Strona główna |
Głuchołazy są miejscowością średniej wielkości położoną w kotlinie Gór Opawskich. I te właśnie góry stanowią o jej walorach zarówno turystycznych jak i uzdrowiskowych. Przed wojną, gdy ziemie te należały do Rzeszy Niemieckiej były one miejscowością typowo zdrojową, z licznymi domami wypoczynkowymi, sanatoriami, z jednym z ładniejszych w Europie basenów pływackich i parkiem zdrojowym. Po wojnie gdy władzę przejęli komuniści rozbudowano przemysł kosztem nie tylko ekologii, ale i samego miasta. Po uzdrowisku zostały tylko wspomnienia, rozpadające się sanatoria, zdewastowany park zdrojowy wraz z basenem. Przez miasto płynie obecnie rzeka przypominająca coraz bardziej ściek miejski, choć jak na złość nazywa się Biała Głuchołaska.
W ostatnich czasach poczęto czynić starania o przywrócenie dla miasta statusu uzdrowiska, co wiązałoby się z funkcjonowaniem przemysłu bez szkody dla środowiska, a przewinienia byłyby surowo karane. Sprawa ta była prowadzona przez Miejską Radę Narodową, która doprowadziła już do utworzenia Opawskiego Parku Krajobrazowego.
Wszystko zapowiadało się pięknie, gdy nagle wiosną 1989 roku pojawiła się notatka o budowie w Łączkach koło Głuchołaz odkrywkowej kopalni węgla brunatnego, sponsorowanej przez tąże samą Radę Narodową. Inwestycja taka nie tylko zeszpeciłaby krajobraz, lecz co najważniejsze zakłóciła by równowagę ekologiczną okolicy. Odkrywkowa kopalnia o głębokości 35 m. spowodowałaby zanik wód gruntowych w okolicznych wioskach. Prowadzona uboczna produkcja brykietów, co wraz z planami spalania węgla brunatnego w miejskich kotłowniach (opalanie węglem brunatnym wymaga spalania 4,5 raza masy węgla więcej) doprowadziłoby do znacznego zanieczyszczenia i zapylenia powietrza. (Na domiar złego węgiel brunatny zawiera kilkakrotnie więcej siarki od swego szlachetnego odpowiednika. - pr)
Niepokój społeczeństwa wzbudzał również fakt iż firma Poltegor - projektant odkrywki, była jednocześnie jednym ze współudziałowców, co potwierdzało przypuszczenia o niebraniu pod uwagę ubocznych skutków ekologicznych inwestycji. Podkreślić należy również, że lokalizacja kopalni była podjęta przez MRN bez żadnej konsultacji ze społeczeństwen.
Pierwszy nadał sprawie rozgłos senator Józef Góralczyk, który na posiedzeniu senatu 30.7.1989 transmitowanym przez TV zarzucił przyszłej spółce, a pośrednio Radzie Narodowej chęć uzyskania pieniędzy z podejrzanego interesu i jeszcze do tego prawdopodobne zdegradowanie środowiska. Ponadto, kłóci się to z celem uzyskania statusu uzdrowiska przez miasto. "Miasto to, jak wiemy jest znacznie uprzemysłowione, a czego mu brakuje, to infrastruktury turystyczno - wypoczynkowej, jak np. hoteli, campingów itp." - za "Echem Głuchołaz" nr 1/89.
W sierpniu sprawą kopalni zajęła się Komisja Ekologiczna MKO "Solidarność" w Głuchołazach, ograniczając się jednak tylko do "Apelu do mieszkańców okolicznych wsi".
We wrześniu starała się sprawie nadać rozgłos Grupa Młodzieżowa "Solidarność" Głuchołazy oraz WiP - Głuchołazy. Zapowiedziano wiec manifestację, tzw. "Ekozadymę", która odbyła się 18 września pod urzędem Miasta i Gminy w Głuchołazach. Poprzedzono ją akcją ulotkową oraz oplakatowaniem całego miasta.
Na wiecu zebrało się ok. 400 - 500 osób, nie przybył niestety nikt z władz miasta, dając tym samym przykład olewania społeczeństwa. Obecne było Polskie Radio, dzięki czemu sprawa po raz drugi w przeciągu sześciu tygodni nabrała rozgłosu krajowego. W trakcie wiecu zaczęto akcję zbierania podpisów pod petycją sprzeciwiającą się budowie kopalni. W sumie zebrano ok. 1000 podpisów.
W styczniu w "Echu Głuchołaz", gazecie Towarzystwa Przyjaciół Głuchołaz (poprzednio przyklaskującej budowie kopalni) przeczytaliśmy: "Nie będzie kopalni odkrywkowej w Łączkach". Protesty mieszkańców, "Ekozadyma", wystąpienie prof. Góralczyka w Senacie i działalność MKO w Głuchołazach przyniosły rezultaty. Przeprowadzono ponowne ekspertyzy i okazało się, że węgiel brunatny zalegający okolice Łączek nie nadaje się do spalania, a jego zasoby są o połowę mniejsze niż pierwotnie przewidywano (?). Tak więc eksploatacja stała się ekonomicznie ryzykowna...". Ostatnie dwa zdania mogą w zasadzie stanowić podsumowanie całej sprawy. Należy sobie jednak zadać pytanie: co by było gdyby?...
Paweł Szymkowicz
WiP Głuchołazy
ul. Ogińskiego 15
48-340 Głuchołazy
"Ekozadyma" oprócz eksperymentalnej(!) kopalni podnosiła sprawę budowanej przy ul. Grunwaldzkiej stacji CPN. Decyzja o jej lokalizacji zapadła w 1966 r.(!), łąkę pod stację wykupiono od rolnika za grosze, pod groźbą wywłaszczenia. Nie ma możliwości zrobienia wymaganej strefy ochronnej wokół stacji, natomiast konieczne jest wycięcie kilkunastu kilkudziecięcioletnich lip. A w tym rejonie Głuchołaz stężenie SO2 przekroczono już 2-4 krotnie, opad pyłu 7 krotnie, także wysokie jest przekroczenie normy stężenia fenolu i formaldehydu.
(aż)