Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

O MAMIENIU SZATAŃSKIM PROF. SKOLIMOWSKIEGO

ZB, na szczęście, drukują artykuły autorów z różnych kręgów, często chętnie wsadzających przysłowiowy kij w mrowisko. I podobnie stało się w przypadku artykułu „Ekofilozofia i ekologia chrześcijańska?” Adriana Nikla z nr 20/99. Kij ten jednak został włożony w moje mrowisko.

Jak wspomniałam, w ZB ukazuje się wiele artykułów, z którymi się nie zgadzam. Nie znaczy to, że ich nie czytam, starając się zrozumieć racje Autora. Wręcz przeciwnie, w końcu protest przeciwko istniejącej rzeczywistości tworzy nowe jakości. Tym razem jednak postanowiłam napisać polemikę, dlatego, że za bardzo mnie zabolało, iż ktoś próbuje mi powiedzieć, jak mam żyć.

Pewne wartości – chrześcijańskie, jak by na pewno chciał Adrian (którego znam z wymiany prywatnej – mniej lub bardziej – korespondencji, więc chyba mogę pisać po imieniu; zresztą wspomniana wymiana korespondencji pozwala mi przypuszczać, że Adrian jest młodszy ode mnie, więc tym bardziej mam takie prawo :) – są uniwersalne dla wszystkich systemów religijno – filozoficznych, także dla ekozofii. Wartość życia, negowana w pewnym sensie przez Adriana, ma jednakowe znaczenie dla katolików, jak i dla przedstawicieli wszelkich innych wiar, filozofii, ba sięgnę szerzej – form przyrody ożywionej.

Nie o to mi jednak głównie chodzi. Boli mnie, przede wszystkim to, że Adrian uzurpuje sobie prawo do narzucania innym własnej wiary, filozofii, drogi przez życie... Oczywiście ma zupełne prawo do własnych przekonań, ponieważ jest istotą autonomiczną, ale od kiedy wymieniam z Adrianem myśli, mam wrażenie, że zaprzecza on możliwości wyboru wszystkim, którzy są „nieprawomyślni”, a więc w praktyce – wszystkim, na zasadzie, że „kto nie jest z nami, to trzeba mu na siłę otworzyć oczy”. Tymczasem, uważam, że każdy jest jednostką autonomiczną i ma prawo do własnej drogi, tak długo, jak długo nie szkodzi ona innym elementom sieci życia. Relatywizm? A może świadome poszukiwanie własnej drogi?

Filozofią, którą trzeba znać przede wszystkim, jest tomizm – pisze Adrian. Dlaczego nie franciszkanizm (pozostanę – dla ułatwienia – w kategoriach chrześcijańskich)? Dlatego, że miał więcej szacunku do Życia właśnie, dlatego, że pozwalał znaleźć własną drogę*)? Czy też dlatego, że św. Tomasz stworzył despotyczną filozofię, a przecież dużo łatwiej iść gotową drogą niż samotnie przedzierać się przez bezdroża poszukiwań....

Upraszczając sprawę – nie mogę z całą pewnością stwierdzić, Adrianie, że się mylisz i nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mało dostrzegasz, ale nie zgadzam się z Tobą, przede wszystkim dlatego, że uważam, iż nie masz prawa uważać się za głosiciela Jedynej Prawdy. Bo, jak kiedyś napisałam – jest to tylko przejaw pychy (jeden z grzechów głównych, o ile pamiętam). Poszukiwanie zaś własnej drogi, niekoniecznie trzymając się utartych szlaków oraz pełnia szacunku dla Życia to nie wspomniane mamienie szatańskie, tylko objaw głębokiej wrażliwości i dąże-nia do Poznania, niezależnie czy nazwiesz to Bogiem czy nirwaną czy w jakikolwiek inny sposób.

Wszelka autentyczna ekologia musi wypływać z miłości do Boga. A czy sza-cunek dla Życia kłóci się jakoś z szacunkiem dla jego Stwórcy, niezależnie od naszych Jego / Ich wyobrażeń?

Na zakończenie uwaga językowa – w artykule, z którym właśnie polemizuję stosowane są zwroty, które zdecydowanie przypominają język totalny: nieomylny Kościół, najwyższą ze znanych nam form cywilizacyj (podkreślenie moje) jest cywilizacja łacińska (czyżby „rasizm”?), tworzenie jakiejkolwiek akatolickiej etyki jest szkodliwe itd. itd. – typowy „język totalny”. Jedyny problem stanowi wielokrotne socjologiczne doświadczenie wielu – niestety – narodów: żaden totalitaryzm jeszcze się nie sprawdził. Charakterystyczne nawiązania do epoki baroku europejskiego w końcówkach rzeczowników pochodzenia łacińskiego mają zapewne uwydatnić szacunek dla, przepraszam za wyrażenie, ciemnoty duchowej tej epoki.

Dlatego jeszcze raz, zupełnie na koniec, chciałabym podkreślić, że uważam, iż każdy ma prawo do swoich własnych, nawet najbardziej dziwacznych, przekonań tak długo, jak
a) nie krzywdzą one żadnego elementu Życia, ani samego Życia
b) nikt mnie nie zmusza do ich wyznawania, ani nie uzurpuje sobie prawa do nieomylności.


Izabela Kołacz
skr. 118, 80- 952 Gdańsk 6
ikolacz@hotmail.com

*) Rzecz jasna, w ramach chrześcijaństwa, choć znacznie bardziej uniwersalistyczną niż inne systemy chrześcijańskie.
Izabela Kołacz