- Pierwsze słyszę - Warszawa to wieś?
I to największa w Polsce! Jak wspominają historycy, Warszawy nie było na mapach Rzeczypospolitej jeszcze w początkach XVI w. Funkcjonowała jako zapadła prowincja, a "iść do Warszawy" znaczyło tyle, co iść do zagrody.
Swoją pozycję Warszawa zawdzięcza królowi Zygmuntowi III, ale prawa miejskie otrzymała i tak później niż dla przykładu sąsiednia Kobyłka - nic nie ujmując oczywiście Kobyłce, skąd pochodzi nasza suczystka Ania Jakubowska.
Do tego Warszawę charakteryzuje wszechobecny kicz architektoniczny. Szklane wieżowce obok zabytkowych, niekoniecznie odrestaurowanych kamienic i siermiężnych blokowisk. Te ostatnie uchodzą za strefy wysokiego ryzyka. Swoiste trójkąty bermudzkie, obwarowane plemiennymi kodeksami, gdzie nieformalną władzę sprawuje najgorsze pospólstwo o manierach "pszenno - buraczanych", rodem z "nawalonych" remiz strażackich, które w czasie wolnym od pożarów, (czyli mniej więcej 360 dni w roku) funkcjonują na wsiach jako meliny. (Z dekretu "chłopskiego" PSL-u zresztą).
Warszawa mimo, że rozwija się materialnie, dogorywa duchowo. Dlatego tak wielu Warszawiaków ucieka na prowincję, tutaj szukając wyłącznie zarobku.
Ostatnio jedna z gazet podała, że kulturalnym centrum Warszawy stał się Kazierz nad Wisłą!
Na prawdę daleko nam do miana metropolii w prawdziwe europejskim stylu. Nie przypadkowo o Warszawie mówi się "stolyca". My mówimy prościej - "Wieś".
- Jaka jest roznica miedzy folkiem a folklorem?
Kłócą się o to wszyscy zainteresowani tematem i nie mogą dać prostej odpowiedzi. Na pewno folk jest współczesną kontynuacją folkloru, zbliżoną jednak do estetyki "globalnej wioski". Dawniej wieś była dla jej mieszkańców całym światem, dlatego też muzyka poszczególnych regionów tak bardzo się różniła.
Dzisiaj świat jest taką wioską i wszelkie różnice powoli się zacierają. Wybiegając w przyszłość nie powinniśmy zapominać o przeszłości, tylko starać się pielęgnować to co było w niej dobre, piękne i szlachetne.
- Czy to prawda, ze Bob Dylan byl pierwszy?
Bob Dylan, potem Bob Marley..., jakiś spisek Bobów, którzy na pewno dali trochę bobu.
- Gracie dla ludzi, czy dla siebie, a moze jedno i drugie?
Zaczynaliśmy grać tylko i wyłącznie dla siebie, z prostej przyczyny - nikt nie mógł tego wytrzymać. Nasz późniejszy bębniarz, Marcin Kozak, kiedy usłyszał pierwszy raz dźwięki Kapeli, wpadł w jakiś zwierzęcy trans i zaczął się tarzać po podłodze.
To nasze muzykowanie wynika z ciekawości i chęci poznania polskiej muzyki tradycyjnej.
Również dzięki zachętom muzykantów, których odwiedzamy na wsiach i którzy dawno już mówili, że kultura ludowa umiera, a "barbarzyństwo i inne disco polo" dobijają prawdziwą muzykę. Dlatego musi ona odrodzić się w miastach, wolna od kompleksów i ideologii.
Dla nas wielkim zaskoczeniem było, że muzyka Kapeli, w bardzo przecież surowej formie, spodobała się młodym ludziom. I tak zaczęto zapraszać nas na różne imprezy - od kameralnych spotkań, punkowych gigów, po duże festiwale.
- Sztampowe pytanie - najlepsze koncerty Sopot? Rudostadt?
Na pewno Rudolstadt, ale trzeba tu wyjaśnić kwestię nieszczęsnego Sopotu, który często nam wypominają.
Po pierwsze, w 1999 r. współorganizował go przyjaciel Kapeli, Włodek Kleszcz, namawiając do występu, m.in. tym, że przyjedzie tam cała plejada znakomitych wykonawców world music. Po drugie i chyba najważniejsze, nikt z tego nie będzie próbował robić lukru - zagramy tak jak zawsze, czyli ostro, razowo, zgrzebnie, sielsko, temperamentnie i z charakterem. To co chcemy. Nawet wygląd sceniczny, (co tam leży w gestii scenografów), zależał tylko od nas.
Tak też się stało, natomiast organizatorzy położyli to co w tego typu imprezach jest najważniejsze, na równi z obrazem, czyli dźwięk. Zatrudniono ignoranta i sabotażystę, który w czasie głównego koncertu, wyłączał tzw. monitory na podscenium, skutkiem czego słyszeliśmy muzykę odbitą rykoszetem od drzew.
"Zdawało się, że to oni grają, a to echo grało", parafrazując wieszcza. Piękne echo.
Festiwal sopocki nigdy nie był "bohaterem z naszej bajki". Zaproszenie tam potraktowaliśmy jako środek do pokazania, że taka muzyka istnieje i choć sprawia wrażenie egzotycznej, wywodzi się z polskiej tradycji. Później mieliśmy wiele telefonów od ludzi, poważnie zaskoczonych, że młodzi grają ludowe tematy, "ale tak zupełnie inaczej, ciekawiej". I zapraszali nas w najdziwniejsze miejsca. Dlatego warto było.
W Rudolstdadt natomiast przyjęcie zgotowane przez Niemców, przeszło nasze naśmielsze oczekiwania. Graliśmy po dwie imprezy dziennie przez ponad dwie godziny każdą, a publiczność szalała w totalnej ekstazie. Im bardziej korzennie, tym większy entuzjazm!
Później przeczytaliśmy w tamtajszej prasie, że odkryto "Nową Muzykę znad Wisły, która zawładnęła sercami Niemców".
- Gdzie mozna kupic wasze plyty?
Bezpośrenio u Kapeli, tel. 0 603 188 744, na imprezach, w których bierzemy udział lub w dustrybucji SoundPolu tel. 629 17 58 oraz czasami w Empikach.
- Plany na najblizszy czas( od wrzesnia), czyli gdzie mozna was uslyszec i zobaczyc? 9, 10 września - Spała, 16 września Strausberg k. Berlina. Dalej to się okaże.
Zdradzę jeszcze, że przygotowujemy się powoli do nagrania drugiej płyty i chcielibyśmy zaprosić kilku naszych znakomitych przyjaciół do wspólnej sesji. Co z tego wyniknie - czas pokaże. Tradycyjnie, wszystko w mocy Najwyższego Muzykanta.
- Zycze wam, zeby wies Warszawa otrzymala w koncu prawa miejskie......
Chyba wieś Warszewa...
- Chyba tak
dzięki i pozdrawiamy !!!
To mniej wiecej tyle. Reszte skomponujcie sami. W razie watpliwosci piszta albo dzwońta. Z reakcyjnym pozdrawieniem.
Maciej
Wywiad ukaże się we wrześniu, w niezależnym dodatku "Gazeta Podmiejska" wydawnictwa "Moje Miasteczko", obejmującego m.in. Grodzisk, Brwinów, Milanówek, Podkowę, Pruszków.
[ Wstecz ]