"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 10 (76), Październik'95


EKONACJONALIZM:
ENDECKA KONCEPCJA ROZWOJU CYWILIZACYJNEGO POLSKI

(Dedykowane p. Andrzejowi Delorme,
ubolewającemu nad nieobecnością prawicy w ruchu ekologicznym)


Kiedy w eseju z połowy lat 50. Simone de Beauvoir usiłowała odróżnić idee lewicowe od prawicowych, twierdziła, że prawica to ci, którzy wierzą w powrót do natury, do ziemi, lewica natomiast wierzy w produkcję i przemysł. Dzisiaj skrajną prawicę stanowiliby więc ekologowie, sami z kolei uznający, iż zapatrzenie w produkcję i "przemysł to typowa cecha prawicy".

Andre Glückman, Porozumienie przeciwko diabłu,
GW 31.7 - 1.8.94

W "Gazecie Wyborczej", którą jako żywo trudno posądzać o sympatie dla faszyzmu, mogliśmy przeczytać o jednym z czołowych intelektualistów nacjonalistycznych lat 30. Stanisławie Piaseckim: Żądał zalania kopalń, wygaszenia hut, nacjonalizacji banków, usunięcia z ulic samochodów. Marzyła mu się energia słoneczna i ekologiczne - jak dziś mówimy - rolnictwo. Słońce i cisza... Ewenement? Paradoks? Nie! W owych czasach była to norma. Proekologiczne nastawienie było logicznym dopełnieniem prawicowego światopoglądu.

Wymarzony przez "młodych" narodowców ustrój gospodarczy najbardziej przypominał średniowieczne wzory. Charakterystyczną cechą programów gospodarczych OWP-SN był specyficzny antykapitalizm, wypływający z antymaterializmu, antyindywidualizmu i antyindustrializmu. W tej dziedzinie endecja przeszła znamienną ewolucję - jeszcze Myśli nowoczesnego Polaka Romana Dmowskiego (1903) wyrażają aprobatę dla rozwoju materialnego Zachodu przy jednoczesnym negatywnym stosunku do tych cech polskiej mentalności, które sprzeczne są z wymogami stawianymi przez nowoczesną cywilizację. W Zagadnieniach rządu (1927) Dmowski potępia już ...materializowanie się społeczeństwa, związane z rozwojem przemysłu. Niejako w ślad za Weberem Dmowski konstatuje symbiozę protestantyzmu i kapitalizmu, z czego wyprowadza wniosek o sprzeczności pomiędzy polskim ethosem narodowym a modelem kapitalistycznym. Wielki Kryzys 1929r. został więc przez "młodych" przyjęty z radością - widziano w nim jutrzenkę nowej, postindustrialnej ery.

Pojawia się hasło "Trzeciej Drogi":
Ustrój, w którym własność prywatna istnieje, ale podporządkowana jest nadrzędnym wymaganiom interesu społecznego lub narodowego, nie może się już nazywać kapitalizmem, jak pisał sztandarowy ekonomista "młodych" Adam Doboszyński. Odrzucano tu jednak faszystowskie koncepcje gospodarcze, głoszące wszechmoc państwa, źródłem natchnienie był raczej oddolny korporacjonizm, zawarty w społecznej nauce Kościoła i "ruralizm" (ideologia powrotu do wsi) G.K. Chestertona.

Najprecyzyjniej ów oparty na Objawieniu program gospodarczy sformułował Adam Doboszyński w Gospodarce narodowej. Antypatia Doboszyńskiego do indywidualistyczno-materialistycznego modelu życia nie tylko skłania go do postawienia sobie za cel likwidacji wielkiego kapitału (przy jednoczesnym zachowaniu drobnej i średniej własności), ale wręcz do zakwestionowania samej idei postępu. Na 33 lata przed słynną pracą E.J. Mishana The Cost oEconomic Growth Doboszyński domaga się powstrzymania wzrostu gospodarczego!
Także wiele innych jego postulatów mogłoby dziś znaleźć poklask zwolenników Schumacherowskiego Małe jest piękne!, wyznawców "Trzeciej Fali" Tofflera i ortodoksyjnych "Zielonych". Autor Gospodarki narodowej proponuje wywłaszczenie wielkiego kapitału bez odszkodowania, dekoncentrację wszelkich form produkcji (rentowność jest wprost proporcjonalna do bliskości właściciela), uwłaszczenie proletariuszy przez połączenie pracy i kapitału na wzór cechowy, reglamentację współzawodnictwa gospodarczego indywidualnych wytwórców, ograniczenie gospodarczych funkcji państwa do niezbędnego minimum i umiarkowaną reformę rolną (przy zachowaniu ziemiaństwa jako warstwy społecznej)...
Wówczas, w warunkach wyścigu przemysłowego totalitarnych mocarstw, cywilizacyjny eskapizm "młodych" narodowców był po prostu samobójczy; warto jednak zastanowić się nad wykorzystaniem tych idei dziś, gdy rewolucja informatyczna otwiera wrota społeczeństwa postindustrialnego.

Jarosław Tomasiewicz

P.S. Ów "ekonacjonalizm" nie był bynajmniej polską specyfiką. Jeszcze raz pozwolę sobie powołać się na "Gazetę Wyborczą", gdy prezentowała sylwetkę Knuta Hamsuna - norweskiego pisarza-noblisty o pronazistowskich sympatiach: Isak z "Błogosławieństwa ziemi", chłop, który nieomal gołymi rękami zagospodarowuje odłogi, jada tylko to, co sam wyhoduje, ubiera się tylko w rzeczy domowej roboty, mieszka w chacie, którą sam zbudował, wyznaje proste, odwieczne zasady, wie, gdzie jest jego miejsce, jest filarem społeczeństwa patriarchalnego, symbolem ideologii krwi i ziemi. W walce cywilizacji miasta ze wsią, industrializacji z naturą, faszyzm zajmował pozycję, jakbyśmy to dziś powiedzieli - ekologiczną, opowiadał się po tej samej stronie co Hamsun (Anna Marcinkowska, Dlaczego nikt mi nic nie powiedział).


Spis treści