"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (78), Grudzień '95


GRA SZKLANYCH PACIORKÓW


Na okładce jeden z recenzentów wydawniczych określił tę książkę jako niezwykłą i odświeżającą. W takim miejscu umieszcza się na ogół tylko opinie pochlebne, w tym wypadku jednak nie ma w tym przesady. Osobowość i kwalifikacje autora sprawiły bowiem, że w polu jego obserwacji znajduje się polityka, ekologia, antropologia, historia sztuki, zagadnienia estetyki i biologii - a centrum, w którym zagadnienia te łączą się i zbiegają, jest OGRÓD.

Jan Rylke jest, według informacji z okładki, artystą malarzem, krytykiem sztuki i profesorem Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Tak rozległe kwalifikacje predestynują go zapewne do pisania prac, obejmujących bardzo szerokie zagadnienia, śledzących, jak pozornie bardzo odległe motywy i zagadnienia łączą się i wpływają na siebie. Swego czasu, gdy Wilk stepowy Hermana Hessego był dziełem kultowym, rozpowszechniło się określenie Gra Szklanych Paciorków. Hesse rozumiał przez nie tworzenie kompozycji z wielu różnotworzywowych motywów, zaczerpniętych z różnych kultur. Np. znajdowanie symetrii kompozycyjnej między układem pomieszczeń w klasycznym chińskim domostwie i w barokowej fudze, czyli swoiste multimedia, tyle że pozostające głównie w sferze idei. Książki takie, jak Tajemnice ogrodów wydają się mieć wiele wspólnego z tą ideą.

Wartość tej książki nie polega jednak na szerokości i różnorodności tematyki. Obecnie często spotyka się ludzi, którym wszystko kojarzy się ze wszystkim i wszystko łączy, którzy nie widzą żadnych różnic między malarstwem starożytnego Egiptu, tipi Dakotów z Wielkiej Prerii i Tybetańską Księgą Zmarłych, na skutek czego w ich głowach tworzy się coś w rodzaju gęstej mazi, przypominającej konsystencją długo gotowane szare mydło.

W Tajemnicach ogrodów to, co się łączy, rzeczywiście się łączy. Ich wartością jest bowiem zaproponowanie jednolitego systemu, obejmującego zarówno zagadnienia krążenia energii w przyrodzie i sukcesji roślin, zdobywających nowe terytoria po historię myśli, ujmowanej również jako rodzaj energii, który może ulec rozproszeniu lub zmagazynowaniu w kulturze. System ten jest klarowny, jasny i nie zaciera istniejących różnic, warunkujących strukturę światopoglądu. Nie jest to również suchy, systematyczny wykład. Zagadnienia teoretyczne, których centrum jest problematyka istnienia i trwania ogrodu, rozgałęziają się w różne strony, a każdej gałęzi poświęcony jest osobny krótki esej, wzbogacony zarówno o ilustracje i wykresy, co o historyczne ryciny i fragmenty poezji, podsumowujące konkluzje tekstu, wprowadzające w nastrój.

Według mnie, lektura tej książki przede wszystkim inspiruje do własnych przemyśleń i refleksji, niekoniecznie na temat ogrodów. Dlatego każdemu się przyda.

Jaromir Śniegowski

Jan Rylke, Tajemnice ogrodów, Biblioteka Arché, wyd. Kanon, Warszawa 1995, ss.92.


JAGUARY I LUDZIE


"Niewielu ludzi opłakiwałoby śmierć ostatniego dzikiego jaguara, ale później świat nigdy nie byłby taki sam."

A.Rabinowitz

Młody naukowiec przybywa do słabo zaludnionego kraju (Belize, leżące w Ameryce Środkowej), aby badać jedną z ostatnich na świecie populacji jaguarów. Jego ostatecznym celem jest powołanie pierwszego na świecie rezerwatu dla ochrony zagrożonego gatunku. Musi stawić czoła wielu problemom: tropikalnemu klimatowi, tubylcom, niechęci urzędników, myśliwym, obcemu kapitałowi, własnej słabości wreszcie. Prowadzi samotną walkę z myśliwymi polującymi na dzikie koty dla zysku i Indianami mordującymi je ze strachu. Jest prawdziwym wojownikiem Ziemi.

Z biegiem czasu uświadamia sobie, że "dotąd zawsze przegrywały jaguary. Chciałem im pomóc, żeby tym razem zwyciężyły." Łatwiej jest mu przekonać rdzenną ludność, że warto je chronić, odwołując się do ich mitów i legend (w panteonie Majów, których potomkami są obecni mieszkańcy Belize, jaguary zajmowały centralne miejsce). Trudniej ma się sprawa z urzędnikami. Ostatecznie kilkuletnia walka kończy się zwycięstwem. 6 listopada 1990 roku rząd Belize nadał kotlinie Cockscomb (gdzie były prowadzone badania naukowe), stanowiącej prawie 2% powierzchni kraju, rangę ścisłego rezerwatu dzikich zwierząt. Tym razem wygrały jaguary.

W książce przeplatają się dwa wątki: walka o ochronę dzikich kotów i, niejako poboczna, obserwacja tubylców, zagubionych pomiędzy światem tradycyjnych wartości plemiennych a cywilizacją techniczną. Jak zauważa autor: na szczęście bliskość groźnej i potężnej puszczy tropikalnej nie pozwoliła Majom na całkowite zerwanie z ich dziedzictwem. Chociaż, jak twierdzi, nie zrozumiał ich do końca, to jego relacja o jednej z ostatnich tubylczych enklaw jest bezcenna. Zarówno w warstwie dokumentacyjnej, jak i obyczajowej.

Przejmujące jest spostrzeżenie Rabinowitza, bliskie duchowości potomków Majów, gdy pisze, że duchy dżungli wycofują się w miarę, jak giną potężne zwierzęta, takie jak tapiry czy jaguary.

Robert Drobysz

Allan Rabinowitz, Jaguar. Samotna walka o pierwszy na świecie rezerwat jaguarów, Prószyński i s-ka, Warszawa 1995, ss.357.


ISTNIEJE JAPOŃSKA POEZJA WSPÓŁCZESNA


Ta niezwykła antologia współczesnej poezji japońskiej, zatytułowana Wiśnie rozkwitłe wśród zimy jest plonem współpracy trzech wybitnych twórców - pani Adachi Kazuko, jednego z tłumaczy (z języka polskiego) i kompilatora niniejszej książki, Wiesława Kotańskiego, emerytowanego profesora Uniwersytetu Warszawskiego (Zakład Japonistyki) oraz poety, aktora z wykształcenia, Tadeusza Śliwiaka, który zadbał o zachowanie właściwego kształtu poetyckiego przekładu.

Współczesny wiersz japoński zrodził się z kręgu liryki o perfekcyjnej formie, takiej jak tanka ("krótka pieśń"), haiku ("siedemnastozgłoskowy epigram") czy hanshi ("poemat chiński"), które posiadają długą historię. Z tego literackiego tworzywa o niezwykle pięknej i wyrafinowanej urodzie wyłoniła się nowa forma poetycka, zwana wierszem wolnym (także "kolokwialnym wierszem wolnym"). Jego materiałem literackim jest język mówiony, a czas powstania nowego stylu przypada na lata 1909-1910.

Antologia zawiera właśnie jego przykłady i, co godne podkreślenia, ten zaledwie stukilkuletni nurt najnowszej poezji japońskiej współtworzy w rosnącym stopniu twórczość kobieca. To charakterystyczny i radosny znak japońskiej kultury, gdzie znajduje miejsce wrażliwa penetracja psychologiczna i filozoficzna ludzkiego losu, zespolonego głęboko i nierozdzielnie z pięknem natury.


Kusano Shimpei (1903-1988)
Śmierć żabki Gurimy

Gurima, złapana przez dziecko i ciśnięta z rozmachem na
ziemię, zdechła.
Osierocona Rurida
urwała kawałek fiołka
i wsadziła Gurimie do pyszczka.
Pół dnia czuwała przy zwłokach, więc zmordowana weszła
do wody.
Siedziała zanurzona aż po pyszczek w błocie;
w jej brzuchu zamarły głosy oznaczające radość
i łzy jak fontanna podeszły jej do gardła.

Tymczasem Gurima z fiołkiem w pyszczku
i ten fiołek,
pod silnym promieniowaniem letniego słońca poczęła
zasychać.


Kinoshita Yuji (1914-1965)
Późne lato

Na peronie stacyjki
pną się ku górze pędy piżmowej dyni.
Przez szczelinę między niedomkniętymi płatkami jej
kwiatu
wygląda na świat biedronek.
Nadjechały wąskotorowe wagoniki.
Nikt nie wsiada.
Nikt nie wysiada.
Młody bileter machinalnie dziurkuje szczypcami
listki prosa rosnącego przy płocie.

Jerzy Oszelda

Wiśnie rozkwitłe pośród zimy, Antologia współczesnej poezji japońskiej, Wydawnictwo Kokusai Bunka Shuppansha (Japonia), 1992.


MERTON KONTEMPLUJE NATURĘ


Nakładem Wydawnictwa ZNAK ukazała się książeczka Thomasa Mertona pt. Las, wybrzeże, pustynia (Notatnik, maj 1968). Stanowią ją zapiski z dwutygodniowej podróży, którą odbył autor w maju 1968 roku po Stanach Zjednoczonych, niespełna pół roku przed swoją podróżą do Azji.

Czytając krótki (68 stron) pamiętnik Thomasa Mertona, można odnieść wrażenie, że odziedziczył on po rodzicach zdolności artystyczne. Opisy są bardzo plastyczne i poetyckie, natomiast głębokie spostrzeżenia filozoficzne dokonywane są często poprzez kontrast, cieniowanie oraz kształtowanie paradoksalnej czasami perspektywy poznawczej. Jako żywo przypomina to sięganie do malarskich środków wyrazu, przeniesionych w materię języka. Refleksja religijna Mertona obejmuje całą naturę, penetrując jej nieograniczoną potęgę i piękno tak, jakby we wszystkim - źdźble trawy, zapachu żywicy, spiekocie słońca oraz tytułowym lesie, wybrzeżu i pustyni odnajdywał on żywą obecność Boga. Nade wszystko jednak z obrazów tych, ułożonych ze słów, emanuje głównie mądrość odważnego myśliciela i mistyka chrześcijańskiego, któremu bliskie były różne systemu duchowe i kultury świata. Tekst pamiętnika uzupełniają zdjęcia, które Merton wykonał w Kalifornii i stanie Nowy Meksyk. Jest ich 27, a tylko jeden fotogram przedstawia ludzi. Pozostałe ukazują zwyczajność i majestat natury. Na zdjęciu stoją autor oraz pani Georgia O'Keefe, o której Merton pisał, że to "kobieta niezwykła, żywa, prężna i energiczna, pełna wrażliwości i spokoju. Jedna z niewielu osób, jakie udaje się spotkać (w tym kraju przynajmniej), które spokojnie robią wszystko dobrze. Perfekcja jej domu i patio na ranchu Ghost, niskim, ukrytym wśród pustynnych skał i roślinności, ale ze wspaniałym widokiem na góry - zwłaszcza wielką majestatyczną mesę Pedernal". Po tej pięknej charakterystyce pani O'Keefe wzmaga się pewien niedosyt, ażeby przybliżyć bardziej intymnie osobę Thomasa Mertona. Podobnie, jakby ktoś stojąc naprzeciwko tego mnicha o przenikliwym i współczującym umyśle, chciał z wyrazu twarzy odczytać tajemnicę jego wielkości. Ślad tej tajemnicy odkrył chyba bliski Mertonowi młody dziennikarz, Peter Nabokov, który tak pisał do Joela Weishausa 21.9.80r.: "Nie () jestem pewien, jaki wpływ na moją reakcję" (na Mertona) "miało coś, co gdzieś przeczytałem, jakieś zdjęcie, może czyjś opis, bo pamiętam, że nie odczułem żadnego zdziwienia na widok jego stroju - miał na sobie farmerki czy coś w tym rodzaju, ani żeby wyglądał w nich, jakby był mocno przytwierdzony do ziemi, zasadzony jak drzewo, w każdym miejscu, gdzie stanął. Czułem się przy nim jak druciany wieszak na ubrania. Jego uśmiech po prostu był - nie szukał cię ani się przed tobą nie chował."

Jerzy Oszelda


FRAGMENT Z PAMIĘTNIKA

22 maja
Przez cały czas w kanionie Chama wypatrywałem grzechotników. Jest ich tam pełno. Bardzo podekscytowany wędrowałem między skałami i zaglądałem w każdą szparę, zanim w końcu zdecydowałem się usiąść. Sądziłem, że najbardziej lubią upał dnia i rozpalone kamienie, ale Denis powiedział, że wolą zmierzch, wieczór i noc, a przecież noce są zimne. W końcu wcale nie widziałem grzechotników, z wyjątkiem tych, które są w Zoo przy muzeum na ranchu Ghost. Za to ten wielki, brzydki potwór z grzbietem w romby i trzy inne niewiarygodnie piękne, nie pamiętam nazwy długie, gibkie, srebrne, piaskowe węże z kształtnymi grzechotkami, wdzięcznie unoszące głowy z nabrzmiałymi torebkami jadu. Były za piękne, za żywe, za bardzo były sobą, żeby im się dało przypisać jakieś uczucie - strachu, podziwu czy zaskoczenia. Można by się natknąć na takiego węża między skałami i prawie go nie zauważyć, tak bardzo podobny byłby do srebrzystych, martwych, uschniętych gałęzi cedrowych, leżących wszędzie naokoło, i dokładnie tego samego koloru, co piasek i pustynna roślinność. Rozumiem szacunek Indian dla węży - tak odmienny od stosunku zaszczepionego nam od czasu Księgi Rodzaju - od naszej nienawiści i pogardy. Na pustyni nie walczy się z wężami, po prostu żyje się obok nich i schodzi im się z drogi.

Thomas Merton, Las, wybrzeże, pustynia (Notatnik, maj 1968), Znak, 1995.


Thomas Merton
Pierwsza lekcja nauki o człowieku

Człowiek bierze początek w zoologii
Jest najsmutniejszym ze zwierząt
Jeździ wielkim czerwonym autem
Które zwie się lęk
Nocą przychodzi sen
Jeździ bez przerwy windami
Zgubił się w korytarzach
Nigdy nie znajdzie właściwej drogi
Człowiek jest najsmutniejszym ze zwierząt
Pożeracz porannych płatków
i amator mleka
Przesyca skórę kawą
Denerwują go wielce
Współbracia w gatunku

Na ścianach kreską wyznaje swe grzechy
Na reklamach w podziemnych tunelach
Dorysowuje wąsy kobietom
Bowiem radość znajduje
Tylko w zoologii
Ilekroć próbuje
Dzwonić do radości
Zawsze odzywa się pomyłka
Dlatego lubi broń
Zna stosowne nazwy
Wszystkich karabinów
Jeździ czarnym Cadillakiem
Który zwie się śmierć
Teraz w przestrzeni między gwiazdami
Umieszcza swój lęk
Ze swymi problemami
Oblatuje Wenus
Wszystko na próżno
Przez gwiezdne obszary
Gdzie przez tyle wieków
Była tylko pustka
Przelatuje teraz wielką białą kulą
Która zwie się śmierć
Na tym drogie dzieci
Koniec pierwszej lekcji
Nauki o człowieku
Teraz napiszcie wypracowanie:
"Człowiek jest najsmutniejszym ze zwierząt
Bierze początek w zoologii
Po czym gubi się
W gąszczu złych nowin o sobie."

tłumaczył: Tadeusz Sławek

Thomas Merton, Wybór wierszy, ZNAK, Kraków 1986.


<<<< Spis treści