Oprócz tradycyjnej już autoprezentacji uczestnicy wysłuchali szeregu interesujących wykładów. Redaktor czasopisma "Bieławieżskaja Puszcza" V. Dranczuk wygłosił referat nt. groźby "deekologizacji" w wyniku dostosowywania białoruskiego prawa do rosyjskiego. Dr M. Pisaryk (Centrum Naukowe "Ekologia") wystąpił nt dostępu do czystej wody, uznając kwestie dotyczące wód powierzchniowych za stosunkowo dobrze znane i koncentrując się na wodach podziemnych, groźbach ich zanieczyszczenia oraz olbrzymich możliwościach wykorzystania. Dr hab. V. Jacuchna zaprezentował wykład nt. różnorodności krajobrazowej Białorusi, jej zmniejszenia się, monotonizacji krajobrazu w okresie ZSRR (mimo iż najniższą lesistość zanotowano na Białorusi w 1914 r., to jednak późniejsza kolektywizacja spowodowała ujednolicenie wykorzystania gruntów nieraz na obszarach dziesiątek tysięcy hektarów, w miejsce mozaiki pól, łąk, zarośli, niewielkich lasów) oraz nt. zgubnych skutków masowej melioracji Polesia w latach 70 i 80. Z. Murauiou (Białoruskie Towarzystwo Ochrony Przyrody) przedstawił pogarszającą się sytuację białoruskich rezerwatów w wyniku rabunkowej eksploatacji najcenniejszych drzewostanów, a takie zostały już tylko w rezerwatach i parkach narodowych. O wyrębie najcenniejszych drzewostanów na obszarach chronionych pisaliśmy już i nadal będziemy pisać. Tak na marginesie, to przydałoby się wysłać na Białoruś naszych socjalistów, różnych "zakorzeniaczy" itp. aby spróbowali przekonać Białorusinów, że państwo najlepiej chroni lasy.
Dwa wykłady i prezentacja były poświęcone czemuś, co w Polsce chyba nie mieści się w głowach - oddaniu rezerwatu w dzierżawę! Takim przykładem jest rezerwat obejmujący jezioro Świteź i otaczające je ze wszystkich stron lasy, na terenie którego odbywało się nasze spotkanie. Szczegółom poświęcę oddzielny artykuł w kolejnym numerze, na razie tylko wspomnę, że kolej wzięła w dzierżawę niszczone przez tłumy turystów jezioro i stara się o przekazanie jej niszczonych przez leśników lasów.
Na koniec, pod naciskiem części zebranych, wszyscy przyjęli jednomyślnie, acz nie bez sceptycyzmu, rezolucję o powołaniu grupy roboczej mającej doprowadzić do utworzenia związku białoruskich organizacji ekologicznych (kontakt: green@irex.minsk.by).
Stanisław Górka
Najszybciej postępuje wycinka starych drzew o drogim drewnie. Na prestiżowe: buk, świerk kanadyjski, dąb istnieje wielkie zapotrzebowanie na światowych rynkach. Problem w tym, że obecnie na Białorusi wycina się je w całkowicie drapieżny sposób - nie ma miejsca żadne odnawianie zniszczonych zasobów leśnych. Czasem nawet od razu na miejscu wycinki rozpoczyna się przeróbkę drewna. Np. w Rezerwacie Berezyńskim została zorganizowana produkcja parkietu, a w Puszczy Białowieskiej pracuje kilka stacjonarnych tartaków.
Sierhiej Pulsza, dziennikarz gazety "Biełaruskaja Maładziożnaja" przeprowadził swoje prywatne śledztwo nt. otwarcia zakładu przeróbki dębu w Rezerwacie Prypeckim. Na budowę zakładu przeznaczono kredyt w wysokości 2 796 400 USD. S. Pulsza jest przekonany, że był to kredyt przyznany przez Bank Światowy (Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju) na ochronę przyrody - w końcu chodzi tu przecież o rezerwat! Ogółem zawarto kontrakty na 30 tys. metrów sześciennych drewna dębowego (po 100 USD za m3). Dalej podaje się liczby niezgodne z powyższymi a mogące świadczyć o wyższej wartości umów (kontrakty na dostawy do Czech warte 6 230 000 DM oraz do Holandii warte 2 250 000 DM).
Kto konkretnie stoi za tym precederem nie udało się na razie nikomu ustalić. Wiadomo, że w 1995 r. prawa ręka Łukaszenki, Iwan Iwanowicz Ciciankou próbował podpisać kontrakt na dostawę drewna dębowego do Finlandii, sprawa wyszła na jaw, została nagłośniona i Finlandia zrezygnowała z kontraktu. Później już nigdy takie sprawy nie znajdowały odbicia na papierze. Wspomniany już wyżej Ciciankou, oprócz wielu innych stanowisk, do zeszłego roku stał na czele Białoruskiego Funduszu Rezerwatów, któremu są podporządkowane wszystkie obszary chronione na Białorusi. Pewnie zachował nieformalne wpływy do dziś. Białoruski Fundusz Rezerwatów nie podlega Ministerstwu Ochrony Przyrody i Zasobów Naturalnych tylko bezpośrednio administracji prezydenta Łukaszenki. A Białoruś przecież tak potrzebuje dewiz...
Stanisław Górka
Uladzimir Slabin, nasz czytelnik z grupy "EKAVITA" z
Witebska (Białoruś) uzupełnia tekst Stanisława
Górki, "Milieukontakt na Białorusi" z
ZB 11(156)/2000, s. 20 o adres prezentowanej organizacji:
"Burenco" - BURo ENvironmental Consalting vulica Viery Charuzaj, 16, Miensk 220123, BIELARUS, tel./fax 375 17 2347157, burenco@user.unibel.by |
Projekt ochrony lasów przed pożarami uzyskał wsparcie Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju. Został on opracowany wspólnie przez amerykańskich ekspertów Banku i Ministerstwo Gospodarki Leśnej Białorusi i nazwany "Zrównoważony rozwój gospodarstwa leśnego". Program zakłada lotnicze patrolowanie (z wykorzystaniem systemów satelitarnych i obserwacji w podczerwieni) 9,2 mln. ha białoruskich lasów w celu uchronienia ich od pożarów i innych nieszczęść. Ciekawe tylko czy amerykańscy eksperci-ekolodzy wiedzą o tym, że największym nieszczęściem białoruskich lasów nie są pożary, ale konsekwentny, "zrównoważony" ograniczonymi środkami technicznymi wyręb wszystkiego, co w lasach przedstawia jeszcze jakąś wartość. Może to i najlepszy sposób uchronienia drzew przed pożarami.
Już nie pierwszy rok ma miejsce zaniepokojenie z powodu obniżenia finansowania programów czarnobylskich przez ONZ. Poinformował o tym na spotkaniu z prasą 10.11 Zastępca Ministra Spraw Zagranicznych Białorusi Aleksandr Syczew, będący wcześniej przez 6 lat stałym przedstawicielem Białorusi przy ONZ. Wg niego w warunkach stałej obecności konfliktów regionalnych i klęsk żywiołowych w różnych częściach świata, katastrofa w Czarnobylu, mająca miejsce 15 lat temu, odchodzi w cień. Państwa utrzymujące ONZ są głównie zainteresowane rozwiązaniem problemów bezpieczeństwa jądrowego, w tym wypadku zamknięcia Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej i rozwiązania problemu "sarkofagu". Natomiast, jak podkreśla Min. Syczew, nie wolno ograniczać problemu Czarnobyla tylko do kwestii zamknięcia elektrowni i zapominać przy tym o zdrowiu przyszłych pokoleń.
Minister wspomniał o dużych nadziejach jakie wiązano niegdyś z przyjętym w ramach ONZ przez wiele organizacji i agend programem udzielenia pomocy ludności żyjącej na zanieczyszczonych terenach (najwięcej zanieczyszczonych terenów na Białorusi). Niestety, na finansowanie 70 projektów na Białorusi, Ukrainie i w Rosji zebrano jedynie 3,5 mln. USD, co uniemożliwiło wypełnienie programu ONZ.
Zdaniem Syczewa władze Białorusi mają nadzieję na uzyskanie środków od konkretnych krajów-ofiarodawców, organizacji pozarządowych i przedstawicieli biznesu.
Dodatkowym dowodem zmęczenia społeczności międzynarodowej Czarnobylem, na który zwrócił uwagę minister, jest przygotowanie przez komitet naukowy ONZ raportu poświęconego problematyce czarnobylskiej, w którym - jakoby - utrzymuje się, że nie ma już negatywnego wpływu na życie ludzi zamieszkujących na zanieczyszczonych terenach.
Cóż, biedny minister chyba nie ma racji krytykując raport ONZ. Toż jego własny, nieomylny prezydent już od wielu lat rozgłasza, że zanieczyszczone tereny są całkowicie bezpieczne dla życia i pracy ludzi, cofa dekretami ograniczenia w zamieszkiwaniu na skażonych terenach (w sytuacji Białorusi oznacza to dla wielu niemal nakaz wyjazdu na te tereny), nakazuje tam uprawę roślin, nakazuje wyręb zanieczyszczonych lasów. Czyżby minister o tym nie wiedział? Jeśli wszystko jest w porządku, to nawet 3,5 mln. USD nie jest potrzebna. Czy eksperci białoruscy, których minister chce włączyć do prac nad przyszłymi raportami, okażą się wyłącznie ekspertami w pieczeniarstwie i poniżającym błaganiu o pieniążki z Zachodu (opluwanego przez ich państwo), czy też może chcą włączyć do raportu expresis verbis oskarżenia swego prezydenta Łukaszenki o bezczelne kłamstwo?!
Czy potrzebują pomocy rządy Ukrainy, rozkradającej znaczną część pomocy i Rosji, mającej wielomiliardową nadwyżkę handlową, zwiększającej budżet wojskowy i wydającej setki milionów dolarów na wojnę w Czeczenii?
Ok. 500 Białorusinów wzięło udział w ogólnoeuropejskich dniach obserwacji ptaków (30.9 i 1.10). Ornitolodzy-amatorzy zauważyli 58 tys. ptaków ze 125 gatunków. Niestety niezawodowiec może rozpoznać tylko niewielką liczbę gatunków, dlatego też zarejestrowano dużą ilość ptaków "nieokreślonego gatunku". Nadesłane obserwacje uzupełnią europejską ornitologiczną bazę danych.
3 x Stanisław Górka
poprzedni | następny
art. w cyklu