Strona główna 

ZB nr 3(80)/96, marzec '96

PYTANIA DOTYCZĄCE LETS

Było oczywiste, że nowe zjawisko gospodarcze, jakim jest LETS, na temat którego ZB opublikowały w 1995 roku cykl artykułów, wzbudzi mnóstwo kontrowersji, wątpliwości. Efektem tego są pytania, które docierały do mnie od czytelników lub podczas bezpośrednich spotkań, na których opowiadałem o lokalnym pieniądzu. Na część z nich postaram się teraz odpowiedzieć - wybrałem te, które pojawiały się najczęściej lub te o największym "ciężarze gatunkowym".

Za różne cenne uwagi pragnę podziękować Andrzejowi Żwawie, Darkowi Liszewskiemu oraz Maćkowi Kozakiewiczowi.

Pytanie: LETS przypomina system kartkowy, kołchozy itp. znane z komunizmu.

Odpowiedź: Moja odpowiedź na tę wątpliwość i zarazem zarzut, bo tak należy chyba to rozumieć, jest bardzo prosta: otóż LETS nie przypomina ani systemu kartkowego, ani kołchozów. Nie jest też wytworem komunistycznym czy też ludzi przyznających się do komunizmu. LETS powstał w krajach jak najbardziej kapitalistycznych, tak jak zwykliśmy kapitalizm rozumieć. Powstał, w pewnym sensie, jako odpowiedź na sytuację rynkową, jako swego rodzaju narzędzie obrony społeczności lokalnych przed niedogodnościami globalnego systemu walutowego, a przede wszystkim jako narzędzie rozszerzające wolny rynek wymiany dóbr i usług. LETS jest systemem dobrowolnym, inicjowanym w społeczności lokalnej oddolnie, nie ma więc tutaj żadnego przymusu, jak w przypadku systemu kartkowego czy kołchozów. LETS pomaga tym, którzy chcą się nim posługiwać, zaś instytucje wspomniane wcześniej miały charakter raczej represyjny.

Pytanie: W komunie Polacy stosowali podobny system: ktoś wyniósł ze swego zakładu worek cementu dla sąsiada, który rewanżował się poprzez swe znajomości w kadrach, dzięki czemu dziecko cementodawcy mogło pojechać na wakacje itd.

Odpowiedź: To pytanie sugeruje, jakoby, nazwijmy to, świadczenie wzajemnych usług było wyłączną domeną komunizmu. Otóż tak nie jest. Ludzie będą sobie świadczyć wzajemne usługi nadal, jak to robili od początku swego istnienia. Rozumiem, że pytanie to zwraca uwagę na kryminalny i niezdrowy aspekt wzajemnego świadczenia sobie usług. Tu też oczywiście komunizm nie ma monopolu. Dla naszego tematu istotne jest to, że w systemach LETS ważna jest legalność zawieranych transakcji. W przypadku bowiem dokonania transakcji nielegalnej, w świetle prawa i umowy uczestników LETS, "bank" czy też "biuro" systemu odmówią uznania takiej transakcji i odzwierciedlenia jej w rachunkowości systemu. Oczywiście system nie chroni przed dokonywaniem nielegalnych transakcji, tak jak nie czyni tego każdy inny system finansowy, począwszy od wymiany bezpośredniej, a skończywszy na tradycyjnym pieniądzu. Natomiast, jak powiedziałem wcześniej, stwarza możliwości poszerzenia rynku i zwiększenia ilości oraz rodzaju wymienianych dóbr i usług, eliminując ograniczenia rynku opartego na tradycyjnym pieniądzu. Przede wszystkim daje ludziom możliwość spełnić się przy wykonywaniu tego, co akurat lubią. Fakt praktycznie nieograniczonego dostępu do kredytu powoduje, że nikt nie jest zmuszony do wykonywania pracy na czyjąś rzecz, a więc nie jest zmuszony "sprzedawać się" czy też "sprzedawać swojej pracy i czasu", aby uzyskać to, co jest mu potrzebne. Nikt nie musi się więc godzić na pracę w ciężkich warunkach, na wykonywanie uwłaczających mu prac i czynności czy też na życie na bakier z prawem z powodu konieczności zdobycia środków do życia. Po za tym dokonując wymiany dóbr i usług w oparciu o LETS nie jesteśmy zobowiązani do spłacenia swojego kredytu bezpośrednio temu, z którym zawarliśmy transakcję. Spłacamy kredyt (ujemny stan na koncie) nie gotówką czy "fikcyjnym" pieniądzem LETS, ale swoją pracą na rzecz kogokolwiek, kto należy do LETS w naszej społeczności lokalnej. Więc jeśli już jest to potrzebne dla naszego poczucia niezależności, możemy w ogóle nie odczuwać tutaj wzajemności świadczeń w rodzaju "jak ja tobie, to ty mi".

Pytanie: System naiwny, a może i szkodliwy dla stosunków międzyludzkich spowoduje, że ludzie będą liczyć transakcje, które normalnie robią bezinteresownie. Jakie są moje wątpliwości? Np. można dla żartu wyobrazić sobie, że ktoś komuś pożycza kawałek papieru toaletowego i kasuje kilka punktów, inny dzieli się zapasem gruszek itd. Paradoksalnie można sobie wyobrazić "urynkowienie" rodziny: żona gotuje obiad za ileś tam punktów od męża i dzieci, mąż naprawia zlew za LETSy, a starsze dziecko idzie na zakupy i też "kasuje", młodsze opiekuje się najmłodszym też za ileś tam punktów... Nowy wspaniały świat i mała apokalipsa na raz.

Odpowiedź: Tkwi tu, myślę, pewne nieporozumienie, które zaczyna się chyba od traktowania systemu LETS tak, jakby miał on zastąpić istniejący system finansowy. Oczywiście trudno jest wyrokować o przyszłości LETS, ale przynajmniej na razie jest to system, którego konstrukcja jest akurat taka, że uzupełnia on oficjalny system walutowy i tak należy na niego patrzeć. Więc praktycznie nie zmienia się nic, oprócz tego, że do dotychczasowych relacji gospodarczych między ludźmi dochodzą jeszcze te, które oferuje LETS. Natomiast co do bezinteresowności, to mam w tej mierze inne zdanie. Przede wszystkim warto zauważyć, że - zwłaszcza w wielkich miastach albo raczej tam, gdzie dotarła w pełni cywilizacja telewizji i hamburgerów - bezinteresowne świadczenie sobie wzajemnych usług zanika. LETS może odbudować bezinteresowność wzajemnych relacji w społeczności lokalnej, po pierwsze: wiążąc na nowo jej członków w sieć relacji przyjacielsko-gospodarczych, po drugie: jego konstrukcja oparta o "fikcyjny" pieniądz powoduje, że wymiany dóbr i usług dokonuje się ze świadomością wzajemności (choć nie koniecznie bezpośredniej) świadczeń i po trzecie, i najważniejsze: nie ma przymusu dokonywania transakcji w oparciu o LETS, można ją zawrzeć "gratis", natomiast LETS jest tu znakomitym - dzięki wymianie informacji - pośrednikiem, dzięki któremu w ogóle do tej transakcji dojdzie.

Kolejna sprawa to wspomniane "urynkowienie" rodziny. Teoretycznie taki absurd, jak w podanym w pytaniu przykładzie, jest oczywiście możliwy, ale raczej należy to traktować w kategoriach humorystycznych. Nawet jeśli by się tak stało, to przecież nie z winy LETS, lecz posługujących się nim ludzi. Równie dobrze przecież coś takiego możliwe jest z tradycyjnym pieniądzem: jak w podanym przykładzie płacimy sobie za wszystko, za zrobienie herbaty, zakupów, za pomoc w rozwiązaniu krzyżówki, za przypilnowanie młodszego rodzeństwa, itd., tylko że używamy złotówek czy dolarów. W pewnym sensie coś podobnego rzeczywiście ma miejsce, ale ma to symptomy raczej przekupywania, zwłaszcza dzieci, aby zechciały coś zrobić dla domu, wówczas to albo rodzice coś im kupią, albo obdarują pieniędzmi. Zwykle w tym przetargu chodzi o wykonanie czegoś na rzecz rodziny kontra możliwość zaspokojenia jakichś zewnętrznych w stosunku do rodziny celów czy potrzeb. Gdyby wyobrazić sobie taki mini LETS dla rodziny, a więc z walutą krążącą jedynie wewnątrz rodziny, wówczas wzajemność, że tak się wyrażę, pozostawałaby w rodzinie, a więc posprzątałbym mieszkanie za pieniądz "rodzinny" i mógłbym nim np. opłacić młodszego brata, aby przez tydzień wyłącznie on wyrzucał śmieci, nie mógłbym więc za taki "rodzinny" pieniądz pójść np. do kina. Ponieważ waluta jest "fikcyjna", więc niewiele by się to różniło od dzisiejszych dialogów w rodzaju: "no bracie, ja w tym tygodniu sprzątam całą chałupę, a ty przez tydzień chodzisz ze śmieciami". Tak więc nawet zakładając taką małą apokalipsę, nie uważam, żeby rzeczywiście była to apokalipsa, chyba, że ktoś doprowadziłby to wszystko do totalnego absurdu, ale jak powiedziałem, byłaby to wina tego kogoś, a nie LETS. Natomiast można podyskutować, czy funkcjonujące dzisiaj przekupstwo za gotówkę za pracę dla dobra swojej rodziny, gdy w grę wchodzą zewnętrzne cele, jest pozytywne czy nie, czy jest transakcją, czy przekupstwem właśnie.

Pytanie: Jak funkcjonuje system opłacania księgowego?

Odpowiedź: Podobnie jak w przypadku każdej innej usługi świadczonej w ramach LETS usługa obsługiwania kont uczestników systemu jest opłacana w walucie wewnętrznej tego systemu. Księgowanie transakcji jest usługą świadczoną na rzecz uczestników LETS, jest więc z tego punktu widzenia tylko kolejną pozycją w katalogu ofert. Natomiast szczególna pozycja tej usługi wynika z konstrukcji systemu, który bazuje na użytkowaniu pieniądza, który znajduje się wyłącznie na kontach uczestników LETS. Konta te muszą sprawnie funkcjonować. Jest to zadanie osoby lub osób, które świadczenia tej usługi się podejmą.

Pytanie: Czy to jest bank?

Odpowiedź: Rzeczywiście przypomina to trochę część usług świadczonych przez bank. Tyle, że w wydaniu LETS jest to bank lokalny, którego działanie ogranicza się do obsługi kont uczestników systemu. Żaden pieniądz nie jest przez taki bank emitowany, nie można także ze swojego konta wypłacić żadnej gotówki, ale można oczywiście dokonywać w oparciu o stan swojego konta transakcji. Rolą tego banku jest notowanie transakcji, jakie zachodzą między uczestnikami oraz dostarczanie im informacji o zasobach ofert i istniejącym zapotrzebowaniu na pracę. Tej ostatniej informacyjnej funkcji "banku LETS" zwykłe banki już nie pełnią.

Pytanie: Gdzie taki system się sprawdził?

Odpowiedź: Chociaż system ten narodził się w Kanadzie, jednak największą popularnością cieszy się w innych krajach anglojęzycznych: głównie w Australii, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii. Nieznacznie także w Stanach Zjednoczonych, chociaż tam bardziej preferowany jest lokalny pieniądz w formie pieniądza emitowanego. Powoli LETS przenika także do krajów europejskich. Słyszałem o kilku systemach LETS w Holandii.

Pytanie: Czy system odpowiada za jakość usług?

Odpowiedź: Nie. Jakość usług jest wyłącznie kwestią umowy między stronami transakcji. System LETS służy jedynie sprawnym systemem informacyjnym, dzięki któremu można łatwo znaleźć interesujące nas informacje dotyczące dostępnych usług i dóbr w ramach systemu oraz istniejących potrzeb. System umożliwia więc kontakt między stronami transakcji. Natomiast strony transakcji dogadują się między sobą. Gwarantem jakości poniekąd jest lokalna konstrukcja systemu i szybki przepływ informacji, dzięki czemu o niesolidnym wykonawcy prac uczestnicy systemu mogą szybko wymienić informacje. Taka osoba może mieć później problemy z poprawieniem swojego wizerunku i jej oferta może być ignorowana przez innych uczestników.

Pytanie: Od jakiej ilości osób startowały systemy?

Odpowiedź: Liczba osób na starcie nie ma znaczenia. Może to być nawet tylko kilka osób. I tak często bywa w praktyce. Natomiast istotne jest to, aby od samego początku dbać o zachęcanie nowych osób do uczestnictwa w systemie.

Pytanie: Czy przy starcie istnieje zagrożenie brakiem możliwości odpowiedniego ustalania wartości usług?

Odpowiedź: Jeżeli wartość waluty systemu zostanie jasno określona w stosunku do wartości waluty oficjalnej (np. jednostka LETS = 1 złotemu), to takie niebezpieczeństwo nie istnieje. Uczestnicy systemu mając porównanie do cen na rynku z łatwością wycenią oferowane przez siebie usługi. Oczywiście po uzyskaniu pewnej autonomii rynku w ramach systemu LETS ceny mogą odbiegać od analogicznych cen na rynku, na którym posługujemy się tradycyjnym pieniądzem. Problem oczywiście mogą mieć osoby, które oferują usługi nieobecne na rynku oficjalnym. Ale taki sam problem miałyby one wchodząc z tymi usługami na rynek oficjalny, więc nie jest to wada systemu LETS.

Pytanie: Jaki jest stosunek organów podatkowych do LETS?

Odpowiedź: Jak do tej pory wszędzie tam, gdzie LETS się rozwinął, to ustawodawstwo dostosowywało się do rosnącej liczby systemów. LETS jest z samej swej istoty skonstruowany tak, że nie służy do unikania obowiązku podatkowego narzuconego przez prawo, lecz go uznaje. Od transakcji zawieranych w ramach systemu też płaci się podatki. Konstrukcja rachunkowości systemu powinna być "przejrzysta" dla organów podatkowych. Jest to wystarczające zabezpieczenie, aby z miejsca nie być posądzonym o to, że próbuje się coś kręcić. Tym niemniej, jak wskazuje praktyka pierwsze reakcje urzędów nie zawsze bywają przyjazne dla LETS. Jest to jednak w dużej mierze problem psychologiczny, a nie prawny.

Pytanie: Jak się ma LETS do inflacji?

Odpowiedź: Jeśli waluta wewnętrzna systemu jest określona w porównaniu do wartości waluty oficjalnej (np. jednostka LETS = 1 złoty), to oczywiście system nie chroni przed inflacją. Jeśli inflacja dotknie waluty oficjalnej, dotknie także i jednostki systemu. Wówczas największą zaletą LETS jest fakt, że w chwilach braku dostępu do gotówki możemy dokonywać transakcji i zaspokajać swoje potrzeby. Jest jednak sposób na dołączenie do zalet LETS także funkcję chroniącą przed inflacją. Należy zdefiniować jednostkę systemu w oparciu o czas pracy (np. jednostka LETS = 1 godzinie pracy). Oczywiście takie ustalenie jest umowne i należy wówczas określić, co rozumiemy przez 1 godzinę pracy, czyli przyjmujemy, że w danym czasie 1 godzina pracy = np. 5 złotych. Oznacza to oczywiście, że jednostka LETS = 5 złotym i taki jest przelicznik, dopóki inflacja nie zmieni tych relacji. Gdy złoty zacznie tracić na wartości, trzeba będzie zweryfikować wartość 1 godziny pracy i wówczas będzie ona równa np. 10 złotym, jeśli inflacja wyniosła 100%. Jeśli w tym czasie na moim koncie znajduje się kwota równa np. 10 godzinom pracy, to bez względu na ruchy wartości waluty oficjalnej wciąż mam na koncie tę właśnie kwotę, tyle że wyrażona w złotych przed inflacją będzie ona równa 50 złotym, a po zaistnieniu czynnika inflacyjnego będzie równa 100 złotym. Bez względu zatem na inflację siła nabywcza takiego pieniądza pozostaje bez zmian. Taki pieniądz godzinowy jest bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych.

Pytanie: Czy to jest cofanie się do wymiany towarowej?

Odpowiedź: Nie jest to cofanie się do wymiany towarowej, choć oczywiście pewne jej cechy dałoby się w LETS odnaleźć. LETS jest bardzo wysublimowaną formą pieniądza i mógł się pojawić dopiero na określonym etapie rozwoju i zrozumienia relacji pieniężnych. Nie bez znaczenia jest być może przywoływana czasem zbieżność pomiędzy czasem powstania LETS, a rozwojem masowej komputeryzacji.

Pytanie: Jakie są bariery powstania LETS w Polsce?

Odpowiedź: Wyłącznie psychologiczne. Inne bariery mogą, ale nie muszą, pojawić dopiero wówczas, gdy pierwsze systemy zaczną działać. Można się spodziewać np. początkowo niechętnej reakcji instytucji podatkowych. Ponadto, jak to w Polsce bywa, można się spodziewać jakieś reakcji natury ideologicznej, jeśli ktoś zobaczy w LETS "wrogi element" albo "diabła".

Pytanie: Twoje teksty o LETS drukowane w ZB są zbyt suche i po przeczytaniu nie wiadomo, co z nimi robić: ciekawostka czy co? Napisz może jasno, że jest to propozycja na tu i teraz, właśnie dla zwykłych, niezbyt zamożnych ludzi, a nie wymysł znudzonych ludzi "zachodu", którym się od dobrobytu w głowach przewraca.

Odpowiedź: Nic dodać, nic ująć. Może jedynie to, że LETS jest dla wszystkich. Może służyć tak bogatym, jak i biednym. Ale aby spełnił on swoją rolę ludzie sami muszą wziąć los w swoje ręce, tu nikt "z góry" za nich tego nie zrobi. Sukces LETS zależy od aktywności ludzi w społeczności lokalnej. Brak tej aktywności, brak chęci, aby pomóc sobie i innym przekreśla taką możliwość. Na siłę nie da się nikogo uszczęśliwić. Myślę, że w momencie powstania takiej potrzeby systemy LETS pojawią się i u nas.

Janusz Reichel


ZB nr 3(81)/96, marzec '96

Początek strony