Strona główna 

ZB nr 12(90)/96, grudzień '96

KATHARSIS, STYMULACJA CZY POWSTRZYMANIE?

W nr 45/2681 "Przekroju" z 10.11. znajdziemy artykuł: Telemaniacy - o wpływie TV na nasze dzieci. Autorka przypomina, że TV krajów rozwiniętych emituje 500 godz. brutalnych scen tygodniowo. Powtarza tezy psychologów o wielkiej atrakcyjności agresji i chęci do jej naśladowania. Cytuje twierdzenia niemieckiego psychologa Hansa J. Schneidera, którego zdaniem: człowiek adaptuje swój system wartości i sposoby zachowań do rzeczywistości wykreowanej przez TV.

Tekst przypomina, że dzieci lubią się bać (stąd popularność wesołych miasteczek z ich huśtawkami, zjeżdżalniami itp. - przyp. P.K.) i że amerykańskie dziecko nim ukończy podstawówkę, oglądnie 8 tys. morderstw, ok. 200 tys. aktów przemocy i gwałtów.

Z sondaży wynika, że dzieci przekładają kasety z horrorami, thrillery i brutalne filmy akcji nad poczciwe smoki, krasnoludki, księżniczki i diabły.

Wielu uważa, że ma to fatalny wpływ na psychikę dziecka. Baśnie i sagi przybliżały dzieciom za pomocą symbolicznych obrazów i scen takie pojęcia, które łączyły się z dynamiką ich rozwoju psychicznego.

Bajki, operując językiem obrazów na podobieństwo snów, przygotowują dziecko do życia w społeczeństwie. Telewizja zaś, w przeciwieństwie do baśni, przedstawia rzeczywistość w sposób możliwie sensacyjny i udramatyzowany, a przez to nieuczciwy - twierdzi Schneider. - Dziecko, które jest narażone na ciągłe oddziaływanie śmierci i zniszczenia, przestaje odczuwać tragizm umierania, ból i cierpienie, przerażenie na widok nieludzkich zachowań.

TRZY TEORIE

Na koniec "przekrojowa" autorka przytacza 3 teorie, z których "teoria powstrzymywania", to psychologiczne novum.

Teoria katharsis opiera się na klasycznej koncepcji psychoanalitycznej redukowania popędów za pośrednictwem wyobraźni. Oglądanie scen morderstw i zadawania bólu innym powoduje u widzów zredukowanie agresywnych popędów. Oglądanie straszliwych następstw przemocy uwrażliwia na cierpienia.

Teoria powstrzymania zakłada, że oglądanie przemocy wywołuje zahamowania w psychice, a co za tym idzie - zanik zachowań agresywnych. Widz fantazjuje na temat tego, jak niszczy swoich wrogów i ... wpada w panikę.

Fantazje wywołują strach i poczucie winy, co powstrzymuje od wrogich uczuć i tłumi agresję.

Teoria stymulacji stwierdza natomiast, że przemoc w mediach prowadzi do narastania agresji. Jednak według Leonarda Berkowitza, amerykańskiego psychiatry i psychologa, warunkiem wywołania zachowań agresywnych u osób badanych jest nagromadzona w nich frustracja.

nadesłał: Piotr Kosibowicz
12, Kraków 42 0-12/15-59-74
kosi@p7.f10.n486.z2.fidonet.org

Telemaniacy [w:] "Przekrój", nr 45/2681.


"POLITYKA" O WEGETARIANIZMIE

W ostatnich miesiącach bardzo rzadko kupuję czasopisma "polityczne" - stwierdziłem, że zamiast wydawać pieniądze i swój spokój na sensacje, głupotę i złośliwość, których w gazetach mnóstwo, lepiej zainwestować je w cokolwiek budującego.

Jednak gdy wczoraj rano (13.11.) usłyszałem w "trójce" reklamę najnowszego numeru "Polityki", w którym miał być tekst o wegetarianizmie, pełen negatywnych uprzedzeń - w mediach wielokrotnie spotykałem się z wiadomościami na temat wegetarianizmu i albo bardzo niekorzystnymi, albo wrogimi (zapewne pod wpływem lobbyngu hodowców i przetwórców mięsa), że wspomnę choćby konkurencyjny do "Polityki" "Wprost" - postanowiłem sprawdzić tę reklamę.

I co? Ano - bardzo miłe zaskoczenie! Uważam, że p. Joanna Podgórska napisała bardzo zgrabny artykulik. Jest rys historyczny, są wypowiedzi pp. Bolka Roka, Kuby Sienkiewicza, Czesława Niemena, Barbary Labudy oraz naczelnej "Wegetariańskiego Świata" - Agnieszki Olędzkiej i... poetów, np. M. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czy B. Shawa.

Myślę sobie: dobrze się stało, że taki tekst pojawił się w "Polityce" - piśmie przecież niespecjalistycznym, jeśli chodzi o ekologię czy wegetarianizm, choć mającym możliwości fachowego i poważnego traktowania wymienionych problemów przy szerokim i dosyć ważnym zakresie oddziaływania.

Szkoda tylko, że autorka pisząc artykuł zatytułowany Przychodzi Puchatek do rzeźnika... oparła się wyłącznie (jak się wydaje) na lekturze "Wegetariańskiego Świata". Skądinąd wiem, że redakcje największych czasopism mają orientację w tym, co się pisze i wydaje w kraju. A jeśli nawet ich wiedza nie jest wystarczająca - może warto, by czytelnicy i korespondenci ZB pomogli poszerzyć wiedzę redaktorów dużych pism i w ten sposób spróbowali wywrzeć większy wpływ na wiedzę i świadomość przeciętnego Polaka - wszak "przeciętny Polak" to jeszcze nie ekolog i wegetarianin?

Dariusz Kuflewicz




PROPOZYCJE KSIĄŻKOWE


Polecam 2 książki:
1. Dr M. Klapek, Ciąża, dzieci i dieta wegetariańska, Wyd. "Wegan" - nie tylko dla matek.

2. A. Miller, Dramat udanego dziecka, Wyd. Santorski - stwarzamy podły, obłudny, okrutny i tanio iluzoryczny świat uczuć, bojąc się spotkać z dzieckiem wewnętrznym, które oszukano u zarania jego życia. Dotyczy to niemal wszystkich ludzi, a Polaków w szczególności, niestety...

Agnieszka Z.


RYTMY ŻYCIA

Przez długi czas metody stosowane w Sanatorium Szwarcwaldskim w Obertal ortodoksyjna medycyna uważała za nieco kontrowersyjne. Są one bowiem próbą pogodzenia klasycznego leczenia sanatoryjnego (ruch na świeżym powietrzu, higieniczny tryb życia) z metodami wodolecznictwa, stosowanymi przez słynnego księdza Kneippa i stymulacji odporności organizmu preparatem z grasicy, thymosandem, co przez wielu lekarzy było kwestionowane. Wydanie w 1994 r. przez Wydawnictwo Lekarskie PZWL książki dr Karla J. Pflugbeila pt. Biotopping prawdopodobnie oznacza, że polskie środowisko lekarskie częściowo otwiera się na te i podobne, naturalne metody leczenia.

Przemysł farmakologiczny z biegiem czasu wyrósł na potężny biznes chemiczny, którego istnienie nie może być - mimo wszelkich metod zapobiegawczych - obojętne dla środowiska, a agresywna reklama skłania ludzi do faszerowania organizmów środkami chemicznymi niezależnie od rzeczywistej potrzeby. Toteż wszelkie dowody na to, że lekarze nie pozostają od niego całkowicie uzależnieni, są cenne.

K.J. Pflugbeil nie jest uzdrawiaczem. Nie proponuje całkowitego odstawienia leków farmakologicznych. Jednak w Biotoppingu można znaleźć wiele wskazówek, jak - wykorzystując naturalne rytmy ciała - zmniejszyć zużycie środków chemicznych do niezbędnego minimum. Okazuje się, że dostosowując wszelkie metody lecznicze do pór dnia, można zwiększyć znacznie ich efektywność. Dotyczy to zarówno pastylek, jak i ziół czy ćwiczeń fizycznych. Te ostatnie najintensywniej rozwijają organizm wcale nie wczesnym rankiem, jak twierdzi osąd potoczny, tylko ok. godz. 1700. Zmniejszenie zużycia środków farmakologicznych przez umiejętne dawkowanie ich w cyklu rocznym i dziennym najważniejsze jest jednak w wypadku chorób przewlekłych, jak: cukrzyca, depresja, choroby serca, reumatyzm czy wrzody żołądka i dwunastnicy, zmuszających do przyjmowania przez wiele lat dużych dawek leków, nieobojętnych dla zdrowia. Oprócz potwierdzonych badaniami naukowymi rytmów biologicznych dnia i roku, autor omawia również wiele prostych metod zapobiegania najczęstszym schorzeniom, zaczerpniętych z wodo- i ziołolecznictwa, utrzymywania właściwej diety (niestety, nie tylko wegetariańskiej) i in.

Należy jednak pamiętać, że niektóre z propagowanych przez niego metod wciąż budzą nieco kontrowersji. Preparat podobny do thymosandu - TFX został w Polsce dopuszczony do sprzedaży. Jednak stosowanie go zapobiegawczo kilka razy do roku jako panaceum na wszystkie klęski i choroby nie zyskało chyba jeszcze powszechnego uznania. Tak samo metoda leczenia przeziębień za pomocą uderzeniowej dawki witaminy C - w świetle ostatnich badań nie wydaje się całkiem słuszna*). Mając to jednak w pamięci i nie traktując tej popularyzatorskiej książeczki jak Świętej Księgi, można z niej wiele skorzystać, zarówno jeśli chodzi o planowanie rozkładu dnia, jak i o zapobieganie najczęstszym schorzeniom. Ułatwia to zamieszczony w niej indeks.

(j.sng.)

Karl J. Pflugbeil, Biotopping, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 1994, s.134.

*) Należy przypomnieć, że do ekstrahowania witaminy C z naturalnych produktów używa się rozpuszczalników chlorowcopochodnych, będących silnym środkiem mutagennym. Beztroskie używanie ich w krakowskiej Polfie wywołało swego czasu zatrucie środowiska, dziwaczne mutacje roślin w okolicy zakładu i zwiększenie częstotliwości wypadków raka.


PYTANIA NAJWAŻNIEJSZE

Zadajcie tylko jedno pytanie, a po nim przyjdzie tysiąc innych. Zacznijcie wątpić, a ujrzycie, gdzie was to zaprowadzi.

A. Hoffman

Wśród pojawiających się od kilku lat na rynku czytelniczym pozycji podejmujących tematykę ekologiczną Druga Natura Hoffman nie wyróżnia się ani oryginalnym ujęciem tematu, ani nowatorską techniką literacką. A jednak powieść ta zmusza do stawiania (nie)popularnych pytań. Już sam tytuł i motto zaczerpnięte z Jana Jakuba Rousseau (Natura nigdy nas nie oszukuje, to my oszukujemy samych siebie.) wskazuje na interesujące tropy. Spróbujmy pójść tym śladem.

W niezbadanych jeszcze lasach stanu Michigan, leżącego na terytorium USA, zostaje znaleziony (we wnykach kłusowników) młody mężczyzna. Kontakt z cywilizacją przemysłową rozpoczyna od szpitala psychiatrycznego. Następnie, po pobycie w małym miasteczku, porzuca kobietę i cywilizację, przekonawszy się, że postęp w ludzkim wydaniu to udawanie, że jest się kimś innym niż w rzeczywistości. Dla jasności obrazu dodajmy, że bohater Drugiej Natury został wychowany przez wilki, był członkiem stada, i poznawszy dwie strony medalu wybrał rewers, czyli powrót do dzikiego życia.

Czy powracający w literaturze popularnej jak bumerang temat ludzkiego dziecka wychowanego przez wilki (czyli naturę) nie został jeszcze do cna wyczerpany? Wszak podobne pytania nurtowały twórców Nell czy Greystoke, legendy Tarzana, władcy małp. Hoffman jednakże proponuje odmienne ujęcie tematu. Opozycje - natury i cywilizacji, zwierząt i ludzi, kobiet i mężczyzn, a przede wszystkim przeciwstawienie współczesnej, oswojonej kobiety - kobiecie dzikiej, czyli Naturze, decyduje o wadze tej pozycji. To i stawiane pytania o miejsce dzikości w życiu człowieka i cywilizacji, którą stworzył. Autorka zastanawia się, czy ludzie potrafią spotkać się, próbować zrozumieć i zostawić w stanie nienaruszonym ostoje dzikiego życia, także tę znajdującą się w każdym z nas. Pyta też, dlaczego marnujemy tę szansę.

Poprzez szpary w tradycyjnym opakowaniu literackim przesączają się niepopularne pytania. Pytania najważniejsze.

Robert Drobysz

Alice Hoffman, Druga Natura, Rebis, Poznań 1996.

GALSWORTHY O ROWERZE

Pod jego wpływem, całkowicie lub częściowo, uwiędły przyzwoitki, długie i wąskie spódnice, ciasne gorsety, włosy opadające na ramiona, czarne pończochy, szczupłe kostki, duże kapelusze, pruderia i lęk przed ciemnością; pod jego wpływem całkowicie lub częściowo zakwitły i rozwinęły się weekendy, mocne nerwy, mocne nogi, mocne słownictwo, krótkie majtki, znajomość lasów i pastwisk, równośc płci, trawienie i praca zawodowa - słowem: emancypacja kobiet.

nadesłał: Robert "Ryba" Rybicki


CZY ZWIERZĘTA MAJĄ DUSZĘ?

Po przeczytaniu książki pt. Dusza zwierząt Jeana Prieura prawdopodobnie każdy da odpowiedź twierdzącą. Książka ta składa się z trzech części.

I część (Dusza obdarzona wrażliwością, inteligencją i inicjatywą) zawiera opisy takich cech zwierząt, jak: uczucia, inteligencja oraz praktyka cnót chrześcijańskich i ich pojęcie dobra i zła. Autor pisze także o ich spojrzeniach, wielkich podróżach i śmierci. W rozdziale V - Ich spojrzenia - jest fragment, który pozwolę sobie zacytować: Ludzie chodzą do zoo dla rozrywki. W gruncie rzeczy sami stanowią rozrywkę dla zwierząt, które bez tego korowodu zwiedzających pomarłyby z nudów i samotności. Niech przyjaciele zwierząt przestaną omijać te miejsca, gdzie ich obecność jest niezbędna, choćby po to, by czuwać nad tym, żeby zboczeńcy i wariaci nie zanieczyszczali pożywienia lub nie zrobili im krzywdy. Ileż zwierząt zostaje otrutych lub ranionych przez sadystów! Na końcu tej części jest cytat z Biblii (Rdz): Wiekuisty żałował, że stworzył na Ziemi człowieka, a serce Jego dręczyła zgryzota. Należy też zwrócić uwagę, że (o ile się nie mylę) w Rdz nie ma po stworzeniu człowieka tej frazy, która występuje wcześniej w każdym przypadku: I widział Bóg, że było dobre. Daje to do myślenia, prawda? A słowa Jezusa: Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili? Czy pod tym określeniem nie kryją się zwierzęta?
II część (Dusza, która trwa i objawia się) jest nt. tzw. duchów oraz zdolności parapsychicznych zwierząt. W tych dwóch częścoach autor opisuje zdarzenia, których był świadkiem, a także podaje info nawet ze starożytności, za innymi autorami. Opisuje najczęściej zwierzęta domowe, ale też tzw. hodowlane oraz trzymane w zoo i wolne.

III część (Dusza uznana przez większość cywilizacji) opisuje sposób traktowania zwierząt na przestrzeni dziejów (XX wiek jest określany jako piekło!) oraz przez różne kultury, a także Kościół. Bardzo interesujące jest Addendum (z łac. "dodatek") Czy ludzie mają duszę? (autorstwa Pręgowanego Kota), w którym opisane jest życie "autora" odkrywającego, że w rzeczywistości światem nie rządziły koty, lecz ludzie, przerażające monstra oraz dowiadującego się - ku swemu przerażeniu - iż po (...) pobycie w kocim Niebie (...) każdy kot musi powrócić na ziemię, przekroczyć pewien stopień i wcielić się w istotę ludzką. Oto, jak na to reaguje: Zgroza! (...) My, koty, łagodne, kochające i szczere mielibyśmy się stać agresywnymi, rozwścieczonymi hipokrytami? (...) Przejście do stadium ludzkiego, do stadium pozbawionego miłości, cóż to za regres, jaka klęska! Gdy zapytali matkę, Pręgowaną Kocicę, czy nasi mniejsi bracia [ludzie] mają duszę?, dowiedział się, że jego Matka zaprotestowała przeciw decyzji zgromadzenia kociej starszyzny: jedynie zwierzęta mogą być pewne nieśmiertelności. Mówiła o miłości, której Dwunogi dają czasem dowody i to świadczy na korzyść ich duszy. Książka kończy się zdaniem: A tymczasem kwestia nadal pozostaje otwarta: czy Ludzie mają duszę? Naprawdę warto się nad tym zastanowić.

Uważam, że Dusza zwierząt jest lekturą obowiązkową dla wszystkich prawdziwych przyjaciół zwierząt. Pisząc "prawdziwych" mam na myśli, że nie dotyczy to tych "pseudo", którzy mówią: "Lubię wszystkie zwierzęta, a najbardziej kurczaka w potrawce, schabowego lub inny owoc mordu". Uprzedzam jednak, że kto jest wrażliwy, może uronić kilka łez (tak jak mi się to zdarzyło). Po prostu piękna książka. Być może będzie jeszcze dostępna u...

Radosława Kisielewskiego
Zwierzyniecka 19a/4
15-312 Białystok

Artur Zięba
Wałowa 30/7, 33-100 Tarnów

Jean Prieur, Dusza zwierząt, Wyd. "Czakra", Biblioteczka Zagadek Wszechświata, Warszawa 1992, tłum. Marek Puszczewicz.


"CHORAŁ KNIEI"

Widziałam puszczę. Nie jakiś tam lasek, nie jakiś tam park, ale PUSZCZĘ. Prawdziwą, dziką, niedostępną. Pierwszy raz w życiu, w sierpniu tego roku przyjechałam do Białowieży.

Widziałam puszczę wtedy, przez chwilę, gdy drogę przebiegły nam żubry, gdy 40-metrowe drzewa szumiały nad głowami. Widzę ją teraz, gdy czytam Chorał kniei Krzysztofa Agamsa.

Głos prastarej
zapomnianej kniei przetrwał
w szumie dębu
Ta mała książeczka, dedykowana Obrońcom Puszczy Białowieskiej jest silniejszym głosem w sprawie ochrony środowiska niż jakiekolwiek peany na cześć ekologów. Przede wszystkim dlatego, że nie opisuje ludzi, którzy próbują ratować to, czego innym przedstawicielom ich gatunku nie udało się zniszczyć, ale ukazuje to, co należy ratować.

Pod dębem czarne
diamenty, oczy
jeża
W wycyzelowanej formie haiku zamknął Agams swoje obserwacje przyrody, nadając im tytuł: "chorał". Jest to zderzenie dwóch odmiennych kultur, dwóch odmiennych spojrzeń na świat: wschodniej metaforyki (nie trzyma się on rygorystycznych reguł metrycznych, ale dba o nie i nie razi zupełna w tej dziedzinie ignorancja, którą często widuję u mniej znakomitych autorów) i poetyki europejskiego chorału-pieśni liturgii kościelnej. W tym przypadku to połączenie jest jak najbardziej uzasadnione - powstaje trzeci, ponadkulturowy sposób odczytania tekstu natury. Strofa haiku to błysk świadomości poety-wędrowca, który będąc w duchowej samotności sprzymierza się z przyrodą - napisał w dołączonym do wierszy liście sam autor. Chorał to pieśń sakralna, bardzo uroczysta, śpiewana przez chór lub solistę w szczególnym momencie. Nadając taki tytuł, Agams podniósł do rangi codziennej uroczystości to, co w mentalności naszej (czyli dzieci XX-wiecznej cywilizacji) mogłoby wydawać się zwyczajne.

Razi zielenią
okryte całunem mchów
cmentarzysko drzew
W puszczy toczy się nieustająca walka o przetrwanie. Tak wiele wokół śmierci, tak wiele wokół rodzącego się życia. Pierwotna puszcza może być metaforą świata, jego mikrokosmosem. Ten zbiór obrazów i przemyśleń pozwala w spokoju zastanowić się nad potęgą wysokich jak gotyckie kościoły świerków i łąk pachnących jak czajniczek herbaty.

Brodaty porost
z czułością otulał
konary sosny
Widziałam puszczę. Może, gdybym nigdy nie była w tym magicznym miejscu, nie zrozumiałabym poezji Krzysztofa Agamsa, a może poeta namalował na tych kartkach knieje dla wszystkich tych, którzy nie mogą jej, prawdziwej, zobaczyć.

Marzena Fanti Lizurej

KrzysztoAgams, Chorał kniei, Wyd. "Zielone Brygady", Kraków 1996, s.32.


WIERSZE DZIECIAKÓW

W okolicach Kamiennej Góry leży wieś Przedwojów, gdzie w szkole podstawowej pracuje Pani Inka Weksler. To z jej inicjatywy doszło do wydania ciekawej książki pt. Prośba o przetrwanie. La peto persisti - zbioru wierszy i prozy poetyckiej autorstwa uczennic i uczniów tejże szkoły. Przekładu całości na esperanto dokonał Tyburcjusz Tyblewski, a fotografiami roślin kwitnących ozdobił tom Jerzy Sarnecki.

Znajdujemy tu po kilka prób poetyckich młodych poetek i poetów: Pauliny Ostrowskiej, Gabrysi Ostrowskiej, Agnieszki Maraś, Beaty Dowhań, Marleny Rajewskiej, Patrycji Ditterli, Sabiny Puterko, Elżbiety Gwiżdż, Wioli Tomasik, Joanny Oleksy, Anny Domańskiej, Małgorzaty Zwolenik, Łukasza Grochalskiego, Jacka Bryjko, Pawła Hebdy, Wojciecha Koszkula, Mirosława Janisza i Daniela Chlipały. Ich utwory są bardzo sympatyczne i już widać w nich znamiona niezłej sztuki literackiej. Młodzi artyści pisząc swe wiersze zdradzają wielką wrażliwość na wartość przyrody, tj. roślin, drzew, zwierząt, krajobrazu i drugiego człowieka. Jest tu dużo ciekawych i oryginalnych metafor, interesujących obrazów, liryczności i - czasami - szczypta dowcipu. Widać, że poezja ta była pisana z chęci i woli tworzenia, kreowania przeżycia estetycznego, nastawionego na wartości przyrodnicze, etyczne i estetyczne. Wiersze są przejawem rodzenia się u młodych ludzi postaw przepełnionych twórczym kultywowaniem "prawa do wolności", tolerancji i szacunku do tego, co żywe. Należy mieć przy tym nadzieję, że interwencja Pani Inki nie przekroczyła granic wyznaczonych przez ars poetica młodych autorów. Chciałoby się im też życzyć wszystkiego najlepszego na drodze tak szlachetnej, jaką jest "artystyczna robota w słowie".

Chcę też polecić tę książeczkę zarówno młodemu czytelnikowi, jak i tym wszystkim, którzy są wyczuleni na wartość intymnego kontaktu z poezją i przyrodą. Pierwsi mogą się czegoś nauczyć od swych rówieśników, drudzy na pewno nie będą zawiedzeni.

Ignacy S. Fiut

I. Weksler (wybór i redakcja), Prośba o wytrwanie. La peto persisti, Kamienna Góra-Przedwojów 1996, s.134 (Wyd. Studio Projektowe Andrzeja Ślusarskiego z Wrocławia).

DRZEWO ŻYCIA

Drzewo jest jak człowiek.

Zasadzone rośnie, dojrzewa, umiera.

Na wiosnę wypuszcza pędy z pączkami...

Pączki pęcznieją i przekształcają się w listeczki -
coraz większe i większe. Tak powstają ogromne liściaste gałęzie.

Wśród zielonych liści dojrzewają owoce.

Z ich nasionek urodzą się maleńkie drzewka.

Ze starych drzew opadną liście.

Martwe, zbutwieją w ziemi.

Tymczasem młode drzewka dojrzewają
i wypuszczają na wiosnę pędy z pączkami...

Narodziny, wzrost, dojrzewanie, umieranie...

Wielki krąg życia.

Gabrysia Ostrowska



NABU SCHWARZBUCH UMWELTPOLITIK 1996

Znane stowarzyszenie ochrony środowiska w Niemczech, NABU (Naturschutzbund Deutschland) przedstawiło 28.10. "czarną księgę", w której dokonało oceny stanu ochrony środowiska Niemiec od października '94, szczególnie od strony działań rządu. Obraz jest niepokojący.

Widać to wyraźnie w przypadku podstawowej sprawy, jaką jest zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Początkowo rząd zobowiązał się zmniejszyć ją do roku 2005 o 25% w stosunku do 1987 r. Założenie to zostało zmienione na szczycie klimatycznym w Berlinie w 1996. Obecnie Niemcy mają obniżyć emisję CO2 o 25% w stosunku do r. 1991. Podawane jako sukces informacje o obniżeniu jej o 11% od 1987 są niepełne - spadek nastąpił w nowych landach (NRD), natomiast w zachodniej części kraju miał miejsce wzrost emisji o 3%. Według autorów księgi to rząd niemiecki stoi na drodze do wprowadzenia podatku ekologicznego i podatku od CO2, na które zgadza się większość państw Unii. Pod jego też naciskiem nastąpiło przesuniecie o 5 lat planów dotyczących tzw. 5-litrowego auta - chodziło o dopuszczanie w przyszłości do ruchu tylko aut oszczędnego spalania. Dziś mówi się o roku 2010 jako terminie wprowadzenia takiej regulacji. W polityce energetycznej rząd konserwuje dotychczasowy stan, podtrzymując tym samym energetykę atomową; popiera elektrownie napędzane węglem brunatnym w nowych landach. Stopień wykorzystywania odnawialnych źródeł energii jest w porównaniu z innymi krajami bardzo niski. Poprzez rządowe ubezpieczenia "Hermes" rząd niemiecki wspiera grupę Siemensa w projekcie ukończenia budowy elektrowni atomowej Mochovce. Nowe prawo energetyczne, rozregulowujące rynek elektryczności będzie miało - według ekologów - fatalne skutki dla ochrony środowiska, bo promowane będą tanio produkujące, przestarzałe, trujące zakłady albo elektrownie atomowe. Rozwój transportu postrzegany jest bardzo źle: wzmaga się przewóz drogowy, kolej natomiast jest ograniczana. Jednocześnie z tymi oszczędnościami rząd lokuje 12 mld marek w budowę trasy szybkiej kolei magnetycznej - Transrapid, która jest nieopłacalna ze względu na przyjęte rozwiązania techniczne i brak szans na zdobycie szerszego rynku. Mimo obietnic, także w 1996 r. wydatki na drogi krajowe i międzynarodowe były wyższe niż na kolej w proporcji 7,8 mld DEM dla dróg do 7,7 mld DEM dla kolei.

W polityce odpadowej trwa zastój. Wstrzymana jest nadal pilotażowa nowelizacja rozporządzenia dotyczącego opakowań, która miała pełnić funkcję wprowadzającą, jeśli idzie o odpowiedzialność wytwórcy za produkt. Rząd niemiecki spóźnia się także z wprowadzaniem odpowiednich rozporządzeń Unii Europejskiej. Np. jeśli idzie o nowe rozporządzenie dotyczące baterii, to od marca '91 istnieje odpowiednia wytyczna Unii, która miała zostać wprowadzona do września '92, nie nastąpiło to jednak do tej pory. Doszło także do znacznego osłabienia roli urzędów nadzorczych w dziedzinie kontroli nad ściekami; powodem była zmiana regulacji tzw. podstawy klasyfikacji ścieków. Dużym zagrożeniem jest rozważane zniesienie zamkniętych obszarów zaopatrzenia w wodę - oznaczałoby ono, iż stałaby się ona towarem w wymianie handlowej miedzy krajami i regionami, bez uwzględnienia potrzeb ochrony środowiska. Przedłużają się prace nad zapowiadanym uproszczeniem zarządzania zasobami wodnymi.

Odrębnym problemem jest odkładana nowelizacja obowiązującej od 1976 r. ustawy o ochronie środowiska. Swego czasu uważana była ona za wzorową; okazuje się jednak, że nie powstrzymała niszczenia przyrody. Jednym z głównych punktów sporu jest sprawa odszkodowań dla rolnictwa i leśnictwa w wypadku ponoszenia przez nie kosztów dla ochrony środowiska. Jeśli nakłady te miałyby być obowiązkowo zwracane, to ustawa będzie niewykonalna ze względu na koszty.

Także w innych dziedzinach, szczególnie w ochronie gatunków, rolnictwie, ochronie gleb, sytuacja nie przedstawia się najlepiej. Pozytywnym objawem jest natomiast wprowadzone w 1995 r. rozporządzenie o tzw. "ekoaudycie", któremu dobrowolnie mogą poddawać się przedsiębiorstwa.

Od połowy lat 90. Niemcy przewodniczą Radzie Europejskiej. W tym czasie wprowadziły one wiele rozporządzeń, które ograniczyły prawa obywateli do współdecydowania - jednocześnie umożliwiły przyspieszenie działań inwestycyjnych.

Kontakt
Naturschutzbund Deutschland Nabu e.V., Postfach 30-10-54, 53190 Bonn

Wojciech Krawczuk


PROROK POWIADA

Kupiec się odzywa: Powiadaj nam o kupnie i sprzedaży. A on rzecze: Ziemia przynosi wam swój plon, nie zaznacie więc nędzy, wiedząc jak wypełniać nim dłonie. Wymieniając dary ziemi, zaspokoisz wszystkie swoje potrzeby i dostatek zdobędziesz. Lecz jeśli życzliwa sprawiedliwość nie pokieruje wymianą, jeśli w niej nie będzie miłości, tedy sprowadzi ona na jednych chciwość a na innych głód. Gdy wy, pracownicy pól, winnic i morza, spotkacie na targu garncarza, tkacza czy korzeni wytwórcę, wezwijcie Ducha, ziemi zarządcę, by stanął pośród was i błogosławił wagom i miarom waszym, co jedną wartość za drugą szacują. I nie dopuśćcie, by ludzie nierobotnych rąk brali udział w tych wymiennych sprawach, gdyż ci chcą słowami płacić za wasz trud. Im powinniście rzec: "Pójdźcie z nami na pole lub z braćmi naszymi w morze ruszajcie, by zarzucać sieć, a ziemia i morze będą dla was łaskawe, jako i dla nas są hojne". (...)
A jeśli się zbliżą ku wam pieśniarze, tancerze czy grajkowie, dary ich także przyjmijcie do wymiany, oni bowiem również są jak żeńcy, co plony zbierają i kadzidła, a to co przynoszą, choć z marzeń utkane, przecie duszy waszej za szatę i za pokarm służy. A zanim opuścicie rynek, baczcie, by nikt nie odszedł z pustymi rękami, gdyż Duch, ziemi zarządca nie uśnie spokojnie na skrzydłach wiatru, zanim potrzeby najmniejszego spośród was nie będą zaspokojone.

Kahlil Gibran, Prorok, Oficyna Wydalnicza Bractwa "Trojka", s.20

...tę i wiele innych pozycji m.in.: Gibran, Roszak, Kropotkin, za 60 gr i koszt przesyłki + znaczek można nabyć, pisząc na...
Adres
"Metys"
os. Czecha 17/8, 61-287 Poznań

CZY ROZUM ZBANKRUTOWAŁ?

Oficyna W.A.B. wydała książkę Christiana Skrzyposzka pt. Mojra. Oto cytat z niej:

Już i z wolna planeta umiera, na którą nas wygnałeś.

Rzekłeś, Czyńcie Ją Sobie Poddaną. Snadź znów
źle zrozumieliśmy Twe słowa, Panie.

Oto na wschód od Edenu
dogorywa planeta, którą nam dałeś. Chore rzeki jej i oceany.

Zatrute owoce rodzi Ziemia i nawet Słonce nam nieprzyjazne...

Mojra jest książką o wielu problemach - od autobiograficznego zapisu choroby po rozważania teologiczne. Dla mnie jest to przede wszystkim książka o kryzysie rozumu ludzkiego. Odkrywszy parę i elektryczność, nazbyt szybko uwierzył w swą potęgę i wszechmoc, zrezygnował też z dyskusji z sercem, odrzucając jego racje.

Choroba, cierpienie z nią związane zmuszają człowieka do stawiania sobie pytań o sens, o ich duchową przyczynę. Nie sposób pominąć też pytania o hierarchię wartości - tych, które zmuszają ludzi do aktywności, wartości, które uważa się za oczywiste, godne szacunku, pożądania. Czy racja jest po stronie pustelnika, który świadomie rezygnuje ze wszystkich zdobyczy cywilizacji?
Boję się miast, boję się luksusu eleganckich metropolii. Witryny sklepów wytrzeszczają na mnie osłupiałe oczy zabitych zwierząt. Ich serca, wątroby i nerki w podświetlonych gablotach pokornie zabiegają o łaskę konsumenta...
Warto sięgnąć po tę książkę, stawiającą sporo kłopotliwych pytań, dotykającą spraw i wątków, jakie pojawiały się też na łamach ZB.

Paweł Zawadzki

Christian Skrzyposzek, Mojra, Wyd. W.A.B., Warszawa 1996.


MOTYL

Przypomniałem sobie pewien ranek, gdy zobaczyłem uczepioną kory drzewa poczwarkę, właśnie w chwili gdy motyl rozrywał spajającą go powłokę, przygotowując się do lotu. Czekałem dość długo, ale motyl zwlekał. Niecierpliwie schyliłem się i zacząłem go ogrzewać własnym oddechem. I w moich oczach - szybciej niż przewiduje natura - zaczął dokonywać się cud. Powłoka opadła i wyszedł motyl, ale kaleki. Nigdy nie zapomnę przerażenia, jakie odczułem, że nie może rozwinąć skrzydeł. Drżąc próbował tego dokonać wysiłkiem całego ciała - na próżno, choć pomagałem mu oddechem. Potrzebny był tu cierpliwy proces dojrzewania. Skrzydła powinny wolno rozwijać się w słońcu. Teraz było już za późno. Ciepło mojego tchnienia zmusiło go, aby opuścił poczwarkę przedwcześnie, pomarszczony niby embrion. Drżał rozpaczliwie jeszcze chwilę i umarł na mojej dłoni.

Te leciutkie zwłoki motyla spoczęły ogromnym ciężarem na moim sumieniu. Dzisiaj już wiem, że pogwałcenie odwiecznych praw natury jest śmiertelnym grzechem. Nie wolno nam ulegać niecierpliwości, winniśmy z ufnością poddawać się wieczystemu rytmowi wszechświata.

nadesłał: Artur Zięba
Wałowa 30
33-100 Tarnów

2 Kazantzakis, Grek Zorba, Warszawa 1979, s.101.



ZB nr 12(90)/96, grudzień '96

Początek strony