ZB 1(169), styczeń 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Rolnictwo
 

Wnioski z Brukseli

Nie można pogodzić
ochrony wartości polskiej wsi
z reżimem Wspólnej Polityki Rolnej

Jadwiga Łopata i sir Julian Rose, dyrektorzy Międzynarodowej Koalicji na rzecz Ochrony Polskiej Wsi (ICPPC), odwiedzili w grudniu Brukselę aby wziąć udział w dyskusjach dotyczących dostosowania polskiego rolnictwa przed wejściem do Unii Europejskiej (UE). Dyrektorzy ICPPC spotkali się z siedmioma przedstawicielami Generalnego Dyrektoratu (DG) ds. rolnictwa w UE, odpowiedzialnych za: rolnictwo, ochronę środowiska i leśnictwa, rozwój terenów wiejskich, programy rolno-ekologiczne UE oraz program SAPARD.

Dwugodzinne spotkanie przyniosło kilka interesujących spostrzeżeń i wniosków, wśród których znalazła się ważna wypowiedź przedstawicielki Portugalii. Przyznała ona, że od czasu przystąpienia Portugalii do UE "ilość rolników zmniejszyła się o połowę" i dodała bez ogródek, że "zgodnie z obecnymi zasadami Wspólnej Polityki Rolnej UE, małe gospodarstwa nie otrzymują wsparcia - Unia Europejska nie interesuje się małymi gospodarstwami". Corocznie w UE co najmniej 500 000 gospodarstw bankrutuje.

Przedstawiciele DG ds. rolnictwa uparcie twierdzili, że polscy rolnicy muszą zmodernizować swoje sposoby gospodarowania zgodnie z wymogami UE, co bez wątpienia doprowadzi do tego, że wielu z nich będzie zmuszonych do porzucenia rolnictwa, po to, aby pozostałe gospodarstwa mogły się powiększać.

Dowiedzieliśmy się również, że proponowany przez UE program SAPARD, którego zadaniem między innymi mogłaby być pomoc w edukacji i informacji dotyczącej marketingu, znakowania i podnoszenia wartości produktu, nie został wprowadzony w Polsce, ponieważ polski rząd nie przygotował wiarygodnej instytucji, która obsługiwałaby ten program. W związku z tym, najwcześniej w 2003 r. można oczekiwać pierwszych pieniędzy z funduszu SAPARD, czyli już po uzgodnieniu i zatwierdzeniu warunków przystąpienia polskiego rolnictwa do UE. W większości innych krajów kandydackich, program SAPARD jest już wprowadzany.

Przedstawiciele DG ds. rolnictwa bardzo ostro skrytykowali również domniemaną "niezdolność polskich rolników do wytworzenia więcej niż 5% PKB", co jak stwierdzono spowoduje, że następne pokolenie nie będzie zajmować się rolnictwem (ponieważ uznano je za martwy sektor).

Przedstawiciele DG w żadnym stopniu nie docenili wagi niezwykłych wartości, które polscy rolnicy ochraniają dzięki temu, że nie stosują powszechnych w krajach Unii intensywnych metod rolno-chemicznych. Metod, które jak wiadomo doprowadziły do zniszczenia piękna i różnorodności większości obszarów wiejskich w krajach UE i spowodowały wyraźny spadek jakości produkowanej w tych krajach żywności. Pozostali oni prawie całkowicie bezkrytyczni wobec zasad obecnej Wspólnej Polityki Rolnej UE.

Wraz z postępem rozmów stawało się również coraz bardziej oczywiste, że Polska w ramach "II filaru" (programy na rzecz środowiska i programy pomocy społecznej), nie uzyska korzyści innych niż doraźne/obecne, małe fundusze dla rozwoju wsi i na programy rolno-ekologiczne w ramach "Agendy 2000". Przejście do programów pomocy w ramach "II filaru" nastąpi najwcześniej ok. r. 2008, a zakwalifikowanie się do nich uzależnione będzie od dostosowania się do wymagań obecnego "I filaru" Wspólnej Polityki Rolnej.

Po rozważeniu ewentualnych korzyści i niewątpliwie dużych strat, doszliśmy do wniosku, że nie mamy innego wyboru jak zalecać aby Polska pozostała poza UE w jej obecnej formie. Przystąpienie do UE teraz, na warunkach przez nią proponowanych spowoduje zniszczenie najlepszych i najcenniejszych wartości polskiej wsi - niezwykle bogatą mozaikę przyjaznych dla środowiska, małych gospodarstw oraz mającego bardzo długą tradycję rzemiosła rolniczego, które chroni polską wieś z jej wyjątkową bioróżnorodnością.

Nie oznacza to, że jesteśmy przeciwko przystąpieniu Polski do UE lecz chcemy aby Polska przystąpiła do niej dopiero wtedy, kiedy wyraźnie zostaną określone zasady wsparcia i ochrony wartości polskiej wsi.

Aby wspomóc proces pozytywnych zmian dyrektorzy ICPPC podczas grudniowej wizyty w Brukseli zainicjowali:

  1. Współpracę z największą i najbardziej znaną organizacją rolników CPE (Europejskie Centrum Koordynacji Rolników z siedzibą w Brukseli). Zaplanowaliśmy wspólną ogólnoeuropejską kampanię pod hasłem: "Zmienić WPR tak aby pomogła zachować małe gospodarstwa rodzinne i wartości wsi w Polsce oraz w innych krajach europejskich ". Jednym z elementów tej kampanii będzie międzynarodowe seminarium (maj 2002, Polska), w którym wezmą udział znani działacze-rolnicy jak np. Jose Bove z Francji.
  2. Współpracę z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego z Partii Zielonych; szczególnie ważny jest kontakt z dr Caroline Lucas z Anglii. Proponuje ona: "Zastąpić przestarzałą, niszczącą i drogą Wspólną Politykę Rolną przez Wiejską i Lokalną Politykę Żywnościową. Ta nowa polityka będzie przyczyniała się do zmiany zwyczajów konsumpcyjnych promując lokalną sprzedaż, ochronę praw zwierząt, zabezpieczenie powszechnego dostępu do dobrej jakości żywności, ochronę środowiska i lokalnej, wiejskiej ekonomii. Przyczyni się to do zmniejszenia zależności żywnościowej od ogólnoświatowego handlu".

Jadwiga Łopata i Julian Rose, ICPPC
Stryszów-Londyn-Bruksela, 19.12.2001


ICPPC
34-146 Stryszów 156
Jadwiga Łopata
tel./fax: 0-33/8 7 97 114, email: jadwiga@eceat-pl.most.org.pl lub eceat@sfo.pl
Julian Rose
tel. +44 (0) 1189 842 955, email: Hardwickestate@btinternet.com
www.icppc.sfo.pl

Szanse i zagrożenia
dla rolnictwa ekologicznego w Polsce

Polska była zawsze krajem rolniczym. I choć w czasach komunizmu nastąpił duży napływ ludności ze wsi do miast, to urbanizacja nie posunęła się za daleko. Dzięki temu tereny rolnicze możemy określić jako ekologiczne.

W Polsce istnieją 2 miliony małych, rodzinnych gospodarstw rolnych. Większość z nich to powierzchnia od kilku do kilkunastu hektarów (średnia krajowa 8,5 ha). Użycie nawozów sztucznych, pestycydów i herbicydów, a także mechanizacja produkcji należą do najniższych w Europie. Gospodarstwa takie żywią głównie samych rolników, ich rodziny w miastach, a cześć produkcji nastawiona jest na zaopatrzenie lokalnego rynku. Zwykle odległości między producentem a konsumentem nie przekraczają kilkudziesięciu kilometrów. Krótko mówiąc: wielu Polaków żyjących w miastach kupuje podstawowe produkty (ziemniaki, buraki, kapustę, jabłka) od swojej rodziny ze wsi - lub dostaje je za darmo; część korzysta z pomocy sąsiadów i przyjaciół, którzy posiadają własne ogródki działkowe. Najbardziej powszechne jest jednak kupowanie żywności w małych, osiedlowych sklepach, oraz na bazarach i rynkach.

Polska jest jednym z większych producentów miodu, ziół i leków ziołowych; a bogactwo lasów dające jagody, maliny, jeżyn i grzyby to kolejne źródło pokarmu.

Taka struktura rolna jest marzeniem wielu eko-aktywistów. Polska może stać się dużym producentem organicznej żywności. Główne organizacje promujące eko-rolnictwo to: Ekoland (1989) i Agrobiotest. Niestety Polska ma tylko 178 gospodarstw ekologicznych (dane z r. 2001). To bardzo mało. Organizacje te są zbyt słabe, by dotrzeć z informacją do wszystkich mieszkańców wsi. Zdołały one jednak skłonić Ministerstwo Rolnictwa do udzielania dotacji na założenie gospodarstwa ekologicznego.

Unia Europejska szuka wszelkich sposobów, by skompromitować polskie rolnictwo. Nie chce dopuścić na swoje rynki żywności, która jest tańsza i zdrowsza. Gdyby Polska kładła nacisk na organiczną żywność, jej rolnictwo byłoby duża konkurencją dla rolnictwa unijnego - pełnego chemii, niehumanitarnej hodowli zwierząt, osłabionego przez chorobę wściekłych krów (BSE).

Gdyby zastosować się do poleceń UE, Polska musiałaby zlikwidować 1,2 mln. gospodarstw rolnych, tworząc 800 tys. gigantycznych ferm. Oznacza to koniec z biologiczną różnorodnością roślin i zwierząt, a początek wielkich monokultur. Likwidacja 1,2 mln gospodarstw to także bezrobocie (które dotyka już 4,5 mln Polaków) dla kolejnych kilku milionów.

Rolnictwo w UE wymusza też duże zużycie paliwa (z konieczności transportu żywności - spowodowane jest to tzw. specjalizacją produkcji całych regionów, a nawet państw: Szwedzi i Holendrzy robią nabiał, Włosi pomidory, a marchewkę Niemcy). Dyrektywy unijne mówią nawet o wymiarach warzyw i owoców. To znaczy, aby euro-ogórek był legalny i dopuszczony do sprzedaży musi być duży. A w naszym klimacie oznacza to konieczność stosowania nawozów sztucznych.

Międzynarodowa Koalicja na rzecz dla Ochrony Polskiej Wsi (International Coalition for Protection of Polish Countryside) jest organizacją, która skupia 230 polskich i zagranicznych organizacji reprezentujących ok. 3 miliony ludzi. Należą do nich związkowcy, ekolodzy, artyści, politycy i konsumenci. Aby powstrzymać proces niszczenia polskiej wsi ICPPC żąda:

  • Polski wolnej od genetycznie modyfikowanych organizmów (GMO)
  • wsparcia lokalnego przetwórstwa i lokalnej sprzedaży
  • żywności gwarantującej społeczeństwu zdrowie i dobry stan środowiska naturalnego
  • szerokiego wdrażania ekologicznych technologii
  • stanowiska negocjacyjnego Polski (podczas rozmów z UE) zgodnego z kierunkiem reorientacji Wspólnej Polityki Rolnej.

Koordynatorem ICPPC jest Stowarzyszenie ECEAT Poland promujące m. in. turystykę w gospodarstwach ekologicznych. Kontakt:

ECEAT Poland / ICPPC
34-146 Stryszów 156
eceat@sfo.pl, www.icppc.sfo.pl

Marcin Wawrzyn
laur@o2.pl



*) skrócona wersja referatu wygłoszonego 29.12.2001 na Jugendumweldkongress, jaki się odbył w Dreźnie w dniach 26.12.2001-2.1.2002.
W internetowym wydaniu ZB znajduje się też niemieckojęzyczna wersja referatu.

Malwa pensylwańska - paliwo przyszłości?

W Ostrowąsie k.Połczyna Zdroju od pięciu lat istnieje plantacja malwy pensylwańskiej prowadzona przez Mirosława Kazakowskiego. Malwa ta, to roślina podobna do malwy polskiej i wikliny, osiąga wysokość 2 - 2,5 m, jest odporna na szkodniki i choroby, daje z 1 ha 16-20 ton suchej masy. Po pocięciu na zrębki może być przerobiona na bardzo dobre brykiety opałowe. Jej kwiaty chętnie odwiedzane są przez pszczoły, dają dodatkowo, ok. 140 kg miodu z 1 ha. Nasiona malwy znajdują się w małych kulkach, są podobne do maku. Malwa poprzez spadające liście nawozi się sama. Pierwsze efekty w postaci zrębków uzyskuje się po 3 latach. Malwa żyje ok. 30-40 lat.

W Braniewie w woj. warmińsko-mazurskim projektuje się założenie plantacji malwy o powierzchni ok. 1000 ha. Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Koszalinie w październiku 2001 r. zorganizował szkolenie dla potencjalnych plantatorów i propagatorów malwy w regionie koszalińskim, ale nie wywołało to większego zainteresowania. Warto dodać, że brykiety z malwy mogą też być paliwem wytwarzającym biogaz, co jest bardzo pożądane ze względów ekologicznych.

Bernard Konarski



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]