"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 3 (81), Marzec '96
Milton, Raj utracony
Narodzić się, odrodzić, cud poczęcia, cud tworzenia - każde znaczy jakiś początek, który aż prosi się o kontynuację. W niektórych kulturach, społecznościach kobieta rodząca jest pozostawiana samej sobie, izolowana, przeżywa poród samotnie. W innych, w narodzinach niezinstytucjonalizowanych poród staje się wydarzeniem w szerokim gronie rodziny czy przyjaciół. Poród rodzinny, bez poczucia anonimowości, osamotnienia, w tym momencie chyba najmniej traumatyczne narodziny w naszych warunkach (obok coraz częstszych i w Polsce porodów domowych). Obok takich radości istnieje również realność ciąż niechcianych, krajów, w których próbuje się ograniczać ilość poczęć i porodów, sterylizuje się kobiety i mężczyzn lub odbiera szanse przeżycia słabszym czy chorym dzieciom, preferuje jedną z płci. W innych, ewidentnie starzejących się krajach (tzw. "mocarstwa cywilizacyjne") głowy państw apelują o dawanie życia, ale wciąż mały nacisk kładą na szacunek dlań, świadomość jego wielkości i świętości (tak, właśnie tak określić można jego wartość). Jeżeli nie zagłębimy się w refleksje nad istotą życia i wielką tajemnicą, jaką jest jego powstawanie, to nasze myślenie pozostanie na poziomie współżycia, płodzenia, seksu, popędu, przymusu, mechanizmu i tym podobnych bzdur. Przekształcanie ziemi i wędrówka po niej zawierają się przede wszystkim w tajemnicy odkrywania w niej i w nas samych miłości, budowaniu na niej całego życia.
Dzielę się z wami okruchami macierzyństwa, które w sobie przeżywam od dawna. Mnie nie jest potrzebne w tej chwili położenie na piersi dzieciątka jako dowód na to, że jest, jest osobą i jest dobrem. Znam je od kilku miesięcy. I wiem, jak wiedział Bóg, że stworzenie było dobrem, więc pozwolił (i ja za nim), by trwało.
Dziewczyny, które wahacie się, kobiety, które za cenę własnego zdrowia, nerwów, chorób i urazów związanych ze zdecydowaniem się na życie "bez problemów" rezygnujecie z autonomicznego i bezbronnego człowieka nie dając mu szansy, pomyślcie o tym, że ono na swój sposób odczuwa i wie... Zanim zorientujecie się, że nosicie je pod sercem, jego serce już bije, a całość jest prawie wierną miniaturką was samych, która rozpoczęła ważną i trudną pracę, jaką jest życie. Zależy od was, ale jest jakże niezależne w sobie. Podobnych cudów jest niewiele, ale ktoś, kto je ponumerował i zamknął liczbę na siedmiu, chyba przesadził nie wspominając o cudzie życia.
Wygnanie z raju wiąże się, oprócz utraty bezpiecznego schronienia i małej stabilizacji danej nam przez kogoś, z szansą i koniecznością odkrywania siebie samego w nowej realności, szukania własnego Ja, miejsca i celu oraz sensu życia. Za każdym "tak", "nie", "chcę", "wybieram" - idzie silnie odciśnięty w rzeczywistości nasz ślad - tu zaczyna się wolność, a z nią odpowiedzialność, ryzyko strachu, bólu, nowego, ale również bogactwo tego, co w życiu (rozwoju) zyskać możemy, dookreślając siebie. Każdy wybór jest wyjątkowy, jedyny, ostateczny, tylko nasz i oby, oby był tym właściwym, niosącym dobro, obdarowującym coś lub kogoś. Nie bójcie się na niego zdecydować...
Aneta Sendra-Wójcik
Sławek Pietrasik
Stąd właśnie pochodzi koncepcja "You are Under Arrest", z tego, że zamykają cię za udział w scenie ulicznej, że ulegasz gęstniejącemu horrorowi nuklearnej zagłady oraz że zamykają twego ducha. Nuklearna groza to prawdziwy sukinsyn w naszym życiu, to i zanieczyszczenia, które są wszędzie. Zanieczyszczone jeziora, oceany, rzeki, zanieczyszczony grunt, drzewa, ryby, wszystko.
Uważam, że oni wszystko tak pieprzą, bo są pieprzeni, tacy chciwi. Mówię o białych ludziach, którzy to robią, robią to na całym świecie. Pieprzą warstwę ozonową, straszą, że na każdego zrzucą bombę, zawsze próbują odbierać chłam innym ludziom i wysyłają armie, kiedy ci ludzie nie chcą go oddać. To karygodne, żałosne i niebezpieczne, to co robią, co robili przez te wszystkie lata, bo to jest dymanie każdego z nas.
Miles Davis, trębacz jazzowy