Nazwa ZU wynika z tego, że izotop w nim przeważający (uran 238) nie nadaje się na potrzeb bomb i elektrowni atomowych. ZU jest większościową domieszką w rudach uranowych oraz odpadem z elektowni atomowych. ZU wysyła przede wszystkim promieniowanie alfa. Nie szkodzi ono z małej odległości poza organizmem, lecz kiedy mikroskopijny pyłek ze ZU dostanie się do organizmu, promieniowanie alfa rozpoczyna niszczenie tkanki. Wewnętrzny strumień promieni alfa różni się od jednej cząstki przeszywającej z kosmosu przeciętnie każdą komórkę organizmu raz na rok. Strumień alfa nie daje komórce szansy na zregenerowanie uszkodzenia, a zmiany w DNA są trwałe i przekazywane następnym pokoleniom. W obecnym skandalu NATO przemilcza tę zasadniczą informację.
"Schorzenie z niszczonej komórki kopiowane jest w promieniu 6 do 7 komórek przez przekaz biologiczny," usłyszeli uczestnicy konferencji w Manchesterze od Kanadyjki dr Rosalie Bertell, zakonnicy, która poświęciła się badaniom nad działaniem promieniowania o niskim natężeniu na zdrowie człowieka. W badaniach po Hiroszimie i Nagasaki nie uwzględniono oddziaływań alfa. Pominięto znaczne statystyki zachorowań i zgonów, bo nie były wytlumaczalne ekstrapolacją krzywej z badań skutków napromieniowana beta i gamma z bomb amerykańskich. Skonstruowano modele prognostyczne oparte na tym błędzie i dlatego zachorowalność jest 20-krotnie większa od przewidywanej. Będzie wzrastać, ponieważ promieniowanie jonizujące o niskim natężeniu, jak ze ZU, wyrządza szkody przez czas dłuższy niż promienie beta i gamma w momencie wybuchu bomby A.
ZU używany w amunicji zawiera małe ilości innych izotopów uranu (np. U-236) oraz jak się ostatnio okazało w ZU produkcji USA - plutonu (Pu), ameryku (Am) i in., więc wysyła zewnętrznie szkodliwe promieniowanie beta i gamma. Notatka wewnętrzna Agencji Atomowej Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii z marca 1991 r. podaje, "Cząstki alfa z pocisków przekształconych w pył [po uderzeniu twardego celu] są problemem zdrowotnym, ale cząstki beta z odłamków i nienaruszonych naboi to poważne ryzyko dla zdrowia przy potencjalnej dawce napromieniowania 200 miliradów na godzinę przy bezpośrednim kontakcie." Dopuszczalna dawka roczna wynosi 300 miliradów!
W drugim tygodniu lutego br. ogłoszono "wyniki" badań próbek resztek amunicji ZU z Kosowa. Ogłoszono, że ilości plutonu i in. niezmiernie szkodliwych izotopów promieniotwórczych są "znikome". W najlepszym stylu wojny propagandowej nie poinformowano, że te pierwiastki są niewspółmiernie bardziej niebezpieczne niż zasadniczy składnik ZU, uranu 238. Tak więc mikroskopijne domieszki w ZU mogą być radiologicznie porównywalne do skutków pozostałej, większościowej objętościowo części srebrnego metalu. NATO wyznaczyło do tych badań firmę szwajcarską AC Laboratorium-Spiez (ACLS), dostawcę badań wojskowych dla Paktu. To tak jak zlecać badania nad szkodliwością papierosów laboratoriom koncernów tytoniowych! ACLS "wsławiła" się już raportem o skutkach ZU, zaakceptowanym przez NATO ale nie przez ludzi zajmujących się tym tematem. Co najciekawsze, rząd Szwajcarii posłał wszystkich swoich żołnierzy z Bałkanów na nieprzymusowe badania, natomiast przymusowo zarekwirował odłamki, łuski i inne pamiątki ze ZU przywiezione przez nich do domu.
W raporcie końcowym Programu Ekologicznego ONZ (UNEP) z 13.3.2001 nt. ZU w Kosowie 14 międzynarodowych badaczy nie stwierdziło znacznego ryzyka. Pobrane próbki przeanalizowały: Szwedzki Instytut Ochrony Radiologicznej (SSI) w Sztokholmie, ww. firma AC Laboratorium-Spiez, Wydział Nauk o Ziemi Uniwersytetu w Bristolu w Wielkiej Brytanii, laboratoria Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) w Seibersdorf w Austrii oraz włoska Agencja Ochrony Środowiska (ANPA) w Rzymie. Badania sfinansował rząd szwajcarski.
Badania rozpoczęte w listopadzie ubr. objęły 11 (5 w sektorze włoskim i 6 w niemieckim) ze 112 miejsc użycia broni ZU. Znaleziono ślady uranu 236 i plutonu 239 i 240 - "Jednak ilości tych domieszek stwierdzone w nabojach ZU są bardzo małe i nie mają większego znaczenia dla ogólnej radioaktywności tej broni." Domieszki nie powinny być w ZU wyprodukowanym wg obowiązujących norm. Ich obecność świadczy o tym, że ZU produkuje się z odpadów z reaktorów, czego zabraniają przepisy USA i międzynarodowe. Nawet małe ich ilości są szkodliwe, wystarczy jedna mikroskopijna cząstka, by zachorować na śmiertelnego raka. Raport ONZ przemilczał ten znany fakt.
Wnioski raportu wyglądają jak pisane pod dyktando służb dezinformacji NATO. Wyrażenia kamuflujące ryzyko toksyczno-atomowe ZU są zdumiewająco podobne do propagandy Pentagonu we własnych "dokumentach" i raportach agencji "badawczych" jak ACLS i Rand Corporation. Poza tym jest pytanie, czy UNEP znalazł właściwe miejsca, o czym poniżej. Na początku raport stwierdza, że nie znaleziono "rozległego skażenia gleby w badanych miejscach, więc ryzyko radiologiczne i toksyczne jest znikome. Chociaż była duża ilość skażonych punktów w zbadanych miejscach, w tych punktach nie ma znacznego ryzyka od możliwego skażenia powietrza i roślin."
Dyrektor naczelny UNEP, Klaus Toepfer, powiedział: "Te wnioski naukowe powinny wyeliminować wszystkie bezpośrednie obawy osób mieszkających lub pracujących w Kosowie. Jednak w niektórych przypadkach ZU wciąż może być niebezpieczny. Nasz raport podkreśla szereg środków ostrożności, które należy podjąć, aby zapewnić, że miejsca trafione pociskami ZU pozostaną bezpieczne."
Co to znaczy? Że miejsca są bezpieczne na papierze, ale w rzeczywistości nie są? Dokładnie. W "skażonych punktach" leży i koroduje metaliczny ZU, a tlenki uranu w postaci drobin występują w dużym stężeniu. Dzieci, ludność i zwierzęta mogą przebywać w tych punktach i wzniecać pył ZU. Ciekawscy i złomiarze mogą zbierać metal ZU. Niektóre szczegóły różnego rodzaju ryzyka poukrywane są w dalszej części raportu. Nie ma wątpliwości, że raport, a szczególnie notatka prasowa, są dziełem speców od dezinformacji. Służby te są zaangażowane w kłamstwa o ZU od czasu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r. Pisałem o tym w referacie wygłoszonym na konferencji w Manchesterze, a po wybuchu skandalu ZU w Europie i wyjściu na jaw szczegółów o tej działalności - także w serii artykułów na www.du-watch.org (w języku angielskim).
Następnego dnia po opublikowaniu raportu UNEP "Gazeta Wyborcza" i inne organa dezinformacji zamieściły zdanie z notatki prasowej - to o nieszkodliwości ZU. Natomiast raport UNEP pisał: "Jest wysoce prawdopodobne, że naboje ZU wciąż jeszcze leżą na ziemi. Choć ryzyko radiologiczne i toksyczne od samego dotknięcia naboju jest nieznaczne, jeśliby trzymać nabój w kieszeni lub blisko ciała, zewnętrzne promieniowanie beta na skórę mogłoby przez kilka tygodni napromieniować miejscowo dość dużą dawką. Poparzenia skóry od napromieniowania nie są prawdopodobne."
Raport UNEP pisze o ryzyku napromieniowania skóry metalem ZU noszonym dłuższy czas blisko ciała, ale unika dyskusji ryzyka od długotrwałego wewnętrznego napromieniowania pyłem pobranym z oddechem, wodą lub żywnością. Na dodatek okazuje się niespodziewanie, że niektóre drobiny zawierają izotopy uranu 236, plutonu i in. transuranowców. Śmierć gwarantowana. Pentagon cichcem zamieścił na witrynie NATO o ZU ok. grudnia ubr. informację o "nieznacznych dodatkach" do ZU made-in-USA, ku ogromnemu zdumieniu i niezadowoleniu swoich europejskich partnerów.
Szef zespołu badawczego ZU z ramienia UNEP, Pekka Haavisto, dodał przy okazji ogłoszenia prasie nowego raportu z Kosowa: "Wciąż jeszcze istnieje poważna naukowa niepewność, szczególnie odnośnie zagrożenia dla wody gruntowej. Należy przeprowadzić dodatkowe badania, by śledzić jakość wody i wyjaśnić tą sprawę." Niewypalone rdzenie ze ZU oraz łuski tkwiące w ziemi na głębokości kilku metrów, jak również te leżące na powierzchni, stanowią ryzyko skażenia wody gruntowej i pitnej w przyszłości. Intensywne ostrzelanie pociskami ZU jakiegoś miejsca może zwiększyć potencjalne źródło skażenia wody gruntowej uranem 10 do 100 razy. Chociaż dawki promieniowania byłyby bardzo małe, wynikłe stężenia uranu może przekroczyć normy dla wody pitnej ustanowione przez Światową Organizację Zdrowia."
Czy p. Michnik czytał tę część raportu UNEP? Raport spotkał się z poważną krytyką. Np. Rosyjska Akademia Nauk zapytała, dlaczego zespół badawczy UNEP próbował mierzyć promieniowanie beta i gamma (zresztą bezskutecznie) skoro ZU wysyła głównie promieniowanie alfa. Odpowiedź jest prosta: zespół UNEP nie był odpowiednio wyposażony w sprzęt pomiarowy. Również stwierdzenie o naukowej niepewności ws. ZU w wodzie gruntowej jest dziwne, bo już w 1995 r. raport z Instytutu Polityki Ekologicznej Armii USA stwierdził: "woda jest dominującym środkiem transportu wszystkich metali, włącznie ze ZU, w środowisku. Metale mogą być transportowane w wodach powierzchniowych i gruntowych. Głównym problemem jest skażenie wody gruntowej od metali rozproszonych na powierzchni terenu". Obserwatorzy zauważyli również, że zespół UNEP nie badał pojazdów opancerzonych trafionych w Kosowie. Nie miał więc sposobności zbadania zagrożenia od pyłu ZU wytworzonego przy uderzeniu w pancerz. Dla tych, co szukali, pojazdów opancerzonych podziurawionych pociskami ZU było dość; dzieci wciąż bawią się w nich, jak opisuje paru dziennikarzy.
Końcowy raport UNEP zawiera ciekawe zastrzeżenie: "Zawartość niniejszego raportu niekoniecznie odzwierciedla poglądy UNEP, UNCHS (Habitat) lub organizacji biorących udział w badaniach." Więc czyje poglądy odzwierciedla? Czyżby rządu Szwajcarii, sponsora badań? Co Pentagon i NATO dają Szwajcarii w zamian za popieranie propagandy przeciw ludzkości? Gwarancje neutralności i ochrony banków szwajcarskich?
Raport UNEP zalecił:
Te zalecenia ukazują się 2 lata po zbrodniczym rozproszeniu amerykańskich odpadów radioaktywnych na terenie niepodległego kraju. Napad na Jugosławię uzasadniono pretekstem ratowania rzekomo masakrowanych Albańczyków, których bez zmrużenia oka NATO następnie wystawiło na skażenie ZU. Instytucje tegoż Zachodu, który zainicjował i przeprowadził naloty sugerują następne lata "badań", podczas gdy ludność oraz wojska Jugosławii, NATO i ONZ już się skaziły ZU w momencie użycia amunicji i kilka tygodni po fakcie, gdy uchodźcy powrócili do miejsc zamieszkania wraz z "wojskami niosącymi pokój".
Zdumiewa nonszalancja w stosunku do ludności, którą poinformuje się dopiero wtedy, gdy za x lat jakaś druga komisja w ślimaczym tempie będzie "badać" miejsca podejrzane o ZU, do tego nie te, co należy. Jeśli raport byłby rzeczywiście naukowy i poważny, poleciłby badania ludności na zawartość uranu w organizmie. Fakt, że tego nie zrobił - a NATO wcześniej odżegnało się od takiego kroku jak diabeł od święconej wody oraz sfałszowało badania żołnierzy - świadczy niewątpliwie o podporządkowaniu UNEP celom i taktyce dezinformacji NATO o ZU. Uprzedni raport UNEP o ZU w Kosowie spotkał się z podobną krytyką.
Nie lepsze prognozy czekają "badania" w Bośni-Hercegowinie "w celu zmniejszenia niepewności naukowej nt. skutków ZU w środowisku, szczególnie długoterminowo." Tam ZU rozprzestrzenia się od 5 lat. Na dodatek martwi fakt, że UNEP ma współpracować z IAEA i WHO w tych badaniach. Obie organizacje są zamieszane w ukrywanie prawdy o fatalnych skutkach ZU, jak opiszę w następnej części wojennej historii ZU.
Od wiosny 2000 r. NATO podaje magiczną liczbę 10 ton ZU z 30 tys. pocisków wystrzelonych w 112 miejscach w Kosowie. NATO nigdy nie sprostowało, że były miejsca z niewiadomą ilością ZU, więc całkowita liczba naboi i tonaż musiały być większe. Znajomy Serb w Vancouverze, matematyk i ekspert komputerowy, chyba pierwszy posłał do Internetu analizę danych NATO. Zauważył, że NATO zaniżyło łączny tonaż wystrzelonego ZU, bo wykaz Pentagonu zawiera szereg pozycji oznaczonych "ilość nieznana". Zakładając przeciętną ilość ZU na jedno miejsce, obliczoną z 89 miejsc ze znaną liczbą naboi, wywnioskował, że NATO użyło 7900 naboi więcej niż podało. Skoro można to odczytać jako próbę zmylenia opinii publicznej, nie jest wykluczone, że miejsca z "nieznaną" liczbą naboi były miejscami najbardziej intensywnego użycia ZU.
Ten sam matematyk również pierwszy dostrzegł nieścisłości w raporcie UNEP o ZU w Kosowie. Stwierdził, że lokalizacja badanych przez UNEP miejsc nie zgadza się ze współrzędnymi podanymi w wykazie miejsc użycia broni ZU przez NATO: "Nic dziwnego, że zespół UNEP nie mógł znaleźć 'widocznych oznak użycia ZU', skoro szukał nie tam, gdzie trzeba. Np. UNEP badał na współrzędnych wojskowych DN531125, podczas gdy z opisu NATO wynika, iż to miejsce ma współrzędne DN528123. Okazuje się, że aż 6 z 11 miejsc badanych przez UNEP ma nieprawidłowe współrzędne. Czyżby znowu zmora przestarzałych map?" zażartował znajomy, robiąc aluzję do bombardowania ambasady Chin w Belgradzie w maju 1999 r. z powodu "przestarzałych map" na wyposażeniu służb wywiadowczych Pentagonu.
"Skoro UNEP znalazł resztki amunicji ZU w 8 miejscach, a tylko dla 5 miejsc współrzędne zgadzają się z natowskimi, urodziły się co najmniej 3 nowe miejsca, o których NATO nigdy nie wspomniało!" - zauważył z przekąsem znajomy.
Wg informacji otrzymanych od Venika, autora znanych stron internetowych o technice wojskowej, broń ZU jest nieskuteczna: zaledwie kilkanaście procent pocisków ZU wystrzelonych z amerykańskich samolotów A-10 trafia w cel. Pozostałe wbijają się w otoczenie. Przy przeciętnej ilości ok. 300 pocisków wystrzelonych w jednym miejscu, ponad 200 wchodzi w glebę. Na dodatek większość "celów" pancernych, w które NATO strzelało pociskami ZU to były makiety i atrapy z folii, drewna i in. "miękkich" materiałów. UNEP znalazł tylko 7 pocisków ZU w badanych miejscach. To mogłoby wskazywać na powierzchowność badań. Poza tym zaledwie 2 ze znalezionych pocisków poddano badaniom.
Wg wykazu Pentagonu, NATO wystrzelało najwięcej amunicji ZU w ostatnich dniach wojny, a nawet już po podpisaniu układu pokojowego. Pokrywa się to z doniesieniami z Nowego Sadu o kontynuacji bombardowań rafinerii po podpisaniu rozejmu. Podczas gdy na zdewastowaną przez NATO rafinerię spadały specjalne bomby penetrujące 30 m w głąb ziemi, w okolicach Wranje w południowej Serbii samoloty A-10 widocznie ćwiczyły strzelanie amunicją ZU, bo wielokrotnie atakowały gołą ścianę skały. A może w przypadku obu miejscowości chodziło o pozbycie się bomb i amunicji. A może o wyprodukowanie wystarczającej ilości pyłu ZU dla osiągnięcia "celów strategicznych" USA na Bałkanach? W odróżnieniu od celowania w czołg, każdy pocisk ZU trafiający w twardą skałę zamienia się w pył tlenków uranu, gdy energia pędu pocisku (energia kinetyczna) zamienia się w cieplną i zapala ZU.
Pytanie, jakie głowice mają bomby penetrujące pozostaje bez odpowiedzi. W Internecie są informacje o specjalnych bombach i pociskach z głowicami ze ZU, które wchodzą głęboko w grunt i przebijają beton pod ziemią. Zachodzi pytanie, czy te głębokie kratery zbadano na obecność ZU i jakie były wyniki. Badania mogłyby być zabronione przez NATO pod pretekstem tajności broni. Służby Jugosławii mogą nie mieć ekspertów i sprzętu. Nie wykryły rzekomo śladów ZU przy kraterach po pociskach sterowanych Tomahawk, mimo że fachowcy twierdzą, iż każdy zawiera 30 kg ZU jako przeciwwagi w kadłubie. Amerykanka Patricia Axelrod podczas wizyty w Serbii w sierpniu 1999 r. wykryła zwiększone promieniowanie przy kraterach po Tomahawkach w Belgradzie. Rozmówcy, jeden ze służb odkażających promieniowanie, opowiadali jej o ekipach w kombinezonach przeciwpromiennych, które zjawiały się po eksplozjach Tomahawków.
Jeśli większość pocisków ZU tkwi głęboko w ziemi, stanowią ryzyko przy wszelkiego rodzaju wykopach. W przyszłości, gdy zapomni się lokalizację, roboty ziemne mogą wydobyć skażone partie gruntu na powierzchnię, a woda i wiatr zrobią resztę.
Pył i fragmenty pocisku powstające
w wybuchu broni ZU lub w procesie korozji niewypału i odłamków
są bardzo szkodliwe. Już w 1943 r. rozpatrywano zastosowanie
ZU jako bojowego środka trującego i radioaktywnego.
Po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 r. rodzą się kombatantom
i miejscowej ludności potworki bez kończyn, oczu,
twarzy, albo z ogromną wątrobą na wierzchu. Te
okropne zdjęcia można obejrzeć na: www.wakefieldcam.freeserve.co.uk/extremedeformities.htm.
Na konferencji naukowców niezależnych od NATO, prof. K. Pangalos wymienił kilka zwyrodnień genetycznych powodowanych przez ZU. Wg profesora nasilą się one w 3. lub 4. pokoleniu. Zasugerował, że państwa stosujące broń ZU muszą jej zabronić, jeśli "nie chcą opłakiwać skutków wśród swojej ludności."
Zachorowalność na rozmaite rodzaje
raka i inne, często śmiertelne choroby, wzrosła
w Iraku wielokrotnie, spotęgowana brakiem żywności,
leków i sprzętu medycznego z powodu morderczych sankcji
gospodarczych USA i ONZ. Dziennie umiera w Iraku kilka tysięcy
osób - wiele z nich wskutek działania ZU; większość
to dzieci i starcy. Dr Dimistris Moghnie, który spędził
10 lat pracując jako lekarz w Iraku po wojnie w Zatoce Perskiej,
powiedział, że zachorowalność na raka w regionie
Basra w pd. Iraku wzrosła z 1713 przypadków w 1991 r.
do 22 tys. w 2000 r. W niektórych powiatach wzrost
w tym samym okresie był jeszcze większy.
Krwawki mogą oznaczać otwarte rany lub niewykształconą skórę. (www.wakefieldcam.freeserve.co.uk/ extremedeformities.htm) |
tułowia i uszu. Linia po prawej stronie głowy może oznaczać, że tworzyły się dwie głowy. (www.wakefieldcam.freeserve.co.uk/ extremedeformities.htm) |
W USA i W. Brytanii łącznie choruje ponad 100 tys. żołnierzy spośród niemal 700 tys., którzy walczyli w Zatoce Perskiej, nie licząc 33 tys., którzy już zmarli. Dr Hary Sharma, emerytowany profesor z kanadyjskiego Uniwersytetu w Waterloo i dr Neboysha Ljepojevic, profesor fizyki teoretycznej na Uniwersytecie w Londynie, obliczyli na podstawie badań skażenia kombatantów z Zatoki, że śmiertelnego raka nabawi się 3 tys. do 21 tys. na każde 100 tys. żołnierzy. Liczba ofiar wojskowych z powodu ZU po stronie Iraku nie jest znana, ale chyba rzędu setek tysięcy. Belgia zanotowała kilka tysięcy przypadków "syndromu bałkańskiego" (tak teraz nazywa się "syndrom z Zatoki Perskiej") wśród swoich żołnierzy wysłanych na Bałkany od rozpoczęcia konfliktu w latach 90. ub. wieku. Jest w toku proces, który wytoczyli przeciw swemu rządowi.
W wojnie 1994-95 w Bośni NATO ostrzelało
pociskami ZU cel koło miejsca przebywania 3500 uchodźców.
Zostali oni następnie przeniesieni w inne miejsce. Dziś
350 z nich nie żyje, a liczni z pozostałych przy życiu
są chorzy i czekają na śmierć. Istnieje obawa,
że na Bałkanach będzie podobna apokalipsa uranowa
jak w Iraku. Pierwsze przypadki w Bośni zostały skrupulatnie
ukryte przez siły natowskie SFOR, ONZ, Światową
Organizację Zdrowia i miejscowy rząd na smyczy Zachodu.
W Kosowie można także spodziewać się tysięcy
ofiar ze względu na dużą gęstość
zaludnienia. Na powierzchni 10 tys. km2
mieszka tam prawie 2 mln. osób.
W miejscowości Hadzici w Bośni NATO strzelało amunicją ZU w pobliżu schronienia 3,5 tys. uchodźców. Do dziś 10% z nich zmarło na raka. NATO wydało mapy miejsc użycia broni ZU w Bośni-Hercegowinie w l. 1994-1995 dopiero w styczniu 2001 r. (http://news.bbc.co.uk/hi/english/world/ europe/newsid_1110000/1110242.stm) |
ds. odkażania i bezpieczeństwa broni ZU, obecnie czołowy aktywista przeciw ZU. Służby specjalne próbowały go zastrzelić, zdemolowały dom i komputer. Do dziś się ukrywa. Jako oficer armii USA kierował po wojnie w Zatoce Perskiej zespołem odkażającym amerykańskie pojazdy pancerne trafione przez pomyłkę pociskami ZU. Kilku żołnierzy z jego zespołu zmarło, a pozostali, oprócz jednego, który nosił kompletny ubiór ochronny i maskę, są chorzy, włącznie z Rokke: "Jasne jest, że władze wojskowe wiedziały o ryzyku, ale nikogo nie poinformowały." (www.tv.cbc.ca/national/pgminfo/du/du2.html) |
NATO podaje wyselekcjonowane fakty, aby uśpić opinię publiczną. ZU jest materiałem trującym (jak każdy metal ciężki) i promieniotwórczym (wysyła cząstki alfa i w mniejszym stopniu beta). Propaganda NATO trąbi o stosunkowej nieszkodliwości promieni alfa ze ZU, mówiąc o 40% niższej aktywności od tzw. "naturalnego uranu". To jest gra słów obliczona na skołowanie opinii publicznej. Dane odnoszą się do działania promieniotwórczego na zewnątrz organizmu ludzkiego. Istotnie skóra i odzież zatrzymują promienie alfa.
Promienie beta ze ZU są także niebezpieczne. W przeciągu jednej godziny można się napromieniować dopuszczalną dawką roczną, trzymając lub nosząc nabój ZU, odłamki ZU lub łuskę po naboju ZU. Tak skaziły się tysiące żołnierzy USA i W. Brytanii po bitwie w Zatoce Perskiej w 1991 r. Pozbierali łuski i odłamki, porobili naszyjniki i nosili je przez dłuższy czas. Inni zachłysnęli się pyłem uranowym, kiedy zwiedzali zniszczone czołgi irackie. Wielu żołnierzy przywiozło do domu te pamiątki, buty i odzież. Jeden żołnierz złożył te skarby pod łóżkiem dziecka, które nabawiło się potem syndromu znad Zatoki.
Nie tylko ZU jest przyczyną syndromu, ale NATO szuka "wytłumaczeń" innymi czynnikami (szczepionki, środki chemiczne, dym z płonących szybów naftowych), aby zatuszować winę ZU (i swoją). Nie wiadomo w jakim stopniu dany czynnik przyczynia się do syndromów znad Zatoki i bałkańskiego. Natomiast jest pewne, że ZU jest poważną przyczyną. Wśród ludności irackiej NATO nie użyło szczepionek i chemikalii jak np. owadobójcze, a jednak zachorowalność na raka i in. choroby dramatycznie wzrosła po 1991 r. Propaganda Pentagonu rozsiała plotkę, że Saddam Hussajn użył środków chemicznych, aby zwalczyć bunt ludności w rejonie Basry po wojnie, dlatego tam teraz chorują. Ciekawe, co wymyśli NATO na usprawiedliwienie ogromnego wzrostu zachorowalności na Bałkanach.
Propaganda NATO zataja niezwykłą szkodliwość promieniowania alfa wysyłanego wewnątrz organizmu przez nawet mikroskopijną drobinę ZU. Pył pochodzący ze spalenia się ZU podczas przebijania pancerza, betonu lub skały jest właśnie mikroskopijnych rozmiarów. Najgorsza jest frakcja nierozpuszczalna w wodzie, bo organizm nie wydala jej. Każdy pocisk przekształca się w miliardy drobinek. Ponieważ są mikroskopijnych rozmiarów, zachowują się jak molekuły w powietrzu - nawet deszcz nie jest w stanie ich usunąć. Przechodzą bez przeszkód do płuc i żołądka, a stamtąd do czułych na promieniowanie narządów, jak węzły chłonne, płuca, nerki, szpik kostny, narządy rozrodcze.
Uran spożywamy codziennie w mikroskopijnej ilości. Nie szkodzi, bo jest w formie rozpuszczalnej, więc wydalamy dokładnie tyle, ile pobieramy na dzień. Po skażeniu ilość uranu w moczu wzrasta, co wykorzystuje się w diagnostyce. Rządy państw NATO uchylają się jednak od sensownych badań, bo skazałyby się tym samym na sąd zbrodni wojennych. Np. w Kanadzie ustanowiono niedawno ośrodki testujące dla kombatantów, ale laboratoria te nie miały wymaganej aparatury, jak stwierdził niezależny specjalista dr Asaf Durakovic, były oficer medyczny armii USA. Wydalono go z pracy i kraju, gdy odmówił zaprzestania badań nad syndromem znad Zatoki. Kontynuuje prace na Uniwersytecie Nowej Funlandii w Kanadzie, chociaż z oporami ze strony rządu Kanady.
Rządy Kanady i USA nie były zainteresowane współpracą ze specjalistami, robią im trudności nie do pokonania, np. wymagania atestacyjne. Mimo to dr Durakovic i jego współpracownik należą do czołówki światowej. Nie jest to trudne, bo poza nimi jest na Zachodzie tylko dr Sharma w USA i może paru badaczy w Europie. Rządowe laboratoria państw NATO nie pomagają kombatantom, którzy musieli zrzeszyć się w USA i W. Brytanii, aby bronić swych praw, zdrowia i życia.
Drobina ZU np. w węźle chłonnym lub płucach stale napromieniowuje sąsiedztwo. Normalnie komórka jest w stanie zregenerować uszkodzenia, bo odbieramy przeciętnie jedną cząstkę promieniotwórczą z Kosmosu na komórkę na rok. Komórka naprawia szkodę w kilkanaście godzin. Natomiast źródło ciągłego promieniowania wewnątrz tkanki niszczy komórkę w trakcie procesu regeneracji. Jest to niezwykle niebezpieczne, bo może wtedy ulec zniszczeniu kod genetyczny DNA. Po takim zniszczeniu będą powstawać zdegenerowane komórki. W narządach rozrodczych i płodzie oznacza to okropne zwyrodnienia noworodków oraz poronienia.
Najczęstszymi ofiarami promienowania i toksyn ZU padają dzieci i płody, bo nowe komórki są najbardziej podatne na zniszczenie przez ZU. Kobiety, z większą masą i wrażliwością organów płciowych są także bardziej narażone. ZU niesie w końcu śmierć i cierpienie przyszłym pokoleniom, bo okres półrozpadu ZU wynosi tysiące milionów (dokładnie 4,5 miliarda) lat! Pył ze ZU jest niezwykle trudno pozbierać w środowisku, bo rozprzestrzenia się z wiatrem, wodą powierzchniową, a nawet pod wpływem pola elektromagnetycznego Ziemi i urządzeń wysokiego napięcia.
Na konferencji naukowej w Atenach 26.1.2001 kilkunastu badaczy opisało mechanizm działania promieniowania alfa z drobiny ZU w tkance człowieka. Energia cząstki alfa jest miliony razy wyższa niż próg energii niszczącej komórkę. Uczeni i medycy byli oburzeni zastosowaniem tej okrutnej broni przez NATO w Iraku i na Bałkanach. Domagali się natychmiastowego zakazu używania broni ZU. 3,5 tys. protestujących przeciw ZU poparło konferencję.
Jako jedyny naród obok Serbów, Grecy jeszcze raz pokazali, co myślą o Nowym Porządku Świata pod wodzą USA i NATO. Na początku lutego Grecy zablokowali drogi, po których wojska amerykańskie dojeżdżają do Kosowa i domagali się sprawdzenia, czy nie przewożą pyłu ZU na kołach i podwoziu. Kilka dni przedtem odkryto 300 płytek zawierających pluton. Leżały porzucone w lesie. Podejrzewa się firmę Brown & Root, która zaopatruje wojsko USA w Kosowie. Przed wybudowaniem bazy Camp Bondsteel w Kosowie w 1999 r. krążyły pogłoski, że firma zdeponowała odpady niebezpieczne przywiezione z USA w otworach wykopanych na terenie przyszłej bazy wojskowej.
Ostatnio nazwa "zubożony uran" nabrała ładunku politycznego. Ukrywana przez Pentagon i NATO "bomba" ZU wybuchła. Ludzie zaczynają dostrzegać totalitarność kompleksu wojskowo-rządowo-przemysłowo-informacyjnego: nieludzkie oblicze NATO; pretensje do dyktowania światu jak ma żyć i jakimi metodami będzie naprowadzany na "właściwą drogę"; pogarda dla życia ludzkiego i środowiska; buta militarystyczna i rasizm ukrywane pod dobrotliwym uśmieszkiem rzeczników rodzaju Jamie Shea.
Wręcz heroiczne wysiłki służb specjalnych i informacyjnych chyba po raz pierwszy od dziesięcioleci nie są w stanie zatuszować obrazu prawdy przed opinią publiczną. Jak Polacy niegdyś w peerelu, a teraz w "wolnym" państwie, społeczeństwa Zachodu zaczynają czytać wiadomości między liniami, nie wierząc oficjalnemu słowu.
Wg propagandystów NATO, ZU wyparowuje "nie pozostawiając śladu". Biorą w łeb zasady fizyki jak prawo zachowania masy. ZU jest "nieszkodliwy" jak "uran naturalny występujący w otoczeniu każdego z nas." Porównują ryzyko ZU do wód kąpielowych, gleby w ogródku i promieniotwórczości w zegarku świecącym w ciemności. Radzę im wszystkim dosypać łyżeczkę pyłu ZU do następnej kąpieli, do piaskownicy swoich dzieci (i dorzucić kilka odłamków ZU dla lepszej zabawy), albo sypać szczyptę pyłu co rano na przegub w miejsce zegarka.
Wyszły na jaw hipokryzja, szowinizm, rasizm, perfidia oraz kompletna nieodpowiedzialność za losy całych narodów i przyszłych pokoleń. Hipokryzję widać w deklaracji misji NATO w Kosowie przy kompletnym lekceważeniu ryzyka od ZU w stosunku do ludności albańskiej powracającej do Kosowa, o którą ponoć chodziło przez 78 dni i nocy nalotów. Oficjalny dziennik Chin "China Today" z 12.1.2001 zapytał wprost, "Gdzie podziały się względy 'humanitarne', które NATO tak żarliwie przytaczało na usprawiedliwienie swej agresji w Jugosławii?" Nawiązując do 250 tys. cywilów irackich cierpiących na choroby wskutek ZU, dziennik dodał, "Gdzie się podziało altruistyczne NATO oddane zapobieganiu 'katastrofom humanitarnym' w chwili, gdy taka katastrofa naprawdę stanęła przed nami?"
Szowinizm w tym, że głównym wątkiem prasy i sprzeciwu społecznego na Zachodzie jest nieszczęście własnych żołnierzy. Przede wszystkim cierpi i umiera ludność na terenach kampanii wojennych. NATO powtórzyło punkt po punkcie receptury książki Hitlera "Mein Kampf" i Göbbelsa na rasizm, którego Słowianie, Żydzi, Cyganie i Świadkowie Jehowy nie zapomną. Naród zdemonizowany można bombardować i zasypać truciznami; społeczeństwa Zachodu, ustami swoich przywódców politycznych i wojskowych niemal domagały się tego, by położyć kres "niecywilizowanym zachowaniom" w Iraku i na Bałkanach.
Spotkałem wielu z tych ludzi na Bałkanach ostatniego lata. Nasi południowi, prawosławni bracia i siostry cierpią w milczeniu, bez nienawiści do oprawców, w najgorszym wypadku mówiąc, "Clinton niedobry", "NATO niedobre", ale natychmiast dodając, "Amerykanie to dobrzy ludzie, nie ich wina że mają takich przywódców". Nie wyczułem nigdy nienawiści u moich rozmówców, tylko smutek i rozczarowanie, jak zaznane od dobrego przyjaciela. Wielu innych autorów z Zachodu ze zdumieniem zauważyło ten brak nienawiści u Serbów do USA i NATO. Wstyd i hańba dla chrześcijańskich społeczeństw "demokracji", gdzie nagminne spotykam się z potępieniem wszystkich Serbów za jakieś zbrodnie na Bałkanach, które "oglądali w telewizji". Serbowie jednak nie zapomną. Pediatra, współpasażerka w pociągu do Grdelicy, dokąd jechałem na miejsce bestialskiego bombardowania pociągu, powiedziała z wielkim bólem, "Za sto, nawet za tysiąc lat nie zapomnimy, co NATO nam wyrządziło."
Skażenie Bałkanów uranem - toksycznym i promieniującym cząstki alfa - jest tak bandyckie, jak bombardowanie celów cywilnych w Jugosławii i Iraku. Najliczniejsze zachorowania i śmiertelność wystąpią wśród miejscowej ludności, bo ona będzie tam mieszkać z pokolenia na pokolenie. Opinia publiczna dopiero zaczyna uświadamiać sobie szkody cywilne od skażenia, choć w Iraku, Arabii Saudyjskiej, Kuwejcie i Bośni - miejscach poprzedniego masowego użycia broni uranowej - przedwczesna śmierć, choroby i zniekształcone noworodki są na porządku dziennym od czasu rozsiania ZU, broni chemicznej i biologicznej przez NATO.
Radioaktywne i toksyczne skutki ZU są znane władzom USA i W. Brytanii od dawna. Również od dawna ZU jest stosowany jako przeciwwagi w samolotach cywilnych i wojskowych. Reporter Craig Roberts ujawnił 11.1.2001 w Internecie (przysparzając krętackim władzom USA dobrego ćwieka) dokument administracji lotnictwa cywilnego USA z 1984 r., zalecający środki ostrożności przy badaniach katastrof samolotów, "Głównym niebezpieczeństwem związanym ze ZU jest szkodliwy skutek tego materiału w wypadku pobrania do organizmu. Jeśli pobranoby drobiny z oddechem lub pożywieniem, mogą działać chemicznie jak trucizna oraz mogą powodować długoterminowe napromieniowanie tkanek wewnętrznych." Dokument kończy się wyliczeniem środków bezpieczeństwa dla badaczy katastrof: rękawice ochronne, gogle, maski, kombinezony, które należy po użyciu zdeponować jako "materiał radioaktywny".
6 miesięcy przed wojną w Zatoce raport naukowy dla Pentagonu stwierdził o ZU, "Krótkoterminowe skutki dużych dawek mogą prowadzić do śmierci, a długoterminowe skutki małych dawek wywołują raka." Raport z General Accounting Office, instytucji rządowej nadzorującej działalność rządu USA, stwierdził w 1993 r., "Wdychane nierozpuszczalne tlenki [ZU] zatrzymują się w płucach dłużej i stanowią potencjalne ryzyko raka z powodu promieniowania. Pobrany z pożywieniem pył ZU także może stanowić ryzyko nuklearne oraz toksyczne." Raport instytutu badań ekologicznych armii USA z 1995 r. ostrzegł, "Jeśli ZU dostanie się do organizmu, może spowodować znaczne skutki zdrowotne."
Były ekspert armii USA ds. odkażania i bezpieczeństwa broni ZU, dr Doug Rokke, poinformował w 1999 r. kanadyjską stację CBC, "W marcu 1991 r., kiedy rozpoczęliśmy odkażanie sprzętu i ranionych bronią ZU w wojnie w Zatoce Perskiej, dotarły do nas dwie notatki służbowe. Jedna z nich, notatka z Los Alamos, napisana przez oficera nazwiskiem M. V. Ziehmn, mówi: "Były i w dalszym ciągu są obiekcje nt. skutków ZU w środowisku. Jeśli więc nikt nie poprze skuteczności bojowej ZU, ta broń może stać się politycznie nie do zaakceptowania, więc może być wycofana z arsenału. Należy mieć tę delikatną kwestię na uwadze przy pisaniu raportów z wojny."
Rokke skomentował, "Notatka z Los Alamos dała nam wyraźną wskazówkę, abyśmy na pewno nie wystawili przyszłości amunicji ZU na uszczerbek pisząc raport lub zdając sprawozdanie z naszej akcji w Zatoce."
Następna notatka, z Defence Nuclear Agency (Agencji Obrony Jądrowej USA) mniej więcej z tego samego czasu mówi: "Cząstki alfa (pył tlenku uranu) z wystrzelonej amunicji są ryzykowne dla zdrowia, ale cząstki beta z kawałków i nienaruszonych naboi są poważnym zagrożeniem dla zdrowia."
Rokke powiedział, "Te dwa dokumenty czytane razem po 8 latach przemyśleń, badań i dyskusji są wg mnie bardzo jasne. Stany Zjednoczone i świat wiedzą o skutkach użycia amunicji ZU na zdrowie i środowisko, ale są na nie obojętne."
Jeśliby ZU było nieszkodliwe, dlaczego Pentagon nie ujawniłby miejsc użycia broni ZU na Bałkanach? Weryfikacja publiczna skończyłaby podejrzenia i pozwoliłaby NATO zachować skuteczną broń przeciwpancerną. Być może Pentagon grał na zwłokę, wiedząc, że z upływem czasu skażenie rozprzestrzenia się i będzie coraz trudniejsze do wykrycia.
Tuż po wojnie w Zatoce ekipa dra Rokke "odkaziła" sprzęt amerykański trafiony przez pomyłkę ogniem ZU. Te czołgi i sprzęt zostały ostrożnie przewiezione do Ameryki, gdzie zakopano je na cmentarzyskach odpadów radioaktywnych. Czołgi irackie zostawiono na pastwę losu, a w krajach zaprzyjaźnionych zakopano je na pustyni. Król Kuwejtu kazał odkopać i wywieźć do Ameryki czołgi irackie zniszczone i skażone ZU. Obecnie 2 czołgi irackie trafione pociskami ZU są obwożone po USA na pokaz. Drobniejszy sprzęt i ubiory wojskowe z demobilu poszły do sieci sklepów, a stamtąd do domów Amerykanów.
Osoby znające skalę tragedii wśród amerykańskich kombatantów, np. ich rzeczniczka i wiceprzewodnicząca związku, Joyce Riley, nazywają to "skandalem kilku ostatnich stuleci". To jest oczywiście opinia na miarę USA, bo Europa i Azja ucierpiały ogromnie pół wieku temu i później (Korea, Wietnam, Kambodża). W Europie Środkowej i Wschodniej panuje nędza materialna i moralna do tego stopnia, że społeczeństwo może nie zareagować na możliwość używania broni ZU na poligonach w ich krajach.
Kombatanci pozbawieni są opieki lekarskiej w USA i W. Brytanii - nierozłącznych partnerach w NATO. Chorzy nie idą już od lat do wyznaczonych rządowych agencji, bo te fałszują badania i dokumentację oraz odsyłają żołnierzy do psychiatry, który przepisuje Prozac. Oddziały z tamtych lat celowo rozwiązano, by kombatanci nie mieli wspólnej płaszczyzny działania. Często w biedzie, chorują i umierają na różne choroby, np. białaczkę i in. rodzaje raka. Giną ci sami żołnierze, o których rzecznicy wojskowi Zachodu zapewniali nas, że "nikt nie zginął" podczas wojen w Zatoce Perskiej w 1991 r. i wojen bałkańskich l. 1990. Wg pozarządowych statystyk, 300 do 400 tys. z 600 do 700 tys. żołnierzy zachodnich z kampanii w Zatoce choruje. 33 tys. już zmarło. To są w większości ludzie powołani na wojnę w wieku ok. 20 lat.
Natychmiast po wybuchu skandalu z "białaczką z Kosowa" władze wojskowe i cywilne wszystkich państw na sznurku NATO natychmiast oświadczyły: "Nie ma niebezpieczeństwa, nikt nie zachorował, nie ma żadnego związku między ZU a białaczką." Do oficjalnego chóru dołączyły się kundle na łasce tych samych pieniędzy i przywilejów, włącznie, niestety, z polskimi atomistami ośmieszającymi się nawet na arenie międzynarodowej.
Władze polityczne i wojskowe nie dbają ani o własnych żołnierzy, ani o ludność, ani o przyszłe pokolenia. Rządy, wojsko i wytwórcy broni oraz stojący za tym przemysł jądrowy stanęliby wobec roszczeń setek tysięcy kombatantów oraz ludności na pobojowiskach ZU, gdyby przyznali się do ryzyka uranowego. Trzeba by wtedy również zająć się wyciekami ZU ze składowisk oraz oczyścić pobojowiska po ZU. Koszty sięgałyby trylionów dolarów, a trybunał zbrodni przeciw ludzkości pękałby w szwach.
To nie koniec. Wyjście na jaw od dawna ukrywanej prawdy o zbrodniczym skażeniu Ziemi od czasu Hiroszimy i Nagasaki tzw. promieniowaniem o niskim natężeniu z cząstek alfa i innych, postawiłoby pod sąd tysiące ludzi wmieszanych w te kryminalne decyzje i późniejsze ukrywanie za wszelką cenę. Awaria elektrowni atomowej Three Miles Island w USA to tylko jeden z wielu przypadków. Był również Czarnobyl i wypadek w W. Brytanii. Próby z bronią atomową w l. 1950. i 1960. także rozsiały tryliony drobin po całym świecie. To samo czyni kopalnictwo, przetwórstwo i produkcja materiałów rozszczepialnych z rudy uranowej.
Badania w Anglii wykazały zawartość pierwiastków promieniotwórczych wzrastającą ku wybrzeżom. 30% drobinek w powietrzu nad W. Brytanią pochodzi z morza. Do mórz i oceanów opada większość pyłu radioaktywnego, spływa większość wycieków nuklearnych. Do mórz również rzucano odpady radioaktywne i kto wie czy mafie wciąż tego nie robią. Marynarki wojenne USA, Kanady, Australii, Nowej Zelandii i Izraela potwierdziły, że używały pociski uranowe na poligonach morskich, a niektóre nawet wyrzuciły przestarzałą amunicję ZU do morza.
Latem 2000 r., a więc kilka miesięcy przed spodziewaną w 2001 r. falą zachorowań i śmierci od kosowskiego ZU, podano wiadomość o przypadku białaczki u żołnierza z Kosowa. Choroba potrzebuje 2 lat, by się rozwinąć, więc obserwatorzy przestrzegli, że to mogła być propaganda NATO obliczona na późniejsze ośmieszenie prawdziwych przypadków białaczki przed opinią publiczną wg schematu: "Był już taki przypadek w 2000 r. i pamiętamy wszyscy, że był wyssany z palca."
W grudniu 2000 r. NATO obrało taktykę "kontrowersji" naukowej. Najpierw położono nacisk na "białaczkę", mimo że były także inne przypadki wśród żołnierzy. Ukryto ilość, charakter i historię poszczególnych zachorowań, przedstawiając je ogólnie jako "białaczkę z Kosowa". To było przemyślane, bo wielu żołnierzy nosi skażenie ZU sprzed kilku lat z Bośni.
Podkreślanie białaczki jest wygodne propagandowo, gdyż choroba ma oprócz promieniowania 6 innych przyczyn, w większości chemicznych. Ukazały się więc artykuły w prasie o zanieczyszczeniu Kosowa przez ścieki, ołów z zagłębia w Mitrowicy, azbest, oraz pył z cementowni. Brakowało tylko szybów naftowych podpalonych przez "Miloszewicia". Węgierskie służby specjalne puściły bujdę o podłożeniu ZU w Kosowie, Bośni, a przedtem (chyba zdalnie!) w Iraku, przez "Miloszewicia"!
Propaganda przeliczyła się jednak, bo opinia publiczna nie dała się skołować. W Portugalii i na Węgrzech niezależna prasa doniosła o przypadkach sfałszowania przyczyny śmierci na aktach zgonu przez władze oraz odmowy wydania zwłok do niezależnej autopsji. Aby uspokoić oburzenie portugalskiej opinii publicznej śmiercią kilku żołnierzy po służbie na Bałkanach (nie podano dokładnie kiedy i gdzie), wymyślono "benzen" którym niby czyścili broń. Wojsko stanowczo zaprzeczyło tej bujdzie. Już w lecie 2000 r. wojsko holenderskie w Kosowie wycofało się, wg oświadczeń rządu, z powodu "azbestu", ale naprawdę przywoziło brudną odzież i sprzęt z Kosowa w hermetycznych pojemnikach i torbach oznaczonych znakiem promieniotwórczości, co potwierdziły władze wojskowe Holandii. Azbest był wymyślony przez rząd, by ukryć fakt skażenia radioaktywnego.
W styczniu 2001 r. wyszło na jaw, że żołnierze (a przy coraz większej ilości niezależnych doniesień z Bośni - także cywile) chorują i umierają nie tylko na białaczkę, lecz także na różne rodzaje raka, choroby nerek, paraliż, bóle, chroniczne zmęczenie i zaburzenia wzroku. NATO zmieniło niepostrzeżenie śpiewkę z "Nie ma związku między białaczką a ZU" na "Nie ma związku między przypadkami raka a ZU."
Więcej o ZU można poczytać w artykułach w ZB nr 143 i 147, we "Wspólnocie" nr 5 oraz w dwóch rozdziałach nt. ZU w książce "NATO na Bałkanach" www.zb.eco.pl/internet/nato/zuran1.htm i www.zb.eco.pl/internet/nato/zuran2.htm.
Zapraszam do odwiedzenia www.du-watch.org, gdzie można znaleźć więcej, ale po angielsku. Są tam również linki do najważniejszych witryn nt. ZU. Jeśli ktoś chciałby zapisać się lub poszperać w archiwach listy założonej przeze mnie, również zapraszam na te strony. Jeśli są pytania, proszę pisać.
Dzięki Radkowi za obróbkę zdjęć.
Piotr Bein
piotr.bein@imag.net