Strona główna 

ZB nr 6(84)/96, czerwiec '96

PKP... CZYLI FIGA Z MAKIEM

Z roku na rok maleją dotacje do komunikacji kolejowej. W roku bieżącym spadek ten uległ drastycznemu przyspieszeniu. W budżecie państwa dotacja do przewozów pasażerskich wynosi 5,7 bln starych zł (570 mln zł). Pomimo tego, że teoretycznie w 1995 r. PKP otrzymała znacznie niższą kwotę, bo tylko 3,6 bln zł, to w rzeczywistości dostanie mniej... w 1996- o, bagatelka, 1,5 bln zł. Zlikwidowana została bowiem dotacja do infrastruktury kolejowej, wynosząca w roku ubiegłym 3,65 bln zł. Równocześnie - jak zapewnia senator Okrzesik - aż 40% kosztów działalności PKP nie jest związane z transportem kolejowym.

Jeszcze trzy lata temu PKP było największym dłużnikiem ZUS. Obecnie po długach nie ma śladu. Mimo tego z roku na rok w budżecie znajduje się coraz mniej pieniędzy na koleje. W ubiegłym roku PKP przyniosło ok. 1,7 bln zł strat brutto.

Coraz niższy udział państwa w utrzymaniu kolei obrazuje tabe Lata 1994 1995 1996 Dotacja ogółem do PKP (przedmiotowa i podmiotowa) 6,79 bln zł 7,175 bln zł 5,7 bln zł - do przewozów 3,39 bln zł 3,52 bln zł 5,7 bln zł - do infrastruktury 3,4 bln zł 3,655 bln zł BRAK Procent budżetu państwa 0,975% 0,788% 0,535% la:
Z roku na rok pogarsza się stan lokalnych linii kolejowych. Niektóre tory pamiętają jeszcze czasy Franciszka Józefa. Ciężkie lokomotywy, które obsługują regionalne linie, dobijają stare tory swoim ciężarem. W całej sieci PKP pracuje tylko 5 autobusów szynowych, które przeznaczone są do takich tras. Dyrekcja planuje wprowadzenie kolejnych 8, przypuszczalnie wraz z nowym rozkładem jazdy. Dla porównania, w tym roku PKP wzbogaci się o 60 wagonów na potrzeby InterCity.

POD ZNAKIEM WIELKICH INWESTYCJI

PKP z braku wystarczających środków proponuje gminom partycypację w utrzymaniu kolei. Wydaje się to nierealne w przypadku zdekapitalizowanych linii i przestarzałego taboru. Z budżetu państwa i kredytów, np. EBOR modernizuje się tylko szlaki o znaczeniu międzynarodowym. W tym roku budżet państwa dofinansowuje budowę dworców w Krakowie i Częstochowie. 50% środków na te cele przeznacza samo PKP (bez pomocy samorządów). Poza tym przebudowie ulegają tylko szlaki użytkowane głównie przez pociągi dalekobieżne. Najwięcej (bo 1,66 bln zł) idzie na odcinek Warszawa - Poznań - Kunowice, z tym, że w związku z inwestycją PKP musiało zaciągnąć kredyt w wysokości dodatkowych 2,8 bln zł. Udział PKP w inwestycjach odbija się na pozostałej działalności - w tym roku wymianie ulegnie tylko ok. 3% taboru pasażerskiego.

Nic nie przeznacza się na inwestycje o znaczeniu lokalnym. Pierwszy taki wypadek jest związany z linią do Darłowa, gdzie ma powstać port przeładunkowy gazu. PKP chce w związku z tym wymienić zniszczone torowisko.

WYGASZANIE POPYTU -
CEL ROZKŁADOWCÓW?

W związku z planami redukcji linii kolejowych do 12-14 tys. km (z 27 tys. km w 1988 r.), które jeszcze 2 lata temu zakładali szefowie PKP, likwidacja zapotrzebowania na przewozy na liniach nierentownych była jednym z priorytetów. Choć dzisiaj zakłada się, że w 2010 r. będzie istnieć ok. 20 tys. km linii w Polsce, dalej nie uwzględnia się w rozkładach jazdy propozycji samych kolejarzy, którzy proponują poprawę lokalnych połączeń, krótsze postoje na stacjach i przesiadki.

Raz do roku (w drugiej połowie maja), w czasie konferencji rozkładowców ustala się rozkład jazdy, który jest potem bardzo ciężko zmienić. I nawet jeśli okaże się, że pociąg przyjeżdża 5 minut po odjeździe następnego, jest 99% prawdopodobieństwa, że tak będzie przez najbliższy rok. Chyba, że po drodze połączenie zostanie zlikwidowane... z powodu nierentowności. Tak się działo w ostatnich latach, gdy likwidowano połączenia, z których korzystali uczniowie (np. przed ósmą, dziewiątą rano, a zostawiano w rozkładach połączenia po 22-ej lub później). A ok. 50% użytkowników kolei to osoby korzystające z 50% zniżek, głównie uczniowie i studenci.

Pikanterii dodaje fakt, że odgórnie ustalane są limity przebiegu kilometrów dla pociągów osobowych w każdym z kolejowych regionów. Limity te nie mogą być przekroczone. W przypadku większego popytu na dane połączenie, aby mu sprostać, trzeba zlikwidować inne połączenia.

Wyjątkiem jest tu Zakopane, gdzie np. w czasie długiego weekendu na początku maja wprowadzono dodatkowe pociągi. Dzięki temu w czasie, gdy w pociągu można było znaleźć miejsca w przedziałach, na Zakopiance korek ciągnął się na kilkadziesiąt kilometrów. Pociągiem jechało się dwukrotnie szybciej niż samochodem.

Z MOTYKĄ NA SłOŃCE?

Obecne regulaminy są kulą u nogi PKP. Żaden przewoźnik prywatny nie przetrwałby roku z takimi obostrzeniami, głównie biurokratycznymi. Nawet puste linie, na których jeździ 1-2 pociągi dziennie, muszą mieć pełny system utrzymania ruchu, który kosztuje. W jego skład wchodzi często kradziony kabel miedziany wzdłuż całej linii, obsługa na stacjach itp.

Pomimo 7 lat restrukturyzacji w PKP obowiązuje jeszcze gospodarka nakazowo-rozdzielcza. Wpierw zwalniano ludzi, zamykano linie, a teraz zaczyna się gospodarzyć. W związku z przekształceniami zatrudnienie administracji w służbach drogowych ma być mniejsze o 31%, w energetyce o 9% (co z innymi działami?), przy zwolnieniach aż 25% robotników torowych (głównie tych zatrudnionych w terenie) i 3% pracowników energetyki.

Proces oddzielania infrastruktury od eksploatacji jest zgodny z tym, co się dzieje w świecie. Tam towarzyszy temu jednak duża aktywność inwestycyjna ze strony władz, przede wszystkim krajowych. W Polsce jednak rząd nie jest zainteresowany inwestycjami w lokalną sieć kolejową, która jest potrzebna do rozwoju regionów. Natomiast dotowanie budowy autostrad jest w pełnej zgodzie z polityką rządu, preferującą centralizację i monopole.

Niech za przykład efektów takiej polityki posłuży Fiat Auto Poland, który wypracował stratę porównywalną z PKP przy posiadaniu monopolistycznej pozycji w Polsce. Nie jest to nic wyjątkowego - rok temu strata była jeszcze większa, a wcześniej spółka ukrywała swoje wyniki finansowe. Co istotne, od dwóch lat włoski Fiat osiąga rekordowe zyski, co każe sądzić, że następuje przepływ zysków z Polski na konto włoskiego koncernu.

W ZAWIESZENIU

Bez kredytów na zakup tanich w eksploatacji szynobusów, na liniach lokalnych będzie jeździło jeszcze mniej pociągów. Bez większych wydatków z kasy PKP na promocję połączeń istniejących, żaden nowy pasażer nie wsiądzie do pociągu. Problem polega na tym, że PKP nie zależy na promocji połączeń deficytowych. Uznawane są one a priori za stracone dla zysków. Tylko InterCity jest szeroko promowane i trzeba przyznać, że w dobry sposób. Tylko w sferze marzeń pozostaje stworzenie komputerowego rozkładu, który uwzględnia kursy wąskotorówek i połączenia PKS tam, gdzie kolej nie dociera.

Plany likwidacji torowisk na nieuczęszczanych liniach pachną stęchlizną. Raz zlikwidowana linia nigdy nie zostanie odtworzona, bym bardziej, że przy budowie nowych linii kolejowych obowiązuje rozporządzenie ministra ochrony środowiska, uznające linie kolejowe za inwestycje szczególnie szkodliwe dla środowiska.

W grudniu ub.r. przedstawiciele europejskich kolei i Unii Europejskiej ustalili, że jednym z priorytetów jest rozwój linii regionalnych (Railbus). Uznano za możliwe przejęcie przez koleje 50% podróżnych (z obecnych 15%). Pod tym względem Polska zdecydowanie się od Europy oddala. Bez sieci połączeń lokalnych koleje będą służyć tylko części społeczeństwa i to tej bogatszej, która na co dzień korzysta z samochodu.

SPROSTOWANIE:

W poprzednim numerze podałem wykaz połączeń przeznaczonych do kasacji. Jak się okazało, niektóre z nich zostały już pozbawione pociągów, m.in. Świeradów Zdrój (w lutym) czy połączenie Sława Wlkp. z Gnieznem (wprowadzono autobusy). Z kolei połączenie Wągrowiec - Damasłówek zostało już zawieszone. Niestety, tworząc zestawienie korzystałem z komputerowego rozkładu jazdy, gdzie na mapce połączenie to istnieje.

Stanisław Biega


PROMUJMY KOLEJ

W wakacje osoby dorosłe podróżujące z dziećmi do lat 16 mogą przy zakupie biletu w obie strony skorzystać z 50% ulgi. Grupy od 5 osób na jednym bilecie powinny otrzymywać 10% zniżki, do 40% przy bilecie dla 20 osób. W przypadku wycieczek zorganizowanych (np. przez organizacje turystyczne) można otrzymać 50% zniżki przy grupie co najmniej 10-osobowej.

InterRail umożliwia osobom do lat 26 podróżowanie po całej Europie za 270 ECU przez 1 miesiąc, w wybranych strefach za 180 ECU. Jeśli planujesz dużo podróży, to jest to nawet tańsze od jazdy najgorszymi (i przez to najtańszymi) polskimi autokarami. Oprócz tego istnieją jeszcze trzy rodzaje biletów zniżkowych na koleje, m.in. ZOOM.

Korzystając z kolei masz przeszło 100 razy mniejsze prawdopodobieństwo, że ulegniesz wypadkowi. W ubiegłym roku zginęło na drogach 9,5 tys. osób, a 70 tys. zostało rannych. W wypadkach kolejowych ginęli tyko użytkownicy dróg i samobójcy, którzy wpadali pod koła pociągów. W ubiegłym roku w katastrofie kolejowej w Polsce nikt nie zginął.

Stanisław Biega


5 RAD NA WAKACJE - JAK ZNISZCZYĆ KOLEJ

  1. Kup sobie fałszywy bilet kolejowy (żołnierski). Dzięki temu pociąg zabierający Ciebie będzie dalej pusty, łatwiej zatem będzie zamknąć linię, z której nikt nie korzysta.

  2. Nie kupuj biletu w kasie, lepiej daj kanarowi w łapę, szczególnie jeśli jedziesz linią lokalną.

  3. Ukarz kolej za to, że w wagonach są ubikacje (przecież każdy porządny stop czy autobus ich nie ma) i załatwiaj się gdzie popadnie. Dzięki temu inni będą psioczyć na kolej i być może zrezygnują z jej usług.

  4. Kładź zabłocone buty na siedzeniach. Śmieć gdzie popadnie. Następni pasażerowie uznają koleje za brudne i chętniej wsiądą do czystego autobusu lub samochodu.

  5. Pal papierosy w każdym wagonie. Dzięki dymowi z Twoich ulubionych petów, wielu pasażerów zatęskni za PKS-ami i autobusami prywatnymi, gdzie palić nie wolno.


I TY MOŻESZ ZEMŚCIĆ SIĘ ZA UTARCZKI Z KANARAMI

Jeśli będziesz stosował się do tych rad, już za 3 lata nie będziesz musiał jeździć koleją. Zostaną Ci bowiem tylko linie InterCity.

Broń Boże, nie zbieraj wśród pasażerów podpisów pod petycją żądającą lepszego skomunikowania połączeń lokalnych, większej liczby połączeń, stałych godzin odjazdów wszystkich pociągów, wprowadzenia na linie mało uczęszczane autobusów szynowych czy sprzeciwiających się likwidacji linii lokalnych. Absolutnie nie wolno Ci dopuścić, aby taka petycja znalazła się w rękach samorządu lokalnego lub związku maszynistów - wówczas może stać się rzecz straszna i dalej pociąg będzie Ci sen z powiek zdejmował.

Możesz żądać za to likwidacji torów, które już w najbliższej przyszłości, np. w 2050 r. zostałyby zamienione na autostrady rowerowe. Popieraj autobusowych przewoźników, którzy wprowadzają połączenia konkurencyjne dla kolei. Zyskujesz potrójnie - mniej płacisz za normalny bilet (choć tracisz ulgę za przejazd), masz 100 razy większe prawdopodobieństwo, że zginiesz w wypadku samochodowym, wyjętym jakby z kadru filmu akcji (a nie umrzesz znudzony w domu starców, jak w wypadku, gdybyś jeździł koleją), będziesz dłużej podróżował (co wreszcie Cię zachęci do kupna szybkiego samochodu). To ostatnie zrobisz na pewno, gdyż po likwidacji linii kolejowej przewoźnik autobusowy trochę podniesie ceny biletów i zacznie jeździć tylko wtedy, gdy ma komplet pasażerów.

P.S. Na wszelki wypadek informuję wszystkich, którzy nie odróżniają podpuszczania od prawdy, że powyższy tekst ma uchronić co poniektórych przed własną głupotą.

Stanisław Biega


A W CZECHACH SIĘ DA...

Z czego słyną dziś w Europie Czechy? Na pewno z tego, że można się tam za normalną cenę napić piwa. Druga rzecz ciekawa - po pół wieku rządów komuny mieszkańcy kraju wcale gremialnie na nią nie głosują.

Zupełnie inny kierunek niż u nas czy na Białorusi. Ale zejdźmy z polityki i rozejrzyjmy się po kraju. Na pewno widok pojemników do segregacji odpadów, które można zauważyć nawet w niewielkiej wiosce, u nas codziennością nie jest. W ogóle zresztą jest czysto.

Szczególnie jednak miłą rzeczą - widoczną przy zwiedzaniu tego kraju - jest dobra sieć kolejowa. Jeśli wziąć pod uwagę połączenia lokalne, częstotliwość kursowania, dobre skomunikowanie pociągów, to w porównaniu z kolejami czeskimi PKP wypada blado. Być może ktoś, kto skazany jest na usługi Polskich Kolei Państwowych, zraził się do czegoś takiego, jak jazda pociągiem. A więc spieszę pokrótce wymienić, czym charakteryzuje się podróżowanie kolejami czeskimi.

Po pierwsze: zamiast puszczać jeden skład w środku nocy, w Czechach uruchamiają kilka lub kilkanaście połączeń - i to akurat w porach, w których ludzie zwykli z komunikacji korzystać. Po drugie: zazwyczaj na czeskich kolejach nie czeka się zbyt długo na przesiadkę. U nas nawet na dość ważne połączenia czekać trzeba niekiedy na węzłowych stacjach i ze 3 godziny. Tam, gdzie z linii kolejowej korzysta mniej osób, kursują autobusy szynowe. Ale nawet na tych mniej ważnych liniach możemy liczyć na stosunkowo dużą liczbę kursów.

Wielki plus to ceny - mniej więcej 2 razy niższe, niż u nas. Do tego jazda wieloma pociągami pospiesznymi kosztuje nas tyle samo, co osobowymi. Co zastanawiające, Czechy mają także dobrą komunikację autobusową, a mimo to kolej umiała tak zadbać o klienta, że po prostu pociągami się jeździ. Przypomnę, że Czechy leżą w Europie Środkowej.

Pytanie - czy to wszystko się opłaca? Otóż, jak można się z prasy dowiedzieć, i to nie od dziś, w przypadku linii nierentownych myśli się raczej o ich prywatyzacji, a nie likwidacji.

Tomasz Poller




ZB nr 6(84)/96, czerwiec '96

Początek strony