ZB 1(181), marzec 2003
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
REFLEKSJE
 

RECYKLING OSOBISTY

Niniejszy artykuł wyraża moje osobiste poglądy, będące owocem doświadczeń życiowych i obserwacji świata. Jest próbą wyciągnięcia wniosków na przyszłość w taki sposób, aby można było zamknąć kolejny rozdział. Nie dotyczy niczyich poglądów i działań.

Dokonuję przeglądu ostatniego rocznego okresu obfitującego w istotne dla nauki i edukacji konferencje w różnych krajach, w tym uczenia rozwiązywania konfliktów - także na poziomie światowym, świadomości społecznej, od ekologicznej i zrównoważonego rozwoju poczynając, na świadomości planetarnej kończąc, których byłam uczestniczką. Byłam także na konferencjach edukacyjnych w kraju. Na części z nich prowadziłam sama zajęcia lub wygłaszałam wykłady.

Dla naukowca, którego cechuje elastyczność, otwartość i chęć poznania - jakim zawsze byłam i jestem dotąd - konferencje są nie tyle źródłem wiedzy, kontaktów, ale także inspiracji i to czasami nie z tzw. "głównego nurtu". Może bowiem nimi być np. kształt drzewa, który coś dokłada do "mojej układanki" czy śpiew ptaka właśnie tam, a nie gdzie indziej i w tym właśnie czasie. Może to być spotkany człowiek, który opowie coś ważnego dla niego - a ważnym, choć w innym czasie, staje się także dla mnie. Dlatego nie tylko otwartość, ale i UWAŻNOŚĆ w każdej chwili jest dla mnie sprawą zasadniczą. Jak piszą bardzo często uczestnicy mych warsztatów "staję się bardziej uważna/y, bo mogę coś przeoczyć "niepowtarzalnego".

Był to dla mnie także znaczący rok (w znaczeniu - pozostawienia śladu czegoś - dla jakiegoś większego celu), uwieńczony książką z prowadzonej przez Stowarzyszenie konferencji pt. "Dokąd zmierzasz człowieku? Model edukacji dla przyszłości", oraz przygotowaniem nowej. Był również trudny, gdyż holistyczny obraz świata i miejsca w nim człowieka i jego odpowiedzialność za stan tego pierwszego asymiluje się w edukacji, a tym bardziej w świadomości społecznej z oporami i właśnie on - opór przed zmianą i braniem odpowiedzialności - staje się podstawą pracy psychologicznej na poziomie jednostkowym.

Byłam kiedyś uczestniczką konferencji organizowanej w Mądralinie przez jedną z parasolowych organizacji, dotyczącej usprawniania działalności organizacji pozarządowych. Było to mniej więcej rok po rozpoczęciu przeze mnie aktywności w tej dziedzinie. Zajmowałam się w tym okresie prowadzeniem m.in. warsztatów pedagogiczno-psychologicznych dla nauczycieli i rodziców, dotyczących szeroko rozumianej promocji zdrowia - jako fizycznego, psychicznego i społecznego. Wtedy jeszcze nie łączyłam tego ze zrównoważonym rozwojem i edukacją ekologiczną. To wydarzyło się potem -po konferencji: "For the Love of Nature" w Findhorn Foundation.

Otóż to, co ze wspomnianej konferencji w Mądralinie wyniosłam najważniejszego - to JEDNO zdanie, wypowiedziane zresztą zaraz pierwszego dnia przez moją współmieszkankę z pokoju. Była to młoda dość osoba, niemniej bardzo zaangażowana w działalność na rzecz recyklingu na terenie swego miejsca zamieszkania i w organizacji pozarządowej, w której pracowała na północy Polski. Zorganizowała ona akcję zbierania śmieci w okolicznym lesie w ramach "Sprzątania świata". Zdarzenie miało miejsce już może rok wcześniej, niemniej ta pani była głęboko nim poruszona i to uczucie stale w niej tkwiło, szczególnie gdy je przywołała właśnie wtedy, opowiadając mi o nim.

Gdy po długim przygotowywaniu, bardzo przejęta powierzonym zadaniem i swoją rolą, wyruszyła z grupą małych dzieci (przedszkolnych starszaków i z młodszych klas szkolnych), z pełnym ekwipunkiem do lasu, myśląc jakie to wspaniałe i pouczające zajęcie ma dla nich i jakie wielostronne efekty ono przyniesie, pokrótce zorientowała się, że jest coś nie tak. Zaczęła więc się temu dokładnie przyglądać i zrobiło jej się nieswojo. Dzieci, owszem, zbierały początkowo, potem zbierając, zaczęły śmieci podrzucać gdzie indziej, w końcu zaczęły kopać worki i torebki pod krzaki, a wreszcie chciały iść do domu. Zebrała dzieci i wtedy "wyszło szydło z worka". Jedno z nich powiedziało - właśnie to zdanie: "dorośli śmiecą, a nam każą sprzątać". Oczywiście całej reszty można się było domyślać - cała zabawa była pokazaniem dalszego ciągu zachowań dorosłych - jak w lustrze. Ponieważ domeną dzieci jest zabawa ...i imitacja, naśladownictwo zachowań dorosłych. W tym wieku (w jakim były te dzieci) te imitujące zabawy są dla dziecka najważniejsze - one formują jego przyszłe "ja". Te dzieci widziały inne zachowania dorosłych i dokładnie je skopiowały. Pani tymczasem była zszokowana, gdyż "cała para poszła w gwizdek" - wszystek jej trud poszedł na marne! A może utrwalił w dzieciach niewłaściwe zachowania dorosłych - przez POWTARZANIE?! (prawa psychodynamiki!) "Świadome wychowanie i wspieranie naturalnego rozwoju dziecka jest śledzeniem skutków zdrowotnych i wpływu na zrównoważony rozwój, obserwowaniem określonych efektów własnych poczynań." - napisałam w kolejnej swej książce Świadome rodzicielstwo w serii SZTUKA ŻYCIA W ŚWIECIE.

W publikacji, którą przywiozłam z jednej z konferencji, bestsellerze sprzed 10 lat, przetłumaczonym na kilkanaście języków świata Magical Child, J. Ch. Pearce (słuchałam zresztą kilkanaście godzin jego nadprogramowych wykładów tamże) pisze w przedmowie: "warto zwrócić uwagę na to, że kiedy my dorośli robimy coś złego, powodujemy ewidentne negatywne skutki w naturalnym biopsychoduchowym rozwoju dziecka i zastanowić się, co możemy zrobić, aby je odwrócić", ponieważ, jak pisze autor "nigdy nie jest za późno być magicznym dzieckiem".

W 2001 roku uczestniczyłam w konferencji "Spirit of Learning - Hearth in Education" w Lihue (USA). Na tę konferencję były zaproszone także dzieci i młodzież. Była nieliczna grupka z nich w wieku 9 -11 lat, a nawet jeden chłopiec sześcioletni, chodzący już do szkoły. Dzieci te były poproszone do stołu prezydialnego, razem ze starszymi, aby opowiedzieć, co im się NIE PODOBA w szkole. W ich wypowiedziach panowała jedność. Brzmiała ona: "nikt nas nie pyta, czego i jak chcielibyśmy się uczyć".

Gdy zapytano Eileen Caddy - współzałożycielkę wioski ekologicznej Findhorn Foundation w listopadzie ub.r. w przeddzień 40-rocznicy jej powstania - co by radziła każdemu teraz na podstawie swego doświadczenia, aby po latach życia miał poczucie spełnienia czegoś ważnego w nim dla dobra innych (ma ona przeszło 80 lat) - powiedziała: "Najważniejsze jest codzienne oczyszczanie. O to musicie zadbać - o swoje emocje, myśli, słowa, które wypowiadacie i jacy jesteście".

Wystarczy tylko pokazać dzieciom - PO RECYKLINGU OSOBISTYM (i to robionym na bieżąco) - własny autentyzm. I nie trzeba niczego więcej. Żadnych dodatkowych nakładów ani kosztów. I najważniejsze, że to działa. Są tego przykłady tu i tam.

Wprowadzenie osobistego recyklingu - jako codziennego rytuału, tak naturalnego jak oddychanie, zlikwiduje problem nie tylko sprzątania świata, ale również zapoczątkuje wspieranie zrównoważonego rozwoju każdego dziecka, ponieważ on stanie się dla nas naturalny. A o to przede wszystkim chodzi w ekologicznym zrównoważonym rozwoju i zachowaniu przyrody dla przyszłych pokoleń oraz człowieka, który jest jej częścią.

dr Ewa Białek
prezes Stowarzyszenia "Edukacja dla Przyszłości"
synereedu@free.ngo.pl

ABSURD

Absurd to ciekawa rzecz. Na pozór jako zaprzeczenie logicznej rzeczywistości nie powinien mieć miejsca, jednak istnieje i ma się całkiem nieźle.

Weźmy takich myśliwych. Mają oni swoje juble, na których zawierają intratne znajomości, a przy okazji w majestacie prawa mordują szczęśliwe do momentu spotkania z nimi zwierzątka.

Po śmierci bardzo trudno odczuwać szczęście. Tak przynajmniej wieść gminna niesie.

Nagle w szczęśliwych do bólu (chodzi o ich charakter i zachowanie a nie cechę) mediach rozchodzi się sensacyjna wiadomość: myśliwi w rzeczywistości dbają o zwierzynę! Telewizory pokazują dobrotliwych i uśmiechniętych panów ze strzelbą przewieszoną przez ramię, którzy opowiadają, jak to dokarmiają zwierzynę i kontrolują jej liczebność w imię jej dobra. Strzelbę mają najwyraźniej do obrony przed poniemieckimi bandami, które nie wiedząc jeszcze, że wojna dawno się skończyła, czyhają tylko na życie odważnych myśliwych.

Rozumiem, że jeśli pogłowie takich na przykład wiewiórek pewnego dnia drastycznie spadnie, to panowie myśliwi się poświęcą i sami przystąpią do rozpłodu. Z żonami, bo to w końcu prorodzinne.

Już z Borów Tucholskich dochodzą pierwsze sygnały miłości międzygatunkowej. Proste i jak się okazało nie takie głupie zwierzęta zrozumiały, kto jest prawdziwym ich przyjacielem i łaszą się wdzięczne do myśliwych. Podchodzą do domostw ludzkich i śpiewają hymny pochwalne.

Czasem w oknie ukazuje się twarz dobrotliwego wojaka, który gestem pozdrowi zebranych przedstawicieli lokalnej fauny. A jeśli pomiędzy jednym a drugim wykonywanym z wielkim poświęceniem zadaniem dla przetrwania gatunków znajdzie taki chwilę czasu, to natychmiast staje do zdjęć pamiątkowych.

Tacy do dobrzy ludkowie.

Absurd to brak logiki. To bzdura wmawiana innym w imię miłości własnej. Ma swoje źródła i drogi rozwoju. Krótko mówiąc ma swój proces, przebieg, któremu poddają się ludzie wprowadzający go w życie.

Życie jednak nie jest absurdem, chociaż przez to jak łatwo się w nim pogubić, żyjący nie mają pojęcia, jaki jest sens ich istnienia. I odważne staje się pytanie jaki jest sens absurdu.

Nikt z nich nie wspomni nawet mimochodem, że zwierzęta dokarmiane są po to, żeby w przyszłości było do czego strzelać. Ale o tym sza, żeby ekologiczne zwierzęta się nie oburzały.

Paweł Juszczyk

MEMENTO DLA SAMOLUBÓW I "OLEWACZY"

... Świat już nie jest zdolny do funkcjonowania według dotychczasowych zasad. Nie ma już żadnej dziedziny życia, która nie popadałaby w chaos, zwyrodnienie i upadek. Dotyczy to kultury, polityki, etyki, zdrowia, ekologii, miłości, czyli de facto WSZYSTKIEGO. Żadna klasyczna filozofa, żadna stara religia ani "humanistyczne" prawo, żadna też "globalizacja" czy jakaś inna "unifikacja" nie są w stanie tu pomóc, bo w miejsce jednego, częściowo rozwiązanego problemu pojawia się dziesięć następnych - i to gorszych.

Kiedyś, w krytycznych momentach cywilizacyjnych, człowieka mógł wykarmić las, rzeka i morze. Człowiek mógł się też wynieść w jakiś jeszcze nie zagospodarowany zakątek Ziemi i żyć po swojemu. Teraz już nie ma gdzie uciec bo wszystko jest wykupione i ogrodzone albo zniszczone i opanowane przez bandy uzbrojonych szaleńców. Ogółem - człowiek dąży do samozagłady na trzy sposoby:

  • Poprzez zacofane trwanie przy przestarzałym trybie życia oraz archaicznej kulturze lub religii...
  • Poprzez bezmyślność, bierność i ogólne lenistwo cielesne oraz umysłowe...
  • Poprzez egoizm, rozprzężenie moralne, chciwość, agresję czy też fundamentalizm religijny, który również jest rodzajem konserwatyzmu, egoizmu i agresji...

W efekcie jedni ludzie chcą odebrać lub zabronić innym coraz więcej a drudzy coraz bezwzględniej i żarłoczniej usiłują zdobyć choć kawałek urojonego "Raju". Wszyscy miotają się więc przeciw wszystkim i wszystkiemu, a poziom światowej frustracji, nienawiści i szaleństwa wciąż narasta.

Ciężki jest los ludzi MYŚLĄCYCH, których opętany amokiem, ogłupiały i oślepły świat nie chce słuchać. Jedyna, dość marna pociecha jest tylko w tym, że szaleństwo, degeneracja i zagłada samolubnych, zaślepionych lub zwyczajne "zlewających"- staje się dla myślących siłą, mądrością, zdrowiem, życiem i ZBAWIENIEM - tak jak kiedyś śmierć dinozaurów dostarczyła nowej energii i perspektyw dla ssaków.

Tyle mam do powiedzenia wszystkim tym, co "nie chcą chcieć"...

Feliks Chodkiewicz
felicjus@wp.pl

MIEJSCE CZŁOWIEKA W HIERARCHII WSPÓŁCZESNYCH "WARTOŚCI EKOLOGICZNYCH"

Żaden naród nie ma monopolu
na wartości wielkie i nieprzemijające.
I żaden naród nie ma monopolu na podłość i hańbę.
Jednak pomiędzy różnymi narodami są takie,
które wcielają wielkie wartości ludzkie
w stopniu wyższym niż inne narody.1)

Współczesna etyka środowiskowa zadaje fundamentalne pytanie o miejsce człowieka w świecie. Kolejne zagadnienie dotyczy umiejscowienia w antroposferze pojęcia etyczności. Mieczysław Lubański podkreśla, że "być człowiekiem znaczy być istotą moralną". 2) Oznacza to, że nie możemy poszukiwać zjawiska moralności poza środowiskiem ludzkim. Nie możemy zatem powiedzieć, iż ktoś w tej sytuacji pozostanie poza moralnością, ponieważ amoralność występuje jedynie u pustelników jako tych, którzy nie mają styczności z innymi ludźmi (etyka środowiskowa, której zwolennikami pozostają współcześni ekolodzy zakłada, że możemy zachowywać się w sposób moralny również wobec istot żywych, nie posługujących się rozumem, czyli względem ożywionej przyrody). Człowiek w grupie jest w stanie zachowywać się w sposób "antymoralny", przyjmując za normę wartości powszechnie potępiane i negowane w określonym środowisku (rozmaite postawy nonkonformistyczne). Nie ma zatem wątpliwości, iż osoba koegzystująca podlega normom moralnym. Jednakże Lubański stawia kolejną tezę, idącą nieco dalej. Zakłada on, że "tylko postępowanie ludzkie - a nie żadnej innej istoty żywej - można oceniać jako moralne, względnie niemoralne".3) Utożsamia człowieka z działaniem moralnym, definiując go tym samym w granicach etyki. Sugeruje zatem, iż skoro tylko ludzie są podmiotami moralności, ponieważ jedynie oni działają świadomie i rozumnie, będąc wolnymi, możemy tylko wobec ludzi zachowywać postawę etycznie poprawną bądź naganną. Tego typu wnioskowanie nie zakłada moralności względem przyrody, wykluczając uczciwość, dobroduszność czy konsekwencję odnoszoną do podmiotu, jakim jest środowisko naturalne. Współczesny system etyki środowiskowej sensu largodopuszcza podobne rozszerzenie pojęcia moralności (np. na zwierzęta, które nie działają moralnie, jednakże mogą takiego postępowania doświadczać ze strony ludzkiej). W innym przypadku etyka kojarzona jest z conditio humana, odzwierciedlając racjonalne i emocjonalne wykorzystanie woli człowieka. Lubański przyznaje, iż pełna rzeczywistość składa się ze sfery ludzkiej oraz dopełniającego ją środowiska, które wzajemnie tworzą jeden monolityczny system w kosmosie.4)

Możemy uznać, że wszechświat podlega działaniu prawa, które uwzględnia istotę ludzką, rządząc wszelkimi przemianami "pomiędzy chaosem i uporządkowaniem".5) Jest w istocie porządku świata sfera wartości, "dostępna człowiekowi przestrzeń aksjologiczna",6) która winna być świadomie wykorzystywana. Stanowi ona obszar moralnego uniwersalizmu, opartego o "zasadę synergizmu",7) współdziałania (altruizmu sensu largo), skąd wynika "konieczność uznania wartości każdej poszczególnej jednostki".8) Dochodzimy zatem do konkluzji stwierdzającej wprost, że etyka uniwersalistyczna musi być "styczna z etykami eksponującymi dobro i wartość każdej osoby ludzkiej".9) Mamy we Wszechświecie miejsce, w którym spotyka się wraz ze wszystkimi normami ludzkości etyka humanistyczna, skupiająca wszelkie wartości człowieczeństwa.

Nasuwa się pytanie, dlaczego człowiek odchodzi od etyki w znaczeniu humanum? Da się rozróżnić kilka stanowisk, które poniekąd starają się znaleźć rozwiązanie problemu dehumanizacji:
  1. odchodzenie od "prawa natury" jest świadomym wyborem ludzkości, "znudzonej" dotychczasową "polityką humanitarną", która stała się "reliktem człowieczeństwa",
  2. "nowa droga" wynika sama z zaistniałej postindustrialnej rzeczywistości, jednakże pozostaje procesem niekontrolowanym i nie wynika ze świadomych przemyśleń "obywateli wirtualnego społeczeństwa",
  3. staramy się zaimponować sami sobie, próbując przyjąć zasady "mechanicznej moralności" w ramach eksperymentu,
  4. nie mamy drogi ucieczki przed "normami turbocywilizacji", które pożerają świadomość jakiejkolwiek alternatywy, a co najgorsze - stoją "na straży wirtualnej wolności", występującej w charakterze jedynego możliwego, wymykającego się spod kontroli ratio humana i negującego woluntaryzm moralnoegzystencjalistycznego imperatywu kategorycznego.

Powszechnie uznaje się, że wynikła sytuacja "umasowienia wzorców etycznych, która pozostaje spuścizną minionych systemów totalitarnych",10) których owoce zbiera człowiek na przełomie drugiego i trzeciego milenium.11) Nie uznając założeń idei historycyzmu,12) możemy z powodzeniem uznać, iż nasze dzieje nie są zdeterminowane i "władza sądzenia"13) pozwoli działać człowiekowi rozsądnie, dopuszczając do głosu wolność konstruktywnego myślenia,14) zgodną ze "współczesnymi demokracjami", opartą na wolności politycznej, która jest "społecznym warunkiem ludzi moralnie odpowiedzialnych".15) Dziś nie możemy tłumaczyć swojej postawy przez odniesienie do totalitarnego zniewolenia, lecz zaczynamy odwoływać się do "determinacji cywilizacyjnej". Pewne wzorce etyczne "nie pasują" do "ontologii informatycznej", natomiast realna polityka "małych kroków",16) prowadzona m.in. w kierunku ocalenia człowieczeństwa na tle ekologicznym, wydaje się nie do przyjęcia na tle prowadzonej taktyki tzw. "spalonej ziemi". Nie sposób radykalnie zmienić polityki ekologicznej, z czym również wiązać by się musiały dla ludności, przystosowanej do powszechnych warunków egzystencjalnych, ujemne konsekwencje.17)

Niełatwo zatem wykrzyczeć swoje liberum veto wobec postępującego procesu "odczłowieczania", który jest ubocznym, nieprzewidzianym skutkiem na drodze do "raju", którego wizję przedstawia Dariusz Bitner, nakreślając tym samym pozytywny (istniejący) obraz na tle zaprzeczenia teraźniejszości.18)

Godną zastanowienia pozostaje kwestia analizy, czy rzeczywiście rozwój postępu i transformacja cywilizacyjna (obok przeobrażeń politycznych) - pociągają za sobą same ujemne skutki. Człowiek ma bowiem na celu ulepszenie życia, co musi się objawiać w kondycji psychofizycznej, nastawionej na podporządkowanie sobie zasobów naturalnych w rozsądny sposób. Wynaleziono wiele leków na śmiertelne niegdyś choroby, usprawniono systemy informacyjne, poprawił się komfort egzystencji. Pozostaje zatem postawić pytanie, czy te "plusy kulturowo-medyczne" przewyższają zagrożenia związane z techniką i nauką. Skoro tak, to powinniśmy odczuwać większe bezpieczeństwo, nie zaś dyskomfort psychiczny, powstający na skutek przymusu przystosowawczego do innowacji społecznych. Należy zastanowić się, czy tak naprawdę ludzkość pragnie powrócić do świata z poprzedniej epoki i czy potrafiłaby się odnaleźć przed niespełna kilkudziesięciu laty? Być może to nasza świadomość bardziej ulega zmianom niż rzeczywistość, dlatego przeciwnicy "bezwzględnego globalizmu" w pierwszym rzędzie obawiają się zmian psychologicznych a nie ontologicznych. Stawiając na szali świat początku wieku i końca dwudziestego stulecia, dochodzimy do wniosku, iż świadomość ludzka bardziej kreuje byt niż kontrowersyjne eksperymenty scjentystów. Znaleźć się w "jutrzejszym obłoku relacji człowiek - rzeczywistość" to nic innego, jak potrafić rozsądnie stawiać każdy krok, nie zaś hamować postęp. Jeśli przeważy rozsądek, nie zostaniemy niewolnikami własnej kultury masowej, którą wykreowaliśmy nie tylko w laboratorium. Ona wyszła z człowieka, nie pochodzi ze źródła z zewnątrz globu. Wiesław Sztumski komentuje tzw. ekologiczny humanizm jako humanizm prawdziwy.19) Ekologizm jako problematyka relacji człowiek - przyroda "czyni punkt wyjścia wszelkich rozważań antropologicznych", stając się tym samym odniesieniem prób weryfikacji aksjologicznej "postaw, zachowań i działań ludzkich". Przedstawicielem humanizmu ekologicznego jest model idealnego człowieka przyszłości - homo ecologicus20) - jednostki o "ekologicznym sumieniu".

Powyższy model pozostaje utopią. Do osiągnięcia tak wysokiej świadomości proekologicznej należałoby zmienić hierarchię wartości w sposób radykalny. Ludzkość jest w stanie zgodzić się tylko na to, co "się opłaca", lecz nie potrafi spojrzeć na to, czego nie widać wprost, wyrzekając się swego "środowiska na przyszłość". Ta krótkowzroczność polityki ekologicznej wiąże się z pragnieniem posiadania przy jednoczesnym braku odpowiedzialności społecznej, bez względu na zasady oraz warunki dotyczące wykorzystania otrzymywanych dóbr. Zwracając się ku posiadaniu, mimo woli zapomina się lub celowo pomija "osobowy sens słowa "być" i jego znaczenie w praktyce",21) nie pytając o to, jak "być". To się odbija na zdrowiu pokoleń, zwłaszcza najmłodszych,22) w związku z czym "żeby żyć i przeżyć, trzeba działać".23)

Idea zrównoważonego rozwoju,24) hamowanego destruktywnymi planami wzrostu produkcji przemysłowej, odbywającej się kosztem środowiska naturalnego, jest dzisiaj powszechnie znana, jednakże teoria zapobiegania mija się z działaniem na rzecz prewencji postępującej degradacji środowiska, a co za tym idzie - moralnych pobudek społecznych. Nieludzkie pustynie, jakimi stają się osiedla współczesnych wielkich miast,25) wpływają nie mniej degradująco na psychikę mieszkańców, niż dymiące kominy konglomeratów przemysłowych.26) Nie postęp sam w sobie, lecz niewłaściwy i "niezrównoważony postęp"27) pozostaje destruktywnym powodem degradacji biologicznej i etycznej, wytwarzając atmosferę frustracji i stresu.28) Brak zdolności do harmonijnego myślenia,29) zgodnego z naturą i wewnętrznymi potrzebami, jest spowodowany niepohamowanym wzrostem tempa, i taki postęp "pcha nas naprzód, ciągle wzywa, jak jakaś szatańska siła".30)

Zapytując o miejsce i cel istnienia jednostki w Kosmosie, nie będąc oryginalnym odpowiem, iż wszystkie działania ludzkości zmierzają do osiągnięcia szczęścia. Chociażby pojęcie kultury zostało maksymalnie zatomizowane, każde działanie musi zakładać dobro, ponieważ świadomie do zła nikt nie dąży. Szczęście jest jedno, tylko każdy inaczej je rozumie, a kiedy zawiedzie rozsądek, wówczas nie pozostaje nic innego, jak słuchać innych, o czym wspominał już Hezjod. Wolność wiąże się z tym, iż "w żadnym sensownym modelu życia nie może być pominięta kategoria szczęścia".31)

Marek Niechwiej


  1. H. Skolimowski, Medytacje, Wrocław 1991, s. 5.
  2. M. Lubański, Informacyjne i etyczne aspekty rozwojowej przemiany cywilizacyjnej, [w:] J. L. Krakowiak (red.), J. M. Dołęga (red.), Hipoteza ekologii uniwersalistycznej, Warszawa 1999, s. 97.
  3. Ibidem, s. 97.
  4. Ibidem, s. 98.
  5. J. Z. Hubert, B. Szymańska, Próba unaukowienia zasady miłości bliźniego, czyli propozycja modelu etyki uniwersalnej, opartej na pojęciach negentropii i synergii, [w:] J. L. Krakowiak (red.), J. M. Dołęga (red.), Hipoteza ekologii uniwersalistycznej, Warszawa 1999, s. 101.
  6. Ibidem, s. 102.
  7. Ibidem, s. 112
  8. Ibidem, s. 112.
  9. Ibidem, s. 112.
  10. Zob. A. Delorme, Antyekologiczna spuścizna..., op. cit.
  11. Por. R. Borkowski, Cywilizacja..., op. cit., s. 87-99.
  12. Por. K. R. Popper, Nędza historycyzmu, Warszawa 1999
  13. Por. K. R. Popper, Społeczeństwo..., op. cit.
  14. Por. Ibidem.
  15. Ibidem, s. 11.
  16. Por. R. Borkowski, Cywilizacja..., op. cit., s. 86.
  17. Zob. Ibidem, s. 87 - 99.
  18. D. Bitner, Trzy razy, Warszawa 1995, s. 179-180.
  19. W. Sztumski, Globalny plan ekologiczny Al. Gore'a z perspektywy uniwersalizmu, [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ziemia domem człowieka, Warszawa 1997, s. 151.
  20. Ibidem, s. 152
  21. Z. Gosz, Odpowiedzialność społeczna, a warunki środowiskowe życia człowieka - w aspekcie ochrony zdrowia, [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ochrona środowiska człowieka a jakość życia, Warszawa 1999, s. 159.
  22. Zob. Ibidem, s. 160-171.
  23. Ibidem, s. 171.
  24. Por. Ibidem, s. 159
  25. Por. L. Frąckiewicz, Społeczno-przestrzenne uwarunkowania patologii społecznej, "Polska 2000" 1985, nr 2.
  26. Por. R. Borkowski, Cywilizacja..., op. cit.
  27. H. Skolimowski, Pozytywne ekologiczne modele życia, [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ziemia domem człowieka, Warszawa 1997, s. 95.
  28. Ibidem, s. 95.
  29. Ibidem, s. 95.
  30. Ibidem, s. 95.
  31. Ibidem, s. 95.

W POSZUKIWANIU CZŁOWIEKA

Czym wyższe wieże wokół siebie stawiamy tym bardziej kurczy się dusza nasza. Czym szybciej jeżdżą nasze konie mechaniczne - tym dłuższa droga do samotności, co dusze wspiera. Czym więcej kanałów telewizyjnych pod naszymi palcami tym większy chaos w naszej głowie.1)

Skolimowski niczym Diogenes z latarnią poszukuje człowieka w tłumie naukowych wynalazków. Swoje spostrzeżenia odnosi do "społeczeństwa informatycznego"2) jako "iluzorycznego", tzn. stworzonego przez komputery, nie przez ludzi. "Wirtualni obywatele" zmieniają "etyczną osobowość" w "elektroniczną", będącą konsekwencją "rewolucji informatycznej".3) Po wnikliwszej analizie "nowego społeczeństwa" autor dochodzi do wniosku, iż "nie znajduje żadnego Społeczeństwa Informatycznego, wartego miana "społeczeństwa".4) Ta "nowa forma społeczna"5) odbiega od pojęcia socjologicznego. Skolimowski czuje się rozczarowany przeświadczeniem "nowoczesnych mieszkańców", którzy ulegają złudnemu mitowi "komputerowej społeczności", kierującej się "mechanicznymi zasadami odmiennej moralności technicznej", uznając go za słuszny. Tak A i tak "informacja w sferze informatycznej" pozostawia wiele do życzenia i odbiega od klasycznego pojęcia mądrości, której filozof poszukuje i którą rozważa.6) Wysuwa wręcz postulat stworzenia "społeczeństwa mądrości",7) w którym rządziliby rozważni i odpowiedzialni filozofowie. Nie podejmuje on wątku platońskiej Politei "mędrców doskonałych",8) krytykowanych przez Poppera,9) lecz stara się stworzyć strukturę o randze wolności sumienia połączonej z rozsądkiem i umiarem podejmowania różnorakich "decyzji egzystencjalnych".10) Skolimowski formułuje motto trzeciego Milenium, które brzmi: "w poszukiwaniu człowieka"11) - przesycone pesymizmem. Można pokusić się o konkluzję, że skoro przez kilka tysięcy lat nie odnaleziono człowieka, to na pewno nie zdołamy tego dokonać w najbliższej przyszłości. "Naturę obecnej technologii",12) sprowadzającej poszukiwania do sfery "kultury zaczadzonej w oparach zabłąkanego postępu",13) nie mogącej "ocalić godności Planety u progu Millenium",14) filozof kontrastuje z "koncepcją świata jako sanktuarium"15) otwierającego się w swoich perspektywach na "ludzkość przyszłości". "Światopogląd mechanistyczny" zastępuje "erą ekologiczną",16) jako nowym światopoglądem, kompatybilnym do "sponiewieranej natury ludzkiej".17) Dociera poprzez imperatyw moralny do "uniwersalnej sprawiedliwości" ("eko-sprawiedliwości", polegającej na działaniu zgodnym z etyką.)18) Stara się zrozumieć świat na nowo19) i wyjść naprzeciw "pogrążonemu w ciemnościach życiu", które przytłacza "zdrowy rozsądek przyszłości". Kreuje nową postawę wobec świata,20) postawę XXI w. - stulecia "ekologii i jednocześnie odrodzonej duchowości",21) człowieczeństwa i "witalizmu moralnego".

Ruchy ekologiczne to przede wszystkim praca nad samym sobą, nad świadomością i mentalnością ludzi.22) Przyjęcie zasady "sprzyjania czasu" (time is your friend; slow down)23) pomaga rozwiązywać pozytywnie "problematyczne relikty przeszłości" w "sanktuarium świata".24) Konsekwencją owego sanktuarium jest refleksyjne podejście do ekologii, połączone z konstruktywnym działaniem na podstawie woli, determinacji, miłości własnej i innych,25) jednym słowem chęci przetrwania i godnego "udzielania życia sobie oraz bliskim". Charakterystyka współczesnej "kultury ekologicznej"26) wzbudza mieszane uczucia. Trzeba zadać sobie pytanie, czy faktycznie nasza epoka nie sprzyja rozwojowi techniki w sposób przyjazny naturze? Być może rzeczywiście trzeba rozpocząć próbę przeprowadzenia "transformacji świadomości" człowieka, a wówczas wykreuje on odmienny od dotychczasowego "model pędu" ku przyszłości, który przeniesie ludzkość "na skrzydłach" w erę dobrobytu? Fascynacja agresją i złem27) nie może przecież zdominować osobowości do granic determinacji moralnej. "Antyetyka współczesności", którą tak bardzo negatywnie ocenia Skolimowski, nie musi być ujmowana w kategoriach z założenia destruktywnych. Nadmieniałem kilkakrotnie o rozsądku. Jeśli "człowiek nie może świadomie pragnąć dla siebie czegoś gorszego, mając lepsze to znaczy, że albo działanie jest dobre, albo decydent się myli i wówczas nieświadomie czyni zło. Niezbędne jest wówczas jego "uświadomienie", ponieważ opamiętanie się "konstruktora drogi do gwiazd" może położyć kres "obawom ontologicznym" conditio humana, zdążającej do "duchowości wyzwolonej od strachu o lepsze jutro". Nie warto zapominać o nadziei, której światło niejednokrotnie Skolimowski pomija, dochodząc tym samym do sprzeczności ze swoimi wcześniejszymi teoriami i koncepcjami osobowości.28) Świadomość utopijności normatywnej wizji przyszłej rzeczywistości nie zawsze musi się kojarzyć z odbieganiem od wersji pozytywnej świata, a morale nie do końca musi zmierzać ku upadkowi, stając się "odszczepieńcem klasycznej deontologii humanistycznej" pośród "nowej cywilizacji naukowo-pozytywnej".

Marek Niechwiej


  1. H. Skolimowski, Wizje Nowego Millenium, Kraków 1999, s. 5.
  2. H. Skolimowski, Technika a przeznaczenie człowieka, Warszawa 1995., s. 94-105
  3. Ibidem, s. 94.
  4. bidem, s. 94.
  5. Ibidem, s. 94.
  6. Ibidem, s. 102-105.
  7. Ibidem, s.105.
  8. Zob. Platon, Państwo,Prawa, Kęty 1999.
  9. Zob. K. R. Popper, Społeczeństwo otwarte..., op. cit.
  10. Zob. H. Skolimowski, Technika..., op. cit., s. 102-105.
  11. Ibidem, s. 5.
  12. Ibidem, s. 11.
  13. Ibidem, s. 7.
  14. Ibidem, s. 7.
  15. Ibidem, s. 12.
  16. Ibidem, s. 12.
  17. Por. Ibidem, s. 11-16.
  18. Ibidem, s. 13-16.
  19. Ibidem, s. 17-19.
  20. Ibidem, s. 16.
  21. Ibidem, s. 16.
  22. Ibidem, s.17-24.
  23. Ibidem, s. 24.
  24. Ibidem, s. 24.
  25. Ibidem, s. 24.
  26. Por. Ibidem, s. 111-117.
  27. Por. Ibidem, s. 117-124.
  28. Por. H. Skolimowski, Nadzieja matką mądrych, op. cit., s. 4 i następne.


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]