Strona główna 

ZB nr 6(84)/96, czerwiec '96

XIV ZJAZD FEDERACJI ANARCHISTYCZNEJ
Słupsk, 11-12 maja 1996 r.

Czyste, ładne miasto. Momentami bardzo ładne (tam, gdzie zachowały się historyczne, poniemieckie budynki, obecnie odnawiane, lub gdzie buduje się nowe, estetyczne), momentami przeciętnie brzydkie (tam, gdzie sowieci już po zdobyciu miasta, stosując się do zachęt m.in. Ilii Erenburga, poszaleli sobie, a Polacy poprawili, po czym wbudowali w te miejsca proletkultowe bloki). Czyste ulice, sporo koszy do segregacji śmieci, trochę ścieżek rowerowych, niestety, pozaklasowa Słupia.

Kolektyw "Aktywność Społeczna" dobrze zorganizował zaplecze dla Zjazdu (lokal, 3 posiłki w sobotę, napoje itd.), mimo kłopotów finansowych, w których się znajduje. Tak na oko, na Zjeździe zjawiło się ok. 60 osób z 28 grup (oprócz naszego "An Arché": 2 Warszawa, Elbląg, Łódź, 2 Szczecin, Poznań, Białystok, Słupsk, Rzeszów, Koszalin, Kołobrzeg, Ciechanowiec, Bogatynia, Świnoujście, 2 Kraków,Sochaczew, Chojnice, Opole, Bydgoszcz, Żyrardów, Lębork, 4 Trójmiasto). Wiele z tych grup działa również aktywnie w ruchu ekologicznym, co znalazło swoje odbicie w wypowiedziach ludzi i tematyce zjazdu.

Po długotrwałej prezentacji grup poruszono temat współpracy z mediami. Słupscy organizatorzy rozdali uczestnikom wydrukowane porady, jak zapewnić sobie dobrą współpracę z mediami, ci jednak albo ich nie przeczytali, albo nie wzięli sobie do serca, bowiem po chwili większość postanowiła nie wpuszczać na salę telewizji, nawet na kilkunastosekundową migawkę. Następnie pod hasłem 'zielony anarchizm" przywołano koncepcję ekologii społecznej M. Bookchina. Jednak dość szybko dyskusja stoczyła się na tematy praktyczne, z tendencją do wykazywania samym sobie, iż robienie pikiet czy demonstracji jest czymś lepszym niż zużywanie pieniędzy na szkolenia i konferencje. Niespodzianie ujawniło się kilku eko-sceptyków (w tym również i piszący te słowa) wytykając wielu zgromadzonym, że domaganie się, aby pieniądze z zabieranych pod przymusem podatków zamiast na jedne cele szły na inne (klasyczny lobbying ekologiczny) jest czymś zdecydowanie nie wolnościowym, podobnie jak każde czerpanie z państwowych funduszy. Po paru chwilach konsternacji, skutecznie ostudziło to zapał zebranych do dalszego dyskutowania na te tematy.

Z innych problemów o podłożu ekologicznym omawiano także sprawę budowy autostrad. Argumentacja ekologiczna wyraźnie dominowała nad wolnościową. Jednak w tej sprawie obie dość dobrze się uzupełniają. Koncentrowano się na praktycznej stronie problemu, planowano przyszłe akcje. W obronie proponowanych nam przez władze autostrad nikt nie wystąpił.

Argumentacja ekologiczna pojawiła się także przy okazji projektu apelu o nie współpracowanie z PPS i marksistami (w "Robotniku", organie PPS, można było przeczytać pomysły totalnej kaskadyzacji Wisły i budowy autostrad na sposób ich zdaniem słuszny, czyli przez państwo i za kredyty zagraniczne!). Mimo obiekcji lewicowych anarchistów (uważających, że dopóki marksiści/trockiści krzyczą Śmierć burżujom! to są w porządku) apel z drobną poprawką został przyjęty bez sprzeciwów. Poza tym omawiano takie sprawy, jak organizowanie pomocy na wypadek procesów, kolegiów, aresztów (tzw. ABC), działania w środowisku szkolnym, przygotowanie solidnej akcji na rzecz głosowania "nie" w Referendum Konstytucyjnym i wiele innych.

Prowadzenie biura informacyjnego Federacji Anarchistycznej i wydawanie biuletynu przejęła grupa ze Słupska.

Kontakt
Kolektyw "Aktywność Społeczna"
/ 65, 76-200 Słupsk 12

Stanisław Górka


KOLUMNIANY SZOWINIZM

Dopiero od niedawna zrobiło się na tyle ciepło, że zaczęliśmy zrzucać z siebie liczne warstwy ciuchów, zdejmować ciepłe buciory i odsłaniać poszczególne części ciała.

Ciało dała nam natura, by zachwycało swoim pięknem po to by je podkreślać. Świadczy ono o naszym charakterze, naszych nawykach żywieniowych i o naszych staraniach pielęgnacyjnych.

Ciała obu płci uzupełniają się i każde jest na swój sposób piękne. Jednak, jak wiemy, ciało to nie wszystko. Aby człowiek był całością potrzebuje duszy - drugiego wewnętrznego JA.

Obserwując członków X Ogólnopolskiego Spotkania Ruchu Ekologicznego Kolumna 96' dostrzegłam różne ciała i różne stany duchowego wtajemniczenia. Większość z obecnych stanowili (jak zwykle) mężczyźni, w większości, mało zadbani, estetyczni i czyści. No, cóż, widocznie taki jest obraz polskiego ekologa (zaznaczam, są wyjątki). Czasami gdzieś na korytarzu spotykałam płeć piękną, choć na ogół niewiele różniła się od swoich towarzyszy.

Na warsztatach, dotyczących naprawdę poważnych tematów, na których trzeba wysilać swoją inteligencję, spotykałam niewiele kobiet. Świadczy to o przykrym dla mnie fakcie, że polskie "kobity" nie potrafią przebić się przez górę schematów, uwarunkowań psychiczno-moralnych i historycznych. Nieliczne są albo zastraszone, onieśmielone, albo nazywa się je babo-chłopami, niedostrzegając często różnicy płci. Te ładne traktuje się jak głupie i odpowiednio klasyfikuje (ja osobiście już od 5 lat przebijam się przez schematy i tracę na tym sporo zdrowia).

Takim dobitnym przykładem męskiego szowinizmu, a może zimowego wyposzczenia były reakcje większości "brzydkiej płci" na pokaz mody ekologicznej - zaprezentowanej przez cztery piękne kobiety. Pokazały one, w bardzo nerwowej atmosferze, ten kawałek ciała, który na niektórych podziałał bardzo erotycznie, prymitywizując ich zachowania.

Kiedy na scenie pokazały się prawdziwe, zadbane i czyste "modelki"(jak je ironicznie nazywano), na sali zaroiło się od małpich okrzyków i wyrazów twarzy, gwizdów tudzież innych niekontrolowanych zachowań. Koniec końców był taki, że dziewczyny nie zaprezentowały całej kolekcji i wyjechały z bardzo niekorzystnym obrazem polskich ekologów (którego, mam nadzieję, nie przeniosą na wszystkich). Zostały zakwalifikowane jako ciała, puste lale itp.

Ciekawe, gdzie się podziała tolerancja, szerokie spojrzenie na świat, holistyka tylu obecnych tam osób? Gdzie są hasła, które od niektórych osób słyszałam na Rainbow?
Trochę to przykre, że tak szybko zapominamy i że nie potrafimy znieść normalności, estetyzmu i odrobinki erotyzmu, że nie dostrzegamy piękna ciała i duszy.

Wynikiem tego jest brak kobiet aktywnie, działających w ruchu ekologicznym, które nie są odporne na chamstwo i "samcze zachowania" niektórych ekologów.

Ilona Charkowska
Międzyuczelniane Lobby Ekologiczne


AUTOSTRADY W KOLUMNIE

STANOWISKO RUCHU EKOLOGICZNEGO
NA RZECZ PROEKOLOGICZNEGO TRANSPORTU
W związku z nieuwzględnianiem interesu społecznego oraz ochrony środowiska w polityce transportowej Polski organizacje ekologiczne domagaja się rezygnacji z programu budowy autostrad.

Ponadto deklarują podjęcie działań skierowanych na:
promocję miejskiego transportu zbiorowego;
przeciwdziałanie likwidacji dróg kolejowych;
promocję transportu rowerowego.

W związku z ogromnym zaangażowaniem rządu we wdrażanie projektu budowy sieci autostrad oraz likwidacją połączeń kolejowych potrzeba koordynacji naszych działań jest szczególnie aktualna.

Jesteśmy przekonani, że nasze wspólne działania odniosą większy skutek, a problematyka proekologicznych środków transportu zostanie uwzględniona w polityce transportowej naszego Państwa.

Kolumna, 2.5.96
Dokument ten został podpisany przez przedstawicieli ponad 20 organizacji ekologicznych, w tym PKE, FZ, Ziemia Przede Wszystkim, Towarzystwo Ekologicznego Transportu, Towarzystwo Naukowe Prawa Ochrony Środowiska, Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne "Oś", OTZO i wielu innych. Po raz pierwszy zadeklarowano jednoznacznie, że obrońcy środowiska kwestionują cały program budowy autostrad i obecną politykę transportową, a nie tylko takie lub inne lokalne rozwiązanie. Najwyższy czas, żeby osoby i instytucje lansujące program budowy autostrad zaczęły brać poważnie pod uwagę argumenty obrońców środowiska, a nie poprzestawały na przysyłaniu na nasze obrady panów z magnetofonami.1 Dalsze postępowanie w tym kierunku i w tym stylu może tylko doprowadzić do konfliktu społecznego, którego rozmiary przerastają najwyraźniej wyobraźnię osób odpowiedzialnych za obecną politykę transportową.

OlaSwolkień

1 Na zajęciach poświęconych autostradom zjawił się pan dr Zapaśnik z Agencji Budowy Autostrad z magnetofonem. Zaproponowałem, żeby zgodę na nagrywanie przez niego poddać pod głosowanie. I tu rewelacja: pan Zapaśnik zareagował najpierw groźbami: "nagrywam, bo w ZB są pomówienia" a potem szantażem: "ZB otrzymują pieniądze od państwa". Głosowanie przegrałem, ale ponieważ tego typu zachowanie uznałem za skandaliczne, to przed zajęciami, które sam prowadziłem, poprosiłem pana Zapaśnika, żeby na nie w ogóle nie przychodził, on z kolei poprosił mnie, żebym o tym wszystkich poinformował, co niniejszym czynię. A tak nawiasem mówiąc, to jest to dobry przyczynek do tego, jak strona rządowa wyobraża sobie "dialog" z organizacjami pozarządowymi (obok pana Zapaśnika siedział pan z MOŚZNiL), a dla nas wszystkich ostrzeżenie, że - o ile chcemy uprawiać ekologię naprawdę, a nie na niby - nie należy liczyć za bardzo, iż antyekologiczny rząd będzie na to "dawał" pieniądze, z naszych podatków oczywiście. Cieszy mnie, że w Agencji czytają ZB, ale wyjaśniam, że z redagowaniem ZB nie mam nic wspólnego, poza tym chętnie porozmawiam, najlepiej publicznie, a jeżeli Agencja pozwoli mi nagrywać swoje rozmowy np. z koncesjonariuszami lub zaprosi na zebranie jednego z chcących je budować konsorcjów, to moje zachowanie z Kolumny już się nie powtórzy. Poza tym na Kolumnie było OK.

OlaSwolkień


EKOLOGICZNE PRANIE MÓZGÓW

Gospodarka prowadzona przez Lasy Państwowe oparta jest na:
a) założeniu maksymalnego pozysku surowca?,
b) polityce racjonalnego i zrównoważonego rozwoju?
c) koncepcji lasu jednofunkcyjnego?
Z takowego i czterdziestu dziewięciu podobnych pytań składał się test, który rozwiązywali uczestnicy wojewódzkiego etapu Olimpiady Wiedzy Ekologicznej. Zdobywcy największej ilości punktów przechodzili do części ustnej. Następnie punkty zdobyte w części ustnej i pisemnej sumowano, a trójka otrzymywała prawo uczestnictwa w finale krajowym. Cała opisywana impreza odbyła się w gmachu Katedry Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Łódzkiego.

Nie zamierzam pisać o bezsensownie sformułowanych pytaniach ani o niskim poziomie świadomości ekologicznej członków jury. Nie będę również opłakiwał ogromnych ilości soczków w kartonikach hojnie rozdawanych wszystkim uczestnikom olimpiady. O wiele istotniejsze jest to, co działo się pomiędzy ustną a pisemną częścią, podczas sprawdzania prac. Wszystkich uczestników zaproszono na tajemniczy wykład. Spodziewając się nudnego gadania na temat "sukcesja mutualistyczna drzewostanów zwartych w kontekście oddziaływania wód podskórnych" postanowiłem nie marnować cennego czasu i wykład ten opuścić. Wkrótce okazało się, że tytuł pogadanki był bardziej zrozumiały: AUTOSTRADY W POLSCE. Natychmiast zdecydowałem się pójść i zobaczyć, co też będzie się tam działo. Wykładał przedstawiciel Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad. Przez dość długi czas mówił o nikogo nie interesujących koncesjach, trudnościach w realizacji itp. Jednak po jakichś 45 minutach przypomniał sobie, że ktoś go słucha i postanowił przekonać wszystkich, jak wielkim dobrodziejstwem dla środowiska przyrodniczego są autostrady. W tym momencie zdecydowałem się zabrać głos. Wywiązała się zażarta dyskusja, w której nie byłem osamotniony. Kiedy ubrany na czarno człowiek Agencji zaczął tracić grunt pod nogami, włączył się dyrektor Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego (ufff...), pan Tomasz Malinowski. Trzeba przyznać, że był on znacznie inteligentniejszym konwersantem. Nie zmienia to jednak faktu, że jego głównymi argumentami były "zarzuty", iż jestem za młody i nie mam przy sobie żadnych materiałów uwiarygodniających stawiane przeze mnie tezy. Koronnym argumentem przemawiającym za budową autostrad było to, iż panu Malinowskiemu nie chce się czekać na pociąg, w związku z czym woli wsiąść do samochodu.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dotarły do mnie ZB z lutego br. z artykułem Olafa Swolkienia. Na przykładzie Łagowskiego Parku Krajobrazowego przypomniałem, jak Agencja broni przyrody. Inny obecny na sali urzędnik UW zareagował na to ze zdziwieniem: "ale to przecież nas nie dotyczy, to strasznie daleko". Kiedy stało się jasne, że wątpliwej jakości argumenty panów w garniturach coraz mniej przekonują młodych słuchaczy, dyskusję przerwano.

W Łodzi się więc chyba nie udało. Mam nadzieję, że pranie mózgów uczestnikom olimpiady w innych regionach kraju również nie przyniosło spodziewanych rezultatów.

Człowiek Agencji wręczył zwycięzcom całkiem cenne nagrody, rozdał zainteresowanym broszury propagandowe i rozeszliśmy się w pokoju.

Grzegorz "Yeti" Kawałek & Konrad

FZ-Zgierz, Parzęczewska 24a/40, 95-100 Zgierz

KUL, 15-16.5 br.
wielodyscyplinarne sympozjum poświęcone ekokonsumpcji

W dniach 15 i 16.5 br. odbyło się w Lublinie Ogólnopolskie Sympozjum pn. Modele ekokonsumpcji, które zorganizowała Sekcja Filozofii Przyrody i Ochrony Środowiska Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Trzy posiedzenia (dwa pierwszego dnia, a jedno - drugiego) wypełniło 7 referatów i 11 komunikatów oraz ożywiona nad nimi dyskusja. Zagajenia obrad dokonał znany działacz ekologiczny, prof. Stefan Kozłowski, a zamknięcia wraz z podsumowaniem: ks.prof. Stanisław Zięba - kierownik Zakładu Ekologii Człowieka KUL.

Pierwszy referat, dotyczący podstawowych problemów aksjologicznych Natury i człowieka, wygłosił prof. Wojciech Chudy - filozoz KUL-u. Następnie mgr Elżbieta Matuszewska z Ministerstwa Ochrony Środowiska omówiła sprawę zrównoważonej konsumpcji jako sposobu przeciwdziałania postępującej degradacji środowiska w świetle międzynarodowych deklaracji - od przyjętego na Konferencji w Rio (1992) programu Agenda 21 poczynając. Prof. Andrzej Delorme z Politechniki Wrocławskiej mówił o kształtowaniu modelu konsumpcji w społeczeństwach postkomunistycznych, w których lata konsumpcyjnego niedosytu wyzwoliły szczególnie silne pragnienia konsumpcyjne i niechęć do "konsumpcyjnej ascezy", a prof. Piotr Tobera - socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego - zarysował problematykę zagrożeń niesionych przez transformację systemową w związku z tymi prokonsumpcyjnymi nastawieniami. Dr Marian Chojnacki - też socjolog z Uł - kontynuował poniekąd problematykę konsumpcji po upadku komunizmu, nawiązując jednak do spraw bardziej szczegółowych, jakimi są poszukiwania rozwiązań, dotyczących kształtowania konsumpcji i stylów życia. Dwa ostatnie referaty ukazały problematykę ekokonsumpcji w nawiązaniu do sprawy stosunku człowieka wobec przyrody. Prof. Lubomira Domka z Poznania (UAM) mówiła o kształtowaniu właściwych wobec przyrody postaw, a prof. Krystyna Dubel z Opola (PAN) o problemach ochrony cennych przyrodniczo obszarów.

Z 11 zgłoszonych komunikatów nie zreferowano tylko dwóch, których autorzy nie mogli niespodziewanie przybyć na sympozjum. Dotyczyły one dość zróżnicowanej problematyki, jaką wyłania centralna dla sympozjum sprawa ekokonsumpcji. Wśród ich autorów znaleźli się ekonomiści (najliczniejsi), specjaliści od rolnictwa oraz żywienia, ale także fizyk, zajmujący się stosunkowo mniej znanym problemem szkodliwego wpływu pól elektromagnetycznych na ludzki organizm. Ograniczone ramy tej informacji nie pozwalają nawet na sygnalizację merytorycznej zawartości komunikatów.

Wszystkie materiały z tego sympozjum (łącznie z nie wygłoszonymi komunikatami) ukażą się jeszcze w tym roku w 4 tomie "Człowieka i Przyrody" - półrocznika wydawanego od 1994 r. przez Zakład Ekologii Człowieka KUL.

Kończąc tę krótką informację należy podkreślić dwie istotne okoliczności: wzorowa organizacja grupującego sporą ilość uczestników sympozjum (ich zakwaterowania, wyżywienia, porządku obrad oraz niezwykle miłej atmosfery), a także trudny do przecenienia fakt, że oto wokół Sekcji Filozofii Przyrody i Ochrony Środowiska KUL-u tworzy się platforma wielodyscyplinarnej wymiany myśli oraz nawiązywania kontaktów, której zajmujący się problematyką zagrożeń ekologicznych tak bardzo potrzebują.

Andrzej Delorme




ZB nr 6(84)/96, czerwiec '96

Początek strony