Strona główna |
Najpopularniejszą metodą chwytania zwierzyny stosowaną przez kłusowników jest zakładanie wnyków, potrzasków i sideł. Te formy kłusownictwa są szczególnie niebezpieczne w okresie zimowym, kiedy zwierzęta stosunkowo łatwo jest zwabić do karmy, a także ustalić drogi i ścieżki, którymi wędrują po lesie.
Wnyki na zwierzynę grubą stanowi pętla ze stalowej linki stawiana zwykle na wydeptanych przez osobniki ścieżkach. Sarny i jelenie, które przyzwyczajone są do rozchylania głową zarośli, bezwiednie wkładają łeb w pętle. Złapane zwierzę, przywykłe do swobody, wyrywa się gwałtownie. Z każdym szarpnięciem pętla zaciska się coraz bardziej, zdzierając skórę i mięśnie aż do kości. Później ból jest tak silny, że zwierzę przestaje się ruszać i cierpiąc czeka w ciszy na śmierć, którą kłusownik zwykle zadaje młotkiem lub siekierą.
Na zwierzynę drobną wystarczy pętla z żarzonego drutu, zastawiana na granicy pola i lasu, na miedzach i przy krzakach w polu lub nawet w żywopłotach okalających ogrody. Sidła na kuropatwy zrobione są z żyłki wędkarskiej lub z włosia końskiego. Spotykamy je najczęściej przy krzakach czy remizach, do których chronią się te ptaki przed drapieżnikami skrzydlatymi lub przed wiatrem i zamiecią śnieżną.
Często stosowanym sposobem wyłapywania całych stad kuropatw jest użycie sieci na ramach, takich, jakie służą do odłowu ptactwa na fermach hodowlanych. Walka z tą metodą szkodnictwa jest szczególnie trudna, gdyż zimą, kuropatwy podchodzą w poszukiwaniu żeru pod same zabudowania. W niektórych okolicach kraju rozpowszechnione jest nielegalne hodowanie chartów specjalnie w celach kłusowniczych. Zupełnie dobre do niedawna pogłowie zajęcy zostało tam katastrofalnie przerzedzone.
Innym rodzajem kłusownictwa jest niszczenie gniazd i wybieranie jaj. To drugie szczególnie nagminnie uprawiane jest na stawach rybnych, wskutek czego ulegają wyniszczeniu całe lęgi kaczek oraz innego ptactwa błotnego i wodnego. Gniazda ptaków niszczone są także wskutek wykonywania normalnych czynności w gospodarstwie rolnym. Chodzi tu o wykaszanie gniazd przy maszynowym koszeniu łąk. W okresie sianokosów i koszenia koniczyny ptaki siedzą na jajach i często giną lub wypłoszone porzucają gniazdo.
Duże szkody w zwierzostanach wyrządzają również psy domowe wałęsające się po polach i lasach. Niszczą one zwierzęta, szczególnie zające i sarny. Plaga wałęsających się psów jest szczególnie groźna wiosną, w okresie lęgów i wychowywania młodych, w tym bowiem czasie psy mogą wyłapywać cały przychówek. Częste są wypadki, że psy polują zespołowo, po 2 lub 3 sztuki. Napędzają one na siebie zające i wyniszczają je do ostatniego. Wyrządzają również duże szkody wśród saren zarówno młodych, jak i dorosłych, polując wilczą metodą przy dużych opadach śnieżnych.
Podobnie jak wałęsające się psy, poważnymi szkodnikami mogą być koty. Najgroźniejsze są one dla ptaków. Często kot siedzący cały dzień na przypiecku wychodzi w nocy na polowanie i atakuje śpiące na drzewach ptaki, pisklęta w gniazdach oraz młode zajączki.
Weszła właśnie w życie nowa Ustawa Prawo łowieckie. Przewiduje ona, że wytwarzanie, handel, a nawet przechowywanie przedmiotów służących do kłusownictwa jest zagrożone karą pozbawienia wolności do 1 roku. Przywłaszczenie sobie znalezionego w lesie skłusowanego zwierzęcia jest także objęte karą. Myślę, że pozwoli to na skuteczniejsze działania na rzecz ochrony dzikich zwierząt.
KrzysztoBieńkowski
Grzegorz "janek" Jankowski
Rozległe kompleksy leśne Bieszczad stwarzają doskonałe warunki dla przetrwania nie zaburzonych, pierwotnych układów pomiędzy drapieżnikami a ich ofiarami. Dzięki tym warunkom obszar ten jest szczególnie ważny dla przetrwania wilka jako gatunku w Europie Środkowej. Nieustanne naciski na wojewodę krośnieńskiego spowodowały wprowadzenie w minionym sezonie kilku obostrzeń, dotyczących sposobu polowań (m.in. zmniejszenie limitu odstrzałów do 30 osobników, zakaz polowań z fladrami i wykładania padliny zwierząt gospodarskich), a także zlecenie przez niego opracowania Planu ochrony wilka w województwie krośnieńskim.
Plan ten został stworzony przez mgr Wojciecha Śmietanę i pozytywnie zaopiniowany przez kilka autorytetów zajmujących się wilkiem, w tym np. dra Henryka Okarmę i prof. Andrzeja Bereszyńskiego. Niestety, z powodu ostrego sprzeciwu lobby myśliwskiego nie został on przyjęty.
Starania na rzecz ochrony wilka torpedowane są nieustannie także przez kierownictwo Zakładu Badań Łowieckich Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz przez Polską Fundację Ochrony (sic!) Dzikich Zwierząt, założoną zresztą przez kierownika ww. Zakładu. Mamy jednak nadzieję, że i w woj. krośnieńskim wilk będzie mógł żyć spokojnie, gdyż kampania "Dzikie jest piękne" zyskuje wciąż nowych zwolenników (szczegóły dotyczące Kampanii kolejne n-ry "Dzikiego Życia" - miesięcznika wydawanego przez PnrWI).
Jeśli chcesz pomóc sprawie wilków, pisz listy protestacyjne do wojewody krośnieńskiego i zbieraj podpisy pod petycją domagającą się ochrony wilka.
Koordynacja kampanii
Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
Modrzewskiego 29/3
43-300 Bielsko-Biała
/ 0-33/18-31-53
Sabina Nowak
Robert W.Mysłajek
(T. Świętorzecki)
Podążając wilczym tropem, czytając i oglądając można dowiedzieć się wszystkiego na temat biologii wilka, jego zachowań społecznych, a także prześledzić ponurą historię wilczego rodu do czasów obecnych, bogatszych o ustawę chroniącą ten gatunek. W myśl tej ustawy wilk jest zwierzęciem chronionym na terenie całej Polski z wyjątkiem woj. krośnieńskiego, przemyskiego i suwalskiego. Powszechnie wiadomo, że wschodnia część Polski, szczególnie obszar krośnieńskiego, jest dla wilka swoistym rezerwuarem genetycznym i bazą, dzięki której możliwe wydaje się rozprzestrzenienie tego gatunku na te tereny, gdzie został całkowicie wytępiony. Dlatego i na tym obszarze wilk powinien zostać objęty całkowitą ochroną. Decyzję tę możemy przyspieszyć zbierając podpisy pod petycją*.
Marcin Odziemski
Przyroda nie czyni rozgraniczenia pomiędzy wytępieniem wilka workowatego a wygubieniem Tasmańczyków. Natomiast my, ludzie, patrzymy na to inaczej: wartościujemy.
1 Andrzej Trepka
Cierpienia przyrody*), Wyd. Lubelskie, Lublin 1986
Wojtek Stefański
Kiepska infrastruktura, fatalne zaopatrzenie w wodę i produkty spożywcze skutecznie odstraszają watahy "turystów". Tej rozrastającej się jak rak grupy nie można porównać z "szarańczą" opanowującą w sezonie miejscowości wypoczynkowe, niemniej jest ich, jak na możliwości lokalnego ekosystemu, za dużo. Kuszą darmowe pola namiotowe i mała liczba konkurentów do wypoczynku.
Jak długo przetrwa ten zakątek (są nad wodą miejsca, gdzie jednym uchem można słuchać ptasich śpiewów, a drugim łowić granie świerszczy w trawie) - wciśnięty między miasto i wieś, leżący na szlaku wypoczynkowym krakusów i ślązaków, z lasem narażonym na wycięcie w pień, zbiornikami wody "uzdatnianymi" nielegalnymi zrzutami ścieków... Miejscowa ludność, traktująca las i jezioro jako miejsca do zarabiania pieniędzy, zmuszona niekiedy trudną sytuacją materialną do sprzedaży części pól na działki pod domki letniskowe, jako jedyny objaw nonkonformizmu wybiera zimowe spacery na drugi brzeg jeziora po piwo. Dają się słyszeć głosy, że sarny zjadają plony z pól i coś by z tym (czytaj - ze zwierzętami) trzeba było zrobić. Los łań może zostać niedługo przypieczętowany. Jeśli nie wystrzelają ich myśliwi, to mogą trafić jeszcze gorzej - jako pieczyste na świąteczny stół wiejskich kłusowników. Symptomatyczne wydaje mi się spotkanie na wiejskim przystanku PKS-u. W czasie gdy niezobowiązująco rozmawiałem ze starszym panem, z pobliskich zarośli wyleciała kuropatwa, a po chwili następne. Miły pan rzeczowo stwierdził:
-- Od listopada można już do nich strzelać.
Robert Drobysz