ZB nr 11(65)/94, listopad '94
największy od czasów Żarnowca...
SUKCES EKOLOGÓW I... DEMOKRACJI
Od z górą dwóch lat ekolodzy starają się powstrzymać władze Warszawy
usiłujące wybudować spalarnię odpadów na Pradze Północ. Ostatnio odnieśli
znaczący sukces - spalarni nie będzie, a jeśli już, to nieprędko.
W lipcu'92 burmistrz Pragi Północ wydał, praktycznie bez żadnych konsultacji
społecznych, decyzję ustalającą lokalizację spalarni. Spalarnia miała być
częścią Zakładu Utylizacji Odpadów i miała być częściowo finansowana z dotacji
rządu włoskiego. Decyzja ta od razu spotkała się z protestem ekologów z
Federacji Zielonych - Oświęcim i Społecznego Instytutu Ekologicznego. Później
dołączyło do nich jeszcze Ogólnopolskie Towarzystwo Zagospodarowania Odpadów,
utworzone m.in. specjalnie do "walki" z "Zabraniecką". (Spalarnia miała powstać
przy ul. Zabranieckiej.) Ekolodzy stwierdzili, że:
Decyzja nr 9/94 o ustaleniu lokalizacji zawiera umowę zawartą między inwestorem
a organem w trybie art. 44 ustawy o planowaniu przestrzennym z 1984r., choć
przepis ten nie ma tutaj zastosowania, gdyż o ile w ogóle chodzi to o
przedsiębiorstwo (w pismach określa się spalarnię jako zakład), to jest to
przedsiębiorstwo użyteczności publicznej, w przypadku którego art. 44 nie
przewiduje zawierania umowy.
Decyzja została wydana przez niewłaściwy organ, gdyż inwestycja została błędnie
zakwalifikowana jako lokalna, gdy tymczasem - zgodnie z par. 1, ust. 2, pkt. 15
rozporządzenia Rady Ministrów (Dz.U. nr 11, poz. 75 z 1990r.) w sprawie podziału
inwestycji oraz zakresu, zasad i trybu ustalania ich lokalizacji - jest to
inwestycja wojewódzka. Projekt przewiduje bowiem powstanie składowiska odpadów
przed spaleniem, w decyzji jako jeden z elementów inwestycji wymienia się
"składowisko odpadów powstałych w wyniku spalania", inwestycja ma obsługiwać
obszar większy od jednostki podziału administracyjnego stopnia podstawowego.
(Tego typu inwestycje przepis kwalifikuje jako wojewódzkie.)
W decyzji o ustaleniu lokalizacji brak jest wzmianki o wskazaniach
lokalizacyjnych, co oznacza zapewne, że nie zostały wydane (lub że wydał je
niewłaściwy urząd).
Na etapie udzielania wskazań lokalizacyjnych nie wykonano oceny oddziaływania na
środowisko przez biegłego wskazanego przez wojewodę (zgodnie z ówczesnym
brzmieniem art. 70 ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska i nadal
obowiązującym par. 4, pkt. 2 rozporządzenia Rady Ministrów z 1985r. w sprawie
podziału inwestycji oraz zakresu, zasad i trybu ustalania ich lokalizacji).
Na etapie udzielania wskazań lokalizacyjnych nie dokonano uzgodnień
przewidzianych w art. 39 ustawy o planowaniu przestrzennym lub dokonano
uzgodnień z niewłaściwym organem (woje- wodą zamiast ministrem ochrony
środowiska i głównym inspektorem sanitarnym).
Na etapie ustalania lokalizacji (przed wydaniem decyzji lokalizacyjnej) nie
wykonano kompleksowej oceny oddziaływania inwestycji na środowisko (par. 6, ust.
2 rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie podziału inwestycji) zgodnej z
wymogami zarządzenia ministra ochrony środowiska z dn. 23.4.90 (M.P. nr 16, poz.
126.) (Wykonano jedynie bliżej nieokreśloną opinię.)
W decyzji powołano się na nieprawomocne postanowienie wojewody warszawskiego, od
którego strony złożyły zażalenia do ministra ochrony środowiska. (Zażaleń tych
jeszcze nie rozpatrzono.)
Naruszono zakaz z art. 73 ust. 1, pkt. 2 ustawy o ochronie i kształtowaniu
środowiska, gdyż spalarnia odpadów stanowi ewidentnie zagrożenie dla zdrowia
ludzi. (Jest to równocześnie przestępstwo z art. 106 ustawy o ochronie i
kształtowaniu środowiska.)
Art. 73.1 p.1 ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska z 31.1.80 (Dz.U. z
dn. 11.2.80 nr 3, poz. 6 z późniejszymi zmianami) zakazuje budowy w granicach
administracyjnych miast zakładów stwarzających zagrożenie dla zdrowia ludzkiego.
Chodzi tu o zakłady z zarządzenia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów
Naturalnych i Leśnictwa z dn. 23.4.90 w sprawie inwestycji szczególnie
szkodliwych dla środowiska i zdrowia ludzi (M.P. nr 16, poz. 126). Spalarnia
spełnia aż dwa warunki niezbędne dla zaliczenia do tego rodzaju inwestycji.
Par.2, ust.1 p.1b wspomnianego rozporządzenia mówi, że inwestycją szczególnie
szkodliwą dla środowiska i zdrowia ludzi jest inwestycja, która podczas
eksploatacji może powodować emisję zanieczyszczeń w ilości większej niż 20 tys.
ton rocznie pyłów i gazów łącznie. Ponieważ przy spalaniu 1 tony odpadów
powstaje co najmniej 1 tona gazów (głównie dwutlenku węgla), a przeciętna
spalarnia przy Zabranieckiej ma spalać ok. 50 tys. ton odpadów rocznie,
wymienione kryterium jest spełnione.
Par.2, ust.1 p.4 tego samego rozporządzenia jako kryterium wymienia
"wytwarzanie lub składowanie odpadów I kategorii uciążliwości bez względu na
ilość". To kryterium jest także spełnione.
Naruszono plan zagospodarowania przestrzennego, który wyklucza realizację w
strefie TP-42 "wszel- kich obiektów, których uciążliwości i szkodliwości dla
środowiska wykraczałyby poza granice lokalizacji inwestycji". Tymczasem dla
spalarni przewiduje się utworzenie strefy ochronnej (pkt. 6 warunków
zagospodarowania i użytkowania terenu), co oznacza, że jej oddziaływanie będzie
wykraczać poza teren zakładu. (W przeciwnym wypadku przepisy nie przewidują
tworzenia strefy ochronnej.)
Organ wydający decyzję nr 9/94 o ustaleniu lokalizacji inwestycji budowlanej nie
wywiązał się z obowiązku nałożonego art. 100 ust. 3 ustawy o ochronie środowiska
i nie powiadomił organizacji społecznych o sposobie załatwienia ich wniosków i
zastrzeżeń.
W decyzji jako organ odwoławczy wskazano prezydenta Warszawy. Tymczasem organ
ten, będąc inwestorem spalarni, podlega wyłączeniu. (Nie można być sędzią we
własnej sprawie.)
Zarzuty te były konsekwentnie negowane przez władze Warszawy. Jak silne interesy
stały za tą inwestycją, może świadczyć fakt, że wiceprezydent Lech Sapiński nie
zawahał się wprowadzić w błąd prokuratury twierdząc, że spalarnia nie jest
inwestycją szczególnie szkodliwą dla środowiska i zdrowia ludzi w rozumieniu
zarządzenia ministra ochrony środowiska z dn. 23.4.90. Także wiceminister
Walewski, pełniący obowiązki szefa "policji ekologicznej" (PIOŚ) nie omieszkał
udzielić poparcia spalarni, choć jego podwładny (wojewódzki inspektor) złożył
zażalenie na decyzję lokalizacyjną, przytaczając szereg zarzutów i wątpliwości.
(Trzeba dodać, że minister Walewski nie był stroną w postępowaniu i nie musiał w
sprawie "Zabranieckiej" zajmować jakiegokolwiek stanowiska.)
Aby obraz administracji nie był jednoznacznie czarny, należy przyznać, że Biuro
Orzecznictwa Administracyjnego uchyliło jedno z istotnych postanowień Wydziału
Ochrony Środowiska UW. Mogło mieć to pewien wpływ na ostateczne
rozstrzygnięcie.
Pomimo iż udział w postępowaniu zgłosiła prokuratura, trzeba było dwóch lat, aby
sprawa została zamknięta (a właściwie wróciła do punktu wyjścia). 16.9.94
Kolegium Odwoławcze przy Sejmiku Samorządowym Województwa Warszawskiego,
rozpatrując odwołania trzech ww. organizacji ekologicznych, nieodwołalnie
uchyliło decyzję lokalizacyjną. Kolegium potwierdziło część zarzutów
podniesionych przez organizacje ekologiczne, jednocześnie nie odrzucając żadnego
z nich. Kolegium zaleciło rozpoczęcie procedury lokalizacyjnej od początku.
Rozstrzygnięcie to jest nie tylko sukcesem ekologów, ale też młodej samorządowej
demokracji. W konflikcie wokół spalarni wypadła ona znacznie lepiej od
państwowych służb ochrony środowiska (Wydział Ochrony Środowiska UW), które albo
zachowywały się biernie, albo udzielały poparcia inwestycji, pomimo jawnych
naruszeń prawa, o których były wielokrotnie informowane. Sukces ten jest tym
bardziej spektakularny, że został odniesiony całkowicie na drodze prawnej, "bez
jednego wystrzału". A cała sprawa dowodzi, że nie należy bać się przekazywania
kompetencji w zakresie ochrony środowiska samorządom, bo potrafią one lepiej
zadbać o przestrzeganie prawa i tzw. ekologię, niż administracja państwowa.
W tytule przywołałem Żarnowiec. Wiem, że obie sprawy są nieporównywalne, że były
to inne czasy. "Zabraniecka" jest jednak bardzo ważnym sygnałem, że obok pikiet,
manifestacji i głodówek pojawiła się druga metoda przeciwdziałania
antyekologicznym inwestycjom. Metoda polegająca na wykorzystywaniu prawnej
nonszalancji przeciwnika (a ta jest po prostu straszna!). Że nie jest to
specjalnie trudne, świadczy przykład niżej podpisanego, który z wykształcenia
jest... chemikiem. Trzeba jedynie dokładnie przestudiować kodeks postępowania
administracyjnego i kilka ustaw związanych z ochroną środowiska (najle- piej z
komentarzem), do czego gorąco zachęcam wszystkich działaczy.
Przypomniałem Żarnowiec... Trudno nie wspomnieć o TAMIE, choć ekolodzy nabrali
ostatnio w tej sprawie wody w usta (chcą jak najszybciej zapomnieć o klęsce?), a
przedwakacyjny apel (jakiegoś epigona?) o podjęcie działań przeciw zaporze nie
znalazł większego odzewu. Może należałoby spróbować jeszcze "powalczyć" z
czorsztyńskim "smo- kiem" na drodze prawnej? Postępowanie administracyjne można
bowiem wznowić, jeśli od daty podjęcia decyzji nie upłynęło więcej niż pięć lat
(a w szególnych przypadkach nawet dziesięć), a naruszające prawo decyzje można
unieważnić nawet po latach czterdziestu. A przecież wiadomo, że niektóre decyzje
dotyczące zapory wydawano całkiem niedawno, już za "Solidarności".
W związku z rażącym naruszeniem prawa lub po stwierdzeniu braku podstawy
prawnej, są obecnie zwracane majątki byłym właścicielom. Może trzeba poprosić o
pomoc byłych właścicieli terenów przewidzianych do zalania - Palocsayów i
Salamonów? (O Jugenfeldach, przez wzgląd na Prawicę, już nie wspomnę.) To tylko
jedna z wielu możliwości.
Nie należy mieć specjalnych złudzeń - budowy nie uda się raczej zatrzymać.
Byłaby jednak szansa na przeniesienie do skansenu kilku zabytków, przyśpieszenie
budowy oczyszczalni, powiększenie PPN, zalesienie stoków... Ale czy o to warto
się bić?
(pr)
Ps.
1. W tydzień po pomyślnym dla ekologów rozstrzygnięciu, Prezydent Warszawy
wydał kolejną decyzję o ustaleniu lokalizacji spalarni, odrzucając wszystkie
zarzuty Kolegium Odwoławczego. Rozpoczęła się kolejna runda...
2. Serdeczne podziękowania należą się doktorowi Jerzemu Jędrośce z Towarzystwa
Naukowego Prawa Ochrony Środowiska, którego opinia prawna była bardzo pomocna w
ostatecznym "dobiciu" projektu spalarni.
ZB nr 11(65)/94, listopad '94
Początek strony