"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 8 (98), Sierpień '97
Ruda Śląska, 6.5.97
Serdecznie dziękujemy działaczom śląskich organizacji animalistycznych i ekologicznych za poparcie dla naszej działalności, którego wyrazem był List otwarty do Prezydenta Miasta Ruda Śląska (ZB nr 5(95)/97, s.59). Zwracam się jednocześnie do wszystkich przyjaciół zwierząt z gorącą prośbą o pomoc dla schroniska.
Jesteśmy drugą tego typu (po schronisku w Celestynowie, które jest dla nas wzorem) instytucją o charakterze społecznym, co w przekładzie na szarą rzeczywistość oznacza, że utrzymujemy się dzięki pracy społecznej oraz materialnej pomocy i wsparciu społeczeństwa.
Schronisko - choć biedne i nie wyglądające najokazalej - zapewnia zwierzakom to, czego częstokroć brakuje w pięknych, nowoczesnych ośrodkach tego typu; są to: miłość, poczucie bezpieczeństwa i swoboda. Większość zwierząt biega tu wolno po terenie Schroniska, mając stały kontakt z personelem oraz z przychodzącymi codziennie dziećmi, które pomagają nam w pracy. Wszystko podporządkowane jest tutaj zwierzętom, wszystko należy do nich i wszystko jest dla nich. Ludzie stanowią tylko niezbędny dodatek. Zwierzęta same stworzyły sobie pewne zasady społecznej współegzystencji. Wyznaczyły sobie rewiry, stworzyły hierarchię w sforze. Schronisko zaś traktują jak swój dom, w którym czują się bezpieczne i kochane. Dla wielu z nich pozostanie ono domem już do końca żywota (staruszki, kaleki) - nikt im tutaj prawa do życia nie odbierze.
Nasza egzystencja jednakże to pasmo nieustannej walki z wiatrakami, przede wszystkim dlatego, że władze naszego miasta nie darzą - niestety - sympatią ani nas, ani zwierząt, z których trzeba "oczyszczać miasto". Dla wielu decydentów niepojętym, wręcz podejrzanym jest fakt, że można w obecnej rzeczywistości robić cokolwiek bezinteresownie.
Przed nami jeszcze ogrom pracy. Dlatego nieustannie poszukujemy nowych zapaleńców, ludzi gotowych poświęcić cząstkę siebie zwierzętom. Potrzebna jest bezpośrednia pomoc w pracach na terenie schroniska, jak i wszelkie inne formy pomocy, m.in. pozyskiwanie sponsorów, funduszy i przeróżnych potrzebnych nam do prac inwestycyjnych materiałów, organizacja akcji reklamowo-propagandowych itd.
Jesteśmy również otwarci na wszelkie formy współpracy i nowe pomysły.
W imieniu 170 psów i 9 kotów przebywających obecnie w schronisku serdecznie pozdrawiam, licząc na pomoc i dalsze wsparcie z Waszej strony.
Schronisko nasze widoczne jest z okien pociągów
jadących trasą Gliwice - Katowice (stacja Ruda Śląska
- pomiędzy Zabrzem a Rudą Chebzie).
Kobiór, 6.7.97
Sz. P. Stefan Ryt
Wójt Gminy Kobiór
Szanowny Panie!
Z przerażeniem obserwuję postępujące prace przy budowie zalewu na rzece Korzyniec.
Poważne obawy rodzi już sama idea tej inwestycji, a jej lokalizacja potwierdza moje podejrzenia o szkodliwości tak przeprowadzonego pomysłu.
Nie może zresztą być inaczej, gdy inwestycję o charakterze rekreacyjnym próbuje się zrealizować w miejscu z wielu względów do tego nieprzystosowanym. Bez wdawania się w szczegóły, już na podstawie wizji lokalnej, można wnosić, że kontynuacja inwestycji nie przyniesie oczekiwanego efektu, w żadnym z następujących wymiarów: ekologicznym, ekonomicznym i społecznym.
Jak możliwe jest utworzenie trzech zbiorników, w tym jednego o charakterze rekreacyjnym, na cieku o szerokości nie przekraczającej dwóch metrów, w dolinie, której naturalne ukształtowanie geomorfologiczne nie sprzyja realizacji zadania? Powstałe zbiorniki spowodują zmiany stosunków wodnych, które nie ograniczą się wyłącznie do zatopionej "doliny", ale będą niekorzystnie oddziaływać na otaczający las, doprowadzając do jego degradacji. Podobny wpływ będzie wywierał ewentualny ruch turystyczny. A mając na uwadze skąpość otaczającego terenu, można być pełnym obaw co do stanu środowiska przeznaczonego na rekreację, w tym spłoszenie lub wyginięcie zamieszkującej ten teren zwierzyny leśnej. Ponadto jakość wypoczynku w dużym stopniu zależy od tego, gdzie się on odbywa. Czy wobec powyższych uwag wartościowym będzie odpoczynek w miejscu zdegradowanym?
Jak wielkie są przewidywane nakłady i w jakim czasie spodziewany jest ich zwrot? Czy inwestycja ma być w całości finansowana ze środków własnych gminy czy też bierze się pod uwagę zaproszenie inwestorów zewnętrznych? Forsowanie projektu, którego realizacja daleka jest od wymiaru społecznej użyteczności, budzi poważne wątpliwości nawet w świetle rachunku ekonomicznego, w którym pominięty zostanie koszt zużytego środowiska i wymiar społeczny. Czy przed przystąpieniem do inwestycji została podjęta próba odpowiedzi na pytanie o model rozwoju społeczno-ekonomicznego gminy? Nie wydaje się, by powielanie rozwiązań nie sprawdzonych w praktyce albo dających ujemne wyniki było korzystne dla społeczności lokalnej. Czym innym jest zagospodarowywanie naturalnie istniejących obiektów i wykorzystywanie ich do celów turystycznych, a czym innym świadoma ingerencja w ekosystem, której efektem jest jego degradacja. Promocja i rozwój "przemysłu turystycznego" w okolicach Kobióra może odbywać się przy wykorzystaniu istniejących zasobów, a tych nie brakuje, przy użyciu mniejszych środków finansowych.
Nadwyżka środków finansowych powinna zostać przeznaczona na działania lokalnie użyteczne, np. na stworzenie profesjonalnego składowiska uciążliwych odpadów, którego brak daje się odczuć. To niedoborem środków została uzasadniona decyzja zrzucenia opon samochodowych z ad hoc powołanych składowisk do dołu koło torów kolejowych, co zważywszy na fakt, że opony są praktycznie nierozkładalne, jest w zasadzie działalnością zbrodniczą.
Przystępując do opracowywania projektu należało podjąć próbę odpowiedzi na pytanie: czy społeczności Kobióra potrzebny jest zmasowany ruch turystyczny? A podejrzewam, że jest to jedno z założeń realizowanego projektu. Nie znajdowałbym żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla inwestycji przeznaczonej wyłącznie dla mieszkańców gminy.
Konsekwencją zmasowanego ruchu wypoczynkowego o charakterze konsumpcyjnym może być wiele uciążliwości dla mieszkańców, których w świetle przedstawionych powyżej wątpliwości i uwag mogą nie zrównoważyć ewentualne zyski. W tym nawet fakt stworzenia pewnej liczby miejsc pracy, co niewątpliwie jest ważnym argumentem, choć rozważenia wymaga aspekt ich jakości.
Ponadto inwestycja jest realizowana w bezpośrednim sąsiedztwie działek. Brak jakiejkolwiek informacji skierowanej do działkowców, która wyjaśniałaby ich status, stawia tych ludzi w sytuacji niepewności i zawieszenia. Takie rozwiązanie jest zupełnie niezrozumiałe w świetle demokratycznych standardów, takich jak godność człowieka i obywatela.
Zastanawiam się, czy przed przystąpieniem do realizacji inwestycji został rozważony następujący problem: co uczynić z powstałą infrastrukturą, gdy inwestycja okaże się chybiona? Tzn. w sytuacji, gdy zainteresowanie wypoczynkiem w tym miejscu będzie nikłe i taki też będzie stopień wykorzystania terenu przez potencjalnych inwestorów.
Jak widać, zasygnalizowane problemy świadczą o nieracjonalności realizowanego projektu i jego zupełnej nieużyteczności w każdym z przedstawionych wymiarów. Z tego względu uważam, że powinno się odstąpić od jego dalszej kontynuacji, a środki finansowe i społeczną aktywność wykorzystać na realizację działań faktycznie użytecznych.
Tym, czego obawiam się najbardziej, jest podejrzenie, że postawione przeze mnie zarzuty są zupełnie abstrakcyjne, ponieważ decyzja o realizacji tego przedsięwzięcia jest wyłącznie czyimś kaprysem, powstałym za namową gazetowo-telewizyjnych sloganów.
Z poważaniem
Sz. P. Stanisław Żelichowski
Minister Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i
Leśnictwa
Szanowny Panie Ministrze,
Towarzystwo Naukowe "Castor" wyraża głębokie zaniepokojenie z powodu planów sprzedaży gruntów doliny górnego Sanu oraz zabudowań gospodarczych w Tarnawie Niżnej. Jest to teren niezwykle cenny przyrodniczo, strategiczny dla prawidłowego funkcjonowania przyległych ekosystemów Bieszczadzkiego Parku Narodowego, w którego otulinie się znajduje. Jest również częścią Parku Krajobrazowego Doliny Sanu i Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery "Karpaty Wschodnie". Istnieją uzasadnione obawy, że po jego sprzedaży lub wydzierżawieniu osobom lub firmom prywatnym środowisko przyrodnicze ulegnie degradacji, zwłaszcza że możliwości kontroli społecznej działań właściciela czy dzierżawcy będą praktycznie żadne. Dlatego poddajemy pod rozwagę możliwość jego przekazania Bieszczadzkiemu Parkowi Narodowemu lub Nadleśnictwu Stuposiany, które - jako instytucje państwowe - będą zobowiązane do przestrzegania zasad ochrony przyrody.
Jako członkowie Towarzystwa Naukowego "Castor" mamy nadzieję, że Pan Minister, znany ze swoich działań na rzecz ochrony środowiska, nie dopuści do degradacji doliny górnego Sanu. Byłaby to niepowetowana strata, szczególnie dla powstającego właśnie programu ochrony środowiska Karpat w aspekcie międzynarodowym.
Łącząc wyrazy głębokiego szacunku