Strona główna 

ZB nr 7(61)/94, lipiec '94

ŻYCIODAJNY TLEN NIE ZNA GRANIC

Nie wszyscy wiedzą, że Cieszyn (ten po polskiej stronie granicy) ma nie 1 a 2 rezerwaty przyrody: nad Puńcówką i nad Olzą. Tlen, jaki wytwarzają, służy obu Cieszynom (w Polsce i w Czechach).

Krótki rekonesans dziennikarski, który doszedł do skutku dzięki mgr Aleksandrowi Dordzie, kierownikowi Wydziału Ochrony Środowiska MRN, dowiódł, że oba rezerwaty mają się dobrze. To co zniszczył człowiek, wyrównuje natura. Obok rzadkich roślin - jak choćby legendą osnuta "cieszynianka" - w rezerwatach wyrasta młody las.

ZIELEŃ UMARŁYM!

Inż. Helena Gross, projektant zielonej architektury, wystąpiła na spotkaniu Klubu Propozycji w Cisownicy z apelem o wykazywanie większej dbałości o zieleń cmentarną.

Miejsca wiecznego spoczynku - stwierdziła - przypominają często katakumby, kamienny las. Uczyńmy je przyjemniejszymi dla oka. Sadźmy na nich więcej krzewów i drzew. One mogą być również wyrazem kultu zmarłych, zastępując często monumentalne, kamienne pomniki wiecznie żywą zielenią.

DZIAŁKOWICZE PROMOTORAMI ZDROWIA?

Istnieje - niestety nieliczna - grupa właścicieli działek w Cieszynie pragnących, by członkowie Pracowniczych Ogrodów Działkowych stali się promotorami zdrowia, włączając się w rytm działań, jakie od lat podejmuje miejscowy Klub Propozycji.

Odbyło się nawet spotkanie porozumiewawcze w dzielnicy Mały Jaworowy, na którym ustalono, że początek idei zakładania Klubów Propozycji w poszczególnych ogrodach działkowych rozpocznie się od POD "Tulipan". Organizatorzy napotykają jednak na brak zrozumienia samej idei, głoszącej hasło konieczności poszerzania wiedzy o zdrowiu, tak w skali jednostkowej, jak i zbiorowej. Do akcji tej nie włączają się, niestety, szkoły.

3 x (da)

* * * * *

PIĄTE, NIE ZABIJAJ!

Proboszcz parafii w Pogwizdowie, ks. Jan Kuboszek nie jest chyba romantykiem. Tak mi się przynajmniej wydaje, gdy czytam w prasie lokalnej, że wyciął wokół podlegającego mu cmentarza 36 dorodnych jesionów, lip, akacji, dębów i brzóz. Najwyższe miały 35 m, czyli tyle co wieża pobliskiego kościoła. Rosły sobie spokojnie przez kilkadziesiąt lat, a teraz zostały nagie pnie. Ale i z nimi poradzi sobie człowiek i krnąbrne pozostałości po pięknym drzewostanie wykorzeni. Drzewa nie umieją być posłuszne ludziom. Być może jednak, w innych sytuacjach ksiądz zdradza romantyczne usposobienie, np. podczas wygłaszania płomiennych kazań albo gdy uczestniczy w pielgrzymce? Nie wiem. Ale nawet jeżeli okaże się, że na dnie jego duszy tlą się ocalałe resztki romantyzmu, to na pewno nie jest on miłośnikiem przyrody. I mało tego, że jej nie lubi, to jeszcze mu ona przeszkadza. Pięknym drzewom postawił zarzut, że obrywają im się gałęzie, a ich korzenie wysadzają podstępnie płyty nagrobkowe. Znam te głupie tłumaczenia przy podobnych okazjach.

Dla mnie słowo `zabić' znaczy `pozbawić życia'. Gdy ktoś zabija przypadkowo i niechcący, wyrażamy współczucie. Gdy ktoś zabija umyślnie lub, co gorzej, z wyrafinowaniem, to obok współczucia pojawia się gniew. Drzewa żyły. Teraz nie żyją, więc ksiądz je zabił. Ściślej, wydał wyrok śmierci, który wykonali inni. Sam nie przyłożył piły do chropowatej skóry zielonych istot. I chociaż słowa: ksiądz je zabił brzmią złowieszczo, w najmniejszym stopniu nie jest to nadużycie słowa. Duchowny z Pogwizdowa otrzymał stosowne pozwolenie i zawsze może powołać się na odpowiednie decyzje. Lecz cóż to za decyzje, które podyktowało prawo kaduka?

Ksiądz dopiął swego. Ale dla mnie lichy to ksiądz, który nad chłodną zieleń dorodnych drzew przedkłada martwą konstrukcję wystawnego parkanu.

Jerzy Oszelda
Cieszyn




ZB nr 7(61)/94, lipiec '94

Początek strony