"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (66), Grudzień '94



KSIĄŻKI O EKOLOGII I EKOLOGISTACH*


Przeczytałem ostatnio takie 4 książki: Marcina Wolskiego piąty odcień zieleni, Grahama Mastertona ciało i krew, Dawida Morrella przymierze ognia i Johannesa M.Simmela tej wiosny skowronek zaśpiewa po raz ostatni. W czasie lektury nie przeklinałem, bo wszystkie cztery dają się czytać, a od zdecydowanie najciekawszego przymierza ognia oderwać się trudno.
Zacznę jednak od książki najmniej porywającej, czyli od skowronka... Być może to po części efekt szarości naszej rzeczywistości, bo w odróżnieniu od pozostałych nie jest to fikcja, ale coś pomiędzy realistyczną powieścią a paradokumentem. Simmel jawi się jako wyznawca czegoś, co wśród ortodoksyjnej prawicy na pewno przydałoby mu miano lewaka. I tak większość obrońców środowiska to ofiary albo dzieci ofiar nazizmu, natomiast zatruwający przyrodę przemysłowcy to byli dostawcy cyklonu B dla Hitlera lub, sięgając dalej wstecz, gazów bojowych dla Reichswery. W razie kłopotów podobnie jak tamci uciekają do Ameryki Płd. Obecny establishment RFN zdecydowanie ich popiera. Jeżeli dodać, że rzecz w dużej mierze dotyczy energii atomowej, sprzedaży broni do Trzeciego Świata, w tym znanej sprawy budowy fabryki gazów bojowych dla Kadafiego, to widać, że jest to ekologia bardzo upolityczniona. A jednak trzeba przyznać, że choć wyraźne zaangażowanie jak zawsze niekorzystnie odbija się na wartości literackiej książki, to Simmel nie przekracza pewnej granicy, która dawałaby podstawy do oskarżeń o naciąganie faktów czy do nazwania książki polityczną agitką. Dla kogoś, kto spędził parę lat w komunizmie, jest ona z pewnością denerwująca, ale warto ją przeczytać, także po to, żeby zrozumieć jak historia i uwarunkowania polityczne wpływają na widzenie problemów ekologicznych w różnych krajach. Poza tym jest w niej sporo wiadomości z dziedziny energetyki jądrowej i to z powołaniem się na źródła. Także sami ekologiści ukazani są dosyć prawdziwie: sporo chaosu, egzaltacji, dobrych chęci, intryg, wzajemnych podejrzeń i bardzo nieekologiczny często tryb życia. Książka nie jest porywająca, ale po przebrnięciu przez początek może nawet wciągnąć. W odróżnieniu od pozostałych, nie jest brutalna czy, jak w przypadku Mastertona, momentami obrzydliwa.
Pozostałe 3 pozycje to znakomite czytadła z pogranicza kryminału i science fiction. We wszystkich pojawia się kwestia ekoterroryzmu. W najlepszej z nich, przymierzu ognia, wyznawcy starożytnego boga Mitry ludzi odpowiedzialnych za katastrofy wielkich tankowców topią w ropie, a osobników wrzucających odpady medyczne do oceanu nakłuwają tysiącami brudnych igieł. Ekologiści u Mastertona również nie liczą się z przeszkodami. W odróżnieniu od bohaterów Morrella, którzy stosują terror selektywny, obrońcy praw zwierząt w powieści ciało i krew atakują niewinnych przechodniów, strzelają do policji i nie wahają się zaryzykować wielu ofiar celem poprawienia losu świń. W dodatku są manipulowani przez cynicznych polityków, którzy przygotowując ustawy zakazujące jedzenia mięsa, wykupują zawczasu udziały w przedsiębiorstwach przerobu soi i przygotowują się do zbijania majątku na nielegalnej sprzedaży "zwłok". Jednak w ukazaniu zła ekologistów przebija wszystkich Marcin Wolski.
Obrońcy środowiska w piątym odcieniu zieleni zmiatają wielkie miasta przy pomocy bomb atomowych, a w czasie demonstracji - pozornie pokojowych - spod białych szat wyciągają karabiny maszynowe. Dla równowagi również świat polityki, biznesu i nauki ukazany jest w równie czarnych barwach. Prezydenta w przymierzu ognia nie obchodzi nic, poza wynikiem najbliższych wyborów, a genetyk z powieści Mastertona nie może uśmiercić monstrum, które wyhodował, bo za dużo już w nie zainwestowano. Bohaterowie pozytywni to zawsze zwykli ludzie, wolni od fanatyzmu, chcący żyć i pracować w spokoju. O ile jednak w książkach Morrella i Mastertona można uznać to za schemat wynikający z zasad dobrej literatury czy filmu, gdzie pozytywny bohater nie może być fanatykiem ani postacią świętoszkowatą, bo wtedy staje się nudny i fałszywy, to książka Wolskiego ma już wyraźne zakusy do dorabiania do tej postawy pewnej ideologii, co od razu pcha ją w sprzeczność, bo ideologia szarego człowieka też może być tyranią. Wolski wprowadził do swej powieści postać doktora i można podejrzewać, że jest to alter ego autora. Skromny, miejski inteligent, żyje spokojnie, ale gdy trzeba, dokonuje heroicznych czynów i wzbudza miłość najpiękniejszych kobiet. Niestety, doktor nie ma szans, bo z jednej strony ma do czynienia z cynicznymi agentami tajnych służb, walczącymi o wydarcie naukowych tajemnic i manipulującymi środowiskiem ekologów, z drugiej ekolodzy nie tylko, że są manipulowani, ale jawią się jako zbiorowisko życiowych nieudaczników, którzy zajmują się ekologią tylko dla zaspokojenia ambicji, których nie udało im się nasycić gdzie indziej. Jedyna postać w miarę pozytywna to romantyczny idealista i międzynarodowy awanturnik. Z uwagi na to, że nie jest całkiem zły, musi oczywiście przegrać. W książce Wolskiego policjanci porównują dla odmiany ekologistów do hitlerowców, a w ostatniej części świat przez nich urządzony przypomina miejscami Kampuczę. Autor znalazł też miejsce, by w usta jednego z bohaterów włożyć popularną w czasach polskiego zafascynowania panią Thatcher opowiastkę o pstrągach w Tamizie (Simmel w tym czasie pisze o umierających w Morzu Północnym fokach).
Ale Wolski w swych zapędach historiozoficznych idzie dalej. W końcowej części książki demonstruje swoją wiedzę z zakresu teorii rewolucji; świat opanowany przez ekologów przeżywa rządy, których kolejne fazy przypominają te znane z Francji XVIIIw. Po tym opisie Wolski kończy książkę następująco:
Dziś koła historii obracają się ciągle wstecz. Programy młodych ideologów są coraz bardziej rygorystyczne. Licytacja ludzi żądnych wpływów, kariery, władzy - trwa. Może zresztą wierzą w to, co głoszą. W zwycięstwo naturalności. W szczęście Arkadii. Może za jakiś czas wrócimy na drzewa? I tam znajdziemy Raj?
Jest to znany sposób polemizowania z utopiami, które się samemu tworzy. Mamy więc i koła historii, postęp (toczenie się naprzód, czyli tam gdzie chciałby Wolski), wiarę w szarego człowieka - połączoną z opisem demokracji, w której polityka jest be - teorie ewolucji, arkadię rynkową nad Tamizą, którą trzeźwy i rozsądny Wolski przeciwstawia Arkadii na drzewie, w jaką - jego zdaniem - wierzą ekolodzy. Ci ostatni doprowadzą do zniszczenia świata i nowych wędrówek ludów. Tymczasem Wolski nie dostrzega tego, że to właśnie zmiany klimatyczne już dziś takie wędrówki wywołują. Nie daje również odpowiedzi na pytanie, kto i jak w ogóle ma coś pozytywnego zrobić. Dobry, szary doktór jest cacy, ale polityka w demokracji jest be. Przyjmowanie pozycji szarego człowieka jest zawsze popularne i wygodne. Ale kiedy urasta do rangi programu, wtedy jest to postawa małego mieszczucha, którego nie obchodzi nic, co jest za oknem i który łudzi się, że okno jest szczelne, a problemy rozwiąże policja i fachowcy, na których on płaci podatki. Ludzie tacy nie lubią, gdy ktoś psuje im ten taniutki światopogląd i chętnie oskarżają tych, którzy chcą coś zrobić o ukryte intencje, manipulacje, fanatyzm. Bardzo łatwo jest z takiej pozycji krytykować terroryzm, zapominając, że zawsze jest on po prostu bronią słabszych. Wielcy przemysłowcy powodują śmierć milionów ludzi legalnie i pozwalają im płacić za sterylne umieranie w szpitalach, ale ich wina nie pozostaje przez to mniejsza, a zginąć w wyniku akcji terrorystów nie jest straszniej, niż skonać na raka. Ale mały mieszczuch jest zawsze za władzą i tym, kto akurat jest silniejszy. O niczym, co zakłóca mu święty spokój, nie chce słyszeć i woli nie zastanawiać się, czy jest różnica między strzelaniem do przechodniów a np. niszczeniem samochodów.
Recenzję tę zatytułowałem książki o ekologii i ekologistach dlatego, że wśród autorów widać wyraźnie, że świadomość zagrożeń istnieje, ale że jednocześnie działacze ekologiczni na ogół nie budzą ich sympatii. To, co mają im do zarzucenie, to przede wszystkim fanatyzm i sekciarstwo. Polega ono głównie na tym, że ekologiści całą energię wkładają w moralne poniżenie innych i udowodnienie własnej prawomyślności. Realne osiągnięcia są dla nich mniej ważne niż zademonstrowanie słusznych poglądów. Rozsądni działacze są pod stałą presją tych, których nie interesują skutki działań. W tym miejscu przypomina mi się scena z filmu w imię ojca. Główny bohater, szczuty przez IRA i policję, dostaje się do komuny hippisów, gdzie nieopacznie otwiera walizkę z wędliną od ciotki. Co to? Zwłoki! padają słowa przypominające wyrok potępienia. Tak nie zdobywa się świata, tylko zamyka w getcie albo w sekcie. Lektura tych 4 książek powinna dać w tej dzedzinie sporo do myślenia. Wyśmiewane są poza tym: pacyfizm, jako obłuda skrywająca nienawiść i miłość do zwierząt w połączeniu z niechęcią (delikatnie mówiąc) do ludzi o innych poglądach. Masterton stawia też pytania o to, czy rezygnować z leków pochodzenia zwierzęcego w imię miłości do świń. Wszędzie pojawiają się też uszczypliwe uwagi pod adresem egzaltowanych czy wręcz rozwścieczonych feministek (Chciałbyś, żeby takie babeczki przejęły władzę? - zapytuje jeden z bohaterów Wolskiego). Wszystkie te uwagi mogą być denerwujące, ale jak wszelkie opinie krytyczne, są one warte rozważenia i z tego powodu również lekturę wszystkich czterech pozycji polecam.
Olaf Swolkień

*) Marcin Wolski, Piąty odcień zieleni, Fenix Publications, Warszawa-Poznań'91(?).
Graham Masterton, Ciało i krew, Prima, Warszawa'94.
Dawid Morrell, Przymierze ognia, Amber-Mizar, Warszawa'93.
Johannes M.Simmel, Tej wiosny skowronek zaśpiewa po raz ostatni, Książka i Wiedza, Warszawa'93.

W podobnych klimatach:
Ridley Pearson, Twarde lądowanie, Amber, Warszawa'94.

Jeżeli możesz sprzedać tę i/lub Piąty odcień zieleni - pisz do ZB!
(aż)
Biblioteka klasyków:

PROPOZYCJE DLA PRZYSZŁOŚCI.


SPOŁECZEŃSTWO KONSERWACYJNE*


Jest to kolejna pozycja, której - zajmując się na poważnie ekologią - po prostu nie wypada nie znać. Podobnie jak i dwóch poprzednio przeze mnie przypomnianych w tym cyklu, z którymi tworzy pewną całość.
Na zlecenie rządu kanadyjskiego zespół Studiów nad Przyszłością GAMMA z Montrealu podjął badania nad skutkami kontynuowania dotychczasowych trendów rozwoju kraju i ewentualnymi możliwościami ich zmiany. Po trzech latach opublikowano 4-tomowy raport, będący plonem solidnej pracy kilkunastoosobowej grupy naukowców, przedstawicieli wielu dyscyplin naukowych. Czterech z nich opracowało zbeletryzowaną i wzbogaconą o nowe przemyślenia wersję tego raportu - czyli rzecz, o której piszę.
Wnioski naukowców są jednoznaczne: aby z nadzieją patrzeć w przyszłość, musimy stać się społeczeństwem konserwacyjnym (Conserver Society) - społeczeństwem szanującym, zachowującym i pielęgnującym bogactwa natury w każdym ich aspekcie. Można tego dokonać poprzez radykalną (ale w źródłowym sensie, od łacińskiego radix, `korzeń') zmianę naszego stosunku do świata i naszej w nim roli. O tym, że trzeba coś zmienić, wszyscy (jestem optymistą) mniej więcej już wiedzą; ale co, jak i jakie to przyniesie konsekwencje - z tym już gorzej. Próbą, niezwykle rzetelną i odważną, odpowiedzi na te pytania jest właśnie omawiana książka. Daje nam niezwykle cenne argumenty w dyskusjach z ludźmi, którzy nie wierzą albo nie chcą wierzyć, że ten świat może funkcjonować inaczej dla wspólnego dobra.
Na koniec chciałbym przedstawić, choćby hasłowo, najbardziej mi bliski spośród opisanych w książce, scenariusz-model buddyjski społeczeństwa konserwacyjnego: Dla buddyzmu istota cywilizacji tkwi nie w mnożeniu potrzeb, lecz w doskonaleniu charakteru człowieka (E.F. Schumacher). Postawa wobec świata: Bycie jest ważniejsze od nabycia. Hasło: Produkować mniej, zużywać mniej, ale produkować co innego.
Darek Liszewski
PS. Zamiast zakończenia fragment epilogu:



Jako ostatni pytania zadawali Sam i Lola. Wreszcie jasne, jednoznacznie proste pytanie: -- Dlaczego ogarnia nas taki strach i poczucie winy, skoro próbujemy tylko być szczęśliwi?
Madame Que Sera-Sera odwróciła się i znowu zaczęła intensywnie wpatrywać się w dal, a potem z mocą wyroczni oświadczyła: -- To nie ludzkość niedomaga, ale ludzie w tym kraju -- i po trzykroć skinęła głową dla dodania powagi swoim słowom: -- Tak, ludzie niedomagają, ponieważ dziesięcioro przykazań to za dużo, aby je pamiętać, choć i tak powinno być ich więcej. Nie ma wśród nich przykazania oglądania się za siebie. Góra, którą z tak wielkim wysiłkiem budujecie, niszczycie i odbudowujecie, przemieniła się za waszymi plecami w Górę Nieszczęść. Ta, którą widzicie wyraźnie, to Wielka Cukierkowa Góra zwana też Marnotrawstwem Narodowym Brutto. Góra ta składa się z rzeczy widzialnych i niewidzialnych - pustych puszek, butelek, papieru, metali, tlenków, jednotlenków, dwutlenków, ginących ptaków, martwych ryb, milczącej wiosny, ropy rozlanej po morzu, zafarbowanego piasku; a także straconych przyjaźni, zerwanych więzów rodzinnych i zmarnowanej mądrości szacownego wieku. Marnotrawstwo to jest olbrzymie, a lista strat nie ma końca.
Dlatego polecono mi oświadczyć wam, że skoro Dekalog to dla was zbyt wiele zbyt skomplikowanych przykazań, odtąd będzie ich tylko trzy. Uważajcie dobrze, ponieważ zawierają one minimalne, a może nawet wystarczające warunki dobrego życia:
I. Nie będziesz bezmyślnie marnotrawił niczego, z rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
II. Nie będziesz niszczył owoców natury, siebie samego ani tworów Wszechmocnego.
A teraz najważniejsze:
III. Będziesz zważał na skutki swoich działań dla przyszłości, jak daleko zdołasz ją przeniknąć.
Kiedy Sam i Lola cofali się przed groźnym i poważnym spojrzeniem Wielkiej Damy, rysy jej utraciły nagle swą surowość, a na obliczu pojawił się lekki uśmiech zadowolenia.
W ciągu tych kilku chwil spłynęła na nich wielka mądrość*.

*) Kimon Valaskakis, Peter S. Sindell, J. Graham Smith, Iris Fitzpatric- Martin, Propozycje dla przyszłości. Społeczeństwo konserwacyjne. Przeł. Jerzy Krycki, wstęp Aleksander King (współzałożyciel Klubu Rzymskiego), słowo wstępne Jan Danecki, PIW 1988.

OCHRONA ŚRODOWISKA A ROZWÓJ TECHNIKI*


Książka składa się ze wstępu, trzech rozdziałów, zakończenia, literatury oraz bogatej ikonografii.
Niewielki wstęp przynosi parę banalnych enuncjacji o szkodach wyrządzonych środowisku nieracjonalną działalnością gospodarczą oraz o tym, że niekorzystne wzory i tendencje konsumpcyjne godzą w środowisko przyrodnicze. Na koniec zaś pojawia się pełen optymizmu akcent, jak z socrealistycznej propagandy lub literatury, że nie wolno nam zwątpić w człowieka, jego wiedzę i jego potęgę (s.8).
Rozdział 1 charakterystyka środowiska człowieka przynosi zestaw różnych określeń środowiska różnicowanych towarzyszącymi przymiotnikami (naturalne, przyrodnicze, antropogeniczne, geograficzne i inne), wyróżnienie kilku elementów środowiska (gleby, zasobów mineralnych, wody, powietrza) wraz ze wskazaniem niektórych postaci ich destrukcji lub skażeń (gleb wskutek ekspansji budowlanej czy powietrza związkami siarki, tlenkiem węgla i tlenkami azotu), ukazanie paradoksalnej roli człowieka w ekosferze (jako jej składnika, a zarazem eksploatatora i niszczyciela) oraz niektórych problemów interakcji człowieka ze środowiskiem.
Rozdział 2 problemy ochrony środowiska omawia krótko raczej dość powszechnie znane sprawy, jak sposoby i postacie działań chroniących środowisko, a podejmowanych w skali międzynarodowej (wzmianka o konferencji sztokholmskiej z 1972r.) czy krajowej. Jest zatem mowa o problemach i środkach ekonomiczno- finansowych ochrony środowiska (funduszach celowych i fundacjach, kredytach Banku Światowego) oraz trochę o prawnej ochronie środowiska.
Rozdział 3 postęp techniczny a ochrona środowiska zawierać ma to, co eksponuje sam tytuł książki. Nie sposób już zgodzić się z samą definicją postępu technicznego jako takich tylko zmian, które przynoszą korzyści ekonomiczne (s.70). Co zatem z niewątpliwym doskonaleniem środków zniszczenia i to dokonywanych w warunkach gospodarki odrzucającej rynek i stąd pozbawionej pieniężnego miernika wartości? A był on chyba ewidentny w niedawnym imperium sowieckim: jednowymiarowym mocarstwie zagrażającym swym arsenałem środków zniszczenia zagładą całemu światu. Dalsze wywody o postępie technicznym oraz o roli, jaką odgrywa w nim nauka, ujęte w kontekście spraw ekologii, to głównie prezentacja treści ze znanej książki B.Commonera zamykający się krąg (skądinąd cytowanej w przypisach w sposób zniekształcający jej tytuł: s.9 i 30); chociaż są interesujące i słuszne, lepiej po nie sięgać do książki samego Commonera. Perspektywa poprawy w korzystaniu z techniki z uwzględnieniem potrzeb człowieka i wymogów środowiska upatrywana jest w intelektualnym i politycznym ruchu wartościowania techniki. Na końcu znalazły się dość w naszych realiach egzotycznie brzmiące opinie o technice dehumanizującej życie przez jego nadmierne ułatwianie (?!).
Krótkie zakończenie to znów kilka banałów o tempie zmian techniki, do których trudno przystosowuje się środowisko oraz o potrzebie wczesnego i wszechstronnego przewidywania skutków przedsiębranych działań technicznych.
Poza już wyrażonymi uwagami krytycznymi głównym zarzutem wobec omawianej książki jest zupełne rozminięcie się z naszymi realiami polityczno-społecznymi i ekonomicznymi. Przez całą książkę przewija się przyjmowany na zasadzie stereotypu pogląd, że wyłącznym czynnikiem sprawczym kryzysu ekologicznego jest powstała w kapitalizmie masowa produkcja towarów stymulowana rosnącymi pragnieniami używania dóbr materialnych, właściwa społeczeństwom konsumpcyjnym (patrz s.7, 35, 40, 44, 49, 52, 63, 80). Skłania to nawet do prymitywnego moralizatorstwa, że w pędzie ku dobrobytowi człowieka zostają zagubione zasady preferujące człowieka jako wartość najwyższą (s.80); moralizatorstwa trącącego znów socrealizmem. A przecież pogląd ten jest oczywistą nieprawdą dla każdego, któremu przypadło żyć w realnym socjalizmie, który niósł zniszczenia środowiska na niespotykaną gdziekolwiek indziej skalę, a ludziom ograniczenia i spadek konsumpcji grożący ich biologicznemu przetrwaniu. Pisałem o tym niejednokrotnie, również na łamach ZB, a nadto chyba własne doświadczenie życiowe (zapewne też autorek książki) winno zabezpieczać przed bezrefleksyjnym powtarzaniem poglądów odnoszących się do całkiem innych realiów ustrojowych (najbardziej rozwiniętych i najbogatszych krajów świata, których warunki ukształtowały reprezentowaną przez autorki optykę kryzysu ekologicznego).
Wyalienowanie wobec rzeczywistości przejawia się również w zignorowaniu zaistniałych zmian ustrojowych i systemowych. Przytoczono zdezaktualizowany już zapis konstytucyjny z 1976r. (będący zresztą czysto deklaratywnym ozdobnikiem), wspomniano również o nieaktualnym Narodowym Programie Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej sprzed 1989r., a całkiem pominięto konflikty antykomunistycznej opozycji z komunistyczną władzą wokół spraw ekologii, wysoką rangę nadaną tym sprawom przy okrągłym stole oraz nadający kształt polityce ekologicznej dokument polityka ekologiczna państwa, przyjęty uchwałą sejmową z maja'91.
Jedyną mocną stroną omawianej książki pozostaje bogata i ciekawa ikonografia, a w tym świetne zdjęcia, ukazujące przerażającą degradację ekologiczną na Górnym Śląsku. Szczególnie ciekawe są zdjęcia Waldemara Kompały z gazety wyborczej. Właśnie wydanie albumu tych zdjęć byłoby wartościowym wkładem Fundacji Ekologicznej silesia w dzieło krzewienia świadomości ekologicznej społeczeństwa, bez wątpienia bardziej skutecznym, niż ta całkowicie nietrafiona książka. Jedno takie potknięcie nie dezawuuje bynajmniej osiągnięć wydawniczych Fundacji, dokumentowanych 10 pozycjami, w tym kilkoma wysoce wartościowymi (wzbogacającymi empiryczną wiedzę o zagrożeniach i degradacji ekologicznej Górnego Śląska). Lekturę omówionej książki można sobie bez szkody darować.
Andrzej Delorme

*) Irena Kubik, Grażyna Królik, Ochrona środowiska a rozwój techniki, Fundacja Ekologiczna "Silesia", Katowice'94.

KATECHIZM KATOLICKI O EKOLOGII


Ogłoszony przez papieża Jana Pawła II katechizm kościoła katolickiego stał się wielkim wydarzeniem na rynku wydawniczym wielu krajów Europy. Oczekujemy ciągle na pełne wydanie w języku polskim. Aktualnie, Kieleckie Wydawnictwo "Jedność" opublikowało z włoskiego tłumaczenia syntezę nowego katechizmu.
Aczkolwiek dokument ten ma wyraźny cel konfesyjny, uważam jednak, że zainteresuje czytelnika ZB to, co zawarte jest w tej syntezie - a więc pewnym skrócie - na temat ekologii.
W części III przy omawianiu Dziesięciu Przykazań autorzy umieścili następujące kwestie:
Pytanie nr 356 Czy człowiek sprawuje absolutną władzę nad naturą?
Odpowiedź Władza nad bogactwami naturalnymi, roślinnością i zwierzętami, dana człowiekowi od Boga, musi być połączona z zachowywaniem obowiązków moralnych, wśród których są i te, które dotyczą przyszłych pokoleń.
Pytanie nr 357 W jaki sposób powinno się traktować zwierzęta?
Odpowiedź Zwierzęta powierzone są opiece człowieka, który powinien być dla nich dobry. Mogą natomiast służyć właściwemu zaspokojeniu jego potrzeb.
Pytanie nr 359 Jaki jest związek pomiędzy człowiekiem a gospodarką?
Odpowiedź Człowiek jest podmiotem, ośrodkiem i celem życia gospodarczego i społecznego. Istota kwestii społecznej polega na tym, żeby dobra stworzone przez Boga dotarły rzeczywiście do wszystkich wedle zasad sprawiedliwości i miłości.
Wprawdzie nie pojawia się tu wyraźnie termin ekorozwój, ale sądzę, że zawarte stwierdzenia są niesłychanie ważne i znaczące w aktualnym stanie spraw naszego ziemskiego świata.
Abyśmy nie zapominali o pięknie tego ziemskiego świata, skupmy przez chwilę naszą uwagę na pięknej refleksji ks. Malińskiego z Jego ostatniej książeczki o modlitwie:
Kiedy zabudujemy łąki, kiedy zalejemy asfaltem góry - wtedy umrzemy. I w miarę jak betonujemy i asfaltujemy, zatracamy swoje człowieczeństwo. Bo z ziemi wyszliśmy i jak długo ziemi się trzymamy, tak długo jesteśmy normalni.
Więc słuchaj ziemi. Zwłaszcza w czasie wakacji, urlopu. Ale nie tylko wtedy. Wciąż słuchaj lasów, pól, gór, gwiazd, morza, wiatru, deszczu, śniegu, chmur, zimna i ciepła, błękitu i zieleni. Słuchaj nocy i dnia. Roślin i zwierząt. Nie bój się tej mowy, nie uciekaj przed nią do ludzi i rzeczy. Naucz się tej mowy. Abyś poczuł, że należysz do świata, że powinieneś stanowić z nim jedno.
Adam Markowski
Kraków


Ten szczęśliwy fakt, że większość form pośrednich*) wymarła, ratuje od kłopotliwej wieloznaczności nie tylko klasyfikację zoologiczną, ale także nasze ludzkie prawo i etykę. Nasze systemy prawne i moralne są ściśle związane z pojęciem gatunku. Dyrektor ogrodu zoologicznego ma prawo "usunąć" zbytecznego szympansa, choć jakakolwiek sugestia, że w ten sam sposób mógłby się pozbyć niepotrzebnego dozorcy lub biletera, spowodowałaby wybuch oburzenia pełnego niedowierzania. Szympans jest własnością zoo. Ludzi nie uważa się dziś za czyjąś własność. Bardzo rzadko jednak w ten właśnie sposób uzasadnia się dyskryminację prawną szympansów - i w gruncie rzeczy wątpię, czy istnieje tu jakiekolwiek sensowne uzasadnienie. Szowinizm gatunkowy naszej zainspirowanej chrześcijaństwem moralności jest tak wszechobejmujący, że aborcja jednej ludzkiej zygoty (których większość i tak ulega spontanicznemu poronieniu) wzbudza więcej niepokoju moralnego i oburzenia niż wiwisekcja dowolnie dużej liczby dorosłych i inteligentnych szympansów! Słyszałem, jak przyzwoici, liberalni uczeni, z których żaden nie miał najmniejszego zamiaru ciąć żywego szympansa na kawałki, zawzięcie bronili swego prawa do takiego przedsięwzięcia, gdyby tylko uznali to za stosowne. Ci sami ludzie pierwsi podnoszą krzyk na wieść o najmniejszym naruszeniu praw człowieka. Tylko dlatego możemy spokojnie żyć, stosując takie podwójne standardy, że wszystkie formy pośrednie między człowiekiem a szympansem wymarły.
Ostatni wspólny przodek człowieka i szympansa żył zapewne ok. 5 mln lat temu, znacznie później niż ostatni wspólny przodek szympansa i orangutana, a mniej więcej 30 mln lat później niż wspólny przodek szympansa i małp ogoniastych. Łączy nas z szympansami ponad 99% genów. Gdybyśmy na jakichś zapomnianych przez wszystkich wysepkach odkryli teraz żywe stadia pośrednie aż do wspólnego przodka szympansa i człowieka, z pewnością musiałoby to mieć ogromny wpływ na system prawny i konwencje moralne - tym bardziej, że wzdłuż tego continuum dochodziłoby przecież do krzyżowania się rozmaitych form ze sobą. Albo całe continuum uzyskałoby wszystkie prawa ludzkie (Jestem Za Szympansami), albo musiałby powstać skomplikowany, zbliżony do apartheidu system dyskryminacji, w którym sądy decydowałyby o tym, czy dany osobnik z punktu widzenia prawa jest "szympansem" czy "człowiekiem", a ludzie drżeliby na myśl o tym, że ich córka mogłaby wyjść za któregoś z "tamtych". Przypuszczam, że o wiele za dużo wiemy już dzisiaj o świecie, by ta oczyszczająca fantazja mogła się zrealizować. Ale każdy, kto uważa, że prawa człowieka to coś oczywistego i niewątpliwego, powinien się zastanowić nad tym faktem, że gdyby nie czysty przypadek, te kłopotliwe formy przejściowe mogłyby żyć aż do dzisiaj. Gdyby zaś szympansy odkryto dopiero teraz, kto wie, może potraktowalibyśmy je właśnie jako takie niewygodne formy pośrednie.
Richard Dawkins, Ślepy Zegarmistrz, PIW 1994
nadesłał Darek Liszewski

*) Między grupami zwierząt.

Moyers: To jasne, że my, ludzie nowocześni, odzieramy świat z jego naturalnych objawień, z samej przyrody. Myślę o tej pigmejskiej legendzie opowiadającej o chłopcu, który w lesie znalazł śpiewającego ptaszka i przyniósł go do domu.
Campbell: Prosi ojca, żeby przyniósł dla ptaszka jedzenie, ale ojciec nie chce; co tam będzie karmił zwykłego ptaka... I zabija go. Legenda mówi, że człowiek, zabijając ptaka, zabił też pieśń, a razem z pieśnią - siebie. Upadł martwy, zupełnie i na amen martwy, i pozostał martwy na zawsze.
Moyers: Czy to nie jest opowieść o tym, co się dzieje, gdy ludzie niszczą swoje otoczenie? Swój świat? Naturę i jej cuda?
Campbell: Niszczą też swoją własną naturę. Zabijają pieśń.
Moyers: A czy mitologia to nie jest właśnie opowieść o pieśni?
Campbell: Ona sam j e s t pieśnią. Jest pieśnią wyobraźni inspirowaną przez energie ciała. Pewnego razu mistrz zen stanął przed swoimi adeptami, by wygłosić kazanie. Wtem, właśnie gdy miał otworzyć usta, zaśpiewał ptak. Mistrz powiedział: Kazanie zostało wygłoszone.
Josef Campbell, Potęga mitu, Signum, Kraków'94, s. 48
nadesłał Jerzy Oszelda

Żył w Krotonie mąż z Samos. On pierwszy na stoły bronił dawać zwierzęta, choć nie zyskał wiar`y, prawdę w uszy słuchaczy tymi słowy ciskał: przestańcie niecnym ścierwem kazić wasze ciała śmiertelni, zbóż obfitość natura wam dała. Wam pod ciężarem jabłek zginają się drzewa, Wam w nabrzmiałej jagodzie winny sok dojrzewa, macie smaczne warzywa, te wam ziemia słodzi, tamte ciepło i woda miękczy i łagodzi, dla was pełne wymiona zdrowe mleko ronią.. Wam pszczoły znoszą miody tchnące kwiatów wonią, szczodra ziemia łagodne dając potrawy bez rzezi bankiet sama zastawia nie krwawy.
Owidiusz (43r. p.n.e.)
nadesłał
Antoni Andrzejczak

Pożeraczem żywego nie może być człowiek,
który wyznaje zasady pokoju.
Leń nie zazna bogactwa choćby stawał na głowie.
Mięsożerca nie zazna spokoju -
serce które pobłaża cierpieniom jagnięcia,

zabić każdego jest w stanie.
Czyż mogę spożywać istotę,
którą Bóg obdarzył zdrowiem i życiem,
bez obawy kacerstwa?
Gdybyś nie kupował zwłok na spożycie,
nikt nie korzystałby z owoców morderstwa.
- tekst anonimowego autora i tłumacza, znaleziony w Indiach w II wieku p.n.e.
nadesłał Antoni Andrzejczak
ANTOLOGIA PRAW ZWIERZĄT
Od kilku miesięcy "Klub Gaja" przygotowuje antologię praw zwierząt, do której gromadzi artykuły, informacje, zdjęcia, grafiki.
Co w antologii praw zwierząt będzie ?
Obecnie ustalonych zostało kilka działów książki.
Prawa zwierząt:
historia ruchu na rzecz praw zwierząt na świecie i w Polsce,
filozofia praw zwierząt (Tom Regan, Peter Singer),
prawa zwierząt a światowe religie,
sztuka w obronie zwierząt,
zazielenianie praw zwierząt (prace prawne i ustawodawcze),
prawa zwierząt w XXI wieku,
radykalni obrońcy zwierząt (akcje bezpośrednie).
Medialiony:
to po prostu kilka artykułów przedstawiających sytuację zwierząt w naszej kulturze (badania laboratoryjne, zoo, cyrk, futra, hodowle przemysłowe itd.).
Alternatywy:
jak można ograniczyć cierpienia zwierząt?
jakie zastosować technologie?
Aktywne współczucie:
istniejące organizacje i ich działania na rzecz praw zwierząt;
co ty możesz zrobić w tej sprawie?
Informacje:
adresy organizacji (w kraju i zagranicą ) wraz z krótkim opisem;
adresy pism i programów telewizyjnych i radiowych;
co warto przeczytać?
bibliografia.
Antologia zapowiada się bardzo obiecująco. Uzyskaliśmy już zgodę na przedruk od kilku znanych autorytetów w tej dziedzinie, m.in Tom Regan, Charlotta Probst, Werner Harttiner oraz pozwolenie na korzystanie z materiałów od organizacji: The Vegetarian Society, PETA, The Antivivisection Society.
Czekamy jeszcze na odpowiedzi od kilku osób.
Przysłali nam także swoje artykuły: Maria Grodecka, Krzysztof Żółkiewski, Halina Dobrucka, Dariusz Paczkowski.
Przygotowywana jest także obszerna i atrakcyjna dokumentacja zdjęciowa. Redakcją Antologii zajmuje się Wojciech Owczarz.
JEŻELI :
masz pomysł na artykuł, który mieściłby się w formule przygotowywanej antologii;
działasz w grupie lub wydajesz pismo;
masz ciekawe zdjęcia, informacje, grafiki, wiersze -

to czekamy na Twój list.


Ostateczny termin przysyłania propozycji upływa 15.1.95.

antologia ma być gotowa w kwietniu 1995, a jej promocja związana będzie z Międzynarodowym Dniem Zwierząt Laboratoryjnych (24 kwietnia).
Korespondencję prosimy przesyłać na adres:
Wojciech Owczarz
"Klub Gaja". skr. 261
43301 Bielsko-Biała 1

ZWIERZĘTA CHRONIONE W POLSCE


Fundacja Biblioteka Ekologiczna poleca swoją najnowszą publikację Zwierzęta chronione w Polsce.
Pozycja ta jest cennym materiałem edukacyjnym dla szerokiego kręgu odbiorców. Jej autorami są naukowcy z Wydziału Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Książka zawiera oprócz wiadomości ogólnych opisy 270 gatunków zwierząt (są wśród nich owady oraz przedstawiciele wszystkich gromad kręgowców). Każdy gatunek ilustrowany jest barwną ryciną.
Fundacja Biblioteka Ekologiczna prowadzi sprzedaż ww. tytułu na terenie Biblioteki oraz wysyła zamówione egzemplarze pocztą. Cena 1 egz. - 200.000 zł. + koszty przesyłki:
Regionalne Centrum
Edukacji Ekologicznej
Fundacja Biblioteka Ekologiczna
Kościuszki 79
61-715 Poznań
521-325, 524-139
fax: 528-276


UZDRAWIANIE POTĘGĄ POZYTYWNYCH MYŚLI


Książka o podstawowej wiedzy duchowej, o istocie zdrowia i choroby. Jasno i prosto wyjaśnia, że człowiek - zgodnie z prawami Kosmosu - jest jednością ciała, duszy i ducha. ss. 41, cena 30.000 zł - do nabycia za zaliczeniem pocztowym:

Życie Uniwersalne
skr. 550
58-506 Jelenia Góra
Uzdrów siebie samego, a uzdrowisz swoje środowisko.

"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (66), Grudzień '94