W połowie tego ważnego szlaku wodnego, gdzie rzeka jest najszersza, leży polityczna, geograficzna i metaforyczna przeszkoda znana jako Serbia - państwo, które według wielu zachodnich polityków przestało istnieć. Większość planów odbudowy i stabilizacji Bałkanów pomija całkowicie Serbię. Być może dlatego, że nikczemny prezydent Serbii, Slobodan Miloszewić, jest międzynarodowym pariasem oskarżonym o zbrodnie wojenne, Zachód obrócił się plecami do klęski ekologicznej, którą pozostawiło 78 dni bombardowań NATO.
Rok później serbski odcinek Dunaju między Bułgarią a Węgrami jest wciąż nie do przebycia. Ruiny połowy z tuzina rozbitych mostów w dalszym ciągu blokują szlak wodny,1) dławiąc handel w krajach położonych w górę i dół rzeki. Jeszcze bardziej problematyczne - i potencjalnie bardziej długotrwałe - są trujące pozostałości ataków NATO na instalacje przemysłowe Serbii z dużej wysokości. Skryte na dnie Dunaju i w rozlewiskach zanieczyszczenia mogą przez następne dziesięciolecia wpływać na zdrowie i dobre samopoczucie ponad 85 milionów Europejczyków i ich potomków żyjących w dorzeczu rzeki. Wojna jest z natury niszczycielska, ale po jej zakończeniu zniszczenie powinno ustać.
Wielu Amerykanów pamięta wojnę z Serbią - dominującą republiką na terenach pojugosłowiańskich - jako konflikt bez ofiar (z punktu widzenia USA), nieskazitelną interwencję, która już dawno zeszła z ekranów ich radarów. Ja jednak odebrałam wojnę o wiele bardziej osobiście. Jugosławia stała się moim przybranym krajem trzydzieści lat temu, kiedy spotkałam i poślubiłam Serba przybyłego do Stanów Zjednoczonych po doktorat. Podczas niemal corocznych odwiedzin doznawałam tam serdecznej gościnności od przyjaciół jugosławiańskich i rodziny; razem opłakiwaliśmy rozpad tego państwa.
Podczas ubiegłorocznej wojny i jej następstw nasz smutek przemienił się w gniew. Gdy trwały zaciekłe ataki NATO pod przywództwem USA moi przyjaciele widzieli niszczenie szpitali i szkół, równanie z ziemią miejsc pracy, przerwanie zaopatrzenia w prąd, rujnowanie gospodarki. Nie dziwi mnie, że nie mogli uwierzyć ulotkom zrzucanym przez NATO o tym, że wojna była wymierzona jedynie w Miloszewicia, aby zakończyć okropności wyrządzane Albańczykom w Kosowie przez jego zbirów.
Kiedy bomby NATO zostały zrzucone na zakłady przetwórstwa spożywczego i wytwórnie aut, rafinerie i transformatorownie, wyzwoliły duże ilości trwałych chemikalii, których Amerykanie nie tolerowaliby w najmniejszych ilościach na swoim podwórku. Te truciczny, włącznie z dwufenylami polichlorkowymi, rtęcią i monomerem chlorku winylu dostały się nie tylko do Dunaju, ale też do gruntu i powietrza tego przeważnie rolniczego kraju w sercu Europy zamieszkałego przez 10 milionów mieszkańców.
Dwufenyle polichlorkowe i ich trujące pochodne dioksyny powodują raka i inne schorzenia, więc używanie ich zostało zabronione w Stanach Zjednoczonych w 1977 r. Pobrane przez zwierzęta dwufenyle polichlorkowe wiążą się z ich tkanką tłuszczową i mogą być przekazywane ludziom. Niemowlęta mogą je pobrać z mlekiem matki. Kiedy amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (U.S. Environmental Protection Agency, EPA) odkryła zanieczyszczoną dioksynami glebę na ulicach malutkiej miejscowości Times Beach w stanie Missouri w 1983 r., wydała 200 milionów dolarów na oczyszczenie jej, a mimo tego żadnemu mieszkańcowi nie pozwolono powrócić do miejscowości.
Mieszkańcy Waszyngtonu pewnie pamiętają ubiegłoroczny pożar, w którym spaliło się kilka uncji2) oleju zanieczyszczonego dwufenylem polichlorkowym. Spowodowało to zamknięcie Departamentu Handlu przy ulicy 14th Street NW na 4 dni oraz przeraziło rodziców dzieci uczęszczających do przedszkola na pierwszym piętrze tego gmachu.
Rodzic jednego z tych przedszkolaków, badacz w EPA, powiedział mi - Nawet jeden nanogram3) w metrze sześciennym jest dla dzieci dawką nie do zaakceptowania. W tym kontekście rozpatrzmy, co stało się w kwietniu 1999 r., kiedy bomby NATO trafiły w rozległe zakłady samochodów Zastawa i składy amunicji w mieście Kragujewac - regionie zamieszkałym przez 320 tysięcy ludzi. Ponad 2 tony olejów zawierających potencjalnie rakotwórcze dwufenyle polichlorkowe spaliły się lub wyciekły z malarni zakładów do rzek Lepenica i Wielka Morawa, dopływów Dunaju, które zasilają zbiorniki wody pitnej i irygacyjnej. Wg niezależnych naukowców z wielonarodowej agencji środowiska z siedzibą w Szwajcarii oraz wg Regionalnego Centrum Ekologicznego w Szentandre na Węgrzech, ilości dwufenylów i dioksyn wyzwolonych w Kragujewacu przekroczyły tysiąckrotnie poziom, który w Niemczech wywołałby alarm ekologiczny i szybką interwencję.
Niestety, dla mieszkańców Kragujewaca i innych terenów
położonych w dół rzeki, pokonana Serbia
nie ma ani środków technicznych, ani pieniędzy
na przeprowadzenie prawidłowego oczyszczania.
Ludność próbowała żyć normalnie
obok chemicznej apokalipsy wywołanej i podsycanej przez 78 dni i nocy natowskich nalotów. |
W kwietniu 1999 r. samoloty NATO atakowały także rafinerie ropy naftowej nad Dunajem w Nowym Sadzie oraz zakłady tworzyw sztucznych i nawozów w Panczewie nad dopływem Dunaju na północny wschód od Belgradu. Pożary, które wtedy miały miejsce, wyzwoliły uboczne produkty petrochemiczne i rakotwórczy monomer chlorku winylu. Mieszkańcy Panczewa wkrótce potem zaczęli cierpieć na, jak opisał "New York Times", przypływ niewyjaśnionych objawów, włącznie z bólami głowy, wysypkami i poronieniami. Kilku zachodnich dziennikarzy odwiedzających ten teren sześć miesięcy później zachorowało. Cierpieli oni na mdłości i mieli problemy z oddychaniem.4)
Mieszkańcy Mołdawii, Rumunii i Bułgarii przyglądali
się z trwogą przepływającym Dunajem wyciekom
ropy i ławicom - niektóre długości aż
50 m - zdechłych ryb. Skarżyli się Unii Europejskiej,
że obawiają się przeniknięcia trujących
cząstek z ogromnych pożarów do gleby, zatrucia
wspólnych złóż wody gruntowej lub przedostania
się ich do zbiorników zasilanych z Dunaju.
Trucizny zawarte w dymach opadały na tereny miejskie i wiejskie
w Serbii i sąsiednich państwach. |
Jeden z bombardowanych zakładów w Panczewie używał rtęci,- bardzo trującego metalu powodującego zakłócenia neurologiczne, do produkcji chloru. Gdy badacze z ONZ-owskiej Balkan Task Force (bałkańska grupa działania) i z organizacji FOCUS pobrali próbki z dna rzeki koło Panczewa pod koniec lata 1999 r., oszacowali, że na powierzchni 2 hektarów zostało rozproszone 50 do 100 kg rtęci i innych produktów ubocznych. Te substancje bardzo trujące łatwo przemieszczają się oraz mogą latami przechować się w wodzie rzecznej i osadach dennych. Oba międzynarodowe zespoły stwierdziły niezależnie od siebie, że stężenie rtęci w mięczakach i innych organizmach wodnych jest ponad 4-krotnie wyższe niż dopuszczają normy zdrowia wydane przez Organizację Żywności i Rolnictwa ONZ.
Prawdę mówiąc każdy międzynarodowy zespół prowadzący badania w Jugosławii miał trudności w rozróżnieniu poprzednio istniejącego zniszczenia środowiska gruntowego i wodnego od nowego skażenia toksynami w wyniku wojny. Długo przed bombardowaniami wody Dunaju zanieczyszczał zarówno przemysł na północy jak i 50 lat niedopatrzeń ekologicznych w Jugosławii i byłych państwach bloku komunistycznego. Badacze pobierający próbki z dna rzeki po wojnie znaleźli zanieczyszczenia pochodzące z l. 60., 70., i 80., włącznie z zanieczyszczeniami pochodzącymi z wypadku atomowego w Czernobylu w 1986 r. Ale bombardowania NATO bez wątpienia pogorszyły sytuację. Uprzednie zanieczyszczenia nie są powodem do podważenia skażenia ekologicznego spowodowanego wojną, tylko zwiększają potrzebę przeprowadzenia akcji oczyszczania.
Aby zminimalizować własnę straty, NATO postawiło na kampanię bombową, której cele obejmowały obiekty cywilne z dala od frontu w Kosowie. Gospodarcze i ekologiczne następstwa takiego wyboru są długotrwałe i potencjalnie dewastujące. Zanieczyszczenia nie znają granic politycznych - nie pozostaną w Serbii i będą zatruwać nie tylko Serbię. Sączą się na zewnątrz, skażając glebę i wodę, ryby i ptactwo daleko poza Belgradem Miloszewicia.
Kto powinien zapłacić za niezbędne oczyszczanie? Serbia, której dochód na głowę mieszkańca spadł poniżej poziomu w Albanii, od dawna najbiedniejszego kraju Europy, nie jest w stanie tego sfinansować. Wątpliwe, by zrobił to Miloszewić, nawet gdyby mógł, ponieważ chce wykorzystać zniszczenia powojenne do własnych celów, np. odrzucając austriacką ofertę odbudowy jednego z mostów na Dunaju i w ten sposób wymóc wyższe odszkodowania od sprawców agresji.5) Miloszewić jest człowiekiem, którego mordercza polityka odizolowała, pokonała i doprowadziła do bankructwa Serbii, gdy on z zadowoleniem nazywa służalcami NATO każdego, kto sprzeciwia się jego panowaniu - dotyczy to większości moich serbskich przyjaciół.
Stanowisko Stanów Zjednoczonych nie jest zadowalające. Dwa tygodnie temu w ONZ, gdy ambasador USA Richard Holbrooke próbował wykluczyć reprezentanta Jugosławii z dyskusji o przyszłości Bałkanów, mówił o Jugosławii jako nieistniejącym państwie. Stany Zjednoczone kilkakrotnie oznajmiały, że nie będzie żadnej pomocy dla Serbii, dopóki Miloszewić nie odejdzie. Podczas marcowych przesłuchań przed Kongresem USA Larry Napper, koordynator w Departamencie Stanu ds. pomocy Europie Wschodniej, powtórzył stare stanowisko administracji Clintona - Jak długo Miloszewić jest u władzy, nie będziemy wykonywać żadnej odbudowy w Serbii.
Ludzie w Serbii6) rzeczywiście nie mają szczęścia
ze względu na swojego przywódcę, tak jak ludzie
w Iraku, który również był celem nalotów
z bezpiecznej wysokości w pierwszych dniach wojny nad Zatoka
Perską.7) Myślę, że taki sposób
prowadzenia wojny jest mylny, bo wyrządza zbyt duże
szkody wśród ludności. Jeśli będziemy
w dalszym ciągu stosować go jako narzędzie polityki
zagranicznej, bombardować zakłady, elektrownie i inne
obiekty współczesnego społeczeństwa uprzemysłowionego,
powinniśmy także brać odpowiedzialność
za wyrządzone przy tym szkody ekologiczne.
Przez kilka dni dym unosił się z płonącej
w odlegóści 20 km rafinerii w Nowym Sadzie, grożąc
zatruciem ludzi, roślin i zwierząt. Dzięki Bogu
nie było wtedy deszczów, pisze Andrej Tisma pod
wykonaną własnoręcznie fotografią. |
Dzisiaj powracam myślą do mojego pierwszego spotkania z Jugosławią. Był grudzień 1968 r. i gospodarze w wiosce mojego męża zabawiali mnie opowiadaniem historii ze swojego dzieciństwa, kiedy to Josip Broz Tito próbował obronić kraj przed wchłonięciem do bloku ZSRR. Wielu pamiętało amerykańskie traktory z rysunkiem dwu dłoni złączonych przyjacielskim uściskiem oraz dostawy nasion kukurydzy C-192 z Ohio, które pomogły im przetrwać karną blokadę Stalina w l. 50.
Skupieni wokół jedynego we wsi telewizora, moi nowi serbscy przyjaciele wiwatowali, gdy amerykańscy astronauci spacerowali w przestrzeni kosmicznej gdzieś poza nocnym niebem. Dla tych wieśniaków kosmiczni akrobaci, traktory z "pomocną dłonią" i nasiona z Ohio były najlepszymi okazami eksportowymi z Ameryki.
Czy dziś Ameryka wierzy, że statusjedynego w tej chwili mocarstwa światowego, usprawiedliwia nasze "humanitarne" wojny i możemy ignorować ich koszty ludzkie? Czy kraj, który przewodził Paktowi Północnoatlantyckiemu i zrzucił 80% bomb - razem z ulotkami twierdzącymi, że walczy z Miloszewiciem, a nie z serbskim narodem - może być obojętny wobec brudu, który pomógł stworzyć? Czy europejscy sprzymierzeńcy Ameryki mogą sobie pozwolić na ekologiczną i gospodarczą pustynię jątrzącą się u ich południowych granic?
Myślę, że nie. W l. 50. Ameryka wyszła naprzeciw potrzebom Jugosławii - jakby nie było, komunistycznej - twórczym i hojnym pokazem dobrej woli. Dziś więc jest w naszym długotrwałym interesie wprowadzać nasze wpływy na Bałkanach z równie twórczą i hojną troską o tamtejszych ludzi i wspólne środowisko naturalne, w którym żyją.
tłumaczył Piotr Bein
piotr.bein@imag.net
Joan McQueeney Mitric, Who's Going to Clean Up Serbia? [w:] "Washington Post" z 9.7.00, s.B01
Wszystkie fotografie pochodzą ze stron Andreja Tismy przygotowywanych do publikacji w Internecie na Sieci w momencie tłumaczenia artykułu.
Andrej Tisma, To Survive a Bombing: a war report from Novi Sad, Serbia, z 31.8.200, http://www.crosswinds.net/~tisma/art/survive.htm
|
|
|
Czy po ponad pół roku od zakończenia wojny wiadomo już, jakie szkody ekologiczne wyrządziła wojna NATO w Pani kraju?
Pierwsze badania zostały już zakończone. Wynika z nich, że jeszcze przez lata Serbia będzie cierpieć z powodu katastrof ekologicznych wywołanych przez użytą tu broń chemiczną i radiologiczną. Szkody można już jednak prawidłowo określić jako zaszłe w skali regionu.
Mówi Pani o użyciu broni chemicznej. O co chodzi?
Agresja NATO uczyniła z naszych zakładów chemicznych bomby, bo miejsca produkcji chemicznej i petrochemicznej takie jak rafinerie ropy i zakłady nawozów sztucznych, zostały zbombardowane zupełnie świadomie i celowo. Wyzwolono w ten sposób niezwykle duże ilości bardzo trujących substancji. Ta pośrednia wojna chemiczna, która oczywiście jest zabroniona międzynarodowymi konwencjami, zaczęła się 15.4.99 atakiem na przemysłowe miasto Panczewo. Nie byliśmy jeszcze wtedy w stanie dokładnie określić składu chemicznego trucizn wyzwolonych w trakcie bombardowań. Dziś wiemy na ten temat więcej. Nasze badania oraz międzynarodowej komisji pod kierownictwem byłego fińskiego ministra Pekki Havisto wykazały, że Panczewo, Novy Sad, Kragujewac i Bor są ośrodkami skażenia chemicznego.
Jakie substancje chemiczne zagrażają środowisku od czasu działań wojennych?
W Panczewie, gdzie NATO zniszczyło liczne zakłady chemiczne i petrochemiczne zostały wyzwolone ogromne ilości fosgenu.1) Fosgen jest substancją, która może wywołać długotrwałe uszkodzenia dróg oddechowych i płuc. W czasie pierwszej wojny światowej fosgen był stosowany pod nazwą Grünkreuz (zielony krzyż) jako bojowa broń chemiczna. Mieliśmy jednak niesłychane szczęście w nieszczęściu. Po pierwsze Panczewo zostało ewakuaowane przez nasze władze zaraz po ataku. Po drugie warunki atmosferyczne sprawiły, że silny wiatr zachodni zwiał chmury fosgenu w kierunku Rumunii.
Czy mogłaby Pani określić ilości wyzwolonych trucizn?
Samo Panczewo, odległe od Belgradu o 35 km, było bombardowane 6 razy i otrzymało w sumie 35 rakiet. Wg. naszych badań spowodowało to wyzwolenie następujących trucizn poza fosgenem: 1200 ton monomeru chlorku winylu, 3000 ton sody kaustycznej, 800 ton kwasu solnego, 250 ton cieczy amoniakalnej i 8 ton rtęci, z czego niemal wszystko wsiąkło w grunt.
Co z wodą gruntową?
To nasz największy problem. Mieliśmy względne szczęście z wyzwolonymi w powietrze gazami, natomiast rtęć i związki chlorkowe skaziły nam wodę. Najbardziej pod tym względem został dotknięty Nowy Sad, gdzie zbombardowano rafinierię i duże ilości benzyny wsiąkły w ziemię. Cały grunt wokół Nowego Sadu po lewej stronie Dunaju został zatruty. Dotyczy to też zasobów wody gruntowej. Ponad 50% ludności Nowego Sadu korzystało z tej wody, która teraz stała się szkodliwa dla zdrowia. Innym bardzo niebezpiecznym miejscem jest kanał z Panczewa do Dunaju. W wyniku bombardowań kanał ten został wypełniony wszystkimi możliwymi związkami chlorku i metali ciężkich takich jak cynk, kadm i ołów, stając się bombą chemiczną mogącą zatruć cały Dunaj. Koszt usunięcia najgorszych zanieczyszczeń i zatrzymania dalszego nasycania sedymentów trującymi substancjami wynosi dziesięć milionów dolarów. Nie mamy jednak dość pieniędzy. Mamy jednak nadzieję, że woda z zatrutych kanałów nie przedostanie się bezpośrednio do Dunaju. Sytuacja stanie się krytyczna późną jesienią, bo Dunaj osiągnie wtedy najniższy poziom wody i kanał z Panczewa wyleje się w szerokie koryto rzeki. Do tego czasu trzeba coś zaradzi.
Jak reaguje rząd na te wszystkie zegarowe bomby chemiczne?
Nie możemy wiele zrobić, bo nie mamy środków. Ograniczyliśmy się na razie do daleko idących ostrzeżeń ludności przed konsumpcją wody oraz warzyw i owoców wyhodowanych poprzedniego lata na ziemiach skażonych. Rolnictwo w dużej części Wojwodiny będzie zagrożone przez lata, a nawet dziesiątki lat. Natomiast w ciągu najbliższych lat naszym największym problemem będą zasoby wody gruntowej. Tymczasem substancje trujące wsiąkają w ziemię i nie mamy żadnej możliwości temu przeszkodzić. Całokształt katastrofy ekologicznej ujawni się dopiero za dwa, trzy lata. Faktycznie strona jugosławiańska poinformowała NATO na początku wojny o ryzyku stwarzanym przez instalacje chemiczne i petrochemiczne. Zwróciła też uwagę NATO na to, jakie szkody ekologiczne mogą spowodować bombardowania. Istniały nawet wykazy najbardziej ryzykownych miejsc produkcji. NATO cynicznie wykorzystywało je jako katalog celów nalotów.
Przejdźmy teraz do tematu wojny radiologicznej. Już podczas wojny mówiono o bombach zawierających zubożony uran, którymi były uzbrojone samoloty NATO. Jakie są na to dowody?
Nie ma żadnej wątpliwości, że zastosowano zubożony radioaktywny uran. Nawet samo NATO to potwierdziło. Nasz główny problem polega na tym, że nie wiemy dokładnie gdzie wykorzystywano taką broń. Do dziś NATO odmawia ujawnienia miejsc bombardowań. Skutki zastosowania broni radioaktywnej obserwujemy już w Republice Serbskiej w Bośni-Hercegowinie,2) gdzie wojna zaczęła się 7 lat temu. Również tam NATO pod płaszczykiem SFOR3) używało zubożonego uranu. Badania lekarskie żołnierzy Republiki Serbskiej wykazały, że występuje u nich wiele symptomów znanych jako syndrom wojny nad Zatoką Perską.4) Zmiany genetyczne u dzieci tych żołnierzy są znacznie większe w porównaniu z osobami nie wystawionymi na działanie zubożonego uranu.
Jak wygląda sprawa protestów przeciw wojnie chemicznej i radiologicznej NATO? Czy otrzymujecie jakieś poparcie?
Sprzymierzeńcy wojny przeciw Jugosławii odizolowali nasz kraj. To trwa do dziś. Dotyczy też - z małymi wyjątkami - dewastacji środowiska. Mimo że prezydent związku chemików greckich, profesor Nikos Katsaros z Uniwersytetu Ateńskiego opisuje atak NATO jako "dotychczas największą katastrofę ekologiczną na skalę światową", wszystkie zachodnie organizacje pozarządowe milczą na temat skażenia wody, gleby i powietrza. Wielokrotnie zwracałam się osobiście do grup takich jak Greenpeace, przedstawiałam im nasze orzeczenia i prosiłam o zajęcie stanowiska. Dotychczas Greenpeace nie wysilił się na jedno nawet słowo komentarza o spustoszeniu ekologicznym w wyniku wojny NATO w Jugosławii. Oczywiście boją się. Jedynymi organizacjami, które wykazują publicznie trochę troski, są pewne koła związane komercyjnie z Dunajem. Rzeczywista pomoc przyszła dotychczas tylko od serbskiej diaspory z Ameryki Północnej, Niemiec i Austrii. Przeprowadzają oni akcje zbiórki pieniędzy na rzecz konkretnych projektów odbudowy.
z niemieckiego tłumaczył Piotr Bein
piotr.bein@imag.net
Jugoslawisch Östererreichische Solidaritätsbewegung Postfach 23 A-1040 Wien, Austria http://www.vorstadtzentrum.net/joesb |
Wg pogłosek pochodzących z Bundeswehry pierwszy żołnierz KFOR został odwieziony do szpitala z objawami syndromu wojny nad Zatoką Perską. Pochodzi on z Holandii i miał ok. sześć razy więcej uranu w organizmie w porównaniu z rodzimą [kosowską] ludnością.
Oto rozmaite niejasne i interesujące aspekty tej sprawy:
z niemieckiego tłumaczył Piotr Bein
Stuttgart, czerwiec 2000
Drogie Przyjaciółki, Drodzy Przyjaciele Akcji - Życie Bez Zbrojeń, kto nie śni o tym, żeby być niemożliwym do zranienia? Już przecież Zygfryd w "Sadze o Nibelungach" kąpał się bezskutecznie w krwi smoka. Co jak dotąd nie udało się samotnemu próbują teraz całe USA - chcą zamknąć "okno, przez które można trafić słabe punkty" za pomocą umieszczenia w kosmosie narodowego obronnego systemu rakietowego (National-Missile-Defense NMD).
Szacowane koszty: ponad 60 miliardów (!!!) dolarów. Prezydent Clinton chce jeszcze w tym roku zdecydować o zamówieniu pierwszych rakiet programu NMD zatrzymujących środki bojowe.
Ten rakietowy system obronny ma dla innych potęg atomowych agresywny charakter, dlatego, że atak, przed którym USA chcą się obronić, mógłby być też obroną tych, których USA wcześniej zaatakowało. W ten sposób inne potęgi atomowe czują się "bezbronnie" wystawione na atak USA. A to oczywiście motywuje do przedsięwzięcia środków przeciw temu i produkowania jeszcze więcej rakiet atomowych.
Amerykańscy politycy argumentują, że system NMD jest skierowany przeciwko "łajdackim państwom". Między innymi są to Iran, Irak i Płn. Korea. Jednak Płn. Korea zrezygnowała z dalszych testów rakiet na rzecz pomocy żywnościowej, zawęziła swój program atomowy i zobowiązała się do nieprodukowania żadnego materiału nuklearnego, z którego można wykonywać broń.
Jeżeli uwzględni się ilość gotowej
do użycia broni atomowej, to Chiny i Rosja są prawdziwymi
adresatami Narodowej Obrony Rakietowej. Rosyjscy jak i chińscy
wojskowi dali inicjatywę do rozwinięcia środków
działania pozornego przeciwko zatrzymującym rakietom
i do nowego przerobienia planów wprowadzenia w bój
ich broni atomowej. W ten sposób mógłby powstać
nowy etap w wyścigu zbrojeń.
WZÓR LISTUSzanowny Panie Ambasadorze, dowiedziała/em się, że rząd USA planuje utworzenie nowego narodowego obronnego systemu rakietowego (NMD). Jak Pan zapewne wie, taki system zagraża kontroli zbrojeń i rozbrojeń. Proszę, niech Pan przekaże Prezydentowi USA moje "NIE" wobec planowanego obronnego systemu rakietowego. Serdeczne pozdrowienia imię i nazwisko |
Pokażcie Państwo teraz programowi NMD czerwona kartę. Podpiszcie i wyślijcie załączone kartki do ambasadora USA.
W Poniedziałek Wielkanocny protestowało 300 osób na rzecz świata wolnego od broni atomowej przed Centralą Dowodzenia Bronią Atomową EUCOM, w Büchel w Zachodnich Niemczech. W międzyczasie nadeszło do nas ponad 10 000 podpisów pod odpowiednim apelem do Ministra Spraw Zagranicznych Fischera.
6.8.2000 minie 55 lat od zrzucenia pierwszej bomby atomowej na Hiroshimę. Aby wspomnieć ofiary tej katastrofy nasza organizacja Żyć Bez Zbrojeń wzywa do wolnych od przemocy akcji przed EUCOM i przed składem broni atomowej w Büchel.
Weźcie udział w tych akcjach i pomóżcie!
Serdeczne pozdrowienia
Paul Russman
Iris Smidoda
Ohne Rüstung Leben
Arndtstr. 31, 70197 Stuttgart, Niemcy
Czerwone karty przeciwko obronie rakietowej w Kosmosie wysłaliśmy już na ponad 9000 adresów. Przyczyńcie się Państwo do powiedzenia się tej akcji.
Tłumaczenie:
Dorota Ferenczak
Mannsfelderstr. 17
50968 Köln, Niemcy
Kryteria dla Assessment of Future Space Projects
Należy przede wszystkim:
Prosimy o poparcie dla następującego stanowiska i żądań dotyczących wykorzystania przestrzeni kosmicznej, przygotowanych przez Global Network Against Weapons and Nuclear Power
Imię i nazwisko
Prosimy o kopiowanie i rozpowszechnianie petycji. Petycje już
wypełnione ślijcie, proszę do:
Friedens - und Begegnungssttte Mutlangen Forststr. 3, 73557 Mutlangen, Niemcy |
Zainteresowanych newsami antynuklearnymi prosimy o listy na ww. adres. Mamy nadzieję, że UNISPEACE III oraz konferencja rozbrojeniowa przyczynią się do szybkiego podjęcia stosownych kroków w tym kierunku.
nadesłał Marcin Czubik
mczubik@eta.pl