ZB nr 10(64)/94, październik '94
O ZB UWAG KILKA
Jak każde pismo ZB mają swoje plusy i minusy. Ważne jednak jest to, aby
miały więcej cech pozytywnych, inaczej nie będą zyskiwać nowych czytelników,
albo stracą swoich autorów.
W związku z tym chciałbym otworzyć tym tekstem dyskusję na temat ZB. W
szczególności pod względem tak ważnych dla pisma aspektów, jak strona edytorska
(graficzna, wydawnicza) i hierarchii ukazywania się tekstów. Na wstępie muszę
zaznaczyć, że wiele moich uwag bierze się stąd, że studiuję dziennikarstwo.
Uważam, że ZB od momentu zmiany edytora tekstu, na którym są składane,
stały się czytelne. Jasną strukturę pisma zaciemnia jednak zły sposób dobierania
tekstów (podstawowym wyznacznikiem miejsca w piśmie jest termin nadejścia
materiału). Powoduje to, że na pierwszych stronach pisma znajdują się polemiki w
rodzaju tej dotyczącej Jezusa - "wegetarianina" w nr 7/94. Tego typu materiały
winny znaleźć się w części środkowej pisma.
Na początku zawsze powinny ukazywać się informacje dotyczące zdarzeń
bieżących (informacja spóźniona często traci walor jakiejkolwiek informacji),
pilnych i takie, które uzupełniają naszą wiedzę na temat zdarzeń, o których na
bieżąco informują media. Materiały takie winny być pisanie możliwe obiektywnie,
w przeciwnym razie powinny trafiać do grupy tematycznej poświęconej działaniom
grup ekologicznych, stowarzyszeń itp. Skład ZB trwa na tyle długo, że do
drukarni zawsze powinny trafiać na końcu strony 1, 2, 3, 4 i ich odpowiedniki od
końca. W wielu gazetach zostawia się wolne miejsce tak, żeby zawsze informacja
ważna i świeża trafiła na czas, bez konieczności przestawiania całego numeru.
Proponuję, aby powstały inne stałe rubryki (oprócz np. informatora o
imprezach), takie jak "Zielone Zoo" Stasia Zubka, czy PRZEDSTAWIAMY GRUPY
EKOLOGICZNE, NEWSY Z PODWÓRKA, PROGRAM ZIELONYCH. Ogólnie zasada jest taka, że w
piśmie nie czyta się wszystkiego jak leci, lecz interesujące nas pozycje. Czasy,
gdy ulotkę czytało się z lupą, od deski do deski, minęły bezpowrotnie z upadkiem
poprzedniej komuny. Dlatego wielu czytelników ZB rezygnuje z ich kupna, gdyż nie
chce się im czytać rzeczy mało ich interesujących. Jeśli natomiast struktura
pisma będzie czytelna, idejki będą oddzielone od rozważań teologicznych, czy
informacji o akcjach rowerowych, Stasiu Zubek będzie nas bawił w jednym miejscu,
a nie w pięciu, to ZB będzie mogło dotrzeć nie tylko do EKOLOGÓW, ale
interesujących się makrobiotyką, harcerzy czy Ducha Świętego (jeśli rzecz jasna
ma na oku Radka Kisielewskiego).
Niedopuszczalne jest natomiast, aby w tym samym numerze jedna strona (jeśli
nie jest wymieniona w stopce jako redakcja pisma), polemizowała z listem,
artykułem drugiej osoby w tym samym numerze. Taka sytuacja ma cechy świadomej
(lub nie) manipulacji. W szczególności jeśli tematem listu są oskarżenia
dotyczące osoby (osób) i ich dóbr osobistych. Ograniczenie nie dotyczy rzecz
jasna instytucji, czy spraw związanych z obowiązkami i pracą osób publicznych
(pełniących funkcje w rządzie, ministerstwie, fundacji itp.)
W miarę możliwości w środkowej części numeru winny się znaleźć wkładki
tematyczne, na kształt dawnego biuletynu "Ratujmy Pieniny". Na przykład
dotyczący autostrad (i aspektów z ich budową związanych), praw zwierząt, zdrowej
żywności. Wówczas można ważniejsze materiały związane z tematem wkładki, które
już się nawet ukazały, powtórzyć w skrócie. Wcześniej można w ZB anonsować
ukazanie się takiego dodatku (w rubryce W NASTĘPNYM NUMERZE na przedostatniej
stronie). Wkładki tematyczne dla zainteresowanych mogą być ważnym kompendium
wiedzy na dany temat. Poza tym, ze środkowej części pisma łatwo je wyjąć.
Podobnie mogą istnieć stałe rubryki autorów, którzy często pisują w ZB.
Przy takim układzie pisma, ZB dalej nie straci nic ze swej otwartości.
Materiały będą się ukazywać. Nie będzie jednak tak, że poglądy jednej osoby na
temat drugiej będą przyćmiewały zawartość pisma. Bez trudu będzie można znaleźć
i news i wiersz i felieton i materiał programowy ruchu.
Stanisław Biega
Dziękuję za propozycje Stasiowi jak i Maćkowi Kozakiewiczowi (s. 52) oraz
wszytskim, któórzy wypowiedzieli się mniej bezpośrednio.
Niestety propozycje twe są niestety w dużej mierze tylko życzeniowe (sam
bym tak chciał), przy obecnych warunkach nierealistyczne choć i nieodkrywcze -
redakcje sama je dawno "wymyśliła" jednak na ich wprowadzenie trzeba czasu,
pieniędzy, oraz... poprawy stanu ruchu ekologicznego w Polsce! Oczywiście twe
uwagi skłaniają nas do pilniejszego poszukiwania możliwości zmian już w obecnych
warunkach. Nie od nas jednak zależy niedomiar bieżących informacji i proponowane
przez ciebie rozwiązania techniczne niczego nie zmieniłyby, choć na pewno
skomplikowały naszą pracę i pracę drukarni. Nieprawdą jest bowiem, że skład ZB
trwa długo i stąd spóźnione informacje. Po prostu za mało się w ruchu
ekologicznym planuje, a jeżeli się coś z góry zapowiada, to często nie dochodzi
to do skutku. Nie mamy ani płatnych, ani pracujących społecznie dziennikarzy,
którzy zawsze, na zawołanie potrafiliby napisać bieżące sprawozdania. To zależy
tylko od inicjatywy takich ludzi jak ty, Stasiu.
Propozycja działu "Program Zielonych" rozbawił mnie do łez, bo nie ma
jednych "zielonych", a nawet jeżeli, to czy mają program? Rozumiem, że "Newsy z
podwórka" to "Donosy i doniesienia", ale po co zmieniać pięcioletnią tradycję?
"Przedstawiamy grupy ekologiczne" - owszem jest rubryka "Prezentacje" choć jej
obecność (jak i innych) uzależniona jest od tego czy w danym miesiącu powstanie
nowa organizacja i czy prześle autoprezentację.
Także sugestia jakoby jedynym czynnikiem wpływającym na kolejność tekstów w
danym numerze ZB był termin ich napływania jest błędna - ktoś nieżyczliwy i
niezorientowany naopowiadał ci bzdur! Owszem, można mieć takie czy inne
zastrzeżenia, lecz nie możesz pisać o tym czego faktycznie nie wiesz (bo i skąd
masz wiedzieć nie siedząc w redakcji). My naprawdę pracujemy nad poprawą ZB i
informacja, że obecny układ jest niezadawalający jest ważna, choć szkoda że nie
ma całościowej propozycji nowego układu graficznego.
Fakt, nikt nie musi czytać ZB od deski do deski. Ale przedstawiając swe
uwagi nt. ZB w formie "pisanej" (zresztą i w prywatnej rozmowie dobrze byłoby
też!) powinieneś dokonać tej nużącej czynności, i to nawet w odniesieniu do
kilku ostatnich numerów. Tak więc polemika nie dotyczyła Jezusa -
"wegetarianina" (choć i ten temat jest nośny poznawczo i praktycznie wpływa na
ludzkie motywacje do wegetarianizmu i ekologii) ale ogólnie Biblii i jej
stosunku do środowiska, zwierząt, kobiet... Temat ten budzi żywe zainteresowania
części czytelników. Po mej sugestii aby polemikę zamknąć pojawiły się także
(choć wielu temat znużył, wielu nie szczędziło niewybrednych epitetów autorom
polemiki) głosy aby ją kontynuować (zwłaszcza, że ewangeliczni chrześcijanie nie
omieszkali w swej wypowiedzi obrazić innych religii) i np. ukazać źródła kanonu
biblijnego, podstawy ortodoksji itd.! Powody publikacji biblijnych materiałów
były różne: zainteresowanie części czytelników (i piszących!); to że Biblia
wpływa od kilku tysięcy lat na ludzkość i obecnie spora część ludzkości to
pozostający pod jej wpływem chrześcijanie (ok. 1/6 + żydzi + osoby wywodzące się
z cywilizacji judeochrześcijańskiej) - i to ta część która jest najbardziej
uprzywilejowana cywilizacyjnie; to, że ewangeliczne przebudzenie kilku działaczy
ekologicznych spowodowało praktycznie załamanie się jednej z najprężniejszych
grup lokalnych jednej z dwóch największych organizacji ekologicznych w Polsce
(to określenie za ZB 57 s. 69), podobny los spotkał grupę "Dlaczego", podobnie
stało się z kilkoma aktywnymi osobami z "Wolę być" a ostatnio zrezygnował,
deklarujący wcześniej chęć współpracy z ekologami mistrz aikido Witold Kirmiel
(a ilu wartościowych ludzi z tego powodu w ogółe do ruchu ekologicznego nie
trafiło? Jakie pokłady niechęci do "kryptopogańskiego" ruchu zielonych kryją się
w naszym społeczeństwie - może mniej ewangelicznym, za to bardzo
ortodoksyjnym?)! Nie czekając na wybuch tej niechęci ZB opublikowały - zgodnie z
wieloma słusznymi sugestiami aby kolejne numery były bardziej monograficzne -
blok materiałów na ten temat.*
ZB są redagowane przez ruch ekologiczny, stąd od pewnego czasu staram się
aby osoby z którymi wypowiedziami z wcześniejszych ZB ktoś polemizuje miały
możliwość zapoznać się z tą krytyką i bezpośrednio odpowiedzieć na zarzuty.
Odwrotnie niż ty uważam, że dotyczy to szczególnie osób prywatnych (a mniej
instytucji czy osób pełniących w nich jakiejś funkcje) oraz - czego chciałbym
unikać - gdyby krytyka skierowana była bardziej personalnie niż merytorycznie.
Fakt, że w przeszłości zdarzało się inaczej i nasi bliżsi lub dalsi
współpracownicy - działacze ekologiczni - dopiero z opublikowanych ZB
dowiadywali się co inni o nich lub ich poglądach myślą (i poprzez publikację
chcą rozpowszechnić) i dopiero najwcześniej po m-cu odpowiedzieć uważam za
niedopatrzenie. Skoro jednak profesjonalny dziennikarz nazywa takie rozszerzenia
"redakcji" manipulacją (może i nieświadomą ale zawsze) mogę zrezygnować z -
mniej lub bardziej kłopotliwego - podsuwania "oskarżanym" pod nos polemiki!
Na koniec dziękuję ci jeszcze raz za przemyślenia i nie chcę aby mój
komentarz sprawiał wrażenie totalnej krytyki. Nie chcę też jednak pozostawić
twej wypowiedzi bez odzewu, aby nie rozczarować cię, że "w ZB bez zmian", lecz
aby uświadomić istniejące ograniczenia. Proszę też innych czytelników o, w miarę
konkretne i realistyczne, sugestie oraz propozycje ich realizacji (na czym
zaoszczędzić, co TY możesz zrobić dla ZB, skąd wziąć na to forsę...)! W miarę
możliwości będziemy je publikować.
(aż)
*) Kasia(RZ) i Sylwia (P) proszą o korespondencję na adres:
Wojciech Leszczyński
Kopernika 18/7,
26-900 Kozienice
germ
ZB nr 10(64)/94, październik '94
Początek strony