Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

GEORGE PARKIN GRANT: SUBTELNY KANADYJSKI KRYTYK TECHNOLOGII I AMERYKI

George Parkin Grant (1918-88) jest prawdziwym białym krukiem – konserwatywnym Kanadyjczykiem i filozofem nacjonalistycznym. Jest praktycznie nieznany poza Kanadą i nie należy go mylić z żyjącym amerykańskim pisarzem chrześcijańsko-fundamentalistycznym, używającym tego samego imienia i nazwiska. Niniejszy tekst jest poświęcony analizie czterech powyższych określeń: konserwatywny Kanadyjczyk i filozof nacjonalistyczny.

George Grant nie jest politykiem frakcyjnym, który zajmuje się obrzucaniem błotem swoich przeciwników i toczeniem z nimi jazgotliwych debat, charakterystycznych dla „politycznej praktyki” – należałoby go raczej nazwać politycznym filozofem, spoglądającym na społeczeństwo z wysoce abstrakcyjnego punktu widzenia, które można dość trafnie określić mianem perspektywy „światowo-historycznej”. Mimo że starał się, by jego teorie były zrozumiałe dla możliwie najszerszego grona odbiorców, jego prace są o wiele bardziej abstrakcyjne i o wiele mniej stronnicze niż typowy dyskurs „praktyki politycznej”.

Nie należy również do filozofów analitycznych (tzn. woli kreślenie rozległych panoram od roztrząsania szczegółów); nie jest także politycznym „naukowcem” (czyli osobą uprawiającą nauki polityczne, która dla dodania sobie autorytetu miałaby ochotę założyć fartuch laboratoryjny); nie bada stosunków międzynarodowych; a już z całą pewnością nie uprawia teorii administracji i zarządzania. Wybierając „filozofię polityczną”, Grant odciął się od wzbierającej fali tego rodzaju dyscyplin, które zmierzają – z marginalnymi, egzotycznymi i postmodernistycznymi wyjątkami – w stronę analizy, tworzenia naukowych i matematycznych modeli stosunków międzynarodowych oraz metod administracyjnych. Grant nie dba o „mikro” polityki i społeczeństwa (znajdujące swój wyraz w niekończących się statystykach), lecz o „makro”, o obraz ogólny. Konkretne przykłady historyczne służą do zilustrowania tez makro, nie są poddawane analizie same w sobie. Nie zależy mu na analizie ilościowej zdarzeń w skali mikroskopowej, zajmuje się bowiem przyczynami, a nie przebiegiem wypadków.

Podobnie jak u wszystkich innych filozofów politycznych, poglądy Granta na zbiorowości ludzkie ludzkie biorą swe źródło w zbiorze starannie zdefiniowanych zasad pierwszych. Należy do nich zwłaszcza koncepcja natury ludzkiej, znacznie różniąca się od teorii współczesnych myślicieli.

Społeczeństwa przednowoczesne i nowoczesne jawią się Grantowi jako zasadniczo odmienne, przy czym różnic nie zacierają cechy poszczególnych społeczeństw. To rozróżnienie pomiędzy przednowoczesnym i nowoczesnym (oraz filozoficzne definicje tych terminów) można uznać za główny aspekt filozofii politycznej Granta. Obydwa te punkty widzenia, czy też „światopoglądy”, czynią odmienne założenia nt. natury ludzkiej, celów życia i miejsca człowieka w świecie, tym sposobem z góry określając społeczeństwo, w jakim żyjemy. Grant zwraca szczególną uwagę na znaczenie techniki, zwłaszcza w interakcji z ludzkością. Ze względu na negatywne wnioski, do jakich dochodzi po ocenie techniki i „ideologii techniki”, którą utożsamia ze światopoglądem współczesnym, Grant z reguły odnosi się krytycznie do współczesności i współczesnych społeczeństw.

Kolejnym istotnym aspektem myśli Granta jest sens określenia „konserwatyzm”, które nie ma praktycznie nic wspólnego z jego obecnymi typowymi definicjami. Takie rozumienie tego terminu wynika z „holistycznego” obrazu dziejów i rozwoju społeczeństwa. Dzisiaj konserwatyzm kojarzy się praktycznie z „neokonserwatyzmem”, czyli pochwałą wolnego rynku (tzn. kapitalizmu), obniżaniem podatków i budżetu, wielkimi zyskami korporacji itp., jak również z dużą dozą surowości, nieugiętości i antyidealizmu. Neokonserwatyzm kanadyjski często uznawany jest za twór pochodzenia amerykańskiego.

Dla George’a Granta właściwie zdefiniowany konserwatyzm jest czymś wręcz przeciwnym – filozof zdecydowanie sprzeciwia się kapitalizmowi, gdyż jest on równoznaczny z postępem technicznym, który uznaje za niekorzystny. Poglądy Granta na konserwatyzm są bardzo eklektyczne: miałby być to wyjątkowo pozytywny i afirmujący życie światopogląd, zakorzeniony w tradycyjnej filozofii i religii, zwłaszcza w platonizmie i chrześcijaństwie (w ujęciu Granta).

Należy przy okazji zwrócić uwagę, iż sens określenia „Torys”, którym obdarzany jest także sam Grant, przeszedł w ciągu dziejów niewiarygodną ewolucję. Podobnie jak „konserwatyzm”, słowo to posiada niezwykle dużo znaczeń i definicji, z których wszystkie mają niewiele wspólnego z jego wykorzystywaniem dla opisania „torysowskich” rządów i partii Briana Mulroneya w l. 1984-93 – obejmujących, z grubsza rzecz biorąc, „politycznych krewnych i znajomych wielkich firm”.

Nieco precyzyjniejsze byłoby nazwanie Granta Torysem „czerwonym” lub „radykalnym”. Należy jednak objąć takim określeniem element refleksji, gdyż bardzo wielu bezmyślnych działaczy partii torysowskiej w Kanadzie, przyjmujących program „lewicowo-liberalny” tylko dla zyskania głosów, zostało nazwanych „Czerwonymi Torysami”. W odniesieniu do Granta można by również użyć nazwy „Torysa wysokiego”, gdzie przymiotnik „wysoki” miałby sugerować jego filozoficzne i religijne zamiłowania.

Po trzecie, należy zwrócić uwagę, że George Grant sam siebie nazywa kanadyjskim nacjonalistą. Na pierwszy rzut oka widać tu odejście od konwencjonalnego znaczenia konserwatyzmu, oznaczającego w Kanadzie element popierający Amerykę, kapitalizm i Wolny Handel, lecz w całej rozciągłości zgadza się to z Grantowską definicją konserwatyzmu. Samookreślenie Granta jako zarazem konserwatysty i nacjonalisty wynika z pewnej wizji współczesności oraz rozwoju Kanady i Stanów Zjednoczonych; obraz ten zostanie przedstawiony w dalszym ciągu tego tekstu.

Czwartą godną poczynienia uwagą jest wielość definicji nacjonalizmu, przypominająca ogromną ilość określeń konserwatyzmu i toryzmu. Nacjonalizm staje się częstokroć zasadą, z jaką mogą zgodzić się wszyscy członkowie danego społeczeństwa niezależnie od innych przekonań politycznych. Np. w Polsce okresu międzywojennego praktycznie wszyscy obywatele byli przekonani o konieczności umocnienia kraju, jego miejsca i rangi w porządku międzynarodowym i o niezbędności stworzenia skutecznej armii, i to zupełnie niezależnie od sympatii partyjnych. Jest to zaledwie jedna z wielu postaci nacjonalizmu.

W zrozumieniu poglądów Granta na scenę polityczną mogą okazać się pomocne pewne marksowskie kategorie na określenie różnych typów społeczeństwa – feudalnego, kapitalistycznego i socjalistycznego. Korzenie konserwatyzmu Granta sięgają doby feudalizmu, czego nie da się rzecz jasna pogodzić z kapitalizmem. Arystokracja, kapłaństwo, monarchia, honor, cnota itp. wyraźnie przeciwstawiają się wartościom burżuazyjnym: racjonalizmowi i funkcjonalności, dominacji pieniądza. (Np. arystokrata lub dżentelmen wierzący w kulturę wysoką i pielęgnowanie własnej osobowości prawdopodobnie by oszalał, gdyby zmuszono go do pracy na stanowisku dyrektora wielkiej firmy lub programisty komputerowego.) Liberalizm indywidualistyczny i kapitalizm są praktycznie jednym i tym samym, przeciwstawiając się zarówno feudalizmowi, jak i socjalizmowi. W świetle dalszego toku tej myśli (znanej pod nazwą teorii Hartza-Horowitza) socjalizm (Gad Horowitz zazwyczaj rozumie przez to pojęcie socjaldemokrację, a nie reżim w wydaniu radzieckim) „zastępuje” w czasach nowoczesnych feudalizm, toryzm, konserwatyzm, czy też przednowoczesne wartości wspólnotowe. (Te ostatnie określenia w ujęciu Granta są sobie mniej więcej równoważne.)

Kanada powstała natomiast jako społeczeństwo „naznaczone piętnem torysowskim” przez lojalistów (lub Torysów – zwolenników monarchii), którzy uciekli ze Stanów Zjednoczonych w czasie tamtejszej rewolucji. Torysi z Kanady Angielskiej znaleźli się w położeniu podobnym do katolickich Francuzów z Quebecu, wyznających jeszcze bardziej organiczną ideologię.

W myśl teorii Hartza-Horowitza Kanada, która u swoich początków była społeczeństwem bardziej feudalnym od Ameryki, ma szansę na przejście do socjalizmu, w miarę jak poddawany wpływom uprzemysłowienia toryzm „przekształca się” w socjalizm. Z kolei Stany Zjednoczone narodziły się jako społeczeństwo czysto indywidualistyczne i liberalne, i takim też pozostaną. Na przestrzeni dziejów w USA rzeczywiście nie pojawiła się żadna popularna trzecia partia – socjalistyczna (lub w ogóle jakakolwiek trzecia partia), podczas gdy w Kanadzie sprawy miały się inaczej.

George Grant uznałby za ironię losu powszechne przekonanie, że Stany Zjednoczone są bastionem konserwatyzmu, gdy Kanada zbliża się do liberalizmu i socjalizmu. W toku dziejów Kanady relacje były odwrócone: USA uznawano za państwo liberalne, zaś Kanadę – za bardziej konserwatywne. Np. wojnę 1812 r. można by traktować jako obronę bardziej brytyjskiego i konserwatywnego społeczeństwa przeciwko liberalnemu republikanizmowi Ameryki.

Gad Horowitz, zwracając uwagę na wspólną dla prawdziwych Torysów i socjalistów opozycję wobec liberalnego kapitalizmu, proponuje sojusz między ostatnimi autentycznymi Torysami i zwolennikami socjalizmu w Kanadzie, wymierzony przeciwko ugrupowaniu „środka”, popierającemu liberalizm, Amerykę, kapitalizm. Jego zdaniem jednak tylko socjalizm zdolny jest powstrzymać napór kapitalizmu.

Kanadyjski świat polityczny uległ drastycznym zmianom. W l. 80. Torysi, czy też Postępowi Konserwatyści, partia od dawna tradycjonalistyczna, opowiadająca się za protekcjonizmem itp., stali się ugrupowaniem liberalno-kapitalistycz¬nym, propagującym przedsiębiorczość i wolny handel. Liberałowie, zawsze proamerykańscy i kontynentalni, przekształcili się w nacjonalistów. W tamtym okresie Nowi Demokraci (Partia Nowo-Demokratyczna, NDP – kanadyjska socjaldemokracja) zaczęli twierdzić, że są najbardziej wiarygodnymi nacjonalistami w Kanadzie. Z kolei w l. 90. można było odnieść wrażenie, że wszystkie partie, które weszły do parlamentu federalnego, stały się w mniejszym czy większym stopniu liberalne i kapitalistyczne. Ocalały jednak pewne struktury kulturowe – które razem wzięte dysponują środkami nieraz większymi niż poszczególne ważniejsze partie polityczne – dzięki którym mogło ostać się poczucie tożsamości kanadyjskiej. Dzięki nim można nabrać przekonania, że nacjonalizm kanadyjski ma się dobrze i jest w stanie – by użyć sformułowania Grantowskiego – stawić czoła Amerykanom.

Dziś wszystko wskazuje na to, że kanadyjski nacjonalizm został zepchnięty do roli silnej opozycji pozaparlamentarnej. Warto jednak przyjrzeć się uważniej ideologii instytucji tak archetypicznie kanadyjskich jak CBC (państwowa stacja radiowo-telewizyjna) i jej stosunkowi do kanadyjskiego nacjonalizmu.
Jeśli zgodzimy się z teorią lojalistyczną Granta, będzie to oznaczać, że źródła społeczeństwa kanadyjskiego w momencie jego powstawania biły w brytyjskiej Ameryce Północnej. (Akt Konfederacji, przyjęty w końcu przez brytyjski parlament, nosił nazwę „Ustawy o brytyjskiej Ameryce Północnej”.) Stąd też wydaje się logiczne, że amerykanizacji mógłby stawić czoła jedynie duch brytyjskości. A przecież Kanada po Pearsonie odrzuca brytyjskie korzenie państwa.

Sam Gad Horowitz surowo krytykuje obecną politykę wielokulturowości i wzywa do odnowy anglo-kanadyjskiego nacjonalizmu, który rozumie w duchu nie etnicznym, lecz cywilizacyjnym. Jego zdaniem jeżeli Kanada chce posiadać wyraźną tożsamość, musi pozostać społeczeństwem wzorowanym na brytyjskim, przynajmniej na poziomie instytucji i kultury politycznej. Odrzucenie brytyjskości równa się przyjęciu amerykanizacji. A socjalizm może zaistnieć jedynie w takiej inspirowanej przez Wielką Brytanię Kanadzie, gdyż istotą społeczeństwa amerykańskiego jest liberalizm indywidualistyczny i kapitalizm. Stąd też socjaliści w Kanadzie Angielskiej muszą być równocześnie anglokanadyjskimi nacjonalistami.

W odniesieniu do Quebecu, Horowitz już w l. 70. wzywał do oficjalnego uznania „specjalnego statusu” tej prowincji. Takie rozwiązanie – które rozbroiłoby zapewne tamtejszych separatystów – zostało odrzucone przez „resztę Kanady” w l. 1990 i 1992. Zarówno ugoda z Meech Lake, jak i umowy z Charlottetown nie przyniosły efektów.

W dzisiejszej anglojęzycznej Kanadzie wywody Horowitza są nieco nie na czasie. Definicja socjalizmu Horowitza jest równie niezwykła co określenie konserwatyzmu przez Granta. Obecnie Partia Nowo-Demokratyczna stanowi awangardę wielokulturowości i nie krytykuje jej żadne inne ugrupowania (z wyjątkiem bardziej tradycyjnie konserwatywnej Partii Reform). Definicja socjalizmu Horowitza bliska jest dawnej brytyjskiej Partii Pracy lub Federacji Wspólnoty i Współpracy. Eugene Forsey – kiedyś członek FWW, obecnie wybitny specjalista w dziedzinie prawa konstytucyjnego – wyznawał poglądy konserwatywne w odniesieniu do instytucji parlamentarnych i kultury politycznej Kanady w ogóle, lecz pod względem gospodarczym był socjaldemokratą. Jako jedna z niewielu postaci życia publicznego wyrażał swoje zastrzeżenia wobec nowej konstytucji z 1982 r., która osłabiała parlament i upodabniała Kanadę do USA, wyposażając konstytucję w Kartę Praw i Wolności*), która może zostać zmieniona lub zaaprobowana przez sąd – co odbiega od brytyjskiej i kanadyjskiej tradycji suwerennego parlamentu.

Socjalizm w rozumieniu Horowitza już po prostu nie istnieje. Partia Nowo-Demokratyczna z zapałem popiera wielokulturowość. Promuje się również zagadnienia, które na pierwszy rzut oka mają doprowadzić do społecznego wyzwolenia. Jednocześnie narasta pęd do zysku i konsumpcji, potężnieją wielkie korporacje itd., zaś sama Kanada wpada w pułapkę „nowej gospodarki” (w której wielkie firmy osiągają coraz większe zyski, zwalnia się coraz więcej pracowników, a ci, którzy mają pracę coraz ciężej pracują) i typowo neokonserwatywnych cięć budżetowych.

Grantowska krytyka takiej sytuacji bierze się ze świadomości, że nie ma zasadniczej niezgodności między społecznym liberalizmem lub libertynizmem (wyrażonym w filozofii Marcuse’a i sloganie „rób to, co robi ci dobrze”) i konserwatyzmem wolnorynkowym (lub neokonserwatyzmem – dominacją wielkich firm). Obydwa te dążenia wzajemnie się napędzają i wspomagają w eliminowaniu ze sceny politycznej jakichkolwiek tendencji wspólnotowych – z którymi wyraźnie sympatyzuje Grant. Filozof stawia pesymistyczną tezę, że każdy socjalizm, który nie poddaje w wątpliwość rozwoju technicznego i narastającego hedonizmu, w niczym nie różni się od kapitalizmu.

Grant z wielkim sceptycyzmem odniósłby się do kwestii, że socjalizm może na dłuższą metę stanowić alternatywę dla kapitalizmu. Nie chodzi o to, że nie podoba mu się sojusz prawdziwych Torysów i socjalistów; nie traci także nadziei, iż socjalizm jakimś cudem powstrzyma kapitalizm. Jego uważna i pesymistyczna analiza socjalizmu wykazuje jednak, że nie jest on w stanie zastąpić kapitalizmu. W gruncie rzeczy Grant nie proponuje żadnych alternatyw, tworząc w ten sposób obraz otwierającej się przepaści, której ludzkość nie będzie w stanie uniknąć. Socjalizm jako filozofia materialistyczna i niereligijna nie jest realnym zagrożeniem dla istniejącego status quo. Tak naprawdę również należy do etosu nowoczesnego i technologicznego. Jest zaledwie innym środkiem do tego samego celu, czy też raczej środkiem celu pozbawionym.

Dla Granta technika jest całościowym, wszechogarniającym światopoglądem i siłą, charakteryzującą się swoistymi motywacjami i skłonnościami, które – mimo, że z początku wydają się atrakcyjne – z czasem stają się przeciwne ludzkiej naturze. Grant zajmuje ironiczne i paradoksalne stanowisko technologicznego deterministy, który krytykuje technikę, gdyż prowadzi ona do zniszczenia wszystkiego, co kiedykolwiek miało dla człowieka jakieś znaczenie. Grant wysuwa zasadniczą teorię, że końcowym efektem panowania technicznego liberalizmu będzie powstanie jednorodnego, powszechnego, hipertechnicznego i supernowoczesnego państwa światowego, w którym bez śladu zniknie pojęcie człowieczeństwa i ludzkiej moralności. Jeżeli przyjmiemy taki opis techniki, jej swoistych tendencji i kierunków rozwoju, trudno jest nie zgodzić się z teoriami Granta. Pozostaje tylko zawierzyć Boskiej Opatrzności – jedna z najistotniejszych prac Granta (Tren na upadek narodu: klęska nacjonalizmu kanadyjskiego, 1965) kończy się cytatem z Eneidy Wergiliusza: (…) i wyciągali ręce w stronę odległego brzegu (…)

Marek Węgierski
tłum. Jacek Spólny

*) Karta Praw to nazwa dziesięciu pierwszych poprawek do konstytucji USA, obejmujących – jak sama nazwa wskazuje – wykaz praw obywateli.
Marek Węgierski