Strona główna | Spis treści | Raport 1 |
Pod koniec listopada lobby hodowlane zaczęło naciskać na posłów AWS, aby przedłużyli moratorium na ten okrutny proceder do roku 2008. O tym, że posłowie PSL będą głosować za przedłużeniem, wiedzą wszyscy i nikogo to nie dziwi; jednak poparcie AWS dla tej sprawy to już rzecz zastanawiająca. Wszak to tzw. prawica z AWS na czele krytykowała komunistów za brak jakchkolwiek zasad etycznych, a tu okazuje się, że AWS chce męczyć zwierzęta!
Pod katowickim zarządem AWS skandowaliśmy: "AWS - gdzie wasza etyka!?". Postanowiliśmy wykonać makietę rury do wtłaczania kukurydzy i wypróbować ten wynalazek na członkach AWS. Aktywiści przebrani za gęsi trzymali transparent: "Wy nam robicie dobrze, my wam też!". Na wietrze powiewał także drugi transparent z napisem: "AWS męczy zwierzęta!". Ten napis szczególnie mnie ucieszył (jak i sam pomysł nakarmienia kukurydzą członków AWS). Do tej pory ekolodzy swoje pretensje kierowali zawsze w stronę poszczególnych osób: do konkretnego posła, konkretnego wojewody lub prezydenta miasta itp. Przy każdej akcji mieliśmy do czynienia z całowaniem proboszcza w rękę, z błogosławieństwem Radia Maryja i z pakietem wyważonych opinii z pewną dozą nieśmiałości. Tym razem akcję organizowała grupa w pełni niezależnych aktywistów, która w kaszę sobie dmuchać nie pozwoli i do łóżka z nikim nie chodzi.
Być może fala egzystencjalizmu jeszcze nie zdążyła do Polski dotrzeć. Człowiek skazany na wolność (J. P. Sartre) podejmuje po raz pierwszy w swoim życiu odpowiedzialność przez duże "O". Wolność rodzi odpowiedzialność nieograniczoną. Jak powiada Dostojewski: Wszyscy jesteśmy winni za wszystko i wszystkich, przed wszystkimi, a ja bardziej niż inni.1) Przekładając to na konkretny język, partia polityczna jest odpowiedzialna za wszystko, co robią jej członkowie. Jeśli jeden poseł AWS głosuje za męczeniem zwierząt, a partia jako całość nie potępia jego postawy i nie wyrzuca go ze swoich szeregów (zgodnie zresztą ze swoją deklaracją i statutem), to znaczy, że go popiera (i to znaczy, że jej członkowie nie znają swojego własnego statutu i deklaracji członkowskiej). Bojkotujmy więc partie, a nie posłów! Każdy polityk albo należy do jakiejś partii, albo wyznaje jakąś religię (!!!).
Warto zauważyć, iż to właśnie niepodejmowanie odpowiedzialności za swoje czyny doprowadziło do kryzysu ekologicznego. Żaden człowiek na Ziemi nie czuje się odpowiedzialny za obecną sytuację przyrody ani za konflikty zbrojne na całym świecie! Nikt nie czuje się odpowiedzialny za czyny swoich koleżków. Z tego wynika, iż wojny rodzą się same i Ziemia niszczy się sama. Winnych nie ma.2)
Ale wracając do akcji w Katowicach, udało się osiągnąć konkretną rzecz: zapewnienie przewodniczącego Zarządu Śląsko-Dąbrowskiej AWS, pana Wacława Marszewskiego, o poparciu dla naszej sprawy. Teraz będziemy monitorować poczynania AWS, nie tylko te związane z tuczem gęsi, ale również wszystkie inne.
Tak więc cała akcja odniosła jakiś konkretny sukces. Ale nie będę tu wzorem innych rozsiewał propagandy sukcesu, jacy to wspaniali jesteśmy (metod pana Edwarda Gierka powielać nie zamierzam), bo było też sporo wpadek. Podczas akcji dał się zauważyć chaos, co wychwycili dziennikarze. Na spotkaniach roboczych ktoś obiecał kupić worek kukurydzy, ktoś obiecał umówić się na spotkanie z posłami AWS itp. Obiecanki cacanki. Okazało się, że kukurydza była kupowana na małą chwilę przed akcją, co doprowadziło do opóźnienia pikiety i znużenia dziennikarzy. Potem było sporo chaosu przy szukaniu kompetentnej osoby z ramienia AWS. Skierowano nas do pana Andrzeja Kampy, który raczej był członkiem "Solidarności". Upierał się więc, że ta sprawa jego nie dotyczy, że on nie jest z AWS. Potem się jednak okazało, że jest członkiem AWS (na korytarzach wisiały plakaty wyborcze z jego zdjęciem). W całej tej sprawie pogubiła się nawet prasa (we wszystkich gazetach mylono "Solidarność" z AWS). Dotarliśmy wreszcie do zarządu AWS i wręczony został prezent (rura z lejkiem i karma) oraz przeprowadzono rozmowy o sytuacji ptaków w niektórych fermach.
Po demonstracji udaliśmy się wyciągnąć wnioski na przyszłość. Uchwalona procedura przygotowywania akcji wyeliminuje w przyszłości wszelkie niedociągnięcia (np. udział w akcjach działaczy niepoważnych, którzy już wielokrotnie nawalili). Dyskutowaliśmy nad tym, czego politycy się najbardziej boją, a w jakie tematy i rejony niepotrzebnie się zapuszczaliśmy (wiele ustaleń jest ściśle tajne). Ogólnie rzecz biorąc, grupa śląskich aktywistów jest niezwykle wzmocniona i ma szansę w przyszłości przerwać magiczny krąg niemocy i stagnacji w polskim ruchu ekologicznym. Czy tak się stanie, zobaczymy.
Robert Surma