CZYM JEST W SWEJ ISTOCIE EKO-KOSMOLOGIA...?
Wiek dwudziesty pierwszy
będzie stuleciem ekologicznym
albo nie będzie go wcale.
Henryk Skolimowski
("Filozofia żyjąca - eko-filozofia jako drzewo życia")
Rozpatrzmy alternatywę, jaką mamy do zaoferowania w miejsce "zdegradowanej
cywilizacji", krytykowanej przez "człowieka ekologicznego", żyjącego wedle zasad
"ekologicznego humanizmu", czyli "ludzkiego podejścia" do Kosmosu. Dochodzimy
do przekonania, że eko-filozofia oraz eko-kosmologia zawiera się w jednolitym
pojęciu ekologii, z tym że termin eko-filozofia zbliża nas pod względem kojarzenia
do filozofii przyrody (pomijając znaczenie nauk empirycznych i skłaniając się ku
pojęciu humanistycznemu), zaś eko-kosmologia uczy zasad ogólnych rządzących Wszechświatem,
tyle że z punktu widzenia człowieka. Dlatego eko-kosmologię możemy swobodnie
określić mianem edukacji ekologicznej na skalę kosmiczną. Jednakże bez recepty na
"pokonanie zmaterializowanej filozofii współczesnej" nie będziemy mogli stworzyć
"zdrowej idei ekologicznego humanizmu". To pojęcie wiąże się z terminami
"ekologia oraz humanizm, zatem trzeba nakreślić relacje pomiędzy człowiekiem
(symbolem nowoczesnej kultury) i przyrodą (punktem odniesienia wszelkiej egzystencji)".
Idea ochrony przyrody jest powszechnie znana, lecz nie wszyscy są w stanie uznać jej
autentyczność. Można powiedzieć, że obywatele społeczeństwa nowego wieku odżegnują
się d odpowiedzialności za jej krzewienie, uznając etykę środowiskową za najnowszy
dział filozofii akademickiej, rozpatrywanej w "zaciszu laboratorium", nikomu
nie potrzebnej. Ta idea odwołuje się do jednej z najstarszych paremii "primum non nocere",
przypisywanej Hipokratesowi, w rzeczywistości zaś sformułowanej o wiele później.
Powyższa zasada ma na celu ochronę życia, odnosi się do pojęcia humanizmu i dlatego
z powodzeniem może być uznana przez "humanizm ekologiczny", tyle że w stosunku
do środowiska. Da się bowiem wyróżnić dwa sposoby dewastacji naturalnej:
- nieumiejętne gospodarowanie zasobami natury poprzez nadmierne ich wykorzystanie,
nie dające szans regeneracji,
- świadome niszczenie poprzez eksperymenty i zanieczyszczenia, degradacja przyrody.
Jeden i drugi sposób działania okazuje się szkodliwy. Wiedząc o samodzielnej
zdolności regenerowania się środowiska, przy zastosowaniu rozsądnej reguły "nie szkodzenia",
można stworzyć "ekologiczną kulturę" bez wyzbywania się stworzonej przez ostatnie
dziesięciolecia "naukowej tożsamości postępu". To właśnie nauka, połączona z pierwiastkiem
odpowiedzialności, powinna nieść receptę na "schorzenia nieograniczonej techniki".
Henryk Sandner pisze:
Gdybyśmy przeprowadzili błyskawiczny test, np. "z czym kojarzą się słowa - ochrona przyrody?",
usłyszelibyśmy w odpowiedzi: żubr, dąb Jagiełły, Kampinos, Yellowstone, przełom Dunajca,
szarotka, brzoza ojcowska itd. Od osób bliżej znających zagadnienie usłyszelibyśmy
jeszcze wiele innych nazw roślin i zwierząt podlegających ochronie gatunkowej, a również
nazwy parków narodowych. Usłyszelibyśmy tez o Lidze Ochrony Przyrody i padłoby nazwisko
profesor Szafera. Ale np. takie pojęcia jak woda, powietrze, krajobraz naturalny,
krajobraz zagospodarowany...?1)
Brak zatem w świadomości człowieka poczucia odpowiedzialności w znaczeniu abstrakcyjnym.
Potrafimy chronić drzewo, które na naszych oczach usycha, jednakże ciężko wyobrazić sobie,
że to jest efekt złożonego procesu, którego początku należy upatrywać gdzieś zupełnie indziej.
Do tego jest niezbędna "świadomość środowiskowa", czyli przyswojenie elementów wiedzy,
co jest wyzwaniem dla współczesnej edukacji ekologicznej, która winna być konsekwentnie
prowadzona na arenie międzynarodowej2). Sprowadza się ona
do wyjaśnienia właściwych relacji pomiędzy społeczeństwem, ekonomią i środowiskiem.
Te trzy dziedziny współzależą od siebie i poprzez kształtowanie się wzajemnie przyczyniają się
do rozwoju, umożliwiającego rozsądne zaspokajanie naturalnych potrzeb współczesnego
oraz przyszłego pokolenia ludzkości, "bez naruszania harmonii przyrody"3).
Rozwój ten powinien przebiegać w sposób trwały i zrównoważony, kierowany przez polityków według
zaleceń ekologów, mających wgląd w stan faktyczny zasobów naturalnych i ich eksploatacji
przemysłowej, ekonomicznej i społecznej. Według postulatów Polskiej Strategii Edukacji
Ekologicznej cele edukacyjne sformułowano następująco:
- jak najszybsze uświadomienie społeczeństwa, wszystkich grup społecznych, w
zakresie ochrony środowiska oraz trwałego i zrównoważonego rozwoju;
- upowszechnienie dostępu do kształcenia w zakresie ochrony środowiska oraz trwałego i zrównoważonego
rozwoju, a także edukacji społecznej wszystkich grup, od wieku szkolnego do dorosłego;
- promowanie zintegrowanego podejścia do zagadnień związanych z ochroną środowiska oraz trwałym
i zrównoważonym rozwojem, wraz z kwestiami demograficznymi - ma to nastąpić we wszystkich
programach kształcenia;
- skoncentrowanie się na najważniejszych problemach związanych z ochroną środowiska oraz
trwałym i zrównoważonym rozwojem w skali lokalnej, przy wykorzystaniu najlepszych dostępnych
metod naukowych;
- skoncentrowanie się na szkoleniu decydentów na wszystkich szczeblach procesu
decyzyjnego4).
Edukacja ekologiczna w Polsce, której postulatem jest wpływanie poprzez teorię i naukę
na przyszły kształt działalności proekologicznej, prowadzonej przez odpowiedzialnych decydentów,
realizuje ponadto te same cele, jakie zostały jasno sformułowane w międzynarodowych dokumentach,
dotyczących edukacji ekologicznej. Są to m.in.:
- Kształtowanie pełnej świadomości społeczeństwa nt. spraw związanych z politycznymi,
ekonomicznymi, społecznymi i ekologicznymi relacjami na terenach miejskich i wiejskich.
- Stworzenie możliwości zdobywania wiedzy, kształtowania postaw, wartości i przekonań,
a także kształtowania umiejętności niezbędnych przy ochronie środowiska.
- Tworzenie nowych wzorców zachowań jednostek, grup i społeczeństw, uwzględniających
zastaną jakość środowiska5).
Ponadto w programie Polskiej Strategii Edukacji Ekologicznej znajdujemy wytyczne
odnośnie zakresu szkolenia. Przez podnoszenie problemów o niewielkiej wadze docieramy
do świadomości złożonych procesów, wpływających na sytuację ekologiczną. Jednakże okres
"uświadamiania" przypada na najmłodsze lata, kształtując "osobowość indywidualną i zbiorową"
przyszłego społeczeństwa. Na prostych przykładach można uczyć się zapobiegania
"katastrofom globalnym", analizując udział nawet najmniejszych przestrzeni w rozwoju
ochrony środowiska. Zaniechanie niedozwolonych eksperymentów, wypuszczania trucizn
chemicznych do wód i powietrza - to etap końcowy ukształtowanej przez proces tworzenia
"świadomości ekologicznej" postawy współczesnego człowieka (i społeczeństwa), mający
na celu uzdrowienie relacji ludzi z "ożywioną materią", traktowaną niejednokrotnie
w sposób instrumentalny i bezkształtny. Doniosłą rolę mają do odegrania środki masowego
przekazu, z dużą częstotliwością nagłaśniające "informacje o charakterze alarmistycznym".
Edukacja ekologiczna kształtuje całościowy obraz relacji pomiędzy człowiekiem, społeczeństwem
i przyrodą. Ukazuje zależność człowieka od środowiska, oraz uczy odpowiedzialności za zmiany dokonywane
w naturalnym środowisku. Edukację ekologiczną należy traktować jako nieodłączny element całego
procesu edukacyjnego, a także polityki informacyjnej, strategii gospodarczej i ochrony zdrowia
ludności. (...)
Cele, zadania i metody edukacji ekologicznej powinny wynikać z przyjętych założeń rozwoju zrównoważonego.
Podniesienie świadomości ekologicznej jest jedną z pilniejszych potrzeb kraju i jednocześnie
warunkiem zapewniającym Polsce właściwe miejsce w zjednoczonej Europie. Należy zadbać o to,
by poprawa nastąpiła zarówno wśród młodego pokolenia, jak i u ludzi dorosłych, zwłaszcza pracujących
i podejmujących decyzje.
Źródeł inspiracji dla edukacji środowiskowej można poszukiwać wszędzie. W szczególności wykorzystać
należy wszystkie cenne tradycje narodowe, kulturowe, religijne oraz współczesne prądy ekologiczne.
Edukacja ekologiczna czerpać powinna ze zgromadzonej wiedzy przyrodniczej, socjologicznej, ekonomicznej
i humanistycznej.
Pozostaje do rozwiązania kwestia praktyczna wcielenia pięknych ideałów w życie, nad czym dyskutuje się
u progu nowego wieku. Nie sposób pominąć istotnej kwestii, dotyczącej wszelkich prognoz oraz przedsięwzięć
ekologicznych w Polsce na przełomie XX i XXI w. wiążą się ze skromnymi możliwościami finansowymi.
Poruszono na niej problematykę moralnego obowiązku zapewnienia godnej egzystencji przyszłym
pokoleniom. Trzeba przełamać wiele dotychczasowych stereotypów myślenia i działania, aby osiągnąć
ten humanistyczny cel6). Mikołaj L. Lipowski wysuwa zagadnienie "biznesu
ekologicznego" w aktualnych "realiach ekonomicznych współczesnego świata"7).
Jest to określenie zawodowego zajmowania się ochroną środowiska. Zachodzi jednak obawa defraudacji
"grubych pieniędzy", składanych rzekomo na inwestycje ekologiczne przez rzesze społeczeństwa
w instytucjach proekologicznych. Stanowi to efekt zaistnienia procesów bezwzględnej gospodarki
rynkowej, zależnej w dużej mierze od dobrej woli i moralności wykorzystania zgromadzonych pieniędzy
przez "ekologicznego inwestora". Wszelkie malwersacje są wynikiem nieuczciwości nie tylko
człowieka względem człowieka, ale i wobec "chronionego" środowiska. Lipowski doszukuje się
pewnej analogii we współczesnym świecie pomiędzy produkcją żywności i działaniem proekologicznym.
Obie dziedziny przedstawia jako dotowane przez społeczeństwo, determinowane przez te czynniki
(zdrowa żywność łączy się z czystym środowiskiem etc.). Zadaje pytanie, czy wobec konieczności
rychłego rozwiązania problemów globalnych ludzkość nie będzie zmuszona do odmiennego niż
niegdyś ustosunkowania się do owego "rachunku ekonomicznego"? Na zakończenie Lipowski stwierdza,
że ekologia nie powinna być domeną właściwą dla sfery działalności polityków. Jest
to ważki problem, jednakże nie podpada on pod funkcję polityczną, która zawsze kończy się
na teoretycznym omówieniu problemu, który siłą rzeczy "umiera śmiercią naturalną".
Zobowiązania względem ludzkości nie mogą przecież czekać. Autor namawia do spełniania
"potencjalnych czynów", będących najczęściej efektem przemyśleń, generowanych żywymi
dyskusjami w gronie najwyższych przedstawicieli państwowych. Jednakże ekologia potrzebuje
własnych, odpowiedzialnych ekspertów, którzy wzięliby w swoje ręce najbliższy los Ziemi
oraz jej mieszkańców. Na tym właśnie aspekcie należy skupić swoją twórczą energię, nie dopuszczając,
aby teoria mijała się z praktyką i odwrotnie.
Marek Niechwiej
1. H. Sandner, Ochrona zasobów..., op. cit., s. 5.
2. Przez edukację do trwałego i zrównoważonego rozwoju (Polska Strategia Edukacji Ekologicznej), [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ziemia domem człowieka, Warszawa 1997, t. II, s. 102-105.
3. Ibidem, s. 105.
4. Ibidem, s. 105-106.
5. Ibidem, s. 106.
6. M. L. Lipowski, Jak praktycznie realizować ekologiczną kulturę umysłową (głos w dyskusji), [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ziemia domem człowieka, Warszawa 1997, t. II, s. 135.
7. Ibidem, s. 135.
10 LAT "INNEGO ŚWIATA"
Redakcja pisma anarchistycznego "Inny świat" zaprasza swych współpracowników i czytelników
na imprezę okolicznościową z okazji 10 urodzin pisma. Impreza ta odbędzie się w Mielcu 6.9.2003.
W programie m.in. wykłady poruszające tematykę mediów niezależnych, wystawy, pokazy artystyczne
i biesiada anarchistyczna na Wyspie Wolności! Szczegóły wkrótce! Wszelkie informacje pod namiarami:
EKOLOGICZNE WARTOŚCI
|
Wydaje się, że u progu naszego stulecia ludzkość uległa fin de siecle'owemu nastrojowi
niepewności, aby pod koniec tysiąclecia pogrążyć się w jeszcze większej mistyce,
co wraz z dominującym obecnie dążeniem do szybkich przemian pogłębiło powszechne
dziś poczucie niepewności.1)
|
Rozważając problematykę "ekologicznych wartości" napotykamy na "trudności z ich dystrybucją",
tzn. uznajemy, iż wyczerpało się "źródło klasycznej aksjologii". Wiąże się to z powstawaniem
społeczeństwa tak bardzo różniącego się od dzisiejszego, jak rożna była cywilizacja
wielkoprzemysłowa od poprzedzającej ją, długoletniej kultury rolniczej. Kompleksowy rozwój
nowych technologii doprowadził do powstania rozdźwięku pomiędzy Północą i Południem naszego
globu. Nie bez znaczenia pozostaje również eksplozja demograficzna, która stawia pod znakiem
zapytania dostateczność zaopatrzenia "Trzeciego Świata" (termin dzisiaj rzadko używany)
w żywność czy jego dostęp do informacji. "Społeczeństwo ery informatyki" (czy też "społeczeństwo
usług") i jego styl życia stwarzają wizję "eksplozji aksjologicznej" świata, w którym
liczyć się będzie dostęp do nowatorskich urządzeń technicznych, nie zaś stopień zaangażowania
moralnego w stosunkach międzyludzkich. Doprowadzi to do kolejnej "frustracji ekonomicznej"
Południa i polaryzacji ludzkości na społeczeństwa "mikroelektroniczne" i "prehistoryczne,
opierające się na nieograniczonych, "nieużytecznych" zasobach ludzkich. Na przełomie lat
osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia historia "przyśpieszyła swój
bieg", uznając "postkomunistyczne molochy" za relikt mrocznego okresu historii,
pozostawiając im "pluralistyczną gamę wartości". Jednocześnie atak Iraku na Kuwejt (1990)
wywołał kryzys w Zatoce Perskiej, pociągający za sobą interwencję Stanów Zjednoczonych.
Zakończenie "zimnej wojny" oraz związana z tym wydarzeniem "wielka przemiana" (określana
w stosunkach międzynarodowych jako The Great Transition) zapoczątkowała nie tylko nowe
konflikty poszczególnych narodów, ale i wzmożone oddziaływanie człowieka na środowisko.
Klub Rzymski przyjmuje termin "the world problematique" dla określenia procesu
globalnej transformacji i związanego z nią chaosu. Wraz z końcem konfliktu Wschód-Zachód
nie rozwiązano scysji różnorakich nacjonalizmów, wybuchających ze zwielokrotnionym
natężeniem, uprzednio utajonych, a zwłaszcza nie podjęto ostatecznej decyzji (i zdecydowanych
kroków) odnośnie kwestii rozbrojenia nuklearnego, a przynajmniej jego ograniczenia
(ów problem wyniknął przy okazji działań zbrojnych w Zatoce Perskiej, siejąc powszechną obawę).
Obecnie przejawy siły stały się możliwe do zamanifestowania, co ograniczano w epoce
powszechnej "równowagi strachu". Kolejnym problemem globalnym staje się różnica
kulturowo-religijna pomiędzy akcentującym swą hegemonię Zachodem (pod przywództwem
Stanów Zjednoczonych) a muzułmańskim światem arabskim. Przemiany przybierają coraz szybsze
tempo i wymykają się spod kontroli, uniemożliwiając trudne do rozszyfrowania prognozy
na przyszłość. Sturm und Drang powszechnej rewolucji globalnej charakteryzuje się
ofensywą przemian na wszystkich frontach jednocześnie, pozbawiając ją jednoznacznej
do zdefiniowania podbudowy ideologicznej. Kształtuje ją "bezprecedensowy kompleks
geostrategicznych wstrząsów - społecznych, ekonomicznych, technologicznych, kulturowych
i etycznych"2). Te najrozmaitsze kombinacje
wytwarzają niemożliwe do przewidzenia zmiany sytuacyjne. Złe pokierowanie "ogólnoświatowego
wymiaru zdarzeń" może zagrozić rodzajowi ludzkiemu, który staje przed podwójnym wyzwaniem:
- w jaki sposób odnaleźć zawiłą drogę ku zrozumieniu zmodernizowanego świata, zawierającego w
sobie więcej zagadek niż odpowiedzi,
- jak - "pośród tej mgły niepewności" - nabyć zdolności do kierowania wyalienowanym światem i
nie pozwolić się przez niego zdominować.
Łatwo wytyczyć sobie normatywny cel, jednakże trudności piętrzą się przy okazji jego realizacji.
Dokonanie jednoznacznej oceny "zasobów materialnych, ludzkich i moralnych, które by pozwoliły
tę naszą wizję zrealizować i utrzymać"3) - nie zostało
starannie przeprowadzone, jeżeli w ogóle jest to możliwe do zrobienia. Doprowadzenie do stworzenia
"nowej światowej społeczności" wymaga silnej determinacji i zaangażowania ludzkiej energii
i woli politycznej. Minęły już czasy rywalizacji nuklearną oraz eksplozję demograficzną,
ustępując miejsca trosce o utrzymanie środowiska naturalnego w postaci przypominającej
jeszcze przyrodę. Wypatrywanie "horyzontu elektronicznej epoki" wiąże się z zagrożeniami,
które "wołają człowieka" dzisiaj, chociaż on przebywa już o wiele dalej na drodze do bogactwa
materialnego. Nie ma niczego złego w korzystaniu z zasobów Ziemi, jednakże nie można się
godzić na jej plądrowanie w imię stworzenia "raju na Ziemi". Scenariusz przyszłości pisze
życie i dlatego koniecznym staje się wyostrzenie bądź obudzenie zainteresowania Planetą,
która to życie pielęgnuje. Dlatego wszelkie kontrowersje opierają się o kluczowe pytanie
"być albo nie być", natomiast przekonanie się o powadze problemu będzie możliwe do rozstrzygnięcia
tylko wówczas, kiedy wybierzemy opcję "być".
Postawmy pytanie, w którym miejscu znaleźć obiektywne źródło wartości i czy takowe w ogóle
da się określić? Jeśli nie, oznaczałoby to, iż "dawna aksjologia" bezpowrotnie straciła
na znaczeniu i wraz z przemianami "wirtualnego społeczeństwa" ulegamy także "wirtualnej aksjologii",
a tak bardzo chciałoby się zakosztować tej "realnej". Krzysztof J. Kilian, odwołując się
do opinii Skolimowskiego, cytuje stwierdzenie, że nikt nie może wystąpić przeciwko
postępowi4). Zamiast imperatywu moralnego mamy
"imperatyw cywilizacyjny". Wraz z nim odnosimy się do terminologii empiryzmu, scjentyzmu,
elitaryzmu - uprzednio "nie znanych" (w znaczeniu "nie kojarzonych" w tym zakresie). Technika
("imperatyw techniczny") z pozycji narzędzia do osiągania celów przekroczyła "granice swej
instrumentalności" i przekształciła się w "cel sam w sobie", stając się kamieniem milowym
na drodze do "scjentystycznej alienacji względem "prymitywnej przyrody" i zachowując stanowisko
"społecznego hegemona" w znaczeniu powszechnego pożądania jako wymiernika "nowoczesnej wartości".
Jedynym ratunkiem, jaki proponuje Skolimowski dla cybernetycznego homo novus,
staje się pozytywne rozwiązanie w postaci "nowej społecznej utopii bazującej na "traktowaniu
natury jako podmiotu (w greckim rozumieniu takiego nastawienia) wraz ze społecznym do niej
podejściem"5). Zapewne Arystoteles nigdy
nie przewidział, iż jego poglądy będą cytowane w podobnym znaczeniu, jednakże nie znajdujemy
w tym wypadku innej alternatywy ideologicznej, jak tylko "powrót do korzeni". Nie potwierdzając
do końca przekonania, że Grecy w dziedzinie filozofii wymyślili już wszystko (Skolimowski
jest bliski temu przeświadczeniu), nie sposób odmówić słuszności tego typu metodzie
zaradzenia współczesnym bolączkom "naukowości". Człowiek nieco wyprzedził sam siebie
w "rozważaniach postępowych" bądź też nie przewidział skutków własnej działalności.
Chcąc jakoś się do tego ustosunkować pragnę porównać relacje człowiek-przyroda
do niewykorzystanej filozofii dialogu, zapoczątkowanej jeszcze przez Sokratesa. Współcześnie
ludzkość prowadzi "dialog z własnym czasem". Ta "filozofia spotkania" uświadamia człowieka,
który oczekuje na swoją szansę, aby "zaistnieć". Nauka o człowieku (antropologia
filozoficzna), niegdyś uznana za priorytetową dziedzinę "wysiłków umysłowych",
ma dzisiaj "konkurencję" w postaci "nauki o przyrodzie", i to bynajmniej nie w charakterze
nauk ścisłych, lecz humanistycznych.
Janusz Sztumski wskazuje na egzystencję jednostki w dwóch środowiskach: naturalnym
i społecznym6). "Świat wartości", wolny
od mitologizacji, stanowi swoiste "trzecie środowisko", czyli kulturę, to co humanistyczne,
cenne, wspólne społeczeństwu. Jednoznaczne zdefiniowanie pojęcia wartości stwarza trudności
natury lingwistycznej, jeśli w ogóle jest możliwe do opisania. Jest to element abstrakcyjny,
ujęty w świadomości, dobrze rozumiany intuicyjnie. Ze względu na desygnat terminu
"wartość" Sztumski wymienia:
- przedmiot szanowanego lub pożądanego dobra materialnego bądź niematerialnego,
- wzorzec (model), ukierunkowujący działanie i sposób zachowania się ludzi,
- przejaw stosunku podmiotu do przedmiotu (ocena),
- kryterium oceny wszelkiej wartości ze względu na rodzaj dokonywanego wyboru
(np. z punktu widzenia naukowego, moralnego, estetycznego, pragmatycznego etc.).
Powyższa próba definiowania wartości na płaszczyźnie interdyscyplinarnej nie jest wyczerpująca.
Mogą być one trwałe albo efemeryczne (podział ze względu na stabilność), przy czym da się
za Stanisławem Ossowskim uznać "wartości uroczyste" i "życia
codziennego"7) (komentowane przez Sztumskiego),
podobnie jak powiemy o "wartościach racjonalnych" (realnych do spełnienia) a także "irracjonalnych"
(nigdy nie urzeczywistnionych, nierealnych do spełnienia). Poszukując nieustannie wartości
obiektywnych dochodzimy do zagadnień natury etycznej, poszukując tym razem uniwersalnej
moralności, prowadząc badania tejże pod kontem współczesnej psychologii
i kultury8), traktującej człowieka w kategoriach
"immanentnego indywiduum". Wówczas wartość wewnętrzna człowieka, stanowiąca jego "centrum
osobowe", odzwierciedla ludzką tożsamość. Zbliżamy się wówczas do pojęcia "aksjologicznego
centrum osobowego" (R. Ingarden) oraz ludzkich wartości osobowych i moralnych. Jedynie przez
podobny pryzmat możemy jednoznacznie określić autonomię i trwałość "tożsamości cywilizacji",
tworzonej jako jedność przez "tożsamych z nią obywateli".
Marek Niechwiej
1. A. King, B. Schneider, Pierwsza rewolucja globalna. Jak przetrwać? (Raport Rady Klubu Rzymskiego), Warszawa 1992, s. 21.
2. Ibidem, s. 23.
3. Ibidem, s. 24.
4. K. J. Kilian, Quo vadis techniko, [w:] S. Czerniak i inni (red.), Edukacja filozoficzna, Warszawa 1993, nr 16, s. 208.
5. Ibidem, s. 208.
6. J. Sztumski, "Świat wartości" jako specyficzne i uniwersalne środowisko człowieka, [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ekologia ducha, War-szawa 1999, s. 118.
7. Ibidem, s. 125.
8. Zob. A. Mirski, Wkład współczesnej psychologii do badań nad etyka uniwersalną, [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ekologia ducha, War-szawa 1999, s. 127-141.
NOWATORSKIE KIERUNKI W OCHRONIE PRZYRODY A MĄDROŚĆ STAROŻYTNA
|
Resort środowiska i Lasy Państwowe oba w jednym Ministerstwie Środowiska - wprowadzają
w ostatnim czasie wiele nowatorskich rozwiązań w ochronie przyrody. Rozwiązania te są
tak unikatowe, że wśród bardziej zachowawczych obywateli budzą sprzeciw, choć nie powinny.
Chiński mistrz Lao Tsy, autor księgi mądrości Tao te king już przed wiekami pouczał,
że zbyt ostry miecz szybko się tępi, a słowa prawdy są paradoksem.
|
Właśnie wzorując się na starodawnych mądrościach taoistycznych przedstawiciele resortu
środowiska przekonują obywateli, że najlepszą formą ochrony szczytów Tatr przed nadmierną
penetracją turystyczną jest dwukrotne zwiększenie przepustowości kolejki linowej na Kasprowy
Wierch. Jest to rozwiązanie nowoczesne - zapewniają pracownicy Ministerstwa Środowiska,
bo ruch turystów będzie monitorowany. Z tych samych powodów ochroną żubrów w Puszczy Białowieskiej
mają się zająć myśliwi. Czynna ochrona przyrody, dopasowana do gospodarki rynkowej,
polegająca na strzelaniu do żubrów jest bardzo nowoczesnym rozwiązaniem, bo za zarobione
pieniądze - zdaniem podsekretarza stanu w rzeczonym ministerstwie - będzie można te żubry
chronić "jak własne dzieci".
Z kolei leśnicy podjęli się ogromnej pracy edukacyjnej, której zadaniem jest wytłumaczenie
laikom, że ochrona przyrody polega na wycinaniu drzew. Czym starsze drzewo się wytnie - tym
dla przyrody lepiej. Mistrz Lao Tsy pisał, że wielkie drzewo łatwo łamie wiatr, podczas
gdy cienka trawa tylko się ugina. Idąc tropem wielkiego chińskiego mistrza leśnicy postanowili
dać szansę dla życia młodym drzewom i znieść moratorium na wycinanie ponadstuletnich drzew
w Puszczy Białowieskiej. Dzięki takiej nowoczesnej formie ochrony przyrody nie będzie się
marnowała na pniu wspaniała okleina dębowa, a zarazem młodzież leśna w postaci siewek
grabów, klonów, świerków czy lip nie będzie ulegała swoistej "aborcji" - jak niewycinanie
starych drzew nazwał jeden z puszczańskich nadleśniczych.
Te nowatorskie rozwiązania w ochronie przyrody wymagają jeszcze semantycznych dopracowań:
należy usunąć z programów szkolnych takie słowa jak "wyrąb", "wycinka", "zniszczenie"
i zastąpić je, zgodnie z duchem czasu, pojęciami nowoczesnymi: "pielęgnacja", "ochrona"
i "rozwój", bo przecież rozwój musi być!
Janusz Korbel
Inicjatywa LESZA
http://www.lesza.most.org.pl
10.2.2003
JESTEŚMY W STANIE WOJNY?
|
Nie piszemy tu o wojnach z użyciem karabinów, bomb czy rakiet, gdzie wróg
jest względnie jasno zdefiniowany. Chodzi o konflikty jakie rozgrywają się
wewnątrz naszego społeczeństwa, prowadzone z powodu egoizmu, broniami
nienawiści, kłamstwa, cynizmu... w miejscach pracy, w domu, szkole, a także
wewnątrz nas samych. Piszemy także o wojnie "cywilizacyjnej" i nie chodzi
tu o bynajmniej o konflikt "południa z północą". Chodzi o wojnę cywilizacji
eksploatacji (środowiska i ludzi) z cywilizacją zrównoważonego
współistnienia, a więc konflikt między dwoma systemami wartości, który jest
trudno dostrzegalny. Wymaga on bowiem wnikliwości i wiedzy, refleksji i odwagi
w myśleniu, ale nieuchronnie, chociaż powoli, przybiera na sile. I w pewnym
momencie staniesz wobec konieczności dokonania wyboru...
|
KIERUNKI MYŚLENIA DLA NOWEJ FORMACJI SPOŁECZNO-POLITYCZNEJ
1. Prognoza rozwoju cywilizacji
Ta część opiera się na prognozie według Alvina i Heidi Tofflerów. Są to autorzy znanych
na świecie wizjonerskich prac na temat współczesności. Udało im się z wyprzedzeniem - czasami
o kilka dziesięcioleci - opisać wiele zdarzeń, które potem wstrząsały światem. Mówili o komputerach,
o upadku ZSRR, zjednoczeniu Niemiec, rozpadzie rodziny komórkowej, klonowaniu i kontroli urodzin,
o nowych formach organizacji antybiurokratycznych, mnożeniu się nisz rynkowych i nisz
komunikacyjnych, o rozwoju aliansów politycznych na rzecz jednej, konkretnej sprawy,
o grupach nieformalnych i zainteresowaniu demokracją elektroniczną.
Prace Tofflerów wywarły wielki wpływ na strategie poczynań niektórych przywódców gospodarczych
i politycznych. Część strategów gospodarczych zaczęło przekształcać podległe im organizacje tak,
aby przygotować je do nadejścia XXI wieku. Przykładem jest dowództwo Szkolenia i Doktryny Wojennej
Armii Lądowej USA. Istotą nowej koncepcji wojennej stał się system bardziej elastyczny, dynamiczny
i zdecentralizowany, oparty na wymianie informacji; system, który wykorzystuje lokalne,
bezpośrednio związane z polem bitwy zasoby i odwołuje się do decyzji znakomicie wyszkolonych,
w dużym stopniu niezależnych dowódców.
Tofflerowie wyodrębniają w historii ludzkiej cywilizacji trzy wielkie fale przemian.
Pierwsza fala - to rewolucja rolnicza, która ciągnęła się tysiące lat. Druga - to czas,
w którym powstała cywilizacja przemysłowa, trwała ledwie trzysta lat. I trzecia, której
świadkami jesteśmy dzisiaj, rozpoczęła się od rewolucji informatycznej.
Nieuchronność zmiany - trzecia fala
W dzisiejszym świecie społeczeństwa są całościami złożonymi z wielkiej mnogości elementów,
które łączą zawiłe i liczne pętle sprzężenia zwrotnego. Tworzy to niesłychanie skomplikowany
układ wzajemnego oddziaływania. Im bardziej wzrasta złożoność tych całości, tym większa jest
rola wiedzy, która zapewnia możliwość ekonomicznego i ekologicznego trwania.
Nieskończona jest lista problemów, przed którymi staje nasze społeczeństwo. Widzimy jak
na skutek nieefektywności i korupcji wali się autorytet najróżniejszych szacownych instytucji.
Powszechna i dręcząca staje się potrzeba radykalnych zmian. Pojawia się setki inicjatyw,
z których każda twierdzi, że jest fundamentalna i rewolucyjna. Tymczasem nowe ustawy,
regulacje, plany i przedsięwzięcia, które miały za zadanie rozwiązać trudności, powracają
do nas niczym bumerang i pogarszają sytuację oraz przyczyniają się do pogłębienia uczucia,
że już nic nie da się zrobić. W takiej sytuacji pojawia się groźna dla każdej demokracji
tęsknota za "zbawcą na białym koniu", czego przykładem jest rosnąca popularność różnego
typu populistów.
Ludzie zaczynają odczuwać znużenie i irytację dziennikarzami i politykami. Coraz
więcej ludzi uważa partyjne zmagania za rodzaj maskarady; kosztownej, nierzetelnej
i nieuczciwej. A coraz częściej pojawiające się pytanie: "czy to, kto wygra ma jakieś
znaczenie?" ma niewątpliwie wpływ na spadającą frekwencję podczas kolejnych wyborów.
Scentralizowana biurokracja jest jedną z naczelnych form społeczeństw przemijającej
drugiej fali. Współzawodnictwo w świecie ekonomii zmusza największe korporacje
do rozpaczliwych prób pozbycia się własnego garbu urzędniczego i poszukania innych
form zarządzania. Natomiast agencjom rządowym - jak na razie - udaje się opierać
wszelkim próbom odmiany i zachować dawną nieruchawą postać. Elity drugiej fali walczą
o zachowanie przeszłości, gdyż to dzięki dawnym zasadom doszły do znaczenia
i bogactwa, któremu zagrażają wszelkie reformatorskie pomysły. Sektory drugiej
fali wspierane są także przez intelektualistów i nauczycieli akademickich, którzy
otrzymują gaże, stypendia bądź fundusze badawcze od różnorakich instytucji
związanych z cywilizacją industrialną. Ich zadaniem jest dobór korzystnych dla
tej cywilizacji danych oraz ideologicznych argumentów i sloganów.
Najłatwiejszym sposobem na ustalenie czy jakaś inicjatywa należy do drugiej
lub trzeciej fali, jest postawienie pytania, czy nie odwołuje się ona do modelu
fabryki. Np. szkoły ciągle działają jak fabryki, w których surowiec (uczniowie)
poddawany jest standardowej obróbce oraz rutynowej kontroli. Gdy spotykamy jakąś
inicjatywę edukacyjną, wystarczy zapytać: czy jej celem jest usprawnienie działania
"fabryki", czy też zamierza ona uwolnić się od systemu fabrycznego, aby zastąpić
go kształceniem bardziej zindywidualizowanym, bardziej dostosowanym do osobowości
ucznia, uaktywniającym jego ukryte predyspozycje i talenty.
Podobne pytania trzeba stawiać tam, gdzie chodzi o reformę systemu gopodarczego,
ochronę zdrowia, zasiłki społeczne, reorganizację biurokracji.
Współczesna gospodarka nie potrafi już poradzić sobie z wielką częścią
bezrobotnych, ponieważ tradycyjne środki zaradcze okazują się nieskuteczne.
Konieczna jest radykalna reforma elementów systemu ekonomicznego, jak przede
wszystkim system monetarny. Poza tym bezrobocie nabiera także charakteru
jakościowego, a nie tylko ilościowego. Efektywna strategia walki z bezrobociem
w mniejszym stopniu musi polegać na alokacji bogactwa, a w znacznie większym
na alokacji wiedzy i władzy. Trzeba ludzi przygotowywać poprzez szkolenia,
ćwiczenia praktyczne i obserwacje uczestniczące, do prac w coraz szybciej
rozwijającej się sferze usług (różne formy opieki, profilaktyki, doradztwa,
kształcenia, ochrona własności, bezpieczeństwo, zarządzanie i nadzór nad
funkcjonowaniem lokalnych systemów ekonomiczno-społecznych, rozrywka,
turystyka, usługi informacyjne, przy naprawie sprzętu elektronicznego,
usuwaniu odpadów, produkcji ekologicznej żywności, w policji, straży pożarnej,
opiece nad dziećmi - co staje się coraz większym kłopotem w milionach rodzin,
w których oboje rodziców pracuje i wielu innych).
Współczesne rządy usiłują podejmować zbyt wiele decyzji na temat wielu
raptownie zmieniających się i skomplikowanych rzeczy, o których politycy mają
coraz mniejsze pojęcie.
Systemy sprzężeń zwrotnych pochodzących z drugiej fali (jak np. wybory czy
badania opinii publicznej) są niewydolne. Przy dzisiejszych topornych narzędziach
politycznych żaden z posłów nie jest nawet w stanie dotrzeć do niezliczonych grupek,
których interesy ma reprezentować, a cóż dopiero mówić o efektywnej obronie ich interesów.
Upada także teoria rządu przedstawicielskiego jako mediatora. Paraliż instytucji
przedstawicielskich oznacza, że wiele decyzji, które obecnie podejmowane są przez
niewielką liczbę pseudoreprezentantów, będzie musiało być przekazanych samym wyborcom:
"skoro wybierani przez nas rozjemcy nie potrafią zawierać umów w naszym imieniu,
musimy to robić sami. Jeśli prawa przez nich stanowione coraz bardziej odbiegają
do naszych potrzeb, to musimy sprawy przejąć we własne ręce". Do tego jednak
potrzeba nowych instytucji i nowych technologii. Nie wystarcza już sama wymiana
przywódców, nieodzowny jest także nowy podział decyzji.
Zbyt wiele rozstrzygnięć podejmowanych jest na szczeblu centralnym, a ta struktura
nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi problemami życia społecznego.
Nie chodzi o wybór między absolutną decentralizacją a absolutną centralizacją.
Pewne decyzje muszą być podejmowane na szczeblu państwowym czy nawet międzynarodowym.
Problemem jest rozmieszczenie praw do podejmowania decyzji w systemie.
Nigdzie anachroniczność nie jest bardziej jawna i bardziej niebezpieczna niż
w sferze życia politycznego , nigdzie też nie ma większego niedostatku wyobraźni,
rzutkości i gotowości do przygotowania przyszłych zmian. Wielu polityków nie
uświadamia sobie konieczności głębokich politycznych transformacji. Wydaje się im,
że obecny stan rzeczy, skądinąd surrealistyczny i zniewalający, jest najlepszym
rozwiązaniem na świecie. Ale obecne struktury muszą zostać całkowicie zastąpione
dlatego, że są niewydolne i zupełnie nie pasują do radykalnie zmienionej rzeczywistości.
Jesteśmy ostatnią generacją przemijającej cywilizacji, a zarazem pierwszym
pokoleniem cywilizacji nowej. Dlatego wiele naszych osobistych lęków, niejasności,
uczuć zagubienia rodzi się z konfliktu, który rozgrywa się w nas samych i
w instytucjach naszego życia.
Jest to konflikt pomiędzy umierającą cywilizacją drugiej fali a pojawiającą się
cywilizacją trzeciej fali, która domaga się miejsca dla siebie. Dzisiaj wszystkie
społeczności, które wykorzystują najnowszą technikę, są wstrząsane przez konflikty
z przestarzałymi, zaskorupiałymi instytucjami drugiej fali.
Wiedza - największe bogactwo
Podstawą wszelkich systemów ekonomicznych jest wiedza, a wszelkie przedsięwzięcia
gospodarcze zależą od jej społecznie zgromadzonych zasobów. Ekonomiści i przedsiębiorcy
najczęściej pomijają ten składnik w swoich rachunkach kosztów, w przeciwieństwie
do kapitału, siły roboczej i ziemi. Tymczasem ten właśnie element staje się dziś
najważniejszy.
Tworzą się nowe sieci upowszechniania wiedzy, w zaskakujący sposób łączy się
ze sobą pojęcia, hierarchie oddziaływania, powstają nowe teorie, hipotezy
i wyobrażenia, dla których przesłankami są nowe założenia, języki, kody i systemy
logiczne. Na wiele sposobów kojarzy się dane i w ten sposób tworzy się nowe
informacje. Dzięki nim można radykalnie zoptymalizować wykorzystanie wszelkich
zasobów i zmniejszyć zapotrzebowanie na surowce, siłę roboczą, przestrzeń,
kapitał, energię, a także czas, który jest jednym z najważniejszych zasobów.
Często decyduje on bowiem o zysku albo stracie.
Zatem wiedza jest uniwersalnym substytutem, kluczowym zasobem rozwiniętej gospodarki.
Ten najważniejszy czynnik, który ciągle nie jest powszechnie rozpoznawany jako
"uniwersalny substytut", ma wyjątkową właściwość odróżniającą go od innych zasobów.
O ile ziemia, surowce, kapitał, siła robocza itd. trzeba uznać za ograniczone zasoby,
o tyle wiedza jest bogactwem nieograniczonym, niewyczerpalnym. Z tej przyczyny
teorie ekonomiczne drugiej fali, które odwołują się do ograniczonych zasobów, nie
mają zastosowania do gospodarki trzeciej fali.
Cechą gospodarki trzeciej fali jest to, że produkcja traci swój masowy charakter;
wytwory i usługi dopasowują się do specyficznych zamówień i potrzeb, zmierzają
w kierunku radykalnej heterogeniczności. Współczesne techniki produkcyjne,
korzystające ze sterowania komputerowego, umożliwiają niskim kosztem tworzenie
niemal nieograniczonej różnorodności efektów.
Zwiększa się możliwość korzystania z nowych, mniej kosztownych surowców. Nowe
techniki porozumiewania się pozwalają lokalizować zakłady poza zatłoczonymi centrami
miast, co również wpływa na obniżenie kosztów energii i transportu. Oznacza to kres
ekonomii skali.
Przepływ i wymiana informacji stały się naczelnym czynnikiem wytwórczości i władzy
człowieka. Gdziekolwiek spojrzymy: światowe rynki finansowe, świat serwisów
informacyjnych, biologiczna rewolucja oraz jej skutki na zdrowie i rolnictwo.
Właśnie system wiedzy jest dla współczesnych firm środowiskiem nawet bardziej
istotnym niż system bankowy, polityczny i energetyczny.
Wiedza i informacja stanowią na dłuższą metę dla potęg finansowych o wiele większe
zagrożenie niż organizacje pracownicze czy antykapitalistyczne partie polityczne.
Firmy muszą gruntownie zastanowić się nad znaczeniem wiedzy. Najbardziej rzutkie
już to zrobiły. Do minimum redukują ilość pracy bezmyślnej, do maksimum zaś wykorzystują
potencjał intelektualny pracowników. Celem jest zbudowanie lepiej opłacanego, ale
za to mniejszego i bardziej sprawnego zespołu pracowników.
Wizja przyszłości
gospodarka
Przeskok na wyższy szczebel zróżnicowania, szybkości i komplikacji będzie wymagać
przejścia do wyższych, bardziej wyszukanych form integracji i przetwarzania wiedzy.
Kultura industrializmu ceniła ludzi, którzy potrafili rozkładać problemy na najdrobniejsze
elementy składowe. W ekonomii efektem takiego analitycznego podejścia jest traktowanie
procesu produkcyjnego jako ciągu niezależnych poczynań. Tymczasem model produkcji
rodzący się obecnie jest zdecydowanie odmienny. Mamy tu do czynienia z postawą systemową,
integrującą, postawą, która postrzega produkcję jako zespół czynności jednoczesnych
i zsyntetyzowanych.
Organizacje trzeciej fali usiłują możliwie jak najwięcej decyzji przekazać w dół
i na peryferie. Kierownicy delegują prawo podejmowania decyzji na szeregowych pracowników
nie z racji altruizmu czy w imię wzniosłych ideałów, lecz z tego prostego powodu, że ludzie
na dole mają częściej znacznie lepsze informacje i znacznie szybciej potrafią reagować
na zagrożenia oraz wykorzystywać okazje niż decydenci na górze hierarchii.
Przedsiębiorstwa trzeciej fali możliwie jak najwięcej zadań zlecają na zewnątrz,
czasami mniejszym i bardziej wyspecjalizowanym firmom, czy nawet pojedynczym wykonawcom,
którzy potrafią się uporać z danym problemem szybciej, lepiej i taniej.
Wielkość przedsiębiorstwa jest więc redukowana do granic możliwości, jego personel
minimalizowany, zadania realizowane w różnych miejscach, co sprawia, że sama instytucja
staje się "centrum kontraktowym". Owe mikroskopijne organizacje będą stanowić "sól
współczesnego świata". Ta radykalnie nowa rola organizacji wirtualnych staje się możliwa
dzięki technikom informacyjnym i łącznościowym trzeciej fali. Już teraz zmniejsza się
wielkość jednostek produkcyjnych. Miejsce rzeszy robotników zajmują wyspecjalizowane
zespoły. Rozpadają się molochy wytwórcze, stale zaś wzrasta liczba małych firm.
Przykładem jest historia IBM, który zatrudniał 370 tys. pracowników. Dla tej ogromnej
firmy wyzwaniem stało się tysiące małych, rozsianych po całym świecie producentów.
Aby przeżyć, IBM musiał zredukować zatrudnienie, a także podzielić się na 13 zróżnicowanych
produkcyjnie części, co zresztą wcale nie musi być wystarczającą gwarancją przetrwania
tej firmy w dłuższej perspektywie czasowej.
W świecie trzeciej fali korzyści płynące z wielkiej skali produkcji zostają unicestwione
przez straty wynikające z zawiłości struktury. Im bardziej skomplikowana konstrukcja firmy,
tym więcej szczelin i pęknięć powodujących coraz większe straty, które zjadają zyski płynące
z masowej produkcji.
Firmy epoki industrialnej miały bardzo podobną piramidalną, monolityczną i biurokratyczną
strukturę. Obecnie, coraz większą popularnością wśród ekspertów do spraw zarządzania
cieszy się taka przebudowa firm, aby ich struktura dostosowana była do procesów produkcyjnych,
nie zaś do rynku czy specjalności pracowniczych.
Powstają doraźne zespoły, grupy, wspólne przedsięwzięcia, których celem jest realizacja
pewnego konkretnego zamierzenia. Większego znaczenia nabywa elastyczność i zdolność manewru
niż pozycja.
W gospodarce trzeciej fali będą poszukiwani i cenieni pracownicy myślący, krytyczni,
twórczy i gotowi do podjęcia ryzyka. Takich ludzi nie można dowolnie zastępować, gdyż o ich
wartości decyduje indywidualność (która nie jest bynajmniej tym samym co indywidualizm
postępowań).
społeczeństwo i polityka
Pierwsza zasada trzeciej fali w sferze polityki głosi potęgę mniejszości. Zasada większości,
podstawowa reguła drugiej fali, jest anachroniczna. To mniejszości będą zyskiwały na znaczeniu
i ustrój polityczny musi znaleźć sposób na odzwierciedlenie tego faktu.
Myślenie o demokracji w kategoriach trzeciej fali wymaga odrzucenia fałszywej przesłanki,
że większa różnorodność automatycznie prowadzi do wzrostu napięć i konfliktów społecznych.
Tymczasem może być zupełnie odwrotnie. Jeśli np. 100 ludzi ubiega się o jedną rzecz, najpewniej
będą musieli stoczyć walkę, jeśli jednak każdy z tej setki zabiega o coś innego, o wiele
bardziej niż walka będzie opłacać się współpraca i jakiś system symbiozy. Jeśli tylko
zaistnieją odpowiednie społeczne warunki, zróżnicowanie może prowadzić do społecznego
bezpieczeństwa i stabilności.
Potrzebne są nowe pomysły przeznaczone dla demokracji mniejszości. Musimy tak zmodyfikować
cały system, aby wzmocnić rolę rozproszonych mniejszości i umożliwić im wykreowanie rzetelnej
większości. Obecny system, chociaż nazywany demokratycznym, nie spełnia tych zadań. Praktycznym
potwierdzeniem były np. wybory do lokalnych władz samorządowych1).
Przeciętny wyborca nie zna ani kulis tej operacji ani nawet kandydatów i z konieczności musi
polegać na tekstach ulotek stanowiących zwykle zbiór haseł propagandowych lub "koncert życzeń"
na temat rzeczywistości. Nawet jeśli wyborca zdoła w jakiś sposób poznać kandydata osobiście,
to nie ma większego pojęcia, jak on sprawdzi się jako społeczny przywódca. Tak więc mamy
do czynienia ze swoistą farsą wyborczą, ponieważ cały ten wybór jest oparty na iluzji
i kłamstwach, i to nie zawsze zamierzonych. Po prostu jest to konsekwencja braku narzędzi
dających możliwości rzetelnej oceny kandydatów.
Zatem potrzebny jest system, który zapewni świadome uczestnictwo społeczeństwa w podejmowaniu ważnych
decyzji, mających znaczenie dla biegu ludzkiego życia. Potrzebna jest inna forma rządów, przy której
będą użyteczne istniejące w społeczeństwie: intelektualna sprawność, zdolność rozumienia, zdolność
gromadzenia danych, zdobywania informacji i refleksji.
Naturalni zwolennicy nowych przemian, to ludzie zatrudnieni w coraz bardziej nasycającej się informacją
sferze usług, wszędzie tam, gdzie praca umysłowa dominuje nad fizyczną: w finansach, programowaniu,
rozrywce, mediach, opiece zdrowotnej, doradztwie, szkoleniu, edukacji i wielu innych.
Nigdy dotąd nie było tak wielu dobrze wykształconych ludzi, których zbiorowym orężem jest niebywale
rozbudowana wiedza, a przecież, aby zrozumieć rzeczywistość nie trzeba znowu nadzwyczajnych
umiejętności czy genialnego myślenia, ale trzeba pokonać iluzję i kłamstwa, które utrudniają
wykorzystanie zdolności analitycznego myślenia, jakie posiada większość ludzi.
Rodzący się elektorat trzeciej fali - w przeciwieństwie do mas, które tworzyła rewolucja - jest silnie
zróżnicowany. Składa się z jednostek, które cenią sobie odmienność i niezależność. Z racji owej
heterogeniczności brak im politycznej świadomości i o wiele trudniej ich zjednoczyć niż dawne
rzesze wyborców. Tak więc elektorat trzeciej fali musi dopiero stworzyć jakąś jednoczącą ideę
polityczną i kategorie pojęciowe.
Istnieje pewna liczba kwestii, co do których powstający elektorat może się zgodzić. Po pierwsze
oswobodzenie od wszystkich starych reguł drugiej fali, od wszystkich starych podatków, regulacji
i ustaw, które służą tylko wielkiemu przemysłowi i biurokracji. Zmiana tych wszystkich ustaleń
wymaga najpierw stoczenia walki, do której nieuchronnie dojdzie. Elektorat trzeciej fali każdego
dnia przybiera na sile, co znajduje wyraz poza oficjalną areną życia politycznego. Powiększają się
szeregi coraz liczniejszych nieformalnych organizacji, które wzięły się za destrukcję masowego
przekazu drugiej fali.
Oznaczać to będzie walkę o wolność wypowiedzi, o prawo głoszenia nawet najbardziej heretyckich pomysłów.
Pojawią się z pewnością nieliczni, dalekowzroczni politycy, którzy przyłączą się do walki o przebudowę
w imię przyszłości, większość jednak będzie reagować wtedy, gdy nie uda się już lekceważyć
zewnętrznych nacisków lub gdy kryzys będzie tak zaawansowany, że już nie zobaczą żadnej innej możliwości.
Nowy styl życia, który przynosi trzecia fala, będzie mieć za podstawę zróżnicowane i odnawialne
źródła energii, nowe metody produkcji i nowy typ rodziny, która nie będzie miała charakteru
zamkniętej w sobie komórki. Pojawią się nowe instytucje, które będzie można nazwać "wioską elektroniczną",
nowy kodeks zachowań. Odejdzie standaryzacja, centralizacja, koncentracja energii, pieniędzy i władzy.
Ta nowa cywilizacja tworzy swoją własną wizję świata i swoje własne zasady polityki przyszłości.
Ów proces wielkiej przebudowy trzeba zainicjować teraz, zanim dalsza dezintegracja systemów politycznych
sprawi, że na ulice wypełzną siły tyranii i nie uda się już przejść do demokracji XXI wieku drogą pokojową.
Zatem należy przystąpić do tworzenia "armii trzeciej fali"...
2. PODEJŚCIE SYSTEMOWE - NOWY STYL MYŚLENIA
Koncepcje systemowe w naukach ścisłych i przyrodniczych zaczęły się pojawiać dopiero po drugiej wojnie światowej.
Do tego momentu w nauce i praktyce cywilizacji zachodniej od czasów starożytnych dominował kierunek myślenia
zwany redukcjonizmem. Szczególnie uwidocznił się w wiekach XVIII, XIX i w pierwszej połowie XX. Jego istotą
w podejściu naukowym było wyabstrahowanie, czyli badanie jakiegoś zjawiska w pewnym odosobnieniu. Koncentrowano
się więc na odizolowaniu tego, co jak się wydawało, było nieistotne w badanym zjawisku, i na znalezieniu
fundamentalnej, prostej zależności: przyczyna - skutek. Klasycznymi przykładami koncepcyjnych sukcesów podejścia
redukcjonistycznego są sformułowane przez fizyków prawa zachowania masy, pędu czy energii. Za fizykami
poszli inni: przyrodnicy, filozofowie, socjolodzy, ekonomiści... Za naukowcami - inżynierowie, którzy
nowe prawa stosowali, zresztą z ogromnym powodzeniem, w praktyce, co czyniło podejście redukcjonistyczne
"jedynie słusznym". Jednak w dziedzinach "nie-inżynierskich" sukcesy były mniej spektakularne, wystarczy
przypomnieć tu odkrycia Karola Marksa i losy ich praktycznego zastosowania.
Pod pojęciem systemu będziemy rozumieć pewną skomplikowaną całość złożoną z wielu powiązanych
ze sobą podsystemów i elementów, wchodzącą w relacje ze środowiskiem, w którym się znajduje.
Za pioniera podejścia systemowego, w historii nauki nowożytnej, uważa się biologa Ludwiga von Bertalanffy'ego.
Zaobserwował on, że złożone obiekty, takie jak żywy organizm, miasto, państwo lub społeczeństwo,
są złożonymi systemami, których nie można odizolować od otoczenia i zredukować do prostych
łańcuchów przyczynowych. W konsekwencji stworzył tzw. ogólną teorię systemów (General System Theory),
według której systemy złożone należy badać w ich oddziaływaniu z otoczeniem, analizując ich
wewnętrzne relacje i sprzężenia oraz oddziaływania zewnętrzne. Podstawy myślenia systemowego
Bertalanffy sformułował w 1937 roku, ale dopiero po wojnie, głównie w związku z badaniami na potrzeby
wojenne, nastąpił lawinowy rozwój jego teorii (cybernetyka, teoria sterowania, ilościowa teoria
informacji, teoria gier, teoria grafów i sieci itp. ). Do rozwoju tych dyscyplin przyczyniło się
podstawowe narzędzie analizy systemowej - komputer.
Do znanych propagatorów myślenia systemowego należał jeden z najbardziej błyskotliwych specjalistów
pracujących nad rozwojem komputerów, profesor Jay Forrester. W 1970 r. wyjaśnił on przyczyny zjawisk
katastrofalnego upadku wielkich miast amerykańskich, mówił o antyintuicyjnym charakterze wielkich
systemów, reagujących na rozwiązania, które podpowiedziała nam intuicja lub tzw. zdrowy rozsądek,
wprost przeciwnie, niż tego oczekujemy. Z kolei jego studenci Donella i Dennis Meadows na zlecenie
Klubu Rzymskiego przygotowali jeden z ciekawszych produktów analizy systemowej - Granice wzrostu,
znany również jako raport Klubu Rzymskiego. Praca ta zakwestionowała podstawowy trend współczesnych
społeczeństw i rządów do ustawicznego, dynamicznego rozwoju gospodarczego.
Podejście systemowe jest w historii nauki zjawiskiem bardzo młodym, pięćdziesiąt lat w historii
ludzkości to o wiele za mało na zmianę tysiącletnich tradycji redukcjonistycznego rozumowania.
Chociaż podejrzewam, że przyglądając się uważniej starożytnym cywilizacjom w okresie ich prosperity,
można by znaleźć potwierdzenie, że przewodnicy tych społeczności przejawiali cechy myślenia systemowego.
Obecnie ta metodologia rozumowania zdobywa sobie coraz większe uznanie, szczególnie w Stanach
Zjednoczonych, gdzie m. in. działa twórca i propagator idei rozwijania organizacji uczących się
Peter M. Senge. Przykładem skuteczności podejścia systemowego są firmy - na razie nieliczne - które
oparły się niekorzystnym tendencjom w świecie gospodarki, umacniając nieustannie swoją pozycję.
3. ROZWIĄZANIA PRAKTYCZNE - TEZY
Pytanie:
jak przejść od razu do rozwiązań trzeciej cywilizacji (cokolwiek one oznaczają) bez potrzeby
pokonywania tej samej drogi, jakie przeszły kraje zachodniej cywilizacji, a tym samym nadrobić
dystans dzielący nas do krajów najbardziej zaawansowanych pod względem gospodarczym i organizacyjnym?
Odpowiedź - tezy podstawowe:
- Największym problemem jest zmiana mentalności człowieka, pokonanie barier i schematów myślenia
uniemożliwiających radykalny przeskok cywilizacyjny. Problem ten dotyczy chyba większości obywateli
polskich. Mówi się, że zmiana mentalności narodu wymaga kilku pokoleń, ale wydaje się, że obecnie
dostępne metody pracy nad ludzkim umysłem mogą znacznie przyspieszyć tę przemianę. Rozwiązanie (idea):
- wyszukać te jednostki, które są najbardziej zbliżone do pożądanego profilu umysłowego (mentalnego),
- przygotować odpowiedni program edukacyjny w oparciu o najnowsze metody zmiany nawyków myślowych.
- Pojedynczy człowiek nie jest w stanie ogarnąć całej złożoności rzeczywistości, nawet skupiając
się na jednej dziedzinie,
- należy więc tworzyć zespoły ludzi, którzy będą umieli współpracować ze sobą w sposób synergiczny.
Potrzebny jest system wyszukiwania, doboru i kształcenia ludzi do pracy w zespołach na bardzo wysokim
poziomie współdziałania.
- nauczyć się podejścia do rzeczywistości opartego na myśleniu systemowym.
- Wiedza staje się najważniejszym bogactwem nadchodzącej epoki. Łatwiej jest ją zdobyć niż bogactwa
materialne, których akumulacja zajęła wiele pokoleń w krajach rozwiniętych gospodarczo.
Zatem należy skupić się na jej zdobywaniu, wszelkimi możliwymi sposobami.
Należy stworzyć efektywne systemy zdobywania wiedzy, jej integracji oraz efektywne metody jej wykorzystania.
- Wysoka jakość życia i pracy wiąże się m. in. z wysoką jakością pożywienia, profilaktyki zdrowotnej,
wypoczynku itp. Należy wykorzystać istniejący potencjał (możliwość produkcji żywności ekologicznej,
walory środowiska naturalnego, dziedzictwo historyczne) do opracowania modelowych rozwiązań w zakresie
wymienionych potrzeb.
- Bardzo ważne są wartości moralno-etyczne ludzi mających wpływ na losy społeczeństwa. Kompetencja
merytoryczna to nie wszystko. Wielki specjalista może okazać się wielkim złodziejem. Natomiast człowiek
o wysokiej etyce będzie uważny, aby nie krzywdzić innych.
Należy stworzyć system oceny i kształcenia w sferze etyczno-moralnej dla kandydatów do kadry zarządzającej.
- Demokracja w dotychczasowym kształcie często nie spełnia oczekiwań.
Należy dołączyć mechanizmy ograniczające dojście do władzy osobom nie posiadających takich cech
charakteru jak uczciwość i rzetelność oraz nie posiadających odpowiednich kompetencji wymaganych
na określone stanowiska zarządzania.
Należy pomyśleć o nowym systemie wyboru przywódców społecznych.
Sądzę, że powyższe sześć postulatów zawiera wystarczająco szeroki wachlarz zagadnień do opracowania,
aby na razie na tym poprzestać. Choć czytelnicy zapewne dorzuciliby coś jeszcze.
Mamy zatem już jakąś wizję rozwoju cywilizacji (nie wszystkie proroctwa muszą się spełnić, ale od czegoś
trzeba zacząć). Mamy ogólne postulaty: co trzeba zrobić, aby nie rozmijając się zbytnio z trendami
cywilizacyjnymi tworzyć jakiś jednak lepszy świat.
I teraz kolejne pytanie: jak tego dokonać w praktyce?
Dodatkową trudność stanowi fakt, że owo dokonanie ma mieć miejsce w Polsce. A zdając sobie sprawę
z naszych narodowych "skłonności" do współpracy i jednomyślności w działaniu, można by się zastanawiać
nad sensem podejmowania prób zorganizowania jakiegoś złożonego przedsięwzięcia (poza powstaniami)
w naszym kraju. Może jednak nadszedł czas, aby właśnie zainicjować dość nietypowe "powstanie" - swoistą
mobilizację sił twórczych, które zmienią wysoce niezadowalającą sytuację społeczno-gospodarczą w naszym kraju.
Prawdopodobnie nie mamy innego wyjścia, chyba że będziemy liczyć na "bezinteresowną" pomoc sąsiadów
z Unii Europejskiej. Ale jeśli mamy już w genach zdolność do wzbudzania "inicjatyw", to dlaczego
nie popracować nad umiejętnością utrzymania tego, co zainicjujemy?
Zatem, zgodnie z zasadą: od ogółu do szczegółu, będziemy precyzować warunki, wytyczne, zasady
operacyjne, zmierzając do wykreowania konkretnych rozwiązań, "narzędzi", które możemy zastosować
w obecnej rzeczywistości. Niektóre z nich już pojawiały się na łamach ZB.
Scenariusze i strategię działania mogą być różne, ale pierwszym krokiem w przedsięwzięciach
jest zebranie (i przygotowanie) kadry. Nawiązując do pierwszego postulatu (punkt 1a),
w początkowej fazie będziemy poszukiwać osób, które już posiadają potrzebne cechy i umiejętności.
Będą to takie cechy, jak: doświadczenie życiowe i zawodowe, cierpliwość, czas, który można
poświęcić na nowe przedsięwzięcie, elastyczność, skłonność do współpracy, odpowiedzialność itp.
W tej fazie koniecznymi specjalnościami będą prawdopodobnie takie, jak: "wyszukiwacze"
(alternatywnych i ciekawych rozwiązań, znający zwykle język obcy w celu penetracji zagranicznych
źródeł), redaktorzy (z talentem dydaktycznym, w celu opracowania materiałów szkoleniowych itp.)
projektanci struktur organizacyjnych, a w dalszej kolejności asystenci-menadżerowie, którzy będą
te struktury budować, oraz - nazwijmy ich - archiwiści (czyli opiekunowie baz informacyjnych).
Przygotowanie kadr będzie zatem pierwszym zadaniem operacyjnym.
Piotr Uzbiak
puran@poczta.onet.pl
LITERATURA
- Raport informatora SIR, Akcja wyborcza pewnej partii - wybory do władz lokalnych, jesień 2002, Warszawa.
- G. Peszko, Zarys strategii rozwoju gospodarczego Polski 2020 - wyzwania dla ekonomii teraźniejszości, w: Ekorozwój 2020, dz. cyt. s. 55.
- K. Sale, Dwellers in the Land. The Bioregional Vision, Sierra Club Books, San Francisco, 1985, s. 77.
- Peter M. Vitousek, Global Environmental Change: An Introduction [w:] "Annual Review of Ecology and Systematics" vol. 23, 1992.
- Paul Kennedy, Preparing for the 21st Century, Harpen Collins Publishers, London 1993 (U progu XXI wieku, Wyd. Puls, Londyn 1994).
- Donella H. Meadows, Dennis L. Meadows, Jorgen Randers, Beyond the Limits. Global Colapse or a Sustainable Future, London 1992 (Przekraczanie granic. Globalne załamanie czy bezpieczna przyszłość, Centrum Uniwersalizmu przy UW, 1995).
- P. Uzbiak, Studium do strategii działania w XXI wieku, maszynopis, Warszawa, 2000/2001
- Peter. M. Senge, Piąta dyscyplina, teoria i praktyka organizacji uczących się, Dom Wydawniczy ABC, Warszawa 1998.
- A. i H. Toffler, Budowa nowej cywilizacji, Polityka trzeciej fali, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 1996.
- Propozycje dla przyszłości. Społeczeństwo konserwacyjne, K. Valaskakis, P. S. Sindell, J. G. Smith, I. Fitzpatrick-Martin, PIW, Warszawa 1988, s. 250-251.
- R. Townsend, Jak zdobyć szklaną górę organizacji, Książka i Wiedza, Warszawa 1974.
- P. Hawken, Przez zielone okulary..., Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1996.
|
|