Strona główna |
Po długotrwałej prezentacji grup poruszono temat współpracy z mediami. Słupscy organizatorzy rozdali uczestnikom wydrukowane porady, jak zapewnić sobie dobrą współpracę z mediami, ci jednak albo ich nie przeczytali, albo nie wzięli sobie do serca, bowiem po chwili większość postanowiła nie wpuszczać na salę telewizji, nawet na kilkunastosekundową migawkę. Następnie pod hasłem 'zielony anarchizm" przywołano koncepcję ekologii społecznej M. Bookchina. Jednak dość szybko dyskusja stoczyła się na tematy praktyczne, z tendencją do wykazywania samym sobie, iż robienie pikiet czy demonstracji jest czymś lepszym niż zużywanie pieniędzy na szkolenia i konferencje. Niespodzianie ujawniło się kilku eko-sceptyków (w tym również i piszący te słowa) wytykając wielu zgromadzonym, że domaganie się, aby pieniądze z zabieranych pod przymusem podatków zamiast na jedne cele szły na inne (klasyczny lobbying ekologiczny) jest czymś zdecydowanie nie wolnościowym, podobnie jak każde czerpanie z państwowych funduszy. Po paru chwilach konsternacji, skutecznie ostudziło to zapał zebranych do dalszego dyskutowania na te tematy.
Z innych problemów o podłożu ekologicznym omawiano także sprawę budowy autostrad. Argumentacja ekologiczna wyraźnie dominowała nad wolnościową. Jednak w tej sprawie obie dość dobrze się uzupełniają. Koncentrowano się na praktycznej stronie problemu, planowano przyszłe akcje. W obronie proponowanych nam przez władze autostrad nikt nie wystąpił.
Argumentacja ekologiczna pojawiła się także przy okazji projektu apelu o nie współpracowanie z PPS i marksistami (w "Robotniku", organie PPS, można było przeczytać pomysły totalnej kaskadyzacji Wisły i budowy autostrad na sposób ich zdaniem słuszny, czyli przez państwo i za kredyty zagraniczne!). Mimo obiekcji lewicowych anarchistów (uważających, że dopóki marksiści/trockiści krzyczą Śmierć burżujom! to są w porządku) apel z drobną poprawką został przyjęty bez sprzeciwów. Poza tym omawiano takie sprawy, jak organizowanie pomocy na wypadek procesów, kolegiów, aresztów (tzw. ABC), działania w środowisku szkolnym, przygotowanie solidnej akcji na rzecz głosowania "nie" w Referendum Konstytucyjnym i wiele innych.
Prowadzenie biura informacyjnego Federacji Anarchistycznej i wydawanie biuletynu przejęła grupa ze Słupska.
Kontakt
Kolektyw "Aktywność Społeczna"
/ 65, 76-200 Słupsk 12
Stanisław Górka
Ciała obu płci uzupełniają się i każde jest na swój sposób piękne. Jednak, jak wiemy, ciało to nie wszystko. Aby człowiek był całością potrzebuje duszy - drugiego wewnętrznego JA.
Obserwując członków X Ogólnopolskiego Spotkania Ruchu Ekologicznego Kolumna 96' dostrzegłam różne ciała i różne stany duchowego wtajemniczenia. Większość z obecnych stanowili (jak zwykle) mężczyźni, w większości, mało zadbani, estetyczni i czyści. No, cóż, widocznie taki jest obraz polskiego ekologa (zaznaczam, są wyjątki). Czasami gdzieś na korytarzu spotykałam płeć piękną, choć na ogół niewiele różniła się od swoich towarzyszy.
Na warsztatach, dotyczących naprawdę poważnych tematów, na których trzeba wysilać swoją inteligencję, spotykałam niewiele kobiet. Świadczy to o przykrym dla mnie fakcie, że polskie "kobity" nie potrafią przebić się przez górę schematów, uwarunkowań psychiczno-moralnych i historycznych. Nieliczne są albo zastraszone, onieśmielone, albo nazywa się je babo-chłopami, niedostrzegając często różnicy płci. Te ładne traktuje się jak głupie i odpowiednio klasyfikuje (ja osobiście już od 5 lat przebijam się przez schematy i tracę na tym sporo zdrowia).
Takim dobitnym przykładem męskiego szowinizmu, a może zimowego wyposzczenia były reakcje większości "brzydkiej płci" na pokaz mody ekologicznej - zaprezentowanej przez cztery piękne kobiety. Pokazały one, w bardzo nerwowej atmosferze, ten kawałek ciała, który na niektórych podziałał bardzo erotycznie, prymitywizując ich zachowania.
Kiedy na scenie pokazały się prawdziwe, zadbane i czyste "modelki"(jak je ironicznie nazywano), na sali zaroiło się od małpich okrzyków i wyrazów twarzy, gwizdów tudzież innych niekontrolowanych zachowań. Koniec końców był taki, że dziewczyny nie zaprezentowały całej kolekcji i wyjechały z bardzo niekorzystnym obrazem polskich ekologów (którego, mam nadzieję, nie przeniosą na wszystkich). Zostały zakwalifikowane jako ciała, puste lale itp.
Ciekawe, gdzie się podziała tolerancja, szerokie spojrzenie na świat, holistyka tylu obecnych tam osób? Gdzie są hasła, które od niektórych osób słyszałam na Rainbow?
Trochę to przykre, że tak szybko zapominamy i że nie potrafimy znieść normalności, estetyzmu i odrobinki erotyzmu, że nie dostrzegamy piękna ciała i duszy.
Wynikiem tego jest brak kobiet aktywnie, działających w ruchu ekologicznym, które nie są odporne na chamstwo i "samcze zachowania" niektórych ekologów.
Ilona Charkowska
Międzyuczelniane Lobby Ekologiczne
OlaSwolkień
OlaSwolkień
Nie zamierzam pisać o bezsensownie sformułowanych pytaniach ani o niskim poziomie świadomości ekologicznej członków jury. Nie będę również opłakiwał ogromnych ilości soczków w kartonikach hojnie rozdawanych wszystkim uczestnikom olimpiady. O wiele istotniejsze jest to, co działo się pomiędzy ustną a pisemną częścią, podczas sprawdzania prac. Wszystkich uczestników zaproszono na tajemniczy wykład. Spodziewając się nudnego gadania na temat "sukcesja mutualistyczna drzewostanów zwartych w kontekście oddziaływania wód podskórnych" postanowiłem nie marnować cennego czasu i wykład ten opuścić. Wkrótce okazało się, że tytuł pogadanki był bardziej zrozumiały: AUTOSTRADY W POLSCE. Natychmiast zdecydowałem się pójść i zobaczyć, co też będzie się tam działo. Wykładał przedstawiciel Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad. Przez dość długi czas mówił o nikogo nie interesujących koncesjach, trudnościach w realizacji itp. Jednak po jakichś 45 minutach przypomniał sobie, że ktoś go słucha i postanowił przekonać wszystkich, jak wielkim dobrodziejstwem dla środowiska przyrodniczego są autostrady. W tym momencie zdecydowałem się zabrać głos. Wywiązała się zażarta dyskusja, w której nie byłem osamotniony. Kiedy ubrany na czarno człowiek Agencji zaczął tracić grunt pod nogami, włączył się dyrektor Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego (ufff...), pan Tomasz Malinowski. Trzeba przyznać, że był on znacznie inteligentniejszym konwersantem. Nie zmienia to jednak faktu, że jego głównymi argumentami były "zarzuty", iż jestem za młody i nie mam przy sobie żadnych materiałów uwiarygodniających stawiane przeze mnie tezy. Koronnym argumentem przemawiającym za budową autostrad było to, iż panu Malinowskiemu nie chce się czekać na pociąg, w związku z czym woli wsiąść do samochodu.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dotarły do mnie ZB z lutego br. z artykułem Olafa Swolkienia. Na przykładzie Łagowskiego Parku Krajobrazowego przypomniałem, jak Agencja broni przyrody. Inny obecny na sali urzędnik UW zareagował na to ze zdziwieniem: "ale to przecież nas nie dotyczy, to strasznie daleko". Kiedy stało się jasne, że wątpliwej jakości argumenty panów w garniturach coraz mniej przekonują młodych słuchaczy, dyskusję przerwano.
W Łodzi się więc chyba nie udało. Mam nadzieję, że pranie mózgów uczestnikom olimpiady w innych regionach kraju również nie przyniosło spodziewanych rezultatów.
Człowiek Agencji wręczył zwycięzcom całkiem cenne nagrody, rozdał zainteresowanym broszury propagandowe i rozeszliśmy się w pokoju.
Grzegorz "Yeti" Kawałek & Konrad
Z 11 zgłoszonych komunikatów nie zreferowano tylko dwóch, których autorzy nie mogli niespodziewanie przybyć na sympozjum. Dotyczyły one dość zróżnicowanej problematyki, jaką wyłania centralna dla sympozjum sprawa ekokonsumpcji. Wśród ich autorów znaleźli się ekonomiści (najliczniejsi), specjaliści od rolnictwa oraz żywienia, ale także fizyk, zajmujący się stosunkowo mniej znanym problemem szkodliwego wpływu pól elektromagnetycznych na ludzki organizm. Ograniczone ramy tej informacji nie pozwalają nawet na sygnalizację merytorycznej zawartości komunikatów.
Wszystkie materiały z tego sympozjum (łącznie z nie wygłoszonymi komunikatami) ukażą się jeszcze w tym roku w 4 tomie "Człowieka i Przyrody" - półrocznika wydawanego od 1994 r. przez Zakład Ekologii Człowieka KUL.
Kończąc tę krótką informację należy podkreślić dwie istotne okoliczności: wzorowa organizacja grupującego sporą ilość uczestników sympozjum (ich zakwaterowania, wyżywienia, porządku obrad oraz niezwykle miłej atmosfery), a także trudny do przecenienia fakt, że oto wokół Sekcji Filozofii Przyrody i Ochrony Środowiska KUL-u tworzy się platforma wielodyscyplinarnej wymiany myśli oraz nawiązywania kontaktów, której zajmujący się problematyką zagrożeń ekologicznych tak bardzo potrzebują.
Andrzej Delorme