CZUJĘ WIĘC JESTEM
„Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze,I odnówcie się w duchu umysłu waszego,
A obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy." 1)
„Jestże pergamin świętym źródłem wody
Zdolnej ugasić żar, co pierś nam suszy?
Na całym świecie nie znajdziesz ochłody,
Póki ci z własnej nie wytryśnie duszy.” 2)
Człowiek zawsze był schizofrenikiem. Dwoistość ludzkiej natury objawia się na wiele sposobów – dusza i ciało, idealizm i materializm, cywilizacja i przyroda. Swoistym przykładem rozdwojenia jest somatyczny podział na płeć żeńską i męską, co daje w obrębie jednego gatunku dwa typy osobników o różnych osobowościach. Tak rozumiany człowiek jawi się więc jako gra przeciwieństw, która dąży do pokonania owej własnej dychotomii. Jednak przezwyciężenie w ten sposób rozumianej schizofrenii nie jest możliwe, gdyż wymagałoby to od człowieka pozbycia się swej ludzkiej natury, czyli zanegowania swego człowieczeństwa.
Te dwa aspekty ludzkiej natury pozostają jednak w antagonizmie pozornym. W gruncie rzeczy są one nierozdzielne będąc swoimi dopełnieniami. Aby człowiek funkcjonował prawidłowo oba pierwiastki muszą pozostawać w dynamicznej równowadze. Każdy normalny osobnik ludzki jest „schizofrenikiem”, u którego mamy równoważność obu pierwiastków. Dewiacje i patologie zaczynają się wtedy, gdy jeden z nich zostanie poważnie stłumiony na korzyść drugiego. Mamy wtedy do czynienia z patologiczną formą schizofrenii, a mianowicie schizofrenią asymetryczną.
Społeczeństwo ujęte jako całość również cechuje istnienie albo brak równowagi psychicznej. Śmiało więc można powtórzyć za E. Frommem: Wierzę, że można w zupełnie usprawiedliwiony sposób posługiwać się terminem „chore społeczeństwo” oraz stawiać problem, co stanie się, kiedy umieścimy w takim społeczeństwie zdrowego człowieka.3) Pytanie to jest dzisiaj bardzo aktualne, bo wiele tzw. „cywilizowanych” społeczeństw zmierza ku patologii, bądź pozostaje nią owładnięte. Jest to skutkiem dominującego bez mała czterysta lat światopoglądu racjonalistycznego. Zaczęło się od kartezjańskiego – Myślę, więc jestem, rozwiniętego w dobie Oświecenia, kultywowanego przez Pozytywizm, i nadal podtrzymywanego przez rzekomo nowoczesne metody wychowawczo – edukacyjne. W szkole nie kładzie się nacisku na rozwój indywidualnych przymiotów duchowych, lecz na tzw. wiedzę racjonalną. Daje to w efekcie kalekich umysłowo członków społeczeństwa, którzy nie mają zachowanej równowagi pomiędzy pierwiastkiem duchowym a materialnym, bo została ona przesunięta na rzecz tego ostatniego.
Przychodząc na ten świat jesteśmy wręcz zmuszani przyjmować jego autorytet oparty na racjonalizmie czyli krytykowanym przez wielu myślicieli światopoglądzie naukowym. W efekcie takiego, a nie innego wychowania dajemy się biernie ponosić kultowi techniki i nauki, chociaż nie dają one, i dać nie mogą pełnego i jedynie prawdziwego obrazu świata oraz nas samych. To, że technicznym zamysłom i środkom udaje się dokonać niejednego wynalazku i wytworzyć nieprzerwany pochód ścigających się nowości, bynajmniej nie dowodzi, że osiągnięcia techniki mogą nawet to, co niemożliwe, uczynić możliwym.4)
Jeśli w jednostkach rodzą się zdrowe pragnienia, których chory ustrój zaspokoić nie może, to mogą one być dla tego ustroju groźne. Dlatego też patologiczne systemy dysponują różnymi sposobami tłumienia rozwoju indywidualności przy równoczesnym promowaniu kultury i człowieka masowego. Szczytowym osiągnięciem patologii systemowej jest gospodarka rynkowa, gdzie wszystko staje się towarem. Doszło do tego, iż nawet człowiek traktowany jest jako towar. Jeśli na „rynku” brak na daną jednostkę ludzką zapotrzebowania, to zostaje ona bezwzględnie odrzucona, z pełnymi dla niej konsekwencjami społecznymi. To prawo wolnego rynku decyduje jacy mamy być – jakie cechy charakteru, wygląd itp. są dobre, bo jest na nie popyt, a które są nic nie warte. Na pierwszy rzut oka wydaje się to wszystko bardzo podobne do mechanizmów ewolucji biologicznej – lepszy wygrywa, gorszy przegrywa. Tyle tylko, że z ewolucją nie ma to nic wspólnego, ani nawet z jej najbardziej zwulgaryzowaną formą. Ewolucja biologiczna jest bowiem zawsze dostosowawcza dla całych populacji, natomiast w wyniku nieuczciwej konkurencji na wolnym rynku promowany jest – jak twierdzi E. Fromm – człowiek monokorowy czyli czysto racjonalny, który nie jest zdolny do realizowania celów służących rozwojowi członków społeczeństwa oraz ich przetrwaniu. Brak mu do tego rozumu czyli integracji myśli i uczucia. Ponadto uderzające są podobieństwa pomiędzy pacjentami schizofrenicznymi a przeracjonalizowanym, monokorowym człowiekiem. Co setny mieszkaniec planety dotknięty jest schizofrenią w sensie chorobowym. Zapewne liczba dewiantów będzie rosła, gdyż sprzyjają im chore systemy społeczno-polityczne, a normalni ludzie będą (już są!) uważani za maniaków.
Nieuniknioną konsekwencją naszkicowanych wyżej tendencji musi być wzrost kryzysu ekologicznego, ponieważ przeracjonalizowane społeczeństwa uważają, że istnieje sprzeczność interesów cywilizacji i natury, i że tylko mocą technicznego rozwoju zdołamy się obronić przed zapaścią. Słusznie zauważa F. Engels, że Im bardziej ludzie nie tylko czują, ale i uświadamiają sobie swoją jedność z przyrodą, tym bardziej staje się niemożliwy do utrzymania ów niedorzeczny i przeciwny naturze pogląd o przeciwieństwie ducha i materii, człowieka i przyrody, duszy i ciała (…).5) Jednak póki co, ludzie nie tylko nie uświadamiają sobie swojej jedności z przyrodą, ale ciągle ową przepaść, pogłębiają. Dziać się tak będzie dopóty, dopóki stary światopogląd nie zostanie zastąpiony nowym. Nie jest bowiem możliwe w oparciu o niego budowanie nowych ustrojów oraz społeczeństw. Rewolucja marksistowska nie powiodła się właśnie dlatego, że próbowano osadzić jej zdobycze na fundamencie wynaturzonego światopoglądu.
Obecnie jedyną antytezą do tegoż światopoglądu pozostaje szeroko rozumiany ruch ekologiczny. Nie jest on jednolity. Niektóre jego frakcje opierają się na starym sposobie myślenia i nie są wolne od autorytetu racjonalizmu. Każdej z nich wydaje się, iż to ona właśnie pełni rolę uzdrowiciela, gdy tymczasem uzdrowienie jest możliwe wyłącznie poprzez duchową odnowę, którą nazwałbym nową ekologizacją. Zadanie nowej ekologizacji nie ma polegać na formowaniu się centrów administracyjnych, politycznego przywództwa lub propagowania jakiejś „jedynie słusznej ideologii”. Forma prymitywnego (militarnego lub politycznego) buntu przeciw rządzącym, przeciw systemowi oraz światopoglądowi – jak wskazuje historia – jest pozbawiona sensu, a dokonane tą drogą przemiany nietrwałe. Zadaniem nowej ekologizacji winna być stymulacja ludzkich zachowań w taki sposób, by każdy przeżył swoją własną duchową rewolucję rozumianą jako spór samym z sobą i odpowiedział na pytanie – jak chce uczestniczyć w nowej rzeczywistości, w „wielkości dziejowego momentu”?
Oczywiście zrealizowanie tego celu nie będzie możliwe bez pełnego zaangażowania instytucji oświatowych. Powinny one ulec takiej reformie, aby wychowanie i edukacja odbywały się pod hasłem – Czuję, więc jestem.
W tej przemianie duchowej nie należy przeceniać znaczenia filozofii, gdyż niewiele może ona tu pomóc. Jak dotąd oferuje tylko dwa skrajne poglądy – albo sprowadza ducha do materii, albo materię redukuje do wytworów ducha. Tak czy owak, czyni się w ten sposób z ducha i materii parę antagonistów. Tymczasem na wstępie stwierdziliśmy, że rozdźwięk ten jest pozorny, a zachowanie dualizmu konieczne dla istnienia ludzkiej natury. Chodzi o to, by zachować właściwe między nimi proporcje, które uległy zachwianiu na korzyść pierwiastka materialnego wyrażonego w racjonalistycznym światopoglądzie.
Zrównoważenie ducha i materii odbyć się może tylko dzięki sztuce. Obowiązkiem człowieka jest realizacja swojej indywidualności, bo wtedy dopiero staje się on prawdziwym sobą, uzyskuje swoja JA. Każdy musi dojrzeć swoją Prawdę, swoje jednostkowe Sumienie. Natomiast Wszelka prawdziwa sztuka musi pomagać duszy w drodze do samorealizacji. (…) Gdy człowiek zaczyna widzieć Piękno w Prawdzie, powstaje sztuka.6)
Sztuka często mylnie bywa utożsamiana z dziełami sztuki znajdującymi się gdzieś w galeriach i tworzonymi przez geniuszy. Ale tak naprawdę sztuka obejmuje wiele dziedzin ludzkiego życia i jest nam bliższa niż sądzimy. W końcu każdy przejaw życia, samo życie to sztuka! Racjonalizm niszcząc przyrodę jako wartość estetyczną powoduje zjawisko zwane kryzysem sztuki. Miast prowadzić ku życiu, prowadzi do autodestrukcji. Biofilia wyrażona jako pęd ku temu co żywe zostaje przytłumiona przez drugą stronę naszej podwójnej osobowości czyli nekrofilię, rozumianą jako pęd ku śmierci. Stąd obecną cywilizację określa się mianem cywilizacji śmierci. Jeśli trend ten nie ulegnie zmianie, przyszłość i koniec łatwe są do przewidzenia. Dlatego tak ważne staje się wychowanie przez sztukę. Oto co na ten temat pisze wybitny propagator tej idei H. Read: Moje oczekiwania wobec takiego systemu wychowania są następujące: sztuka w najszerszym znaczeniu tego słowa powinna stać się zasadniczą podstawą wychowania. Tylko sztuka może sprawić, że w świadomości dziecka wyobrażenie i pojęcie, wrażenie i myśl wzajemnie sobie odpowiadają i łączą się. Równocześnie tylko ona może wyrobić w dziecku instynktowne rozumienie praw rządzących światem i dzięki temu wytworzyć nawyki czy sposób zachowywania się zgodny z naturą.7)
W ostatnich dziesięcioleciach najgroźniejsza dla sztuki była próba pozbycia się formy, jako przejaw ostatniego aktu wyzwolenia spod rzekomych ograniczeń narzuconych przez formę treściom. W efekcie tego eksperymentu niektórzy ogłosili nawet śmierć sztuki. Sztuka jest przecież nadawaniem przez artystę formy i tylko forma czyni dany produkt dziełem sztuki. Formy nie można przezwyciężyć, jeśli przez przezwyciężenie rozumiemy jej likwidację. Formę można tylko odnawiać w sposób nieskończony.8) Zamiast próbować pozbyć się formy, co nieuchronnie prowadzi do degradacji sztuki, należy szukać formy ogarniającej wszystko, formy uniwersalnej, czegoś na wzór „kamienia filozoficznego”. Lecz gdzie takich uniwersalnych form szukać? Odpowiedź częściowo dał już H. Read: (…) zasadnicze formy, które ludzie instynktownie nadawali swoim dziełom sztuki, są tymi samymi podstawowymi formami, które istnieją w naturze. (…) Są one obecne zarówno w niezmierzonych, międzygwiezdnych przestrzeniach wszechświata, jak i w najbardziej mikroskopijnych komórkach i molekułach materii.9) Oznaczać to już może tylko jedno – uniwersalnymi formami są nieskończenie bogate formy fraktaliczne! Fraktale tworzą nieskończony ciąg struktur, w którym każda jest niepowtarzalna i jedyna tak jak niepowtarzalne i jedyne są dzieła sztuki. Jednak sam fraktal jako czysta forma dziełem sztuki jeszcze nie jest. Staje się nim dopiero wtedy, gdy wypełni go treść czyli rzeczywista struktura jak kryształ, chmura, drzewo etc. Wszystko ma formę fraktaliczną, od całego wszechświata począwszy, poprzez organizmy żywe, na kwancie energii kończąc. Wynika z tego, że Świat, który badamy na sposób naukowy, jest arcydziełem sztuki. Nauka i sztuka nie opisują dwóch różnych światów, a fraktale mogą okazać się płaszczyzną porozumienia obu dziedzin ludzkiej aktywności. Podkreślić należy, że jak na styku dyscyplin naukowych dzieją się rzeczy dla nich najistotniejsze, tak na styku nauki i sztuki wydarzyć się muszą sprawy wielkie.
A zatem to, co bezpośrednio widzimy i czujemy, jest jedynie „zjawiskiem”, które uważamy za oznakę pewnej kryjącej się za nim rzeczywistości. 10) Fraktale wychwytują właśnie strukturę owej rzeczywistości. Tak więc okazało się – nim wzór Mandelbrotha ujawnił nam świat fraktali – że artyści to mistycy, którzy od dawna widzieli to, co naukowcy niedawno sformułowali.
Cezary Tajer
Olsza 13
56-306 Sułów
PRZYPISYOlsza 13
56-306 Sułów
1. List św. Pawła do Efezjan, Biblia Tysiąclecia, wydanie II, Warszawa 1976, s. 1264.
2. Johann W. Goethe, Faust, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1968, s. 76.
3. Erich Fromm, Anatomia ludzkiej destrukcyjności, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1998,s. 397.
4. Martin Heidegger, Budować, mieszkać, myśleć, Czytelnik, W-wa 1977, s. 314.
5. Fryderyk Engels, Dialektyka przyrody [w:] Karol Marks i F. Engels, Dzieła, Tom 20, W-wa 1972, s. 536.
6. Ija Lazari-Pawłowska, Gandhi, Wiedza Powszechna, W-wa 1967, s. 163.
7. Herbert Read, Wychowanie przez sztukę, Ossolineum, Wrocław 1976, s. 82.
8. Henryk Skolimowski, Zmierzch światopoglądu naukowego, Odnowa, Londyn 1974, s. 27.
9. Herbert Read, jak w 7), s. 24.
10. Bertrand Russell, Problemy filozofii, PWN, W-wa 1995, s. 12.