Strona główna |
Olsztynianie, z właściwą sobie inteligencją, niemal bezbłędnie napełniają papierem, plastikiem, aluminium, zużytymi bateriami i szkłem odpowiednie pojemniki. Zdarzają się nieliczne incydenty w postaci podpaleń kieszeni z bateriami czy wywracania koszy na szkło (a dziurka niewielka i niełatwo z niej coś sensownego wyturlać). Budzi to zrozumiałe protesty ze strony okolicznej ludności, kierowane do właścicieli pojemników. Lubość, jaką znajdujemy w uprawianiu protestów, jest jak najbardziej pożądana, może jednak ukierunkowalibyśmy ją w stronę siebie samych, naszych znajomych i rodzimych wandali, co mogłoby okazać się bardziej skuteczne. Miejmy nadzieję, że piromani przywykną do widoku wystawionych pojemników i znudzi ich urządzanie fajerwerków, a zbieracze i "tuptusie" w końcu dojdą do wniosku, że cała butelka, w dodatku dająca się spieniężyć, to rzadkie zjawisko w pojemniku na szkło. Zebrane do tej pory odpady są gromadzone przez ZGOK i czekają na przetworzenie. Ale o tym później.
Idea selektywnej zbiórki odpadów była i jest nadal propagowana przez dyrektora naczelnego ZGOK-u, pana Wróbla - na łamach i w eterze. Moim zdaniem, krzyczeć o Sprawie trzeba głośniej, bo do przeciętnego obywatela (np. do mnie) dotarło niewiele. Przy pomocy "Gazety Warmii i Mazur" (lokalnego dodatku "Gazety Wyborczej") rozpisano konkurs śmieciowy, którego rozstrzygnięcie nastąpiło na początku marca tego roku. Nadeszło sporo prac, zwłaszcza od dzieciaków ze szkół podstawowych. O zgrozo (!), cisza ze strony "ogólniaków". Powstają ulotki, hasła i inne zachęcacze, skierowane m.in. do spółdzielni mieszkaniowych. Symbolem i dobrym duszkiem (choć to skądinąd regionalny diabełek) akcji uczyniono Kłobuka.
Miejski Wydział Techniczno-Inwestycyjny rozstrzygnął przetarg na montaż linii technologicznej do segregacji i doczyszczania śmieci na miejscu. W ciągu 5 miesięcy od podpisania umowy firma będzie zobowiązana do montażu owej linii.
Prawie cały dochód z tytułu unieszkodliwiania odpadów komunalnych ZGOK przeznacza na dalsze inwestycje.
W pobliżu Olsztyna nie ma żadnych zakładów przemysłowych, zainteresowanych przetwarzaniem surowców wtórnych - i na szczęście dla olsztynian. A na nieszczęście - trzeba je będzie transportować na duże odległości, co oznacza spore koszty. Odpady powędrują do producentów szkła (stłuczka nie może zawierać więcej, niż 1% zanieczyszczeń), papieru i granulatu z tworzyw sztucznych. Podobno nawet zużyte baterie znajdą odbiorcę w jednej z polskich hut (!), co do niedawna nie było możliwe.
Jak widać, śmietniki w Olsztynie mają szansę na bardziej sensowną egzystencję i noże nawet na siebie zarobią. Niestety, nieszczęsne opakowania kartonowe po napojach będą musiały wylądować na składowisku - a nie rozdrobnione mechanicznie poddają się działaniu natury bardzo opornie.
Wysypisko w Łęgajnach będzie w czerwcu tego roku zamknięte. Oznacza to dowóz śmieci jeszcze przez 2 lata. W tym czasie planowane jest stopniowe odprowadzanie biogazu i rekultywacja terenu. Może za jakieś 10 lat zazieleni się tam i zaszumi. Dokonywane na miejscu ekspertyzy nie wykryły przesiąkania substancji do gleby i wód gruntowych. Podłoże wydaje się być nieprzepuszczalne. W dalszym ciągu prowadzony będzie monitoring terenu.
Będą kłopoty z umiejscowieniem nowego składowiska. Do tej pory mieszkańcy żadnego z wybranych miejsc nie wyrazili zgody na założenie takowego w ich pobliżu. Ma być ono zakładane z wielką starannością i znajomością sztuki. Gorzej może być ze środkami finansowymi, przeznaczonymi na zabezpieczenie i przygotowanie terenu składowiska. Olsztyńska Rada Miejska planowała również założenie kompostowni. Co z tego wyniknie - zobaczymy.
Kto korzysta z jej usług? Na pierwszym miejscu należy wymienić Szpital Kolejowy, kolejowe laboratorium i pogotowie przy ul.Bema. Półtora roku temu do współpracy z firmą "T.S." przystąpił Szpital Miejski (mieszkańcy osiedla Podegrodzie zaczęli w związku z tym otwierać okna na świat bez obawy zatrucia szpitalnymi wyziewami) i wszystkie przychodnie, podlegające miejskiemu ZOZ-owi.
Swoje śmieci przestały wyrzucać na zaplecze również: Wojewódzka Stacja Krwiodawstwa, Laboratorium Policyjne Komendy Wojewódzkiej, kilka gabinetów prywatnych (np. laboratorium artroskopowe z ul.Żołnierskiej). Niektóre z placówek korzystają z usług "T.S." incydetalnie i nieregularnie.
Pozostali lekarze zdają się nie wierzyć w bakterie i wirusy. Wysypują swoje odpadki do ogólnodostępnych koszy na pożarcie bezdomnym zwierzakom i dla entuzjastów surowców wtórnych.
Szpital Wojewódzki i Dziecięcy spala odpady w swojej kotłowni, która nie jest do tego celu przystosowana. To samo dzieje się (najprawdopodobniej) w innych placówkach służby zdrowia.
Izabela Żukowska
Dworcowa 16/56
10-436 Olsztyn
0-89/33-76-40
1 J.E. Kalu Rinpocze, Klejnotowa ozdoba różnorodnych pouczeń, s.29.
nadesłał (szel)