Strona główna 

ZB nr 1(67)/94, styczeń '95

Jeść albo nie jeść?
- oto jest pytanie

Przechodząc ulicą zauważyłam, że został otwarty kolejny kiosk, w którym można kupić wszelkiego rodzaju mięso i wędliny, nie mówiąc o bardzo szerokim asortymencie wyrobów garmażeryjnych. Przetwory mięsne można kupić również w każdym najmniejszym sklepiku spożywczym. Wniosek z tego jest tylko jeden: pomimo wysokich cen popyt na te produkty jest ogromny.

Trzy dni temu miałam okazję obejrzeć, a właściwie wysłuchać, fragment, audycji dla rolników, emitowanej przez telewizję. Program dotyczył hodowli bydła i był bardzo pouczający.

Otóż najpierw wybiera się najbardziej rasową krowę, która ma zapewnić czystość rasy. Potem poddaje się ją odpowiedniej kuracji hormonalnej i przeprowadza sztuczne zapłodnienie. Gdy dojdzie do zapłodnienia, krowie daje się zastrzyk przeciwbólowy i wypłukuje z macicy zarodki. Uzyskuje się w ten sposób od kilku do kilkunastu zarodków, które implantuje się w macice krów, które również przeszły kurację hormonalną umożliwiającą zagnieżdżenie się zarodków. Po odpowiednim czasie na świat przychodzą cielaki, które odpowiednio szybko rosną. O ich wartości konsumpcyjnej świadczy wielkość masy mięśniowej, ilość tłuszczu itp.

Głos lektora spokojnie i rzeczowo przedstawiał wszystkie zalety omawianej rasy oraz zysk, jaki z jej hodowli będzie miał rolnik. W taki sam sposób można by omawiać np. cykl produkcyjny samochodu.

A przecież jest to dopiero początek "drogi przez mękę", jaka jest udziałem zwierząt hodowlanych. Dobrze by było, aby każdy, kto sięga po mięso, był całkowicie świadomy, w jaki sposób zostało ono WYPRODUKOWANE.

światowa Deklaracja Praw Zwierzęcia uchwalona przez UNESCO w roku 1978 w Paryżu, mówi:

Wstęp

... Z uwagi na to, że każde zwierzę jako istota żywa ma prawa w sferze moralnej, że nieznajomość i nieuznawanie tych praw sprowadziły człowieka i prowadzą go nadal na drogę przestępstw przeciwko naturze i zwierzętom, że uznanie przez gatunek ludzki prawa innych gatunków zwierzęcych do egzystencji stanowi podstawę do współistnienia wszystkich istot żywych, że człowiek dopuścił się zbrodni wytępienia wielu gatunków zwierzęcych i że nadal istnieje ta sama groźba, że poszanowanie zwierząt przez człowieka wiąże się z poszanowaniem ludzi między sobą i że już od najmłodszych lat należy uczyć człowieka obserwować, rozumieć, szanować i kochać zwierzęta...

niniejszym obwieszcza się:

Art. 1. Wszystkie zwierzęta rodzą się równe wobec życia i mają te same prawa do istnienia.

Art. 2. Każde zwierzę ma prawo do poszanowania. Człowiek jako gatunek zwierzęcy nie może rościć sobie prawa do tępienia innych zwierząt ani do ich niehumanitarnego wyzyskiwania. Ma natomiast obowiązek wykorzystania całej swej wiedzy dla dobra zwierząt. Każde zwierzę ma prawo oczekiwać od człowieka poszanowania, opieki i ochrony.

Art. 3. żadne zwierzę nie może być przedmiotem maltretowania i aktów okrucieństwa. Jeśli okaże się, że śmierć zwierzęcia jest konieczna, należy je uśmiercić szybko, nie narażając na ból i trwogę.

Art. 4. Każde zwierzę, które należy do gatunku dzikiego, ma prawo do życia na wolności w swym naturalnym otoczeniu ziemskim, powietrznym lub wodnym oraz prawo do rozmnażania się. Każde pozbawienie go wolności, choćby w celach edukacyjnych, jest pogwałceniem tego prawa.

Art. 5. Każde zwierzę, należące do gatunku, które żyje zazwyczaj w środowisku ludzkim, ma prawo żyć i rosnąć zgodnie z rytmem i warunkami życia i wolności właściwymi dla danego gatunku. Każde zakłócenie tego rytmu i tych warunków przez człowieka w celach merkantylnych jest pogwałceniem tego prawa.

Art. 6. Każde zwierzę, które człowiek wybrał na swego towarzysza, ma prawo żyć tak długo, jak długo pozwala na to jego gatunkowi natura. Porzucenie zwierzęcia jest aktem okrutnym i nikczemnym.

Art. 7. Każde zwierzę pracujące dla człowieka ma prawo do rozsądnego ograniczania czasu i intensywności pracy, do właściwego wyżywienia i wypoczynku.

Art. 8. Doświadczenia na zwierzętach, które wiążą się z cierpieniem fizycznym i psychicznym, są pogwałceniem praw zwierzęcia, zarówno w przypadku doświadczeń medycznych, naukowych, handlowych, jak i wszystkich innych. Należy w tym celu stosować i rozwijać metody zastępcze.

Art. 9. Jeżeli człowiek hoduje zwierzę w celach żywnościowych, należy je karmić, hodować, przewozić i uśmiercać, nie narażając na niepokój i ból.

Art. 10. żadne zwierzę nie może być traktowane jako zabawka dla człowieka. Wyzyskiwanie zwierzęcia na pokaz oraz widowiska z udziałem zwierząt narażają na szwank godność zwierzęcia.

Art. 11. Każdy akt, prowadzący do zabicia zwierzęcia bez koniecznej potrzeby, jest mordem czyli zbrodnią przeciw życiu.

Art. 12. Każdy akt, prowadzący do uśmiercenia dużej ilości zwierząt dzikich, jest masowym mordem czyli zbrodnią przeciwko gatunkowi.

Art. 13. Zwierzę martwe należy traktować z poszanowaniem. Sceny przemocy, której ofiarą padają zwierzęta, nie powinny mieć dostępu na ekrany kin i telewizji, chyba że jest to demonstracja zbrodni dokonywanej na zwierzętach.

Art. 14. Stowarzyszenia ochrony i opieki zwierząt powinny mieć przedstawicieli na szczeblu rządowym. Prawa zwierząt powinny być ustawowo chronione jak prawa ludzi.

W świetle tej Deklaracji prawa zwierząt są brutalnie łamane na każdym etapie "produkcji", a więc są zbrodnią przeciwko życiu.

Niestety, wiele osób powie: Deklaracja deklaracją, ale człowiekowi do prawidłowego funkcjonowania organizmu potrzebny jest pokarm zwierzęcy. Opinia ta oparta jest na "naukowych" badaniach, które mówią, że pewne aminokwasy, bez których organizm człowieka nie może prawidłowo funkcjonować, znajdują się tylko w mięsie. Teorię taką głoszą nasi specjaliści od żywienia i znaczna część lekarzy, strasząc przy tym ludzi, którzy zatracili instynkt samozachowawczy, że niejedzenie mięsa może doprowadzić organizm do ciężkich schorzeń.

Jeżeli ktoś ma taką możliwość, niech obserwuje niemowlę. Maluszek z wielkim zadowoleniem ssie matczyną pierś, ale na jego buzi pojawia się grymas, gdy podajemy mu po raz pierwszy surowe, choćby najsłodsze nawet, jabłko. Wykrzywia się i wypluwa zupkę jarzynową z mięsem lub z żółtkiem, a redakcje czasopism kobiecych zalewane są listami od zrozpaczonych matek, których dzieci plują zupkami, szpinakiem, marchewką i innymi podobnymi smakołykami, które przecież są - tak mówią wszystkie podręczniki o pielęgnacji niemowląt, jak również lekarze pediatrzy - dla nich niezbędne i to już od czwartego miesiąca życia. Dziecko jest bez szans. Mama, wsparta naukowym autorytetem, wmusi w dziecko odpowiednią porcję jedzenia wbrew jego woli. W ten sposób od najmłodszych lat jesteśmy na siłę przyzwyczajani do smaków, przed którymi nasz organizm w danym momencie się broni.

 

Dlatego proponuję, aby każdy przypomniał sobie, czego nie lubił jeść jako małe dziecko, żeby przypomniał sobie, kiedy odczuwał największy głód, a kiedy nie miał ochoty na jedzenie, ale jadł, bo np. wmówiono w niego, że bez śniadania nie można wyjść z domu.

Każdy z nas jest inny, ma inny rytm dnia, inne potrzeby organizmu, z czego wynika, że nie ma jednej uniwersalnej diety odpowiedniej dla każdego człowieka. Dlatego proponuję: zacznijmy przyglądać się sobie. Zacznijmy z miłością poznawać siebie, potrzeby swojego organizmu. Przypatrzmy się, jakie produkty nasze ciało przyjmuje z chęcią, pozostawiając uczucie sytości, ale jednocześnie lekkości, a po jakich czujemy się ociężali. Nasz organizm każdego dnia zasygnalizuje nam, co jest mu potrzebne, o ile nie stępimy tej samokontroli poprzez picie kawy i alkoholu, palenie papierosów, jedzenie słodyczy oraz strach, że możemy zachorować na anemię lub inną chorobę. Z radością odkryjemy bogactwo naturalnych produktów, jakie daruje nam świat roślin i okaże się, że mięso jest całkowicie zbędne.

Od dziesięciu lat jestem wegetarianką. W dzieciństwie, podobnie jak wszystkie dzieci, karmiona byłam mięsem. Do dzisiaj pamiętam wydłubywanie mikroskopijnych kawałków tłuszczu z krążków kiełbasy, które nie chciały mi przejść przez gardło, żucie i łykanie kawałków wołowiny, która rosła mi w ustach, po to tylko, aby zadowolić rodziców. Nie znosiłam też żółtego sera i jajek gotowanych na twardo. Wiele lat trwało, zanim nauczyłam się je jeść. Codziennie rano moja mama staczała ze mną wojnę, abym zjadła śniadanie, ale ja głód odczuwałam dopiero koło południa. Te wspomnienia uchroniły moje dzieci od jedzenia tego, czego nie chciały, a mój syn przez cały pierwszy rok życia odmawiał jedzenia czegokolwiek poza pokarmami mlecznymi i niewielką ilością soków, a pomimo to wspaniale się rozwijał. Po tych dziesięciu latach z całą odpowiedzialnością mogę zachęcić wszystkich do porzucenia mięsa. Dieta bezmięsna pozwala zachować bardzo dobre zdrowie, a dzieci nie jedzące mięsa nie wpadają w anemię ani nie mają gorszych wyników badań od dzieci karmionych mięsem, a ich rozwój fizyczny i psychiczny jest prawidłowy. Jedyna różnica to ta, że mają większy szacunek dla wszelkich przejawów życia.

Poznajmy więc siebie i nie dajmy się zwariować tym, którzy podobno wiedzą lepiej, co jest dla nas dobre. Bo czy naprawdę ci, którzy mówią nam, co i jak mamy jeść, aby zachować zdrowie, sami są okazami zdrowia?

A tym, którzy się jeszcze wahają, dedykuję fragment świętej księgi Indii południowych, Tirukkural, napisanej w I lub II wieku n.e.:

 

Pożeraczem żywego nie może być człowiek,

Co wyznaje zasady pokoju.

Leń nie zazna bogactwa, choć stanie na głowie,

Mięsożerca nie zazna spokoju.

Serce, które pobłaża cierpieniom jagnięcia,

Zabić kogoś tak samo jest w stanie.

Wiele człowiek ma cech drapieżnego zwierzęcia,

Przecież ubój to też mordowanie.

Jakżeż to, co Bóg darzy radością i życiem,

Można jeść bez obawy kacerstwa?

Gdybyś ty nie kupował tych zwłok na spożycie,

Nikt nie czerpał by zysków z morderstwa.

Trzeba wreszcie zrozumieć, że mięso to rana,

Którą z ciała wyżerasz jak hiena.

Niech więc śmierć ta przedwcześnie zwierzęciu zadana

Nie obciąża twojego sumienia,

Bo ważniejsza jest stokroć od żertw całopalnych

Kres położyć zwierzęcym cierpieniom.

Kiedy mięso wykreślisz z produktów jadalnych,

Ludzie twoją decyzję docenią.

Barbara Misiak,

ż skr. 65,

73-100 Stargard Szcz.

Tekst światowej Deklaracji Praw Zwierzęcia i Tirukkural zaczerpnęłam z książki pana Makarego Sieradzkiego życie bez chorób, którą wszystkim serdecznie polecam.




ZB nr 1(67)/95, styczeń '95

Początek strony