"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (66), Grudzień '94
KSIĄŻKI O EKOLOGII I EKOLOGISTACH*
Przeczytałem ostatnio takie 4 książki: Marcina Wolskiego piąty odcień
zieleni, Grahama Mastertona ciało i krew, Dawida Morrella
przymierze ognia i Johannesa M.Simmela tej wiosny skowronek zaśpiewa po
raz ostatni. W czasie lektury nie przeklinałem, bo wszystkie cztery dają się
czytać, a od zdecydowanie najciekawszego przymierza ognia oderwać się
trudno.
Zacznę jednak od książki najmniej porywającej, czyli od skowronka... Być
może to po części efekt szarości naszej rzeczywistości, bo w odróżnieniu od
pozostałych nie jest to fikcja, ale coś pomiędzy realistyczną powieścią a
paradokumentem. Simmel jawi się jako wyznawca czegoś, co wśród ortodoksyjnej
prawicy na pewno przydałoby mu miano lewaka. I tak większość obrońców środowiska
to ofiary albo dzieci ofiar nazizmu, natomiast zatruwający przyrodę przemysłowcy
to byli dostawcy cyklonu B dla Hitlera lub, sięgając dalej wstecz, gazów
bojowych dla Reichswery. W razie kłopotów podobnie jak tamci uciekają do Ameryki
Płd. Obecny establishment RFN zdecydowanie ich popiera. Jeżeli dodać, że rzecz w
dużej mierze dotyczy energii atomowej, sprzedaży broni do Trzeciego Świata, w
tym znanej sprawy budowy fabryki gazów bojowych dla Kadafiego, to widać, że jest
to ekologia bardzo upolityczniona. A jednak trzeba przyznać, że choć wyraźne
zaangażowanie jak zawsze niekorzystnie odbija się na wartości literackiej
książki, to Simmel nie przekracza pewnej granicy, która dawałaby podstawy do
oskarżeń o naciąganie faktów czy do nazwania książki polityczną agitką. Dla
kogoś, kto spędził parę lat w komunizmie, jest ona z pewnością denerwująca, ale
warto ją przeczytać, także po to, żeby zrozumieć jak historia i uwarunkowania
polityczne wpływają na widzenie problemów ekologicznych w różnych krajach. Poza
tym jest w niej sporo wiadomości z dziedziny energetyki jądrowej i to z
powołaniem się na źródła. Także sami ekologiści ukazani są dosyć prawdziwie:
sporo chaosu, egzaltacji, dobrych chęci, intryg, wzajemnych podejrzeń i bardzo
nieekologiczny często tryb życia. Książka nie jest porywająca, ale po
przebrnięciu przez początek może nawet wciągnąć. W odróżnieniu od pozostałych,
nie jest brutalna czy, jak w przypadku Mastertona, momentami obrzydliwa.
Pozostałe 3 pozycje to znakomite czytadła z pogranicza kryminału i
science fiction. We wszystkich pojawia się kwestia ekoterroryzmu. W
najlepszej z nich, przymierzu ognia, wyznawcy starożytnego boga Mitry ludzi
odpowiedzialnych za katastrofy wielkich tankowców topią w ropie, a osobników
wrzucających odpady medyczne do oceanu nakłuwają tysiącami brudnych igieł.
Ekologiści u Mastertona również nie liczą się z przeszkodami. W odróżnieniu od
bohaterów Morrella, którzy stosują terror selektywny, obrońcy praw zwierząt w
powieści ciało i krew atakują niewinnych przechodniów, strzelają do policji i
nie wahają się zaryzykować wielu ofiar celem poprawienia losu świń. W dodatku są
manipulowani przez cynicznych polityków, którzy przygotowując ustawy zakazujące
jedzenia mięsa, wykupują zawczasu udziały w przedsiębiorstwach przerobu soi i
przygotowują się do zbijania majątku na nielegalnej sprzedaży "zwłok". Jednak w
ukazaniu zła ekologistów przebija wszystkich Marcin Wolski.
Obrońcy środowiska w piątym odcieniu zieleni zmiatają wielkie miasta przy
pomocy bomb atomowych, a w czasie demonstracji - pozornie pokojowych - spod
białych szat wyciągają karabiny maszynowe. Dla równowagi również świat polityki,
biznesu i nauki ukazany jest w równie czarnych barwach. Prezydenta w przymierzu
ognia nie obchodzi nic, poza wynikiem najbliższych wyborów, a genetyk z powieści
Mastertona nie może uśmiercić monstrum, które wyhodował, bo za dużo już w nie
zainwestowano. Bohaterowie pozytywni to zawsze zwykli ludzie, wolni od
fanatyzmu, chcący żyć i pracować w spokoju. O ile jednak w książkach Morrella i
Mastertona można uznać to za schemat wynikający z zasad dobrej literatury czy
filmu, gdzie pozytywny bohater nie może być fanatykiem ani postacią
świętoszkowatą, bo wtedy staje się nudny i fałszywy, to książka Wolskiego ma już
wyraźne zakusy do dorabiania do tej postawy pewnej ideologii, co od razu pcha ją
w sprzeczność, bo ideologia szarego człowieka też może być tyranią. Wolski
wprowadził do swej powieści postać doktora i można podejrzewać, że jest to
alter ego autora. Skromny, miejski inteligent, żyje spokojnie, ale gdy
trzeba, dokonuje heroicznych czynów i wzbudza miłość najpiękniejszych kobiet.
Niestety, doktor nie ma szans, bo z jednej strony ma do czynienia z cynicznymi
agentami tajnych służb, walczącymi o wydarcie naukowych tajemnic i
manipulującymi środowiskiem ekologów, z drugiej ekolodzy nie tylko, że są
manipulowani, ale jawią się jako zbiorowisko życiowych nieudaczników, którzy
zajmują się ekologią tylko dla zaspokojenia ambicji, których nie udało im się
nasycić gdzie indziej. Jedyna postać w miarę pozytywna to romantyczny idealista
i międzynarodowy awanturnik. Z uwagi na to, że nie jest całkiem zły, musi
oczywiście przegrać. W książce Wolskiego policjanci porównują dla odmiany
ekologistów do hitlerowców, a w ostatniej części świat przez nich urządzony
przypomina miejscami Kampuczę. Autor znalazł też miejsce, by w usta jednego z
bohaterów włożyć popularną w czasach polskiego zafascynowania panią Thatcher
opowiastkę o pstrągach w Tamizie (Simmel w tym czasie pisze o umierających w
Morzu Północnym fokach).
Ale Wolski w swych zapędach historiozoficznych idzie dalej. W końcowej
części książki demonstruje swoją wiedzę z zakresu teorii rewolucji; świat
opanowany przez ekologów przeżywa rządy, których kolejne fazy przypominają te
znane z Francji XVIIIw. Po tym opisie Wolski kończy książkę następująco:
Dziś koła historii obracają się ciągle wstecz. Programy młodych ideologów są
coraz bardziej rygorystyczne. Licytacja ludzi żądnych wpływów, kariery, władzy -
trwa. Może zresztą wierzą w to, co głoszą. W zwycięstwo naturalności. W
szczęście Arkadii. Może za jakiś czas wrócimy na drzewa? I tam znajdziemy
Raj?
Jest to znany sposób polemizowania z utopiami, które się samemu tworzy. Mamy
więc i koła historii, postęp (toczenie się naprzód, czyli tam gdzie chciałby
Wolski), wiarę w szarego człowieka - połączoną z opisem demokracji, w której
polityka jest be - teorie ewolucji, arkadię rynkową nad Tamizą, którą trzeźwy i
rozsądny Wolski przeciwstawia Arkadii na drzewie, w jaką - jego zdaniem - wierzą
ekolodzy. Ci ostatni doprowadzą do zniszczenia świata i nowych wędrówek ludów.
Tymczasem Wolski nie dostrzega tego, że to właśnie zmiany klimatyczne już dziś
takie wędrówki wywołują. Nie daje również odpowiedzi na pytanie, kto i jak w
ogóle ma coś pozytywnego zrobić. Dobry, szary doktór jest cacy, ale polityka w
demokracji jest be. Przyjmowanie pozycji szarego człowieka jest zawsze popularne
i wygodne. Ale kiedy urasta do rangi programu, wtedy jest to postawa małego
mieszczucha, którego nie obchodzi nic, co jest za oknem i który łudzi się, że
okno jest szczelne, a problemy rozwiąże policja i fachowcy, na których on płaci
podatki. Ludzie tacy nie lubią, gdy ktoś psuje im ten taniutki światopogląd i
chętnie oskarżają tych, którzy chcą coś zrobić o ukryte intencje, manipulacje,
fanatyzm. Bardzo łatwo jest z takiej pozycji krytykować terroryzm, zapominając,
że zawsze jest on po prostu bronią słabszych. Wielcy przemysłowcy powodują
śmierć milionów ludzi legalnie i pozwalają im płacić za sterylne umieranie w
szpitalach, ale ich wina nie pozostaje przez to mniejsza, a zginąć w wyniku
akcji terrorystów nie jest straszniej, niż skonać na raka. Ale mały mieszczuch
jest zawsze za władzą i tym, kto akurat jest silniejszy. O niczym, co zakłóca mu
święty spokój, nie chce słyszeć i woli nie zastanawiać się, czy jest różnica
między strzelaniem do przechodniów a np. niszczeniem samochodów.
Recenzję tę zatytułowałem książki o ekologii i ekologistach dlatego, że
wśród autorów widać wyraźnie, że świadomość zagrożeń istnieje, ale że
jednocześnie działacze ekologiczni na ogół nie budzą ich sympatii. To, co mają
im do zarzucenie, to przede wszystkim fanatyzm i sekciarstwo. Polega ono głównie
na tym, że ekologiści całą energię wkładają w moralne poniżenie innych
i udowodnienie własnej prawomyślności. Realne osiągnięcia są dla nich mniej
ważne niż zademonstrowanie słusznych poglądów. Rozsądni działacze są pod stałą
presją tych, których nie interesują skutki działań. W tym miejscu przypomina mi
się scena z filmu w imię ojca. Główny bohater, szczuty przez IRA i policję,
dostaje się do komuny hippisów, gdzie nieopacznie otwiera walizkę z wędliną od
ciotki. Co to? Zwłoki! padają słowa przypominające wyrok potępienia. Tak
nie zdobywa się świata, tylko zamyka w getcie albo w sekcie. Lektura tych 4
książek powinna dać w tej dzedzinie sporo do myślenia. Wyśmiewane są poza tym:
pacyfizm, jako obłuda skrywająca nienawiść i miłość do zwierząt w połączeniu
z niechęcią (delikatnie mówiąc) do ludzi o innych poglądach. Masterton stawia
też pytania o to, czy rezygnować z leków pochodzenia zwierzęcego w imię miłości
do świń. Wszędzie pojawiają się też uszczypliwe uwagi pod adresem egzaltowanych
czy wręcz rozwścieczonych feministek (Chciałbyś, żeby takie babeczki przejęły
władzę? - zapytuje jeden z bohaterów Wolskiego). Wszystkie te uwagi mogą być
denerwujące, ale jak wszelkie opinie krytyczne, są one warte rozważenia i z tego
powodu również lekturę wszystkich czterech pozycji polecam.
Olaf Swolkień
*) Marcin Wolski, Piąty odcień zieleni, Fenix Publications,
Warszawa-Poznań'91(?).
Graham Masterton, Ciało i krew, Prima, Warszawa'94.
Dawid Morrell, Przymierze ognia, Amber-Mizar, Warszawa'93.
Johannes M.Simmel, Tej wiosny skowronek zaśpiewa po raz ostatni,
Książka i Wiedza, Warszawa'93.
W podobnych klimatach:
Ridley Pearson, Twarde lądowanie, Amber, Warszawa'94.
Jeżeli możesz sprzedać tę i/lub Piąty odcień zieleni - pisz do
ZB!
(aż)
Biblioteka klasyków:
PROPOZYCJE DLA PRZYSZŁOŚCI.
SPOŁECZEŃSTWO KONSERWACYJNE*
Jest to kolejna pozycja, której - zajmując się na poważnie ekologią - po
prostu nie wypada nie znać. Podobnie jak i dwóch poprzednio przeze mnie
przypomnianych w tym cyklu, z którymi tworzy pewną całość.
Na zlecenie rządu kanadyjskiego zespół Studiów nad Przyszłością GAMMA z
Montrealu podjął badania nad skutkami kontynuowania dotychczasowych trendów
rozwoju kraju i ewentualnymi możliwościami ich zmiany. Po trzech latach
opublikowano 4-tomowy raport, będący plonem solidnej pracy kilkunastoosobowej
grupy naukowców, przedstawicieli wielu dyscyplin naukowych. Czterech z nich
opracowało zbeletryzowaną i wzbogaconą o nowe przemyślenia wersję tego raportu -
czyli rzecz, o której piszę.
Wnioski naukowców są jednoznaczne: aby z nadzieją patrzeć w przyszłość,
musimy stać się społeczeństwem konserwacyjnym (Conserver Society) -
społeczeństwem szanującym, zachowującym i pielęgnującym bogactwa natury w każdym
ich aspekcie. Można tego dokonać poprzez radykalną (ale w źródłowym sensie, od
łacińskiego radix, `korzeń') zmianę naszego stosunku do świata i naszej w
nim roli. O tym, że trzeba coś zmienić, wszyscy (jestem optymistą) mniej więcej
już wiedzą; ale co, jak i jakie to przyniesie konsekwencje - z tym już gorzej.
Próbą, niezwykle rzetelną i odważną, odpowiedzi na te pytania jest właśnie
omawiana książka. Daje nam niezwykle cenne argumenty w dyskusjach z ludźmi,
którzy nie wierzą albo nie chcą wierzyć, że ten świat może funkcjonować inaczej
dla wspólnego dobra.
Na koniec chciałbym przedstawić, choćby hasłowo, najbardziej mi bliski
spośród opisanych w książce, scenariusz-model buddyjski społeczeństwa
konserwacyjnego: Dla buddyzmu istota cywilizacji tkwi nie w mnożeniu potrzeb,
lecz w doskonaleniu charakteru człowieka (E.F. Schumacher). Postawa wobec
świata: Bycie jest ważniejsze od nabycia. Hasło: Produkować mniej, zużywać
mniej, ale produkować co innego.
Darek Liszewski
PS. Zamiast zakończenia fragment epilogu:
Jako ostatni pytania zadawali Sam i Lola. Wreszcie jasne, jednoznacznie
proste pytanie: -- Dlaczego ogarnia nas taki strach i poczucie winy, skoro
próbujemy tylko być szczęśliwi?
Madame Que Sera-Sera odwróciła się i znowu zaczęła intensywnie wpatrywać się
w dal, a potem z mocą wyroczni oświadczyła: -- To nie ludzkość niedomaga, ale
ludzie w tym kraju -- i po trzykroć skinęła głową dla dodania powagi swoim
słowom: -- Tak, ludzie niedomagają, ponieważ dziesięcioro przykazań to za dużo,
aby je pamiętać, choć i tak powinno być ich więcej. Nie ma wśród nich
przykazania oglądania się za siebie. Góra, którą z tak wielkim wysiłkiem
budujecie, niszczycie i odbudowujecie, przemieniła się za waszymi plecami w Górę
Nieszczęść. Ta, którą widzicie wyraźnie, to Wielka Cukierkowa Góra zwana też
Marnotrawstwem Narodowym Brutto. Góra ta składa się z rzeczy widzialnych
i niewidzialnych - pustych puszek, butelek, papieru, metali, tlenków,
jednotlenków, dwutlenków, ginących ptaków, martwych ryb, milczącej wiosny, ropy
rozlanej po morzu, zafarbowanego piasku; a także straconych przyjaźni, zerwanych
więzów rodzinnych i zmarnowanej mądrości szacownego wieku. Marnotrawstwo to jest
olbrzymie, a lista strat nie ma końca.
Dlatego polecono mi oświadczyć wam, że skoro Dekalog to dla was zbyt wiele
zbyt skomplikowanych przykazań, odtąd będzie ich tylko trzy. Uważajcie dobrze,
ponieważ zawierają one minimalne, a może nawet wystarczające warunki dobrego
życia:
I. Nie będziesz bezmyślnie marnotrawił niczego, z rzeczy widzialnych i
niewidzialnych.
II. Nie będziesz niszczył owoców natury, siebie samego ani tworów
Wszechmocnego.
A teraz najważniejsze:
III. Będziesz zważał na skutki swoich działań dla przyszłości, jak daleko
zdołasz ją przeniknąć.
Kiedy Sam i Lola cofali się przed groźnym i poważnym spojrzeniem Wielkiej
Damy, rysy jej utraciły nagle swą surowość, a na obliczu pojawił się lekki
uśmiech zadowolenia.
W ciągu tych kilku chwil spłynęła na nich wielka mądrość*.
*) Kimon Valaskakis, Peter S. Sindell, J. Graham Smith, Iris Fitzpatric-
Martin, Propozycje dla przyszłości. Społeczeństwo konserwacyjne. Przeł.
Jerzy Krycki, wstęp Aleksander King (współzałożyciel Klubu Rzymskiego), słowo
wstępne Jan Danecki, PIW 1988.
OCHRONA ŚRODOWISKA A ROZWÓJ TECHNIKI*
Książka składa się ze wstępu, trzech rozdziałów, zakończenia, literatury
oraz bogatej ikonografii.
Niewielki wstęp przynosi parę banalnych enuncjacji o szkodach wyrządzonych
środowisku nieracjonalną działalnością gospodarczą oraz o tym, że niekorzystne
wzory i tendencje konsumpcyjne godzą w środowisko przyrodnicze. Na koniec zaś
pojawia się pełen optymizmu akcent, jak z socrealistycznej propagandy lub
literatury, że nie wolno nam zwątpić w człowieka, jego wiedzę i jego
potęgę (s.8).
Rozdział 1 charakterystyka środowiska człowieka przynosi zestaw
różnych określeń środowiska różnicowanych towarzyszącymi przymiotnikami
(naturalne, przyrodnicze, antropogeniczne, geograficzne i inne), wyróżnienie
kilku elementów środowiska (gleby, zasobów mineralnych, wody, powietrza) wraz ze
wskazaniem niektórych postaci ich destrukcji lub skażeń (gleb wskutek ekspansji
budowlanej czy powietrza związkami siarki, tlenkiem węgla i tlenkami azotu),
ukazanie paradoksalnej roli człowieka w ekosferze (jako jej składnika, a zarazem
eksploatatora i niszczyciela) oraz niektórych problemów interakcji człowieka ze
środowiskiem.
Rozdział 2 problemy ochrony środowiska omawia krótko raczej dość
powszechnie znane sprawy, jak sposoby i postacie działań chroniących środowisko,
a podejmowanych w skali międzynarodowej (wzmianka o konferencji sztokholmskiej z
1972r.) czy krajowej. Jest zatem mowa o problemach i środkach ekonomiczno-
finansowych ochrony środowiska (funduszach celowych i fundacjach, kredytach
Banku Światowego) oraz trochę o prawnej ochronie środowiska.
Rozdział 3 postęp techniczny a ochrona środowiska zawierać ma to, co
eksponuje sam tytuł książki. Nie sposób już zgodzić się z samą definicją postępu
technicznego jako takich tylko zmian, które przynoszą korzyści ekonomiczne
(s.70). Co zatem z niewątpliwym doskonaleniem środków zniszczenia i to
dokonywanych w warunkach gospodarki odrzucającej rynek i stąd pozbawionej
pieniężnego miernika wartości? A był on chyba ewidentny w niedawnym imperium
sowieckim: jednowymiarowym mocarstwie zagrażającym swym arsenałem środków
zniszczenia zagładą całemu światu. Dalsze wywody o postępie technicznym oraz o
roli, jaką odgrywa w nim nauka, ujęte w kontekście spraw ekologii, to głównie
prezentacja treści ze znanej książki B.Commonera zamykający się krąg (skądinąd
cytowanej w przypisach w sposób zniekształcający jej tytuł: s.9 i 30); chociaż
są interesujące i słuszne, lepiej po nie sięgać do książki samego Commonera.
Perspektywa poprawy w korzystaniu z techniki z uwzględnieniem potrzeb człowieka
i wymogów środowiska upatrywana jest w intelektualnym i politycznym ruchu
wartościowania techniki. Na końcu znalazły się dość w naszych realiach
egzotycznie brzmiące opinie o technice dehumanizującej życie przez jego
nadmierne ułatwianie (?!).
Krótkie zakończenie to znów kilka banałów o tempie zmian techniki, do
których trudno przystosowuje się środowisko oraz o potrzebie wczesnego
i wszechstronnego przewidywania skutków przedsiębranych działań
technicznych.
Poza już wyrażonymi uwagami krytycznymi głównym zarzutem wobec omawianej
książki jest zupełne rozminięcie się z naszymi realiami polityczno-społecznymi i
ekonomicznymi. Przez całą książkę przewija się przyjmowany na zasadzie
stereotypu pogląd, że wyłącznym czynnikiem sprawczym kryzysu ekologicznego jest
powstała w kapitalizmie masowa produkcja towarów stymulowana rosnącymi
pragnieniami używania dóbr materialnych, właściwa społeczeństwom konsumpcyjnym
(patrz s.7, 35, 40, 44, 49, 52, 63, 80). Skłania to nawet do prymitywnego
moralizatorstwa, że w pędzie ku dobrobytowi człowieka zostają zagubione
zasady preferujące człowieka jako wartość najwyższą (s.80); moralizatorstwa
trącącego znów socrealizmem. A przecież pogląd ten jest oczywistą nieprawdą dla
każdego, któremu przypadło żyć w realnym socjalizmie, który niósł
zniszczenia środowiska na niespotykaną gdziekolwiek indziej skalę, a ludziom
ograniczenia i spadek konsumpcji grożący ich biologicznemu przetrwaniu. Pisałem
o tym niejednokrotnie, również na łamach ZB, a nadto chyba własne doświadczenie
życiowe (zapewne też autorek książki) winno zabezpieczać przed bezrefleksyjnym
powtarzaniem poglądów odnoszących się do całkiem innych realiów ustrojowych
(najbardziej rozwiniętych i najbogatszych krajów świata, których warunki
ukształtowały reprezentowaną przez autorki optykę kryzysu ekologicznego).
Wyalienowanie wobec rzeczywistości przejawia się również w zignorowaniu
zaistniałych zmian ustrojowych i systemowych. Przytoczono zdezaktualizowany już
zapis konstytucyjny z 1976r. (będący zresztą czysto deklaratywnym ozdobnikiem),
wspomniano również o nieaktualnym Narodowym Programie Ochrony Środowiska i
Gospodarki Wodnej sprzed 1989r., a całkiem pominięto konflikty
antykomunistycznej opozycji z komunistyczną władzą wokół spraw ekologii, wysoką
rangę nadaną tym sprawom przy okrągłym stole oraz nadający kształt polityce
ekologicznej dokument polityka ekologiczna państwa, przyjęty uchwałą sejmową z
maja'91.
Jedyną mocną stroną omawianej książki pozostaje bogata i ciekawa
ikonografia, a w tym świetne zdjęcia, ukazujące przerażającą degradację
ekologiczną na Górnym Śląsku. Szczególnie ciekawe są zdjęcia Waldemara Kompały z
gazety wyborczej. Właśnie wydanie albumu tych zdjęć byłoby wartościowym wkładem
Fundacji Ekologicznej silesia w dzieło krzewienia świadomości ekologicznej
społeczeństwa, bez wątpienia bardziej skutecznym, niż ta całkowicie nietrafiona
książka. Jedno takie potknięcie nie dezawuuje bynajmniej osiągnięć wydawniczych
Fundacji, dokumentowanych 10 pozycjami, w tym kilkoma wysoce wartościowymi
(wzbogacającymi empiryczną wiedzę o zagrożeniach i degradacji ekologicznej
Górnego Śląska). Lekturę omówionej książki można sobie bez szkody darować.
Andrzej Delorme
*) Irena Kubik, Grażyna Królik, Ochrona środowiska a rozwój techniki,
Fundacja Ekologiczna "Silesia", Katowice'94.
KATECHIZM KATOLICKI O EKOLOGII
Ogłoszony przez papieża Jana Pawła II katechizm kościoła katolickiego stał
się wielkim wydarzeniem na rynku wydawniczym wielu krajów Europy. Oczekujemy
ciągle na pełne wydanie w języku polskim. Aktualnie, Kieleckie Wydawnictwo
"Jedność" opublikowało z włoskiego tłumaczenia syntezę nowego katechizmu.
Aczkolwiek dokument ten ma wyraźny cel konfesyjny, uważam jednak, że
zainteresuje czytelnika ZB to, co zawarte jest w tej syntezie - a więc pewnym
skrócie - na temat ekologii.
W części III przy omawianiu Dziesięciu Przykazań autorzy umieścili
następujące kwestie:
Pytanie nr 356 Czy człowiek sprawuje absolutną władzę nad naturą?
Odpowiedź Władza nad bogactwami naturalnymi, roślinnością i
zwierzętami, dana człowiekowi od Boga, musi być połączona z zachowywaniem
obowiązków moralnych, wśród których są i te, które dotyczą przyszłych
pokoleń.
Pytanie nr 357 W jaki sposób powinno się traktować zwierzęta?
Odpowiedź Zwierzęta powierzone są opiece człowieka, który powinien
być dla nich dobry. Mogą natomiast służyć właściwemu zaspokojeniu jego
potrzeb.
Pytanie nr 359 Jaki jest związek pomiędzy człowiekiem a
gospodarką?
Odpowiedź Człowiek jest podmiotem, ośrodkiem i celem życia
gospodarczego i społecznego. Istota kwestii społecznej polega na tym, żeby dobra
stworzone przez Boga dotarły rzeczywiście do wszystkich wedle zasad
sprawiedliwości i miłości.
Wprawdzie nie pojawia się tu wyraźnie termin ekorozwój, ale sądzę, że
zawarte stwierdzenia są niesłychanie ważne i znaczące w aktualnym stanie spraw
naszego ziemskiego świata.
Abyśmy nie zapominali o pięknie tego ziemskiego świata, skupmy przez chwilę
naszą uwagę na pięknej refleksji ks. Malińskiego z Jego ostatniej książeczki o
modlitwie:
Kiedy zabudujemy łąki, kiedy zalejemy asfaltem góry - wtedy umrzemy. I w
miarę jak betonujemy i asfaltujemy, zatracamy swoje człowieczeństwo. Bo z ziemi
wyszliśmy i jak długo ziemi się trzymamy, tak długo jesteśmy normalni.
Więc słuchaj ziemi. Zwłaszcza w czasie wakacji, urlopu. Ale nie tylko wtedy.
Wciąż słuchaj lasów, pól, gór, gwiazd, morza, wiatru, deszczu, śniegu, chmur,
zimna i ciepła, błękitu i zieleni. Słuchaj nocy i dnia. Roślin i zwierząt. Nie
bój się tej mowy, nie uciekaj przed nią do ludzi i rzeczy. Naucz się tej mowy.
Abyś poczuł, że należysz do świata, że powinieneś stanowić z nim jedno.
Adam Markowski
Kraków
Ten szczęśliwy fakt, że większość form pośrednich*) wymarła, ratuje od
kłopotliwej wieloznaczności nie tylko klasyfikację zoologiczną, ale także nasze
ludzkie prawo i etykę. Nasze systemy prawne i moralne są ściśle związane z
pojęciem gatunku. Dyrektor ogrodu zoologicznego ma prawo "usunąć" zbytecznego
szympansa, choć jakakolwiek sugestia, że w ten sam sposób mógłby się pozbyć
niepotrzebnego dozorcy lub biletera, spowodowałaby wybuch oburzenia pełnego
niedowierzania. Szympans jest własnością zoo. Ludzi nie uważa się dziś za czyjąś
własność. Bardzo rzadko jednak w ten właśnie sposób uzasadnia się dyskryminację
prawną szympansów - i w gruncie rzeczy wątpię, czy istnieje tu jakiekolwiek
sensowne uzasadnienie. Szowinizm gatunkowy naszej zainspirowanej
chrześcijaństwem moralności jest tak wszechobejmujący, że aborcja jednej
ludzkiej zygoty (których większość i tak ulega spontanicznemu poronieniu)
wzbudza więcej niepokoju moralnego i oburzenia niż wiwisekcja dowolnie dużej
liczby dorosłych i inteligentnych szympansów! Słyszałem, jak przyzwoici,
liberalni uczeni, z których żaden nie miał najmniejszego zamiaru ciąć żywego
szympansa na kawałki, zawzięcie bronili swego prawa do takiego przedsięwzięcia,
gdyby tylko uznali to za stosowne. Ci sami ludzie pierwsi podnoszą krzyk na
wieść o najmniejszym naruszeniu praw człowieka. Tylko dlatego możemy spokojnie
żyć, stosując takie podwójne standardy, że wszystkie formy pośrednie między
człowiekiem a szympansem wymarły.
Ostatni wspólny przodek człowieka i szympansa żył zapewne ok. 5 mln lat
temu, znacznie później niż ostatni wspólny przodek szympansa i orangutana, a
mniej więcej 30 mln lat później niż wspólny przodek szympansa i małp
ogoniastych. Łączy nas z szympansami ponad 99% genów. Gdybyśmy na jakichś
zapomnianych przez wszystkich wysepkach odkryli teraz żywe stadia pośrednie aż
do wspólnego przodka szympansa i człowieka, z pewnością musiałoby to mieć
ogromny wpływ na system prawny i konwencje moralne - tym bardziej, że wzdłuż
tego continuum dochodziłoby przecież do krzyżowania się rozmaitych form ze sobą.
Albo całe continuum uzyskałoby wszystkie prawa ludzkie (Jestem Za Szympansami),
albo musiałby powstać skomplikowany, zbliżony do apartheidu system
dyskryminacji, w którym sądy decydowałyby o tym, czy dany osobnik z punktu
widzenia prawa jest "szympansem" czy "człowiekiem", a ludzie drżeliby na myśl o
tym, że ich córka mogłaby wyjść za któregoś z "tamtych". Przypuszczam, że o
wiele za dużo wiemy już dzisiaj o świecie, by ta oczyszczająca fantazja mogła
się zrealizować. Ale każdy, kto uważa, że prawa człowieka to coś oczywistego i
niewątpliwego, powinien się zastanowić nad tym faktem, że gdyby nie czysty
przypadek, te kłopotliwe formy przejściowe mogłyby żyć aż do dzisiaj. Gdyby zaś
szympansy odkryto dopiero teraz, kto wie, może potraktowalibyśmy je właśnie jako
takie niewygodne formy pośrednie.
Richard Dawkins, Ślepy Zegarmistrz, PIW 1994
nadesłał Darek Liszewski
*) Między grupami zwierząt.
Moyers: To jasne, że my, ludzie nowocześni, odzieramy świat z jego
naturalnych objawień, z samej przyrody. Myślę o tej pigmejskiej legendzie
opowiadającej o chłopcu, który w lesie znalazł śpiewającego ptaszka i przyniósł
go do domu.
Campbell: Prosi ojca, żeby przyniósł dla ptaszka jedzenie, ale
ojciec nie chce; co tam będzie karmił zwykłego ptaka... I zabija go. Legenda
mówi, że człowiek, zabijając ptaka, zabił też pieśń, a razem z pieśnią - siebie.
Upadł martwy, zupełnie i na amen martwy, i pozostał martwy na zawsze.
Moyers: Czy to nie jest opowieść o tym, co się dzieje, gdy ludzie
niszczą swoje otoczenie? Swój świat? Naturę i jej cuda?
Campbell: Niszczą też swoją własną naturę. Zabijają pieśń.
Moyers: A czy mitologia to nie jest właśnie opowieść o pieśni?
Campbell: Ona sam j e s t pieśnią. Jest pieśnią wyobraźni
inspirowaną przez energie ciała. Pewnego razu mistrz zen stanął przed swoimi
adeptami, by wygłosić kazanie. Wtem, właśnie gdy miał otworzyć usta, zaśpiewał
ptak. Mistrz powiedział: Kazanie zostało wygłoszone.
Josef Campbell, Potęga mitu, Signum, Kraków'94, s. 48
nadesłał Jerzy Oszelda
Żył w Krotonie mąż z Samos. On pierwszy na stoły bronił dawać zwierzęta,
choć nie zyskał wiar`y, prawdę w uszy słuchaczy tymi słowy ciskał: przestańcie
niecnym ścierwem kazić wasze ciała śmiertelni, zbóż obfitość natura wam dała.
Wam pod ciężarem jabłek zginają się drzewa, Wam w nabrzmiałej jagodzie winny sok
dojrzewa, macie smaczne warzywa, te wam ziemia słodzi, tamte ciepło i woda
miękczy i łagodzi, dla was pełne wymiona zdrowe mleko ronią.. Wam pszczoły
znoszą miody tchnące kwiatów wonią, szczodra ziemia łagodne dając potrawy bez
rzezi bankiet sama zastawia nie krwawy.
Owidiusz (43r. p.n.e.)
nadesłał
Antoni Andrzejczak
Pożeraczem żywego nie może być człowiek,
który wyznaje zasady pokoju.
Leń nie zazna bogactwa choćby stawał na głowie.
Mięsożerca nie zazna spokoju -
serce które pobłaża cierpieniom jagnięcia,
zabić każdego jest w stanie.
Czyż mogę spożywać istotę,
którą Bóg obdarzył zdrowiem i życiem,
bez obawy kacerstwa?
Gdybyś nie kupował zwłok na spożycie,
nikt nie korzystałby z owoców morderstwa.
- tekst anonimowego autora i tłumacza, znaleziony w Indiach w II wieku
p.n.e.
nadesłał Antoni Andrzejczak
ANTOLOGIA PRAW ZWIERZĄT
Od kilku miesięcy "Klub Gaja" przygotowuje antologię praw zwierząt, do
której gromadzi artykuły, informacje, zdjęcia, grafiki.
Co w antologii praw zwierząt będzie ?
Obecnie ustalonych zostało kilka działów książki.
Prawa zwierząt:
historia ruchu na rzecz praw zwierząt na świecie i w Polsce,
filozofia praw zwierząt (Tom Regan, Peter Singer),
prawa zwierząt a światowe religie,
sztuka w obronie zwierząt,
zazielenianie praw zwierząt (prace prawne i ustawodawcze),
prawa zwierząt w XXI wieku,
radykalni obrońcy zwierząt (akcje bezpośrednie).
Medialiony:
to po prostu kilka artykułów przedstawiających sytuację zwierząt w naszej
kulturze (badania laboratoryjne, zoo, cyrk, futra, hodowle przemysłowe
itd.).
Alternatywy:
jak można ograniczyć cierpienia zwierząt?
jakie zastosować technologie?
Aktywne współczucie:
istniejące organizacje i ich działania na rzecz praw zwierząt;
co ty możesz zrobić w tej sprawie?
Informacje:
adresy organizacji (w kraju i zagranicą ) wraz z krótkim opisem;
adresy pism i programów telewizyjnych i radiowych;
co warto przeczytać?
bibliografia.
Antologia zapowiada się bardzo obiecująco. Uzyskaliśmy już zgodę na przedruk
od kilku znanych autorytetów w tej dziedzinie, m.in Tom Regan, Charlotta
Probst, Werner Harttiner oraz pozwolenie na korzystanie z materiałów od
organizacji: The Vegetarian Society, PETA, The Antivivisection
Society.
Czekamy jeszcze na odpowiedzi od kilku osób.
Przysłali nam także swoje artykuły: Maria Grodecka, Krzysztof Żółkiewski,
Halina Dobrucka, Dariusz Paczkowski.
Przygotowywana jest także obszerna i atrakcyjna dokumentacja zdjęciowa.
Redakcją Antologii zajmuje się Wojciech Owczarz.
JEŻELI :
masz pomysł na artykuł, który mieściłby się w formule przygotowywanej
antologii;
działasz w grupie lub wydajesz pismo;
masz ciekawe zdjęcia, informacje, grafiki, wiersze -
to czekamy na Twój list.
Ostateczny termin przysyłania propozycji upływa 15.1.95.
antologia ma być gotowa w kwietniu 1995, a jej promocja związana będzie z
Międzynarodowym Dniem Zwierząt Laboratoryjnych (24 kwietnia).
Korespondencję prosimy przesyłać na adres:
Wojciech Owczarz
"Klub Gaja". skr. 261
43301 Bielsko-Biała 1
ZWIERZĘTA CHRONIONE W POLSCE
Fundacja Biblioteka Ekologiczna poleca swoją najnowszą publikację Zwierzęta
chronione w Polsce.
Pozycja ta jest cennym materiałem edukacyjnym dla szerokiego kręgu
odbiorców. Jej autorami są naukowcy z Wydziału Biologii Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu. Książka zawiera oprócz wiadomości ogólnych opisy 270
gatunków zwierząt (są wśród nich owady oraz przedstawiciele wszystkich gromad
kręgowców). Każdy gatunek ilustrowany jest barwną ryciną.
Fundacja Biblioteka Ekologiczna prowadzi sprzedaż ww. tytułu na terenie
Biblioteki oraz wysyła zamówione egzemplarze pocztą. Cena 1 egz. - 200.000 zł. +
koszty przesyłki:
Regionalne Centrum
Edukacji Ekologicznej
Fundacja Biblioteka Ekologiczna
Kościuszki 79
61-715 Poznań
521-325, 524-139
fax: 528-276
UZDRAWIANIE POTĘGĄ POZYTYWNYCH MYŚLI
Książka o podstawowej wiedzy duchowej, o istocie zdrowia i choroby. Jasno i
prosto wyjaśnia, że człowiek - zgodnie z prawami Kosmosu - jest jednością ciała,
duszy i ducha. ss. 41, cena 30.000 zł - do nabycia za zaliczeniem
pocztowym:
Życie Uniwersalne
skr. 550
58-506 Jelenia Góra
Uzdrów siebie samego, a uzdrowisz swoje środowisko.
"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (66), Grudzień '94