Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]

POLEMIKI - OPINIE - KOMENTARZE - ZB nr 1(159)/2001, marzec 2001

OKROPNE SNY I BARDZO EKOLOGICZNE BREDNIE

Z podziwu godną łatwością Oleg Budzyński zdemaskował moje "ekologiczne brednie" na temat królików, odpowiadając bardzo pięknym, wyważonym i mądrym tekstem (ZB, 10/2000).

rysunek

Niestety, sny czasem miewam okropne, prowokujące do popełniania następnych ekologicznych bredni. Oto ich nowa porcja:

Ocieplenie klimatu sprawiło, że w Polsce jest coraz więcej osób hodujących strusie, podobno na Pustyni Błędowskiej pojawiły się też lwy. To samo ocieplenie klimatu sprawiło, że wg wędkarzy, krokodyl, który wydostał się na wolność z zalanego powodzią ogrodu zoologicznego, czuje się nadal dobrze w Odrze. Choć ci, którzy go widzieli, twierdzą, że zawarte w Odrze chemikalia spowodowały zmiany w charakterze i wyglądzie krokodyla - stał się bardzo agresywny i ponoć poluje nawet na wędkarzy! Może ten krokodyl upoluje kiedyś jakiegoś dyrektora zakładu chemicznego, który Odrę zanieczyszcza? A co z piraniami, które już u nas są?*)

W okolicach Czarnobyla rolników, którzy wbrew zakazom władz osiedlili się z powrotem w napromieniowanej okolicy, już nie dziwią szczury wielkości dorosłej świni. Ponoć mężczyzną roku okrzyknięto tam żołnierza, który zaskoczony został przez takiego właśnie wielkiego szczura i po zażartej walce z siekierą w ręku pokonał mutanta. Mówi się też o kogucie wielkości strusia (promieniowanie radioaktywne sprzyja mutacjom), który po prostu zadziobał i rozdeptał nieuważnego myśliwego.

Entomolodzy mówią też o pszczołach, osach i szerszeniach, które w wyniku napromieniowania radioaktywnego zwiększyły swoje rozmiary i stały się agresywne. Gdyby te pogłoski okazały się prawdziwe, ciekawe byłoby, co wyniknie ze skrzyżowania radioaktywnych owadów z okolic Czarnobyla z ich europejskimi, normalnymi krewniakami w wyniku migracji i ocieplenia klimatu.

Dla odmiany pewien amerykański genetyk twierdzi, że chemiczne składniki i hormony w paszy dla bydła mogą spowodować, że wielbicielom hamburgerów zaczną wyrastać rogi lub rogowe wypustki.

Komu przyśnią się ciekawsze ekologiczne brednie, niech napisze.

Paweł Zawadzki



*) W prasie i w TVP były dwie wzmianki o znalezieniu piranii w 2 różnych miejscach. Prawdopodobnie wypuszczonych "na wolność" przez jakiegoś "biologa-amatora" - któremu marzą się horrory biologiczne.

CZY "DIETA WEGETARIAŃSKA NIE JEST ZDROWA
SAMA W SOBIE"?
*)

Zapewne przez pomyłkę ten żenujący brukowym poziomem tekst ukazał się w ZB zamiast wylądować w segregatorze okrągłym (koszu). Z autorem tego tekstu zgadzam się natomiast całkowicie co do hasła: wegetarianizm tak - przemilczenia nie!

Włodzimierz Bukowiec przemilcza fakt, że cytowany przez niego jako główny autorytet Jan Kwaśniewski propaguje dietę składającą się głownie z mięsa, smalcu, masła i jaj.

Włodzimierz Bukowiec bierze się za wyważanie otwartych drzwi i nie zgadza się z " hurraoptymistycznym twierdzeniem, że dieta wegetariańska jest zdrowa". Wyskoczył z tym tekstem jak filip z konopi, przygotowany jak Gołota do walki z Lewisem (nokaut w 1 minucie).

Dlaczego jest to tekst brukowy? Ponieważ Autor cytuje niejakiego Jana Kwaśniewskiego propagatora tłustej diety, który tak naprawdę nie jest żadnym autorytetem z wiedzy o zdrowym odżywianiu - najbardziej do tego typu działalności pasuje określenie szarlatan, osobnik żerujący na ludzkiej naiwności. (Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyków nazywa tłustą dietę propagowaną tam od ok. 30 lat przez dra Atkinsa - koszmarną ["nightmare"]. W każdej populacji jest grupa osób, która lubi tłusto zjeść - do nich adresują swe działania propagatorzy tłustej diety.)

Pan Jan Kwaśniewski został przyłapany na kłamstwie: w artykule w "Dzienniku Zachodnim" twierdził, jakoby dzięki tłustej diecie kilka milionów osób wyleczyło się z najcięższych chorób.

Mój list interwencyjny, w którym żądałem zamieszczenia odpowiedniego sprostowania pozostał bez odpowiedzi. Nic dziwnego, ponieważ redaktor Chyliński z DZ wspólnie z Janem Kwaśniewskim zarabiają na kolejnych książkach o tłustej diecie.

Kwaśniewski stosuje metodę naciągania i przemilczania faktów. Np. w innym z serii artykułów wspiera swą argumentację przywołując przykład plemienia Hunzów. Nie wspomina jednak, że Hunzowie stosują na co dzień dietę wegetariańską ...Takowej akurat pan Kwaśniewski nie propaguje.

Dlaczego dieta wegetariańska jest zdrowa? Wykazały to - o czym można było wyczytać w ZB - największe w historii medycyny badania nt zależności stanu zdrowia od diety prowadzone w latach 80., tzw. Chinese Health Project. Podstawowy wniosek z nich brzmi: "Idealna dieta winna być zbliżona do wegetariańskiej". Dieta wegetariańska jest po prostu zdrowsza od diety "mięsnej". Nie ma tu żadnych wątpliwości. Od 1995 roku dieta wegetariańska wchodzi alternatywnie w skład Rządowych Zaleceń Dietetycznych w USA.

Oczywistym jest też, że i wegetarianie chorują, także na raka czy umierają na zawał serca - tylko że te smutne fakty mają miejsce wielokrotnie rzadziej niż u osób odżywiających się mięsem - potwierdzają to statystyki i badania, np. wspomniane wyżej. Dieta wegetariańska zmniejsza ryzyko zachorowania, ale z wielu powodów nie może go do końca wyeliminować, choćby dlatego, że są i in. czynniki chorobotwórcze: genetyczne, środowiskowe, warunki pracy itd.

Oczywiście kwestionować można wszystko. Ciekawe, czy ZB wydrukowałyby np., tekst w którym Autor kwestionowałby pogląd, że elektrownie atomowe stanowią zagrożenie dla zdrowia ludzi i środowiska. Zawsze można znaleźć doktora X czy Y który stwierdzi np. na terenach wokół elektrowni są wyższe plony roślin okopowych natomiast buhaje są bardziej rozpłodowe, a przynajmniej bardziej jurne dlatego należy wszędzie stawiać, choćby małe, elektrownie atomowe.

ZB nie ma zwyczaju selekcjonowania tekstów do druku czy komentowania. Niezorientowany w danym zagadnieniu Czytelnik nie wie, który tekst napisał Ekspert, a który ignorant.

Dla zorientowania Czytelnika wyjaśnię, że jestem Ekspertem hobbystą w dziedzinie Zdrowego Odżywiania (pochwal się sam, bo jeśli się nie pochwalisz nikt cię nie pochwali...) Ja sam niczego oczywiście nie wymyślam - po prostu sporo czytam a posiadam umiejętność syntetycznej analizy informacji. Już w 1987 r., mając ich jeszcze bardzo niewiele mogłem wytknąć błędy profesorowi dietetyki:

Jeśli chodzi o prezentację zagadnień zdrowego odżywiania w mediach to z reguły jest niestety tak, że wygodne kłamstwo wyprzedza i wypiera prawdę. Zapewne pan Profesor zbyt chciał wzmocnić swą argumentację ostrzegającą przed zgubnymi skutkami niewłaściwie skomponowanej diety wegetariańskiej i aż tak się zagalopował. (Prof. Ziemlański jest za a nawet przeciw diecie wegetariańskiej, stąd jego pomysł diety semiwegetariańskiej - po prostu po ładnych paru latach przekonał się, że nie miał racji, lecz nie potrafi się do tego publicznie przyznać, stąd, aby jego było na wierzchu (przynajmniej w mediach) propaguje dietę, która tylko nieznacznie różni się od wegetariańskiej - ale jednak jest inna, jest jego pomysłu.)

Niestety dla diety wegetariańskiej, tego typu fałszywe opinie są propagowane przez media i niezorientowany czytelnik wręcz nie może uznać diety wegetariańskiej za bezpieczną i zdrową. Niedobrze po raz kolejny się stało, że w tym dziele dezinformowania swój udział mają ZB.

Krzysztof Żółkiewski
Obserwatorium Gastronomiczne w Katowicach



dot. ZB 10/2000

Z FRONTU
WOJNY IDEOLOGICZNEJ

Takową prowadzą niektóre kręgi tzw. "prawicy" (polskich katonacjonalistów) z ruchami i grupami, które - zdaniem owych kręgów - zagrażają monopolistycznej pozycji Kościoła katolickiego w polskim społeczeństwie. Obiektem ich ataków stało się ostatnio wielce zasłużone dla obrony środowiska i przyrody kraju Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalne "Klub Gaja" z Bielska-Białej, żeby wspomnieć tylko o szykanach jakie spotykają je ze strony tamtejszego samorządu terytorialnego, zdominowanego przez katonarodowców (pisała o tym z zeszłym roku "Polityka").

Inny na nie atak - tym razem jedynie propagandowy - zmieścił "Nasz Dziennik" (z 18-19.11.2000), poświęcając całą rozkładówkę na reportaż J. Wojnowskiego: "Zostać wojownikiem Gai? Klub Gaja w nurcie New Age". Autor usiłuje alarmować opinię publiczną (w domyśle zapewne ortodoksyjnie katolicką?), że klub Gaja zorganizował imprezę dla młodzieży z Liceum Ogólnokształcącego w Chełmie. Brak tu miejsca na prezentowanie stawianych Gai zarzutów (m.in. o krzewienie wegetarianizmu!), które sprowadzają się ostatecznie do antykatolickiej indoktrynacji młodzieży. Autor doniósł też o krokach podjętych przez miejscowe czynniki kościelne (i okołokościelne) mających przeciwdziałać tym "zagrożeniom" (zgoła nieekologicznym, lecz w opinii katonarodowców na pewno znacznie gorszych, gdyż niebezpiecznych dla dusz!), zgłaszają także pretensje pod adresem tamtejszych władz samorządowych; przede wszystkim pod adresem chełmińskiego starosty, związanego - co podniesiono - z Unią Wolności.

Nie pierwsze to (i zapewne nie ostatnie) "iskrzenie" między katonarodowcami ("prawdziwymi Polakami"), a ruchami ekologicznymi. O ile jednak konflikty takie ograniczą się do publicznych polemik (choćby najostrzejszych) mieszczą się w pełni w ramach liberalno-demokratycznego porządku jaki zapanował u nas po upadku komunizmu. Gdy jednak dochodzi do szykan jakie miały miejsce w Bielsku-Białej sprawa zaczyna się ni bezpiecznie zbliżać do granic dopuszczalności na gruncie tego porządku. W niektórych kręgach Kościoła katolickiego w Polsce i wśród jego wyznawców zauważalna jest bowiem tęsknota za - nazywanymi tak w doktrynie kościelnej - "środkami bogatymi".

A.D.




POLEMIKI - OPINIE - KOMENTARZE - ZB nr 1(159)/2001, marzec 2001
Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]