"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 4 (82), Kwiecień '96


ZIELONE LISTY

Z dużym niesmakiem przeczytałem list p. Zawadzkiego O przyjaźni wisielca ze sznurem... (ZB 12/95, s. 94). Szczególnie razi mnie w tej wielości słów niedostatek istotnej treści. Zachwycony własnymi skojarzeniami twórca listu bawi się słowami bez żadnego skrępowania i poszanowania cudzej śmierci, co dziwić może u kogoś chełpiącego się znajomością z wieloma duchownymi.

Powołuje się na kawiarniane plotki, przypisuje innym "cyrograf", zaciera różnicę pomiędzy konopiami a tzw. "narkotykami (ONZ-owska WHO zaleca, by mówić o "lekach" i "zależności od leków") twardymi". W sposób nieuprawniony przenosi swoje doświadczenia z heroinistami na konopie (mówi o umierających na ogół w wieku 24-27 lat, chyba nie pod wpływem konopi?), czym popiera kłamstwa środków zbiorowego przekazu. Tłustą czcionką wyróżnia swój pomysł, że "trawa kasuje" intuicję, mimo iż ogromna większość użytkowników sądzi, że intuicję raczej ona wzmaga. Pisze o zaniku pod wpływem konopii reakcji przed niebezpieczeństwem np. w ruchu drogowym, gdy tymczasem w opublikowanym w 1994 r. w Maastricht 200-stronicowym doktoracie (opartym na badaniach zleconych przez rząd USA) H.W. Robbe podaje, iż ...kierowcy pod wpływem marihuany mają skłonność do przeceniania niekorzystnych wpływów tego środka na jakość ich jazdy i nadrabiają je, jak mogą; np. zwiększają wysiłek, by dobrze wykonać zadanie, zwiększają odstęp względem samochodu przed nimi, zwalniając. Zachowanie to jest wg badań przeciwnym do zachowania pod wpływem alkoholu [zob. Influence oMarihuana on Driving, s.178]. Swego przedmówcę p. Zawadzki zapytuje, czy wszystkie negatywne strony "przypalania" są zbadane przez lekarzy, ale sam nie podaje żadnych wyników badań, poza własnym, raz przyjemnym, raz przykrym przeżyciem (niedoszłego medyka). Uogólnia jedno ze swych doświadczeń, w dodatku źle zrozumiane, na wszystkie i wszystkich. Można by przecież wspomnieć o (uogólnionej na rośliny) zasadzie "domniemania niewinności", gdy nie ma dowodów.

Przytoczmy więc p. Zawadzkiemu w całości internetową ocenę zagrożeń użycia konopii wg (państwowego) Niderlandzkiego Instytutu Alkoholu i Leków (NIAD): W Holandii konopie pali się głównie jako haszysz (żywicę wraz z częściami rośliny) lub marihuanę (wysuszone szczyty rośliny). Występuje również jedzenie (space-cake) i palenie konopii w fajce wodnej. Główną konsekwencją palenia w ciele ludzkim jest możliwy szkodliwy wpływ na płuca. Nie ma żadnego rzetelnego naukowego dowodu uszkodzenia mózgu, szkodliwego wpływu na krążenie krwi, system odpornościowy czy rozmnażanie. Jednakże dostrzeżono zmniejszenie szybkości reakcji i zdolności do skupienia się, jak również zmniejszenie się pamięci krótkoterminowej. Może to mieć zły wpływ na wyniki w szkole i pracy oraz na uczestnictwo w ruchu drogowym. Ludzi o pewnych predyspozycjach częste używanie może prowadzić do psychozy. Spożycie "space-cake" prowadzi czasem do przedawkowania z przejściowymi napadami paniki. Również spożycie holenderskich odmian o wysokiej zawartości thc może niekiedy wywołać przesadne reakcje. Konopie nie są bynajmniej wolne od zagrożeń, lecz w zestawieniu z alkoholem i tytoniem z pewnością nie są bardziej szkodliwe. [podkreślenie moje - LB]. To, że młodzieńcowi wydawało się, iż niemal umarł na serce, wynikało zapewne z niedoświadczenia i rzeczywiście szkodliwego "prania mózgu", nie - "wypłukiwania", jakie przeszedł za sprawą straszących środków przekazu. Nie powielajmy więc zła! Przynajmniej teraz!
W nawiązaniu do przytoczonych myśli Jacoba o nowym ruchu społecznym chciałbym powiedzieć, że w czasie ostatniego Rainbow Gathering kilkanaście osób uzgodniło, że będzie współdziałać na rzecz utworzenia ośrodka podającego rzetelne info o psychedelikach: o zagrożeniach i korzyściach z nimi związanych.

Otóż jego zadania byłyby przede wszystkim takie:
1) chronić użytkowników konopii i psychedelików przed szkodliwymi następstwami ich doświadczeń z tymi środkami. Idzie o:

2) zapobiegać używaniu ich w sposób jałowy, nie dający cennych doświadczeń lub nieopłacalny np. wtedy, gdy częste zażywanie czegoś przestaje działać na świadomość lub działa niekorzystnie, jednocześnie pustosząc ciało i kieszeń zażywającego;
3) bronić nieszkodliwych dla społeczeństwa użytkowników konopi i psychedelików przed napastliwością i krzywdzeniem przez innych ludzi;
4) bronić obywatelskiego prawa do informacji o środkach zmieniających świadomość i wolności słowa w odniesieniu do oceny ich działania;
5) wskazywać na odkrywaną nierzetelność w przedstawianiu spraw konopii i psychedelików;
6) wskazywać na takie możliwości zmian w organizacji społeczeństwa i w prawie, które zmniejszą krzywdzące ludzi ograniczenie wolności.

Środkiem, jaki dla spełnienia tych zadań miałby być użyty, jest możliwie rzetelna i wszechstronna informacja. Co do poprzednio wymienionych punktów:
1) ludzie powinni wiedzieć, jakie są niegroźne lub niezbyt groźne dawki, a jakie bardzo niebezpieczne oraz jakie wyniki daje łączenie rożnych środków;
2) można dołączać też ostrzeżenia przed heroiną, amfetaminą, klejem, crackiem czy innymi postaciami kokainy;
3) można wskazywać na pobudki poszukiwań duchowych, usuwania lęku, łagodzenia bądź usuwania bólu lub cierpienia, przygotowywania się na bliską śmierć (przecież wiele ze środków, o które chodzi, to po prostu leki albo znane od wieków jako lekarstwa lub używki zioła); można wskazywać na przykłady ludzi, którzy mieli osiągnięcia przy (a może po części dzięki) używaniu środków zmieniających świadomość;
4) i 5) bez prawdy będzie się rodzić ślepa napastliwość wobec ludzi odmiennie myślących; należy dbać o to, by wymiana zdań była rzeczowa i prowadziła do tworzenia praw i instytucji zapewniających wolność, spokój i radość w zgodzie z własnymi przekonaniami jednostki; w rozmowach należy wykazywać (gdy ono występuje) demonizowanie i przedstawianie jako groźnych przestępców użytkowników dość niegroźnych środków; należy wskazać na to, że samo ustanowienie niesprawiedliwego prawa być może zmienia niewinnego człowieka w kryminalistę, łamiąc mu życie;
6) np. dlaczego by nie wykorzystać doświadczeń holenderskich z oddzieleniem sprzedaży konopii od innych środków? dlaczego by państwo nie miało sprawować nadzoru nad jakością wyrobów z konopii czy psychedelików?
Należy zacząć od prawa do wolnego wyboru, opartego na informacji. Sprawa jest jeszcze przedmiotem dopracowania.

Lesław Borowski

*

Czarne, 12.2.96

Prokuratura Rejonowa
W Olsztynie
WYJAŚNIENIE W SPRAWIE
wezwania do osobistego stawiennictwa w Prokuraturze Rejonowej Olsztyn
z dn. 12.2.1996
Drogi Panie Prokuratorze!
Od kilkunastu lat miewam tzw. kłopoty z organami ścigania. Kiedyś represjonowano mnie za pisanie, czytanie, publikacje i kolportaż. Za domaganie się referendum w sprawie elektrowni atomowej i inne działania ekologiczne. Za organizowanie akcji przeciwko przemocy i militaryzmowi. Mnóstwo ludzi w czarnych, ponurych togach i z równie niewesołymi twarzami ferowało i podpisywało oskarżenia, grzywny i wyroki. Uważałem to za niesprawiedliwość i bezprawie. Nigdy nie zapłaciłem nawet złotówki, w więzieniach i aresztach zachowałem wewnętrzną wolność.

Potem okazało się, że "miałem rację". Smutni ludzie w czarnych togach znów mieli mnóstwo "pracy" - z wypisywaniem i zatwierdzaniem rozmaitych "umorzeń". Być może powinienem domagać się od nich konkretnych odszkodowań.

Minęło parę lat. Mieszkałem sobie w lesie, bawiłem się w Indian, uczyłem dzieci, uprawiałem ogródek. I oto znów stałem się przestępcą. W ogródku, pośród mnóstwa warzyw, znalazło się kilka małych konopii. Żeby to stwierdzić i tak groźnego Wroga zlikwidować - trzeba było kilkunastu policjantów ze sprzętem i Panem Generałem na czele. O Niewiarygodnym Sukcesie nie omieszkano zawiadomić prasy i telewizji. A przeciwko mnie wszczęto śledztwo, czego efekt znajduje się obecnie w rękach Pana Prokuratora.

Kiedyś, na jednej z rozpraw, skazano mnie na miesiąc aresztu w oparciu o... dwie peruki. Takich "dowodów" dostarczyła wówczas SB. Teraz za "dowód przestępstwa" robi kilka sympatycznych roślinek, wyrwanych z mego ogródka.

Przyznam, nie silę się nawet, by coś takiego traktować poważnie. To, że policja szuka łatwych "sukcesów" zamiast zająć się rzeczywistymi zagrożeniami, uważam za karygodne, żenujące, wręcz - przestępcze. Kategorycznie odmawiam współudziału w tej maskaradzie. Nie "stawię się", nie zapłacę żadnej grzywny, w przypadku aresztowania odmówię przyjmowania pokarmów.

Ścigać można czyny, coś, co krzywdzi innych. Natomiast kryminalizację pożytecznej, od tysiącleci uprawianej rośliny uważam za idiotyzm. Że "narkotyk" z niej można zrobić? A z czego nie można zrobić narkotyku albo narzędzia zbrodni? Może by tak zdelegalizować wodę? Może posłużyć do produkcji bimbru czy utopienia teściowej... Tfu, jeszcze ktoś uzna, że to serio...
Niech mi Pan wybaczy ton tego pisma. I spróbuje zrozumieć. Dość już mam tej głupiej sprawy i ciągłego zatruwania mi życia przez policję. Mieszkam teraz na "końcu świata", w bezludnej beskidzkiej dolinie. Opiekuję się córeczką i zwierzakami. Nie mogę się stąd ruszyć, nawet gdybym chciał. Ale nie chcę. Nie chcę w najmniejszym stopniu afirmować absurdu, kłamstwa i niesprawiedliwości.

Przed tym podstawowym wyborem stoi również w tej chwili Pan, Panie Prokuratorze. Jakąś decyzję musi Pan podjąć. Nie wiem, jak się Pan nazywa, jak wygląda, ile ma lat, jakie poglądy. Wiem tylko, że ma Pan swoje sumienie. I przeżywa Pan radości i smutki tak samo, jak wszyscy. I że cierpi Pan i umiera jak ja i każda istota.

Niczego Panu nie sugeruję. Czego Pan nie postanowi - dla mnie będzie w porządku. Wolności nikt i nic nie jest mi w stanie odebrać. Proszę tylko, aby spróbował Pan nie zaszkodzić sobie. ...vita brevis, respice finem...*) Nie ma nic ważniejszego. Słowo "pustelnika".

Gdyby miał Pan ochotę odwiedzić tutejsze góry i choć parę dni pomieszkać w prawdziwej, drewnianej chałupie - serdecznie zapraszam. Gwarantuję czyste powietrze, ciepło i życzliwość.

Wszelkiej pomyślności, radości,
zdrowia, rozsądku, spokojnego sumienia.

Z szacunkiem

Wojciech Jankowski

*) łac.: życie jest krótkie, pamiętaj o końcu.



<<<< Spis treści