Strona główna 

ZB nr 5(83)/96, maj '96

WIZJA LOKALNA
sprawy Shella w Katowicach ciąg dalszy

17 kwietnia br. odbyły się oględziny miejsca zamierzonej lokalizacji stacji benzynowej Shella na Osiedlu Tysiąclecia w Katowicach w ramach postępowania toczącego się przed kolegium odwoławczym. Obie strony przybyły w mocnych składach. Shella reprezentuje jego katowicki szef,pan Perkowski i dwie inne osoby, ale ich pracę nadzoruje sam pan Christiansen,wysoki funkcjonariusz z centrali, który nie rozumie po polsku i stoi na zewnątrz wianuszka osób, a jego podwładni co pewien czas zdają mu sprawę z przebiegu postępowania. Shella wspierają też reprezentanci władz spółdzielni. Oględzinom przewodniczy pani Chłopicka - Litewska, towarzyszy jej druga pani, która sporządza protokół.. Mieszkańców wspomaga Jarek Kotas - prawnik z krakowskiego ZG PKE.

Zaczynamy od drzew. Prosimy panie z kolegium o stwierdzenie tego, co widać gołym okiem, czyli, że drzewa nie są suche i że rosną w trzech, a nie dwóch szpalerach. I tu szok: okazuje się, że w czasie wizji lokalnej nie liczy się to, co widać, ale to, czym macha pan Perkowski, jest to sławetna ocena stanu zieleni autorstwa pani Bojdoł. Całą sytuację najlepiej opisuje następujący dialog: pytanie do pana Perkowskiego: dlaczego mówi pan o podwójnym szpalerze, skoro widzimy, że jest potrójny? Odpowiedź: Bo tam gdzie chcemy wycinać jest podwójny. Pytanie: A gdzie to jest? Odpowiedź: To mogę pokazać tylko na planie. Wydaje się, że już to samo mówi o prawdziwości analizy pani Bojdoł, ale panie z kolegium są panu Perkowskiemu życzliwe, mówią, że to, co widzimy, jest nieważne wobec oceny eksperta. Pan Perkowski dodaje, że przecież wiadomo, że topole trzeba co 10 -15 lat wycinać, bo usychają! Wiadomo ekspertom, ale nie topolom. Stoją biedactwa nieświadome potrzeb Shella i naprawdę bardzo urodziwe.

Mieszkańcy są podenerwowani. Pani Chłopicka zachowuje się tak jakby chciała ich sprowokować, kiedy mówi: to, co państwo uważają nie ma znaczenia, liczą się przepisy, ale kiedy pan Mirkowski przypomina o przepisach i planie zagospodarowania przestrzennego, wtedy pani Chłopicka odbiera mu głos. To jeszcze bardziej rozjusza mieszkańców, podnosi się wrzawa, a wtedy pani z kolegium mówi: Czy państwo wiedzą, do kogo mówią? Do organu państwa Następnie "organ państwa" pomaga przy formułowaniu wypowiedzi mającym kłopoty z wyartykułowaniem swoich myśli przedstawicielom zarządu spółdzielni.

W tym czasie przysłuchuję się rozmowom po angielsku. Pan Christiansen jest zaniepokojony postawą mieszkańców, pan Perkowski uspakaja szefa, że to, co ludzie mówią jest nieważne, liczy się zdanie sądu. Słyszę jeszcze: We must show that we are eager to be positive, a potem chłopcy z Shella orientują się, że znajomość angielskiego w tym kraju nie jest tak rzadka, jak francuskiego u służby w dawnych czasach. Proponują mi taśmę ze swoimi wypowiedziami, ale niestety to tylko obiecanki cacanki. Pan Christiansen jednak dyskretnie się wycofuje. Odziany jest w kurtkę z firmowymi napisami, jego polscy pomocnicy w garnitury i kostiumy.

Pan Perkowski rozdaje też foldery pokazujące tak zwany rozwinięty teren wokół jego stacji. Na okładce czytamy: Dewizą stacji benzynowych firmy Shell jest profesjonalna obsługa klientów oraz stała troska o środowisko naturalne. Gdzie indziej: Nasze stacje są prowadzone przez małżeństwa zamieszkałe w tym samym mieście. Twarze małżeństw uśmiechnięte i pełne tej błogości, jaką można zobaczyć oglądając programy poświęcone sektom. Jednak nawet na folderach dystrybutory nie są rozmieszczone wśród drzew, cała instalacja jest przecież pod ziemią, a drzewa mają niestety korzenie. Jarek Kotas zgłasza wniosek, żeby przeprowadzić dowód per analogiam i zobaczyć odległą o około 100 metrów inną stację w budowie. Widać tam jak na dłoni, że instalacje podziemne są potężniejsze niż to, co na wierzchu. Kolegium wniosek odrzuca, bo nie widzi takiej potrzeby. Potem idziemy tam sami i nie mam już wątpliwości, dlaczego pan Perkowski nie chciał pokazać, które drzewa są do wycięcia. To, co oglądamy, daje jednoznaczną odpowiedź na to pytanie: trzeba będzie wyciąć wszystkie.

Kiedy przychodzi do odczytania protokołu, okazuje się, że o rzeczywistym stanie drzew nic w nim nie ma. Po co więc oględziny? Mieszkańcy widzą co jest grane, podnoszą się krzyki, nie słychać odczytywania protokołu, Jarek zgłasza kolejny wniosek, tym razem żeby rozprawa przed kolegium była jawna, panie go zapisują.

To, co widzieliśmy i słyszeliśmy, źle wróży rozprawie przed kolegium. Zanosi się raczej na to, że w poszukiwaniu sprawiedliwości czeka nas jeszcze długa droga, być może w Katowicach, tak jak w Nigerii, Shell będzie uszczęśliwiał nie świadomych tego, co dla nich dobre, tak zwanych tubylców, pod osłoną policji i wojska, a to oznacza, że o sprawiedliwość w tym kraju trzeba jeszcze powalczyć.

OlaSwolkień

P.S. W moim poprzednim tekście paskudnie przekręciłem nazwisko uczciwego naukowca z UŚ pana Leszka Trząskiego. Wstyd mi i przepraszam. Zaś telefon do SKM d/s SAT brzmi 154-11-70 Katowice.

OlaSwolkień

1 CYTAT

Ten, kto pierwszy ogrodził kawałek ziemi, powiedział "to moje" i znalazł ludzi dość naiwnych, by mu uwierzyć - był prawdziwym założycielem społeczeństwa. Iluż to zbrodni, wojen, morderstw, ile nędzy i grozy byłby rodzajowi ludzkiemu oszczędził ten, kto by kołki wyrwał lub rów zasypał i zawołał do otoczenia: "Uwaga! Nie słuchajcie tego oszusta, będziecie zgubieni, gdy zapomnicie, że płody należą do wszystkich, a ziemia do nikogo!"

J.J.Rousseau (1712-1778), Trzy rozprawy z filozofii społecznej, PWN, Warszawa 1956
wybrał Wojtek Stefański




ZB nr 5(83)/96, maj '96

Początek strony