"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (95), Maj '97


ALEJE DLA ROWERÓW!

Ostatnio pisałem (Zabudujmy błonia [w:] ZB nr4(94)/97, s.35) o magicznych, propagandowych zdaniach, które mają zmieniać nastawienie słuchacza do jakiegoś zjawiska, mają po prostu "przekabacić" go na naszą stronę. Dziś o takich "magicznych" słowach/wyrazach w propagandzie.

W tekście propagandowym musi ciągle przewijać się zaimek "my" we wszelkich możliwych przypadkach: Nasz cel - Aleje dla rowerów!, My samochodami nie jeździmy, Walczymy o czysty Kraków. Jeżeli owa grupa MY jest silna, posiada ustalony autorytet lub jest atrakcyjna, odbiorca z jednej strony czuje się zaproszony do współdziałania, z drugiej boi się wykluczenia, jeśli już do tej grupy należy.

Aby tekst stał się podniosły, należy używać słownictwa wskazującego na wartości ogólne: braterstwo, szczęście, wolność, człowiek, ojczyzna, przyjaźń, równość, sprawiedliwość, Polska, Europa: Sprawiedliwość wymaga, aby w ojczyźnie równi byli człowiek na rowerze i człowiek w samochodzie. Bardzo przydatny w propagandzie jest przedrostek "eko-". Jest to swoista legitymacja ekologa, jakże często nadużywana przez producentów rozmaitych dóbr (ekokredki, ekokuchnia, skórki ekologiczne (?), ekopralnie itp.): Nasze ekodziałania przyniosły sukces. Podobną funkcję pełnią słowa: ekologia, ekologiczny. Ponieważ ekologia zasadniczo jest postrzegana pozytywnie (dopóki to nic nie kosztuje), więc zdanie z takim słowem-kluczem "otwiera" słuchacza: Wśród potrzeb ekologicznych miasta Krakowa… Takie słowo-klucz powinno pojawić się w pierwszym zdaniu propagandowego tekstu. Jeśli odbiorca nie "otworzy" się na informację w pierwszym zdaniu - cała informacja przejdzie mu mimo uszu. Istnieją również inne miłe dla uszu słowa-klucze: młodość, droga, słońce, dom, ziemia… W socjotechnice nazywa się to zasadą znalezienia z odbiorcą wspólnego mianownika. Początek tekstu nie może zrażać odbiorcy, trzeba powołać się na wartości wspólnie uznawane, a do tego idealnie nadają się słowa-klucze: Urodzajna ziemia, a do tego dom, słońce, czysta woda, droga, na drodze młoda, uśmiechnięta dziewczyna - czyż to nie jest obraz, do którego wspólnie dążymy?

Za pomocą słów można kreować rzeczywistość. Pewne słowa tworzą pola, np. pole jasności, wspólnoty, wiosny itp. Używając słów z takiego pola, kreujemy rzeczywistość, która jest pożądana. Oto pewien obraz utworzony za pomocą słów z pola "wspólnota" (krąg, więź, ognisko, uścisk, gromada…): Przy ognisku zasiądźmy, chwyćmy się za ręce, poczujmy wieź z Matką-Ziemią, sobą nawzajem, w kręgu zaśpiewajmy pieśń… Taka rzeczywistość jest czymś pożądanym, nie jest ważne, że naiwnym - taki "wspólny mianownik zmusza do podjęcia działań proekologicznych i o to chodzi. Warto też skorzystać z wyrazów wzmacniających: niewątpliwie, na pewno, koniecznie, niezbędnie, trzeba. Szczególnie są przydatne, gdy jakaś treść jest kontrowersyjna: Koniecznie trzeba zamknąć ruch samochodowy na Alejach. Niezbędne to jest dla utrzymania równowagi ekologicznej i na pewno nie będzie uciążliwe dla komunikacji miejskiej. Pewnego rodzaju smaczku, jak też złudzenia powołania się na "mądrość pokoleń" dodają użyte słowa i formy archaiczne: Dawnymi laty kroczył koń i wóz się tłukł po kocich łbach. Dziś na Alejach straszny swąd i taki ołów, że koń padł.

Przy bardziej brutalnej propagandzie używamy tzw. wyrazów-etykietek, np. truciciel. Stosujemy je wówczas, gdy chcemy kogoś zdyskredytować w oczach odbiorcy. HTS jest dużym trucicielem, ale ten, kto jeździ samochodem po Alejach jest trucicielem największym. Przylepienie komuś ujemnej etykietki jest szczególnie niebezpieczne w dobie wolnego rynku - tak można walczyć np. z producentami plastykowych opakowań. Dla skuteczności propagandy nie jest obojętne, ile już osób zostało przekonanych. Po przekroczeniu tzw. masy krytycznej idea sama już się napędza i nie jest potrzebna propaganda. Ponieważ wahający się mógłby zdecydować się na złomowanie syrenki pod warunkiem, że 1 000 innych zmotoryzowanych uczyniłoby tak samo, trzeba mu takiej informacji dostarczyć. Już przeszło 10 000 krakowian zezłomowało swoje syrenki - uczyń tak i Ty!. Liczebniki są bardzo wdzięcznym środkiem propagandowym: Miliony ludzi w Polsce segreguje śmieci, setki milionów ludzi na całym świecie jeździ do pracy na rowerach. I na koniec, tradycyjnie już, nieco "przegięta" odezwa z zastosowaniem poznanych środków propagandowych:

Aleje dla rowerów!!!

Naszym celem jest likwidacja ruchu samochodowego na Alejach! Człowiek jest istotą wolną i sprawiedliwość wymaga, by w ojczyźnie na równi traktowani byli ci, którzy jeżdżą na rowerach i ci ohydni truciciele w autach! Tymczasem my mamy kilka kilometrów ścieżek - oni miliony kilometrów dróg.

Tak dłużej być nie może! Koniecznie trzeba zamknąć ruch samochodowy na Alejach! Rowery będą miały szeroką i długą ścieżkę rowerową - Matka-Ziemia odetchnie z ulgą. Już tysiące krakowian przesiadło się z samochodu na rowery - przesiądź się i Ty! Wspólnie chrońmy nasz ogród, jako i drzewiej ojce nasze czynili - oni od Tatarów, mu od ołowiu i siarki!

Jerzy Kowalewski

LEPIEJ - ZBIÓR CYTATÓW ZAKOŃCZONY WNIOSKIEM

Należy działać, a nie reagować. Nasze działania wywołują jednak różne reakcje u osób niedziałających. Wylewają oni na Bogu winnych działaczy wiadra inwektyw i pretensji, które raczej do siebie powinni mieć. Miałam okazję brać udział i organizować kilka (kilkanaście?) akcji polegających na zbieraniu pieniędzy i darów na różne cele (kosztowna operacja dla chorego dziecka, Polacy w Kazachstanie, ofiary wojny w Czeczenii, bezdomne zwierzęta…). Było to za każdym razem trudne doświadczenie. Osoby nieodporne na wyzwiska życiowych malkontentów nie powinny się za takie akcje w ogóle zabierać albo dobrze do nich psychicznie przygotować. Krecią robotę wykonują różni domokrążni oszuści, których działalność źle wpływa na opinię o uczciwych działaczach-zbieraczach; wielu ludzi nie ufa żadnym zbieraczom, wszystkich uważając za nieuczciwych. Ale nie należy się załamywać.

Niektóre z ww. inwektyw (zresztą zeufemizowanych) usłyszałam podczas rozdawania ulotek pod cyrkiem czy też w czasie jakiejś pikiety. Na pewno wielu z Was słyszało podobne rzeczy nie raz. Podczas ostatniej pikiety antyfutrzarskiej w Katowicach (22.2.br.) 5 osób zadzwoniło pod mój numer z pretensjami różnej treści i - jako że mnie w domu nie było - udzieliło OPR za wszystkie złe strony świata mojej… Mamie!

Anna Maria Dziedzic
FWZ
skr. 66, 41-400 Mysłowice
0-32/122-53-94 (grzecz.)


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 5 (95), Maj '97