Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

La almozulino (Żebraczka)

Hieraua momento restis fendo
sur la brika muro
neniu priskribis furioze deformajn vizagxojn
nur la poeto pasante ekversxis kelk' larmojn
la malgrand almozulino retrovis sian animon
kaj nenio estos grava

Mi defalas (Odpadam)

Mortpafaj rugxaj bildoj
enpasxas jxeti la ombro
ili sturmas per la armeo
dissxiras kaj perfortas
instigaj vizagxoj
spiregas per la fajro
elsxovas avidajn langarojn
la korpo kuntirigxas kaj enkasxas
la timo akiras gxin en la posedo
mi defalas forkuras
midefalas jam malaperas
en la vitraj bildoj
ne estas suficxe de loko por la suno
gxi reflektigxas per la ondoj
kaj revenas gxi tusxis
la mortinta sino


Sur la arbo

Siegxa per la muro de stultajxo kaj absurdo
li estigxis nepenetrebla.
Do li hodiau ne alatendos de l'sia
felicxa matena koito

Ne ne ne ni ne estas sur la arbo
ni parolas pri dio kaj kantas pri cxielo

Li sidas kunvolvigxa tremante de la timo de l'sia kialo
kaj sia avido
Eble tamen li devas multigxi sin por retrovi sin inter la vivantaj


Frenezo

Frenezo estas graca stato
kaj veturado sur ciklono
En posttagmeza tramo
pastro minacas per anatemo

Anatemo

Kaj kiam kasxtanoj floras
universo tusxas nin
amo de Pauxlo kaj Roberto
inter koloraj vestoj sur la tapisxo

El malproksima loko ridas
Freuxdo kaj Sofoklo
Cxar nun al aliaj uloj
sorto vipos vizagxojn


La soldato

Vi naskigxis batalis
mortis kaj purtigxis
kaj nun en sablo
marmora tombo
kajm floroj sur la tegmento
La heroa soldato
vi havas vermoj sur kolumo
kaj askaridoj en haroj
kaj vi estas sen nazo

La profeto (Wieszcz)

Mi estis profeto
sed jam mi ne volas
mi jxetis fulmojn
sur l' homoj de l' sodomo
mi amis popoleto
silenta kaj humila
mi insidas gxin
kiam estis obstina
ho! kia mi estis bona
bona kaj prava
jam mi ne volas esti profeto
krucistoj kun mi
kaj popolo antau mi
la strutaj testikoj
kaj nur la bravuloj
sed ne estas Erato
kaj nenio por laboro
ho! kia mi estis bona
kaj voluptema
moi j'ai celibat au cul


Senmorteco

Apartena al homa mondo
li restas nuda kaj sendefenda
vidalvide de sia korpeco
Kaj per cxiaj plej etaj pecetoj
Li sentas tragikan duecon de ekzisto

ne en bona cxu malbona
sed homa kaj animala
dolore plenigas lin penso
ke animo tiel perfekta kreajxo
devas foriri kune kun sia korpo
Do li senmortigas sin
en freneza postkuro
al senmorteco


la cerbo

kusxas cxi tie malsana peco de cerbo
kaj de liaj partoj elliberigxas lapensoj
kaj korpigxantaj ili migras sur la mondo
sen futuro kaj destino
Bezontaj por neniu
cxar incitaj, auxdacaj kaj doloras
kiam gxi tusxas animon

Kaj poste la mondo ankorauxfoje determinas sian rilaton
pri doloro kaj mizero kaj neniu konfirmas
de gxia ekzisto

Mózg

leży tutaj biedny
schorowany połać mózgu
a z jego zakamarków
wydobywają się myśli
i ucieleśnione wędrują po świecie
bez przyszłości
bez przeznaczenia
nikomu niepotrzebne
bo drażniące zuchwałe
i bolą gdy duszy dotykają
a potem świat jeszcze raz
ustala stosunek do bólu i nędzy
i nikt nie stwierdza ich istnienia


Facet

ten facet tak się bał
ze strachu palce żarł
a mnie to nudzi
mnie chce się śmiać

on wielką rolę miał
samego siebie grał


Nieśmiertelność

należąc do świata ludzkiego
pozostaje nagi i bezbronny
wobec swojej cielesności
a każdym najmniejszym kawałkiem
odczuwa tragiczną dwoistość istnienia
nie w dobrym i złym
a w ludzkim i zwierzęcym
bólem napełnia go myśl
iż dusza twór tak doskonałych
musi odejść wraz ze swoim ciałem
unieśmiertelnia więc
bezustannie siebie
w szalonej pogoni
za nieśmiertelnością


Obłęd

Obłęd to stan łaski to jazda na cyklonie
w popołudniowym tramwaju
ksiądz grozi anatemą
A kiedy kwitną kasztany uniwersum nas dotyka
miłość Wojtka i Pawła wśród kolorowych
ciuchów na dywanie
gdzieś z daleka śmieje się Freud i Sofokles
że teraz innym los wygarbuje twarz

Na drzewie (Sur la arbo)

otoczony murem bredni i nonsensu
stał się nieprzenikniony
dziś więc nie doczeka swego
szczęśliwego stosunku porannego

nie, nie, nie jesteśmy na drzewie
mówimy o bogu
śpiewamy o niebie

siedzi skulony
dygocąc ze strachu
przed sobą
i przed własną żądzą
może jednak musi
pomnożyć siebie
by móc się odnaleźć
w świecie żywych


Martoria

Martoria zasnuła się mgłą
ludzie podzielili się na mniejsze
i poukładali na półkach
i poukładali na półkach
Martoria śpi snem oczekiwania
tylko jeden strażnik dowcipniś
zamienia porzucone ciała


Taniec

a taniec trwa
somnabuliczny taniec manekinów
mylą się ręce i nogi ktoś im dawno
poodkręcał głowy
ale muzyka muzyka wciąż gra
senny taniec ciągle trwa
cały świat kręci się tak
jak mu złość i nienawiść gra
tancerze bez głów nie zrozumieją
co to płacz


Słowa

Ta ziemia nie ma żadnego
związku z niebem
błoto, duchota, niski pułap, ludzie
maszkarony Żyją trawiennie, fizjologicznie
Żyją trawiennie, brzęczą pieniądzem
istnieją mlaskaniem przy zastawionych
stołach bełkoczą szczerzą zębiska
pogorzelisko uczuć namiętności
ludzkiego pożądania jest tylko spółkowanie