Strona główna |
24 października '95 Stowarzyszenie Ekologiczno Kulturalne "Klub GAJA" rozpoczęło Ogólnopolską Kampanię "ZWIERZĘ NIE JEST RZECZĄ". Tego dnia w kilkudziesięciu miastach naszego kraju odbyły się akcje informacyjne, podczas których mówiono o potrzebie jak najszybszego uchwalenia nowej ustawy "O ochronie zwierząt". Zbierano również podpisy pod listem do marszałka Sejmu RP w tej sprawie. Warszawska manifestacja odbywała się pod Sejmem, w którym po akcji przedstawiciele "Klubu GAJA" oraz Frontu Wyzwolenia Zwierząt spotkali się z marszałek Sejmu RP, Olgą Krzyżanowską. Wiele zachodnich organizacji przesyłało faksy do marszałka w sprawie przyspieszenia prac nad ustawą.
Sparawa ruszyła do przodu, lecz, niestety, równocześnie wykreślono z projektu najbardziej zasadnicze zapisy dotyczące między innymi zakazu:
Główny cel sformułowano następująco:
Celem kampanii "Zwierzę nie jest rzeczą" jest uchwalenie ustawy spełniającej oczekiwania organizacji zajmujących się ochroną środowiska i zwierząt oraz obywateli utożsamiających się z tym problemem, a następnie propagowanie nowego prawa.
Cele krótkoterminowe:
Jednak w wyniku poszukiwania przez "Klubu GAJA" potencjalnych sojuszników udało się w końcu zawiązać koalicję pracującą na rzecz uchwalenia ustawy "O ochronie zwierząt" spełniającej oczekiwania obrońców zwierząt. W skład koalicji "Na rzecz praw zwierząt" weszły następujące organizacje: "Klub GAJA", Fundacja "Animals", Front Wyzwolenia Zwierząt oraz zainteresowane osoby opiniotwórcze, takie, jak Jurek Owsiak. Koalicja wyłoniła swoją reprezentację: Jacek Bożek - "Klub GAJA"; Małgorzata Niezabitowska - Fundacja "Animals"; Dariusz Paczkowski - Front Wyzwolenia Zwierząt; Jurek Owsiak - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
"Gazeta Wyborcza" 29.2.1996
W ramach kampanii "Zwierzę nie jest rzeczą" grupy współpracujące z "Klubem GAJA" kontaktują się z parlamentarzystami ze swoich okręgów wyborczych, by zwrócić ich uwagę na konieczność uchwalenia prawa chroniącego zwierzęta. Cały czas wysyłane są kartki i petycje do marszałka Sejmu, ukazują się także informacje w mediach zarówno lokalnych jak i ogólnopolskich na temat ustawy i działań obrońców zwierząt zmierzających do jej uchwalenia.
...możemy jeszcze od czasu do czasu spotkać się oko w oko z jakimś zwierzęciem i samemu stwierdzić, że nie przypomina ono np. taboretu, dlatego proszę was serdecznie, włączcie się w ogólnopolską kampanię...
...Odcięci od naturalnego środowiska posłowie, opracowujący w podkomisji sejmowej nowy kształt ustawy 'o ochronie zwierząt', wykreślili z projektu najbardziej zasadnicze zapisy...
...Nie chciałabym, abyście państwo podpisując się dzisiaj pod taką ustawą - wyrokiem na zwierzęta nie musieli w niedalekiej przyszłości stłoczeni w klatkach odreagować tę nie przemyślaną decyzję...
"Magazyn Kresowy" Elżbieta Ornatowska
"Klub GAJA" po ponad półrocznym prowadzeniu ogólnopolskiej kampanii uzyskał wreszcie pieniądze na prowadzenie projektu edukacyjnego "Zwierzę nie jest rzeczą". Jednym z jego elementów stały się prelekcje i warsztaty, których zadaniem jest wzmocnienie grup walczących o prawa zwierząt oraz zwiększanie świadomości społecznej w tym zakresie. Odbyło się już kilka takich zajęć, m.in. w Poznaniu, Szczecinie i Płocku. Przygotowywana jest wystawa dotycząca praw zwierząt oraz specjalny katalog, który poprzez swą atrakcyjną formę będzie inspiracją dla wielu ludzi i grup, sądząc po popularności wcześniej prezentowanej przez nas wystawy pt.: Dlaczego?
W wyniku długofalowych działań Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego "Klub GAJA" i Frontu Wyzwolenia Zwierząt Rada Miejska w Grudziądzu przesłała w maju '96 do marszałka Sejmu RP list intencyjny w sprawie przyznania gminom prawa do niewpuszczania na swój teren cyrków i innych widowisk, w programie których znajduje się tresura dzikich zwierząt. Podobnej treści list był jednym z podstawowych elementów, który spowodował wydanie przez prezydenta Bielska-Białej decyzji uniemożliwiającej pokazy tresury dzikich zwierząt w tym mieście.
Już teraz wiadomo, że koalicji udało się doprowadzić do tego, że sejmowa podkomisja po skończeniu prac nad projektem powróciła do przedyskutowania zapisów wykreślonych w pierwszej fazie prac.
Zostały przeprowadzone rozmowy z liderami ugrupowań politycznych w parlamencie, a prezydent RP, Aleksander Kwaśniewski oficjalnie oświadczył, że postawi veto w przypadku uchwalenia złej ustawy.
Włącz się do Kampanii "ZWIERZĘ NIE JEST RZECZĄ"!
Oto kilka przykładów, co możesz zrobić.
Wymóg ten dobrze współgra ze sformułowaniami Światowej Deklaracji Praw Zwierzęcia, ogłoszonej przez UNESCO w Paryżu W 1970 r., która już we wstępie mówi: ...Każde zwierzę jako istota żywa ma prawa w sferze moralnej... nieznajomość i nieuznawanie tych praw sprowadziły człowieka i prowadzą go nadal na drogę przestępstw przeciw naturze i zwierzętom ...poszanowanie zwierząt przez człowieka wiąże się z poszanowaniem ludzi między sobą ... Warto przytoczyć wybrane artykuły Deklaracji:
1 Wszystkie zwierzęta rodzą się równe wobec życia i mają te same prawa do istnienia.
2c/ Każde zwierzę ma prawo oczekiwać od człowieka poszanowania, opieki i ochrony.
3a/ Żadne zwierzę nie może być przedmiotem maltretowania i aktów okrucieństwa.
b/ Jeżeli śmierć zwierzęcia jest konieczna, należy je uśmiercić szybko, nie narażając na ból i trwogę.
8a/ Doświadczenia na zwierzętach, które wiążą się z cierpieniem fizycznym i psychicznym, są pogwałceniem praw zwierząt, zarówno w przypadku doświadczeń medycznych, naukowych, handlowych, jak i wszystkich innych.
b/ Należy w tym celu stosować metody zastępcze.
11i/ Każdy akt prowadzący do zabicia zwierzęcia bez koniecznej potrzeby jest morderstwem, czyli zbrodnią przeciw życiu.
14b/ Prawa zwierząt powinny być ustawowo chronione tak, jak prawa ludzi.
(Przepraszam w tym miejscu Czytelników za własną dygresję odnośnie punktu 3a/ Zwierzę jest istotą czującą, a więc podmiotem, nie przedmiotem ludzkiego postępowania).
Niewtajemniczonych informuję, że ok. 1/3 prac naukowych anestezjologów w kraju jest wynikiem eksperymentów przeprowadzanych in vivo - na zwierzętach laboratoryjnych, oczywiście dla dóbr najwyższych: zdrowia i życia człowieka. Anestezjologia jest samodzielną specjalnością lekarską w Polsce od 1952 r. Towarzystwo Anestezjologów Polskich powstało w 1958 r., od 1983 r. jest to Polskie Towarzystwo Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Od 1968 r, należy do Światowej Federacji Towarzystw Anestezjologicznych. Wspomniani w moim poprzednim artykule* Profesorowie Śląskiej Akademii Medycznej: Stanisław Mieczysław Szyszko i Kornel Gibiński są członkami honorowymi Oddziału Śląskiego.
Redaktorem naczelnym wspomnianego periodyku anestezjologicznego jest prof. dr hab. n.med. Zdzisław Rondio.
Adres redakcji
Kasprzaka 17a
01-211 Warszawa
Wśród anestezjologów i lekarzy różnych specjalności w Polsce jest bardzo wielu miłośników i obrońców praw świata zwierzęcego, którzy podzielają moją wdzięczność dla zespołów obu redakcji: "Anestezjologii, Intensywnej Terapii" - za postawienie wymogu humanitaryzmu, zaś ZB - za upowszechnienie informacji w kraju o tym fakcie.
dr med. Andrzej Kopliński
1 Maja 46/6, 41-300 Dąbrowa Górnicza
62-22-83
Jego władzy podlegają puszczańskie drzewa i puszczański zwierz. Każdy, kto trudni się myślistwem, musi uznać moc leśnego biesa, tak samo jak bartnik podbierający miód z leśnej dziupli, smolarz rozkładający swoje stosy na borowych polanach czy drwal powalający okszą śmigłe sosny. Nawet kobiety i dzieciaki zbierające grzyby, jagody czy maliny, powinny nieustannie pamiętać, że korzystają z zasobów królestwa leśnego czarta.
Nikt nie może bezkarnie złamać borowego prawa, strzeżonego przez biesa. Ktokolwiek zrąbałby drzewa kryjące pszczelą barć, zabił ciężarną lub karmiącą łanię, zniszczył przeprawę przez bagna, zaprószył ogień, który strawi połać lasu, strącił bez potrzeby ptasie gniazdo - może rychło spodziewać się kary. Inne źródła twierdzą, że puszczańskie czary widzą na wylot niepiękne ludzkie sprawki, nawet te, które są utajone na samym dnie serca, i wymierzają za nie karę. Najczęściej mylą drogę plącząc idącemu ścieżkę pod stopami, zwodzą go dalekim wołaniem lub sprawiają, że nieoczekiwanie podnosi się nieprzejrzysty opar, w którym nie sposób nic zobaczyć. Zwodzony czartowską mocą brnie z trudem wyciągając nogi z bagiennych topieli, przechodzi przez potężne pnie wiatrołomów, zapada się w wądoły pełne zetlałego próchna, kaleczy twarz i ręce kolczastymi pędami jeżyn, a kiedy wydaje mu się, że już odnalazł drogę, przekonuje się, że znów zatoczywszy ogromne koło powrócił do miejsca, z którego wyruszył i cała wędrówka rozpoczyna się od nowa.
Czasami biesy zwodzą wędrowca gwizdaniem, a gdy ten podąża w kierunku głosu, przebiegają od jednego pnia do drugiego, prowadząc go coraz dalej i dalej, a gdy padnie ze znużenia, odchodzą pozostawiając leżącego na łasce losu i dzikiego, leśnego zwierza.
Potrafią także zmienić bieg strzały i oszczepu, stępić ostrze lub tak przestawić paście czy wnyki, by pochwyciły myśliwego, a nie zdobycz.
Podobno czasami pojawiają się przy dręczonym człowieku, mówiąc, jak może zmazać swą winę i powrócić bezpiecznie w domowe progi. Jeżeli człowiek przyjmuje czartowskie warunki, musi przypieczętować umowę krwią utoczoną z serdecznego palca, ale biada mu, kiedy złamie swoje przyrzeczenie.
Jak widać, leśne czarty mają wielką moc, tyle że kończy się ona wraz z ostatnim drzewem boru. Na polu, łące, rzecznym brzegu znika ich czartowska siła.
I coś jeszcze. Leśne czarty okrutnie boją się wilkołaków. Już niejeden bies zniknął na zawsze w paszczy najeżonej ostrymi zębami. Ale jeszcze bardziej lękają się burzy. Gdy ogień błyskawicy rozdziera chmury, cała czartowska gromada kryje się po mysich dziurach, borsuczych i lisich jamach, w wykrotach pod korzeniami. Żaden nie wyjdzie ze swojej kryjówki, nim ścichnie huk gromu, a burzowe chmury odpłyną szerokim niebem w nieznane strony.
Dlaczego jasny Swarożyc ciska błyskawicowe strzały w leśne czarty, nie wie nikt. Ale tak jest od prawieków i nie nam, ludziom, zgadywać, jakie są tego przyczyny.
Ewa Nowacka
Bożęta i my / Ten, który strzeże boru
"Gazeta Stołeczna" nr 258, 5-6.11.94 s. 14