"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 8 (98), Sierpień '97
Włoki to przysiółek koło wsi Świeszyno, położony 12 km na południe od Koszalina. Od przeszło 7 lat z ogromnym wysiłkiem, uporem i samozaparciem tworzy tam prywatny ogród botaniczny pani dr Grażyna Zyber.
Na przestrzeni ponad 3 ha jest już kilka tys. roślin - traw, bylin, krzewów i drzew, zarówno krajowych, jak i tzw. egzotyków, czyli pochodzących z zagranicy. Przez ogród wiedzie mnóstwo ścieżek, wysypanych białym grysikiem, umocnionych kamieniami polnymi. Jest także kilka małych stawów z czerwonymi rybami oraz kilka ogródków górskich, przepięknie wkomponowanych w skarpy ogrodu. Dalszych 7 ha jest w początkowym okresie zagospodarowania. Pani Grażyna i jej mama włożyły ogrom ciężkiej pracy w urządzenie ogrodu.
Ogród od dawna jest udostępniony dla zwiedzających i cieszy się sporym powodzeniem wśród uczniów szkół podstawowych, zawodowych i średnich Koszalina i okolic. Jest znakomitą i wyjątkową lekcją botaniki. Docierają tu także wycieczki z Mielna i innych nadmorskich miejscowości. Goście nie ukrywają swego zachwytu
Pani Grażyna proponuje gościom najpierw obejrzenie wspaniałego zestawu przezroczy o ogrodzie. Mają one wymiary 3x3 m i wyjątkowo pięknie pokazują walory ogrodu, według czterech pór roku. Później jest zwiedzanie ogrodu. Przezroczom i zwiedzaniu towarzyszy komentarz pani Grażyny, nadzwyczaj ciekawy, barwny i podany z wielkim poczuciem humoru oraz ogromną wiedzą. Na życzenie może być zorganizowane ognisko z pieczeniem kiełbasek oraz specjalną, ziołową herbatą. Warunki są ku temu doskonałe.
A jakie niedogodności? Dojazd do ogrodu nie jest oznakowany, od szosy w kierunku Świeszyna. Podobno komuś przeszkadza ewentualne ustawienie odpowiednich tabliczek. Nie ma też żadnej pocztówki, ulotki, czy chociażby ksero kartki informującej o ogrodzie. Wielka szkoda. Warto, aby władze gminy, a może nie tylko, okazały więcej życzliwości, a może nieco pomocy. Nadmiaru ogrodów botanicznych nie ma, nie tylko na miarę gminy. A zatem: pamiętajmy o ogrodach, przecież stamtąd wyszliśmy
Na terenach Nadleśnictwa Borne Sulinowo w woj. koszalińskim, między Nadarzycami a jeziorem Pile, znajdują się Zalewy Nadarzyckie, przepiękne krajobrazowo tereny, ciągnące się ponad 4 km na rzece Piławie.
Są to cztery zbiorniki o powierzchni ca 450 ha, utworzone prawdopodobnie w 1935 r. podczas budowy umocnień sławetnego Wału Pomorskiego. Wykonano wówczas 3 progi na rzece, co spowodowało spiętrzenie wód i zalanie pobliskich terenów. Później, po ukończeniu ostatniej wojny światowej aż do maja '92. Zalewy były częścią poligonu radzieckiego, a następnie rosyjskiego. Zostały całkowicie zapomniane i zaniedbane. Dotychczas są zresztą mało znane i zupełnie nie zbadane. Wg oceny Nadleśnictwa żyje tu ca 10 rodzin bobrów, pojedyncze wydry oraz niezliczona liczba zwierząt i ptaków. Tereny Zalewów już obecnie mogą być szlakiem kajakowym, ale tylko dla wytrawnych wodniaków, a przy stopniowym zagospodarowaniu - przepięknym szlakiem pieszym, rowerowym i kołowym.
Jak dotychczas zainteresowanie Zalewami Nadarzyckimi jest zupełnie znikome zarówno co do zagospodarowania, jak i użytkowania przez turystów. W sobotę, 28.6.br. Telewizja Koszalin nadała kilkunastominutowy film o Zalewach.