Strona główna | Spis treści |
Otóż w federalnym zakładzie "produkcji" uranu Gaseous Diffusion Plant, pracownicy często zmiatali zielony pył ze stołów np. w stołówce. Nikt im nie powiedział, że ów zielony pył to niebezpieczna substancja radioaktywna. Jeden z byłych federalnych pracowników, Philip Foley, oficjalnie zeznał, że pracodawcy zapewniali jego i kolegów o nieistnieniu żadnego zagrożenia dla zdrowia. Cała sprawa trafiła obecnie do specjalnej komisji Kongresu. Z archiwów paru innych zakładów udoskonalających uran wyciągnięto materiały dokumentujące wiedzę o zagrożeniu i nie informowaniu pracowników. Okazało się, że nikt nie poinformował pracowników, iż uran było połączony z plutonem. U wielu pracowników powstały rozmaite odmiany raka i są przypuszczenia, że to z powodu miejsca pracy. Przypuszczenia te (potwierdzone nawet przez rządowego lekarza) były dementowane. W takim miejscu jak Gaseous Diffusion Plant, przetwarza się uran celem przystosowania go jako paliwa w nuklearnych reaktorach. Tego typu zakłady są własnością rządowej agencji Departament of Energy (ten sam, który nie dawno przeprowadził kilka testów nuklearnych podobnych do tych z zimnej wojny). Zdaniem Foleya zielony pył jaki musiał on zmiatać ze stołów, to sześciofluorek uranu (UF6), czyli radioaktywny efekt procesu wzbogacania. Pracodawcy nazywali ten pył zieloną solą. Podczas jednego z dni pracy w federalnym zakładzie wiadomej branży, Chris Naas został chwilowo zwolniony z powodu tego, że miał gorączkę. Naas podaje przykłady innych osób, które także doświadczyły gorączki przy lub zaraz po pracy. Niektórzy, nie wiedząc o zagrożeniu, powracali do pracy. Nikt oficjalnie nie powiedział im, że drastyczne podwyższenie temperatury ciała to przyczyna radioaktywnego promieniowania w zakładzie. Chris - jak wielu innych ex pracowników, mający raka - stawia otwarte pytanie: "czy ja kiedykolwiek znowu będę w stanie normalnie żyć i co będę w stanie wtedy robić?" Myślę, że znam odpowiedź na pierwszą część pytania.
Przemysław Sobański
Powstał fundusz mający na celu wypłatę odszkodowań przymusowym pracownikom. W jego skład wchodzą firmy, które wykorzystywały pracę niewolniczą. Poniżej przedstawiam listę koncernów niemieckich, wykorzystujących w swojej działalności przymusowych robotników oraz jeńców obozów hitlerowskich.
Niestety niektóre z tych firm nadal bogacą się poprzez wykorzystywanie niewolniczej pracy i wspieranie totalitarnych reżimów*). Dodatkowo jeszcze niektóre z nich zarabiają na inwestycjach niszczących środowisko naturalne. Wybór co do kupowania produktów tych firm należy do każdego z nas.
Michał Walkowiak