Strona główna |
27.12.'89 teren przyszłego zalewu
czorsztyńskiego wizytował wiceminister
ochrony środowiska Henryk Słota.
Wespół z miejscowymi władzami (w tym
także ludźmi odpowiedzialnymi za
ochronę przyrody), oraz dyrektorem
Pienińskiego Parku Narodowego rozdzielono
fundusze mające poprawić stan ochrony
przyrody rejonu Pienin. Dyrektor PPN
wytargował dotację na nowe mieszkania
i etaty dla własnej instytucji, a
władze, jak zawsze, przyklasnęły
ministrowi. Pominięto aspekty kulturowe, a
etat zoologa uznano za właściwy ruch w
kierunku zachowania Pienin. Będzie to
chyba zoolog o funkcji grabarza. W
miejscowej prasie ukazał się rutynowy,
kłamliwy komentarz zasłużonego w tej
dziedzinie, dyspozycyjnego pismaka pt.
"Na pomoc Pieninom". Artykuł należy
odczytać na zasadzie odbicia
lustrzanego i zgodnie z tym tytuł
brzmi: "Ostatni gwóźdź do trumny dla Pienin".
W tekście tym operuje się wyrażeniami
typu "pieniński Balaton", a autor
swobodnie łączy spodziewany zanik
około 6 tys. gatunków zwierząt i roślin z
wymogiem szczególnej ochrony Pienin.
Dyrektor PPN zapewnił, że "ochroni co
najcenniejsze", i tym optymistycznym
akcentem kończy się kwitujący całą
sprawę artykuł. W lecie ub. roku WiP
wymalował na zaporze napis "Narodowi w
dowód swej głupoty - Komuna" - Czy w
tym roku domaluje coś jeszcze?
(Owszem, domalujemy. - wn)
Na Pieninach postawiono
najwyraźniej kreskę. Nie jest, jak
widać prawdą, że władze i profesjonaliści nie
zajmują się tym problemem. Być może
byłoby lepiej gdyby się nim nie
zajmowali?
wilk
Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot