"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (78), Grudzień '95
Kiedyś tylko myślałam (szkoła), a czasem czułam silnie (własne obserwacje i dociekliwość) istnienie wielopoziomowego ekosystemu - świata, o r óżnym stopniu poznania. Teraz też wiem o różnym stopniu jego fizycznego i psychicznego doświadczania. Zależy to chyba od stopnia otwartości i zainteresowania u każdego z nas światem wokół. Chodzi mi to po głowie, od kiedy nie tylko coraz świadomiej i pełniej zaczęłam przeżywać to, co jest treścią i tłem mojego życia. Przede wszystkim gdy zaczęłam czuć w sobie nowe, rozwijające się życie. Teraz, gdy jestem między ludźmi, idę ulicą, przeżywam chwile uniesienia, zachwytu lub też zmęczenia rzeczywistością, mam wrażenie, że ktoś na bieżąco doświadcza tego ze mną, śmieje się i martwi, i nie wnika w moje mniej lub bardziej skomplikowane jestestwo bardziej, niż może. Ten ktoś zależy ode mnie i jest ze mną związany bardziej niż jakikolwiek inny element ekosystemu.
Zaczęło mnie to zdumiewać i zachwycać, moje przeżycia - to, że jadę autobusem, patrzę na innych ludzi przeżywających swój dzień, rozkrzyczanych czy smutnych, zaczytanych, zagłębionych w sobie, obojętnych lub czujnych. Jadę tak i nagle czuję, jak małe serduszko bije we mnie całą swą siłą, całą mną, czuję jego ruchy, czuję, jak "pozornie nic" - "coś" się tam przekształca w esencję stworzenia, siła i potęga twórcy, cud i piękno natury. Najcudowniejsze jest, gdy czuję wzbierającą we mnie miłość pomimo niepewności, ciężaru, strachu i bólu, pomimo codziennych zmian wyglądu i harmonii mojego ciała. A ja tę przyczynę zmiany paradoksalnie kocham, nie myśląc o tym, co będzie, o efekcie, ale o tym, co jest i co się zmienia. Rozglądam się dookoła czując te ruchy, a tu każdy dalej tkwi w swoim świecie, dalej to samo - ktoś czyta, ktoś rozmyśla - uśmiecham się lekko i myślę - nikt z was nie zauważył, nikt nie wie, że coś słychać i czuć we mnie, nikt nie ma pojęcia o tego rodzaju tajemnicach, nikt nie przypuszcza, że jest tak blisko prawdziwego cudu i nawet nie zatrzymuje się nad tym. Jakże jesteście ubodzy wobec takiego bogactwa doznań - OD NIEPOKOJU I NIEPEWNOŚCI DO PRAWDZIWEJ SIŁY. Myślę, że ludzie, może częściej mężczyźni spostrzegają tę "autobusową sytuację" jako "ustąpić czy nie miejsca tej grubej kobicie?" lub "o jej, a ja taki zmęczony", a w niej - kobiecie - oprócz pretensji, ciężaru i zmęczenia jest prosta miłość, właśnie ta, która uczy gotowości dawania, która pozwala jej przetrwać, dzięki temu nie rodzą się w niej tylko wyrzuty - "o jej, to znowu ty, jestem już zmęczona". Wbrew pozorom ten "ktoś" daje jej (mi) niezwykłą siłę. Daje też niezwykle silne odczucie tkwienia, umiejscowienia w naturze i zgody na nią.
To odczucie jest dla mnie autentyczne i jakieś bardzo człowiecze, przepełnia mnie bardzie,j niż chęć powstrzymania budowy autostrad, pikietowanie i zabieganie o większe prawa żab, kormoranów, zwierząt futerkowych, niespożywanie mięsa i wiele innych. Segregowanie śmieci, filtrowanie wody, protesty z maskami przeciwgazowymi na twarzach, a równocześnie sprzeczne z tym, usankcjonowane zwyczajem czy normą grupową, a tak popularne (także wśród "zielonych") picie piwa i innych trunków, palenie tytoniu, trawki i solidaryzowanie się z wypaczonym liberalizmem "pseudo-guru" Jacoba itd., itp. Dlaczego nie odcinasz się, ekologu czy "głęboki" ekologu, od tego? Robienie podobnych absurdów, zaśmiecanie siebie czyli najbardziej osobistego ekosystemu, pozorna troska - oto czym zostaję zakrzyczana, uświadomiona, przepolityczniona. Twoje ciało i twój umysł mają być twą własnością o tak małych prawach do veta? Regularna ideologiczna przemoc i niekonsekwencja! Boję się takiej ideologii - i do jakiego świata będę cię wychowywać? Mam w oczach wielkie zadziwienie. Może by tak zacząć od tego, co niezbywalne i pierwsze, od tego, od czego zaczyna się życie, od człowieka - ono w dość dużej przenośni wypływa z ziemi, z otoczenia - ale to my sami jesteśmy jego źródłem, nieprawdaż?
Aneta Sendra - Wójcik