Strona główna 

ZB nr 1(67)/94, styczeń '95

SZUKAJ WIATRU W POLU

Przed rokiem napisałem tekścik o tym, jak traktuje się potencjalnych miłośników przyrody w parkach narodowych ( ZB 1/94 "Dlaczego turyści nie lubią parków"). Temat ,,Jak zrażać ludzi do tematu ęEkologiał" postanowiłem kontynuować. Tym razem o tym, jak zrazić do ekologicznej energii.

Otóż - istnieją ekorycerze od wiatraków. Nie chodzi bynajmniej o rycerzy walczących z wiatrakami. Bo rycerze, o których mowa, z wiatrakami nie walczą. Oni robią na nich kasę.

Ale - do rzeczy. W Beskidzie żywieckim znajduje się należący do wsi Zawoja przysiółek Opaczne. Kilka domów zaledwie. Bez prądu. I góry dookoła.

I fajnie - rzeknie niejeden głęboki ekolog.

I fajnie, gdy się tak siedzi tydzień czy miesiąc. A nawet dłużej - z własnej woli.

Ale gdy mieszkają tak, bynajmniej nie dla własnego widzi-mi-się, ludzie w podeszłym wieku?

Ludzie mieszkający wysoko w górach, niejako odcięci od świata interesowali mnie od jakiegoś czasu. Jest wiele miejsc w polskich górach, gdzie zimą dzieci jeżdżą do szkoły na nartach lub sankach, a starsi, nieraz samotnie mieszkający ludzie kontaktują się ze światem cywilizowanym jeden lub dwa razy na tydzień. Ale ludzie pozbawieni prądu - to dziś raczej rzadkość.

Wróćmy jednak do głównego wątku. W czasoprzestrzeni PRL-u istniało coś takiego jak WZIR - Wojewódzki Zarząd Inwestycji Rolniczych. Otóż - rycerze herbu WZIR bielsko-bialski postanowili w latach osiemdziesiątych pomóc pokrzywdzonym ludziom bez prądu. Bo rycerze pokrzywdzonym pomagają. Od tego są. Rycerze sprawili ludziom wiatrak. Wiatrak mający dawać prąd. Elektrownię wiatrową. Modnie mówiąc - ekologiczną. Wielki wiatrak - na miarę wielkości rycerzy. Wiatrak jest, ale prądu nie ma. Halny wiatr tłucze przeraźliwie blachą o blachę, ale prąd nie płynie. Taka produkcja energii w tym miejscu po prostu się nie sprawdziła.

Jak wieść wśród góralskiego ludu głosi, rycerze kasę wzięli, a WZIR-y rozwiązały się.

Co robią dzisiaj rycerze? Pod jakim herbem występują?

W dawnych czasach, gdy rycerstwa namnożyło się za dużo, można było je wysłać gdziekolwiek, z jakiegokolwiek powodu. Za morze, za naród, za wiarę, na wyprawę krzyżową. Co dzisiaj z nim robić?

Pytałem ludzi o szczegóły. Ale ludzie nie chcą mówić. Boją się, że gdy powiedzą za dużo, nigdy nie będą mieli prądu. Bo z punktu widzenia małych, górskich przysiółków PRL-owskie układy trzymają się dalej, mimo iż ,,człek światły" uzna to za teorię spisku.

Tomasz Poller




ZB nr 1(67)/95, styczeń '95

Początek strony