ZB 3(183), maj 2003
ISSN 12312126, [zb.eco.pl/zb]
Refleksje
 

CZYM JEST W SWEJ ISTOCIE EKO-KOSMOLOGIA...?

Wiek dwudziesty pierwszy
będzie stuleciem ekologicznym
albo nie będzie go wcale.
Henryk Skolimowski
("Filozofia żyjąca - eko-filozofia jako drzewo życia")

Rozpatrzmy alternatywę, jaką mamy do zaoferowania w miejsce "zdegradowanej cywilizacji", krytykowanej przez "człowieka ekologicznego", żyjącego wedle zasad "ekologicznego humanizmu", czyli "ludzkiego podejścia" do Kosmosu. Dochodzimy do przekonania, że eko-filozofia oraz eko-kosmologia zawiera się w jednolitym pojęciu ekologii, z tym że termin eko-filozofia zbliża nas pod względem kojarzenia do filozofii przyrody (pomijając znaczenie nauk empirycznych i skłaniając się ku pojęciu humanistycznemu), zaś eko-kosmologia uczy zasad ogólnych rządzących Wszechświatem, tyle że z punktu widzenia człowieka. Dlatego eko-kosmologię możemy swobodnie określić mianem edukacji ekologicznej na skalę kosmiczną. Jednakże bez recepty na "pokonanie zmaterializowanej filozofii współczesnej" nie będziemy mogli stworzyć "zdrowej idei ekologicznego humanizmu". To pojęcie wiąże się z terminami "ekologia oraz humanizm, zatem trzeba nakreślić relacje pomiędzy człowiekiem (symbolem nowoczesnej kultury) i przyrodą (punktem odniesienia wszelkiej egzystencji)". Idea ochrony przyrody jest powszechnie znana, lecz nie wszyscy są w stanie uznać jej autentyczność. Można powiedzieć, że obywatele społeczeństwa nowego wieku odżegnują się d odpowiedzialności za jej krzewienie, uznając etykę środowiskową za najnowszy dział filozofii akademickiej, rozpatrywanej w "zaciszu laboratorium", nikomu nie potrzebnej. Ta idea odwołuje się do jednej z najstarszych paremii "primum non nocere", przypisywanej Hipokratesowi, w rzeczywistości zaś sformułowanej o wiele później. Powyższa zasada ma na celu ochronę życia, odnosi się do pojęcia humanizmu i dlatego z powodzeniem może być uznana przez "humanizm ekologiczny", tyle że w stosunku do środowiska. Da się bowiem wyróżnić dwa sposoby dewastacji naturalnej:

  1. nieumiejętne gospodarowanie zasobami natury poprzez nadmierne ich wykorzystanie, nie dające szans regeneracji,
  2. świadome niszczenie poprzez eksperymenty i zanieczyszczenia, degradacja przyrody.

Jeden i drugi sposób działania okazuje się szkodliwy. Wiedząc o samodzielnej zdolności regenerowania się środowiska, przy zastosowaniu rozsądnej reguły "nie szkodzenia", można stworzyć "ekologiczną kulturę" bez wyzbywania się stworzonej przez ostatnie dziesięciolecia "naukowej tożsamości postępu". To właśnie nauka, połączona z pierwiastkiem odpowiedzialności, powinna nieść receptę na "schorzenia nieograniczonej techniki". Henryk Sandner pisze:

Gdybyśmy przeprowadzili błyskawiczny test, np. "z czym kojarzą się słowa - ochrona przyrody?", usłyszelibyśmy w odpowiedzi: żubr, dąb Jagiełły, Kampinos, Yellowstone, przełom Dunajca, szarotka, brzoza ojcowska itd. Od osób bliżej znających zagadnienie usłyszelibyśmy jeszcze wiele innych nazw roślin i zwierząt podlegających ochronie gatunkowej, a również nazwy parków narodowych. Usłyszelibyśmy tez o Lidze Ochrony Przyrody i padłoby nazwisko profesor Szafera. Ale np. takie pojęcia jak woda, powietrze, krajobraz naturalny, krajobraz zagospodarowany...?1)

Brak zatem w świadomości człowieka poczucia odpowiedzialności w znaczeniu abstrakcyjnym. Potrafimy chronić drzewo, które na naszych oczach usycha, jednakże ciężko wyobrazić sobie, że to jest efekt złożonego procesu, którego początku należy upatrywać gdzieś zupełnie indziej. Do tego jest niezbędna "świadomość środowiskowa", czyli przyswojenie elementów wiedzy, co jest wyzwaniem dla współczesnej edukacji ekologicznej, która winna być konsekwentnie prowadzona na arenie międzynarodowej2). Sprowadza się ona do wyjaśnienia właściwych relacji pomiędzy społeczeństwem, ekonomią i środowiskiem. Te trzy dziedziny współzależą od siebie i poprzez kształtowanie się wzajemnie przyczyniają się do rozwoju, umożliwiającego rozsądne zaspokajanie naturalnych potrzeb współczesnego oraz przyszłego pokolenia ludzkości, "bez naruszania harmonii przyrody"3). Rozwój ten powinien przebiegać w sposób trwały i zrównoważony, kierowany przez polityków według zaleceń ekologów, mających wgląd w stan faktyczny zasobów naturalnych i ich eksploatacji przemysłowej, ekonomicznej i społecznej. Według postulatów Polskiej Strategii Edukacji Ekologicznej cele edukacyjne sformułowano następująco:

  • jak najszybsze uświadomienie społeczeństwa, wszystkich grup społecznych, w zakresie ochrony środowiska oraz trwałego i zrównoważonego rozwoju;
  • upowszechnienie dostępu do kształcenia w zakresie ochrony środowiska oraz trwałego i zrównoważonego rozwoju, a także edukacji społecznej wszystkich grup, od wieku szkolnego do dorosłego;
  • promowanie zintegrowanego podejścia do zagadnień związanych z ochroną środowiska oraz trwałym i zrównoważonym rozwojem, wraz z kwestiami demograficznymi - ma to nastąpić we wszystkich programach kształcenia;
  • skoncentrowanie się na najważniejszych problemach związanych z ochroną środowiska oraz trwałym i zrównoważonym rozwojem w skali lokalnej, przy wykorzystaniu najlepszych dostępnych metod naukowych;
  • skoncentrowanie się na szkoleniu decydentów na wszystkich szczeblach procesu decyzyjnego4).

Edukacja ekologiczna w Polsce, której postulatem jest wpływanie poprzez teorię i naukę na przyszły kształt działalności proekologicznej, prowadzonej przez odpowiedzialnych decydentów, realizuje ponadto te same cele, jakie zostały jasno sformułowane w międzynarodowych dokumentach, dotyczących edukacji ekologicznej. Są to m.in.:

  1. Kształtowanie pełnej świadomości społeczeństwa nt. spraw związanych z politycznymi, ekonomicznymi, społecznymi i ekologicznymi relacjami na terenach miejskich i wiejskich.
  2. Stworzenie możliwości zdobywania wiedzy, kształtowania postaw, wartości i przekonań, a także kształtowania umiejętności niezbędnych przy ochronie środowiska.
  3. Tworzenie nowych wzorców zachowań jednostek, grup i społeczeństw, uwzględniających zastaną jakość środowiska5).

Ponadto w programie Polskiej Strategii Edukacji Ekologicznej znajdujemy wytyczne odnośnie zakresu szkolenia. Przez podnoszenie problemów o niewielkiej wadze docieramy do świadomości złożonych procesów, wpływających na sytuację ekologiczną. Jednakże okres "uświadamiania" przypada na najmłodsze lata, kształtując "osobowość indywidualną i zbiorową" przyszłego społeczeństwa. Na prostych przykładach można uczyć się zapobiegania "katastrofom globalnym", analizując udział nawet najmniejszych przestrzeni w rozwoju ochrony środowiska. Zaniechanie niedozwolonych eksperymentów, wypuszczania trucizn chemicznych do wód i powietrza - to etap końcowy ukształtowanej przez proces tworzenia "świadomości ekologicznej" postawy współczesnego człowieka (i społeczeństwa), mający na celu uzdrowienie relacji ludzi z "ożywioną materią", traktowaną niejednokrotnie w sposób instrumentalny i bezkształtny. Doniosłą rolę mają do odegrania środki masowego przekazu, z dużą częstotliwością nagłaśniające "informacje o charakterze alarmistycznym".

Edukacja ekologiczna kształtuje całościowy obraz relacji pomiędzy człowiekiem, społeczeństwem i przyrodą. Ukazuje zależność człowieka od środowiska, oraz uczy odpowiedzialności za zmiany dokonywane w naturalnym środowisku. Edukację ekologiczną należy traktować jako nieodłączny element całego procesu edukacyjnego, a także polityki informacyjnej, strategii gospodarczej i ochrony zdrowia ludności. (...)

Cele, zadania i metody edukacji ekologicznej powinny wynikać z przyjętych założeń rozwoju zrównoważonego.

Podniesienie świadomości ekologicznej jest jedną z pilniejszych potrzeb kraju i jednocześnie warunkiem zapewniającym Polsce właściwe miejsce w zjednoczonej Europie. Należy zadbać o to, by poprawa nastąpiła zarówno wśród młodego pokolenia, jak i u ludzi dorosłych, zwłaszcza pracujących i podejmujących decyzje.

Źródeł inspiracji dla edukacji środowiskowej można poszukiwać wszędzie. W szczególności wykorzystać należy wszystkie cenne tradycje narodowe, kulturowe, religijne oraz współczesne prądy ekologiczne. Edukacja ekologiczna czerpać powinna ze zgromadzonej wiedzy przyrodniczej, socjologicznej, ekonomicznej i humanistycznej.

Pozostaje do rozwiązania kwestia praktyczna wcielenia pięknych ideałów w życie, nad czym dyskutuje się u progu nowego wieku. Nie sposób pominąć istotnej kwestii, dotyczącej wszelkich prognoz oraz przedsięwzięć ekologicznych w Polsce na przełomie XX i XXI w. wiążą się ze skromnymi możliwościami finansowymi.

Poruszono na niej problematykę moralnego obowiązku zapewnienia godnej egzystencji przyszłym pokoleniom. Trzeba przełamać wiele dotychczasowych stereotypów myślenia i działania, aby osiągnąć ten humanistyczny cel6). Mikołaj L. Lipowski wysuwa zagadnienie "biznesu ekologicznego" w aktualnych "realiach ekonomicznych współczesnego świata"7). Jest to określenie zawodowego zajmowania się ochroną środowiska. Zachodzi jednak obawa defraudacji "grubych pieniędzy", składanych rzekomo na inwestycje ekologiczne przez rzesze społeczeństwa w instytucjach proekologicznych. Stanowi to efekt zaistnienia procesów bezwzględnej gospodarki rynkowej, zależnej w dużej mierze od dobrej woli i moralności wykorzystania zgromadzonych pieniędzy przez "ekologicznego inwestora". Wszelkie malwersacje są wynikiem nieuczciwości nie tylko człowieka względem człowieka, ale i wobec "chronionego" środowiska. Lipowski doszukuje się pewnej analogii we współczesnym świecie pomiędzy produkcją żywności i działaniem proekologicznym. Obie dziedziny przedstawia jako dotowane przez społeczeństwo, determinowane przez te czynniki (zdrowa żywność łączy się z czystym środowiskiem etc.). Zadaje pytanie, czy wobec konieczności rychłego rozwiązania problemów globalnych ludzkość nie będzie zmuszona do odmiennego niż niegdyś ustosunkowania się do owego "rachunku ekonomicznego"? Na zakończenie Lipowski stwierdza, że ekologia nie powinna być domeną właściwą dla sfery działalności polityków. Jest to ważki problem, jednakże nie podpada on pod funkcję polityczną, która zawsze kończy się na teoretycznym omówieniu problemu, który siłą rzeczy "umiera śmiercią naturalną". Zobowiązania względem ludzkości nie mogą przecież czekać. Autor namawia do spełniania "potencjalnych czynów", będących najczęściej efektem przemyśleń, generowanych żywymi dyskusjami w gronie najwyższych przedstawicieli państwowych. Jednakże ekologia potrzebuje własnych, odpowiedzialnych ekspertów, którzy wzięliby w swoje ręce najbliższy los Ziemi oraz jej mieszkańców. Na tym właśnie aspekcie należy skupić swoją twórczą energię, nie dopuszczając, aby teoria mijała się z praktyką i odwrotnie.

Marek Niechwiej


1. H. Sandner, Ochrona zasobów..., op. cit., s. 5.
2. Przez edukację do trwałego i zrównoważonego rozwoju (Polska Strategia Edukacji Ekologicznej), [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ziemia domem człowieka, Warszawa 1997, t. II, s. 102-105.
3. Ibidem, s. 105.
4. Ibidem, s. 105-106.
5. Ibidem, s. 106.
6. M. L. Lipowski, Jak praktycznie realizować ekologiczną kulturę umysłową (głos w dyskusji), [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ziemia domem człowieka, Warszawa 1997, t. II, s. 135.
7. Ibidem, s. 135.


10 LAT "INNEGO ŚWIATA"

Redakcja pisma anarchistycznego "Inny świat" zaprasza swych współpracowników i czytelników na imprezę okolicznościową z okazji 10 urodzin pisma. Impreza ta odbędzie się w Mielcu 6.9.2003. W programie m.in. wykłady poruszające tematykę mediów niezależnych, wystawy, pokazy artystyczne i biesiada anarchistyczna na Wyspie Wolności! Szczegóły wkrótce! Wszelkie informacje pod namiarami:

Janusz Krawczyk
Kędziora 2/8
39-300 Mielec
tel. 0-17/583-27-61
innykrawat@wp.pl


EKOLOGICZNE WARTOŚCI

Wydaje się, że u progu naszego stulecia ludzkość uległa fin de siecle'owemu nastrojowi niepewności, aby pod koniec tysiąclecia pogrążyć się w jeszcze większej mistyce, co wraz z dominującym obecnie dążeniem do szybkich przemian pogłębiło powszechne dziś poczucie niepewności.1)

Rozważając problematykę "ekologicznych wartości" napotykamy na "trudności z ich dystrybucją", tzn. uznajemy, iż wyczerpało się "źródło klasycznej aksjologii". Wiąże się to z powstawaniem społeczeństwa tak bardzo różniącego się od dzisiejszego, jak rożna była cywilizacja wielkoprzemysłowa od poprzedzającej ją, długoletniej kultury rolniczej. Kompleksowy rozwój nowych technologii doprowadził do powstania rozdźwięku pomiędzy Północą i Południem naszego globu. Nie bez znaczenia pozostaje również eksplozja demograficzna, która stawia pod znakiem zapytania dostateczność zaopatrzenia "Trzeciego Świata" (termin dzisiaj rzadko używany) w żywność czy jego dostęp do informacji. "Społeczeństwo ery informatyki" (czy też "społeczeństwo usług") i jego styl życia stwarzają wizję "eksplozji aksjologicznej" świata, w którym liczyć się będzie dostęp do nowatorskich urządzeń technicznych, nie zaś stopień zaangażowania moralnego w stosunkach międzyludzkich. Doprowadzi to do kolejnej "frustracji ekonomicznej" Południa i polaryzacji ludzkości na społeczeństwa "mikroelektroniczne" i "prehistoryczne, opierające się na nieograniczonych, "nieużytecznych" zasobach ludzkich. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia historia "przyśpieszyła swój bieg", uznając "postkomunistyczne molochy" za relikt mrocznego okresu historii, pozostawiając im "pluralistyczną gamę wartości". Jednocześnie atak Iraku na Kuwejt (1990) wywołał kryzys w Zatoce Perskiej, pociągający za sobą interwencję Stanów Zjednoczonych. Zakończenie "zimnej wojny" oraz związana z tym wydarzeniem "wielka przemiana" (określana w stosunkach międzynarodowych jako The Great Transition) zapoczątkowała nie tylko nowe konflikty poszczególnych narodów, ale i wzmożone oddziaływanie człowieka na środowisko. Klub Rzymski przyjmuje termin "the world problematique" dla określenia procesu globalnej transformacji i związanego z nią chaosu. Wraz z końcem konfliktu Wschód-Zachód nie rozwiązano scysji różnorakich nacjonalizmów, wybuchających ze zwielokrotnionym natężeniem, uprzednio utajonych, a zwłaszcza nie podjęto ostatecznej decyzji (i zdecydowanych kroków) odnośnie kwestii rozbrojenia nuklearnego, a przynajmniej jego ograniczenia (ów problem wyniknął przy okazji działań zbrojnych w Zatoce Perskiej, siejąc powszechną obawę). Obecnie przejawy siły stały się możliwe do zamanifestowania, co ograniczano w epoce powszechnej "równowagi strachu". Kolejnym problemem globalnym staje się różnica kulturowo-religijna pomiędzy akcentującym swą hegemonię Zachodem (pod przywództwem Stanów Zjednoczonych) a muzułmańskim światem arabskim. Przemiany przybierają coraz szybsze tempo i wymykają się spod kontroli, uniemożliwiając trudne do rozszyfrowania prognozy na przyszłość. Sturm und Drang powszechnej rewolucji globalnej charakteryzuje się ofensywą przemian na wszystkich frontach jednocześnie, pozbawiając ją jednoznacznej do zdefiniowania podbudowy ideologicznej. Kształtuje ją "bezprecedensowy kompleks geostrategicznych wstrząsów - społecznych, ekonomicznych, technologicznych, kulturowych i etycznych"2). Te najrozmaitsze kombinacje wytwarzają niemożliwe do przewidzenia zmiany sytuacyjne. Złe pokierowanie "ogólnoświatowego wymiaru zdarzeń" może zagrozić rodzajowi ludzkiemu, który staje przed podwójnym wyzwaniem:

  1. w jaki sposób odnaleźć zawiłą drogę ku zrozumieniu zmodernizowanego świata, zawierającego w sobie więcej zagadek niż odpowiedzi,
  2. jak - "pośród tej mgły niepewności" - nabyć zdolności do kierowania wyalienowanym światem i nie pozwolić się przez niego zdominować.

Łatwo wytyczyć sobie normatywny cel, jednakże trudności piętrzą się przy okazji jego realizacji. Dokonanie jednoznacznej oceny "zasobów materialnych, ludzkich i moralnych, które by pozwoliły tę naszą wizję zrealizować i utrzymać"3) - nie zostało starannie przeprowadzone, jeżeli w ogóle jest to możliwe do zrobienia. Doprowadzenie do stworzenia "nowej światowej społeczności" wymaga silnej determinacji i zaangażowania ludzkiej energii i woli politycznej. Minęły już czasy rywalizacji nuklearną oraz eksplozję demograficzną, ustępując miejsca trosce o utrzymanie środowiska naturalnego w postaci przypominającej jeszcze przyrodę. Wypatrywanie "horyzontu elektronicznej epoki" wiąże się z zagrożeniami, które "wołają człowieka" dzisiaj, chociaż on przebywa już o wiele dalej na drodze do bogactwa materialnego. Nie ma niczego złego w korzystaniu z zasobów Ziemi, jednakże nie można się godzić na jej plądrowanie w imię stworzenia "raju na Ziemi". Scenariusz przyszłości pisze życie i dlatego koniecznym staje się wyostrzenie bądź obudzenie zainteresowania Planetą, która to życie pielęgnuje. Dlatego wszelkie kontrowersje opierają się o kluczowe pytanie "być albo nie być", natomiast przekonanie się o powadze problemu będzie możliwe do rozstrzygnięcia tylko wówczas, kiedy wybierzemy opcję "być".

Postawmy pytanie, w którym miejscu znaleźć obiektywne źródło wartości i czy takowe w ogóle da się określić? Jeśli nie, oznaczałoby to, iż "dawna aksjologia" bezpowrotnie straciła na znaczeniu i wraz z przemianami "wirtualnego społeczeństwa" ulegamy także "wirtualnej aksjologii", a tak bardzo chciałoby się zakosztować tej "realnej". Krzysztof J. Kilian, odwołując się do opinii Skolimowskiego, cytuje stwierdzenie, że nikt nie może wystąpić przeciwko postępowi4). Zamiast imperatywu moralnego mamy "imperatyw cywilizacyjny". Wraz z nim odnosimy się do terminologii empiryzmu, scjentyzmu, elitaryzmu - uprzednio "nie znanych" (w znaczeniu "nie kojarzonych" w tym zakresie). Technika ("imperatyw techniczny") z pozycji narzędzia do osiągania celów przekroczyła "granice swej instrumentalności" i przekształciła się w "cel sam w sobie", stając się kamieniem milowym na drodze do "scjentystycznej alienacji względem "prymitywnej przyrody" i zachowując stanowisko "społecznego hegemona" w znaczeniu powszechnego pożądania jako wymiernika "nowoczesnej wartości". Jedynym ratunkiem, jaki proponuje Skolimowski dla cybernetycznego homo novus, staje się pozytywne rozwiązanie w postaci "nowej społecznej utopii bazującej na "traktowaniu natury jako podmiotu (w greckim rozumieniu takiego nastawienia) wraz ze społecznym do niej podejściem"5). Zapewne Arystoteles nigdy nie przewidział, iż jego poglądy będą cytowane w podobnym znaczeniu, jednakże nie znajdujemy w tym wypadku innej alternatywy ideologicznej, jak tylko "powrót do korzeni". Nie potwierdzając do końca przekonania, że Grecy w dziedzinie filozofii wymyślili już wszystko (Skolimowski jest bliski temu przeświadczeniu), nie sposób odmówić słuszności tego typu metodzie zaradzenia współczesnym bolączkom "naukowości". Człowiek nieco wyprzedził sam siebie w "rozważaniach postępowych" bądź też nie przewidział skutków własnej działalności. Chcąc jakoś się do tego ustosunkować pragnę porównać relacje człowiek-przyroda do niewykorzystanej filozofii dialogu, zapoczątkowanej jeszcze przez Sokratesa. Współcześnie ludzkość prowadzi "dialog z własnym czasem". Ta "filozofia spotkania" uświadamia człowieka, który oczekuje na swoją szansę, aby "zaistnieć". Nauka o człowieku (antropologia filozoficzna), niegdyś uznana za priorytetową dziedzinę "wysiłków umysłowych", ma dzisiaj "konkurencję" w postaci "nauki o przyrodzie", i to bynajmniej nie w charakterze nauk ścisłych, lecz humanistycznych.

Janusz Sztumski wskazuje na egzystencję jednostki w dwóch środowiskach: naturalnym i społecznym6). "Świat wartości", wolny od mitologizacji, stanowi swoiste "trzecie środowisko", czyli kulturę, to co humanistyczne, cenne, wspólne społeczeństwu. Jednoznaczne zdefiniowanie pojęcia wartości stwarza trudności natury lingwistycznej, jeśli w ogóle jest możliwe do opisania. Jest to element abstrakcyjny, ujęty w świadomości, dobrze rozumiany intuicyjnie. Ze względu na desygnat terminu "wartość" Sztumski wymienia:

  1. przedmiot szanowanego lub pożądanego dobra materialnego bądź niematerialnego,
  2. wzorzec (model), ukierunkowujący działanie i sposób zachowania się ludzi,
  3. przejaw stosunku podmiotu do przedmiotu (ocena),
  4. kryterium oceny wszelkiej wartości ze względu na rodzaj dokonywanego wyboru (np. z punktu widzenia naukowego, moralnego, estetycznego, pragmatycznego etc.).

Powyższa próba definiowania wartości na płaszczyźnie interdyscyplinarnej nie jest wyczerpująca. Mogą być one trwałe albo efemeryczne (podział ze względu na stabilność), przy czym da się za Stanisławem Ossowskim uznać "wartości uroczyste" i "życia codziennego"7) (komentowane przez Sztumskiego), podobnie jak powiemy o "wartościach racjonalnych" (realnych do spełnienia) a także "irracjonalnych" (nigdy nie urzeczywistnionych, nierealnych do spełnienia). Poszukując nieustannie wartości obiektywnych dochodzimy do zagadnień natury etycznej, poszukując tym razem uniwersalnej moralności, prowadząc badania tejże pod kontem współczesnej psychologii i kultury8), traktującej człowieka w kategoriach "immanentnego indywiduum". Wówczas wartość wewnętrzna człowieka, stanowiąca jego "centrum osobowe", odzwierciedla ludzką tożsamość. Zbliżamy się wówczas do pojęcia "aksjologicznego centrum osobowego" (R. Ingarden) oraz ludzkich wartości osobowych i moralnych. Jedynie przez podobny pryzmat możemy jednoznacznie określić autonomię i trwałość "tożsamości cywilizacji", tworzonej jako jedność przez "tożsamych z nią obywateli".

Marek Niechwiej


1. A. King, B. Schneider, Pierwsza rewolucja globalna. Jak przetrwać? (Raport Rady Klubu Rzymskiego), Warszawa 1992, s. 21.
2. Ibidem, s. 23.
3. Ibidem, s. 24.
4. K. J. Kilian, Quo vadis techniko, [w:] S. Czerniak i inni (red.), Edukacja filozoficzna, Warszawa 1993, nr 16, s. 208.
5. Ibidem, s. 208.
6. J. Sztumski, "Świat wartości" jako specyficzne i uniwersalne środowisko człowieka, [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ekologia ducha, War-szawa 1999, s. 118.
7. Ibidem, s. 125.
8. Zob. A. Mirski, Wkład współczesnej psychologii do badań nad etyka uniwersalną, [w:] J. L. Krakowiak (red.), Ekologia ducha, War-szawa 1999, s. 127-141.


NOWATORSKIE KIERUNKI W OCHRONIE PRZYRODY A MĄDROŚĆ STAROŻYTNA

Resort środowiska i Lasy Państwowe oba w jednym Ministerstwie Środowiska - wprowadzają w ostatnim czasie wiele nowatorskich rozwiązań w ochronie przyrody. Rozwiązania te są tak unikatowe, że wśród bardziej zachowawczych obywateli budzą sprzeciw, choć nie powinny. Chiński mistrz Lao Tsy, autor księgi mądrości Tao te king już przed wiekami pouczał, że zbyt ostry miecz szybko się tępi, a słowa prawdy są paradoksem.

Właśnie wzorując się na starodawnych mądrościach taoistycznych przedstawiciele resortu środowiska przekonują obywateli, że najlepszą formą ochrony szczytów Tatr przed nadmierną penetracją turystyczną jest dwukrotne zwiększenie przepustowości kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Jest to rozwiązanie nowoczesne - zapewniają pracownicy Ministerstwa Środowiska, bo ruch turystów będzie monitorowany. Z tych samych powodów ochroną żubrów w Puszczy Białowieskiej mają się zająć myśliwi. Czynna ochrona przyrody, dopasowana do gospodarki rynkowej, polegająca na strzelaniu do żubrów jest bardzo nowoczesnym rozwiązaniem, bo za zarobione pieniądze - zdaniem podsekretarza stanu w rzeczonym ministerstwie - będzie można te żubry chronić "jak własne dzieci".

Z kolei leśnicy podjęli się ogromnej pracy edukacyjnej, której zadaniem jest wytłumaczenie laikom, że ochrona przyrody polega na wycinaniu drzew. Czym starsze drzewo się wytnie - tym dla przyrody lepiej. Mistrz Lao Tsy pisał, że wielkie drzewo łatwo łamie wiatr, podczas gdy cienka trawa tylko się ugina. Idąc tropem wielkiego chińskiego mistrza leśnicy postanowili dać szansę dla życia młodym drzewom i znieść moratorium na wycinanie ponadstuletnich drzew w Puszczy Białowieskiej. Dzięki takiej nowoczesnej formie ochrony przyrody nie będzie się marnowała na pniu wspaniała okleina dębowa, a zarazem młodzież leśna w postaci siewek grabów, klonów, świerków czy lip nie będzie ulegała swoistej "aborcji" - jak niewycinanie starych drzew nazwał jeden z puszczańskich nadleśniczych.

Te nowatorskie rozwiązania w ochronie przyrody wymagają jeszcze semantycznych dopracowań: należy usunąć z programów szkolnych takie słowa jak "wyrąb", "wycinka", "zniszczenie" i zastąpić je, zgodnie z duchem czasu, pojęciami nowoczesnymi: "pielęgnacja", "ochrona" i "rozwój", bo przecież rozwój musi być!

Janusz Korbel
Inicjatywa LESZA

http://www.lesza.most.org.pl
10.2.2003



JESTEŚMY W STANIE WOJNY?

Nie piszemy tu o wojnach z użyciem karabinów, bomb czy rakiet, gdzie wróg jest względnie jasno zdefiniowany. Chodzi o konflikty jakie rozgrywają się wewnątrz naszego społeczeństwa, prowadzone z powodu egoizmu, broniami nienawiści, kłamstwa, cynizmu... w miejscach pracy, w domu, szkole, a także wewnątrz nas samych. Piszemy także o wojnie "cywilizacyjnej" i nie chodzi tu o bynajmniej o konflikt "południa z północą". Chodzi o wojnę cywilizacji eksploatacji (środowiska i ludzi) z cywilizacją zrównoważonego współistnienia, a więc konflikt między dwoma systemami wartości, który jest trudno dostrzegalny. Wymaga on bowiem wnikliwości i wiedzy, refleksji i odwagi w myśleniu, ale nieuchronnie, chociaż powoli, przybiera na sile. I w pewnym momencie staniesz wobec konieczności dokonania wyboru...

KIERUNKI MYŚLENIA DLA NOWEJ FORMACJI SPOŁECZNO-POLITYCZNEJ

1. Prognoza rozwoju cywilizacji

Ta część opiera się na prognozie według Alvina i Heidi Tofflerów. Są to autorzy znanych na świecie wizjonerskich prac na temat współczesności. Udało im się z wyprzedzeniem - czasami o kilka dziesięcioleci - opisać wiele zdarzeń, które potem wstrząsały światem. Mówili o komputerach, o upadku ZSRR, zjednoczeniu Niemiec, rozpadzie rodziny komórkowej, klonowaniu i kontroli urodzin, o nowych formach organizacji antybiurokratycznych, mnożeniu się nisz rynkowych i nisz komunikacyjnych, o rozwoju aliansów politycznych na rzecz jednej, konkretnej sprawy, o grupach nieformalnych i zainteresowaniu demokracją elektroniczną.

Prace Tofflerów wywarły wielki wpływ na strategie poczynań niektórych przywódców gospodarczych i politycznych. Część strategów gospodarczych zaczęło przekształcać podległe im organizacje tak, aby przygotować je do nadejścia XXI wieku. Przykładem jest dowództwo Szkolenia i Doktryny Wojennej Armii Lądowej USA. Istotą nowej koncepcji wojennej stał się system bardziej elastyczny, dynamiczny i zdecentralizowany, oparty na wymianie informacji; system, który wykorzystuje lokalne, bezpośrednio związane z polem bitwy zasoby i odwołuje się do decyzji znakomicie wyszkolonych, w dużym stopniu niezależnych dowódców.

Tofflerowie wyodrębniają w historii ludzkiej cywilizacji trzy wielkie fale przemian. Pierwsza fala - to rewolucja rolnicza, która ciągnęła się tysiące lat. Druga - to czas, w którym powstała cywilizacja przemysłowa, trwała ledwie trzysta lat. I trzecia, której świadkami jesteśmy dzisiaj, rozpoczęła się od rewolucji informatycznej.

Nieuchronność zmiany - trzecia fala

W dzisiejszym świecie społeczeństwa są całościami złożonymi z wielkiej mnogości elementów, które łączą zawiłe i liczne pętle sprzężenia zwrotnego. Tworzy to niesłychanie skomplikowany układ wzajemnego oddziaływania. Im bardziej wzrasta złożoność tych całości, tym większa jest rola wiedzy, która zapewnia możliwość ekonomicznego i ekologicznego trwania.

Nieskończona jest lista problemów, przed którymi staje nasze społeczeństwo. Widzimy jak na skutek nieefektywności i korupcji wali się autorytet najróżniejszych szacownych instytucji. Powszechna i dręcząca staje się potrzeba radykalnych zmian. Pojawia się setki inicjatyw, z których każda twierdzi, że jest fundamentalna i rewolucyjna. Tymczasem nowe ustawy, regulacje, plany i przedsięwzięcia, które miały za zadanie rozwiązać trudności, powracają do nas niczym bumerang i pogarszają sytuację oraz przyczyniają się do pogłębienia uczucia, że już nic nie da się zrobić. W takiej sytuacji pojawia się groźna dla każdej demokracji tęsknota za "zbawcą na białym koniu", czego przykładem jest rosnąca popularność różnego typu populistów.

Ludzie zaczynają odczuwać znużenie i irytację dziennikarzami i politykami. Coraz więcej ludzi uważa partyjne zmagania za rodzaj maskarady; kosztownej, nierzetelnej i nieuczciwej. A coraz częściej pojawiające się pytanie: "czy to, kto wygra ma jakieś znaczenie?" ma niewątpliwie wpływ na spadającą frekwencję podczas kolejnych wyborów.

Scentralizowana biurokracja jest jedną z naczelnych form społeczeństw przemijającej drugiej fali. Współzawodnictwo w świecie ekonomii zmusza największe korporacje do rozpaczliwych prób pozbycia się własnego garbu urzędniczego i poszukania innych form zarządzania. Natomiast agencjom rządowym - jak na razie - udaje się opierać wszelkim próbom odmiany i zachować dawną nieruchawą postać. Elity drugiej fali walczą o zachowanie przeszłości, gdyż to dzięki dawnym zasadom doszły do znaczenia i bogactwa, któremu zagrażają wszelkie reformatorskie pomysły. Sektory drugiej fali wspierane są także przez intelektualistów i nauczycieli akademickich, którzy otrzymują gaże, stypendia bądź fundusze badawcze od różnorakich instytucji związanych z cywilizacją industrialną. Ich zadaniem jest dobór korzystnych dla tej cywilizacji danych oraz ideologicznych argumentów i sloganów.

Najłatwiejszym sposobem na ustalenie czy jakaś inicjatywa należy do drugiej lub trzeciej fali, jest postawienie pytania, czy nie odwołuje się ona do modelu fabryki. Np. szkoły ciągle działają jak fabryki, w których surowiec (uczniowie) poddawany jest standardowej obróbce oraz rutynowej kontroli. Gdy spotykamy jakąś inicjatywę edukacyjną, wystarczy zapytać: czy jej celem jest usprawnienie działania "fabryki", czy też zamierza ona uwolnić się od systemu fabrycznego, aby zastąpić go kształceniem bardziej zindywidualizowanym, bardziej dostosowanym do osobowości ucznia, uaktywniającym jego ukryte predyspozycje i talenty.

Podobne pytania trzeba stawiać tam, gdzie chodzi o reformę systemu gopodarczego, ochronę zdrowia, zasiłki społeczne, reorganizację biurokracji.

Współczesna gospodarka nie potrafi już poradzić sobie z wielką częścią bezrobotnych, ponieważ tradycyjne środki zaradcze okazują się nieskuteczne. Konieczna jest radykalna reforma elementów systemu ekonomicznego, jak przede wszystkim system monetarny. Poza tym bezrobocie nabiera także charakteru jakościowego, a nie tylko ilościowego. Efektywna strategia walki z bezrobociem w mniejszym stopniu musi polegać na alokacji bogactwa, a w znacznie większym na alokacji wiedzy i władzy. Trzeba ludzi przygotowywać poprzez szkolenia, ćwiczenia praktyczne i obserwacje uczestniczące, do prac w coraz szybciej rozwijającej się sferze usług (różne formy opieki, profilaktyki, doradztwa, kształcenia, ochrona własności, bezpieczeństwo, zarządzanie i nadzór nad funkcjonowaniem lokalnych systemów ekonomiczno-społecznych, rozrywka, turystyka, usługi informacyjne, przy naprawie sprzętu elektronicznego, usuwaniu odpadów, produkcji ekologicznej żywności, w policji, straży pożarnej, opiece nad dziećmi - co staje się coraz większym kłopotem w milionach rodzin, w których oboje rodziców pracuje i wielu innych).

Współczesne rządy usiłują podejmować zbyt wiele decyzji na temat wielu raptownie zmieniających się i skomplikowanych rzeczy, o których politycy mają coraz mniejsze pojęcie.

Systemy sprzężeń zwrotnych pochodzących z drugiej fali (jak np. wybory czy badania opinii publicznej) są niewydolne. Przy dzisiejszych topornych narzędziach politycznych żaden z posłów nie jest nawet w stanie dotrzeć do niezliczonych grupek, których interesy ma reprezentować, a cóż dopiero mówić o efektywnej obronie ich interesów. Upada także teoria rządu przedstawicielskiego jako mediatora. Paraliż instytucji przedstawicielskich oznacza, że wiele decyzji, które obecnie podejmowane są przez niewielką liczbę pseudoreprezentantów, będzie musiało być przekazanych samym wyborcom: "skoro wybierani przez nas rozjemcy nie potrafią zawierać umów w naszym imieniu, musimy to robić sami. Jeśli prawa przez nich stanowione coraz bardziej odbiegają do naszych potrzeb, to musimy sprawy przejąć we własne ręce". Do tego jednak potrzeba nowych instytucji i nowych technologii. Nie wystarcza już sama wymiana przywódców, nieodzowny jest także nowy podział decyzji.

Zbyt wiele rozstrzygnięć podejmowanych jest na szczeblu centralnym, a ta struktura nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi problemami życia społecznego.

Nie chodzi o wybór między absolutną decentralizacją a absolutną centralizacją. Pewne decyzje muszą być podejmowane na szczeblu państwowym czy nawet międzynarodowym. Problemem jest rozmieszczenie praw do podejmowania decyzji w systemie.

Nigdzie anachroniczność nie jest bardziej jawna i bardziej niebezpieczna niż w sferze życia politycznego , nigdzie też nie ma większego niedostatku wyobraźni, rzutkości i gotowości do przygotowania przyszłych zmian. Wielu polityków nie uświadamia sobie konieczności głębokich politycznych transformacji. Wydaje się im, że obecny stan rzeczy, skądinąd surrealistyczny i zniewalający, jest najlepszym rozwiązaniem na świecie. Ale obecne struktury muszą zostać całkowicie zastąpione dlatego, że są niewydolne i zupełnie nie pasują do radykalnie zmienionej rzeczywistości.

Jesteśmy ostatnią generacją przemijającej cywilizacji, a zarazem pierwszym pokoleniem cywilizacji nowej. Dlatego wiele naszych osobistych lęków, niejasności, uczuć zagubienia rodzi się z konfliktu, który rozgrywa się w nas samych i w instytucjach naszego życia.

Jest to konflikt pomiędzy umierającą cywilizacją drugiej fali a pojawiającą się cywilizacją trzeciej fali, która domaga się miejsca dla siebie. Dzisiaj wszystkie społeczności, które wykorzystują najnowszą technikę, są wstrząsane przez konflikty z przestarzałymi, zaskorupiałymi instytucjami drugiej fali.

Wiedza - największe bogactwo

Podstawą wszelkich systemów ekonomicznych jest wiedza, a wszelkie przedsięwzięcia gospodarcze zależą od jej społecznie zgromadzonych zasobów. Ekonomiści i przedsiębiorcy najczęściej pomijają ten składnik w swoich rachunkach kosztów, w przeciwieństwie do kapitału, siły roboczej i ziemi. Tymczasem ten właśnie element staje się dziś najważniejszy.

Tworzą się nowe sieci upowszechniania wiedzy, w zaskakujący sposób łączy się ze sobą pojęcia, hierarchie oddziaływania, powstają nowe teorie, hipotezy i wyobrażenia, dla których przesłankami są nowe założenia, języki, kody i systemy logiczne. Na wiele sposobów kojarzy się dane i w ten sposób tworzy się nowe informacje. Dzięki nim można radykalnie zoptymalizować wykorzystanie wszelkich zasobów i zmniejszyć zapotrzebowanie na surowce, siłę roboczą, przestrzeń, kapitał, energię, a także czas, który jest jednym z najważniejszych zasobów. Często decyduje on bowiem o zysku albo stracie.

Zatem wiedza jest uniwersalnym substytutem, kluczowym zasobem rozwiniętej gospodarki.

Ten najważniejszy czynnik, który ciągle nie jest powszechnie rozpoznawany jako "uniwersalny substytut", ma wyjątkową właściwość odróżniającą go od innych zasobów. O ile ziemia, surowce, kapitał, siła robocza itd. trzeba uznać za ograniczone zasoby, o tyle wiedza jest bogactwem nieograniczonym, niewyczerpalnym. Z tej przyczyny teorie ekonomiczne drugiej fali, które odwołują się do ograniczonych zasobów, nie mają zastosowania do gospodarki trzeciej fali.

Cechą gospodarki trzeciej fali jest to, że produkcja traci swój masowy charakter; wytwory i usługi dopasowują się do specyficznych zamówień i potrzeb, zmierzają w kierunku radykalnej heterogeniczności. Współczesne techniki produkcyjne, korzystające ze sterowania komputerowego, umożliwiają niskim kosztem tworzenie niemal nieograniczonej różnorodności efektów.

Zwiększa się możliwość korzystania z nowych, mniej kosztownych surowców. Nowe techniki porozumiewania się pozwalają lokalizować zakłady poza zatłoczonymi centrami miast, co również wpływa na obniżenie kosztów energii i transportu. Oznacza to kres ekonomii skali.

Przepływ i wymiana informacji stały się naczelnym czynnikiem wytwórczości i władzy człowieka. Gdziekolwiek spojrzymy: światowe rynki finansowe, świat serwisów informacyjnych, biologiczna rewolucja oraz jej skutki na zdrowie i rolnictwo. Właśnie system wiedzy jest dla współczesnych firm środowiskiem nawet bardziej istotnym niż system bankowy, polityczny i energetyczny.

Wiedza i informacja stanowią na dłuższą metę dla potęg finansowych o wiele większe zagrożenie niż organizacje pracownicze czy antykapitalistyczne partie polityczne.

Firmy muszą gruntownie zastanowić się nad znaczeniem wiedzy. Najbardziej rzutkie już to zrobiły. Do minimum redukują ilość pracy bezmyślnej, do maksimum zaś wykorzystują potencjał intelektualny pracowników. Celem jest zbudowanie lepiej opłacanego, ale za to mniejszego i bardziej sprawnego zespołu pracowników.

Wizja przyszłości
gospodarka

Przeskok na wyższy szczebel zróżnicowania, szybkości i komplikacji będzie wymagać przejścia do wyższych, bardziej wyszukanych form integracji i przetwarzania wiedzy. Kultura industrializmu ceniła ludzi, którzy potrafili rozkładać problemy na najdrobniejsze elementy składowe. W ekonomii efektem takiego analitycznego podejścia jest traktowanie procesu produkcyjnego jako ciągu niezależnych poczynań. Tymczasem model produkcji rodzący się obecnie jest zdecydowanie odmienny. Mamy tu do czynienia z postawą systemową, integrującą, postawą, która postrzega produkcję jako zespół czynności jednoczesnych i zsyntetyzowanych.

Organizacje trzeciej fali usiłują możliwie jak najwięcej decyzji przekazać w dół i na peryferie. Kierownicy delegują prawo podejmowania decyzji na szeregowych pracowników nie z racji altruizmu czy w imię wzniosłych ideałów, lecz z tego prostego powodu, że ludzie na dole mają częściej znacznie lepsze informacje i znacznie szybciej potrafią reagować na zagrożenia oraz wykorzystywać okazje niż decydenci na górze hierarchii.

Przedsiębiorstwa trzeciej fali możliwie jak najwięcej zadań zlecają na zewnątrz, czasami mniejszym i bardziej wyspecjalizowanym firmom, czy nawet pojedynczym wykonawcom, którzy potrafią się uporać z danym problemem szybciej, lepiej i taniej.

Wielkość przedsiębiorstwa jest więc redukowana do granic możliwości, jego personel minimalizowany, zadania realizowane w różnych miejscach, co sprawia, że sama instytucja staje się "centrum kontraktowym". Owe mikroskopijne organizacje będą stanowić "sól współczesnego świata". Ta radykalnie nowa rola organizacji wirtualnych staje się możliwa dzięki technikom informacyjnym i łącznościowym trzeciej fali. Już teraz zmniejsza się wielkość jednostek produkcyjnych. Miejsce rzeszy robotników zajmują wyspecjalizowane zespoły. Rozpadają się molochy wytwórcze, stale zaś wzrasta liczba małych firm. Przykładem jest historia IBM, który zatrudniał 370 tys. pracowników. Dla tej ogromnej firmy wyzwaniem stało się tysiące małych, rozsianych po całym świecie producentów. Aby przeżyć, IBM musiał zredukować zatrudnienie, a także podzielić się na 13 zróżnicowanych produkcyjnie części, co zresztą wcale nie musi być wystarczającą gwarancją przetrwania tej firmy w dłuższej perspektywie czasowej.

W świecie trzeciej fali korzyści płynące z wielkiej skali produkcji zostają unicestwione przez straty wynikające z zawiłości struktury. Im bardziej skomplikowana konstrukcja firmy, tym więcej szczelin i pęknięć powodujących coraz większe straty, które zjadają zyski płynące z masowej produkcji.

Firmy epoki industrialnej miały bardzo podobną piramidalną, monolityczną i biurokratyczną strukturę. Obecnie, coraz większą popularnością wśród ekspertów do spraw zarządzania cieszy się taka przebudowa firm, aby ich struktura dostosowana była do procesów produkcyjnych, nie zaś do rynku czy specjalności pracowniczych.

Powstają doraźne zespoły, grupy, wspólne przedsięwzięcia, których celem jest realizacja pewnego konkretnego zamierzenia. Większego znaczenia nabywa elastyczność i zdolność manewru niż pozycja.

W gospodarce trzeciej fali będą poszukiwani i cenieni pracownicy myślący, krytyczni, twórczy i gotowi do podjęcia ryzyka. Takich ludzi nie można dowolnie zastępować, gdyż o ich wartości decyduje indywidualność (która nie jest bynajmniej tym samym co indywidualizm postępowań).

społeczeństwo i polityka

Pierwsza zasada trzeciej fali w sferze polityki głosi potęgę mniejszości. Zasada większości, podstawowa reguła drugiej fali, jest anachroniczna. To mniejszości będą zyskiwały na znaczeniu i ustrój polityczny musi znaleźć sposób na odzwierciedlenie tego faktu.

Myślenie o demokracji w kategoriach trzeciej fali wymaga odrzucenia fałszywej przesłanki, że większa różnorodność automatycznie prowadzi do wzrostu napięć i konfliktów społecznych. Tymczasem może być zupełnie odwrotnie. Jeśli np. 100 ludzi ubiega się o jedną rzecz, najpewniej będą musieli stoczyć walkę, jeśli jednak każdy z tej setki zabiega o coś innego, o wiele bardziej niż walka będzie opłacać się współpraca i jakiś system symbiozy. Jeśli tylko zaistnieją odpowiednie społeczne warunki, zróżnicowanie może prowadzić do społecznego bezpieczeństwa i stabilności.

Potrzebne są nowe pomysły przeznaczone dla demokracji mniejszości. Musimy tak zmodyfikować cały system, aby wzmocnić rolę rozproszonych mniejszości i umożliwić im wykreowanie rzetelnej większości. Obecny system, chociaż nazywany demokratycznym, nie spełnia tych zadań. Praktycznym potwierdzeniem były np. wybory do lokalnych władz samorządowych1). Przeciętny wyborca nie zna ani kulis tej operacji ani nawet kandydatów i z konieczności musi polegać na tekstach ulotek stanowiących zwykle zbiór haseł propagandowych lub "koncert życzeń" na temat rzeczywistości. Nawet jeśli wyborca zdoła w jakiś sposób poznać kandydata osobiście, to nie ma większego pojęcia, jak on sprawdzi się jako społeczny przywódca. Tak więc mamy do czynienia ze swoistą farsą wyborczą, ponieważ cały ten wybór jest oparty na iluzji i kłamstwach, i to nie zawsze zamierzonych. Po prostu jest to konsekwencja braku narzędzi dających możliwości rzetelnej oceny kandydatów.

Zatem potrzebny jest system, który zapewni świadome uczestnictwo społeczeństwa w podejmowaniu ważnych decyzji, mających znaczenie dla biegu ludzkiego życia. Potrzebna jest inna forma rządów, przy której będą użyteczne istniejące w społeczeństwie: intelektualna sprawność, zdolność rozumienia, zdolność gromadzenia danych, zdobywania informacji i refleksji.

Naturalni zwolennicy nowych przemian, to ludzie zatrudnieni w coraz bardziej nasycającej się informacją sferze usług, wszędzie tam, gdzie praca umysłowa dominuje nad fizyczną: w finansach, programowaniu, rozrywce, mediach, opiece zdrowotnej, doradztwie, szkoleniu, edukacji i wielu innych.

Nigdy dotąd nie było tak wielu dobrze wykształconych ludzi, których zbiorowym orężem jest niebywale rozbudowana wiedza, a przecież, aby zrozumieć rzeczywistość nie trzeba znowu nadzwyczajnych umiejętności czy genialnego myślenia, ale trzeba pokonać iluzję i kłamstwa, które utrudniają wykorzystanie zdolności analitycznego myślenia, jakie posiada większość ludzi.

Rodzący się elektorat trzeciej fali - w przeciwieństwie do mas, które tworzyła rewolucja - jest silnie zróżnicowany. Składa się z jednostek, które cenią sobie odmienność i niezależność. Z racji owej heterogeniczności brak im politycznej świadomości i o wiele trudniej ich zjednoczyć niż dawne rzesze wyborców. Tak więc elektorat trzeciej fali musi dopiero stworzyć jakąś jednoczącą ideę polityczną i kategorie pojęciowe.

Istnieje pewna liczba kwestii, co do których powstający elektorat może się zgodzić. Po pierwsze oswobodzenie od wszystkich starych reguł drugiej fali, od wszystkich starych podatków, regulacji i ustaw, które służą tylko wielkiemu przemysłowi i biurokracji. Zmiana tych wszystkich ustaleń wymaga najpierw stoczenia walki, do której nieuchronnie dojdzie. Elektorat trzeciej fali każdego dnia przybiera na sile, co znajduje wyraz poza oficjalną areną życia politycznego. Powiększają się szeregi coraz liczniejszych nieformalnych organizacji, które wzięły się za destrukcję masowego przekazu drugiej fali.

Oznaczać to będzie walkę o wolność wypowiedzi, o prawo głoszenia nawet najbardziej heretyckich pomysłów. Pojawią się z pewnością nieliczni, dalekowzroczni politycy, którzy przyłączą się do walki o przebudowę w imię przyszłości, większość jednak będzie reagować wtedy, gdy nie uda się już lekceważyć zewnętrznych nacisków lub gdy kryzys będzie tak zaawansowany, że już nie zobaczą żadnej innej możliwości.

Nowy styl życia, który przynosi trzecia fala, będzie mieć za podstawę zróżnicowane i odnawialne źródła energii, nowe metody produkcji i nowy typ rodziny, która nie będzie miała charakteru zamkniętej w sobie komórki. Pojawią się nowe instytucje, które będzie można nazwać "wioską elektroniczną", nowy kodeks zachowań. Odejdzie standaryzacja, centralizacja, koncentracja energii, pieniędzy i władzy. Ta nowa cywilizacja tworzy swoją własną wizję świata i swoje własne zasady polityki przyszłości.

Ów proces wielkiej przebudowy trzeba zainicjować teraz, zanim dalsza dezintegracja systemów politycznych sprawi, że na ulice wypełzną siły tyranii i nie uda się już przejść do demokracji XXI wieku drogą pokojową. Zatem należy przystąpić do tworzenia "armii trzeciej fali"...

2. PODEJŚCIE SYSTEMOWE - NOWY STYL MYŚLENIA

Koncepcje systemowe w naukach ścisłych i przyrodniczych zaczęły się pojawiać dopiero po drugiej wojnie światowej. Do tego momentu w nauce i praktyce cywilizacji zachodniej od czasów starożytnych dominował kierunek myślenia zwany redukcjonizmem. Szczególnie uwidocznił się w wiekach XVIII, XIX i w pierwszej połowie XX. Jego istotą w podejściu naukowym było wyabstrahowanie, czyli badanie jakiegoś zjawiska w pewnym odosobnieniu. Koncentrowano się więc na odizolowaniu tego, co jak się wydawało, było nieistotne w badanym zjawisku, i na znalezieniu fundamentalnej, prostej zależności: przyczyna - skutek. Klasycznymi przykładami koncepcyjnych sukcesów podejścia redukcjonistycznego są sformułowane przez fizyków prawa zachowania masy, pędu czy energii. Za fizykami poszli inni: przyrodnicy, filozofowie, socjolodzy, ekonomiści... Za naukowcami - inżynierowie, którzy nowe prawa stosowali, zresztą z ogromnym powodzeniem, w praktyce, co czyniło podejście redukcjonistyczne "jedynie słusznym". Jednak w dziedzinach "nie-inżynierskich" sukcesy były mniej spektakularne, wystarczy przypomnieć tu odkrycia Karola Marksa i losy ich praktycznego zastosowania.

Pod pojęciem systemu będziemy rozumieć pewną skomplikowaną całość złożoną z wielu powiązanych ze sobą podsystemów i elementów, wchodzącą w relacje ze środowiskiem, w którym się znajduje.

Za pioniera podejścia systemowego, w historii nauki nowożytnej, uważa się biologa Ludwiga von Bertalanffy'ego. Zaobserwował on, że złożone obiekty, takie jak żywy organizm, miasto, państwo lub społeczeństwo, są złożonymi systemami, których nie można odizolować od otoczenia i zredukować do prostych łańcuchów przyczynowych. W konsekwencji stworzył tzw. ogólną teorię systemów (General System Theory), według której systemy złożone należy badać w ich oddziaływaniu z otoczeniem, analizując ich wewnętrzne relacje i sprzężenia oraz oddziaływania zewnętrzne. Podstawy myślenia systemowego Bertalanffy sformułował w 1937 roku, ale dopiero po wojnie, głównie w związku z badaniami na potrzeby wojenne, nastąpił lawinowy rozwój jego teorii (cybernetyka, teoria sterowania, ilościowa teoria informacji, teoria gier, teoria grafów i sieci itp. ). Do rozwoju tych dyscyplin przyczyniło się podstawowe narzędzie analizy systemowej - komputer.

Do znanych propagatorów myślenia systemowego należał jeden z najbardziej błyskotliwych specjalistów pracujących nad rozwojem komputerów, profesor Jay Forrester. W 1970 r. wyjaśnił on przyczyny zjawisk katastrofalnego upadku wielkich miast amerykańskich, mówił o antyintuicyjnym charakterze wielkich systemów, reagujących na rozwiązania, które podpowiedziała nam intuicja lub tzw. zdrowy rozsądek, wprost przeciwnie, niż tego oczekujemy. Z kolei jego studenci Donella i Dennis Meadows na zlecenie Klubu Rzymskiego przygotowali jeden z ciekawszych produktów analizy systemowej - Granice wzrostu, znany również jako raport Klubu Rzymskiego. Praca ta zakwestionowała podstawowy trend współczesnych społeczeństw i rządów do ustawicznego, dynamicznego rozwoju gospodarczego.

Podejście systemowe jest w historii nauki zjawiskiem bardzo młodym, pięćdziesiąt lat w historii ludzkości to o wiele za mało na zmianę tysiącletnich tradycji redukcjonistycznego rozumowania. Chociaż podejrzewam, że przyglądając się uważniej starożytnym cywilizacjom w okresie ich prosperity, można by znaleźć potwierdzenie, że przewodnicy tych społeczności przejawiali cechy myślenia systemowego.

Obecnie ta metodologia rozumowania zdobywa sobie coraz większe uznanie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie m. in. działa twórca i propagator idei rozwijania organizacji uczących się Peter M. Senge. Przykładem skuteczności podejścia systemowego są firmy - na razie nieliczne - które oparły się niekorzystnym tendencjom w świecie gospodarki, umacniając nieustannie swoją pozycję.

3. ROZWIĄZANIA PRAKTYCZNE - TEZY

Pytanie:

jak przejść od razu do rozwiązań trzeciej cywilizacji (cokolwiek one oznaczają) bez potrzeby pokonywania tej samej drogi, jakie przeszły kraje zachodniej cywilizacji, a tym samym nadrobić dystans dzielący nas do krajów najbardziej zaawansowanych pod względem gospodarczym i organizacyjnym?

Odpowiedź - tezy podstawowe:

  1. Największym problemem jest zmiana mentalności człowieka, pokonanie barier i schematów myślenia uniemożliwiających radykalny przeskok cywilizacyjny. Problem ten dotyczy chyba większości obywateli polskich. Mówi się, że zmiana mentalności narodu wymaga kilku pokoleń, ale wydaje się, że obecnie dostępne metody pracy nad ludzkim umysłem mogą znacznie przyspieszyć tę przemianę. Rozwiązanie (idea):
    1. wyszukać te jednostki, które są najbardziej zbliżone do pożądanego profilu umysłowego (mentalnego),
    2. przygotować odpowiedni program edukacyjny w oparciu o najnowsze metody zmiany nawyków myślowych.
  2. Pojedynczy człowiek nie jest w stanie ogarnąć całej złożoności rzeczywistości, nawet skupiając się na jednej dziedzinie,
    1. należy więc tworzyć zespoły ludzi, którzy będą umieli współpracować ze sobą w sposób synergiczny. Potrzebny jest system wyszukiwania, doboru i kształcenia ludzi do pracy w zespołach na bardzo wysokim poziomie współdziałania.
    2. nauczyć się podejścia do rzeczywistości opartego na myśleniu systemowym.
  3. Wiedza staje się najważniejszym bogactwem nadchodzącej epoki. Łatwiej jest ją zdobyć niż bogactwa materialne, których akumulacja zajęła wiele pokoleń w krajach rozwiniętych gospodarczo.
    Zatem należy skupić się na jej zdobywaniu, wszelkimi możliwymi sposobami.
    Należy stworzyć efektywne systemy zdobywania wiedzy, jej integracji oraz efektywne metody jej wykorzystania.
  4. Wysoka jakość życia i pracy wiąże się m. in. z wysoką jakością pożywienia, profilaktyki zdrowotnej, wypoczynku itp. Należy wykorzystać istniejący potencjał (możliwość produkcji żywności ekologicznej, walory środowiska naturalnego, dziedzictwo historyczne) do opracowania modelowych rozwiązań w zakresie wymienionych potrzeb.
  5. Bardzo ważne są wartości moralno-etyczne ludzi mających wpływ na losy społeczeństwa. Kompetencja merytoryczna to nie wszystko. Wielki specjalista może okazać się wielkim złodziejem. Natomiast człowiek o wysokiej etyce będzie uważny, aby nie krzywdzić innych.
    Należy stworzyć system oceny i kształcenia w sferze etyczno-moralnej dla kandydatów do kadry zarządzającej.
  6. Demokracja w dotychczasowym kształcie często nie spełnia oczekiwań.
    Należy dołączyć mechanizmy ograniczające dojście do władzy osobom nie posiadających takich cech charakteru jak uczciwość i rzetelność oraz nie posiadających odpowiednich kompetencji wymaganych na określone stanowiska zarządzania.
    Należy pomyśleć o nowym systemie wyboru przywódców społecznych.

Sądzę, że powyższe sześć postulatów zawiera wystarczająco szeroki wachlarz zagadnień do opracowania, aby na razie na tym poprzestać. Choć czytelnicy zapewne dorzuciliby coś jeszcze.

Mamy zatem już jakąś wizję rozwoju cywilizacji (nie wszystkie proroctwa muszą się spełnić, ale od czegoś trzeba zacząć). Mamy ogólne postulaty: co trzeba zrobić, aby nie rozmijając się zbytnio z trendami cywilizacyjnymi tworzyć jakiś jednak lepszy świat.

I teraz kolejne pytanie: jak tego dokonać w praktyce?

Dodatkową trudność stanowi fakt, że owo dokonanie ma mieć miejsce w Polsce. A zdając sobie sprawę z naszych narodowych "skłonności" do współpracy i jednomyślności w działaniu, można by się zastanawiać nad sensem podejmowania prób zorganizowania jakiegoś złożonego przedsięwzięcia (poza powstaniami) w naszym kraju. Może jednak nadszedł czas, aby właśnie zainicjować dość nietypowe "powstanie" - swoistą mobilizację sił twórczych, które zmienią wysoce niezadowalającą sytuację społeczno-gospodarczą w naszym kraju.

Prawdopodobnie nie mamy innego wyjścia, chyba że będziemy liczyć na "bezinteresowną" pomoc sąsiadów z Unii Europejskiej. Ale jeśli mamy już w genach zdolność do wzbudzania "inicjatyw", to dlaczego nie popracować nad umiejętnością utrzymania tego, co zainicjujemy?

Zatem, zgodnie z zasadą: od ogółu do szczegółu, będziemy precyzować warunki, wytyczne, zasady operacyjne, zmierzając do wykreowania konkretnych rozwiązań, "narzędzi", które możemy zastosować w obecnej rzeczywistości. Niektóre z nich już pojawiały się na łamach ZB.

Scenariusze i strategię działania mogą być różne, ale pierwszym krokiem w przedsięwzięciach jest zebranie (i przygotowanie) kadry. Nawiązując do pierwszego postulatu (punkt 1a), w początkowej fazie będziemy poszukiwać osób, które już posiadają potrzebne cechy i umiejętności. Będą to takie cechy, jak: doświadczenie życiowe i zawodowe, cierpliwość, czas, który można poświęcić na nowe przedsięwzięcie, elastyczność, skłonność do współpracy, odpowiedzialność itp. W tej fazie koniecznymi specjalnościami będą prawdopodobnie takie, jak: "wyszukiwacze" (alternatywnych i ciekawych rozwiązań, znający zwykle język obcy w celu penetracji zagranicznych źródeł), redaktorzy (z talentem dydaktycznym, w celu opracowania materiałów szkoleniowych itp.) projektanci struktur organizacyjnych, a w dalszej kolejności asystenci-menadżerowie, którzy będą te struktury budować, oraz - nazwijmy ich - archiwiści (czyli opiekunowie baz informacyjnych). Przygotowanie kadr będzie zatem pierwszym zadaniem operacyjnym.

Piotr Uzbiak
puran@poczta.onet.pl


LITERATURA

  1. Raport informatora SIR, Akcja wyborcza pewnej partii - wybory do władz lokalnych, jesień 2002, Warszawa.
  2. G. Peszko, Zarys strategii rozwoju gospodarczego Polski 2020 - wyzwania dla ekonomii teraźniejszości, w: Ekorozwój 2020, dz. cyt. s. 55.
  3. K. Sale, Dwellers in the Land. The Bioregional Vision, Sierra Club Books, San Francisco, 1985, s. 77.
  4. Peter M. Vitousek, Global Environmental Change: An Introduction [w:] "Annual Review of Ecology and Systematics" vol. 23, 1992.
  5. Paul Kennedy, Preparing for the 21st Century, Harpen Collins Publishers, London 1993 (U progu XXI wieku, Wyd. Puls, Londyn 1994).
  6. Donella H. Meadows, Dennis L. Meadows, Jorgen Randers, Beyond the Limits. Global Colapse or a Sustainable Future, London 1992 (Przekraczanie granic. Globalne załamanie czy bezpieczna przyszłość, Centrum Uniwersalizmu przy UW, 1995).
  7. P. Uzbiak, Studium do strategii działania w XXI wieku, maszynopis, Warszawa, 2000/2001
  8. Peter. M. Senge, Piąta dyscyplina, teoria i praktyka organizacji uczących się, Dom Wydawniczy ABC, Warszawa 1998.
  9. A. i H. Toffler, Budowa nowej cywilizacji, Polityka trzeciej fali, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 1996.
  10. Propozycje dla przyszłości. Społeczeństwo konserwacyjne, K. Valaskakis, P. S. Sindell, J. G. Smith, I. Fitzpatrick-Martin, PIW, Warszawa 1988, s. 250-251.
  11. R. Townsend, Jak zdobyć szklaną górę organizacji, Książka i Wiedza, Warszawa 1974.
  12. P. Hawken, Przez zielone okulary..., Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1996.


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]