Strona główna 

ZB nr 8(74)/95, sierpień '95

MURUROA KALENDARIUM

30.6.95. W drodze do Mururoa "Rainbow Warrior" zawija do Papeete. W porcie na jego powitanie przychodzi aż 15 tys. ludzi, co stanowi spory odsetek ludności miasta i jest zarazem największą demonstracją w historii Polinezji Francuskiej. Tłumy wypełniają centrum Papeete, manifestacje nie ustają przez kilka dni postoju "Rainbow Warrior" w tahitańskiej stolicy. Demonstranci domagają się przeprowadzenia w Terytorium Polinezji Francuskiej referendum na temat wznowienia testów nuklearnych. Tworzy się Historia przez wielkie "H". Mnie przypomina to atmosferę pamiętnego Sierpnia'80 w Polsce. Bardzo chciałbym być w Papeete w takiej chwili...

9.7.95, 1930 czasu wschodnioaustralijskiego, telewizja nadaje wywiad z Davidem McTaggartem, założycielem Greenpeace. Wywiad został nagrany kilka tygodni wcześniej podczas postoju "Rainbow Warrior" na Rarotonga, ale emisja ma miejsce dopiero teraz, gdyż w wywiadzie ujawnione zostają szczegóły planu akcji protestacyjnej na Mururoa, która już trwa w czasie nadawania programu (w Polinezji Francuskiej zbliża się wtedy północ z 8 na 9 lipca różnica daty jest spowodowana położeniem międzynarodowej linii zmiany daty na Pacyfiku). McTaggart ma 63 lata, jest na emeryturze, ale zgodził się uczestniczyć w tej akcji właśnie ze względu na swoje doświadczenie i wiek żeby Francuzi nie mogli jej określić jako "wybryk nieodpowiedzialnych smarkaczy". Plan zakłada próbę przedarcia się "Rainbow Warrior" do laguny atolu Mururoa, zaś McTaggart wraz z innym weteranem Greenpeace Chrisem Robinsonem (42 lata) spróbują wylądować pontonem na atolu i ukryć się tam. Jeżeli zdołają pozostać niewykryci przez tydzień, to uznają to za sukces. Jednak życie wkrótce zweryfikuje te plany.

10.7.95, wczesny ranek. Stacje telewizyjne i radiowe przekazują pierwsze, jakże przerażające relacje ze starcia "Rainbow Warrior" z okrętami francuskimi. Wiadomo już, że statek został zaatakowany przez liczny oddział komandosów, którzy użyli gazu łzawiącego do obezwładnienia załogi. Chyba nikt z oglądających tego dnia poranne wiadomości nie zapomni mrożących krew w żyłach krzyków duszących się ludzi. Wszelka łączność z "Rainbow Warrior" jest zerwana; nic więc nie wiadomo ani o ewentualnych ofiarach, ani o tym co się dzieje ze statkiem.

10.7.95, popołudnie. Dzisiaj przypada dziesiąta rocznica zniszczenia przez francuskich agentów pierwszego "Rainbow Warrior" w nowozelandzkim porcie Auckland. Główne obchody odbywają się właśnie w Auckland, ale pomniejsze manifestacje mają miejsce w wielu krajach. Przypominają one o nie tak dawnych tragicznych wydarzeniach związanych z protestami przeciwko francuskim próbom atomowym. Trzeba przyznać, że trudno byłoby o lepsze dobranie daty obecnego protestu.

10.7.95, wieczór. Można już z grubsza odtworzyć przebieg bitwy pod Mururoa, jak nazwała te wydarzenia sydnejska gazeta "Telegraph Mirror". W niedzielę 9 lipca o 615 rano wg czasu miejscowego "Rainbow Warrior", któremu od opuszczenia Papeete towarzyszyło bez przerwy przynajmniej kilka francuskich okrętów wojennych, wpłynął na zakazany obszar wokół atolu Mururoa (12 mil morskich). Już w minutę później francuskie dowództwo wysłało przez radio ostrzeżenie i zażądało wycofania się poza zakazaną strefę. "Rainbow Warrior" potwierdził otrzymanie radiogramu, ale odmówił zastosowania się do francuskich żądań. O 617 fregata rakietowa "Vendemiare" wysłała helikopter "Gazelle" oraz dwa pontony typu "Zodiac" z 20 komandosami na pokładach w kierunku "Rainbow Warrior". O 618 trzy takie pontony zostały wysłane z "Rainbow Warrior" w kierunku atolu udało im się ostatecznie dotrzeć do jednej z wież wiertniczych w lagunie atolu (wieże takie przygotowują miejsca do zainstalowania i odpalenia ładunków jądrowych), i dopiero tam ich załogi zostały aresztowane. O 619 francuski okręt "Rari" staranował "Rainbow Warrior" poważnie uszkadzając jego kadłub, a komandosi przystąpili do abordażu, wybijając szyby i wrzucając do pomieszczeń statku granaty z gazem łzawiącym. O 622 troje aktywistów Greenpeace zdołało się zamknąć w pomieszczeniu radiostacji, i nadawać stamtąd relacje na cały świat. O 630 komandosi wrzucili do tego pomieszczenia granaty z gazem łzawiącym, co zmusiło ekologów do poddania się i zakończyło kontakt radiowy. O 635 "Rainbow Warrior" został wzięty na hol i poprowadzony do francuskiej bazy wojskowej na atolu Mururoa, gdzie miał być internowany. Ostatecznie okazało się, że aż 150 uzbrojonych po zęby komandosów zaatakowało statek, na pokładzie którego było tylko ok. 30 bezbronnych uczestników protestu. Ironicznie można dodać, ze Francuzi robią jednak postępy: tym razem, w przeciwieństwie do ataku na pierwszy "Rainbow Warrior" 10 lat temu, udało się im nikogo nie zabić.

11.7.95. Ujawnione zostają nowe sensacyjne szczegóły. Wśród zatrzymanych aktywistów Greenpeace nie ma McTaggarta! Według danych Greenpeace, trzech uczestników protestu: David McTaggart (Kanadyjczyk), Chris Robinson (Australijczyk) oraz Henk Haazen (Nowozelandczyk pochodzenia holenderskiego) najprawdopodobniej zdołało przedrzeć się przez kordon francuskich okrętów i wylądować na Mururoa, gdzie teraz ukrywają się przed poszukującymi ich żołnierzami. Okazuje się, ze około północy z 8 na 9 lipca, wkrótce przed próbą przedarcia się do Mururoa, "Rainbow Warrior" spotkał się na pełnym morzu z jachtem Greenpeace "Vega", i wtedy trójka ekologów przesiadła się na "Vegę". O świcie, kiedy to cała uwaga francuskiej marynarki wojennej skoncentrowana była na "Rainbow Warrior", odłączyli się oni od "Vegi" na pontonie i skierowali ku brzegowi atolu, gdzie najprawdopodobniej udało im się dotrzeć. Wojskowi francuscy, choć przyznają się do prowadzenia poszukiwań pontonu i jego załogi na Mururoa, to jednak kategorycznie zaprzeczają powyższej wersji wydarzeń, twierdząc, że wszyscy uczestnicy protestu zostali już schwytani i wydaleni z Mururoa.

Tymczasem po 18-godzinnym przesłuchaniu załoga "Rainbow Warrior" zostaje zwolniona z aresztu. Francuzi wspaniałomyślnie pozwalają im powrócić na statek i odpłynąć, konfiskują jednak pontony użyte w akcji na atolu, choć wiedza, że te pontony pełnią równocześnie role szalup ratunkowych i teraz w razie zatonięcia uszkodzonego "Rainbow Warrior" załoga nie będzie mogła się uratować. Tym razem flagowa jednostka Greenpeace opuszcza zakazaną strefę wokół Mururoa, ale zapewne jeszcze tu powróci. Zwolnieni zostają też dziennikarze, którzy byli pasażerami "Rainbow Warrior" podczas akcji, no i telewizja pokazuje filmy które udało im się przemycić. Nawet ciekawe.

14.7.95. Francuskie święto państwowe (rocznica zburzenia Bastylii), uroczyście obchodzone również w Polinezji Francuskiej. W tym roku był to na całym świecie dzień protestów przeciwko francuskim testom nuklearnym. Tegoż dnia uszkodzony wskutek staranowania "Rainbow Warrior" zawinął do Papeete dla dokonania przeglądów i napraw, i tak jak dwa tygodnie wcześniej wielkie tłumy Polinezyjczyków przybyły na jego powitanie, tak że przybycie "Rainbow Warrior" zaćmiło obchody święta 14 lipca w Papeete. A McTaggart, Robinson i Haazen wciąż ukrywają się przed francuskimi żołnierzami na atolu Mururoa. Pora zamknąć ten numer ZB, wiec o dalszym przebiegu wypadków już w następnym numerze.

Tomasz Wilanowski

PIKIETA PRZECIWKO WZNOWIENIU NA ATOLU MURUROA PRÓB JĄDROWYCH POD AMBASADA FRANCJI W WARSZAWIE

Oflagowaliśmy ambasadę. Kilka minut później do akcji wkroczyła... brygada antyterrorystyczna z takimi spluwami jak w Rambo i w... kominiarkach. Ściągnęli z ogrodzenia ambasady duży transparent "ATOMOWA PARANOJA STOP" i pełno pomniejszych plakatów "Chirac STOP" itp. Akcja trwała ok. godziny. Na zakończenie wyszedł do nas ktoś z ambasady i wręczyliśmy mu list po francusku adresowany do Chirac'a, w którym potępiamy decyzję o wznowieniu prób jądrowych w atolu Mururoa. Szczegóły w "Teleexpresie" i "Wiadomościach".

Joystick

PRÓBY NUKLEARNE - STOP!

14.7.95 Krakowska Grupa Federacji Zielonych zademonstrowała swój sprzeciw wobec chęci rozpoczęcia przez Francję prób jądrowych w atolu Mururoa*.

Dzień był upalny. Mimo to około 1150 kilkunastoosobowa grupa "federastów" z transparentem "Próby nuklearne - STOP!" i maskami przeciwgazowymi na twarzach, wyruszyła w kierunku, oddalonego o sto metrów od naszego biura, Rynku Głównego w Krakowie. Na 1200 organizatorzy "Dni Francji" zaplanowali oficjalne podniesienie flagi francuskiej i polskiej, przy dźwiękach "Marsylianki" i naszego "Marszu Dąbrowskiego". Obecność swoją zapowiedzieli: Konsul Generalny Francji oraz Prezydent Miasta Krakowa.

Transparent był ogromny i w chwili naszego wejścia na płytę Rynku, spowodował konsternację u pilnujących porządku policjantów, którzy zdołali jedynie wykrzyczeć do przechodzących szybkim krokiem demonstrantów: "proszę zwinąć ten transparent". Na tym zakończyła się rola policji w naszej demonstracji... Szczęście nas wciąż nie opuszczało zauważyliśmy maszerującą z impetem orkiestrę "Podhalańzyków". Pomaszerowaliśmy za nimi. Po przejściu dookoła całego rynku, dotarliśmy do miejsca, w którym nastąpić miało oficjalne podniesienie sztandarów. Stanęliśmy w tle masztów i dziesięcioosobowego pocztu sztandarowego. Nasze żółto-czarne "stop dla prób nuklearnych" naciągnięte wiatrem było tłem dla "biało-czerwono-niebieskiej" i "biało-czerwonej", którego chyba nie spodziewali się ani dyplomaci ani media. Transparent stał się powiewającym w ciszy "gwoździem" programu. W pewnej chwili poproszony przez "naszego" fotografa, stanąłem w masce "pegaz" i podkoszulku z napisem "STOP nuclear tests", w jednym szeregu z "Podhalańczykami". Żołnierz stojący obok mnie wycedził przez zaciśnięte zęby: "o co tu do cholery chodzi". Z maski przeciwgazowej usłyszał: "o Ciebie, o mnie, o nasze dzieci..." Ciszę przerywały jedynie odgrywane przez orkiestrę "kawałki". Ktoś od nas udzielający wywiadu powiedział: "Milczymy. Francuscy politycy potrzebują ciszy aby pomyśleć... Francja musi powstrzymać się od przeprowadzania prób jądrowych". Podchodzili do nas turyści francuscy przekazując nam poparcie dla naszej akcji.

Nietknięci przez "siły porządkowe", po kilkunastu minutach trzymania warty w rocznicę zburzenia Bastylii, kilkanaście osób z Federacji Zielonych zwinęło transparent, zdjęło maski z twarzy i powróciło do pracy "biurowej". Czy Prezydent Francji podejmie decyzję o nie rozpoczynaniu prób nuklearnych w atolu Mururoa?

Darek Szwed
Krakowska Grupa Federacji Zielonych

*) P. zdjęcia na okładce.  
 
 
 

Szczecin 29.6.95
Federacja Zielonych grupa szczecińska
Pan Jacques Chirac
Prezydent Republiki Francuskiej

Jesteśmy pozarządową organizacją ekologiczną i jako taka protestujemy w imieniu wszystkich ludzi dobrej woli przeciw wznowieniu przez Francję prób jądrowych, które spowodują wyzwolenie nowego wyścigu zbrojeń. Podjęcie ich nie daje się usprawiedliwić względami obronnymi, gdyż Francja dysponuje już dziś, jako jedno z niewielu państw, skutecznymi środkami odstraszania nuklearnego.

Byłoby nam niezmiernie przykro gdybyśmy wskutek podjętych prób zostali zmuszeni podjąć aktywne działania przynoszące szkody interesom handlowym Francji, gdyż kraj ten jest szczególnie bliski Polsce ze względu na naszą historię wspólnych walk i silne związki kulturalne.

Mamy ciągle nadzieję, że będzie inaczej i zgodnie z właściwą Panu energią podejmie się Pan działań na rzecz poprawy stanu środowiska, a promieniowanie Francji będzie zawsze dobrze kojarzone.

Pozostając z całą naszą nadzieją prosimy, Panie Prezydencie, przyjąć wyrazy naszego głębokiego szacunku.

Prezes
Szczecińskiej Grupy Federacji Zielonych
Tomasz Perkowski

Do wiadomości:
1. Ambasada Republiki Francuskiej
2. Greenpeace International
3. "Zielone Brygady"  
 
 
 

Szczecin le 4 Juillet 1995
Federation des Verts
Jacques Chirac
Président de la République Française

Monsieur le Président,
Nous sommes une organisation ecologique non-gouvernementale et comme telle nous protestons au nom de tous les hommes de bonne volonté contre la reprise par la France des essais nucléaires qui déclencheront la nouvelle course aux armements. Cette reprise des essais ne saurait pas etre justifiée par des considérations de la défense, car la France dispose déj , comme un État d'une poignée d'autres États, de moyens de la dissuasion nucléaires.

Ce serait contre notre gré si nous devions par la suite de la reprise des ces essais entreprendre des actions actives contre les intérets commerciaux de la France, car votre pays est particulierement proche á la Pologne de par notre histoire des luttes communes et les liens culturels étroits.

Nous espérons toujours qu'il sera autrement et avec cette énergie dont vous etes, Monsieur le Président, connu en Pologne vous allez prendre des mesures importantes en faveur de l'environnement naturel, et le rayonnement de la France sera toujours bien évoqué.

En restant avec toute notre espoir nous vous prions dagréer, Monsieur le Président, l'expression de notre trés haute considération.

A l'attention de:
1. l' Ambassade de la République Française
2. le Mouvement Greenpeace
3. les "Brigades Vertes" journal des écologistes.

Tomasz Perkowski
President de l'organisation

Mam prośbę, by także inni wysłali podobne listy (na adres Ambasady Republiki Francuskiej * Piękna 1, Warszawa i Prezydenta Francji Jacques Chirac, President de la Republique Française, Paris, France). Gdyby jeszcze komuś chciało się przesłać do nas informację o tym, że to zrobił Akcję rozpoczął MONDVERDAJ i nadal zbiera podpisy pod listem, więc jeśli ktoś chce im pomóc, niech skontaktuje się z Mirkiem Kowalewskim:

Biuro Informacji Ekologicznej
70-030 Szczecin,
Kolumba 86-89/105,
tel. +48/0-91/33-02-66,
tel/fax +48/0-91/33-60-53.

Tomek Perkowski




ZB nr 8(74)/95, sierpień '95

Początek strony