"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (95), Maj '97


HANIEBNE POLOWANIE - ODPOWIEDŹWolność słowa pozwala na kontrolę władzy. Jest więc bardzo ważna dla demokracji. Wolność ta jest realizowana w pierwszym rzędzie przez dziennikarzy. Dlatego winni oni z wielką rozwagą podchodzić do swojej pracy. Z przykrością stwierdzam, że do takiego obrazu dziennikarza nie przystaje Pan Redaktor Mistewicz z tygodnika, "Wprost'' (ZB nr 3(93)/97, s.74).

Zdaniem wymienionego Pana Redaktora P.T. Czytelnicy mogą odnieść mylne wrażenia czytając moje informacje w tekście Polowanie - mam pytanie (ZB nr 2(92)/97, s.43). Rzecz w tym, że w przedmiotowym tekście NIE MA informacji, jest to tylko POLEMIKA z pismem Pana Komornickiego z Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska. Pan Komornicki poinformował (ZB nr 12(90)/96, s.74) o tym, że tygodnik "Wprost'' pisze nieprawdę. W takiej sytuacji można - i bezwzględnie trzeba - domagać się sprostowania, albowiem najważniejsza jest prawda. I na to zwróciłem Panu Komornickiemu uwagę - skoro stwierdził brak prawdy, to niech się domaga jej pełnego ujawnienia. Kropka. Lecz Pan Redaktor Mistewicz dostrzegł coś, czego nie ma: informację - i to taką, która może czytelnika wprowadzić w błąd. Wszystkie teksty trzeba czytać uważnie…

W dalszej części Pan Redaktor Mistewicz stwierdza, że odbyło się kłusowanie, a sprawcy pozostają pod ochroną funkcjonariuszy publicznych. Z takiej wypowiedzi można wywnioskować, że zostały popełnione przestępstwa. Czy redaktorzy z "Wprost'' poinformowali o tym organa ścigania? Nic na ten temat Autor nie pisze. Oczywiście dziennikarze nie mają obowiązku informowania o popełnionych przestępstwach, lecz mogą to zrobić. Tak się składa, że czasopisma brukowe starają się przyciągnąć czytelników informacjami o skandalach i aferach i nie zależy im na ukaraniu winnych, lecz jedynie na rozgłosie. Ale tygodnik "Wprost'' nie jest brukowcem. Prawda?

Jak wynika z wypowiedzi Pana Redaktora od kilku miesięcy nie może się on doczekać oficjalnej odpowiedzi od ministra ochrony środowiska, Pana Żelichowskiego. Bardzo to źle świadczy o Panu Żelichowskim, lecz FATALNIE o dziennikarzach "Wprost". Swego czasu, gdy Redakcja ZB poprosiła ministra o tajne materiały resortu ochrony środowiska, to je otrzymała po 2-3 tygodniach. Informacje objęte tajemnicą - a nie zwykłą odpowiedź dla dziennikarza! I jest to kolejny dowód na to, że warto czytać miesięcznik "Zielone Brygady''.

mgr Piotr Szkudlarek
mon@plearn.edu.pl

"EKOFASZYZM" RAZ JESZCZE

Do niedawna prawicy zarzucana była obojętność na ekologię; dziś pojawia się zarzut "zawłaszczania idei ekologicznych" przez nią (R. Pankowski, EkofaszyzmI, [w:] ZB nr 12(90)/96, s.28). Ponieważ w tekście pada moje nazwisko, poczuwam się do obowiązku zabrania głosu.

Rafał Pankowski zatytułował swój tekst Rzecz o zawłaszczaniu zielonych idei przez neofaszystów. Tymczasem "lewicowa" ekologia to dopiero późne pokłosie rewolty 1968 r., podczas gdy: "ekologia" prawicy ma bez porównania głębsze korzenie. Pisze o tym chociażby Henry Coston w Non! L'ecologie n'est pas de gauche. Petite histoire de l'ecologie… (Chatillons-sous-Bagneux 1995), Raymond P. Dominick III w The Environmental Movement in Germany (Ohio State University Press, Columbus 1996, roz. Volkisch Temptation), Ulrike Heider w Anarchiam: Left, Right and Green (City Light Books, San Francisco 1994, ss. 48-53). Dlatego raczej należałoby mówić o "zawłaszczaniu" prawicowych idei ekologicznych przez lewicę.

Rysunek z ulotki brytyjskiej
organizacji Patriotic Vegan/Vegatarian Society. Koguty: Na pomoc! Na pomoc! Ten faszystowski bękart chce nas uratować!
  1. Mój tekst w periodyku PPS-u (!) "Lewą Nogą" nie był "promowaniem" brytyjskiej organizacji Third Way, ale próbą analizy najróżniejszych ugrupowań odwołujących się do idei Trzeciej Drogi. Zachęcam do sprawdzenia u źródła: Instytut Wydawniczy Książka i Prasa Twarda 60, 00-818 Warszawa. Czytelnikom ZB zwracam przy okazji uwagę, że oprócz "ekonacjonalizmu" i Trzeciej Drogi "promowałem" (?) też np. ekologię marksistowską (ZB nr 7(73)/95, s.31), rewolucyjny syndykalizm ("Gazeta An Arche" nr 32), maoizm ("Samorządność Robotnicza" nr 16), eurokomunizm ("Lewą Nogą" nr 7-8), Class War ("Magazyn Antyrządowy" nr 31) i SHARP ("Barykada" nr 3).
  2. Pankowski przypisując bioregionalizmowi rasistowskie koneksje, nie zrozumiał jego istoty, zasadzającej się po prostu na uznawaniu odrębności ekosystemów poszczególnych regionów. Natomiast socjobiologia - to nie żadna kryptofaszystowska ideologia (jak można by wnosić z tekstu), ale dyscyplina naukowa. "Nie zgadzać" się z jej odkryciami - to tak, jak nie zgadzać się z genetyką czy fizyką molekularną.
  3. Kwestia "ekofaszyzmu" jest częścią szerszego problemu, który można sformułować następująco: czy w sprawach słusznych możemy współpracować z ludźmi i grupami, które są nam zupełnie niesympatyczne? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.

Jarosław Tomasiewicz

OŚWIADCZENIA Z ROEE

Jest tylko jeden powód, dla którego reaguję na tekst pana Waszkiewicza (ZB nr 3(93)/97, s.66). Nie po to wywalczono możliwość swobodnego wypowiadania się, by wykorzystywać ją w taki sposób, jakiego świadkami byli czytelnicy tego tekstu. Wolność słowa nie uwalnia od odpowiedzialności za to, co się mówi czy pisze. Prawda winna górować nad emocjonalnym reagowaniem na krytykę dotyczącą metody, której - pech chciał - egzemplifikacją stali się pan Waszkiewicz i jego niektórzy koledzy. W imię szacunku dla Prawdy piszę te kilka zdań.

Wszystko, co napisałem w swoim artykule (ZB 1(91)/97, ss.59-61) jest prawdą!!!

Wie o tym nie tylko pan Waszkiewicz, nie tylko jego koledzy, ale też wielu innych strażników. Jeśli jednak pan Waszkiewicz czuje się dotknięty tym, że stosując zwrot pan Waszkiewicz i koledzy, postawiłem znak równości między jego sposobem chronienia przyrody i jego aktywnością w kontaktach z urzędami a tym, co w tej mierze czynią jego koledzy, to bardzo pana Waszkiewicza za to przepraszam! Kardynał Richelieu, w zbliżonej do pańskiej sytuacji, powiedział podobno: "Od przyjaciół Boże chroń, z wrogami sobie poradzę".

Co zaś do "argumentów" i sposobu ich wypowiadania przez pana Waszkiewicza - …. nie, nie warto pisać czegokolwiek. Być może zdobycze naszej młodej demokracji - np. niezawisłe sądy - okażą się tu pomocne.

Mirosław Gawęda

LrJ

Nie widzę sensu odpowiadać panu M. Waszkiewiczowi na zawarte w jego tekście (ZB nr 3(93)/97, ss.69-70) stwierdzenia nie związane z dyskusją o SOP-ie, a dotyczące Regionalnego Ośrodka Edukacji Ekologicznej w Krakowie, jego działalności i związanych z nim osób, gdyż ten "sposób" polemizowania mi nie odpowiada. Jednakże dla reszty Szanownych Czytelników ZB muszę oświadczyć - jako rzeczywisty inicjator i twórca ROEE - że podane przez p. Waszkiewicza informacje dotyczące tego Stowarzyszenia (poza faktem, że wśród jego założycieli byli dyrektor i jedna z pracownic WOŚ UW) są ewidentną nieprawdą, której jedynym celem jest skompromitowanie mojej osoby i osób, które szanuję. Kalumnia ma to do siebie, że nigdy nie daje się do końca zmyć - i najwyraźniej o to tu chodziło.

Z poważaniem

Kaj Romeyko-Hurko

Jako członek Zarządu Stowarzyszenia Regionalny Ośrodek Edukacji Ekologicznej w Krakowie czuję się w obowiązku odpowiedzieć na bardzo poważne zarzuty postawione Stowarzyszeniu przez pana Mariusza Waszkiewicza w jego bardzo osobistym tekście opublikowanym w ZB nr 3(93)/97, s.66. Pan Waszkiewicz we wszystkich swoich oskarżeniach daleko mija się z prawdą, co więcej - prawie wszystkie podane przez niego informacje są nie tyle nieścisłe, co raczej błędne. Dlatego zacytuję tu p. Waszkiewicza i radzę mu sprawdzić fakty, zanim obrzuci się kogoś błotem.

ROEE jest stowarzyszeniem i jako takie nie podlega w żaden sposób wojewodzie, prezydentowi miasta ani nawet sekretarzowi generalnemu ONZ-etu. Najwyższą władzą ROEE jest Walne Zebranie Członków (którzy w większości nie są bynajmniej urzędnikami, ale nauczycielami - społecznikami oraz młodymi ludźmi zajmującymi się edukacją ekologiczną). ROEE zostało założone przez grupę kilkunastu osób, które wcześniej zawodowo lub społecznie (w tym jako strażnicy SOP-u) zajmowały się edukacją ekologiczną. Wśród członków - założycieli Stowarzyszenia rzeczywiście znajdują się: p. Jerzy Wertz oraz p. Bożena Kotońska (która - poza tym, że pracuje w WOŚ UW - jest również doktorem nauk biologicznych, a wcześniej pracowała też jako dziennikarz zajmujący się zagadnieniami ochrony środowiska). Niestety, w gronie członków-założycieli nie ma żadnego z byłych ani obecnych wiceprezydentów Krakowa. Pani dr Kotońska została wybrana prezesem ROEE przez członków Stowarzyszenia i pełni nieprzerwanie tę funkcję do chwili obecnej.

Jakie warunki powinna spełniać organizacja ekologiczna, żeby otrzymać dotację, lub płatne zlecenie? Odpowiedź jest prosta: rzetelność i profesjonalizm, panie Waszkiewicz. ROEE od wielu lat opracowuje na zlecenie wojewody krakowskiego comiesięczną "zieloną broszurę" - informację o poziomie zanieczyszczeń powietrza w Krakowie. Dzięki żmudnej pracy jednego z pracowników ROEE specjalistyczne dane z systemu automatycznego monitoringu powietrza i innych źródeł są przedstawiane w formie zrozumiałej dla przeciętnego zjadacza chleba i rozsyłane m.in. do wszystkich krakowskich szkół, gdzie służą nauczycielom i uczniom. Zlecenie na opracowanie podobnej informacji otrzymane z Elektrociepłowni Kraków S.A. jest tylko potwierdzeniem dobrej jakości tego typu prac wykonywanych w Ośrodku. Dotacje na realizację konkretnych projektów ROEE otrzymuje m.in. z Fundacji Partnerstwo dla Środowiska - EPCE, a potwierdzeniem dobrej marki Ośrodka jest nagroda otrzymana od tej Fundacji za projekt roku 1996 oraz "znakomite modelowe programy edukacyjne, realizowane w ciągu 5-letniej działalności".

Pieniądze ze zleceń są przeznaczane m.in. na zakupy książek do biblioteki ekologicznej, której użyteczność docenia nawet p. Waszkiewicz, a która od początku r. 1996 jest utrzymywana ze środków własnych Stowarzyszenia oraz darowizn i depozytów (również Wydawnictwa "Zielone Brygady" - dzięki!) i jest obsługiwana społecznie przez jednego z pracowników Biura ROEE po normalnych godzinach jego pracy.

Oczekuję, że następnym razem pan Mariusz Waszkiewicz wykaże większą odpowiedzialność za swoje słowa i powstrzyma się od pomówień i bezzasadnych napaści, bo na przyznanie się do błędu i przeprosiny z jego strony (zważywszy styl jego wypowiedzi) raczej nie liczę.

Marian Kulig
członek Zarządu ROEE

POSEŁ WOJCIECH BOROWIK (UP)
ZA AUTOSTRADĄ NA URSYNOWIE
W związku z wymienieniem przez Piotra Szkudlarka w ZB nr 2/(92)97, s.42 posła Wojciecha Borowika z Unii Pracy jako przeciwnika autostrad, przytaczam fragment jego wypowiedzi z dyskusji o przebiegu A-2 przez środek warszawskiego Ursynowa (100 m od mojego okna):

Pytanie: Który wariant autostrady najbardziej Panom odpowiada? (…) - Wariant ursynowski.

W.B.: - Również jestem za nim, bo był od początku planowany. Nie można zmieniać reguł w trakcie gry.

Mam nadzieję, że wypowie się na ten temat Sekcja Ekologiczna partii p. posła W. Borowika. Przytoczona przez niego metoda faktów dokonanych, znana z naszych różnych - w tym drastycznych - przeżyć, m.in. w działalności ekologicznej, należy do najbardziej prostackich demagogii i dziwię się, że poseł Unii Pracy tak się kompromituje. W dodatku argument, że był od początku planowany jest fałszywy!!! - czytałem kiedyś chyba w ursynowskim tygodniku "Pasmo. Pismo Ursynowsko-Natolińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego"*), że pierwotnie tzw. "Trasę Niebieskich Migdałów" na planach zagospodarowania przestrzennego rysowano na… ul. Wilanowskiej, która obecnie oddziela należący do centrum Mokotów od ponad 300-tysięcznego Ursynowa, który wówczas jeszcze nie istniał - może do tego "wrócić" i tam przeprowadzić płatną autostradę tranzytową z Gibraltaru na Kamczatkę!? (przepraszam za ten gorzki żart mieszkańców tamtych okolic).

Nie wydaje mi się tu celowe powtarzanie argumentów o dzieleniu osiedla, o Lesie Kabackim, o Parku Natolińskim, o Jeziorze Imielińskim, o Instytucie Onkologii, o pomysłach tunelu pod metrem(!), o odwodnieniu Lasu Kabackiego, o spalinach także z tunelu, o realnych kosztach tego, o osobach zasiadających w konsorcjach autostradowych, o powtarzaniu demagogii, że na ul. Plaskowickiej (gdzie jest planowana trasa Berlin - Ursynow - Moskwa) i tak musi powstać trasa szybkiego ruchu, a bogatszy inwestor zagwarantuje zabezpieczenia ekologiczne, a autostrada (platna, tranzytowa) odciąży ruch lokalny i ożywi lokalną gospodarkę (kierowcy będą się zatrzymywać tuż przed centrum Warszawy w motelach i nowych hurtowniach, budowanych np. "na dziko" nad Jez. Imielińskim, co już było), o zgodnych protestach mieszkańców gminy (np. kilkutysieczna manifestacja w zeszłym roku na terenie "pod A-2"; pomimo chwiejnej postawy wielu radnych), o zainteresowaniu alternatywnym przebiegiem autostrady innych gmin z dala od Warszawy - nie oznacza to, że w ogóle popieram "autostradyzację" zamiast linii kolejowych) itp.

Muszę jedynie oddać sprawiedliwość panu W. Borowikowi, że w debacie tej praktycznie wszyscy urzędnicy wygadują bzdury, najbardziej arogancki i tragikomiczny jest wspomniany S. Monkiewicz. Artykuł w ogóle nadaje się do cytowania bez komentarzy, powinien być dostępny w większych bibliotekach w Polsce i w archiwum "GW". W każdym razie oczekuję wyjaśnień od UP.

Karol Ejgenberg "Karol"
kke@plearn.edu.pl

2 Cyt za: Powolna jazda do przodu. Debata o stołecznej komunikacji [w:] "Gazeta Stołeczna" (warszawski dodatek "Gazety Wyborczej") z 12.11.96 r., ss.6-7. Debatę tę prowadzili: Wojciech Fusek, Jan Fusiecki i Jarosław Osowski z "Gazety Wyborczej" oraz Jerzy Lejk, wiceprezydent Warszawy, odpowiedzialny m.in. za komunikację; Roman Czarnota-Bojarski, radny gminy Centrum (Unia Wolności); Wojciech Borowik, poseł Unii Pracy; Sławomir Monkiewicz, kierownik Biura Planowania Rozwoju Warszawy i Zygmunt Uzdalewicz, b. wicedyrektor ZDM-u, prezes Klubu Inzynierii Ruchu.

*) Dereniowa 52, 02-776 Warszawa-Ursynów 0-22/641-47-75, red. czynna 900-1600 (kolumnę ekologiczną redaguje Stanisław Abramczyk),

Ł O A-2 piszą też czasami w innych pisemkach lokalnych, np.: "Południe. Głos Mokotowa i Ursynowa" (o tzw. Trasie Siekierkowskiej), "Południk 21", "Nowa Metropolia" (o ile jeszcze istnieje).


W sprawie autostrad

FERMENT - TAK, BETON - NIE!!!

Dot. wypowiedzi panów: Olafa Swolkienia i Marcina Hyły w ZB nr 3(93)/97, ss.58, 60.

Potrzeba Wam sił, Panowie: Swolkień, Hyła i inni. Wiedzcie, że macie wielu zwolenników, którzy - chociaż milczą - są z Wami. Prawda i Dobro jest po Waszej (naszej) stronie.

Beton jest szary i twardy, sam martwy, zabija życie. Posługuje się hasłami typu: "powszechnie pojętych interesów społeczności polskiej" (z tekstu pana Osucha). Czym są autostrady dla społeczności, widać gołym okiem na Zachodzie. Beton o tym wie, ale perfidnie okłamuje społeczność polską, która jeszcze nie ma pojęcia, co to jest autostrada. Beton stoi na pieniądzu. Im więcej pieniędzy, tym więcej betonu i odwrotnie - więc chcą betonować. Beton jest tępy, nie dostrzega swego samounicestwienia. Skruszyły się betony systemów totalitarnych. Betonowa skorupa autostrad - pomnik homobetona - na tysiąclecia okaleczy Ziemię. Zło, ucieleśnione w betonie, sprowadza cierpienie i ofiary. Dlatego potrzeba nam tak dużo sił.

Marian Kłoszewski
Grzybów 44
09-533 Słubice k.Gostynina

INOWROCŁAW I OKOLICE

W ZB nr 3(93)/97 w dziale Donosy i doniesienia (s.96) przeczytałem notkę pt. Z okolic Inowrocławia napisaną przez J.H. i owszem, z grubsza wszystko się zgadza, lecz dostrzegłem w tym tekście wiele nieścisłości i postanowiłem go zweryfikować.

  1. Kruszwica: władze miasta nie mogą odpowiadać na takie pytania, gdyż napowietrzanie jeziora robią Zakłady Tłuszczowe i to one są kompetentne do udzielenia odpowiedzi, kiedy się ono zakończy.
  2. Inowrocław:
  • Ma nastąpić rekultywacja zamkniętego wysypiska śmieci w Latkowie, nowe wysypisko otwarto na tzw. "białych morzach", gdzie - jak twierdzi J.H. - ma być wywożony nawóz.
  • Władze w mieście spotkały się z przedstawicielami 2 duńskich firm, aby za ich pośrednictwem nawiązać kontakt z rządem duńskim w sprawie ochrony powietrza w Inowrocławiu.
  • IZCH "Soda Mątwy" S.A. mają prawo do poboru wody z Noteci oraz Jeziora Ludziskiego. W latach 1997-98 będą mogły pobierać średnio 48 tys. m3 wody na dobę, w tym z J. Ludziskiego do 40 tys. m3. Wójt gminy Inowrocław T. Kwiatoń zaskarżył decyzję MOŚNiL z powodu braku konsultacji z gminami: Pakość i Janikowo.
  • Norweski koncern naftowy "Statoil" chce wybudować stację paliw przy ul. Kleeberga na osiedlu Rąbin. Twierdzą, że będzie ona bezpieczna (sic!).
  • Nadal trwa budowa tężni w parku Solank".
  • Pojawiły się w mieście sklepy ze zdrową żywnością: w parku Solanki, na osiedlu Rąbin i na deptaku Królowej Jadwigi w centrum.
  • Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska pożyczył 800 tys. zł na "wiecznie" trwającą budowę oczyszczalni ścieków.
  • Trwa wycinka drzew w mieście. Powód: dużo topól i klonów, które mają ponad 30 lat.
  • Po Inowrocławiu jeżdżą 2 autobusy "eko", w tym roku mają dojść kolejne 2. Swoją drogą to niewiele, jak na wszystkie (ok. 60). Przydałaby się zmiana, przynajmniej z paliw typowych na gaz.
    1. Mogilno: rozpoczęło się porządkowanie parku. Ze względu na alergików zostaną wycięte topole, a w to miejsce będą posadzone inne drzewa i krzewy ozdobne.
    2. Janowiec: prokuratura w Żninie nadzoruje dochodzenie w sprawie skażenia rzeki Wełny substancją ropopochodną (wiadomość z 20.12.96).

Krystian Szczepański
skr. 16
88-103 Inowrocław

PS

Jestem członkiem "Pracowni na rzecz Wszystkich Istot". Bardzo proszę o bliższy kontakt z J. H.


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (95), Maj '97