Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

KTO OCZYŚCI SERBIĘ?

Popatrz na mapę Europy: wyróżnia się na niej długa niebieska nitka – Dunaj. Zaczynając jako mały strumień w niemieckim Schwarzwaldzie, już ogromna w straussowskim Wiedniu, ta kolosalna rzeka przepływa przez 10 państw 2800 kilometrowym korytem ku południowemu wschodowi, zanim rozleje się w Morze Czarne. Dunaj, od wieków główny szlak handlowy, łączy największe stolice Europy – i niektóre z jej najróżnorodniejszych ekosystemów – oraz zaopatruje miliony ludzi w wodę do picia.



Rafineria ropy naftowej [w Nowym Sadzie] została trafiona setkami bomb i płonęła całymi dniami i tygodniami, dusząc mieszkańców, zatruwając glebę i wodę, pisze o swych przeżyciach wojennych Andrej Tisma, dziennikarz-artysta z Nowego Sadu.(do zdjęcia)

W połowie tego ważnego szlaku wodnego, gdzie rzeka jest najszersza, leży polityczna, geograficzna i metaforyczna przeszkoda znana jako Serbia – państwo, które według wielu zachodnich polityków przestało istnieć. Większość planów odbudowy i stabilizacji Bałkanów pomija całkowicie Serbię. Być może dlatego, że nikczemny prezydent Serbii, Slobodan Miloszewić, jest międzynarodowym pariasem oskarżonym o zbrodnie wojenne, Zachód obrócił się plecami do klęski ekologicznej, którą pozostawiło 78 dni bombardowań NATO.
Rok później serbski odcinek Dunaju między Bułgarią a Węgrami jest wciąż nie do przebycia. Ruiny połowy z tuzina rozbitych mostów w dalszym ciągu blokują szlak wodny,1) dławiąc handel w krajach położonych w górę i dół rzeki. Jeszcze bardziej problematyczne – i potencjalnie bardziej długotrwałe – są trujące pozostałości ataków NATO na instalacje przemysłowe Serbii z dużej wysokości. Skryte na dnie Dunaju i w rozlewiskach zanieczyszczenia mogą przez następne dziesięciolecia wpływać na zdrowie i dobre samopoczucie ponad 85 milionów Europejczyków i ich potomków żyjących w dorzeczu rzeki. Wojna jest z natury niszczycielska, ale po jej zakończeniu zniszczenie powinno ustać.
Wielu Amerykanów pamięta wojnę z Serbią – dominującą republiką na terenach pojugosłowiańskich – jako konflikt bez ofiar (z punktu widzenia USA), nieskazitelną interwencję, która już dawno zeszła z ekranów ich radarów. Ja jednak odebrałam wojnę o wiele bardziej osobiście. Jugosławia stała się moim przybranym krajem trzydzieści lat temu, kiedy spotkałam i poślubiłam Serba przybyłego do Stanów Zjednoczonych po doktorat. Podczas niemal corocznych odwiedzin doznawałam tam serdecznej gościnności od przyjaciół jugosławiańskich i rodziny; razem opłakiwaliśmy rozpad tego państwa.
Podczas ubiegłorocznej wojny i jej następstw nasz smutek przemienił się w gniew. Gdy trwały zaciekłe ataki NATO pod przywództwem USA moi przyjaciele widzieli niszczenie szpitali i szkół, równanie z ziemią miejsc pracy, przerwanie zaopatrzenia w prąd, rujnowanie gospodarki. Nie dziwi mnie, że nie mogli uwierzyć ulotkom zrzucanym przez NATO o tym, że wojna była wymierzona jedynie w Miloszewicia, aby zakończyć okropności wyrządzane Albańczykom w Kosowie przez jego zbirów.
Kiedy bomby NATO zostały zrzucone na zakłady przetwórstwa spożywczego i wytwórnie aut, rafinerie i transformatorownie, wyzwoliły duże ilości trwałych chemikalii, których Amerykanie nie tolerowaliby w najmniejszych ilościach na swoim podwórku. Te truciczny, włącznie z dwufenylami polichlorkowymi, rtęcią i monomerem chlorku winylu dostały się nie tylko do Dunaju, ale też do gruntu i powietrza tego przeważnie rolniczego kraju w sercu Europy zamieszkałego przez 10 milionów mieszkańców.
Dwufenyle polichlorkowe i ich trujące pochodne dioksyny powodują raka i inne schorzenia, więc używanie ich zostało zabronione w Stanach Zjednoczonych w 1977 r. Pobrane przez zwierzęta dwufenyle polichlorkowe wiążą się z ich tkanką tłuszczową i mogą być przekazywane ludziom. Niemowlęta mogą je pobrać z mlekiem matki. Kiedy amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (U.S. Environmental Protection Agency, EPA) odkryła zanieczyszczoną dioksynami glebę na ulicach malutkiej miejscowości Times Beach w stanie Missouri w 1983 r., wydała 200 milionów dolarów na oczyszczenie jej, a mimo tego żadnemu mieszkańcowi nie pozwolono powrócić do miejscowości.
Mieszkańcy Waszyngtonu pewnie pamiętają ubiegłoroczny pożar, w którym spaliło się kilka uncji2) oleju zanieczyszczonego dwufenylem polichlorkowym. Spowodowało to zamknięcie Departamentu Handlu przy ulicy 14th Street NW na 4 dni oraz przeraziło rodziców dzieci uczęszczających do przedszkola na pierwszym piętrze tego gmachu.
Rodzic jednego z tych przedszkolaków, badacz w EPA, powiedział mi – Nawet jeden nanogram3) w metrze sześciennym jest dla dzieci dawką nie do zaakceptowania. W tym kontekście rozpatrzmy, co stało się w kwietniu 1999 r., kiedy bomby NATO trafiły w rozległe zakłady samochodów Zastawa i składy amunicji w mieście Kragujewac – regionie zamieszkałym przez 320 tysięcy ludzi. Ponad 2 tony olejów zawierających potencjalnie rakotwórcze dwufenyle polichlorkowe spaliły się lub wyciekły z malarni zakładów do rzek Lepenica i Wielka Morawa, dopływów Dunaju, które zasilają zbiorniki wody pitnej i irygacyjnej. Wg niezależnych naukowców z wielonarodowej agencji środowiska z siedzibą w Szwajcarii oraz wg Regionalnego Centrum Ekologicznego w Szentandre na Węgrzech, ilości dwufenylów i dioksyn wyzwolonych w Kragujewacu przekroczyły tysiąckrotnie poziom, który w Niemczech wywołałby alarm ekologiczny i szybką interwencję.
Niestety, dla mieszkańców Kragujewaca i innych terenów położonych w dół rzeki, pokonana Serbia nie ma ani środków technicznych, ani pieniędzy na przeprowadzenie prawidłowego oczyszczania.

Ludność próbowała żyć normalnie obok chemicznej apokalipsy wywołanej i podsycanej przez 78 dni i nocy natowskich nalotów.(fot)

W kwietniu 1999 r. samoloty NATO atakowały także rafinerie ropy naftowej nad Dunajem w Nowym Sadzie oraz zakłady tworzyw sztucznych i nawozów w Panczewie nad dopływem Dunaju na północny wschód od Belgradu. Pożary, które wtedy miały miejsce, wyzwoliły uboczne produkty petrochemiczne i rakotwórczy monomer chlorku winylu. Mieszkańcy Panczewa wkrótce potem zaczęli cierpieć na, jak opisał New York Times, przypływ niewyjaśnionych objawów, włącznie z bólami głowy, wysypkami i poronieniami. Kilku zachodnich dziennikarzy odwiedzających ten teren sześć miesięcy później zachorowało. Cierpieli oni na mdłości i mieli problemy z oddychaniem.4)
Mieszkańcy Mołdawii, Rumunii i Bułgarii przyglądali się z trwogą przepływającym Dunajem wyciekom ropy i ławicom – niektóre długości aż 50 m – zdechłych ryb. Skarżyli się Unii Europejskiej, że obawiają się przeniknięcia trujących cząstek z ogromnych pożarów do gleby, zatrucia wspólnych złóż wody gruntowej lub przedostania się ich do zbiorników zasilanych z Dunaju.

Trucizny zawarte w dymach opadały na tereny miejskie i wiejskie w Serbii i sąsiednich państwach.(fot)


Jeden z bombardowanych zakładów w Panczewie używał rtęci,– bardzo trującego metalu powodującego zakłócenia neurologiczne, do produkcji chloru. Gdy badacze z ONZ-owskiej Balkan Task Force (bałkańska grupa działania) i z organizacji FOCUS pobrali próbki z dna rzeki koło Panczewa pod koniec lata 1999 r., oszacowali, że na powierzchni 2 hektarów zostało rozproszone 50 do 100 kg rtęci i innych produktów ubocznych. Te substancje bardzo trujące łatwo przemieszczają się oraz mogą latami przechować się w wodzie rzecznej i osadach dennych. Oba międzynarodowe zespoły stwierdziły niezależnie od siebie, że stężenie rtęci w mięczakach i innych organizmach wodnych jest ponad 4-krotnie wyższe niż dopuszczają normy zdrowia wydane przez Organizację Żywności i Rolnictwa ONZ.
Prawdę mówiąc każdy międzynarodowy zespół prowadzący badania w Jugosławii miał trudności w rozróżnieniu poprzednio istniejącego zniszczenia środowiska gruntowego i wodnego od nowego skażenia toksynami w wyniku wojny. Długo przed bombardowaniami wody Dunaju zanieczyszczał zarówno przemysł na północy jak i 50 lat niedopatrzeń ekologicznych w Jugosławii i byłych państwach bloku komunistycznego. Badacze pobierający próbki z dna rzeki po wojnie znaleźli zanieczyszczenia pochodzące z l. 60., 70., i 80., włącznie z zanieczyszczeniami pochodzącymi z wypadku atomowego w Czernobylu w 1986 r. Ale bombardowania NATO bez wątpienia pogorszyły sytuację. Uprzednie zanieczyszczenia nie są powodem do podważenia skażenia ekologicznego spowodowanego wojną, tylko zwiększają potrzebę przeprowadzenia akcji oczyszczania.
Aby zminimalizować własnę straty, NATO postawiło na kampanię bombową, której cele obejmowały obiekty cywilne z dala od frontu w Kosowie. Gospodarcze i ekologiczne następstwa takiego wyboru są długotrwałe i potencjalnie dewastujące. Zanieczyszczenia nie znają granic politycznych – nie pozostaną w Serbii i będą zatruwać nie tylko Serbię. Sączą się na zewnątrz, skażając glebę i wodę, ryby i ptactwo daleko poza Belgradem Miloszewicia.
Kto powinien zapłacić za niezbędne oczyszczanie? Serbia, której dochód na głowę mieszkańca spadł poniżej poziomu w Albanii, od dawna najbiedniejszego kraju Europy, nie jest w stanie tego sfinansować. Wątpliwe, by zrobił to Miloszewić, nawet gdyby mógł, ponieważ chce wykorzystać zniszczenia powojenne do własnych celów, np. odrzucając austriacką ofertę odbudowy jednego z mostów na Dunaju i w ten sposób wymóc wyższe odszkodowania od sprawców agresji.5) Miloszewić jest człowiekiem, którego mordercza polityka odizolowała, pokonała i doprowadziła do bankructwa Serbii, gdy on z zadowoleniem nazywa służalcami NATO każdego, kto sprzeciwia się jego panowaniu – dotyczy to większości moich serbskich przyjaciół.
Stanowisko Stanów Zjednoczonych nie jest zadowalające. Dwa tygodnie temu w ONZ, gdy ambasador USA Richard Holbrooke próbował wykluczyć reprezentanta Jugosławii z dyskusji o przyszłości Bałkanów, mówił o Jugosławii jako nieistniejącym państwie. Stany Zjednoczone kilkakrotnie oznajmiały, że nie będzie żadnej pomocy dla Serbii, dopóki Miloszewić nie odejdzie. Podczas marcowych przesłuchań przed Kongresem USA Larry Napper, koordynator w Departamencie Stanu ds. pomocy Europie Wschodniej, powtórzył stare stanowisko administracji Clintona – Jak długo Miloszewić jest u władzy, nie będziemy wykonywać żadnej odbudowy w Serbii.
Ludzie w Serbii6) rzeczywiście nie mają szczęścia ze względu na swojego przywódcę, tak jak ludzie w Iraku, który również był celem nalotów z bezpiecznej wysokości w pierwszych dniach wojny nad Zatoka Perską.7) Myślę, że taki sposób prowadzenia wojny jest mylny, bo wyrządza zbyt duże szkody wśród ludności. Jeśli będziemy w dalszym ciągu stosować go jako narzędzie polityki zagranicznej, bombardować zakłady, elektrownie i inne obiekty współczesnego społeczeństwa uprzemysłowionego, powinniśmy także brać odpowiedzialność za wyrządzone przy tym szkody ekologiczne.

Przez kilka dni dym unosił się z płonącej w odlegóści 20 km rafinerii w Nowym Sadzie, grożąc zatruciem ludzi, roślin i zwierząt. Dzięki Bogu nie było wtedy deszczów, pisze Andrej Tisma pod wykonaną własnoręcznie fotografią.

Dzisiaj powracam myślą do mojego pierwszego spotkania z Jugosławią. Był grudzień 1968 r. i gospodarze w wiosce mojego męża zabawiali mnie opowiadaniem historii ze swojego dzieciństwa, kiedy to Josip Broz Tito próbował obronić kraj przed wchłonięciem do bloku ZSRR. Wielu pamiętało amerykańskie traktory z rysunkiem dwu dłoni złączonych przyjacielskim uściskiem oraz dostawy nasion kukurydzy C-192 z Ohio, które pomogły im przetrwać karną blokadę Stalina w l. 50.

Skupieni wokół jedynego we wsi telewizora, moi nowi serbscy przyjaciele wiwatowali, gdy amerykańscy astronauci spacerowali w przestrzeni kosmicznej gdzieś poza nocnym niebem. Dla tych wieśniaków kosmiczni akrobaci, traktory z „pomocną dłonią” i nasiona z Ohio były najlepszymi okazami eksportowymi z Ameryki.
Czy dziś Ameryka wierzy, że statusjedynego w tej chwili mocarstwa światowego, usprawiedliwia nasze „humanitarne” wojny i możemy ignorować ich koszty ludzkie? Czy kraj, który przewodził Paktowi Północnoatlantyckiemu i zrzucił 80% bomb – razem z ulotkami twierdzącymi, że walczy z Miloszewiciem, a nie z serbskim narodem – może być obojętny wobec brudu, który pomógł stworzyć? Czy europejscy sprzymierzeńcy Ameryki mogą sobie pozwolić na ekologiczną i gospodarczą pustynię jątrzącą się u ich południowych granic?
Myślę, że nie. W l. 50. Ameryka wyszła naprzeciw potrzebom Jugosławii – jakby nie było, komunistycznej – twórczym i hojnym pokazem dobrej woli. Dziś więc jest w naszym długotrwałym interesie wprowadzać nasze wpływy na Bałkanach z równie twórczą i hojną troską o tamtejszych ludzi i wspólne środowisko naturalne, w którym żyją.

tłumaczył Piotr Bein
piotr.bein@imag.net

ŹRÓDŁO:
Joan McQueeney Mitric, Who's Going to Clean Up Serbia? [w:] Washington Post z 9.7.00, s.B01
Wszystkie fotografie pochodzą ze stron Andreja Tismy przygotowywanych do publikacji w Internecie na Sieci w momencie tłumaczenia artykułu.
Andrej Tisma, To Survive a Bombing: a war report from Novi Sad, Serbia, z 31.8.200, http://www.crosswinds.net/~tisma/art/survive.htm

PRZYPISY TŁUMACZA:


McQueeney Mitric pisze w stolicy USA Waszyngtonie w kwestiach zdrowia.
1) Na początku sierpnia 2000 roku nie mogłem zabrać się statkiem z Budapesztu do Belgradu, bo rejsy odwołano. Gdy odwiedziłem Nowy Sad, ruiny 3 zburzonych przez NATO mostów w dalszym ciągu moczyły się w nurcie Dunaju. Nowy most kolejowy został złożony ze stalowych prefabrykatów na nowych filarach zaraz koło zburzonego mostu, który dla nowosadzian ma znaczenie sentymentalne. Nowy most kolejowy ma pokład przystosowany do przejazdu samochodów pomiędzy kursami pociagów, jest więc używany na zmianę przez samochody, czego byłem świadkiem. Do dziś widać z pociągu spaloną ziemię i sterty niedopalonych opon, które tworzyły zasłonę dymną podczas nalotów, by bronić połączenia Nowego Sadu przez Dunaj z resztą Serbii. Stalowe cielska nowych przęseł czekają na jednym z brzegów na położenie na reperowanych obecnie starych filarach mostu drogowego, podczas gdy ruch miejscowy odbywa się po moście pontonowym. Dalej widać żałosny wrak kiedyś pięknego mostu wiszącego podobnego do nowego mostu w Warszawie (też jugosławiańskiego projektanta).
2) 1 uncja = 28,35 grama.
3) 1 nanogram = jedna miliardowa część grama.
4) Maja Volk, profesor na Uniwersytecie Belgradzkim, autorka 7 książek, pisarka i poetka, matka 3 dzieci, pisała 23.4.99 w dramatycznym liście spod bomb natowskich do Sieci – Moja sąsiadka jest chemiczką w laboratorium policji. Jest matką 3 astmatycznych dzieci i też nie może iść z nimi do schronu, bo dzieci mogłyby dostać ataku astmy. Zbladła, kiedy zobaczyła z balkonu tą chmurę szerokości 2 km z zakładów chemicznych w Panczewie.
5) Pozostałości mostów możnaby usunąć, tak jak ruiny mostu na drodze E75 przez Jużną Morawę koło Grdelicy, gdzie NATO celowo zbombardowało pociąg pasażerski. Jugosławiańskim budowlańcom nie brak ekspertów ani ciężkiego sprzętu, jak widać np. z robót w Nowym Sadzie. Tak jak ruiny pozostawione do dziś w śródmieściu Belgradu i w dzielnicy Nowy Belgrad (gmach dowództwa wojsk, studio Radia i Telewizji Serbskiej, ambasada Chin, wysokościowiec mieszczący kiedyś na dole biura partii socjalistycznej), zburzone mosty pewnie wykorzystuje się w celach politycznych.
6) W Serbii w dalszym ciągu współżyje ponad 20 narodowości. Wielu Albańczyków kosowkich przeciwnych ekstremizmowi separatystów schroniło się w Serbii. Mała i wykrwawiona wojną domową, sankcjami Zachodu i agresją NATO Serbia przygarnęła ponad milion uchodźców z terenów byłych republik i z Kosowa-Metohii (kraj autonomiczny w Serbii, podobnie jak Wojwodina na północy) od początku l. 90.
7) Kampania bombardowań Iraku nie ustała. Do dziś samoloty amerykańskie i brytyjskie regularnie bombardują cele cywilne i wojskowe w Iraku, choć nie tak często, jak w 1991 r. Wiele samolotów bojowych sił powietrznych USA zostało oddelegowanych z baz w regionie Zatoki Perskiej do nalotów na Jugosławię wiosną 1999 r. Sam Pentagon nie robi z tego tajemnicy.
tłumaczył Piotr Bein