Na folkowym niebie w Polsce jaśnieje niewiele gwiazd. Pozostaje ono jednak żywą i niezbadaną przestrzenią, gdzie wytrwały obserwator bez trudu dojrzy rodzące się indywidualności. Taką "Super Nową" bez wątpienia jest Kapela ze Wsi.
Byłem świadkiem pewnego astronomicznego zdarzenia gdy magiczna moc tego zespołu niczym świecący meteor zadziwił publiczność w czasie "Przystanku Olecko '97" - imprezy, w czasie której miałem przyjemność organizować "Scenę Folkową". W momencie gdy zagrała Kapela ze Wsi poczułem się uratowany i wybawiony z problemu nurtującego "reżysera" inaugurującego "Scenę" koncertu. Chodziło o zainteresowanie oleckiej publiczności muzyką folk. Kapela ze Wsi zrobiła to po mistrzowsku, emanując ze sceny spontanicznością i połączoną z pięknem ludowej muzyki, ujmującą prostotą. Entuzjastyczne przyjęcie z jakim spotkali się muzykanci przerosło wszystkie moje oczekiwania i spowodowało nowy kłopot - musiałem przecież jako "reżyser" zakończyć koncert. Tymczasem owacje, wspólne śpiewy i bisy zdawały się nie mieć końca.
Bogdan Bracha - "Orkiestra św. Mikołaja"
Gdy otrzymywali swoje pierwsze laury na festiwalach muzyki folkowej, mówiono o Kapeli ze Wsi "idą śladami Zespołu Polskiego". Bez względu na to czy były to słowa życzliwe, czy też nie, chcę powiedzieć, że dla mnie fakt, że kapela działa, rozwija się i zdobywa kolejne tytuły i wyróżnienia jest powodem dumy i ogromnej radości, a jeśli miałam w tym choć skromny udział to poczytuje to sobie za zaszczyt.
Kapela spełnia dwa podstawowe warunki folkowego muzykowania: kocha to co robi i cieszy się wspólnym graniem oraz jest naturalnie otwarta na wszelkie inspiracje i doświadczenia. Współczesna muzyka folkowa nie może być "muzealnie archaiczna" ani też "bez umiaru eklektyczna". Kapela ze Wsi łączy szacunek do tradycji z poszukiwaniem nowych brzmień w sposób mądry i wyważony.
Muzyka folkowa w Polsce to ciągle jeszcze pojęcie niezdefiniowane, otwarte zatem pozostaje pytanie, czy jest w polskiej kulturze muzycznej miejsce dla takich zespołów jak Kapela ze Wsi? Ich muzyka, szczerość i radość z grania, reakcje ich przyjaciół, publiczności na koncertach - mówią TAK!
Polska scena folkowa potrzebuje Kapeli, a Kapela i inne zespoły potrzebują dla rozwoju ukształtowanej sceny folkowej w Polsce.
Niech nam grają - bo pięknie grają!
Maria Pomianowska - muzyk
Kapela ze Wsi jest nowym zjawiskiem na polskiej scenie folkowej. Młodzi muzycy - mieszkańcy Warszawy, z wielkim pietyzmem starają się odtworzyć autentyczną muzykę ludową okolic Warszawy - Mazowsza i Ziemi Radomskiej. Pieśni śpiewają nie tylko z wdziękiem, ale i właściwymi dla tego gatunku manierami wykonawczymi, wykorzystując białą barwę głosu, tak typową dla ludowego śpiewu w Polsce. Uczą się tych pieśni od ludowych śpiewaków, tych, którzy dawniej śpiewali na weselach i pamiętają co się wtedy śpiewało i jak. Uczą się także muzyki instrumentalnej - skrzypcowej ze źródła, czyli od wiejskich muzykantów. To wzbudza zachwyt, zwłaszcza etnografa czy etnomuzykologa. Muzyka Kapeli ze Wsi brzmi świeżo i daje nadzieję, że polska muzyka tradycyjna w autentycznej postaci ma szanse żyć i rozwijać się dalej.
Maria Baliszewska - Radiowe Centrum Kultury Ludowej
Kapela ze Wsi to najbardziej charakterystyczny przedstawiciel folku akustycznego. Nie zgodzę się z tezą, że jest to zespół reprezentujący nurt rekonstrukcji, w możliwie najwierniejszy sposób, muzyki ludowej. Owszem, dziewczyny mają typową dla ludowych śpiewaczek piękną manierę wokalną, starają się zachować tradycyjne basowanie czy techniki bębnienia, ale słychać, że ta muzyka powstała w ich XX - wiecznych umysłach, słychać i dobrze. Indyjskie table też nie przeszkadzają, bo ciekawie brzmią ze śpiewem i już.
Agnieszka Matecka - "Orkiestra św. Mikołaja"
To coś absolutnie nowego, a zarazem odwołującego się do zamierzchłych, pachnących sielskością, lasem, miodem i mlekiem tradycji. Słuchając Kapeli ma się przed oczami malowniczy wiejski pejzaż. I dziewczynę z babim latem. Tą muzyką można oddychać. Szóstka młodych ludzi obojga płci o rodowodzie - jakby na przekór nazwie - czysto stołecznym. Ich instrumenty to archaiczna suka biłgorajska, dwoje skrzypiec, basetla, baraban z czynelem, bęben mazowiecki i pochodzące z nieco innego kręgu kulturowego, tabla, chimta i dholak. Grają muzykę środka Polski (Kurpi, Mazowsza, Kujaw), bez ortodoksji, ale i bez przykrej stylizacji cepeliowskiej. Grają ją tak, jak czują i tak, jaka ona jest w rzeczy samej: czysto, dźwięcznie, radośnie. Przypomina się tu cytat z "Małej Itaki" Stanisława Vincenza; "Kultura ludowa we wszystkich swych anachronizmach nastawiona jest na obecność, żyje wplątana w rytm obecności... Rytmem obecności jest dzień i noc, czuwanie i sen, życie i śmierć, a ich punktami zwrotnymi i zawiasami powrotu są uroczystości i świętowanie. Jakżeż można by inaczej" - pyta Vincenz - wytrzymać tak wiele twardości, tak wiele okrucieństwa, które przynosi ze sobą niemal każda epoka i każde życie człowieka...? W ich muzyce jest to wszystko, o czym pisał Vincenz; radość i zaduma, codzienna praca, zapach skoszonej koniczyny i smak źródlanej wody, młodość najczystsza i najradośniejsza. I jest ten przedziwny hedonizm wpisany w ludową kulturę, a wynikający z przeświadczenia, że wszystko zapisano gdzieś w górze, a od człowieka tak naprawdę niewiele zależy. Byleby tylko żył, najlepiej jak umie...
Milena Gurda-Jaroszewska - "Gazeta Wyborcza"
Kapela ze Wsi Warszawa, to jeden z najmłodszych zespołów na polskiej scenie folkowej, nie tylko wiekiem muzyków (średnia lat naście), ale i działalnością "artystyczną". "Wieśniaki", (jak potocznie mówi się o tej gawiedzi) zainaugurowali dokładnie w I dzień wiosny, Anno Domini 1997, wywołując przesilenie w przyrodzie, ferment w światku muzycznym oraz dziką orgię szaleństwa pośród prowincjonalnej kminy.
Kapela ze Wsi W-wa czerpiąc ze źródeł polskiej muzyki tradycyjnej, dopracowała się nowego stylu w muzyce, określanego jako hard'cory z obory, albo po prostu hop sa-sa.
FOLK FEST JOTA, KROTOSZYN'98
To objawienie! Doprawdy dzisiaj można szukać ze świecą takich wykonawców! To muzyka polska, korzenna, a z prawdziwie "rockowym" młodzieńczym czadem. Tak ognistych dzieweczek pożądałby sam Goran Bregowić, bo z dziką werwą grają biotechno - hip-hopsasa. Poruszy to każdego Polaka, bo to "classic polo".
"ANTENA"
Matragona i Orkiestra Ze Wsi Warszawa to jedni z laureatów konkursu na Folkowy Fonogram Roku'98. Kapela Ze Wsi Warszawa to zespół, który na moim formularzu głosowania w tymże konkursie znalazł się na I miejscu. Sprawa jest prosta i oczywista. Kapela porywa pierwotną, surową energią. Muzyka nagrana na "setkę" - w rolach głównych żywiołowe zaśpiewy, opętane skrzypce i nisko dudniący, niczym w techno, bęben - wydaje się aż tryskać tym rodzajem nieupozowanej ekspresji, który jest istotą muzyki korzennej, niezależnie z jakiego regionu świata pochodzi. Stąd, choć nigdy nie byłem sympatykiem polskiej muzyki ludowej, tym razem zostałem olśniony faktem, iż Kapela dogrzebała się w niej iście szamańskich pokładów. To kolejny strzał w dziesiątkę czołowej, choć niestety mało aktywnej, w Polsce wytwórni folk i world music, Kamahuk (że wspomnę o Tutkach Trebunich). (...) Najlepszy utwór u Kapeli: wiejący majestatyczną nostalgią, niczym u Bittovej, "Śtyry konie". Najlepszy moment: bęben.
Rafał Księżyk - "Brum"
Kapela ze Wsi Warszawa to Hop-sasa Classic Polo czyli zaproszenie do tańca. Archetyp Polo - ten kanon rozbrzmiewa w Kazimierzu, ale przecież coś z tego było i w Kołobrzegu i w Opolu. To takie swojskie przeboje, ale jak wskazuje nazwa, zarazem genetycznie drzemiące w każdym z nas. Mam nadzieję, że dzieci, które mówią, że naszą tradycją jest rocka and roll, poruszy również czysto polska nuta: oberek, kujawiak, mazowieckie nuty. To jest nowy nurt: bio techno i hip hop sa sa - transowe granie muzyki "unplugged" czyli "z ręki", tanecznej, pełnej wigoru i żaru. Kapelę tworzą dziewczyny od 16 do 22 lat i dwóch chłopaków, którzy grają na starych polskich bębnach: barabanie i bębnach z cekinami. Jest to weselna, radosna muzyka, rubaszna i z lekkim pieprzem, "o wianecku". Oni są prawie jak polscy Rolling Stonesi: witalni, niepokorni i zbuntowani. Kapela jest laureatem konkursu Polskiego Radia - "Nowa Tradycja", który miał na celu zachęcić młodych ludzi do poszukiwania inspiracji u źródeł, a także do interpretacji tradycji. A w naszej tradycji są wspaniałe, ciekawe rzeczy, wcale nie gorsze od zachodnich, karaibskich czy bałkańskich.
Włodzimierz Kleszcz - "Gazeta muzyczna"
Jeszcze do niedawna wydarzeniem była każda płyta czy kaseta z muzyką inspirowaną folklorem polskim. Było ich tak wiele, że cieszyła każda, choćby nawet mniej udana, próba. Dziś możemy już wybierać w rozmaitości sposobów i aranżacji. Jedną z najciekawszych i najbardziej atrakcyjnych brzmieniowo jest propozycja młodej Kapeli ze wsi Warszawa. Może się ona spodobać wielbicielom tradycji - bo ze starannością i pietyzmem odwzorowany jest tu ludowy oryginał. Może zachwycić sympatyków folku - bo dzięki niezwykle spontanicznej, emocjonalnej interpretacji tchnie nowego ducha w piękne stare piosenki.
Kapela debiutowała stosunkowo niedawno, ma już jednak na swoim koncie prestiżowy sukces - trzecią nagrodę w Konkursie "Nowa Tradycja", zorganizowanym w marcu przez Radiowe Centrum Kultury Ludowej. Ma na swoim koncie również omawianą tu świetną debiutancką płytę. Już od jakiegoś czasu można było usłyszeć głosy, że to zespół, który gra polkę w rytmie oberka i odwrotnie, że odnalazł nowy sposób na odczytanie, zagranie polskiego folkloru. Teraz jest znakomita okazja, by opinie te zweryfikować.
Płyty zawiera ludowe utwory z Mazowsza, zagrane po swojemu, choć z wielkim szacunkiem dla tradycji. Członkowie kapeli usilnie zresztą podkreślają swoją fascynację muzykami z mazowieckich wsi, określają ich wręcz jako swoich mistrzów. Nie zmienia to faktu, że aranżują swoje utwory tak, by brzmiały atrakcyjnie. I brzmią! Artyści być może nie zgodziliby się z moją opinią, lecz wydaje mi się, że jako - orientacyjne zaledwie, ale jednak drogowskazy dla określenia ich dokonań można wskazać Zespół Polski i... szwedzką Hedningarnę. Zespół Polski przywołuję nie tylko ze względu na pojawiającą się w obu formacjach sukę biłgorajską, ale również estetykę brzmienia i podobną, typowo ludową, instrumentację. Hedningarna podsunęła chyba Kapeli pomysł na specyficzne zrytmizowanie tradycyjnych utworów. Okazało się więc, że wspomniane mazowieckie utwory mogą być niezwykle transowe, porywająco dynamiczne, motoryczne o wręcz rockowej sile.
Kapela ze wsi Warszawa znalazła własny, oryginalny sposób na przybliżenie się do tradycji, bez wtórności, pretensjonalności i zbędnej ideologii. Piękna, świeża, ożywczo autentyczna muzyka. Wydarzenie!
Tomasz Janas - "Czas Kultury"
Co łączy stare warszawskie załogi:
ANTIDOTUM, YAMI YAMI, WAŁ KARDANA, THE BIDET ?
Nowa Formacja, Nowa Muzyka, Nowa Reakcja
KAPELA ZE WSI WARSZAWA
HOP SA-SA - czyli - HARD'CORY Z OBORY
ekstremalnie korzenna wibracja
powalające mazowieckie transy
szaleńcze oberkowe rytmy
piorunujące smyczkowe hejnały
tętno XIX wiecznej karczmianej rozpierdziuchy
i wściekłość wykrzyczana w radosnym uniesieniu
cztery furiatyczne baby i dwóch bębniarzy desperatów
KAPELA ZE WSI - potomkowie Jakuba Szeli
trybuni Ludu Zbuntowanego
Ich muzyka wgniecie w sufit nawet głuchoniemych.
Dr Paj-hi-wo
To pachnie ludową rewoltą. Właśnie tak brzmiał punk-rock sto lat temu
Oskar Kolba Kukurydzy
A oto pierwsze reakcje po wysłuchaniu płyty KAPELI ZE WSI WARSZAWA:
Muzycy "Śląska" zakopali się w kopalni!
Super Express
Kapela "Bieriozka" wystrzelona w kosmos!
Fantastyka
Członkowie "Mazowsza" popełnili zbiorowe hara-kiri!
997
[ Wstecz ]