmi, z wszechświatem. Tekst jest anonimowy, pochodzi z 1692r., został znaleziony w kościele św. Pawła w Baltimore.

Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie.

Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj swą pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromna; ją jedynie posiadasz w znojnych kolejach losu. Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa, niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.

Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia, ani nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię odsłonić w nagłym nieszczęściu, Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż drzewa i gwiazdy. Masz prawo być tutaj. I czy to jest dla ciebie jasne czy nie, wszechświat jest bez wątpienia na dobrej drodze.

Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia. W zgiełku i pomieszaniu życia zachowaj pokój ze swą duszą. Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach, jest to piękny świat. Bądź uważny. Dąż do szczęścia.

I jeszcze informacja, którą podaję za "Dziennikiem Zachodnim" z 20.4.94. W ciągu 12 godzin hektar lasu produkuje 180-220 kg tlenu i pochłania 220-280 kg dwutlenku węgla. Jeden buk w wieku 100 lat wydziela w ciągu godziny 1,7 kg tlenu i pochłania 2,3 kg dwutlenku węgla. Jeden hektar lasu sosnowego hamuje przenoszenie się 36 ton pyłów w ciągu jednego roku. Jeden metr kwadratowy leśnej gleby zatrzymuje po opadach tyle samo wody, co 17 metrów gleby bezleśnej, a spłukiwanie gleby ze stoku zalesionego jest 40-60 razy mniejsze niż wylesionego.

Jolka Dominiak
Rómmla 7/5
42-100 Kłobuck




ZB nr 7(61)/94, lipiec '94

Początek strony