"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (78), Grudzień '95


KAMPANIA NA RZECZ EKOLOGICZNEGO TRANSPORTU
- CO DALEJ ?


W Polsce mamy do czynienia z ciągłym przyrostem liczby samochodów przy jednoczesnym braku dobrych dróg. Automania triumfuje - wszyscy sikają, kiedy w konkursie "Kamy" można wygrać nowy samochód. Wszyscy politycy przekonują, że musimy budować nowe autostrady, a rząd jako jeden ze swoich priorytetów wyznaczył sobie właśnie stworzenie sieci autostrad. Pierwsze przetargi miały się odbyć już we wrześniu tego roku, a budowa może się zacząć już w połowie '96. Media szaleją z radości, kiedy ktoś powie cokolwiek o zbliżającej się "godzinie 0" - terminie, w którym zaczną powstawać piękne, nowoczesne, a przede wszystkim na europejskim poziomie autostrady.

Przykłady takich postaw można by mnożyć i mnożyć.

Po tzw. drugiej stronie stoimy My, ekolodzy - może jeszcze kolejarze, rolnicy - z argumentami jakże szczytnymi i odwołującymi się do szerokiego, długofalowego widzenia problemu, lecz nie rozumianymi przez polityków, media, społeczeństwo. Można by powiedzieć, że mamy "przeciwko" sobie wszystkich, z ich pieniędzmi, zapleczem naukowym, układami, możliwościami.

Takie są realia dziś - czy nam się to podoba, czy nie.

Choć wygląda to trochę przygnębiająco, możemy się pocieszać myślą, że już gorzej być nie może i wziąć się do roboty. Przypominają mi się słowa jednego z działaczy Earth First! z Wielkiej Brytanii: Kiedy my zaczynaliśmy akcje antyautostradowe, wszyscy traktowali nas jak grupę szaleńców i głupków. Dziś, po 4 latach, wiele osób zrozumiało problem i z chęcią włącza się w akcje informacyjne i akcje bezpośrednie.

My jesteśmy w trochę innej sytuacji. * Po pierwsze, gdy na Zachodzie zaczęto budować autostrady, nikt nie marzył o ruchu ekologicznym i nikt nie myślał o zagrożeniach motoryzacyjnych. * Po drugie, ich radykalne działania można by porównać do ostatniej deski ratunku - szczególnie w Anglii, gdzie las naturalny w naszym rozumieniu nie istnieje. Dziś, pomimo że samochód panuje w naszym kraju, mamy jako taki ruch ekologiczny, argumenty i doświadczenia z krajów zachodnich. Oni nie mogli liczyć na nic.

Pojawiły się też "pierwsze jaskółki", jeśli chodzi o myślenie pro-ekologiczne w stosunku do transportu. Rozumie się problemy przejść dla zwierząt, zadrzewienia wzdłuż autostrad, benzyny bezołowiowej, zanieczyszczenia spalinami. Także kolej dostrzega swój atut, jako najbardziej ekologiczny środek transportu. Widać to np. w reklamie pociągu Inter-City, w której pociąg mknie, a obok stoją samochody w wielkim korku. Reklamy w TV i napisy na kalendarzach przedstawiają kolej jako ekologiczną, a PKP organizuje przewozy samochodów na specjalnych wagonach z Gdańska do Zakopanego (transport łączony) i wychodzi z inicjatywą przewozu TIR-ów na specjalnych wagonach z Hamburga do Poznania.

Tak, to widzę, ale co dalej?
Nasza kampania istnieje już prawie dwa lata. Szło wszystko dość ślamazarnie, ale udało nam się wydać * 4 rodzaje koszulek (jedna z nich w dwu językach * 5 rodzajów kartek pocztowych o tematyce transportowej * dwa rodzaje ulotek * zorganizowaliśmy dwie akcje, zebraliśmy trochę doświadczeń i niemało informacji * zarejestrowaliśmy też stowarzyszenie.

W najbliższym czasie otwieramy biuro, które będzie obsługiwało całą kampanię, czyli dalsze zbieranie informacji o zagrożeniach motoryzacyjnych, wydawanie publikacji, ciągłą kontrolę posunięć rządu w sprawie autostrad, nawiązanie współpracy z PKP itd. Zamierzamy też działać w sprawie transportu miejskiego - popularyzacja rowerów, ograniczenia ruchu samochodów, organizować akcje, happeningi.

KAMPANIA I JEJ STRATEGIA

Początkowo nasza kampania nazywała się KOLEJ - TAK, AUTOSTRADA - STOP; nazwa została ustalona na kilku spotkaniach w Łodzi i później, w Kolumnie. Pokazuje ona wyraźnie nasze preferencje i to, co negujemy, oraz że istnieje związek między budową autostrady a spychaniem kolei na margines. Dziś uważam, że musimy podejść do kampanii tzw. antyautostradowej w inny, bardziej realny i strategiczny sposób.

Stawianie problemu na zasadzie "to albo to" jest odbierane negatywnie, a w szczególności hasło AUTOSTRADA - STOP! Ludzie, politycy, media nie rozumieją długofalowej polityki pro-samochodowej jako zagrożenia. Dlatego uważam, że lepiej będzie, jeśli hasło zmienimy na UWAGA AUTOSTRADA! co nie zawiera elementu negacji, lecz apel o zwrócenie uwagi na problem. Nasza kampania będzie miała pod-kampanię: UWAGA AUTOSTRADA zajmie się w pierwszym rzędzie zbieraniem informacji o autostradach, nie mieszając w to kolei, zaś podkampania KOLEJ - TAK! zajmie się promowaniem kolei jako najbardziej ekologicznego środka transportu. Myślę, że lepiej jest nie mieszać tych zagadnień (chwilowo), ponieważ kolejarze, którzy mogą być naszymi najważniejszymi sprzymierzeńcami, nie są przeciw autostradzie; chcą jedynie wypromować swój środek transportu. Również dla mediów i społeczeństwa zależność między oboma zagadnieniami jest niezrozumiała. Stwarza to niepotrzebne problemy, które na początku kampanii są niewskazane. Sumując, lepiej, moim zdaniem, mówić o pozytywnych aspektach kolei z punktu widzenia ekologii i jednocześnie trochę oddzielnie mówić o zagrożeniach rozwojem motoryzacji.

DRUGA WAŻNA RZECZ

Kampania tzw. antyautostradowa powinna być prowadzona poprzez uderzenia w czułe miejsca, tzn. po pierwsze powinno się powodować zwiększenie kosztów budowy autostrad poprzez żądanie uwzględnienia wszelkich możliwych zabezpieczeń przed skutkami ubocznymi ich funkcjonowania i jednocześnie żądać przeprowadzania Oceny Oddziaływania na Środowisko. Po drugie, należy aktywizować wszelkie grupy regionalne, społeczne, partie chłopskie, archeologów - wszystkich, których interes jest zagrożony, aby naciskały na spełnienie własnych postulatów. Po trzecie, należy w sposób ciągły kontrolować budowy i sposób ich przeprowadzania, aby w jak największym stopniu zneutralizować ich oddziaływanie, a w przypadku niewywiązywania się z ustalonych rozwiązań ochronnych składać doniesienia do sądu i wszczynać proces. Podobnie można postąpić przed rozpoczęciem budowy, jeśli firmy budowlane nie posiadają odpowiednich dokumentów. Sumując - nie uderzać hasłem AUTOSTRADA - STOP! raczej próbować żądać wszelkich rozwiązań, zwiększających koszty budowy i opóźniać jej rozpoczęcie.

Proszę nie rozumieć powyższych propozycji jako rezygnacji z radykalizmu, lecz raczej jako uwzględnienie realiów procesu, który może nas dopiero doprowadzić do akcji typu Earth First!, jak Noc Ziemi, akcje bezpośrednie (choć nie jest to cel sam w sobie). Trzeba czasu, aby ruch wzmocnił się, aby móc nie tylko powiedzieć STOP, ale również faktycznie zastopować inwestycję. Na to mamy jeszcze trochę czasu, a ten czas trzeba wykorzystać do przygotowania SIEBIE; stworzyć biuro, zorganizować pieniądze i koalicje antyautostradowe. Nie marzy mi się akcja typu Czorsztyn - martyrologia ruchu ekologicznego w Polsce.

Sumując - niestety, autostrady powstaną, choć nam się to nie podoba, przynajmniej odcinek do Poznania i Warszawy, może jeszcze jakiś inny. Jest jeszcze czas, by jak najbardziej odwlec ich budowę i jednocześnie zmobilizować, przygotować się i zebrać siły, aby za 5, 10 lat mieć dostateczny wpływ na politykę transportową państwa, by zahamować kolejne nieekologiczne inwestycje.

Z pozdrowieniami z doliny ASPE i akcji "No Pasaran"

Jacek Polewski

P.S. Nie zamierzam polemizować w ZB na ten temat - chcę tylko przedstawić swą wizję, choć z chęcią wysłucham krytyki i innych propozycji na sposób przeprowadzenia kampanii, i antyautostradowej i pro-kolejowej.

Kontakt
"Ziemia Przede Wszystkim" - FZ
skr. 439, 60-959 Poznań 2


CO SIĘ DZIEJE W POZNANIU


Pod koniec kwietnia w Poznaniu odbywały się MIĘDZYNARODOWE TARGI MOTORYZACYJNE '95. Postanowiliśmy zorganizować akcję anty-samochodową i anty-autostradową.

Wszystko rozpoczęliśmy w piątek (28.4) od koncertu, na którym zagrały trzy kapele oraz zostały pokazane slajdy o tematyce anty-autostradowej (natura - samochody w mieście - alternatywny transport - akcje antyautostradowe w Wielkiej Brytanii) + komentarz. W planach mamy zrobienie podkładu muzycznego pod slajdy i pokazywanie ich na koncertach i spotkaniach. Koncert nie przyciągnął dużej ilości osób - mała reklama, nadmiar imprez przez cały weekend. Mieliśmy tyły w wysokości 2 mln zł.

Następnego dnia przed głównym wejściem na Międzynarodowe Targi Poznańskie o godz. 1000 rozpoczęła się akcja - happening. Na początku rozdawaliśmy ulotki oraz jedna osoba czytała ich tekst przez megafon. Wszyscy byli ubrani w tzw. "śliniaczki" z napisem Autostrada - Stop i rysunkiem (przeróbka Krzyku Muncha). Mieliśmy też kilka transparentów, które rozwiesiliśmy na płocie MTP. Happening zaczął się godzinę później. Polegał on na tym, że rozstawiliśmy domki, drzewka i zwierzęta z kartonu - tworząc w ten sposób makietę polskiej wsi i miasta. Następnie, używając 20-m szmaty stylizowanej na autostradę, z akompaniamentem biznesmena, budowniczego, policji, przedstawicieli Banku Światowego z panienką do towarzystwa rozwaliliśmy domy, drzewa i zwierzęta, budując na nich autostradę. Przy okazji "blablaliśmy" o potrzebie budowy autostrady, np. Przecież musimy mieć nowe drogi, cały Zachód je ma, a to przecież miara dobrobytu itd. W czasie budowy drogi pojawili się protestujący ekolodzy, których też przejechano. W międzyczasie dwie osoby weszły na teren MTP, wspięły się na iglicę i powiesiły duży transparent AUTOSTRADA - STOP. Był on długi i źle obciążony, więc było go widać nie za dobrze. jednak media to podchwyciły i w Poznańskiej TV to właśnie pokazano. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie aresztowanie jednej osoby za wejście na iglicę (druga uciekła). Groziło za to kolegium, jednak ze względów niewiadomych zatrzymany dostał tylko 100.000 zł kary.

Sumując, cała impreza była chyba największa, na jaką było nas stać przy braku pieniędzy, stałych pracowników (działaczy), bez biura i tego wszystkiego, co potrzebne przy porządnym działaniu. Było trochę niedociągnięć, jak [1] koncert: zbyt mała reklama, złe miejsce (poza centrum), zły termin [2] akcja: brak prawnika na wypadek aresztowań (pomimo, że napisaliśmy do 50 biur prawniczych w Poznaniu i Towarzystwa Naukowego Ochrony Środowiska), brak pieniędzy na kary, mała informacja o akcji. Do sukcesów można zaliczyć [1] przyjazd programu Animals (dzięki dla Wojtka z Klubu "Gaja") oraz późniejszy [2] reportaż z akcji, [3] informacje w mediach poznańskich. Dziękujemy wszystkim, którzy pomagali przy akcji, a szczególnie dzięki dla ludzi ze skłotu Rozbrat za pieniądze na zapłacenie kary za wejście na wieżę.

Jacek Polewski


MIASTA DLA ROWERÓW
(NIE DLA SAMOCHODÓW...)


W dniach 18-19 listopada odbyło się w Krakowie spotkanie sieci lokalnych kampanii rowerowych. Przyjechali ludzie z Poznania, Torunia, Wrocławia, Szczecina, Gdańska i Bielska. Spotkanie z jednej strony miało charakter szkoleniowy, z drugiej - służyło wymianie informacji i planowaniu wspólnych działań. Jak sądzę, było istotne i przyda się dla prowadzenia skutecznych działań w całej Polsce. Na spotkaniu w Kolumnie na wiosnę bieżącego roku zawiązała się Międzymiastówka Rowerowa. Obecnie zmieniliśmy nazwę na Miasta dla Rowerów - Ogólnopolska Sieć Lokalnych Kampanii Rowerowych.

Zdecydowaliśmy się uczestniczyć pod tą nazwą na Międzynarodowych Targach "Bicykl'95" na stoisku udostępnionym przez Targi Fundacji Wspierania Inicjatyw Ekologicznych. Następne spotkanie Miast dla Rowerów - mniej szkoleniowe, a bardziej poświęcone planowaniu wspólnych działań - odbędzie się w Poznaniu przy okazji targów, czyli około 8 stycznia 1996. Do FZ/FWIE Kraków przysyłajcie materiały (zdjęcia z akcji, broszury, pisma, ulotki itp.) - żeby można było przygotować stoisko. Szczecin będzie prowadził biuletyn sieci - 200 egzemplarzy rozsyłanych do ośrodków, przygotowywany na podstawie comiesięcznych raportów zainteresowanych ośrodków oraz na podstawie lokalnych biuletynów rowerowych. Biuletyn trafi do ośrodków oraz do prasy i decydentow.

Teraz o szkoleniu. Obecnych było 13 osób, w tym jedna z Krakowa. Szkolenie było poświęcone planowaniu strategii kampanii. Jego celem było zaznajomienie działaczy z technikami analizy i oceny sytuacji oraz sposobami planowania działań tak, aby były one skuteczne, wzmacniały grupę i można się było nimi chwalić. Mówiliśmy też o współpracy z mediami i organizowaniu różnych wydarzeń rowerowych. Uczestnicy szkolenia będą teraz współprowadzić podobne sesje wraz ze swoimi lokalnymiu grupami, aby dobrze zaplanować lokalne kampanie rowerowe. Miejmy nadzieję, że dzięki temu już w czerwcu 1996 roku tematem numer jeden (no, nr dwa) wszystkich mediów będą Miasta dla Rowerów i totalne zadymy Zielonych (wiece, blokady itp.) we wszystkich miastach Polski. Jak się uda, to potem będzie z górki - może nawet zazielenimy polityke transportową RP.

Jestem przekonany, że Dzień bez Samochodu'96 może być naszym wielkim dniem - ale przygotujmy się do niego z odpowiednim namaszczeniem. Już teraz zacznijmy ferment: rozlepiajmy rowerowe plakaty, róbmy graffitti, lepmy naklejki Miasta dla Rowerów! Aby Dzień bez Samochodu się udał, rower musi być cool, jak mawia młodzież. Róbmy szkolenia, planujmy działania w jak największych grupach i organizujmy się - efekty będą.

Po spotkaniu przeprowadzona została pisemna ewaluacja. Uczestnicy stwierdzili, że bardzo przyda się im wiedza, jak sporządzać mapy społeczności lokalnej i przeprowadzać analizy - SWOT, STEP i układu sił. Wiele osób stwierdziło też, że po spotkaniu przeprowadzą podobne planowanie w swoich grupach. Uczestnicy byli zadowoleni z pracy w grupach, miłej atmosfery i "zajebistego sobotniego wieczoru w knajpach" (cytat dosłowny). Do złych stron należało gadulstwo uczestników, dyktatura prowadzącego i brak czasu. Jednej osobie zmarzły w hotelu pięty. Jeden uczestnik żałował, że nie było focusu na temat celów sieci i jej nazwy. Uff. Aha. Mieliśmy zaczynać o 10 rano, zaczynaliśmy o 10:30 - uczestnicy uznali to w kuluarach za swój wielki sukces.

Mam nadzieję, że ktoś z uczestników przedstawi czytelnikom ZB inszy punkt widzenia, aby obraz spotkania był pełniejszy.

I do zobaczenia w Poznaniu.

Wasz Cinek

PS. Pomysły z burzy mózgów - jakie akcje kto zrobił: Rowerzyści ze znakami drogi rowerowej jeżdżą non-stop wokół ronda (Poznań), Bardzo Ważne Osoby ścigają się na rowerach z aktówkami (Szczecin), św. Mikołaj na rowerze (Kraków). Pomysł św. Mikołaja na rowerku do rozpatrzenia w trybie pilnym - Gdańsk, Wrocław (?), Warszawa i Kraków chcą w ten sposób powitać śnieg pod oponami naszych welocypedów. Dołącz się!


ŚCIEŻKI ROWEROWE DLA WARSZAWY


W październiku Federacja Zielonych w Warszawie zorganizowała dwie manifestacje rowerowe. Zapoczątkowały one akcję zbierania podpisów pod petycją do władz miasta o przeznaczenie w przyszłym roku 16 mld zł na budowę ścieżek rowerowych w porozumieniu z rowerzystami.

7.10 przeszło 50 rowerzystów przejechało pod siedzibę władz miasta. Pod urzędem rozległ się głos kilkudziesięciu trąbek rowerowych, gwizdków, przypominających o istnieniu rowerzystów. Do demonstrantów wyszedł wiceprezydent miasta, Jerzy Lejk. Obiecał 3 mld starych zł na budowę ścieżki rowerowej wzdłuż Wisły z Bielan do Wilanowa (częściowo już istniejącej, dziś zdewastowanej). Manifestanci po wysłuchaniu deklaracji pojechali na Agrykolę, gdzie każdy uczestnik napił się napoju z Tymbarku, w szklanej zwrotnej butelce.

Na zakończenie akcji demonstranci wypełnili ankiety rowerowe dotyczące rodzaju budowanych ścieżek, ich nawierzchni, tego, gdzie powinny być budowane w pierwszej kolejności.

21.10 na Placu Zamkowym pojawiło się 150 rowerzystów. Trasa manifestacji wiodła pod Sejm, gdzie mieli pojawić się parlamentarzyści. Niestety, na Wiejskiej nikogo nie było (tego dnia Sejm nie obradował, a zaproszenia przesłane do klubów poselskich pozostały bez odzewu). Z powrotem przejazd trwał znacznie dłużej, przy wtórze okrzyków: "Ścieżki rowerowe dla Warszawy", "Rower nie truje", "Na rowerze ojciec, matka; seks się trzyma nawet dziadka".

Po powrocie na Plac Zamkowy zaczęła się najmilsza część manifestacji - konkursy. Rozstrzygnięto m.in. konkursy na najładniejszą pompę (dwustronną), na najmniejszy rower (dwa, na których przyjechały 4-letnie bliźniaki); na najstarszego uczestnika (wygrał Pan, który urodził się w roku 1928 i dziennie pokonuje latem do 200 kilometrów na rowerze), na najbrudniejszy rower (gdzie o prymat walczyła dziewczyna wyprzedzona przez ubłoconego do stóp do głów "górala"). Najwięcej rowerów uczestniczyło w konkursie na najlepiej wyposażony rower - prawie wszyscy oprócz lamp na baterie, mieli światła na dynamo, torby na bagażnik, trąbki, liczniki, słowem mnóstwo dziwnych gadżetów. Nagrodami były koszulki rowerowe, notesy z rowerem na okładce i plecaki indyjskie.

Jak do tej pory pod petycją podpisało się przeszło 2,5 tysiąca osób. Akcja trwa do grudnia.

Stanisław Biega


DROGI ROWEROWE W KRAKOWIE
LISTA FAKTÓW

1. KTO CHCE DRÓG ROWEROWYCH?

66% mieszkańców Krakowa, w tym 86% w wieku do 18 lat i 77% w wieku 18-23 lat. Sprzeciwia się drogom rowerowym 12% Krakowian. 60% mieszkańców Śródmieścia popiera też dalsze ograniczanie ruchu samochodowego w centrum miasta.

(źródło: ankieta Urzędu Miasta Krakowa, 1995).

2. ILU JEST W KRAKOWIE ROWERZYSTÓW?
Coraz więcej. Na rowerze w dzień roboczy w 1994 roku odbywało się w Krakowie 22 tysiące podróży. Stanowi to 1,6% wszystkich podróży i 2% podóży niepieszych.

(źródło: kompleksowe badania ruchu, Urząd Miasta Krakowa, 1994).

3. CZY KRAKOWIANIE ZACZĘLI JEŹDZIĆ ROWEREM DO PRACY?
Tak. Kilka lat temu zezwolenie na wjazd rowerem na teren Huty Sendzimira miało około 50 osób, dzisiaj - ponad tysiąc. Jest to dwudziestokrotny wzrost komunikacyjnego użycia roweru. W większości pracownicy HTS dojeżdżają rowerem z miasta.

(źródło: Szef Spraw Obronnych HTS).

4. CZY POLITYKA ROWEROWA JEST KOSZTOWNA?
Nie. Budowa dróg rowerowych kosztuje tyle samo, co budowa chodnika i jest kilkanaście - kilkadziesiąt razy tańsza, niż budowa ulicy dla samochodów. Ponadto, polityka promocji roweru to nie tylko budowa wydzielonych dróg rowerowych, ale także inne, często tańsze działania. Należą do nich: uspokajanie ruchu samochodowego - czyli tworzenie stref "5" i "30", gdzie samochody nie mogą poruszać się z prędkością wiekszą niż - odpowiednio - 5 czy 30 km/godz, naprawa poboczy, udostępnianie ulic jednokierunkowych dla rowerów w obie strony czy tworzenie skrótów dla rowerów. Często tworzenie rowerowej infrastruktury oznacza remont i wykorzystanie istniejących ulic czy ciągów pieszych.

5. CZY NIE MA TAŃSZYCH SPOSOBÓW NA EKOLOGICZNY TRANSPORT?
Nie. Co roku ruch samochodowy w Polsce wzrasta o 10%. Za pięć lat Kraków będzie potrzebował prawdopodobnie o połowę więcej miejsc parkingowych. O połowę szybciej będą niszczeć ulice. O 50% wzrosną zanieczyszczenia. Tymczasem kosztowna obwodnica zmniejszy ruch na Alejach najwyżej o 10%. Nie stać nas na budowę nowych dróg, zwłaszcza w obrębie zabytkowego centrum. Już dzisiaj budowa wielopoziomowych parkingów powoduje protesty mieszkańców. Każdy rower to szansa, że będzie można racjonalniej wykorzystać komunikację zbiorową i że nie trzeba będzie budować kosztownych dróg i parkingów. Dlatego należy wspierać istniejący trend wzrostu komunikacji rowerowej.

6. CZY ROWER TO CHINY?
Bzdura. Rower to Zachód.
Najczęściej rowerem jeżdżą (i to w mieście!) Holendrzy - 30% wszystkich podóży, Duńczycy (30%), Niemcy (15-20%), a także - mimo niesprzyjających, jak może się wydawać, warunków pogodowych i geograficznych - Austriacy, Szwajcarzy i Szwedzi. Polacy też potrafią - ale nie mają dróg rowerowych. Od 1992 roku edukację w dziedzinie ekologicznego transportu prowadzi Federacja Zielonych/Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych w ramach kampanii "Kraków miastem rowerów".

Federacja Zielonych/Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych
Kraków, Sławkowska 12
tel./faks 22 22 64, 22 21 47, andrzej@fwie.most.org.pl


A JEDNAK PROWIZORKA


Od ładnych paru miesięcy fragment obwodnicy autostradowej Krakowa, czyli tzw. węzeł opatkowicki był już prawie gotowy. Miał jednak "drobne" braki. Między innymi brakowało ochronnych ekranów akustycznych. Domagali się ich urzędnicy ochrony środowiska. Pisałem już o tym w ZB (10/95, s.4) w tekście Bez prowizorki. Teraz ciąg dalszy.

Nie zgodzę się na prowizorki. Chcę, żeby po raz pierwszy w kraju oddano taki obiekt zgodnie z przepisami1) jeszcze we wrześniu deklarował wojewódzki inspektor ochrony środowiska, Paweł Turzański.

Zaraz jednak znaleźli się tacy, którzy zaczęli nawoływać do "rozsądnego kompromisu", czyli do otwarcia autostrady bez wykonania wszystkich wymaganych ekranów.

Urzędnicy blokują oddanie autostrady2) grzmiał prezydent miasta, Józef Lassota zapominając, że sam też ... urzędnik.

Jestem przekonany, że po otwarciu odcinka autostrady poziom hałasu nie będzie wyższy niż teraz3) uspokajał wiceprezydent, Jan Friedberg.

Brak ekranów nie powinien być aż tak istotnym problemem. Tym bardziej, że na początku natężenie ruchu i tak nie będzie duże4) ze znawstwem przewidywał Jerzy Bajer, dyrektor Dyrekcji Okręgowej Dróg Publicznych.

Krakowscy Zieloni (a jest ich w naszym mieście trochę) spali. Ja przynajmniej nie zauważyłem widocznego poparcia dla nie zgadzającego się na ekologiczną prowizorkę wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska.

W tej sytuacji 23 października Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego ustąpił i zgodził się na otwarcie autostrady bez wybudowania wszystkich wymaganych ekranów. Cztery dni później wjechały pierwsze samochody, a ekrany mają być montowane etapami aż do 31 grudnia przyszłego roku.

Tak sobie myślę, że Że dobrze by było, aby ci wszyscy urzędnicy bagatelizujący problem hałasu przy autostradzie, a więc wymienieni wyżej panowie Lassota, Friedberg i Bajer zamieszkali przy autostradzie aż do czasu wybudowania ostatniego metra ostatniego ekranu akustycznego. Technicznie można by zrobić to tak. Niech zamieszkają sobie razem w małym domku na kółkach, który przemieszczać się będzie w te miejsca, gdzie ekranów jeszcze brak. I tak aż do całkowitego ukończenia prac.

Stanisław Zubek
Kraków, 5.11.95.


PRZYPISY

1) Andrzej Stawiarski, Problem, którego nie ma, "Gazeta w Krakowie" z 6.9.95, s.1.

2) Co boli prezydenta?, "Dziennik Polski" z 2.10.95, s.5.

3) Patrz przypis nr 1.

4) W tym tygodniu, "Gazeta Krakowska" z 24.10.95, s.24.