Prawie w tym samym czasie odbywają się konferencje, na których mówi się o renaturalizacji rzek, czyli próbie przywrócenia im naturalnych warunków, a obok "wielcy konstruktorzy" dalej snują wizje zniszczenia, wyprostowania i wybetonowania wszystkiego, co naturalne, krzywe i nie po ich myśli.

SłOWACJA REWITALIZACJA

HEJ!ż W dniach 24-26.3. Klub "Gaja" został zaproszony na konferencję poświęconą planom budowy nowych dróg wodnych na Słowacji i ich wpływie na środowisko naturalne.

Spotkanie odbywało się w ramach ustanowionego 22.3. przez ONZ - Międzynarodowego Dnia Wody. HEJ!

Dojechaliśmy na miły punkt programu, na wycieczkę. Kilka rzeczy, które zobaczyłem, powiem szczerze, wprawiło mnie w zdumienie. Pierwszym punktem wycieczki była tama na rzece Vah. Tama, jak tama. Ale za tamą okazało się, że "wielcy konstruktorzy" wpadli na pomysł przedzielenia rzeki. Osobno kanał, w którym stłoczona woda "stoi" w miejscu i spełnia rolę drogi transportowej, a osobno rzeka. I kto odpowie mi na pytanie: dlaczego nad kanałem nie ma ptaków, a obok nad tak niewdzięcznie potraktowaną rzeką, która jest kilkanaście metrów dalej, ptaków jest sporo? HEJ!

Słowaccy pomysłodawcy wejścia do Europy - tak, oni też mają tych zakompleksionych technokratów - zastanawiają się teraz, jak między rzeką a kanałem poprowadzić ... no, oczywiście - autostradę. A ponieważ sprawa nie wygląda najlepiej, rozważa się nawet możliwość przesuwania koryt rzek, którym przyszło płynąć w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Ale to jeszcze nie koniec wycieczki. Następny przystanek, a na pewno nie jest to Przystanek Alaska, to już nie niespodzianka, to horror. Zaraz po wyjściu z autobusu zatyka nas okropny fetor, ale dzielnie idziemy nad płynącą obok rzeczkę. Okazuje się, że to nie rzeka, a leniwie płynący strumień odchodów wymieszanych ze ściekami z fabryk.

ścieki komunalne i przemysłowe nieoczyszczone z powodu braku oczyszczalni płyną kilka kilometrów przez słowackie łąki i pola, nim wpadną, oczywiście, do rzeki. Chyba nie muszę dodawać, że obok na polach przycięte nad ziemią zboża świadczą o uprawianiu terenów bezpośrednio przylegających do tego kanału. Koniec wycieczki. HEJ!

Wieczorne zajęcia wypadają interesująco z kilku powodów. Po pierwsze niezwykła jest atmosfera. Zważywszy, że na jednej sali spotkali się przeciwnicy i zwolennicy budowy kolejnych dróg wodnych, niezrozumiałym dla mnie było to, że nikt nie krzyczał, nie denerwował się, wszyscy kolejno zabierali głos (bez prowadzącego) i jeszcze uśmiechali się do siebie. A na sali występował zastępca dyrektora firmy chcącej budować nowe drogi wodne. Prezentacja była poprawna - mocna posiwiały, starszy pan, wymachując kolorowymi prospektami mówił, jak to będzie wspaniale, gdy te drogi już powstaną. Na prospektach uśmiechnięte, kapiące się dzieci, pluskające się w wodzie kaczki, wędkarze, rowerzyści, widniejące na wzgórzach zabytki, których walory krajobrazowe wzrastają z powodu płynących u ich stóp dróg wodnych. Uomiechnieci Niemcy i Austriacy wydają się mówić z prospektów: wystarczy, że zbudujecie u siebie drogi wodne, a będzie tak wspaniale. Stare bajery.

Obecnie nikt nie mówi już o prosto wybetonowanych kanałach. Projektanci planują nad takim kanałem zatoczki dla ptactwa i ryb, enklawy dla wędkarzy i wygląda to zupełnie zachęcająco. Interesująca musi być także praca takiego planisty, już wyobrażam sobie kilku panów, którzy rozmyślają, gdzie by tu zrobić zatoczkę dla płotki, a gdzie stawik dla wędkarzy.

I znowu za kilkanaście lat okaże się, że w tych stawikach i zatoczkach, to ani ryba się nie trzyma, ani ptak nie siada, bo znowu chcieliśmy wyręczać Matkę Naturę. Jakoś nam nie wyszło i wędkarze nad opuszczoną zatoczką zataczają się zamroczeni alkoholem, bo jakoś nic nie bierze. HEJ!

Po mocno przespanej nocy zasiadamy znowu za konferencyjnymi stołami. Ten dzień można określić jednym słowem - rewitalizacja. Prawie wszyscy na Słowacji zastanawiają się obecnie, jak tu naprawić to, co wyprostowano i wybetonowano kilkadziesiąt lat wcześniej. Powstają narodowe programy rewitalizacji, opracowania i toczą się dysputy, bo że naprawiać trzeba, to potwierdziły chociażby ostatnie powodzie w Zachodniej Europie.

Ożywienie na sali, jak zwykle, wprowadza wystąpienie Jacka Bożka, którego opowieści o dużej, naturalnej rzece - Wiśle, wszyscy słuchają z zainteresowaniem. Nic dziwnego - taka rzeka to skarb. Mam nadzieję, że historia choć raz się nie powtórzy i tego skarbu nie zniszczymy. Z wielkim entuzjazmem przyjmowane są polityczne wypowiedzi Jacka, o tym że władzę trzeba kontrolować, naciskać na podejmowanie proekologicznych decyzji, a jak trzeba, to wywierać, nawet międzynarodową, presję. Po to między innymi jesteśmy sobie potrzebni. I już są pierwsze ustalenie co do wspólnych działań w ramach kampanii "Teraz Wisła", ale także Słowacy są zainteresowani nagłośnieniem podejmowanych u nich decyzji, na przykład w sprawie Białego Potoku, na którym rozpoczęto budowę tamy bez potrzebnych uzgodnień w zakresie ochrony środowiska. Tamę buduje się więc nielegalnie, ale z rodzimej historii wiemy, jak takie sprawy się "załatwia". Jak już się wybuduje - fakt, że nielegalnie - 30 czy 50 procent tamy, to urzędnicy i politycy rozkładają ręce i mówią: faktycznie nie był to najlepszy pomysł, ale zainwestowaliśmy już tyle, że musimy tamę dokończyć.

Podsumowując wypada stwierdzić, iż nasze kraje nie tylko graniczą ze sobą, ale w podobnym stylu podejmuje się tutaj decyzje dotyczące środowiska naturalnego.

Wojciech Owczarz

ż) A owe HEJ! to taki śmieszny przerywnik, często używany przez Słowaków.

----------

Jednym z celów Ogólnopolskiej Kampanii "Teraz Wisła" jest budowanie sieci grup, instytucji i osób zainteresowanych ochroną "królowej naszych rzek". Zlewnia Wisły obejmuje 54% powierzchni naszego kraju, nie ma więc możliwości, aby pojedyncze grupy czy zapaleni naukowcy mogli cokolwiek zdziałać w pojedynkę. Konieczna jest żmudna praca nad tworzeniem bazy danych, budowaniem sieci wymiany informacji oraz chronienie tych miejsc, które przez swoją przyrodniczą czy kulturową niezwykłość tej ochrony potrzebują.

Od rozpoczęcia kampanii cały czas otrzymujemy informacje o istniejących lub powstających w różnych częściach zlewni Wisły grupach czy inicjatywach, które prowadzą różnorodne działania na rzecz ochrony samej rzeki lub pracują z dopływami Wisły.

Cześć z nich powstaje i zaczyna swoje "wiślane" działania we współpracy z Klubem "Gaja".

SANDOMIERZ
I GóRY PIEPRZOWE

O ochronie Gór Pieprzowych pod Sandomierzem szerzej pisałem w poprzednim numerze.

Jedyną zmianą, ale istotną, jest zmiana nazwy grupy, z którą będziemy współpracować w Sandomierzu. Czekamy więc, co wyłoni się z dawnej, sandomierskiej "Pro Vity".

LUBLIN
- WIEPRZ I CZERNIEJóWKA

W Lublinie współpracujące z nami Towarzystwo dla Natury i Człowieka rozpoczęło kilka programów poświęconych ochronie zlewni Wisły. Sama Wisła w granicach województwa lubelskiego posiada długość 102 km i, niestety, na całym jej odcinku wody są pozaklasowe.

Lubelskie Towarzystwo rozpoczęło więc inwentaryzację głównych zakładów trujących Wisłę.

Rozpoczęto także projekt dotyczący ratowania rzeki Czerniejówki przepływającej przez Lublin. W ramach "Ratować, co już umarło? Czerniejówka", gdyż pod takim hasłem prowadzony jest program, zapoznano się z projektem ratowania rzeki Marianki prowadzonym przez Regionalne Towarzystwo z Fajsławic, zrobiono częściową inwentaryzację fragmentu rzeki, której wyniki raczej nie powinny nikogo dziwić - brak kanalizacji, stopień zwodociągowania 87%. Przerażają jednak inne, zebrane informacje. "Blisko 8 kilometrów górnego biegu rzeki od Piotrkowa do Jabłonnej fizycznie przestało istnieć. Pozostało tylko wysuszone koryto" i inna "Opad wód gruntowych na terenie gminy Jabłonna w ciągu pięciu ostatnich lat wyniósł ponad 10 metrów". Oba fragmenty pochodzą z pierwszego numeru Biuletynu Informacyjnego Towarzystwa dla Natury i Człowieka.

W ramach Ogólnopolskiej Kampanii "Teraz Wisła" opracowywany jest wspólny projekt (Klub "Gaja" oraz Towarzystwo dla Natury i Człowieka) ochrony Wisły w województwie lubelskim.

Towarzystwo m.in. chce się włączyć w opracowywanie Nadwieprzańskiego Parku Krajobrazowego oraz planuje latem tego roku spływ rzeką Wieprz.

GRUDZIąDZ I FWZ

Darek Paczkowski oraz współpracujący z nim członkowie grudziądzkiego FWZ-tu przygotowali, chyba dotychczas największe wydarzenie w ramach "Teraz Wisła" na Dzień Ziemi'94 pod hasłem "Nie dajmy wpuścić się w kanał, nie pozwólmy na wybetonowanie Wisły". Całość imprezy odbyła się nad Wisłą w przepięknych spichlerzach, a w programie były konkursy, prelekcje, występy artystyczne.

Od tego czasu Darek, już jako lokalny przedstawiciel Klubu "Gaja", spotyka się z instytucjami i urzędnikami odpowiedzialnymi za poprawę czystości wód na tamtejszym terenie oraz przygotowuje plan lokalnych działań związanych z Wisłą. Przygotowywany jest także tegoroczny Dzień Ziemi także pod hasłem "Teraz Wisła" oraz święto Wisły.

WLOCLAWSKI
RUCH EKOLOGICZNY

Od współpracującego z nami Włocławskiego Ruchu Ekologicznego, warto zaznaczyć, że jest to jedyna grupa, która podpisała przygotowane przez nas Zasady Działania Sieci "TERAZ WISłA", czyli zdecydowała się na bardziej formalną i odpowiedzialną współpracę, cały czas otrzymujemy cenne informacje odnośnie stanu tamy we Włocławku.

"W ciągu 23 lat eksploatacji zbiornik wypłycił się średnio o ponad 1 m. Szacuje się, że ponad 30% zawiesiny niesionej z wodami Wisły pozostaje w zbiorniku i jest deponowane na dnie."

A w następnym numerze ZB dziękujemy redakcji za tyle miejsca na łamach ich pisma, które możemy wykorzystać na artykuły i informacje o ochronie "królowej naszych rzek" oraz o Ogólnopolskiej Kampanii "Teraz Wisła", zapraszamy na śWIęTO WISłY, a przy okazji naszego, wiślanego świętowania, dużo legend, informacji, artykułów i ... podziękowań.

opracował Wojciech Owczarz